Transcript for:
Schyłek rządów Gomułki i Grudzień 1970

Dzień dobry, a teraz będzie hit, czyli dziesiąty temat trzeciego rozdziału, zarazem ostatni w części pierwszej, a ten temat to schyłek rządów Gomułki i Grudzień 1970 roku. Oglądamy. Muzyka No i tyle o tym Gomułce, już wspominałem na lekcjach poprzednich, więc dzisiaj musimy zakończyć całą tą jego historię. Generalnie, jeżeli chodzi o pierwszego sekretarza, rzecz jasna. Ale, może po kolei.

Mówiliśmy o tym, że ten komunizm jest taki zły i tak dalej, no ale skąd brali się ludzie? którzy uczestniczyli w tworzeniu tego PRL-u, stawali się wysokimi urzędnikami i generalnie mogli więcej od zwykłego obywatela. Przede wszystkim była to kwestia nomenklatury, czyli takiego rejestru ludzi, którzy generalnie mają być...

Mierni, ale wierni. Czyli ludzie, którzy mają wykonywać polecenia partyjne, bez względu na to, jakie one są, mają nie myśleć o tym, czy jest to moralnie dobre, moralnie niedobre, mają to wykonywać. I generalnie... Chodziło o to, żeby znaleźć specjalistę, tylko człowieka, który będzie od zadań specjalnych, będzie wykonywał po prostu te polecenia i będzie to robił bez żadnego zająknięcia, bez żadnego zawahania. W ten sposób dobierano właśnie kadry kierownicze do sfer gospodarczych, kulturalnych, politycznych.

Wszelakich. I skąd oni się brali? Na pewno z tego, że część ludzi widziała jaki jest dramat, że po zwykłe towary czeka się już po kilka godzin w kolejkach. Na półkach sklepowych brakuje tych towarów i często stojąc w kolejce nawet i wtedy nie można było ich dostać.

Więc było to niestety takim dużym dramatem dla tych ludzi. Dlatego władza oferowała coś w zamian. Oferowała przede wszystkim dostęp do wysokich stanowisk, te dawały wyższe wynagrodzenia.

Dawały na przykład dostęp do talonów. na przykład na samochód, taką syrenkę, która teoretycznie miała być dostępna dla zwykłego szarego obywatela, a prawda była taka, że był to towar naprawdę luksusowy. Więc ci, którzy byli na wysokich stanowiskach, mieli możliwość otrzymania towarów bez stania w kolejkach, zapisania się na odpowiednią listę i ona, ta lista, dostarczała im towarów o wiele krótszym czasie niż to, co zwykły szary obywatel mógłby sobie uzyskać poprzez zakup tego w sklepie. Więc było to czymś więcej.

Były na przykład tzw. sklepy za żółtymi firankami, które i tak po 1956 roku będą bardzo mocno ograniczone, ale generalnie można było robić coś, żyć lepiej, na przykład wyjeżdżać na wczasy do państw demokracji ludowej, więc generalnie było to coś, na co się część ludzi po prostu godziła i w zamian za to stawała się zwykłymi aparatczykami państwowymi. Czy plus, czy minus, nie mnie to osądzać. Myślę, że współcześnie jest bardzo podobnie, tylko że nie chcemy tego po prostu widzieć.

Ale do rzeczy. Generalnie, jeżeli chodzi o... początek rządów Gomułki, zwany małą stabilizacją, odwilżą październikową i tak dalej, będzie to czas, w którym już mówiłem wcześniej, ludziom żyło się lepiej, choćby ze względu na to, że liczyli na o wiele lepsze, powiedzmy, że perspektywy w latach kolejnych. Gomułka naobiecywał. To bardzo dużo naobiecywał.

Zelżył cenzurę. Pojawiła się sprawa kościoła, religia wróciła do szkół, o czym mówiłem wcześniej. Wyszyński wychodzi z więzienia, więc generalnie naprawdę zapowiadało się na normalnego pierwszy...

szedłego sekretarza. Ale historia to wszystko bardzo mocno zweryfikowała. Albo sam Gomułka to zweryfikował. Życzony Gomułka robił wszystko, żeby pokazać ludziom, że wcale mu na nim nie zależy. Miał ich gdzieś.

Więc generalnie nie interesowało go to, że na półkach sklepowych zabrakło towarów. Pojawiło się pojęcie gospodarki niedoboru, czyli takiej, w której państwo, czyli organ, który steruje gospodarką, nie jest tym zainteresowany, więc ludzie żyją w bardzo kiepskich warunkach. Mało tego, nawet kiedy inwestował w górnic, w chłodnictwo, ludzie mogli przybyć do miast, zamieszkać w miastach, ale że stworzył oszczędne budownictwo, czyli z teoretycznie dosyć dużej powierzchni, na przykład z dwóch, trzech mieszkań robiono pięć, sześć mieszkań.

