Transcript for:
Bezpieczeństwo i odpowiedzialność w technologiach

Jest grudzień 2020 roku w stanie Washington. Para młodych ludzi zamawia Ubera. 15 minut wcześniej założyli konto w aplikacji.

Nikt chyba nawet do końca tego konta nie zweryfikował, ale kierowca już po nich jedzie. Chwilę później zadźgają go na śmierć, próbując ukraść samochód. Zostaną później złapani i wsadzeni do więzienia.

Ona na zbyt krótko. Ale nie o tym jest ta historia. Rodzina kierowcy pozwie Ubera, ponieważ ich zdaniem firma nie zrobiła zbyt wiele, żeby chronić kierowcę.

przed zabójcami. Sprawa trafia do sądu, a wynik jest taki, jak się wszyscy spodziewamy. Dobry wieczór. Uber nie jest winny. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

Firmy technologiczne nigdy nie są winne. Spróbuj, niech ktoś Ci ukradnie tożsamość i wykorzysta ją na TikToku, Instagramie, czy nawet tutaj. Te powodzenia w dochodzeniu swoich praw.

Wynajmij sobie na Airbnb jakieś mieszkanie i miej nieprzyjemności w tym mieszkaniu, powodzenia w odzyskaniu pieniędzy. Ale tak miało być. Przecież tu nie miało być zależności od samego początku. Kiedy wchodził Uber, to ludzie zakładali sobie konto jako kierowcy, żeby w wolnym czasie dorobić sobie parę groszy, wożąc obcych ludzi swoim autem. Tylko później gen biznesowy wszystko zepsuł.

Oczywiście na samym początku to było dość kontrowersyjne, że jakiś typ, który nie ma w sumie żadnych uprawnień poza prawem jazdy, może sobie wozić po mieście obcych ludzi i kasować za to pieniądze. I pewnie byśmy na to zareagowali, gdyby wówczas taksówkarze byli profesjonalistami, jeżeli chodzi o przewożenie ludzi. I byli lubianą grupą społeczną. Natomiast pamiętamy jacy byli wtedy taksówkarze.

Gdyby dwóch typów zaatakowało cię w ciemnej uliczce w nocy i ktoś miałby zadzwonić po pomoc taksówkarza, to byłoby to tych dwóch typów. Więc tamten Uber to był taki powiew świeżości, wolności można by powiedzieć. Airbnb podobnie, chociaż...

Airbnb od początku było okropne, bo ludzie wypisywali komentarze nie chcąc zrobić przykrości osobie, która wynajmuje swoje miejsce i dzięki temu wynająłem mnóstwo śmierdzących, zgniłych... Bardzo dziwnych lokali. No ale z drugiej strony trudno się dziwić jak pani Dorotka, chociaż bardziej pani Juanita stwierdziła, że ona wynajmie akurat ten pokój.

To jest ten pokój, w którym nikt z rodziny nie chce mieszkać, no więc... No ale przynajmniej było tanio. A teraz to się wszystko sprofesjonalizowało i wiecie co się wydarzyło w tym tygodniu?

No dobra, to też się wydarzyło. Oasis, czyli nielubiący się od zawsze bracia Gallagher postanowili reaktywować zespół i ruszyć w trasę koncertową, ale... To jest mniej istotne dla naszego programu. Sąd apelacyjny w Stanach uznał, że Uber miał obowiązek chronić swojego kierowcę w Waszyngtonie, ponieważ istniała między nimi specjalna zależność.

I oczywiście nie chodzi o to, żeby, nie wiem, ochroniarz z Ubera jeździł na przednim fotelu pasażera, tylko żeby Uber robił cokolwiek, żeby potencjalnie tych swoich kierowców chronić, to znaczy weryfikować tożsamość pasażerów wystarczająco dobrze, to znaczy wprowadzać jakieś zabezpieczenia w samochodzie. Tymczasem to jest rzecz, o której za mało mówimy. Nie ta rzecz.

Odpowiedzialność. Odpowiedzialność dużych firm technologicznych. Ponieważ patrząc z perspektywy... którą mam wrażenie możemy obrać dopiero dzisiaj. I nie ma też co mieć do siebie pretensji.

