Transcript for:
Nowy minister i polityka w kraju

Nasze Bożne, suminierowe państwo jest dumne z tego, że zawsze kroczy w pierwszych szeregach postępu, ale tym razem... Rowinkarstwo poszło z d... Dalek!

Daj! Panowie, jesteśmy w parlamencie, zachowujmy się parlamentarnie. Moje stronnictwo protestuje kategorycznie, aby tekę ministerialną dowierzać osobie, która... To zatek nadzwyczajny!

Ja na gabinetu! Mogłoby pan uważać. Istotnie. Jedno z nas powinno było uważać. No zaś się pan powinien wy...

Dobrze, ale po co siadać do kierownicy, kiedy nie ma się pojęcia o prowadzeniu auta? No! Mogłabym jeszcze pana nauczyć.

No tak. Teraz piękne panie chcą nas wszystkiego uczyć. Ostatnio wzięły się nawet do polityki.

Gdzie się pan zatrzymał? Tu nie miejsce postoju. Małe zderzenie, postój przymusowy.

Sprawczyni wypadku śmiechnęła. Proszę o legitymację. Sebastian Raimund Maria Krabedysanki z urzędnik Mągłów.

Urzędnik Mągłów. Na twarzach chęć radosnej twórczości. Postawa wojskowa na baczność, nie garbić się, konsolidacja woli i mięśni. No tak, tak, spróbujemy jeszcze raz i będzie dobrze.

Niech żyje nowy minister! Niech żyje nowy minister! Niech żyje nowy minister, a nie bumcyk, a nie... Proszę Państwa, troszkę więcej entuzjazmu i będzie zupełnie przepisowo.

Powinniśmy sobie zdawać sprawę, że spośród 48 ministrów, którzy przewinęli się przez ten gmach w ostatnim roku, ten nowy jest postacią zupełnie wyjątkową w historii naszego potężnego, dwumilionowego państwa. Tym bardziej możemy być dumni, że to w naszym Ląbie na czele rządu wstanie sobie niezwyczajny, goryny minister, ale osoba zupełnie wyjątkowa, osoba, którą powitamy dzisiaj spontanicznym okrzykiem. Serwus!

Co to za śmiech? Co się tu dzieje? Proszę na swoje miejsca! Serwus, co to jest? Pan się spóźnił.

Już pięć po ósmej. Kochany Panie Apoloniuszu, przepraszam. Wczoraj obiecałem sobie, że punktualnie o dziesiątej będę w łóżku.

Ale zeszli się przyjaciele, wyciągnęli mnie na pół godzinki. Tylko na pół godzinki, Pan zna tak. Nie znam.

I te pół godzinki właśnie się skończyło przed kwadransem. Wprost z dancingu pędzę do biura. Mhm. Tu są jeszcze ślady tych niewłaściwości.

Panie Bumcyk, proszę usunąć te powody rzeczone. I może zechce pan wyrzucić te balioniki? Wrzucić?

Rozdam panienką, będą miały tadzić. Panie Bumcyk, proszę za mną. Idźcie, panie Rozdum. Co się stało? Co?

Pan z panem był brak pobawiura. Właśnie, żeby się nie spóźnić. Ale niestety...

To niestety, kobietka... Właśnie! ...padła do boku. Gorzej, wpadła mi na moje auto.

Czy ładnie? Tak? Tak! Oczywiście!

Ale nie taka ładna jak ty nosi! Jak ty byś, jak ty mi! Bo co do dna lubię muzyczkę, lubię spójrz, żadnie na co, na tym nie na co lubię. Już trochę wczuję, nie dużo, tak żeby było słodko i mocno.

Kilisze aż do dna, a potem dwa, a potem do białego dnia. Zaraz i właśnie za to, żebym mijał czas na moje wady. Już nie mam rady, co do dna lubię muzyczkę, lubię chodniczkę, lubię was odłożyć na jego party.

Mi... mi... minister!

Kwiaty, Penko, kwiaty, kwiaty! Panie ministrze, po raz pierwszy w dziejach naszego państwa ministerstwo staje na czele kobiety.... Kobieta, jeżowa pięcia... to jest to obejmuje ten hotel. Dziewicze aż do dna, potem dwa, a potem do białego dnia.

