Transcript for:
Wykład o fizyce i światopoglądzie

Drodzy Państwo, temat jest trudny, ponieważ chciałbym zacząć od fizyki, a wnioski, które będą płynęły, ewentualnie światopoglądowe, to może sobie porozmawiamy w czasie dyskusji, którą mam nadzieję. po tym takim wprowadzeniu sobie przeprowadzimy. Otóż zacznijmy od tego, że ja będę mówił nauka czasami, czasami myśląc fizyka, no jestem fizykiem, w związku z tym z naturą.

naturalny sposób, myślę o fizyce jako takiej nauce, z której jak gdyby wypływa chemia w dużej mierze. Nie wiem czy do końca biologia, ale w pewnej mierze na pewno tak. To jest nauka, która zajmuje się podstawami naszego rozumienia świata.

W związku z tym o niej będę głównie mówił. W powszechnej świadomości, również w szkole, nauczanie fizyki kończy się tak naprawdę na początku XX wieku. To znaczy, jak dochodzimy do szczególnej i ogólnej teorii względności Einsteinaa i jak dochodzimy do mechaniki kwantowej, to w zasadzie już jest za chwilę matura i kończymy, mówiąc, że to jest nowa fizyka i w zasadzie nauczanie powinniśmy skończyć. Ostatni tydzień jest temu poświęcony.

I to jest, wynika to z przekonania o tym, że ta współczesna fizyka, czyli ta dwudziestowieczna fizyka jest bardzo trudna. Jest w zasadzie niemożliwa do przekazania. To jest nieprawda. To znaczy, na przykład ogólną teorię względności, czyli teorię grawitacji Einsteinaa, można by w taki sposób przekazać, że ideę można by... w szczególności młodzieży, przekazać w sposób bardzo prosty, ponieważ stoi za ogólną teorią względności niezwykle prosta zasada.

Może do tego dojdziemy w czasie dyskusji, nie chciałbym się tutaj poświęcać za dużo czasu ogólnej teorii względności. To by się dało przekazać. Otóż te dwie teorie powstały w XX wieku, które fundamentalnie zmieniły nasze rozumienie rzeczywistości, nasze widzenie świata.

To jest ogólna teoria. niezbędności Einsteinaa i mechanika kwantowa. Te dwie teorie są tak zasadniczo zmieniły nasze widzenie rzeczywistości, że XX wiek, w sensie tego, jak ja patrzę na ten stół, czy na fakt, że mogę włożyć palec do wody, a w stół nie mogę włożyć, dlaczego niebo jest niebieskie, skąd są kolory, to wszystko w XIX wieku było widziane kompletnie inaczej, niż my. widziane jest teraz. W związku z tym ja bardzo żałuję, że ta wiedza, nie mówię o matematyce, bo matematyka stojąca za tymi teoriami rzeczywiście nie jest taka prosta.

Trzeba się trochę do niej przyzwyczaić. Natomiast idee stojące za tymi teoriami są bardzo proste i bardzo przekonujące. I wydaje mi się, że ponieważ jesteśmy na terenie szkoły, to taką uwagę zrobię, że wydaje się, że o tych teoriach i o ich rozumieniu...

świata wynikającego z tych teorii powinno się mówić właśnie w szkole. Niestety to nigdzie na świecie jeszcze tak dobrze nie funkcjonuje. Bardzo bym chciał, żeby tak funkcjonowało, dlatego że mówi się, że tzw. zdrowy rozsądek to zbiór przesądów, których nabywamy do 16 roku życia.

W związku z tym dobrze jest te przesądy do 16 roku życia odbarwić czy ich się pozbyć. Otóż jaka jest różnica między tym, że jest to między takim XIX-wiecznym widzeniem rzeczywistości, a XX-wiecznym widzeniem rzeczywistości z punktu widzenia fizyka. W XIX wieku funkcjonowały elektrodynamika, teraz nazywamy ją klasyczną, ale wtedy oczywiście nie wiedziano, że istnieje inna. Termodynamika, mechanika, wszystkie teraz dodajemy przymiotnik klasyczna i wydawało się, że praktycznie wszystko rozumiemy, co w tym świecie się dzieje.

Świat był tak... do tego stopnia, że pod koniec XIX wieku nawet chciano likwidować wydziały fizyki, mówiąc, że wszystko w zasadzie już wiemy, można pozostawić to inżynierom, to o czym tu jeszcze mamy się zastanawiać. Pozostawały drobne problemy typu stabilność atomów na przykład, ale to uważane, że to są jakieś drobiazgi, które się wkrótce... co wyjaśni, ponieważ klasycznie atomy, czyli związki pomiędzy naładowanymi dodatnio i ujemnie ładunkami, nigdy nie mogą być stabilne. Dobrze, no ale teraz świat, który jak gdyby...

i powiedzmy widzenie świata było całkowicie deterministyczne. To znaczy funkcjonowało przekonanie, że jeżeli poznamy stan świata obecnie, to znaczy będziemy znali położenie... i prędkości wszystkich cząstek w świecie, to z całkowitą pewnością odtworzymy historię świata wstecz, jak i będziemy mogli przewidzieć całą przyszłą ewolucję świata. W tym sensie człowiek wydawał się pewną marionetką, w tym sensie, że jeżeli ja na przykład chcę się napić za godzinę herbaty, to to wynika ze stanu... atomów w moim ciele, czy po prostu jest to jednoznacznie zdeterminowane.

I dlatego na przykład na pytanie Napoleona, dlaczego w traktacie o mechanice nieba Laplace nigdzie nie użył ani razu nie użył słowa Bóg, odpowiedział, że ta hipoteza nie była mi potrzebna. Co stało się takim manifestem tej separacji nauki i religii, która skądinąd jest bardzo... Korzystna ta separacja.

Otóż w XX wieku sytuacja zmieniła się radykalnie. To znaczy, mechanika kwantowa po pierwsze mówi, że nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jaki jest stan świata. I to nie dlatego, że nie mamy narzędzi, tylko jest to immanentnie niemożliwe. Próbując stwierdzić, jaki jest stan świata, ten stan musimy zniszczyć.

do nieznanego bliżej innego stany. Po drugie, nawet gdybyśmy znali stan świata, to nie wynika stąd jednoznaczne przewidywanie dotyczące przyszłości, ani jednoznaczne odtworzenie, co działo się w przeszłości. Istnieje pewna nieoznaczoność w tym świecie, która powoduje, że świat jest znacznie ciekawszy tak naprawdę.

Świat, w którym wszystko ewoluuje deterministycznie, jest znacznie mniej interesujący niż świat, który zostawia pewną swobodę, który zostawia pewien margines niepewności. Otóż ten fakt, że świat od początku XX wieku, tak jak go rozumiemy, przestał być deterministycznym, ma według mnie kluczowe znaczenie światopoglądowe. Po drugie, tego typu, to co na przykład teoria względności wprowadziła, skończąc nazwę, jest bardzo...

Dlatego, że teoria względności często się rozumie, że wszystko jest względne. To jest całkowita nieprawda. Istnieją obiekty wielkości, których żadna transformacja nie zmieni.

To nie jest na przykład tak, że możemy równie dobrze mówić, że Ziemia obraca się wokół Słońca, jak w teorii względności moglibyśmy powiedzieć, że Słońce obraca się wokół Ziemi. Tak nie jest. Te dwa układy się różnią.

I można powiedzieć, że jeden jest lepszy, mianowicie ten, w którym się obraca wokół Słońca, jest lepszym układem, a drugi jest gorszym układem i nie jest to całkowicie równoważne. Także to tak na marginesie, ta teoria względności to jest zła nazwa, znaczy myląca nazwa. Teraz, jeżeli mamy taki ogląd rzeczywistości, że świat nie jest deterministyczny i ta teoria względności wprowadziła na przykład pojęcie, że czas.

Czas biegnie inaczej. Dla każdego obserwatora, w szczególności jak się poruszają, czy jak są w polu grawitacyjnym, czas biegnie inaczej. To, że biegnie tak samo, jesteśmy do tego bardzo przyzwyczajeni, że taki sam czas panuje w całym wszechświecie i dla każdego. Jest to wdrukowane w nas od 300 lat.

Newton, który przejął od Galileusz zasady równoważności, wyprowadził błędny wniosek, że zasady równoważności są niezwykle ważną. wynika czas absolutny. I to zostało, że tak powiem, wdrukowane wszędzie. I takie pojęcie, takie podejście, że czas biegnie różnie, że czasoprzestrzeń jest areną taką bardzo dynamiczną, w której dla każdego ten czas biegnie inaczej, odległości biegną inaczej, jest czymś, co by znowu powinno się w młodym wieku ludziom mówić czy pokazywać. Dam taki przykład.

Przykład. Dlaczego? Tego typu myślenie pozwala na zupełnie inne patrzenie na to samo zjawisko.

Newton ze słynnym jabłkiem. Jego wielką zasługą było to, że zresztą po Galileusz, Galileusz I to stwierdził, przed Galileusz takie arystotelesowskie myślenie o świecie to było takie, że na Ziemi panują... ziemskie prawa, a na niebie panują niebieskie prawa.

I na ziemi naturalnym stanem jest spoczynek, bo cokolwiek się poruszy, to w końcu staje, a na niebie naturalnym stanem jest wieczny ruch. Natomiast Galileusz I stwierdził, że ten spoczynek wynika z tego, że istnieją pewne siły tarcia. On jeszcze nie użył oczywiście słowa siła, to wprowadził dopiero Newton.

Natomiast, że każdy obserwator dowolnie poruszający się jest równoważny, to wprowadził Galileusz. I z tego Newton jak gdyby wziął tę ideę i stwierdził, że skoro jabłko spada tutaj na... Ziemi jakoś tam, to być może ruch Księżyca wokół Ziemi jest spowodowany przez tę samą siłę, co ruch jabłka.

Zastosował to do obliczenia, już wtedy wiadomo było, jaka jest mniej więcej odległość Księżyca od Ziemi i z tych praw można wyprowadzić, jaki jest okres obrotu. Podobno był tak wzruszony, że nawet nie dokończył tego bardzo prostego obliczenia i ktoś za niego dokończył i wyszło mu 28 dni. No i... No i stwierdził, tak, rzeczywiście to samo prawo obowiązuje na Ziemi, co na niebie. I potem obliczył również masę Słońca z tego, znając okres obiegu i odległość.

W związku z tym to był gigantyczny przełom w myśleniu, że te same prawa obowiązują tutaj i wszędzie. Zresztą do tych praw za chwilę wrócimy, bo to jest według mnie kluczowy temat, kluczowa obserwacja. to są prawa fizyki, dlaczego one obowiązują w sposób uniwersalny.

I on wprowadził również pojęcie przyciągania, dla niego to było każde ciało masywne przyciąga. I do tej pory mamy wyobrażenie, dlaczego jabłko spada, czy jak podrzucę kredę, dlaczego ona wraca? No bo Ziemia ma pole grawitacyjne. I na to przychodzi Einsteina i mówi, że to, co jest w tej pory, że czas i przestrzeń nie są niezmienne.

Są elastyczne, są czymś dynamicznym. I w podejściu Einsteinaa, jeżeli mamy odcinek, najlepszą linią prostą w fizyce jest oczywiście światło. W związku z tym między A i B puszczamy sobie światło, ono się porusza po czymś, co byśmy nazwali linią prostą. Dobrze. Teraz podstawiam pod tę linię prostą, podstawiam dużą masę.

Co się zmienia? Einsteina mówi, że to, co było metrem, staje się półtora metra. To, co było sekundą, staje się półtorej sekundy.

Im dalej jestem od tej dużej masy, tym ta zmiana jest mniejsza i bardzo daleko metr jest metrem, a sekunda jest sekundą. Ponieważ światło chce pokonać odległość z punktu A do B po najkrótszej krzywej, to nie opłaca się Nie opłaca się biec po prostej, tylko lepiej się trochę odchylić, żeby metr to był metr dwadzieścia i wrócić, ponieważ w ten sposób pokonamy mniejszą odległość niż biegnąc po tym, co było prostą. Ale cały czas światło biegnie po prostej, tylko pojęcie czasu i przestrzeni się zmieniło. I w ten sposób na przykład zakrzywienie promieni to jest efekt nie przyciągania przez Ziemię, tylko zmiany sposobu liczenia czasu.

i przestrzeni przez Ziemi. To jest tak, jak mamy miasto między punktem A i B na mapie. To najkrótsza droga wiadomo jaka jest.