Możemy mieć pretensje do rządzących, no bo biorą nasz hajs, więc powinni być bystrzejsi, nie? Ale generalnie jakby z perspektywy, którą dopiero teraz widzimy, przez te duże firmy technologiczne zostaliśmy zrobieni... wiecie w co.

Praktycznie wszystkie te firmy, o których dzisiaj mówię i które zrewolucjonizowały świat usług, to są... firmy pośredniczące, które udostępniają nam platformę, która nie jest jakoś szczególnie potrzebna. Ona nie ma w sobie nic wyjątkowego.

Pamiętam jak zanim wszedł Uber na polski rynek, mieszkałem we Wrocławiu i tam były tak zwane autka, czy tam przewozy jakieś takie. No i tam po prostu numer telefonu się miało do tych autek i się tam dzwoniło i się zamawiało to autko. Nie zamawiało się taksówki, tylko zamawiało się autko i przyjeżdżał jakiś człowiek i cię przewoził i to było bardzo sympatyczne, miłe i tańsze niż taksówki.

Czy to było legalne? Podejrzewam, że nie. No i potem wszedł Uber, zrobił dokładnie to samo tylko przez aplikację i nagle okazało się, że to jest legalne. A kiedy wchodzą nowe regulacje, które wymagają od kierowców takich firm przewozowych, żeby mieli polskie prawo jazdy, to przedstawiciele tych firm przewozowych mówią, słuchajcie, jak będziemy robić tak, że oni będą musieli mieć polskie prawo jazdy, to cena pójdzie w górę. Nie będziecie zadowoleni.

No to super, ja bym chciał więcej płacić w ogóle za to, że typ, który nauczył się jeździć samochodem po polu między kozami i totalnie... Szacunek dla ludzi, którzy uczą się jeździć samochodem i zdają prawo jazdy na polu między kozami, bo w niektórych krajach jak się uczysz jeździć, no to tam będziesz jeździł po prostu. I to jest okej, bo z tego składa się kraj, ale Polska się mniej składa z pól z kozami i trzeba jeździć też po ulicach.

I bardzo chciałbym zapłacić więcej za to, że kierowca wjeżdża pod prąd i wyjeżdża na czołówkę, jest wypadek i on wykopuje mnie z samochodu, ja mam złamany obojczyk, a on po prostu znika. Za to doświadczenie myślę, że warto płacić więcej. Specjalnie przesadzam i też nie chcę, żeby złość nasza skupiała się na ludziach, którzy siedzą za kierownicą tych różnych pojazdów, bo to nie jest ich wina.

My też jesteśmy niejednokrotnie w takiej roli, że wyjeżdżamy gdzieś, szukamy pracy i to jest... To jest pierwsza praca, którą dostajemy. To nie jest tak, że my przekonaliśmy jakoś tę firmę, nie znając języka, nie znając przepisów, nie będąc w ogóle ogarniętym w danym kraju, że dajcie mi tę robotę.

Nie, ta firma sama mówi, proszę bardzo, nie musisz nic, możesz jeździć. Więc to jest wina pośrednika. Platforma, na której z Wami rozmawiam, która też jest pośrednikiem, która może nie zablokuje...

Nie, oni nie są tacy. Oni jednak czasami są w stanie... posłuchać paru gorzkich słów na swój temat, też potrafiła w jakiś magiczny sposób przekonać starszych, bo tam są wszyscy na emeryturze w Unii Europejskiej chyba, ludzi swoimi lobbystami, że YouTube jako pośrednik nie odpowiada za treści.

I on nie może odpowiadać za treści, które tutaj się pojawiają, bo gdyby on miał odpowiadać za treści, które się pojawiają, to nikt by nie mógł wrzucać treści, bo oni by nie dali rady tego monitorować. To jest oczywiście kłamstwem. Daliby radę, tylko musieliby się bardziej postarać, musieliby zmienić... zmienić te wszystkie zasady itd.

itd. Ale byli na tyle, nie wiem czy finansowo, czy tylko merytorycznie przekonywujący, że Unia Europejska stwierdziła, dobrze, wy tak mówicie, nie ma sprawy, w związku z czym całą odpowiedzialność za treści wrzucane na YouTube przejmą ci, którzy tam wrzucają, czyli twórcy. W związku z czym twórcy nagle, dzięki również świetnej adaptacji tych przepisów w naszym kraju przez poprzednią ekipę rządzącą, która też nie miała chyba pojęcia co adaptuje, stało się tak, że twórcy na YouTubie zostali właściwie postawieni w tym samym miejscu, gdzie duże stacje telewizyjne. No czemu nie? Teraz twórcy na YouTubie, pani Grażynka jest nadawcą i ona musi spełnić wszystkie wymagania, które spełnia nadawca.