Raz i dwa, i za to, żeby pełny mi odzysk na moje pa. Niech żyje nowy minister! Mi minister.

Pani minister pozwoli przedstawić sobie zastępca szefa kancelarii Sebastian Reymont Maria Hrabia de Santis. Hrabia. Widzę, że pan woli tu dotąd zwyczaje dość swobodne.

Postaram się to zmienić. No, no czego się pan gapi? Proszę zabrać te waloniki. Chce pan zanieść do pana ministra, do pani ministra bieżące akta do podpisu? Proszę.

Zajebuncy! Co pan robi? Dlaczego pan skarczy?

Bab, bab, bab, bab... Zobaczcie to tak trudno, schwycić koniec sznurka. Widzę, że jest pan przeciwnikiem pracy kobiet. O, wprost przeciwnie, panie ministrze. Uwielbiam pracujących kobiety, ale w domu...

I w biurze potrafią zachować się lepiej niż niejedno. Zastępca szefa kancelarii. Znam kobiety na wysokich stanowiskach, które...

Tak, oczywiście są chwalebne wyjątki. Na przykład pani minister. Dziękuję w imieniu kobiet.

I proszę, bez przykładu. W ogóle zechce pan zapomnieć, że jestem kobietą. To będzie naprawdę trudno. Pani minister jest zbyt młoda, zbyt... Proszę zaniechać wynurzeń prywatnych i zapamiętać łaskawie.

Dla pana nie jestem kobietą. O! Jestem po prostu pańskim zwierzchnikiem.

Dziękuję. Może pan odejść. Czy chce mi pan jeszcze coś powiedzieć? Tak, to jest... nie.

Sprawa jest raczej natury prywatnej. Wrendej, o co chodzi? Pani mistrowi puściło oczko, ończosze. Bardzo mi się nie podoba ten pan... Trojga imion hrabia.

O, to bardzo zdolny urzędnik, chociaż czasem trochę. Nie mówmy o nim. Co chce pan notować? Na zasadzie przysługujących mi uprawnień zarządzam.

Zakaz wyszynku alkoholu w soboty, niedzielę i święta. Wysoka Izbo! Zakaz wyszynku alkoholu!

W sobotę i niedzielę podważa finanse państwa. Małpowita zaś w drogi widzia, do której zmierza nasz nowy pani minister Mąku, to załatwa wolność osobistą obywatela. Starożytni żmianie mówili, a kto nie wypije, tego we dwa kije.

Alkohol użyty z umiarem i zrozumieniem podnieca apetyt, a tym samym powiększa konsumpcję. Więc mi... Zakaz sprzedaży alkoholu musi być podjęty! Zniesiony! Nie będzie zniesiony.

Musimy dążyć do wprowadzenia całkowitej prokwizji. Co? Ooo, nie ustąpię tak kardanej. Opinia publiczna. O, nie pozwolę się steroryzować!

Niczego się nie ulęknę i nic mnie nie zaskoczy! Ojej! Lola! Zuziu! Siostrzyczko droga!

Jak siemasz! Loliu, skąd się tu wzięłaś? Co się stało?

Zobaczcie wszystko, powiem, tylko trochę odstąpmy. Nie no, co za podobieństwo. Patrzę i oczom nie wierzę. Gdybym nie wiedziała, że pani jest siostrą Loli, to bym myślała, że Lela jest pani siostrą. Teraz tak chciałam powiedzieć, że od razu bym poznała, że pani i siostra to dwie rodzane siostry.

Pani pozwoli, że się przedstawię. Jestem Leopoldina Gripal. Po prostu Pollica. Moja damka do towarzystwa. Dama towarzystwa.

Hehehe. Ale spadawne. Susie, nie rób takiej głupiej niny. Myślałam, że się ucieszysz.

Lolu, mów nareszcie co cię tu sprowadza. O ile wiem, występowalaś w kabaretach. Tak, jeździłam po całym świecie.