Ale jak po środku postawimy duże miasto, to lepiej jest objechać to miasto, nawet nadrabiając drogi, bo i tak krócej będziemy jechać i szybciej się znajdziemy w punkcie B. To jest właśnie zmiana sposobu liczenia czasu i odległości, bo kilometr pokonany w mieście zajmuje znacznie dłużej niż kilometr pokonany na pustym ziemi. pustej drodze. Dokładnie w ten sposób to działa.

Podobnie satelita, który krąży wokół Ziemi, on nie krąży, ponieważ jest przyciągany, tylko to jest linia prosta. Jakbyśmy wyliczyli, jaka jest linia prosta dla ciała rzuconego w odległości, nie wiem, tam 100 km nad Ziemią z jakąś... z punktu A do B, no to jest kawałkiem okręgu.

To jest linia prosta. Gdyby on chciał się poruszać tak, to by musiał włączyć silniki. Także to samo zjawisko nagle widziane jest w sposób...

w sposób zupełnie różny. Właśnie przez fakt, że wprowadził Einsteina dynamiczną czasoprzestrzeń. Także sposób myślenia teraz np. o czasie i przestrzeni jest zupełnie różny. tego typu pojęcia czy wyobrażenia byłoby bardzo dobrze, gdyby w szkole można było tego typu pojęcia opisywać.

Bo oczywiście wyliczenie, jak z takiej dynamicznej teorii czasoprzestrzeni, jak wyliczyć linię prostą, no to już nie jest, tego między zupą a drugim daniem się nie zrobi. To trzeba trochę wiedzieć, tam jakieś tensory, Riemann, coś trzeba wiedzieć. Natomiast o...

Opisanie tego jest, symetria, idea stojąca za tym jest bardzo prosta. Otóż mechanika kwantowa to jest druga teoria, która zasadniczo zmieniła nasze myślenie o świecie, w którym w takim myśleniu właśnie czysto deterministycznym zadajemy punkty, zadajemy ich prędkości, no i potem pytamy się coś. się dzieje, to mechanika kwantowa mówi, nie ma takiego opisu.

To znaczy istnieje pewna funkcja falowa, pewien taki w pewien sposób rozmyty sposób opisu. Ta funkcja falowa ewoluuje w... w sposób deterministyczny, natomiast z tej funkcji falowej nie możemy jednoznacznie przewidzieć, co się stanie.

W związku z tym to też jest obraz świata, który jest zupełnie różny od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. I teraz... Jaki tu jest styk tej, powiedzmy, pewnego światopoglądu?

Otóż zacznijmy od tego, za chwilę rozwinę ten temat może trochę bardziej, bo to jest według mnie kluczowa sprawa w tym. momencie, to jest pytanie, czy istnieje coś takiego, jak światopogląd naukowy. Otóż nie istnieje.

Bo jeżeli światopogląd jest ogółem moich poglądów na świat, to ja mogę zainteresować zadać zasadne pytania i sensowne pytania, na które nauka nie to, że teraz nie odpowie, nigdy nie odpowie, ponieważ leżą one poza jej paradygmatem. Otóż kluczowym pytaniem, na którym chciałbym się nieco skupić, to jest pytanie, na którym... To jest pytanie, dlaczego istnieją prawa fizyki?

Otóż, nie zastanawiamy się nad tym specjalnie. Opisał to w sposób niezwykle głęboki, jak zwykle, Einsteina w powiedzeniu najbardziej niezrozumiałe jest to, że w ogóle cokolwiek daje się zrozumieć. To proszę przemyśleć to zdanie, bo to jest... Naprawdę głębokie zdanie.

Otóż, jeżeli ja bym wyciągnął przypadkowy wszechświat z kapelusza, on powinien być chaotyczny. Znaczy, szansa na to, że przypadkowy... Otóż pytanie, dlaczego w ogóle cokolwiek ma podlegać jakimkolwiek prawom, tego się na ogół nie zadaje, a to jest pytanie absolutnie kluczowe.

Dlatego, że nie tylko cała nauka na tym bazuje. Bo gdyby takich praw nie było, to jakakolwiek wiedza czy doświadczenie, które bym wykonał, nie dawałoby nic następnym obserwatorom czy następnym pokoleniom. Ponieważ jeżeli z wtorku na środę nagle odwracamy...

przyciąganie grawitacyjne, to co z tego, że ja bym wiedział, że powinienem nieść wazę z gorącą zupą tak, jak czasami by się ona wychlupywała kompletnie bez powodu i bym nie wiedział nawet dlaczego. My korzystamy z tego, że doświadczenia wykonane przez tysiące lat mówią, że trzeba uważać, jak się niesie kamień, bo może spaść na nogę. On nie leci do góry bez żadnej przyczyny, on spada na nogę w idealnie takich samych warunkach.

Żadna wiedza nie byłaby możliwa. gdyby nie było praw, które są niezmienne. Ponieważ jakakolwiek kumulacja doświadczeń czy obserwacji nic by nie dawała, jeżeli te prawa chaotycznie by się zmieniały. I to nie jest tak, że my jedne prawa zastępujemy innymi, bo istnieją głębsze prawa, ale nadal dlaczego te prawa w ogóle mogą istnieć? Oczywiście my wiemy dużo, dużo więcej niż wiedzieliśmy powiedzmy 100 lat temu.

Bejinga 7.7, 5.7 czy 7.6.7 buduje się w ogóle na ekranach komputerów. Potem jest cały zbudowany, dopiero się buduje prototyp i on lata. Na tyle dobrze znamy prawa finansowe.

fizyki, prawda? Więc znamy te prawa, ale nie wiemy dlaczego one, dlaczego cokolwiek im podlega. A nie tylko dlaczego cokolwiek, dlaczego wszystko im podlega, co jest jeszcze silniejszym stwierdzeniem.

Wszystko i zawsze na tyle, na ile potrafimy wstecz w historię Wszechświata spojrzeć. To jest pytanie niezwykle głębokie. I jeżeli gdzieś miałbym powiedzieć, że Coś jest dla mnie wskazówką, czy silną wskazówką na istnienie transcendencji, to jest właśnie to, że świat podlega prawom. I to stwierdzenie nie wynika z tych praw. To stwierdzenie jest poza tymi prawami.

Transcendencja, czyli transcandere, czyli przekraczać, to jest coś, co jest poza tym światem i zasadnym pytaniem jest go zadawać, natomiast nie można odpowiedzieć. na to pytanie wewnątrz nauki, ponieważ to jest pytanie spoza nauki, a jest zasadne i jest bardzo głębokie. Otóż istnieją takie pytania, które można zadać o świecie, na które nauka nie odpowie. W związku z tym w tym sensie użycie światopogląd naukowy sugerujący, że wszystkie moje pytania, na wszystkie moje pytania nauka potrafi odpowiedzieć i to nie ma nic wspólnego z jakąś brzytwą, chama, żeby...

byty, których nie trzeba wprowadzać, to nie wprowadzamy. Odpowiedź na to pytanie jest wierzę albo nie wiem. I to nie nie wiem teraz, tylko nie wiem, nigdy nie będę wiedział.

W związku z tym, a to jest bardzo fundamentalne pytanie, pochodzące z nauki, bo oczywiście można wiele innych pytań zadać, nie wiem, o sens cierpienia, to różne pytania, na które nauka nawet nie podejmuje się odpowiedzieć, ale można powiedzieć, że tego sensu nie ma i już. Podczas kiedy pytanie o prawa fizyki, które wiemy, że... że istnieją i widzimy, że istnieją, o ich uniwersalność, przede wszystkim o ich istnienie, ale potem o ich uniwersalność, zarówno czasową, jak i przestrzenną, jest pytaniem niezwykle głębokim, na które nie ma odpowiedzi.

Oczywiście próbuje się na to odpowiadać. Są takie zasady antropiczne, że być może wyprodukowanych zostało bardzo wiele wszechświatów i w jednych nie było tych praw i one zanikły, tak że nawet nikt nie mógł się dożyć do momentu, żeby się zapytać, a inne akurat miały prawa i my żyjemy w takim świecie, no i dzięki temu możemy się zapytać. W związku z tym nie ma w tym nic dziwnego. No niestety to rozumowanie ma pewien mankament, mianowicie nie widzimy, znaczy ono nie może zostać udowodnione, bo stwierdzenie, że istnieją miliardy i miliardy osób, które są w stanie się z tym zrozumieć, Miliardy, zyliony innych wszechświatów, w których obowiązują inne prawa, ale nigdy do nich nie będziemy mieli dostępu, jest słabym tłumaczeniem, ponieważ nie da się udowodnić. Także to nie jest według mnie tłumaczenie.

W takim podejściu, ja mówię cały czas coś, co dla mnie jest bardzo silną wskazówką, no niemal w cudzysłowie, ale proszę tego nie brać dosłownie dowodem na istnienie transcendencji, to jest właśnie istnienie praw fizyki. bym tego zrozumieć. Dlaczego ten świat tak istnieje, gdyby takiej transcendencji nie było?

Oczywiście pytanie, jaka jest ta transcendencja, jest innym pytaniem. To już wymaga wiary, czy jest to Bóg osobowy, czy tylko taki deist. czy mamy z nim kontakt, czy nie.

To jest poza, to już jest kwestia wiary, tutaj nie chcę w żaden sposób sugerować, że tu możemy cokolwiek powiedzieć z nauki, bo nie możemy. Natomiast to, że istnieje pewna rzeczywistość poza tym światem jest dla mnie niemal rzucające się w oczy. Znaczy, jakby nie było tego kubka z herbatą, to bym się, to nic by, mój światopogląd by się nie załamał.

Natomiast gdyby nie było transcendencji, a świat podlegał w sposób nieunikniony prawom, Ja bym nic nie rozumiał, kompletnie. Także to jest jakiś taki styk, który ja bym chciał zobaczyć. Oczywiście w wierze istnieją dwie warstwy, która jest warstwa duchowa, czyli właśnie sens cierpienia, czy Bóg jest osobowy, kwestia zbawienia, na które nauka nie ma nic do powiedzenia i to w ogóle pozostaje poza dyskusją jakąkolwiek naukową. I jest kwestia, która akurat w chrześcijaństwie jest marginalna.

dość marginalna, mianowicie kwestia naszego stosunku czy naszych relacji ze światem materialnym. Jeżeli weźmiemy Biblię, to tam przepisów na robienie ciasta czy na to, jak uprawiać winorośl, nie ma za dużo. Tam osią są stosunki człowieka z Boga i w związku z tym to należy do kwestii duchowych.

Zresztą na marginesie uważam, że ten fakt, że w chrześcijaństwie świat ma... nie należy do sfery sacrum, tylko należy do sfery profanum, uważam za ważny aspekt, może nie przyczynę, ale ważny aspekt w tym, że nauka powstała w świecie zachodnim, a nie powstała w Chinach i nie powstała w Indiach, gdzie sakralizacja świata idzie daleko dalej niż... w świecie chrześcijańskim.

Czyli świat materialny nie należy do sfery sakrum. Jest stosunkowo nieistotny z punktu widzenia relacji człowieka. Relacje człowieka z Boga stanowią oś tego przesłania, a nie relacje człowieka ze światem materialnym.

Jeżeli weźmiemy jakąkolwiek, powiedzmy, system, w którym świat materialny należy do sfery sacrum, to robienie doświadczeń, eksperymentów, próba wyjaśniania czegoś jest, w cudzysłowie, bluźnierstwem, dlatego że my chcemy sprawdzić, jak działa Bóg, czy On, jak tu przekręcimy śrubkę, to On to zrobi, a jak inaczej przekręcimy, to On co innego zrobi. Podczas kiedy jak nie należy do sfery sacrum, to takie doświadczenia niczego nie należy. naruszają.

Więc w tym sensie uważam za nieprzypadkowy fakt, że nauka powstała w świecie zachodnim, czyli w świecie chrześcijańskim, powiedzmy, czyli judeo-chrześcijańskim szerzej, dlatego że świat materialny tutaj do tej bezpośredniej sfery sacrum nie należy. I stąd eksperymenty, czy próba wytłumaczenia czegoś, czy próba znajdowania praw nie jest pytaniem jak by. jak Bóg działa, tylko jak świat działa. A to są zupełnie różne pytania.