Później oczywiście to się delikatnie zmieniało, ale szczerze mówiąc większość twórców, którzy choć trochę zarabiają na YouTubie ma taki status i choć mam wrażenie, że to prawo obecnie, które jest generalnie złe u podstaw, na całe szczęście nie jest jakoś przesadnie respektowane, no to... Pamiętam ten moment, kiedy ono weszło i musiałem wykonać jakieś po prostu niesamowite konstrukcje finansowo-księgowo-prawne, żeby się zabezpieczyć przed tym, co potencjalnie mogło być wykorzystane jako cenzura przeciw ludziom, którzy mówią niekorzystne rzeczy w aspekcie polityki krajowej, o której ja właściwie nie mówię, ale wolałem mieć po prostu bezpieczne pole. I kiedy wtedy odezwałem się do YouTube'a powiedzieć im, ej słuchajcie, potrzebuję pomocy, bo jest lipa. Bo trochę to nie poszło tak jak powinno pójść, nie? Bo w naszym kraju jakoś to źle zostało wprowadzone.

To oni powiedzieli, my jesteśmy tylko pośrednikiem, my nie jesteśmy stroną, my nic nie możemy. No ale gdyby nie ta platforma, to przecież nie byłoby youtuberów. Okej, Casey Neistat, kojarzycie?

Neistat. Tak się czyta jego nazwisko. To jest typ, który zrobił karierę przed YouTubem.

To YouTube potrzebował Casey'ego najstata, a nie Casey najstat YouTube'a. Jeremy Clarkson, gwiazda Top Gira, człowiek, który ewidentnie jest przed YouTube'owym przykładem, po pracy nad programem, zatrzymywał ekipę telewizyjną i nagrywali sobie VHS'y na jego własny użytek. I on te VHS'y sprzedawał i ludzie to kupowali.

Potrzebował YouTube'a? No nie. Jednym słowem, my ludzie, jak chcemy, znajdujemy do siebie drogę.

Czy to z filmami, czy to z nieruchomościami, czy z innymi usługami. taksówki, znajdujemy drogę do siebie. Bez problemu, nie potrzebujemy tych platform.

To nie jest tak, że my jesteśmy głupi. My jesteśmy po prostu leniwi. I przez to twoja koleżanka z klatki obok ma 20 obserwujących na Instagramie i mówi do nich, kochani, ja wam teraz opowiem jak przeżyć szczęśliwie życie.

I wszyscy by mieli szczęśliwe życie, gdyby ona zostawiała ten telefon i poszła pracować do żabki i tam miałaby dużo większą publiczność. Wracając do Airbnb i jemu podobnych, no nie muszę wam przecież mówić, bo sami widzicie, sami o tym czytacie, że stworzył olbrzymie problemy dla mieszkańców różnych miast, w których coraz więcej wynajmowanych jest mieszkań na cele turystyczne. Że jeżeli chcecie coś znaleźć na Airbnb, to w dużej metropolii z reguły to mieszkanie, które na zdjęciach wydaje się, że to jest mieszkanie, to to jest piwnica przerobiona na mieszkanie.

Więc wybierasz, stracisz tam parę godzin i tak nie wiesz do czego trafisz na samym końcu. Ale to nieważne, bo Mariusz przerobił 50-metrowe mieszkanie na trzy kawalerki i teraz udaje hotelarza. I znowu, tak jak w przypadku YouTube'a, to nie jest tak, że przed pojawieniem się Airbnb my nie potrafiliśmy znaleźć lokum.

Jak się przyjeżdżało nad morze, no to tam stały takie baby i dziady i do niej kartki tam, wydajmy pokój. To wiadomo. No ale jeżeli chcesz gdzieś za granicą coś wynająć, no to musisz zadzwonić do kogoś, kto zna kogoś, kto jest za tą granicą, w sensie mieszka tam, w tym kraju.