I wszędzie miałam ogromne powodzenie. Ogromne? Tak, i diabel skusił mnie, żeby wyjść za mąż. Za południowoamerykańskiego milionera.

który okazał się wściekle zazdrosny i zabronił mi występować publicznie. A Lola wystąpiła potajemnie. A on jest ogromnie porywczy. Stale nosi rewolwer przy sobie. Zuziu, chciał mnie nastrzelić!

Więc my, nogi za pas, wyjechaliśmy. A on nas bodzi! Z rewolwerem! Z takim rewolwerem?

Tak! A Paulina, to jest moja dama do towarzystwa. Dama do towarzystwa.

A Paulina mówiła mi, żeby wracać do ojczyzny. Tym bardziej, że i ja mam tutaj pewną sprawę do załatwienia. Szukam motra, który odwiedzało żeń się ode mną.

Zuziu, nie rób takiej wystraszonej miny! Nie dziw się moim obawom, droga Lolu. Nasze zdumiewające podobieństwo już w szkolnych czasach dawało mi się we znaki.

Gdy ty zawinilaś, mnie karano. Jestem na poważnym stanowisku państwowym. Jeżeli teraz ktoś weźmie mnie za ciebie lub ciebie za mnie... Czy służba bardzo się dziwiła, kiedy weszłaś? Lola ma taki gęsty wołel.

Proszę! Delegacja Związku... Kucharek. Już idę.

Lola, nie masz mi się stąd ruszyć, bo jeszcze jakiś głupstw narobisz. Przyrzekam, ja zawsze dotrzymuję słowa. No. No wiesz, ta twoja siostra to jakaś dziwna.

Heh, od małego była taka. Wolli, miałaś telefonować. Mhm.

Proszę. Witam Panią! Jakżeż się cieszę, że witam Panią w dobrym zdrowiu!

A przenąkłem się już o Panią! Dlaczego? Krzyknęła Pani tak nagle przy telefonie, rzuciła Pani słuchawkę, ale teraz, chwała Bogu, czuję się Panią już zupełnie dobrze, prawda? Tak! Halo?

Czy to sam Pan Dyrektor Dansingu? Panie rektorze, czy nie reflektowałby pan na pierwszorędną zagraniczną i śpiewająco-tańczącą atrakcję? Nie wiedziałem, że pani tak lubi tańczyć. O, to jest moja opcja!

Tylko, że nie zawsze mam odpowiedniego partnera. To już zależy od pani ministra. A co do tego mamice? Przecież każdemu wolno się zabawić, no nie?

A pan dobrze tańczy? Owszem, niczego oprócz karioki. Trochę nogi, nie tego.

A poszedłby pan ze mną na dansy? Jestem do pani usłuch. Zatem dziś wieczorem... Dzieci wieczorem.

Wola! Zalazki wam kienialnie. Dyrektor dancingu oczekuje nas dziś wietorem. Ach, wystąpić znowu! Śpiewać, cieszyć, brawa publiczności!

Ach, wolny, wolny! Lalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalalal Zuzi, nie patrz do okna! Lubię tańczyć, to trudno!

Nie możesz tu pozostać, droga Loli. Pojedziesz na wieś i tam przeczekasz zły humor swego męża. Przed domem czeka samochód. I zapamiętaj!

Nikt nie może się dowiedzieć, że jesteś moją siostrą. To by mnie naraziło na skandale. Opozycja czyha tylko na to, aby mnie wplątać w jakąś niesmaczną sensację.

Rozumiem. I pojedziesz na wieś? Jak każesz, natychmiast. Do widzenia, kochana Zuziu.

Do widzenia, kochana Lolu. Jak one się kochają. Aha, a co to było z tą opozycją?

Tam jakaś koleżanka chciała ci nogę postawić. Co? Głup tasku. Opozycja parlamentarna przecież została ministrem. Co?

Oj, pęknie ze śmiechu! Oj, trzymajcie mnie, bo zleję! Minister! Zuzia ministrem!

Ja już dawno widziałam... Teraz będę zdobył ten zabawny staruszek, panie minister! Zabawny?

Taki staruszek? Odstańczyć, do, odstańczyć, do, odstańczyć, truladadada, i jeszcze. Pan tu?