W związku z tym to stwierdzenie, że istnieją po pierwsze prawa fizyki, po drugie one są uniwersalne, I że w zasadzie wszystko im podlega. Teraz, czy do końca wszystko, to nie wiem. To znaczy, tacy totaliści czy fundamentaliści w fizyce twierdzą, że znajomość praw fizyki na poziomie...

mikroskopowym, leptonów, hadronów, pozwoliłoby nam wytłumaczyć na przykład życie biologiczne czy psychiczne. Ja absolutnie tego nie mogę stwierdzić, ponieważ istnieją znacznie mniej skomplikowane niż mózg, których nie potrafimy wytłumaczyć, mimo że znamy zachowania atomów, które się na te układy składają. Na przykład istnieje tzw. nadprzewodnictwo wysokotemperaturowe, wykryte w zasadzie przypadkiem już 25 lat temu, które do tej pory nie potrafimy wytłumaczyć, dlaczego niektóre materiały w stosunkowo wysokich temperaturach, czyli powiedzmy słodyczach, 100 kelwinów, są nadprzewodzące, czyli nie mają w ogóle oporu.

Mimo, że znamy te materiały, budujemy coraz więcej ich, znamy tych materiałów, coraz wyższą tę temperaturę potrafimy osiągnąć, to mimo 25 lat istnienia tych materiałów, nadal nie potrafimy, mimo że wiadomo, co jest przyczyną tego nadprzewodnictwa. Są takie płaszczyzny miedziowo-tlenowe. Znamy własności atomów miedzi, znamy własności atomów tlenu, a mimo to nie potrafimy powiedzieć, dlaczego są nadprzewodzące. Więc... W związku z tym mówienie, że mózg działa na pewno, że w mózgu nie ma nic więcej niż obecność atomów tworzących ten mózg, to nie wiem.

Może tak, a może nie. Otóż to jest właśnie w fizyce spotykam, ponieważ fizyka ma ambicje opisywania wszystkiego na najniższym możliwym poziomie. To jest bardzo często, prawda, w fizyce bardzo ważny jest proces idealizacji.

który może czasami nas oszukać. Proces idealizacji polega na tym, że jak biorę, nie wiem, kulkę i puszczam ją po stole i chcę obliczyć, kiedy ona spadnie, no to muszę znać tam moment bezwładności, jakiś tam współczynnik tarcia, początkową prędkość. Ja wykonuję trzy operacje, a żadna z nich nie jest oczywista, mimo że wykonuję je jak gdyby bezwiednie. Po pierwsze, że pewien rzeczywisty fakt, mianowicie kulki leżącej na stole, Ja tłumaczę na liczbę, czyli tenże moment bezwładności, prędkość pociągową, ma jakiś zestaw liczb, po czym na tych liczbach wykonuję operacje matematyczne, abstrakcyjne.

Wychodzi mi powiedzmy 5 i oznacza to, że po 5 sekundach ona spada, mierzę i po 5 sekundach spada. Akurat tutaj to mi się być może by udało. Otóż to, ten fakt, że ja ten proces idealizacji przeprowadziłem, znaczy sprowadziłem całą rzecz. rzeczywistość tej kulki do trzech liczb, powiedzmy, jest niezwykle dziwny, dlatego że z kulką związana jest nieskończenie wiele informacji.

Kto ją wyprodukował, czy w Chinach, czy w Malezji, jaki ma kolor, kto ją miał w ręku, ile kosztowała, czy była przeceniona, czy VAT był taki, czy inny. No istnieje mnóstwo informacji związanych z kulką, które odrzucam jako nieistotne, zostawiam trzy liczby pewne, powiedzmy ten moment bezwładności, prędkość początkową. i położenie początkowe, wykonuje na tym operację, dostaje liczbę typu 5, te sekundy, mierzy i to się zgadza.

Czyli ten proces idealizacji, tak naprawdę gdyby wszystko na wszystko wpływało, to nie bylibyśmy absolutnie bez szans, żeby sformułować najprostsze prawo. Jakbyśmy musieli wiedzieć, kto, ile miał lat, kto to produkował, ten kulg. Nigdy byśmy nie zebrali takiej ilości informacji.

Dzięki takiej idealizacji i dzięki temu, że bardzo wiele procesów fizycznych, Poddaje się takiej idealizacji. Fizyka jest tak naprawdę nauką o prostych procesach. Podczas kiedy procesy, na przykład psychiczne, w mózgu są niezwykle, z punktu widzenia fizyki, skomplikowane.

Ponieważ tam prawdopodobnie nie można odizolować się od tego, kto w dzieciństwie coś przeżył, albo kto coś widział, jakich rodziców miał, czy miał rodzeństwo, czy nie miał. No mnóstwo rzeczy może wpływać, czego w fizyce nie uwzględniamy. Fizyka w tym sensie jest nauką bardzo prostą.

On jest niestety, jak gdyby się przejdzie ten proces idealizacji, jak się przejdzie przez tą barierę matematyki, za którą niestety fizyka jest ukryta, to ukazuje się niezwykle piękny i prosty świat. Tylko świat prostych obiektów. Natomiast czy on może być, czy ja mogę z pełnym przekonaniem twierdzić, że znając własności tych prostych obiektów, czyli elektronów, powiedzmy kwarków, glu... dynonów tworzących protony i neutrony.

Czy ja stąd potrafię wyprowadzić neurony w mózgu i ich zachowanie i to, że chciałbym się napić herbaty, to nie wiem. Może tak, a może nie. Na dużo prostszych przykładach wiem, że nie potrafię takiego łańcucha przyczynowo-skutkowego zbudować.

Teraz do... Co do nauki i wiary. Wśród fizyków jest stosunkowo dużo ludzi wierzących.

Wiem to z własnej praktyki, znam bardzo dużo ludzi w tej dziedzinie. Można by się zapytać dlaczego? Otóż trochę humorystyczne.

Realistycznie mogę powiedzieć, że często się spotyka stwierdzenie, że na przykład, powiedzmy w biologii, że można powiedzieć, że może wszystko, czym się zajmuję, w tym nie ma żadnej tajemnicy, bo przecież wszystko sprowadza się do praw fizyki. Ale do czego ma się odwołać fizyk? Dziękuję bardzo.

Otwieram dyskusję i pytania. Tak może powiem, że zawodowo zajmuję się bardzo, bardzo wczesnym wszechświatem. 10 do minus 42 sekundy po tej tak zwanej chwili zero, której być może nie było, znaczy być może nie było wielkiego wybuchu w sensie początkowej osobliwości. Dlatego te pytania, które jak gdyby takie dość fundamentalne, to są naturalne w pracy, bo to jest pytanie o jakiś tam początek, czy on był, czy on nie był. Aczkolwiek zawsze bardzo uważam, że nawet jeżeli ta początkowa osobliwość była, czyli ta chwila...

Znaczy, tu może na analgienę się warto dodać, że pod pojęciem wielkiego wybuchu rozumie się dwie rzeczy, których nie można... ze sobą mieszać. Pierwsza rzecz to jest taka, że Wszechświat był kiedyś bardzo gorący i bardzo gęsty.

I z tym w zasadzie nikt nie dyskutuje. Są różne próby wyjaśnienia, że może nie było takiego rozszerzania się Wszechświata, czy... Natomiast za dużo jest pozostałości, w szczególności promieniowanie reliktowe, w szczególności stosunek helu do wodoru, że wszechświat nasz raczej na pewno był kiedyś bardzo dobry.

bardzo gorący i bardzo gęsty. Natomiast z tego przechodzi się, że była chwila zero, kiedy był nieskończenie gorący i nieskończenie gęsty. I tego absolutnie nie możemy twierdzić.

Żadna teoria fizyczna, którą teraz mamy, nie potrafi powiedzieć, że taka chwila zero, czyli takiej początkowej osobliwości, była czy jej nie było. Czy Wszechświat być może ma historię rozciągającą się do ujemnych czasów, kiedy świat wyglądał tak, zupełnie inaczej. W związku z tym, mniej więcej nasza wiedza załamuje się, jak opisujemy Wszechświat, no teraz mam mniej więcej te 13,7 miliarda lat, od tej umownej chwili zero, potrafimy w miarę dobrze opisywać świat włącznie z składem cząstek.

do mniej więcej 10 do minus 14 sekundy. Natomiast wcześniej składu cząstek już nie znamy, bo odpowiada to energiom wyższym, niż do tej pory umieliśmy w akceleratorach wyprodukować. Natomiast między 10 do minus 14 sekundy, a 10 do minus 42 sekundy, dzięki temu, że grawitacja opiera się o niezwykle ogólną symetrię, o której mówiliśmy, o tym, że to czasoprzestrzeni, symetrię, otóż dzięki temu potrafimy opisywać Wszechświat, jego rozszerzanie się, mimo, że nie znamy jego składu, a przed 10 do minus 42 sekundy nie potrafimy już nic powiedzieć, bo załamuje się ogólna teorię względności Einsteinaa i nie mamy żadnej teorii.

To nie były próby. Na przykład teoria strun istnieje, którą zajmowałem się 15 lat. Teoria strun, która mówi, że elementarne cząstki to nie są punkty, tylko takie malutkie strunki czy pręciki.

Ale zadanie pytania, jak wygląda, czy istnieje początkowa osobliwość, nie znalazło odpowiedzi, mimo że ona już 27 lat istnieje. W związku z tym nie mamy dobrej teorii, która by powiedziała, czy chwila zero istniała, czy chwili zero nie było. To znaczy...

czy istnieje jakiś początek, czy nie. Nawet jeżeli chwila zero istniała, ja bym absolutnie jej nie kojarzył z księgą rodzajów. Bo to są dwie zupełnie różne rzeczywistości.

To znaczy, to co zmienia się w momencie, kiedy człowiek wierzy w Boga, czy nie wierzy w Boga, to metodologia używa tej samej. Praw używa tych samych, równań używa tych samych. Najwyżej jak odkryje jakieś prawo, które jest piękne, proste i eleganckie, bo tylko takie prawa mają szansę opisywać rzeczywistość, to jeden stwierdzi, że po prostu taki jest, bo tak nam się wydaje, że tak odczuwamy, a drugi powie, że to jest jakieś tam odbicie doskonałości Boga.

Więc różnica tkwi w znaczeniu, a nie w metodologii. Więc ja bym tutaj absolutnie nie tych... To od oświecenia próbuje się jak gdyby wtłoczyć pewną antynomię między wiarą a religią, że to są dwa państwa graniczące ze sobą. Jak jedno się rozszerza, to drugie się musi kurczyć.

To absolutnie tak nie jest. Jeżeli mówimy o różnych rzeczywistościach i znaczeniu, które nadajemy, takie prymarne, pierwotne, tak, Bóg istnieje lub nie, Bóg nie istnieje, jest zasadniczo zmienia znaczenie, które przypisujemy rzeczom, ale nie opis tych rzeczy. Trzeba na to zwrócić uwagę.

No dobrze. Tak, proszę. Chciałam się zapytać, w jakim języku fizyk mówi o wierze, o transsympendium? czyli o czymś, co było przed tym punktem celowym, czy co jest poza wszystkim, do którego kiedykolwiek rozum człowieka dojdzie. I w jakim języku, bo fizyka językiem matematyki.

A jak będzie mówił o właśnie, bo to jest też o bycie, prawda, o rzeczach, fizyka mówi. Tutaj Chiara będzie mówiła też o bytach, tylko... Innej. Pan, znaczy, jeżeli zaczynam mówić o rzeczywistości wiary w tym sensie duchowym, no to fizyk nie różni się od kogokolwiek innego, bo to, jak gdyby fizyka tutaj nie daje nam żadnych argumentów czy narzędzi, które pozwalają nam lepiej zrozumieć tą rzeczywistość duchową, więc tutaj różnicy żadnej nie ma, no na pewno nie jest to język... matematyki, jak rozumiem.

Natomiast ten punkt styczności, który ja widzę, który dla mnie jest w każdym razie niezwykle ważny i przekonujący, to jest sam fakt istnienia praw. Natomiast ten fakt, jak gdyby dla mnie, dla mnie jest niezwykle silną wskazówką, że jakaś transcendencja istnieje. Natomiast w momencie, kiedy zaczynamy mówić, jaka jest to transcendencja, to nie jest ta rzeczywistość, którą mogę wymyślić. wyprowadzić z fizyki.