I on zna kogoś, kto wynajmuje pokój. Albo w jakiś inny sposób dochodzisz do tego i jak już przyjeżdżasz na miejsce, to przynajmniej poznajesz jakąś mikrocząstkę społeczności. Czyli nie dość, że musisz opierać się na swojej...

Siatce znajomych, co jest bardzo ważne z powodu zdrowia psychicznego, to jeszcze poznajesz nową siatkę znajomych, dalszych, bliższych, nieważne. Funkcjonujesz w relacjach z ludźmi, a twoja głowa jest dzięki temu zdrowsza, to po pierwsze. A po drugie, nie przyjeżdżasz do mieszkania, na którym wisi kłódka i tam jest kilka numerków albo taki zamek, gdzie wciskasz numery i nawet nie widzisz tego człowieka na oczy.

I teraz, jaką odpowiedzialność, to jest słowo klucz dzisiejszego odcinka, bierze Airbnb za to, że siedzisz sobie w kiblu, a jakiś zboczeniec, który wynajął Ci... to miejsce, to filmuję, jesteś bohaterem jakiejś dziwnej strony, która streamuje takie akurat treści. Odpowiedzialność zerowa. Przeczytałem dzisiaj specjalnie regulamin ponownie, żeby się przekonać.

Zero. I ten temat odpowiedzialności możecie być trochę zdezorientowani, że gadam o jakichś bzdurach, po prostu wyżywam się na tym, że kiedyś to było, a teraz to nie jest. Nie.

Temat odpowiedzialności sprowadza nas do głównego tematu tego odcinka, czyli do aresztowania szefa aplikacji Telegram we Francji. Paweł Durow, który jest w swojej rodzimej Rosji i kochany i nienawidzony jednocześnie, został aresztowany, kiedy pojawił się we Francji. Sprawa jest oczywiście turbopolityczna, ale tej polityki nie będziemy dotykać dzisiaj za bardzo.

Muszę tylko nakreślić pewien zarys i zostawię Was z tym. Będziecie mogli sobie tam szukać sami i pogłębiać tę wiedzę. Otóż w Stanach Zjednoczonych, które obecnie są spolaryzowane tuż przed wyborami, jakiś czas temu część prawa strony politycznej uznała, że Signal, czyli druga aplikacja, która jest uważana za bardzo bezpieczny komunikator, jest lewacką aplikacją. To są personalne sprawy, trzeba by się zagłębić, ale to nie jest istotne dla naszego programu dzisiaj. W związku z czym Signal, który był często używany przez część ludzi, okazał się ble...

dla bardzo dużej grupy ludzi, natomiast Telegram na kontrze okazał się fantastyczny dla bardzo dużej grupy ludzi. I teraz, kiedy tego Pawla Durowa aresztowali we Francji, no to ci wszyscy ludzie, którzy korzystają z tego Telegramu, Telegrama. Aplikacji Telegram w Stanach Zjednoczonych podnieśli krzyk no jak to, to jest w ogóle zamach na wolność słowa. Adurof to jest taki typ, który ma chyba 5 obywatelstw. Między innymi obywatelstwo Francji oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie obecnie mieszka i siedzibę ma Telegram, ma też obywatelstwo jednej z wysp karaibskich.

Można powiedzieć, że jest obywatelem świata i zanim będziecie chcieli go zamknąć w jakiejś szufladce, że na przykład prawa klewa nie tak łatwo, tuż przed aresztowaniem we Francji powiedział, że przyleciał do Francji, żeby spotkać się z prezydentem Macronem. Na co prezydent Macron zareagował, że on nie miał pojęcia, że Durow przylatuje, ale to nie jest takie proste, ponieważ Macron w swojej ostatniej kampanii, a nawet chyba, no generalnie już dawno temu używał telegrama i nawet po tym jak cały jego gabinet i jego ekipa została poinformowana, żeby tego telegrama nie używać, to on nadal tego telegrama używa. I w przeszłości się z Durowem spotykał, więc...