O tej porze, w praku? No tak, wypośrodkowałam, że skoro mamy radę iść na danci. My na danci?

Tak, mówiła mi pani na tym samym miejscu, że minister ministrem, ale każdy człowiek ma prawo zabawić się. I ja mówiłam. Tak, i mówiła pani między innymi, że taniec to pani pasja. W ogóle nie podejrzewałem Pani o tyle temperamentu.

Polola. Proszę? Nie, nic. Więc, więc umówiliśmy się razem na dansy. Tak?

Dziś po południu kiedy tu byłem? Pan był po południu? Tak.

Tak. Pan mnie źle zrozumiał, Panie Apoloniuszu. Jeżeli się z panem umówiłam na dancing, to......to......służbowo. Służbowo? Ścieśle służbowo.

Pójdziemy na inspekcję. Zechce pan bacznie uważać i......notować wszystko, co się panu wyda podejrzane. Jest tylko służbowo.

To jest niedziela, więc chcę się przekonać osobiście......w tym nocnych lokala sprzedają alkohol. Lemoniada! Lemoniada!

Proszę o jedną lemoniadę! Lemoniada! Znaczy lemoniada? Lemoniada! Jednakże widzę, że mój zakaz jest przestrzegany.

Wszystkim tylko lemoniada. Co panu jest? Coś wpadło mi do oka. Moje uszanowanie, że mogę służyć. Co pani będzie piła?

Chyba to lemoniadę. Lemoniada. Lemoniada. Mącik. Nigdy nie próbowałam alkoholu, ale wyobrażam sobie, że to musi być skrętne.

Już nie powiadają. Proszę jeszcze lemoniady. Zdumiewam niepragnienie tych ludzi. Jak można pić tyle lemoniady? Może w piątek jedli z lewia.

Wcale nie znata lemoniada. Bardzo żywiejąca ta lemoniada. Proszę jeszcze jedną.

Napoje gazowe smaczne i zdrowe. Ministrze. Wiedzieć, że jestem mi.

Chciałem Panią Ostróż. Żadnych ostrzeżeń. Pan nie psuje dobrego humoru.

Polly, przypomnij mi wszystko, co ja jej przyrzekłam. Że pojedziesz na wieś. To dobrze. Blisko, więc pojechala. Mi zdążyłam wrócić.

I co jeszcze? Że nikt się nie dowie, że jesteś siostrą ministra. Rozumiesz? Minister-systar. No tak.

No a jak ja będę występowała? Pomyślałam i o tym. Wystąpisz w marstę. W marstę, Boże, jakie to romantyczne! A, a.

Mój pomysł. Tak świetny. Jak serce mi bije.

Panie dyrektorze. Czy to pani jest z tobą słynną gwiazdą? A tak, ja jestem gwiazdą, tak.

Byłą gwiazdą. Przemadam na operacji, ale tym razem nie o mnie tutaj chodzi. Przychodną w Winkarysie sejdam. Ale czemu ta dama tak chowa twarz?

Czyżby aż tak brzydka? Brzydka? Panie dyrektorze, ona jest nawet ładniejsza ode mnie. To cud przystojności.

Przed jej talentem krękają narody. Wszechświatowa atrakcja, tajemnicza czarna maska. Czarna maska?

Bardzo łaskawa pani. Ja nie urządzam u siebie czempionatu walk francuskich. O cóż mi czarna maska?

Względy rodzinne zmuszają tę damę do występowania w masce. W stolicy świata szaleją za nią, ale gdyby się dowiedziano kim jest, w najpoważniejszych sferach polityczno-rządowo-dyplomatyczno-towarzyskich wybuchnął by skandal. O!

A śpiewa? Jak słowik. Tańczy jak Paganini.

A gdyby pan dyrektor chciał o to słuchać, to patrzymy. O, proszę bardzo, proszę, niech pani zaśpiewa. Proszę.

Lola, śpiewaj, śpiewaj. Słyszał pan? Co?

No, już samo krząknięcie. Metal. Zdziwnie, dziwnie przyjemnie, czy to lemoniada mnie tak nastroiła, a może walc?