To nie jestem lepiej wyposażony niż ktokolwiek inny do opisu rzeczywistości. Czyli tak jak powiedział Kant, że to będą takie idee regulatywne, że Bóg na pewno istnieje, Bóg dusza i wszechświat? Znaczy, jeżeli nie będę zmuszony do powiedzenia, jaki to jest Bóg, to według mnie z tego wynika, że Bóg istnieje, tak.

Z faktu istnienia prawczy. Czyli w ogóle cała apofaty... Znaczy na tym według mnie musi się skończyć wyprowadzanie wniosków z fizyki, z nauki, bo reszta jest znaczeniem, reszta jest rzeczywistością wiary.

To przestała być wiara w jakimkolwiek sensie, gdybym ja to mógł z jakiejś wiedzy wyprowadzić. No jednak różnica jest zasadnicza według mnie w podejściu. To nie tylko w co wierzę, ale komu wierzę, to jest też bardzo ważne pytanie.

I też się tańczył to bardzo wcześniej. czyli do wiary i do czegoś konkretnego. Tak, ale to w dziedzinie stosunków moich, czy człowieka, ze światem materialnym. Natomiast to nie stanowi istotę wiary. Istotę wiary stanowi stosunek człowieka do transcendencji, do tego, że Boga, jaki ten Bóg jest, czy w ogóle chce z nami rozmawiać, czy nie chce z nami.

Ale to jest rzeczywistość, której zupełnie na poziomie fizyki nie poruszam i nie sądzę, żeby ona była do... Dobrze, a metafizyka którego? filozofa, którego okresu w takim razie tutaj... Zależy, czy mówimy o metafizyce jako takiej ontologii czy metamyślnik fizyka, bo to są dla mnie dwa różne pojęcia, prawda?

Otóż w fizyce na ogół zakładamy, mówiąc o ontologii, prawda? W fizyce nauków zakładamy, że byt istnieje, ponieważ z jakiej... z jakiegoś powodu, gdyby on nie istniał lub był, nie wiem, w sensie Berkelejaa był wyśniony przez ludzi, każdy śni swój sen, prawda? Zresztą Berkeleja miał z tym kłopot, on w końcu wprowadził Boga, który śni taki uogólniony sen, bo inaczej byłoby to kompletnie niespójne, prawda? To trudno im powiedzieć, raczej się zakłada, że byt istnieje, że istnieje pewna rzeczywistość, którą się bada, stąd te prawa czegoś dotyczą i są w miarę uniwersalne.

bo gdyby tego bytu nie było, to nie wiadomo dlaczego te prawa miałyby być uniwersalne. Czyli fizyka by nie mówiła o czymkolwiek obiektywnym. Natomiast w jakim...

kwestia epistemologii, czy my potrafimy w teorii poznania, czy my potrafimy badać taki byt i do jakiego stopnia my potrafimy go zbadać. Co my tak naprawdę o świecie mówimy twierdząc jakieś prawo, formułując. Otóż tutaj jest, na przykład w epistemologii, w teorii Poznania, na ogół się twierdzi, znaczy w fizyce było takie przekonanie, to może to, co obecnie od kilku lat funkcjonuje, jest, wydaje mi się, bardzo ciekawe.

To jest, że wydaje nam się, że jeżeli byśmy wystarczająco długo czekali, to zdobędziemy wiedzę na tyle, na ile pozwala nam mechanika kwantowa, ale powiedzmy, zdobędziemy wiedzę o całym wszechświecie. Jak będziemy wystarczająco długo czekali. I że tak naprawdę ten cały Wszechświat jest do zbadania, jest do poznania.

Otóż od kilku lat wydaje się, że we Wszechświecie istnieje niezerowa stała kosmologiczna. Może to coś na ten temat powiem. Otóż w roku 1916, jak Einsteina sformułował ogólną...

ogólną teorię względności, on spojrzał na te swoje równania Einsteinaa i stwierdził, że te równania, od razu zauważył, że w odróżnieniu do teorii Newton jego równania potrafią opisywać cały Wszechświat globalnie. Teoria Newton nie potrafi opisywać całego Wszechświata grawitacyjnie. Otóż stwierdził, że opisują cały Wszechświat. I zauważył, że te równania Zauważył, że te równania opisują wszechświat, który nie może być statyczny, który musi się zmieniać. I nawet on, człowiek o takiej odwadze intelektualnej, przestraszył się tego wniosku, ponieważ od ponad dwóch tysięcy lat twierdzono, że nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, ale rzeka jako taka istnieje, że wszechświat jest.

statycznym, no, czy stacjonarnym bytem, nawet jeżeli w środku się dynamicznie coś zmienia. Był człowiekiem genialnym, w związku z tym wymyślił, jak poprawić swoje równania, żeby opisywały statyczny Wszechświat. I dodał wyraz, tak zwaną stałą kosmologiczną, co potem zresztą nazwał największym błędem swojego życia, bo gdyby tego nie dodał, to by stwierdził, no trudno, moje równanie opisują wszechświat, który się rozszerza albo kurczy.

No i taka jest jego igła. Ale on był genialnym człowiekiem i zauważył, aha, jak dodam taki, a taki wyraz, to nagle rozwiązania są statyczne. I to jest ten wszechświat Einsteinaa, który, jak wiemy, nie ma odpowiednika w rzeczywistości, którą obserwujemy.

I w ten sposób by 12 lat przed Hablem przewidział rozszerzanie się Wszechświata, gdyby tak stwierdził. Ale ten statyczny Wszechświat dopiero po kilku latach i Lemaitre, i Friedmana w Rosji, Lemaitre zaczęli nie przejmować się tym, że równania Einsteinaa bez stałej kosmologicznej opisują rozszerzające się. I rozwiązali te równania, bo on nawet ich nie rozwiązywał, on widział, że one nie opisują statycznego Wszechświata. I teraz mamy rozwiązania właśnie opisywane przez Friedmanaa Robertsona-Walkera. Teraz ta stała kosmologiczna, którą dodał Einsteina, ma zdumiewające własności.

Mianowicie, my jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jak w balonie czy w zbiorniku mamy jakąś ilość wody, powiedzmy, to choćbyśmy nie wiem jak go rozciągali, ściskali, cokolwiek, ilość wody w środku pozostanie taka sama. No nie urodzi. że rodzi się woda przez fakt rozciągania.

Otóż stała kosmologiczna to jest coś takiego, że Wszechświat się rozszerza, a gęstość pozostaje stała. Co oznacza, że rodzi się energia. Można powiedzieć, jak to jest w ogóle możliwe? Otóż zasada zachowania energii, o której się wszyscy uczymy w szkole, nie obowiązuje w teorii Einsteinaa. On może...

energia może rodzić i znikać w pewnych warunkach, kiedy pole grawitacyjne wypełnia cały dostępny wszechświat. Dostępny, czyli tę kulę przyczynową. Jeżeli wypełnia, to może być złamana zasada zachowania energii. Słabiutko jest łamana, naprawdę bardzo słabo, ale może być łamana. Otóż taka stała kosmologiczna w związku z tym jest możliwa.

Dziękuję. Dobrze by mieć, nie wiem, włożyć obrączkę w jakieś pudło, porozciągać go i wyjść z tam z czterema kilogramami złota, bo gęstość by się nie zmieniła, wielkość by się zmieniła, ale to w bardzo specjalnych warunkach ta zasada zachowania energii jest łamana. Otóż ta stała kosmologiczna potem wydawało się, że po prostu po odkryciu rozszerzania się Wszechświata, że można ją zupełnie położyć zero, tą stałą kosmologiczną.

czyli od roku 1928 do połowy lat 90. funkcjonowało do końca lat 90. funkcjonowało przekonanie, że stała kosmologiczna jest równa zero. Nie było wiadomo, dlaczego ona jest równa zero. Ale mówiono, że być może istnieje jakaś zasada, która powoduje, że ta stała jest równa zero. Jeszcze nie znamy tej zasady.

Ale takie zero to... łatwo wytłumaczyć. Jest jakaś symetria, która mówi, że coś jest zero.

Dobrze. Natomiast pod koniec lat 90. odkryto fakt, że wszechświat się rozszerza i wydaje się, że rozszerza się coraz szybciej. Normalnie wszechświat bez stałej kosmologicznej powinien się rozszerzać tak, że się rozszerza. Zaraz powiemy jeszcze o wielkim, jak należy rozumieć rozszerzenie wszechświata, bo to jest też bardzo często źle wyobrażane.

że się Wszechświat rozszerza, czyli wszystkie punkty od siebie się tam jakoś oddalają, natomiast, ponieważ jest pewna energia w środku, to ona spowalnia to rozszerzanie, prawda? Bo grawitacja ściąga z powrotem te punkty. Otóż, w związku z tym, jeżeli się rozszerza, powinien się rozszerzać coraz wolniej.

Natomiast wykryto, że Wszechświat rozszerza się wyraża się coraz szybciej. I powrócono do koncepcji stałej kosmologicznej, ponieważ ta stała kosmologiczna działa tak, że ona wywiera ujemne ciśnienie. Czyli ujemne ciśnienie to jest coś, czego na Ziemi w ogóle nie potrafimy stworzyć, dlatego że normalnie jak ja mam balon i naciskam palcem balon, no to on przeciwdziała mojemu naciskaniu przez fakt, że istnieje ciśnienie od środka.

Gdyby ciśnienie było ujemne, to jakbym nacisnął, to by mi wciągnęło palec jeszcze bardziej, co by znaczyło, że jeszcze bardziej mi wciągnął. W związku z tym jakakolwiek minimalna fluktuacja spowodowałaby zapadnięcie się balonu, gdyby ujemne ciśnienie w nim było. W związku z tym układy o ujemnym ciśnieniu są niestabilne. Natomiast w przypadku grawitacji i całego Wszechświata działa to tak, że Wszechświat się rozszerza i zamiast być spowalnianym rozszerza się coraz szybciej. Ale taka sytuacja może trwać.

Otóż dodano z powrotem stałą kosmologiczną do równań, z tym, że inną niż Einsteinaa, no bo Wszechświat jednak się rozszerza. I wydaje się, że nasz Wszechświat zawiera nie zerową stałą kosmologiczną, a tak naprawdę 3,4 energii Wszechświata jest w formie stałej kosmologicznej. Czyli mniej więcej te Teraz tak, pozostała 1,4 to jest materia.

Czyli coś, co zachowuje się w sposób normalny. No tak jak materia, punkty, jakieś gwiazdy. Z tym, że okazuje się, że widzialna materia, świecąca materia, czyli taka, którą znamy, czyli gaz międzygalaktyczny, gwiazdy, planety itd., stanowi 4%.

Natomiast 23% stanowi ciemna materia, czyli taka, która nie świeci, nie absorbuje fotonów, nie świeci i nie wiadomo czym jest. W związku z tym tak naprawdę my znamy 4% składu wszechświata. To, co znamy, to jest 4%.

23% to jest ciemna materia, 73% to jest ciemna energia nazywana, czyli ta prawdopodobnie stała kosmologiczna. Czyli my wiemy bardzo, bardzo mało. Poszukujemy tej, o ile ciemna materia to prawdopodobnie, być może, jest jakiś nowy rodzaj materii, jakieś ciężkie cząstki lub tak zwane aksjony, bardzo lekkie cząstki, które wypełniają wszechświat, ale zachowują się normalnie, o tyle ciemna energia... zachowuje się w sposób absolutnie zdumiewający. Mianowicie wszechświat się rozszerza, a gęstość pozostaje stała.

To powoduje, że wszechświat przyspiesza swoje rozszerzanie, jeżeli ta interpretacja jest dobra. Co oznacza, że my teraz... Aha, wróćmy do Wielkiego Wybuchu, bo to jest bardzo często źle rozumiane.

Otóż Wielki Wybuch bardzo często jest rozumiany, że cały wszechświat był ściśnięty do granatu i w pewnym momencie ten granat wybuchł. Otóż w związku z tym należałoby przypuszczać, że istnieje pewna fala uderzeniowa. Są pewni obserwatorzy, którzy rozszerzają się do pustki, a inni mają wokół siebie rozszerzający się granat. Otóż to jest kompletnie fałszywy obraz Wielkiego Wybuchu. A ja mam w związku z tym pytanie, takie jak kompletny lałik.