Nie pomaga też w zrozumieniu tej całej sytuacji to, że nikt do końca poza Francuzami nie rozumie francuskiego prawa, ale w skrócie chodzi o to, że zatrzymali Durowa, już go zresztą wypuścili za kaucją, więc nie ma co się jakoś bardzo przejmować póki co. Jak ktoś lubi Durowa. Typ jest taki średnio nadający się do lubienia, no ale jak ktoś go lubi, no to niech się nie przejmuje. Ponieważ odpowiedzialność, czyli słowo klucz dzisiejszego odcinka... Francja uznała, że Pawel Durow jest odpowiedzialny za to wszystko, co się dzieje na Telegramie, do czego wykorzystywany jest Telegram, a wykorzystywany jest do handlu narkotykami oczywiście, koordynowania zorganizowanej przestępczości, dystrybuowania pornografii dziecięcej i takie inne fajne rzeczy, które dzieją się też na innych platformach, a szczególnie na innych komunikatorach, ale te inne komunikatory sobie z tym radzą, jak no właśnie tak, że szyfrują te wszystkie wiadomości.

Ale zaraz, przecież ten Telegram miał być zaszyfrowany, przecież... Wszyscy, którzy są oburzeni teraz tym, że Durov został zatrzymany, już przestali być, bo go już wpuścili, no ale nadal są oburzeni, to to jest ich zdaniem atak na bezpieczną aplikację, na aplikację, która szyfruje wiadomości. No więc mówiąc oględnie, to jest prawda, ponieważ Telegram w domyśle nie jest szyfrowaną aplikacją, nie ma tak zwanego szyfrowania end to end. Możesz je sobie włączyć, jeżeli rozmawiasz z konkretną osobą i ta osoba jest w danym momencie online, ale to jest nieintuicyjne i żeby to włączyć, musisz wiedzieć, gdzie to włączyć. Większość ludzi można bezpiecznie założyć, którzy robią tam nielegalne rzeczy i też ci, którzy chcą uciec przed jakimiś problemami w kraju, w którym mogą ich spotkać problemy za to, co robią, no to raczej nie używa tego szyfrowania end to end.

A skoro aplikacja do komunikacji nie używa szyfrowania end-to-end, to oznacza, że Telegram, czyli ludzie, którzy zarządzają aplikacją, może czytać to, co ludzie między sobą piszą. I ewentualnie, jeżeli ktoś poprosi jakaś wyższa instancja o to, żeby przekazał te informacje, no to może przekazać. Nie musi, ale może. Bo tam coś jest.

I tu naturalnie pojawia się pytanie, czy Durov jest lojalny w stosunku do Rosji, w której się urodził i wszystkie rozmowy prowadzone przez Telegram, jeżeli użytkownicy nie włączyli szyfrowania, trafią na Kreml? Trudno powiedzieć. Z jednej strony Durov, który był założycielem WiKontakte, opuścił kraj w 2014 roku twierdząc, że nie zgodził się na przekazanie rosyjskim władzom namiarów na Ukraińców zaangażowanych w organizację Euromaidanu. Z drugiej strony wiadomo, że otrzymywał kontakty z aparatem państwowym po opuszczeniu kraju, a jego brat Nikolaj, który jest współzałożycielem Telegramu, żyje w Rosji i pracuje w Rosyjskiej Akademii Nauk.

Rosja poza tym obu Durovów wspiera, oficjalnie się o nich martwi, więc trudno powiedzieć o co tam chodzi. Jak to naprawdę jest? Do tego wszystkiego sam Pawel Durov zarzuca Signalowi, że nie jest bezpieczny i ma powiązania z amerykańskimi służbami, więc z boku patrząc wydaje się, że użytkownik może sobie wybrać przez kogo woli być śledzony. Ale z tym bezpieczeństwem i szyfrowaniem to nie jest do końca tak, jak Durov próbuje to przedstawić. End-to-end encryption, czyli szyfrowanie end-to-end od końca do końca, polega na tym, że jak jedna osoba wysyła ze swojego telefonu jakąś wiadomość, to ta wiadomość jest szyfrowana zanim wyjdzie z tego telefonu i...