...śmieć przez łzy tak dziwnie mi, złociście mi, jakoś tak uroczyście mi, jak w wytrwałej słonecznej na serce pan. Jak w oczach mi nagle wypiękniał świat, Tak dziwnie mi, tak cudnie mi, To pierwszy sen w serce śni. Mam ochotę zatańczyć. Niech pan zatańczy ze mną. Nie wiem, czy to wypada w czasie urzędowania.

Ach dziwnie mi, tak cudnie mi, I połakać chce się śmiać przed łzy. Tak cudnie mi, złociście mi, Jakoś tak uroczyście mi, Jak promień słoneczny na starce pa, Jak w oczach mi nagle wypiękniał świat. Ach dziwnie mi... Akcent niejim, opierszy sen w serce ślizg. Cudny głos, spunk oczarowany, rektora, kula.

Zaangażował cię, bo ja go oczarowałam. Ty sądzisz, że to nie mój cudny głos, tylko twoje głupie gadanie. Moja droga, po co się kłócić?

Twoje głupie głosy, moje cudne gadanie. Dziecię. Zuzanna, tu! Uciekamy! Zuzanna!

Gdzie? Lola! Lola gdzie jest?

Wypuść się! Nie! Najdroższy!

Nareszcie się odnalazłam! Tak dawno, Ciężuka! Zaznaleźłam się w domu!

Ja? Wykluczone. Co?

No ja myślę, że nie pan. Panie ministrze, spotkałam tu pewną osobę, która... której nie przewidziałam niestety w ewidencji.

Z tego musimy natychmiast opuścić ten lokal. Dlaczego tak psuje mnie? Że tak, ale...

Ja tak... Nie dobry! Dlaczego uciekasz ze mną? Pan ucieka, a kto mi zapłaci? A kto mi zapłaci za moją już straceną młodość, za życie, które zmarnowałam?

Za serce, które upuściłem. Za moje złamane serce. Za sturtore w szklanku. Za łzy, które dlałam.

I za rozmarne napoje. Nie, proszę nie przerywać. Nie może pan pociekać, ja skończę.

Niech pani poczeka, aż mi zapłaci. Chy, trzymał. Iiii...

Wariatka! Coś pan powiedział! Co pani powiedziała? Oj, a jego nie ma, no naturalnie, ale to mu nic nie pomoże.

Ja znam ministra, ja pójdę na skalę do ministra. I wydaje mi się, że sam pana bardzo bardzo kocham. Zjadł. Zjadł. Kto by pomyślał, że minister może być taką szarującą, zachwycającą kobietą?

Sam. Gdy Baryk tuż przyjdzie i bierz haseł, i bierz to tak, i bierz to tak. A ustowo słuszne są, serce słoneczne.

W sercu oho, halo, rozwania się pieśnią miłości świat na wiele dni, na wiele lat. I rozwania się pieśnią miłości świat na wiele dni, na wiele lat. Proszę mnie dowedować do Pani Ministra.

Proszę mnie dowedować do Pani......Proszę mnie dowedować do Pani... Aaaa! Na audiencję wprowadzać nie wolno. Aaaa!

Na audiencję wprowadzać nie wolno. Dlaczego? On się nie będzie strącał do rozmowy. To jest taki dobrze wychowany twierdzen...

Nie wolno! Ja nie faktyczna. To mój kanardyner.

Proszę zawolać Ania Starego. To mój szofer. Niech skarci księżyczka... To Rolls-Royce.

To moja niebuzyna. Chcę mówić z ministrem. Czy pani reprezentuje jakiś związek?

A owszem, związek małżeński, który nie doszedł do schódku. Musi pani wypełnić... I akurat to on musi wypełnić na przezewnątrz. Nie, to pani musi wypełnić...

Ja naturalnie także, jako żona. I co mu jest? Kwestionariusz.

A, kwestionariusz. ...Krypaldi. Zawód? Artystka. Wiek?

Kleks. Stosunek do wojskowości. O tak!

Wykrzyknik. Proszę to zanieść do pani ministrów. Na pewno będę przyjęta.