Co to są hadrony? Co to jest zderzacz hadronów? To zaraz o tym opowiem.

I co w tym opowie? To zaraz o tym opowiem. Kolejny.

N lat spędziłem w CERN-ie, więc to mogę dokładnie powiedzieć. To nie jest niebezpieczne, takie kombinowanie. Dobrze, to zaraz o tym powiem.

Ogólnie odpowiedź nie. Natomiast o wielki wybuch. Mianowicie, dobrym wyobrażeniem, znaczy lepszym wyobrażeniem jest taka zespół bardzo wielu lub nieskończenie wielu granatów, które naraz wybuchają. Znaczy każdy od każdego się oddala, ale to nie jest, że ja jestem w środku, a kto jest w środku, to ja jestem w środku. ktoś jest na brzegu, tylko zawsze każdy obok siebie ma sąsiedni granat, który też wybuchł i też się oddala.

W związku z tym cały wszechświat wypełniony takimi rozszerzającymi się granatami, w związku z tym nie ma centrum wybuchu, ponieważ każdy jest koło jakiegoś granatu, ale 100 miliardów lat świetlnych dalej też jest jakiś wybuchający granat, który widzi to samo, tylko on nas nie widzi jeszcze. Prawda? I teraz ten wybuchający granat powoduje, Powiedzmy, że my jesteśmy tutaj, ale obok jest inny obserwator, inny, inny i każdy widzi to samo. Otóż, że Wszechświat się bardzo szybko rozszerza, co oznacza, że światło wysłane niby koło nas, ponieważ się to bardzo szybko rozszerza, prawie z prędkością światła, oznacza, że jak jest wysłane później, to bardzo długo trzeba czekać, żeby do nas doszło, bo ona ma coraz więcej miejsca do pokonania.

I wiązku z tym... by... Być blisko to nie znaczy być koło siebie, to nie znaczy być blisko, prawda?

Bo coś, co było milimetr od nas w bardzo początkowej chwili, mogliśmy czekać miliard lat, żeby do nas światło dotarło, ponieważ ten milimetr się rozszerzał. w sposób dramatycznie szybki i to światło miało do pokonania bardzo dużo. Dobrze, wróćmy do epistemologii.

Mianowicie, jeżeli w naszym świecie istnieje stała kosmologiczna, okazuje się, że prędkość... wszechświata, rozszerzania, będzie rosła bardzo szybko i istnieje pewna kula, niewiele większa od tego, którą teraz widzimy, bo teraz widzimy pewną sferę, z której kiedyś wysłane zostało do nas światło i po tych 13,7 miliardach lat dociera do nas to światło. Natomiast nie potrafimy sięgnąć poza tą kulę, bo światło ma prędkość skończoną. W związku z tym poza tym jest prawdopodobnie podobny wszechświat, który się też rozszerza i który nas... z kolei nie widzi, bo od nas światło nie dotarło jeszcze tam.

Otóż ta kula zacznie się rozszerzać coraz szybciej i okazuje się, że istnieje skończony obszar Wszechświata, z którego światło spoza tego obszaru nigdy nie ma. nigdy do nas nie dotrze, choćbyśmy nieskończenie długo czekali. W związku z tym to jest ciekawe z punktu widzenia teorii Poznania, że większość Wszechświata, choćbyśmy nieskończenie długo czekali, będzie niedostępna obserwacjom.

To znaczy, zależy jak to rozumiem, bo istnieje widzialne, to światło, które do nas dotarło, to ono ma te 13,7 miliarda lat. Razy trzy drugie, ale to powiedzmy z jakichś tam innych względów. poza tym wszechświatem, jest prawdopodobnie podobny wszechświat, ale trudno nam powiedzieć, prawdopodobnie podobny, który to wszechświat. Pytanie na przykład, jak wygląda wszechświat, gdybyśmy spojrzeli na niego globalnie. Znaczy, poza tym, poza tą naszą sferę.

Oczywiście łatwiej sobie wyobrażać dwuwymiarowy wszechświat. Otóż wszechświat może mieć taki dwuwymiarowy, może mieć kształt sfery, może mieć kształt płaszczyzny, a może mieć kształt takiej, no powiedzmy, no hip, znaczy hiperboloidy, no tak czegoś, co wygląda jak siodło, no tak o ujemnej krzywiźnie, to gorzej sobie wyobrazić, bo to musielibyśmy w czterech wymiarach widzieć, żeby hiperboloidy dobrze sobie wyobrazić. Skąd idąc jest ciekawe, że obiekty n-wymiarowe zawsze daje się wyobrazić w sposób właściwy w 2n plus 1 wymiarach.

Czyli jeżeli mamy obiekt jednowymiarowy typu nitka, to my mając wyobraźnię trójwymiarową zawsze we właściwy sposób sobie wyobrazimy. Ale już obiekty dwuwymiarowe musielibyśmy mieć pięciowymiarową wyobraźnię, żeby zawsze sobie właściwie wyobrazić. Stąd np.

butelka Kleina, czyli obiekt, który jak mamy kwadrat, to sklejamy go po skręceniu tak i tak. To my mając trójwymiarową wyobraźnię, zawsze będzie nam się wydawało, że ta butelka przecina siebie. Wracając, bo to jest taka rurka, która wchodzi z powrotem do środka, w której wnętrze staje się zewnętrzem.

Czyli w normalnej sferze, jak chodzimy po wnętrzu, to chodzimy po wnętrzu. Jak chodzimy po zewnętrzu, to chodzimy po zewnętrzu. A w butelce Kleina, jak weźmiemy cylinder i skleimy górę z dołem, ale odwrotnie, to możemy iść po wnętrzu i wyjść na zewnętrze.

I znowu iść po wnętrzu. Tam nie ma, tam jest jedna powierzchnia. Ale nam się wydaje, że musimy przeciąć to, bo nie mamy czterowymiarowej.

To by cztery wymiary wystarczyły, nie pięć. Chyba cztery wymiary by wystarczyły, żeby nie przecinać. No dobrze, ale to jest...

W związku z tym jest... I teraz tak, nasz Wszechświat jest zdumiewająco płaski trójwymiarowo. On prawie wygląda jak płaszczyzna.

W związku z tym należy przypuszczać, że jak wyjdziemy poza ten obszar, z którego zebraliśmy światło, to on albo jest sferą o wielkim promieniu, oczywiście mówimy o trójwymiarowiczu, o S3, ale wyobrażajmy sobie dwa, albo jest sferą o wielkim promieniu, albo jest wręcz płaszczyzną, albo jest hiperboloidą taką. taką hiperboliczną płaszczyzną, o wielkim promieniu. Ale jak on globalnie wygląda, to nie wiemy.

I być może się nigdy nie dowiemy. Jeżeli jest stała kosmologiczna, to zbierzemy z obszaru tylko bardzo małego tę naszą informację. On się będzie wygładzać, będzie się wypłaszczać jeszcze bardziej, ta nasza sfera, i nigdy się nie dowiemy, jak Wszechświat wygląda poza tym, co potrafimy zobaczyć.

Potrafimy zobaczyć to, co jest ten miliarder, prawda? To tak na logikę biorąc, to jeśli to światło biegnie 13,7 miliarda, to znaczy, że wszechświat powinien mieć minimum dwa razy tyle, bo to jest jakby promień, prawda? To światło biegnie we wszystkich kierunkach.

Tylko trudno wyobrazić sobie, że ma inne następne miliardy. Z drugą strony też biegnie tyk lesy. Ale tak, ale prawdopodobnie jest dużo dużo mniej. Ta średnica wszechświata jest 12-13%. Nie licząc tego, że jeszcze inflacja mogła być po drodze na początku.

A to wtedy jest dużo. Jeszcze się bardziej rozszerzył. To jest poza granicami naszego postrzegania, dlatego że my nigdy tego nie zobaczymy, ponieważ nigdy nie będziemy sięgali dłużej niż promień światła.

Tak, ale nigdy ma dwa znaczenia. Nigdy operacyjnie, no wiadomo, że nie doczekamy dłużej niż kilkadziesiąt lat w każdym razie, albo nigdy, nigdy. To jest to nigdy, już rzeczywiste nigdy. Choćbyśmy czekali nieskończenie długości. Największa prędkość, jaka jest w ogóle we wszechświecie możliwa, to jest prędkość światła.

To znaczy, że my tej prędkości nie przekroczymy, w związku z tym... To co się dzieje w odległościach większych niż ubiegnie światła, to my tego nigdy nie zobaczymy. No my tak, ale tutaj jest najważniejsza sprawa. My teoretycznie nawet nie możemy tego zobaczyć.

Ale czy naprawdę to założenie, że nie osiągniemy innej prędkości niż prędkość światła to jest taki pewnik? Na razie wydaje się, że tak. To znaczy w bardzo silnych polach istnieją rozwiązania, które wydają się...

Znowu, prędkość światła to jest prędkość przekazywania informacji lub prędkość... To, co mówi o szczególnej tory względności, to że nie można przekazywać informacji z szybkością większą niż światło, ponieważ wtedy cofalibyśmy się w naszej historii. No i wtedy oczywiście napotykamy na miliony paradoksów, prawda?

No bo jeżeli ja bym się cofnął w historii, spowodował, że moja babcia nie spotkała się z moim dziadkiem... to w jaki sposób ja powstałem, żeby zapobiec ich spotkaniu? Prawda? No tu mamy dowolne pole do jakichś science fiction, powieści. Jeżeli ja mógłbym się cofać w ten sposób, żebym się cofał do swojego stożka przeszłości, czyli mógłbym wpływać na to, co obecnie się dzieje.

Więc w tym sensie tu... No nie no, bo przecież prędkość światła to jest określona prędkość, prawda? W związku z tym dlaczego mówimy, że jeśli przekroczymy, to mamy się cofać? No nie, bo prędkość światła funkcjonuje w dwóch różnych znaczeniach. To znaczy, bo jedna rzecz to jest z jaką prędkością biegnie światło.

No to jest jedno. To akurat światło biegnie z prędkością światła, w związku z tym my mamy w pewnym sensie to szczęście, że mamy do dyspozycji dowolną liczbę cząstek bezmasowych, czyli możemy sobie spokojnie badać, co się dzieje w pobliżu prędkości światła. Natomiast druga rzecz to jest to, że w tym sensie, Druga rzecz to są, że prędkość światła to jest pewna stała, która mówi, że istnieje pewien stożek, na który mogę wpływać w przyszłości i pewien stożek, który na mnie wpływa z przeszłości. Rzeczy spoza tego stożka na mnie nie wpływają. To, że akurat światło porusza się po brzegach tego stożka, to jest akurat nasze szczęście, że mamy cząstki bezmasowe.

Ale gdyby nawet nie było żadnych cząstek... to i tak ten stożek by istniał. To jest teoretyczna konstrukcja, która nie ma związku z tym, że to światło się poruszy.

To jest pewien stożek przeszłości, który odkreśla to, co mogło na mnie wpłynąć i odkreśla to, na co ja teraz mogę wpłynąć w przyszłości. Nie mogę teraz wpłynąć na to, co się dzieje w odległej galaktyce, która jest milion lat świetlnych od nas, na najbliższej gwieździe nie mogę wpłynąć. Bo to jest to, co jest w odległej galaktyce. bo ona jest 4 lata świetlna od nas odległa. W związku z tym za 4 lata się dowiemy, co teraz się na niej dzieje.

I ona dopiero za 4 lata może na nas wpłynąć. Ale teraz to, co tam się dzieje, nie może. I to jest jak gdyby niezależne od światła. Znaczy prędkość światła wzięła się historycznie, ale ma znacznie głębsze znaczenie niż światło. Ja początkowo sprowadziłam to za bardzo...

Tak, to są dwa znalezione zjawisko w przyszłości, blisko osobliwości. W tym ułatku sekundy bardzo, bardzo... bardzo, bardzo malutkim, tak zwany inflacja. Tak, ale szybciej niż światło, jak gdyby, ale nadal to nie było przekazywanie informacji. To nie, to nie, bo lokalnie zawsze prędkość światła jest tym lokalnym stożkiem, nawet w chwili inflacji.