Tylko odbiorca ma klucz, żeby tę wiadomość odszyfrować. W związku z czym właściciel tej aplikacji, to co jest pomiędzy tymi telefonami, to widzi w postaci jakichś ciągów znaków, które nie mają żadnego sensu i żadnego znaczenia i nie jest w stanie tego rozszyfrować. Dlatego Whatsapp, dlatego Signal, dlatego iMessage mają to szyfrowanie. I w razie gdyby jakaś firma... Oczywiście to nie jest tak, że one są w stu procentach bezpieczne, bo nie szyfrowane są np.

te rzeczy kto z kim rozmawia. Czyli jak ja sobie napiszę do Ciebie, no to firma, która ma aplikację wie, że ja napisałem do Ciebie, ale nie wie co. Wie pewnie kiedy napisałem i tak dalej, i tak dalej. W związku z czym, kiedy ktoś do takiej firmy, jakaś służba przyjdzie i powie, słuchaj, daj nam namiary na tych ludzi, bo oni ze sobą rozmawiali, no to taka firma daje namiary i mówi, no nic z tego nie rozumiecie, ja też nie, bo to jest zaszyfrowane i niestety nie da się tego odszyfrować. Oczywiście to nie jest tak, że end-to-end encryption...

zapewnia stuprocentowe bezpieczeństwo, bo są inne sposoby, żeby zczytywać rzeczy z ekranu i tak dalej, ale jest to bardziej bezpieczne niż brak tego szyfrowania. I paradoksalnie to właśnie szyfrowanie end-to-end zabezpiecza część firm przed przekazywaniem danych. I przed tym, żeby ich szefowie byli aresztowani w takich miejscach jak Francja na przykład.

Bo to jest znowu odpowiedzialność. A inna rzecz jest taka, że w Telegramie, jak Francja próbowała się do nich zwrócić, no to nie za bardzo ktokolwiek był zainteresowany kontaktem. I myślę, że to też jest pewien problem. Podobny problem spotkał platformę Ilona Muska w Brazylii. Nikt nie odbierał telefonu, nikt nie odbierał maili, w ogóle nikogo nie było, kiedy rząd Brazylii próbował dobić się do przedstawiciela X w Brazylii.

Skutkiem czego jest brak dostępu do platformy X w Brazylii. Brazylijczycy czują się odłączeni od świata, część z nich przesiada się na alternatywę, czyli Blue Sky, część z nich używa VPN-ów. Ale tu podobno, przy czym zaznaczam, że podobno poczytałem to w kilku źródłach, ale te źródła nie wydają się do końca wiarygodne, jest jakaś kara przewidziana za to, że Brazylijczycy używają VPN-a, żeby korzystać z X-a. I to jest jakaś kara kilku tysięcy... dolarów podobno, więc traktujcie to z przymrużeniem oka, bo nie wiem w ogóle jak ktoś miałby weryfikować jakby kto, co, jak...

Nie wiadomo. W każdym razie, no podobno tak jest. Ale nawet jeżeli tej kary nie ma, no to jest dziwnie. Po prostu nie mają w Brazylii dostępu do X-a. X został zablokowany.

Skąd ta blokada? Elon Musk w sierpniu usunął przedstawiciela prawnego swojej platformy w Brazylii, więc Brazylia dała mu 24 godziny na to, żeby ustanowił nowego. I tu pojawia się to słowo, odpowiedzialność, które coraz więcej krajów stara się wykorzystywać w relacjach z platformami.

Jeżeli rząd Brazylii albo jakiś tam, nie wiem, policja, ktokolwiek ma problem, z czymś, co dzieje się na X w Brazylii i chce się skontaktować z X, no to oni potrzebują przedstawiciela X w Brazylii. Bo tak to mogą sobie dzwonić do Stanów, do Teksasu, ale Elon akurat gra, albo śpi i nie może odebrać. A jego dwóch pracowników jest zajętych czymś innym.

Więc tak w Brazylii być nie może, w związku z czym platforma jest zablokowana, ale wydaje mi się, że może nawet nie, kiedy to oglądacie, to nie, bo niedziela, ale myślę, że w ciągu paru dni to się rozwiąże, chociaż w przypadku Elona wcale nie musi się rozwiązać, bo z nim to nigdy nic nie wiadomo. Trochę jak w tym programie, nie wiadomo co się wydarzy, a teraz wydarzy się reklama. Kojarzycie pewnie taką usługę.