Mhm. Proszę, proszę, proszę. Proszę, proszę.

Proszę, proszę. Proszę, proszę. Proszę, proszę. Proszę, proszę. Proszę, proszę.

Proszę, proszę. Proszę, proszę. Proszę, proszę.

Proszę, proszę. Proszę, proszę. Proszę, proszę. Cóż to za syfek?

Ktoś umyją mój ruch, a Panią posiedzę. Wystarczy. Ty, ty, moje marzenia, Ty, słodki śmiech, Ty, ty, piękne stworzenia, Ju, ju, ju, ju. Natychmiast prosić tę Panią.

Proszę. A nie mówiłam. Psa, psa, psa, nie wolno, nie wolno.

Panie Bumczyk, czy ta pani mówiła coś o mnie? O panu, o panu, o panu nie mówiła. Wysoka ekscelencjo.

A co pani? Co z Lolą? Czy pojechała na piś? Tak, nawet kazała się kłaniać.

Ale ja tutaj w innej sprawie. Wysoka Ekscelencjo! Ale po co pani się ciągle kłania?

Po co? No bo ja się znam na procesorze dyplomatycznym. Tak wyrwałam zawsze z takiego peretka.

Przepraszam, Lola, pieseczka, ale my się tak kochamy. Więc... Wysoka Ekscelencjo, jako bezbronna, uciśniona ofiara... Co to jest?

Podanie ze znaczkami sceptlowymi. Ja mam to wszystko czytać. Niech pani siada i w dwóch słowach powie o co chodzi. Już siedzę, już siedzę, wasza cesarska mości.

Aha, to było tak, że w pofele... Tak, tam było tak... Cesarzu, cesarzu, potężne imię twa.

Cesarzu, cesarzu, pokryj się, obłaga cię. O co pani śpiewa? A to moja popisowa rola. To ładne, nie? Ładne, ładne.

Niech pani nareszcie mówi. A już mówię, już mówię. Ach, to było tak. Panie Bącyk, proszę to zanieść do pana referenta. Chodzi więc o niedotrzymane przyrzeczenie małżeństwa.

Związki kobiecy już od dawna walczą z tą plagą. Miejmy nadzieję, że uwodziciela, o którym pani mówi, przez policję sprowadzimy na kobieżec ślubny. Tak, tak, tak, przez policję, przez policję.

Policję, przez... Oj, Cię kocham, Cię... Temu, co się z nią o...

o... o... żeni... Gra... gra...

gratuluje! Co się stało? Kochany kolego...

Może kochany kolega zechce zanieść mnie ministra? Bo ja ze względów dyplomatycznych nie chciałbym. Jestem, jestem po prostu za bardzo zdenerwowany.

Zacznę chęć, pan kolego. Dziękuję, drogi kolego. Ale szanowny kolego.

Zacznę, kolego. Priam Towarzystwa Pania Małżeństwa. i opieki nad samotną kobietą.

Panie Ministrze. A to tak? Myślałam, że szef kancelarii. Prosił o zastąpienie go. K mojej wielkiej radości.

Marzyłem już o tym, żeby panią zobaczyć. Znów wynurzenia prywatne? Próbno w raporcie służbowym wyrazić to, co czuję.

Gdy patrzę na panią... Panie... Panie hrabio, za swój czas w godzinach urzędowych pobiera pan wynagrodzenie od państwa.

Czasu tego nie należy trwonić na prawie nienieju komplementów. Panie ministrze... A przysyłanie kwiatów do biura uważam co najmniej za niestosy. Sądziłem, że po naszym ostatnim spotkaniu. Ech, nie przypominam sobie.

Ach, tak... Rozumiem. Za tamte godziny nie otrzymaliśmyby nagrodzenia od państwa, więc były to godziny nic nieznaczące.

Cudny, niezapomniany ludzi. Co się stało? Właściwie nic nowego.

Kobieta jest zawsze kobiercą. Twarz anielska, dusza diabelska. Czy pani minister jest w złym humorze? W złym? Jeszcze gorszym, najgorszym.

Pani... mi... mi...

No co mi? To mi! Minister wzywa pana rad. Pinszuję i nie zazdroszczę.