Lokalnie. Bo w takiej przyszłości, w przyszłości może się zdarzyć. Tak, bo dopiero przekonywuję, jak sobie wyobrazimy, że to światło tak długo biegnie i mimo, że tą gwiazdę widzi...

Widzimy to tak naprawdę i... Widzimy ją tak, jaka ona była w przeszłości. W zależności od oddechłości.

Czyli my tak naprawdę trochę widzimy przeszłość. A no tak, na półkuli północnej widzimy jedną galaktykę gołym okiem. To jest Andromeda.

Na półkuli południowej widzimy wielki obok Magellana i mały obok Magellana, czyli dwie galaktyki widzimy gołym okiem. I teraz Andromeda, no to jest tam, nie wiem, kilkadziesiąt tysięcy lat, prawda? Więc my widzimy ją teraz tak, jak za nim ludzkość w ogóle.

w ogóle powstała, zanim malowidła flaskono, w ogóle nic. Tutaj prawda, neandertalczycy się z naszymi przodkami jakoś tam... To do mnie dociera, że wtedy widzę przeszłość, bo ona do mnie dociera, ta przeszłość dopiero...

Dopiero? Tak, tak. Najbliższa gwiazda cztery lata.

To jest... Na hadronach miałbym powiedzieć. Ja u tych hadronach.

Otóż, według obecnej teorii cząstek elementarnych... Wszystko, co widzimy, składa się z... Tak naprawdę wszystko, o czym wiemy, tak zwany model standardowy, to są kwarki, których jest sześć rodzajów, leptony, których jest sześć rodzajów. Ta liczba nie jest przypadkowa, że 6 równa się 6, to nie jest przypadkowe, to potrafimy wytłumaczyć, dlaczego liczba kwarków jest równa liczbie leptonów. To są bozony cechowania, czyli foton, który...

wszyscy znamy, bozony W+, W-Z0 i 8 gluonów. I hipotetyczny Higgs, który świetnie pasuje zresztą do modelu standardowego, więc pewnie będzie wykryty. I to jest w zasadzie wszystko. Teraz, sześć kwarków to są kwarki UD, czyli up and down, CS, czyli charm and strange, i kwarki B i T, które kiedyś się nazywały beauty and truth. O!

Otóż kwark B wykryto dość szybko, natomiast tego T bardzo długo nie można było go wykryć. Były coraz większe akceleratory, ale cały czas nie było kwarku T. Stwierdzono, że to jest lekko perwersyjne, nazywanie kwarkiem prawdziwym, coś co być może nie istnieje, aczkolwiek wszyscy byli przekonani, że mógłby. To 6 równa się 6, to już było wiadomo, a 6 leptonów już znano.

Ale stwierdzono, że jednak to jest przesada i zmieniono na top i bottom. To T i B, żeby nie zmieniać nazw, bo nazwy T i B już funkcjonowały. i zaraz potem zresztą odkryto ten kwark w Fermilabie w Chicago.

W związku z tym mamy te sześć, z czego my składamy się tylko z pierwszych dwóch U i D. Mianowicie UUD tworzy proton, a UDD tworzy neutron. Plus gluony, czyli plus te, które wiążą to.

I to są kwarki. Leptony, no to mamy elektron, z których się wszyscy składamy. I mamy dwa. no ciężsi bracia elektronu, czyli mion i taon, które nie istnieją swobodne, bo one są dużo cięższe i się rozpadają, ale do nas dociera ileś mionów na sekundę. Tutaj jakbyśmy wzięli licznik mionów, to z promieniowania kosmicznego docierają do nas miony, które się nie rozpadły po drodze.

Otóż i taon, który jest dużo rzadszy, jest jeszcze cięższy i do nich neutrina. Elektronowe, mionowe, taonowe. Mamy sześć. sześć takich leptonów i do tego właśnie foton 3W plus W minus Z0 i gluony.

Otóż i tenże Higgs. I to jest w zasadzie model standardowy, z którego potrafimy wszystkie wyniki doświadczeń w sposób fantastyczny, powiedzmy, wyjaśnić. Wszystkie akceleratory, które do tej pory budowaliśmy, są zgodne z tym modelem.

I są niektóre pomiary do dwunastego miejsca po przecinku, które się zgadzają z teoretycznymi wyliczeniami. i się wszystko zgadza. W związku z tym jak gdyby świetnie rozumiemy to, co się dzieje, ale teoretycznie rzecz biorąc, jak się spojrzy na ten model, to to nie może być ostatnie słowo. To znaczy on ma swoje wady, jak przejdziemy do bardzo wysokich energii, to on ma swoje wady, ten model. I te wady musimy teoretycznie, proponujemy modele, które są szersze niż model standardowy, które leczą te wady.

I tego szukamy tak naprawdę w LHC. W LHC szukamy Higgs, bo to jest jedyna cząstka, której do tej pory nie znaleźliśmy w modelu standardowym. Wszystkie inne już są. I szukamy ewentualnie tych nowych cząstek, które są znacznie cięższe niż te, które do tej pory potrafiliśmy wyprodukować i które powiedzą, jaki model szerszy leczy wady modelu standardowego przy wysokich energiach.

Nie wiemy. Prowadzane jest różne supersymetria. Ja osobiście... niespecjalnie wieże, symetria konforemna. Różne są modele, które są szersze niż model standardowy.

Natomiast to, co byśmy chcieli tak naprawdę dojść, do jakich energii byśmy chcieli dojść, to są te energie, które odpowiadają Wszechświatowi, jak miał 10 do minut 42 sekundy. Bo wtedy to jest samo słodkie. Bo wtedy to jest teoria Einsteinaa, która musi stać się kwantową teorią.

I wtedy dzieją się prawdopodobnie... podobnie jakieś fantastyczne rzeczy. Nie znamy teorii, która by to opisywała, ale nie mamy żadnych szans na zbudowanie takiego akceleratora.

Ponieważ obecnie LHC był planowany na 14 tysięcy gigaelektronowoltów. Teraz pracuje z energią 7 tysięcy gigaelektronowoltów. Przypomnę, że masa protonu to jest 1 gigaelektronowolt.

Czyli to jest energia większa 7 tysięcy razy niż masa protonu. Czyli bierzemy proton i przyspieszamy go tak, że jego energia kinetyczna jest 7 tysięcy razy większa niż mc2. W naszym przypadku, ja sobie kiedyś to policzyłem, że gdybyśmy wzięli samochód i wzięli wszystkie elektrownie w Polsce, które po prostu nic innego nie robią, tylko przyspieszają ten samochód do coraz większych prędkości, żeby on osiągnął energię kinetyczną, równą mc2, czyli równą jego masie, czy energii spoczynkowej, nie powinno się mu...

masę spoczynkową. To jest błąd. Jest masa i energia spoczynkowa. Równą jego energii spoczynkowej to by one chyba 100 lat musiały pompować całą swoją energię w ten samochód, żeby on osiągnął energię równą jego mc2. A tu osiągamy energię 7 tysięcy razy większą niż mc2.

Znaczy 3,5 tysiąca na razie, bo to jest 3,5 tysiąca na wiązkę. W związku z tym, czego my oczekujemy? Że zderzymy te protony ze sobą, Tu ta cała energia zostanie w miejscu zderzenia i z tego wyprodukowane zostaną przez chwilę nowe cząstki. Teraz, znowu, to nie jest tak, że my potrafimy zobaczyć te nowe cząstki. To jest znowu do teorii poznania przyczynek.

To jest tak, że teoria mówi, że jeżeli istnieje taka, to a taka nowa cząstka, to jak zderzymy takie dwa protony, to raz na, nie wiem, 100 miliardów zderzeń, Jak weźmiemy, nie wiem, elektron i mion wylatujący i zrobimy funkcję od energii i pendukt i wykreślimy tę funkcję, to jak ona wygląda o tak, to nie było tej cząstki, a jak wygląda tak i ma mały taki wzgórek tutaj, to była ta cząstka. To jest jedyna pozostałość, ona nie doleci w żadnym sensie do detektora. On tak krótko żyje, że ona na ułamku nanometra wewnątrz zderzenia, ona zniknie, ona się rozpadnie. tylko produkty rozpadu, które są normalne, protony, neutrony, piony, cokolwiek. Dopiero badając je w sposób specjalny, my potrafimy to zauważyć.

Stąd tutaj znowu uwaga poznawcza, że od ponad 100 lat fizyka nie rozwija się w ten sposób, że my bierzemy wyniki doświadczeń i wpatrujemy się w nie i coś widzimy. To tak się zupełnie nie odbywa. Od czasów Einsteinaa to odbywa się tak, że stawiamy hipotezę z hipotezy, hipotezy wyciągamy wnioski, wnioski porównujemy z doświadczeniem, prawie zawsze nam się nie zgadza, modyfikujemy hipotezę. I znowu. Właśnie tak zauważyłam, z tego co Pan mówi, to tylko i wyłącznie...

Tylko tak to działa, zakłada symetrię, zakłada model, zakłada cokolwiek. Gdybyśmy budowali LHC i nie mieli tego schematu, to mówimy, dobrze zbudujemy LHC i będziemy przyglądali się wynikom zderzenia. Po pierwsze...

po mniej więcej trzech dobach, byśmy wyczerpali wszystkie pamięci komputerowe na świecie. One by zaczęły być załadowane danymi z LHC i byśmy skończyli działalność. Potem byśmy zaczęli się przyglądać, co wyprodukowaliśmy. Otóż moglibyśmy się według mnie 100 lat przyglądać i nic byśmy nie zobaczyli. Znaczy byśmy stwierdzili, że czasami jak jest więcej cząstek, to leptony są częstsze, a czasami nie mając teorii, która mówi w jaki sposób...

selekcjonować ciekawe przypadki, bo one tak naprawdę raz na milion jest zapisywane zderzenie. Teoria mówi, że ciekawe są przypadki, w których pęd poprzeczny leptonu jest większy niż trzygewy albo coś takiego. W związku z tym, ponieważ w założeniu ma być 40 milionów zderzeń na sekundę, teraz jest trochę mniej, to eliminuje się i zapisuje się kilkanaście na sekundę.

To jest tak, że w ułamku sekundy tam jest 15, tam jest ile tam? 20? 5 nanosekund jest na decyzję, co jest oczywiście za mało, bo światło przeleci, nie wiem, 75 centymetrów wtedy. W związku z tym to się robi tak, że zapisuje się dane zderzenie na takie bufory i ma się powiedzmy 400 nanosekund na decyzję, czy zderzenie jest ciekawe, czy nie. warto zapisywać.

I po tych 400 nanosekundach, jak w którymś buforze, to w ogóle to nie jest żaden komputer, bo to leci po ustalonych ścieżkach, bo to jest w ogóle światło, pokonuje kilka metrów. W związku z tym ono leci po ustalonych ścieżkach i na końcu ma powiedzieć tak lub nie. I ono robi to, to nie jest żaden rejestr, tak jak jest w komputerach, porównanie, bo żaden by nie miał żadnych szans. To leci po takim ustalonym ścieżce i na końcu wypluwa?

Nie. Ma raz na milion wypluć tak mniej więcej, plus minus tego rzędu. I raz na milion jest zapisywane zderzenie.

I teraz to zderzenie jest analizowane znowu w związku z teorią. W związku z teorią jest analizowane i ta teoria mówi, co myśmy widzieli, a nie... patrząc na wyniki. Proszę bardzo.

Ja bym zgłaszał do prawa zadania pytania pana profesora Frankowskiego. A proszę się, oczywiście. Oczywiście, nie zaobarzymy. Nie, nie, proszę, proszę.

Ja tak po prostu tak bym powiedział, że inni pokoje, pan profesor powiedział coś, co mi się wydaje wychowawczo doszące. Acha. Pan profesor powiedział, że fizycy wiesz... Dzieciom stosunkowo często, to znaczy rozumiem, że na przykład może częściej niż przedstawiciele jakiejś innej dzieci, innych dzieć, ponieważ nie wiedzą.