Robiła się wtedy tak zwana ślepa kuchnia, czyli taka bez okien, żeby tylko i wyłącznie ona była, żeby ludziom zaspokoić jakieś tam potrzeby. A to, że oni tam nie widzieli świata poza właściwie kuchnią, no to to już jest im nam zupełnie kwestia. Doprowadziło to do tego, że my, jako polskie społeczeństwo, nie tylko byliśmy w ogonie państw europejskich w stosunku do Europy Zachodniej, bo to nie jest żadną tajemnicą, ale też byliśmy w ogonie państw w bloku wschodnim.

Do tego doprowadził m.in. pan Gomułka. Ale jego sprawy społeczne, tak powiem, nie interesowały.

Jego interesowało to, jak można byłoby dogadać się z RFN-em odnośnie granicy. Ponieważ takie napięte stosunki polsko-niemieckie, w sensie z RFN-em, były obecne już od właściwie zakończonej. kończenia II wojny światowej, ponieważ do końca lat 60. rządzili tam chadecy.

Ci, którzy byli ojcami założycielami tej wspólnoty, wspólnot właściwie europejskich. I generalnie oni nie uznawali granicy polsko-niemieckiej, Polski NRD oczywiście. Dlatego też polskie społeczeństwo nie było do końca spokojne. Jego mułka powiedział, że on to załatwi.

Jednak no nie on to załatwił, tylko załatwiła to sprawa zmiany kanclerza. Ponieważ w 1969 roku kanclerzem został... socjaldemokrata, czyli Willy Brandt, który postanowił robić Ostpolitik, czyli tą wschodnią politykę.

W roku 70 w grudniu pojawił się w Związku Sowieckim, nawiązał kontakty, podpisał porozumienia i to samo zrobiono w grudniu 70 roku w Polsce. ponieważ pojawił się on w Warszawie i podpisano generalnie układ o granicy polsko-niemieckiej, co było sukcesem dyplomatycznym Gomułki mimo wszystko i nie miał Gomułka czasu, żeby się tym sukcesem pochwalić ani poszczycić. Ponieważ 7 grudnia ten układ był podpisany i Gomułka myślał, że na fali poparcia społecznego popłynie niczym Titanic.

No i jak Titanic się rozbił o górę, którą miała być ustawa o regulacji cen, ponieważ już 12 grudnia wprowadzono podwyżki. z dnia na dzień na podstawowe artykuły żywnościowe, które sięgały podwyżek nawet kilkudziesięcioprocentowych, więc to społeczeństwu nie mogło się podobać. Mało tego, jak powiedziałem, był to 12 grudnia, czyli było to w sumie na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, a Polacy to w katolicy, jak już mówiłem, dosyć nerwowi, więc dla nich podwyżki cen, w ogóle nawet dla nich katolików, żeby była jasność, były dramatyczne, bo nie wszystkich na drugi dzień będzie stać po prostu na zwykłe zakupy.

I tutaj ten Titanic uderzył właśnie tą górę lodową i będzie donąć się. Tym Tytanikiem oczywiście jest Gołółka. Następnie, 14 grudnia, pracownicy Stoczni Gdańskiej, imienia Lenina oczywiście, zaczęli protestować.

Postanowili, że chcą wymóc na władzach cofnięcia podwyżki cen, zmiany oczywiście pewnych kwestii, jeżeli chodzi o kierownictwo partii, ponieważ ono jest źle nastawione do zwykłego społeczeństwa. Chcieli zmian niemalże demokratycznych. Oczywiście nikt ich tam nie wysłuchał, więc wyszli na ulicę, poszli pod gmak wojewódzki, tam jeszcze raz przedstawili te swoje żądania. I tutaj dochodzi już do starć ZOMO.

ZOMO zaczęło ich pacyfikować, mało tego do robotników Stoczni Gdańskiej dołączyli też przedstawiciele innych zakładów pracy w Gdańsku, więc władza miała już dosyć duży problem. Jak się okazuje ta pacyfikacja będzie niezwykle brutalna i 15 grudnia dojdzie do kolejnych walk już nie tylko z ZOMO, ale i milicją oraz wojskiem, które Gomułka po rozmowie ze swoimi ziemami, Cyrankiewiczem i Jaruzelskim postanowili wyprowadzić na ulicę i mało tego, w międzyczasie spalono gmach komitetu. tytułu wojewódzkiego PZPR w Gdańsku i to doprowadziło do tego, że zaczęto używać ostrej broni. Padły strzały, ludzie ginęli, ale tylko w Gdańsku, ponieważ kolejne protesty rozszerzyły się na Szczecin, na Gdynię i na inne miasta, jeżeli chodzi o polskie wybrzeże. Kolejny dzień, czyli ten 16 grudnia, był dosyć nerwowy, zarówno w Gdańsku, gdzie ostrzelano po raz kolejny stoczniowców wychodzących ze stoczni, a nie biorących udziału wcześniej w strajkach, ale też i w Gdyni, gdzie pojawił się Zenon Kliszko, który raczej nieskoordynowanie jako jako bliski współpracownik zaczął swoje, powiedzmy, że reformy i propozycje wprowadzać, a swoją drogą 16 grudnia wicepremier Samiusz Kociołek ogłosił, że dobra, koniec strajków, wracamy do pracy i koniec tematu.