Opieka nad samotną kobietą. A któż się zaopiekuje biednym, samotnym, opuszczonym mężczyzną? ...na dynach ciepłych niebiosach, nikt nie porosł, nikt nie... Wsiężyc na niebo się wtoczył, wsypnął oczy...

Choronita, hej, czycika szalona, miłości i szczęścia nie syta w ten noc. Choronita, tyś oczo nie w pokój, skardę i polowień wyczyta w ten noc. Czyjeś serce, czyjeś serce na zamk od Dada, wieje mart, chaba nie ta, ten i koniec szaleństwa, miłości i sensu wterocz.

Chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłopak, chłop Dzień dobry. Dobry wieczór. Zamieniłem tu kapelusik, proszę pana.

Co to odnoszę, bo jest ropina za duża. Chciałbym odebrać mój własny. Moje uszanowanie dla Pana dziedzica.

Dzień dobry. Chciałem zmienić. Proszę bardzo, każdą surę.

Może stoliczek? Nie, nie potrzebuję stoliczka. To może przybarzek.

Nie mam czasu, bo spieszę się na posiedzenie. Posiedzenie nie zajął, z tym ucieknij. Właśnie przed posiedzeniem wskazane jest poprzebicie.

Bardzo prosimy. Skoro pan mi nie... To tu świetne miejsce przy barze.

Chcę kapelusz. O, barze, kapelusz. Ale panie, niech pan złapnie. Zanieniłem kapelci, proszę o mój własny.

A kapelusik taki na wódkach. Zaraz pójdę rozbrać. Aby czasem pan wiedzieć może się napić. Moment.

Ale, ale, ale ja nie chcę się napić. Nie. Pić. Nie chcę się nać.

Ale mogę się napić. A co, nie mówi tak? Nasz numer. Nasze powodzenie.

Nasze. Pani Ady nie jest zbyt skromna, droga. Skromność była zawsze moją cnotą. Ach, fajny lekarz.

Lula, on tu jest. Co? Mój były niedoszły.

Nie chcę się do niego zbliżać, bo mi znowu drapnie. Moja droga, Lulku. Pana, podejdź do niego, sprowadź go do naszej garderoby.

Tam mi się nie wymknie. Ja nie! To i przepraszam, ciężko się zgrzeba przy filarku.

Przy takiej długiej szklanki, przez taką długą słomkę. Przy filarku przez słomkę, okej? Moja droga, ja lecę do garderoby.

O, jest kapeluszki. Już się znalazł? To świetnie.

Dawaj, pomóżcie dziewczynce. Syfilarką przez słomkę? To znaczy...

To znaczy tak. Pani nie jest tak obcięta, jak sądziliśmy, że wygląda. A pan nie jest taki straszny, jak sądziliśmy, że opowiada. Pani Mioda, ja mnie kogoś przypominam.

Dobra. Pan się spóźnił, panie referencie. Czekamy na pana. Bardzo przepraszam, ale to przez kapelusik, który zostawiłem w nocnym...

na nocnej sesji parlamentu. Już zaczynamy referacik. O zerwanych obietnicach małżeństwa i o przerawnionych.

Już w czasach przedhistorycznych... A nawet przedwojennych, miłość jako taka dla motorem współżycia obojga mówi. Jeżeli pan pójdzie teraz ze mną do mojej garderoby, znajdzie się pan tam tam na tam... Z Anią. Ha ha, z kobietą, która kocha pana.

Kochaj mnie, kochaj chłopaku. Lululu... Więc idziemy?

Tak to to na nie lada niespodzianka! Pani minister! Więc kiedy tak? U panika!

On myśli, że ja jestem żużla! No on! Ale panie, to panuka!

To wcale nie o pana chodzi! Pani minister ochrony moralności publicznej, ale śląpuje w nocnym lokalu! To nie jest minister, to jest... Polly Galantzno! Tak, dałyśmy słowo, że nikt się nie dowie...

Niestety dowiedziałem się. Tam w ministerstwie jarze Pani nawet pamiętać o tym, że się znamy, a tu prowokuje mnie Pani do flirtu. Pan bywa w ministerstwie? Jestem tam urzędnikiem. Pani minister najlepiej chyba wie o tym.