To by stawiał takie wrażenie, że mamy w facie jakiś danych wynikającym z tego, że nam brak jakichś danych. To jak wiadomo metodologicznie jest zawodne, tak? W każdym razie, o ile pamiętam, uczono mnie, że z faktu nieistnienia czegoś, na przykład jakichś danych, trudno jest w sposób pewny wyprowadzać...

jakieś wnioski, prawda, w tym przypadku wniosek dotyczący istnienia transdenycy. Ale pan profesor powiedział również o tym, że jest niebywale mało prawdopodobne, tak, żeby jakiś ład powstał sam z siebie. Pamiętam zresztą dawną rozmowę z pewnym znajomym fizykiem, który połócił mnie, że gdybyśmy tak wzięli dziedzinną łopatkę, prawda, i spróbowali przekopać jakiś kawałek safary, to naturalnie możliwe jest, że odgubni... nie wiem tam Mercedesaa ze stworzonymi siedzeniami, stary zdaje się i inny menadżer, który tak od przykładu nie ułożył się za domów w drogim piasku, tyle to, że jest bardzo mało prawdopodobne. Otóż to najźrobsze być może znacznie bardziej takie budujące, zwłaszcza dla młodzieży, byłoby gdyby Pan Profesor chciał powiedzieć, że fizycy wnoszą, jeśli istnieje taka tendencja, nie z faktu, że czegoś nie rozumieją, ale z faktu, że prawdopodobieństwo układa się w taki właśnie sposób, że można by...

Ile trzeba byłoby czekać miliardów lat na odchopanie tego Mercedesaa, a tymczasem okazuje się, że jednak rozmaite rzeczy, które mają jakiś kształt, mają jakieś, dające się opisać wymiary, dające się opisać matematycznie, jednak istnieją. Wynika, że nie ułożyły się tak zamiast siebie jak ten Mercedesa wśród gwiazd. To jest jedna uwaga, druga uwaga jest następująca, że oczywiście zdając sobie uwagę... bez tego, iż na gruncie fizyki nie mamy ani sposobu, ani powodu dyskutować np. o właściwościach aniołów, ponieważ anioły nie poddają się badaniom ani w tym dawnym Paradigmacie Przedolnościanowskim, ani o ile wiem, to wynika od wypowiedzi Pan Profesor, że współcześni fizycy nie budują te boli dotyczących aniołów, które badali by np.

nad tymi 40 milionami... z zależności od tego, czy to jest zależne A więc jak Pan Profesor Zaszczek na początku swojego dzisiejszego wywodu naukowych, w sensie fizycznych właśnie metod poznania, istnieją jakieś inne metody poznania, prawda? Na przykład objawienie, krótko mówiąc, że wprawdzie nie mogę anioła zmierzyć, ani sprawdzić jaka jest prędkość ruchu jego skrzydeł, ale gdyby tak anioł w tej chwili pojawił się wśród nas, na przykład pośrodku tej sali, przemówił i powiedział, że widział coś, co było...

na sztukiardów latem, a ja 13 miliardów i 700 milionów lat, to nie mielibyśmy łatwego powodu, żeby mu powiedzieć nie wierzymy ci mój kochany. Po prostu byłaby to inna metoda poznania. Co do pierwszego, że fizycy wierzą, bo nie wiedzą. Nie, to chciałem powiedzieć tylko tyle, że o ile przedstawiciele innych nauk mogą powoływać się, że to, co się dzieje w ich naukach jest wyjaśniane przez prawa fizyki, czyli w ten sposób jak gdyby cedują czy odsyłają wyjaśnienie w kierunku praw fizyki, mówiąc, że to daje się wyjaśnić, o tyle samych praw fizyki nie ma.

fizyki już nie ma dokąd się odwołać. To jest nie tyle przyczyną, ale katalizatorem. Katalizatorem, zdecydowanie nie przyczyną. Jest katalizatorem myślenia w tym kierunku, a nie przyczyną.

To nie może być oczywiście przyczyną. Matematyka. No matematyka oczywiście jest językiem fizyki. Na związku z tym to wszystko...

Matematyka jest traktowana jako taki byt obiektywny, który jest idealny, niezależny od niczego. Znowu jest zdumiewające, że matematyka opisuje rzeczywistość. To znaczy to, co mówiłem o tej idealizacji. To znaczy, że my potrafimy z jednej strony przetłumaczyć rzeczywistość na liczby, na tych liczbach wykonać pewne abstrakcyjne operacje opisywane przez matematykę i z powrotem wynik przetłumaczyć na rzeczywistość, no i na tyle, na ile znamy tę rzeczywistość, no na ogół nam się zgadza, poza przypadkami, kiedy nie wiemy.

Tylko o jednym słowu. Pan profesor Stolary przed chwilą zacytowała księdza profesora Michała Elewa, który powiedział, że Bóg jest matematyką. Znaczy, oczywiście zachwyt nad pięknem matematyki jest zdecydowanie...

zdecydowanie uzasadniony i go podzielam, bo to jest rzeczywiście niezwykle piękna dziedzina, którą zresztą, prawdę mówiąc, my słabo znamy. Jeżeli weźmiemy hipotezę Riemana na przykład. Hipoteza Riemana sformułowana została 150 lat temu prawie dokładnie i dotyczy rozkładu liczb pierwszych.

Sformułowana została w trochę innym języku, ale powiedzmy dotyczy rozkładu liczb pierwszych i mówi mniej więcej tyle, że między 1 a n jest plus minus n dzielony przez logarytm n liczb pierwszych. Zgadza się to fantastycznie z tym, co rzeczywiście mierzymy, natomiast nikt nie potrafi tego udowodnić. To Hilbert chyba powiedział, że jeżeli zmartwychwstałbym po 200 latach z grobu, to pierwsze pytanie, jakie bym zadał, czy ktoś udowodnił hipotezę Riemana.

Jest to niezwykle piękna rzecz i trochę się temu przyglądałem z innych względów, dlatego że rozkład... Tam zer tej funkcji zeta Riemana bardzo przypomina rozkład przypadkowych, znaczy rozkład wartości własnych macierzy przypadkowych. W związku z tym się trochę temu przyglądałem. Rzeczywiście jest to nieprawdopodobnie piękna, prosta, to jest tam ośmiostronicowa praca Riemana z 800, skądinąd tenże sam Riemann, który dostarczył sposobu opisu ogólnej terezgredności przez Einsteinaa, który męczył się z tym N lat, bo on już po 905 zaraz miał... pomysł, jak sformułować zasadę, natomiast nie wiedział, jak to zapisać.

Ktoś mu powiedział, że Riemann w zupełnie innym kontekście dostał polecenie od Gaussaa, że ma opisać przestrzenie zakrzywione w więcej niż dwóch wymiarach. W dwóch wymiarach rozwiązał problem Gaussa, natomiast nie wiedział, co zrobić w trzech wymiarach. Riemann to oczywiście rozwiązał globalnie w trzech i więcej, wprowadzając właśnie tensor Riemann, tensor metryczny itd.

I jak Einsteina to wziął, to ten fakt, że formalizm, to nagle sformułował całą teorię natychmiast, ponieważ formalizm już Riemann stworzył w zupełnie innym kontekście 50 lat wcześniej. W związku z tym matematyka, teoria strun jest pełna niezwykle pięknych twierdzeń z matematyki, które się wykorzystuje. Na przykład jest taka tak zwana formuła potrójnego iloczynu Jakobiegoego, czyli taka formuła, którą Jakobiego w XIX wieku...

w którym bierze się pewien nieskończony iloczyn, podnosi się go do ósmej potęgi, bierze się inny nieskończony iloczyn, podnosi się go do ósmej potęgi, trzeci do ósmej, dodaje się te trzy i on jest równy czwartemu nieskończonemu iloczynowi do ósmej potęgi. Jakobiego był niesłychanie dumny z tego wyniku, mówiąc, że to jest prawdziwa matematyka, ponieważ tego fizycy nigdy nie użyją. To jest tak abstrakcyjne i tak do niczego nieprzydatne, i strun.

Są cztery rodzaje fermionów. I Trzy to są jakieś, a cztery to są inne. I teoria strun działa wtedy, kiedy wkład od tych trzech jest równy czwartemu. I to jest formuła potrójnego iloczynu jako bieg.

Dokładnie ta równość mówi o tym, że teoria strun jest spójna dzięki tej formule potrójnego iloczynu. Nie jest tak, że się trochę nie nagina w tej rzeczywistości, że chce się to udowodnić? Nie, to jest teoria.

Nie, nie. To jest teoria. Bierzemy teorie, bierzemy wkład.

Nie, nie. To jest matematyka. Nie, fizyka ma pewne...

elementy opisowo-poezyjne, ale jednak trochę na matematyce polega. Także nie, to jest ścisły wynik matematyczny. Jeszcze trochę o fizyce bardzo dużo idzie kamień, natomiast jeszcze trochę o tej wieży fizyków. Jeszcze jedno pytanie, które znalazłem do skrzyp. Tak, drugie pytanie dotyczyło...

Ale to ja miałem, to to... Ale właśnie, objawiłem. A jeszcze mam pytanie o księżyc, a właściwie to jest doświadczenie z projektu księżyca. Tak. Otóż, oczywiście, że istnieją, no nie wiem, mistycy mają absolutną pewność, nie pochodzącą z żadnej fizyki ani z czegokolwiek takiego.

I trudno mi się oczywiście na gruncie nauki wypowiadać, bo to jest prawdopodobnie zupełnie pewniejszy sposób poznania, niż jak coś udowodnię na kartce, z całą pewnością nawet. W związku z tym ja mówię, że sposób poznania, który dostarcza nam nauka, który jest taki, no wiesz... intersubiektywnie komunikowalny, jak to się mówi, prawda?

Czyli taki obiektywny, że można powtórzyć to doświadczenie, prawda? Otóż powtórzenie doświadczenia mistyka jest niemożliwe. Ktoś to przeżył, ma pewność, której nic nie podważy, ale on nie przekaże tej pewności w sposób taki, w co ja spojrzę i powiem, aha, ja też jestem tak samo przekonany. W związku z tym oczywiście, że są takie źródła poznania, ale jak gdyby nauka nie może się do nich odwoływać w żadnym sensie. W związku z tym to nie jest, ale z całą pewnością one istnieją, z całą pewnością są bardzo ważne i w to wieczyzny nieznacznie ważniejsze, bo one dają wgląd w rzeczy, o których nauka się nigdy nie będzie wypowiadać.

Także o wierze. Wiara w sensie wiary, czyli tego istoty wiary, czyli stosunku do zbawienia, do sensu cierpienia, do sensu życia, po co ja jestem na tym. co mam tutaj do zrobienia.

No nie różni się w żaden sposób dla fizyka od kogokolwiek innego. Fakt, że przerobił jakieś tam parę rzeczy z matematyki i wie co to jest model standardowy nie daje mu żadnych lepszych narzędzi. Czyli tylko ma trochę więcej pewności do tego, że jakaś transcedencja. Znaczy ja na pewno mam pewność, że istnieje transcedencja.

Ale też dowiedział Pan to w języku takim też niedobrym. Pan powiedział, że... Rzeczywistość istnieje poza światem.

Rzeczywistość... Znaczy pewien byt, no, może lepiej powiedzieć pewien byt, no. Coś, co organizuje. Ale pewien porządek wprowadza.

Ja nie wiem, co to jest oczywiście. Znaczy nie mogę z tego wrzadać. sposób wyprowadzić, ale bym się bardzo zdziwił, gdyby tego nie było. Tak, proszę bardzo.

Ja mam pytanie o relacje, jak Pan profesor mówi, relacje pomiędzy tym, co naukowe, a tym, co racjonalne. Tak, oczywiście racjonalne, czyli związane z rozumem, to naukowe w zasadzie chcielibyśmy, żeby było tym samym co racjonalne. Natomiast niekoniecznie rzecz idzie w drugą stronę, dlatego że my w świecie zachowujemy się nie tylko, znaczy nasze relacje ze światem dotyczą nie tylko relacji takich, że ja mierzę, że prędkość kulki albo buduję samolot, tylko że istnieją również relacje w dziedzinie aksjologicznej, że ja muszę podejmować pewne wybory, które wiążą się z systemem wartości na przykład, który przyjąłem, uważam za swój, uważam za dobry. I racjonalne może być również coś, co jest zgodne z moim systemem wartości.

Przyjąłem system wartości i uważam, że racjonalny jest go. nie naruszać, nie mordować staruszek na przejściach, jak jadę szybko, bo to jest niezgodne z moim... Mimo, że jak gdyby od strony nauki nic mi nie przeszkadza. Ktoś może mnie zamordować, ja mówię, że nic tu się nie zmienia. Skład atomów się niespecjalnie zmienia przez to w świecie.