Ale Kliszko nie wycofał tych wojsk spod stoczni gdyńskiej i 17 grudnia z rana, kiedy ludzie szli do pracy, zachęcają przez Kociołka, że już się wszystko skończyło, wracamy do pracy i jest git. No nie wyszło to, ponieważ otworzono ogień do zwykłych ludzi. To był tak zwany czarny czwartek.

Tam mamy tą baletę o Janku Wiśniewskim, gdzie był to Zbyszek Godlewski, 18-letni chłopak, który rozpoczął pracę jakiś czas temu w tej stoczni gdyńskiej, no i stracił życie. To jego niesiono na tych drzwiach, co jest takim elementem charakterystycznym właśnie tego, co działo się w Gdyni w grudniu 1970 roku. Jak się okazuje, kolejne działania również nie były najlepsze, ponieważ w Gdyni, jak i w Gdańsku, w Elblągu, w Wałbrzychu już pojawiały się kolejne straci.

i te władze musiały znowu pacyfikować. Znowu wpuszczano wojsko, zomo na ulicę i to było bardzo brutalne, jakby rozstanie się z władzą Gomułki, ponieważ jego kroki, jego decyzje, które nie do końca były przemyślane, doprowadzą do tego, że odsunie się go od władzy i na tym się zakończy jego rządzenie jako pierwszego sekretarza. Generalnie, ostatnie strzały padły 18 grudnia, ale to nie znaczy, że wszystkie strajki się pokończyły. My tu nie będziemy mówili o tym, jak dużo ludzi zginęło, bo to różnie są podawane informacje.

zarówno w książkach, jak i w internecie, czy w innych takich bardziej naukowych, powiedzmy, że wydawnictwach. Na pewno były to duże zamieszki w całym kraju, zginęło bardzo dużo ludzi i mało tego, starano się również pacjentkować tych, którzy nie zginęli. Postać takie, że zwalniano ich z pracy, dostawali wilcze bilety.

Następnie ci, którzy ginęli, byli umieszczani w... W grobach, bez informacji o tym, dlaczego zginęli, pogrzeby były w tajemnicy. Często w nocy umotano w drzwi do rodziny i mówiono, że za kilkadziesiąt minut jest pogrzeb, więc zabieracie się i jedziecie z nami.

I to było w drugiej części miasta, żeby utrudnić tym ludziom dostęp generalnie do tego grobu. żeby pokonali naprawdę duże odległości i żeby jak najrzadziej na ten grób po prostu przychodzili. Golono głowy na łyso, stosowano szpalery milicjantów, czyli tzw.

ścieżki zdrowia, gdzie puszczono gościa przez środek oraz go pałowano. Więc to było bardzo dramatyczne. Ale żeby była jasność, to nie jest tak, że jak Gomułkę odsunie to od rządów, bo to było w grudniu 70 roku i przyszedł Gierek jako ten bohater śląski, zagłębiowski właściwie można by też powiedzieć, że wszystko się pokończyło.

Nie, te strajki dalej trwały, jednak Gierek postanowił, że będzie jeździł do robotników osobiście, będzie uspokajał, załatwiał bez wysuwania w wojska przeciwko nim. I to będzie jego takim dobrym punktem na początku rządów. to on jeździł i to on mówił do robotników, że jak się postaramy, to razem będziemy mogli osiągnąć sukces i jak pomożecie, oni mieli powiedzieć pomożemy. Więc tak naprawdę on jeździł w różne miejsca i dopiero wtedy, kiedy był w Łodzi u szwaczek, które też strajkowały, w marcu roku 1971, kiedy zapytał, czy pomożecie, nikt nie odpowiedział, że pomożemy, ale generalnie dopiero po tych wydarzeniach, po tym strajku w Łodzi, te podwyżki z grudnia 1970 roku były wycofane.

A Gierek idzie później swoim własnym rytmem, będzie budował... drugą Polskę, ale o tym w kolejnym rozdziale, w kolejnej części. I na tym kończymy podręcznik do hitu część pierwszą.

Za niedługo będę leciał z częścią drugą. Dziękuję i do widzenia.