Reklamowałem ją tu nie raz. Kojarzymy Orange Flex. No, to jest taka apka, która pozwala w super prosty sposób zainstalować kartę eSIM w telefonie, jeżeli macie telefon, który takiego eSIMa obsługuje.

A mówię o tym dlatego, że być może nowe iPhone'y 16, które wyjdą już za chwilę, będą miały tylko opcję eSIM. I wtedy nie będziesz mógł sobie wyciągnąć starej karty z telefonu, na przykład takiego jak ten, w którym zostałem. Nie wiadomo dlaczego uwięziony. Nie wiadomo. I przełożyć do nowego, bo ten nowy nie będzie miał tacki.

I tu wchodzi Orange Flex. Nie potrzebujesz żadnej tacki. Po prostu instalujesz apkę, podpinasz sposób płatności i w parę chwil masz nową kartę eSIM zainstalowaną na nowym iPhone'ie.

Bez łażenia gdzieś i czekania na przesyłki czy ułatwienia. czy umowy. Pozostaje tylko znaleźć kogoś, kto kupi Ci nowego iPhone'a.

Zapomnij. A Tobie kto kupi nowego iPhona? Właśnie nie wiem czy chciałbym, żeby weszły podwójne eSIMy do Polski.

Bo mi się podoba to rozwiązanie, które jest teraz. Jedna karta fizyczna, jedna karta eSIM i to daje większą wolność. No ale z drugiej strony w Stanach Zjednoczonych są już od poprzedniego modelu dwa eSIMy, więc jest duża szansa na to, że tutaj też tak będzie.

Nie ma jednak co wyprzedzać faktów. Fakty pojawią się same w kolejny poniedziałek, dowiemy się wszystkiego. A skoro o smartfonach mowa. Tecno przedstawia trójskładaka. Jednocześnie trójskładaka obiecują Huawei, Xiaomi i Oppo.

A zatem chińska trójca, a dodając techno czwórca, co już mi mniej pasuje do narracji, mają w planach zawalić nas potrójnymi składakami. Nieeee, super. A to nie jest człowiek w przebraniu robota. To jest robot podobno, który ma służyć człowiekowi i też go przytulić jak będzie trzeba? To z kolei jest robot Unitree, firmy, która historycznie tworzyła tanie psy roboty i ten robot humanoidalny ma też być stosunkowo tani.

To znaczy kosztować jakieś 16 tysięcy dolarów, więc 60 kilka tysięcy złotych w takim luźnym przeliczeniu, ale jeżeli ostatecznie trafi na polski rynek, to obawiam się, że z podatkami i innymi opłatami może kosztować jakieś 70-80 złotych, bardziej niż 60. Oczywiście życzyłbym sobie, żeby kosztował 60. Ale nawet jak będzie kosztował 70-80, czy to jest tak dużo jak za własnego niewolnika? No bo w jakim celu my w ogóle budujemy roboty humanoidalne? Czy my jesteśmy pewni, że humanoidalny kształt to jest najbardziej optymalny kształt dla robotów? Nie wiemy tego, ale sztuczna inteligencja gdyby dostała takie zadanie wymyśl najbardziej optymalny kształt dla robota, który ma pomagać człowiekowi w tym, w tym i w tym, no to na pewno by wymyśliła. Więc to nie jest tak, że nie jesteśmy w stanie przy pomocy sztucznej inteligencji wymyślić zoptymalizowanego robota.

A my po prostu wymyśliliśmy sobie roboty humanoidalne dlatego, że chcemy mieć niewolników, a w niektórych krajach już to nie jest dozwolone. W latach 90-tych w Polsce to jeszcze można było mieć pracowników jako niewolników, ale to się dawno skończyło, a teraz w ogóle pracownicy chcą mieć swoich niewolników, więc takie są moje przemyślenia, oparte na poważnych badaniach, które odbyłem pod prysznicem wczoraj. Także...

no. I coraz więcej firm produkuje te roboty humanoidalne i jak się przyjrzycie tym wszystkim firmom, to zauważycie, że one są strasznie wolne, co też nie jest takie złe, bo dzięki temu można będzie je smagać biczem po tych metalowych plecach, żeby je popędzać, także... Zanim rozwinę... Znajdę się dalej.

Podziękuję Wam za dzisiaj. No i standardowo chciałem życzyć znośnego tygodnia.