W związku z tym my mamy dużo bogatsze relacje ze światem niż tylko wynikające z nauki. I można powiedzieć, że przyjąłem sobie taki system wartości. albo inny i to w zasadzie jest obojętne, czyli tak naprawdę nie przyjmuje pewnego systemu wartości. W związku z tym racjonalność według mnie jest pojęciem trochę szerszym niż tylko bycie w zgodzie z nauką, bo nauka obejmuje pewien fragment. fragment naszej rzeczywistości, według mnie bardzo ważny i istotny, który pozwala nam...

Jeszcze uwaga na marginesie. Mianowicie... Te dygresje mnie zabiją kiedyś.

Mianowicie, jeżeli... patrzymy na świat, otrzyma człowieka, który twierdzi, że istnieje wolna wola. A ja twierdzę, że istnieje wolna wola. Znaczy wiara byłaby trochę słabo uzasadniona, gdyby wolnej woli nie było. Otóż, ponieważ istnieje wolna wola, ponieważ istnieje wybór między dobrem i złem, cokolwiek by to nie miało znaczyć, to świat jest skażony.

Świat, w którym... istnieją ludzie i jest skażone. Natomiast człowiek, choćby nie wiem jak się napinał, nie zmieni praw fizyki. W związku z tym, jak ja chciałbym zobaczyć świat w takim stanie pierwotnym, w stanie pierwotnej doskonałości, to muszę spojrzeć na świat fizyczny, ponieważ tam człowiek nikt nie mógł popsuć. I rzeczywiście, jeżeli patrzę na świat fizyczny, jeżeli patrzę na świat praw fizyki, jeżeli przekroczę tę barierę maksymalną, matematyki, to ukazuje mi się niezwykle piękny, prosty i elegancki świat, który my tylko znamy kawałeczek, my poskrobaliśmy po powierzchni.

Tylko fizyt widzi raj. Proszę? Tylko fizyt widzi raj.

Zdecydowanie. Znaczy to jest coś, ta doskonałość jest po prostu nieprawdopodobna. To znaczy uniwersalność tych praw, ich prostota.

Znaczy używa się kategorii, które w zasadzie nie powinny w moich ustach w ogóle... Elegancja, piękność. Ale coś, jak człowiek pozna ogólną teorię względności Einsteinaa, to ona jest powalająco piękna.

To jest coś, co trudno opisać. Jak się spojrzy na te równania, na symetrie, które za nimi stoją, to jest coś nieprawdopodobnie pięknego. W związku z tym tutaj widzę miejsce, w którym widzi się tę pierwotną doskonałość, którą trudno czasem zauważyć patrząc na zachowania ludzi. da się popsuć, to ludzie popsują. Więc w tym sensie jest to bardzo specjalna według mnie pozycja i bardzo specjalna.

To jest coś, do czego patrząc na mnóstwo absurdów w tym świecie, jak się tam wróci do fizyki i się spojrzy na taką żelazną konsekwencję, w której nic nie można popsuć, jest to bardzo wyzwalające doświadczenie. Zaraz jeszcze, bo ktoś tu prosił. Materia, ta część znana jest opisana tymi prawami, a ta ciemna energia nie umiemy opisać, nie znamy, a w ogóle są prawa, które ją...

Znaczy nie, umiemy opisać. Jeżeli włożymy do równania Einsteinaa człon kosmologiczny, to wydaje się, że opisujemy. Natomiast nie potrafimy powiedzieć, co stanowi.

Dlaczego warto... Wartość tej stałej jest taka, jaka jest. Dlatego, że jeżeli teoretycznie chcielibyśmy przewidzieć wartość tej stałej, którą należałoby włożyć do tych równań, to wychodzi nam absolutna, totalna porażka. To znaczy wychodzi nam coś, co jest 10 do 52 razy za duże w najlepszym przypadku, a w najgorszym 10 do 120 razy za duże. Po prostu dramatycznie nie umiemy wytłumaczyć, jeżeli ta stała kosmologiczna istnieje, dlaczego jest tak mała.

bo 0 prawdopodobnie znacznie łatwiej wytłumaczyć. Natomiast coś, co jest straszliwie małe, straszliwie małe zawsze mówię bezwymiarowe, to znaczy w fizyce coś małego, kilogram to nie jest małe. Czy coś bezwymiarowego, coś co ma być, nie wiem, 0,01 może być rozwiązaniem jakiegoś równania.

Czy to jest 1 na 4 pi kwadrat, no takie to są naturalne liczby. Ale coś, co ma 0, 50 zer i na końcu jedynka nie jest rozwiązaniem żadnego normalnego równania. Jeżeli nie wsadzimy we współczynniki bardzo małych liczb, to nie rozumiemy. W związku z tym trudno nam sobie wyobrazić, że to jest efekt jakiegoś prawa, które rozumiemy. Stąd stała kosmologiczna jest jednym z największych, jeżeli nie największą zagadką obecnie w fizyce.

Dlaczego? Inną zagadką, o której nic nie potrafimy powiedzieć, to jest wartość stałych fizycznych. Dlaczego masa elektronu wynosi tyle, ile... ile wynosi.

Dlaczego ładnie Ładunek elektryczny wynosi tyle. To wszystko w bezwymiarowych stałych. Dlatego, że na tyle, na ile potrafimy to prześledzić, jeżeli byśmy zmienili którąkolwiek z tych stałych, masę elektronu, ładunek elektryczny, masy kwarków czy cokolwiek, to...

fizyka się tak zmienia, że na przykład słońce się nie zapala. Jakbyśmy trochę zmienili o kilka procent masę elektronu, to słońce się nie zapala. Albo się spala bardzo szybko. Znaczy nas nie ma natychmiast. My balansujemy na gra...

jak cokolwiek byśmy ruszyli w modelu standardowym, to nas nie ma natychmiast. W związku z tym my nie wiemy, dlaczego tak jest. Znowu można powiedzieć, są ludzie, którzy usiłują tłumaczyć, że powstały jakieś zyliony wszechświatów, które próbowały sobie różne wartości stałych podobierać.

W większości mieli pecha, bo nic nie powstało ciekawego, a my akurat żyjemy w takim, w którym wartości stałych były takie, że człowiek mógł powstać. W tym, że to jest słabe tłumaczenie, dlatego że jeżeli przy powstawaniu wszechświata... nowego, takie pączkują, takie wszechświaty, mogą się zmienić wartości stałych, to dlaczego się teraz nie zmieniają?

Znaczy nie ma teorii fizycznej, która by dopuszczała zmiany stałych fizycznych w trakcie rodzenia się wszechświata, a nie dopuszczała tej zmiany w działaniu wszechświata. W związku z tym to są... Ale to jest dygresja na...

Tak. Jeszcze chciałem wrócić do tego, co Pan powiedział... I zapytam, czy dobrze to rozumiem. Pan mówił, że wśród fizyków jest wiele osób wierzących, ale rozwijając ten temat, mówił Pan, że Pan wierzy w transtendencję, prawda? Nie wie Pan, co to jest, ale Pan wierzy.

Ja to tak odbieram, że ci fizycy, którzy mają jakąś olbrzymią wiedzę fizyczną, właśnie takiej wierze podlegają. To znaczy, można powiedzieć, że oni wierzą w religię, która jest od razu chrześcijańską i judańską, czy jest to różnie. Tak, nauka, fizyka tak naprawdę jest w sprzeczności do tych religii, które obowiązują.

Znaczy zależy jak się to rozumie. Jeżeli się to rozumie jako znaczenie nadawane sprawom, to to są rzeczywistości, które się nie przecinają. Przecinają się jednak, bo jeśli jakiś rodzał judaizmu mówi, że świat się narodził 4000 lat temu, podczas kiedy nauka mówi, że 13 miliardów i 70 miliarda lat temu, to już jest sprzeczność. Jeśli kościół katolicki do dzisiaj...

nie uznaje pewnych osiągnięć naukowych, które miały miejsce kilkaset lat temu. Ja tylko przypomnę, że Giordano Bruno, który został spalony na stosie poprzez głoszenie właściwie tego, co dziś jest oczywiste, to dzisiaj nie zostało. Został spalony za herezję, a nie za...

Dobrze, no ale wtedy nazwano to herezjami, dzisiaj... Nie, nie, a to nie była herezja naukowa. Tam inny przykład Galileusz, który głosił pewne teorie, które dzisiaj są oczywiste i został zrehabilitowany przez Jana Pawła I po 400 latach.

Przez 400 lat Kościół żył w tej świadomości, że wszystko było w porządku i tego Galileusz trzeba było tam do aresztu zdradzić itd. I takich przykładów można sypać? No nie, akurat nie. Prześledziłem to. Galileusz jest w zasadzie jedynym przykładem, w którym Kościół rzeczywiście za poglądy naukowe, zresztą on nie skazał go, prawda, tylko na domowy areszt.

Natomiast to jest jedyny przykład, który ja znam, a prześledziłem to. Za cenę wyrzeczenia się. I to był absolutny błąd.

kościoła, z całą pewnością. Z całą pewnością. Z całą pewnością to był wielki błąd kościoła, to absolutnie.

W związku z tym, nie no, wierzący w tym sensie, że poczucie transcendencji, jeżeli się w tym, to się ma, znaczy większość ludzi to ma. Poczucie transcendencji, że dotyka czegoś, co przekracza ten świat. Natomiast oczywiście przejście do religii, Boga osobowego, sensu życia, zbawienia, sensu cierpienia, jest w... zupełnie inną rzeczywistością i tu jak gdyby nie jesteśmy, nie mamy narzędzi lepszych, będąc fizykami, żeby to analizować. To już nie jest kwestia diary, tylko kwestia administracji kościoła.

Znaczy jeszcze nie, ale do opisania tego wszystkiego służy jakiś język i na przykład jak Pan się odnosi do tego, jak Pan słyszy ja mam taki przykład. Byłam na takim tam seminarium, bardzo uczony dominikani, właśnie mówił, że ten absolut, właśnie transzerwentny jest tą nieskończonością. No to na przykład.

My się gdzie wyrwało dodatnią czy ujemną. Był zgrzyt duży, ale no właśnie zapytałam się, powiedział dodatnią czy ujemną, to dodatnią. Mówi, nie to tam coś będzie nieoznaczone, to też nie. No właśnie, ale to jest bardzo często język fizyczny, matematyczny jest używany do opisywania rzeczy związanych z wiarą, nawet z transcendencją.

I tutaj to co Pan mówił o tych teraz jak wcześniej, ale do tej pory są kreacje, oni już ci, którzy, prawda, No też po prostu język w każdej dziedzinie nauki powinien być adekwatny, prawda, żeby oddawał prawdę tej nauki. Tak, ja bym bardzo uważał, że przed używaniem nauki... naukowego języka do np.

prawd objawionych, ponieważ to jest mieszanie rzeczywistości, to jest robienie z czegoś naukawego, a nie naukowego. I to w żaden sposób nie przydaje splendoru ani nie... powoduje, że to jest głębsze.

No tak, ale znaczy, ja mówię, nie mieszajmy rzeczywistości, bo to jest wielki błąd. Tak samo próba, nie wiem, że wielki wybuch to był początek świata, to stworzyło dotknięcie Boga. No naprawdę, bo jeżeli się okaże, że świat jednak miał historię ujemną, to nagle tego Boga znowu musimy wypchnąć gdzieś do jakichś czasów ujemnych. To jest mieszanie rzeczywistości. To jest mieszanie rzeczywistości.

No w ogóle, no nie no. Tak, ale to nie można mieszać rzeczywistości. Albo jeszcze takich właśnie opisów, które łamią prawa przyrody. Znaczy znowu, znowu, ale ja bym, jeżeli ja się chcę czegoś dowiedzieć o, nie wiem, modelu standardowym albo historii wszechświata, to naprawdę nie sięgam do Biblii, żeby się o tym dowiedzieć.

No nie mieszajmy tego. No Biblia jest opisem stosunkowo. stosunków człowieka z Boga, a nie opisów w historii wszechświata czy składu cząstek elementarnych. Tego tam nie szukajmy. Możemy mówić o pokorze wobec porządku, którego już nie umiemy sobie tłumaczyć.

To na pewno tak. I tak rozumiałabym. Wcześniej nadaję na końcowienie, na wpływ. Dziękuję bardzo. Proszę pana uratować.