Polly, wyplomacz mu, przecież on myśli, że ja jestem......wyplomacyc. Na terenie, przecież to jest bardzo proste. Proste?

Tak, poprosiły się nieckie z luka. No więc... Proszę, niech pan słucha. Proszę, słucham.

To więc... Chwileczkę, przepraszam. Tu my musimy się naradzić. Rabanica, ciala, jaja...

Poprzecz! Poprzecz! Już otwieram. Gdzie są te panie?

No do korposzty. Pewnie do domu. Może nie do swojego domu. Artystki, artystki, artystki, zapijęte nie biorą miłości. Wyprawili się.

Pani minister nie może teraz przyjąć nikogo. Ma posiedzenie. Ależ to jest nadzwyczaj ważna, niecierpiąca w dwóch sprawach. Zaczekamy! Tak, ach!

Jak mi gorąco! Nie mogłam przecież powiedzieć, że jestem siostrą Zuzanny! Dałam słowo!

A on myśli, że jesteś Zuzanna! To jeszcze gorzej! Polly!

Musimy natychmiast przewić biedną Zuzię! Tak dzisiaj jeszcze powinna dowiedzieć się, zanim nalóż z nią zapomnieć się o drogach! Wiesz, że może być skąd! Spokój! Postaram się do niej dostać!

Uś! Jak mi gorąco! I dlatego, aczkolwiek biorąc to pod uwagę... Chodźmy już, bo bardzo późno.

Tak, tak, tylko jeszcze punkt o przedawnieniu. Przedawnieniu? Panie Ministrze, nawet zbrodniarzowi daruje się karę w wypadku przedawnienia. Wniosek! Mężczyzna, który przyrzekł małżeństwo...

To on! To właśnie on! Tak!

Obiecywał mi złote góry! Nazywał mnie swoją kieszczotką, stokrotką i szczebiotką! I już, już miał dać na zapoczynek! Prawda?

Prawda, ale... Ale, ale! Teraz się kręca! O!

O! Nie chcę zaślepiać! O!

W lomele! Uwagicie! O, ja pani!

Nie wierz mężczyźnie, bo to cukierek na czany wróci się. Ale zawsze cukierek, słabki cukierek. Dlaczego pani uciekła przede mną?

Masz tobie... po co pan tu przyszedł? Sądziła pani, że tak łatwo ustąpię. Niech pan zrozumie, że pan nic nie rozumie.

O, doskonale rozumiem. Ani występy w nocnym lokalu. To moja sprawa! Przepuść!

Ale dlaczego i gra pani moim uczuciem? I... i gram!

Dlaczego o tej nocy pozwolila mi pani mieć nadzieję, że... Dlaczego pozwolila mi się pani pocałunąć? Po...

Pozwolila? Tak teraz, przed godziną! Czy nie mówila pani, że czeka w garderobie kobieta, która mnie kocha?

Bo tak było! Więc po co to wykręcić? Więc kochasz mnie, Zuzannę! Tak, tak, tak!

Ale niech pani siada! To pomówimy rozsądnie. A teraz kiedy wszyscy już poszli, niech mi pani opowie, jak to było.

Niby srebrno, są obietnice małżeństwa. Tak, to było bardzo romantycznie. Blask się wywoł. Śmieszna strunyka.

Ja taka młodziutka. Kiedy to było? Ciesno, ciesno. Brzydki były.

Ale kiedy, kiedy? Kiedy? A to co było zaraz po wojnie. A to co było zaraz po wojnie.

Chociaż nie, właściwie przed wojną. Tak, przed wojną japońsko-rosyjską. No, to dosyć dawno.

Mnie się wydaje, że to było wczoraj. I ośmiela się pani mnie ten po nocy zawracać głowę. A nie, ja przyszedłam jeszcze w sprawie Loli. Co się stało? Poproszę pani ministra, Lola występuje teraz w nocnym lokalnym dancingu.

Co takiego? Ale porwano ją, prawda? Co takiego? I właśnie z tego powodu...

Nie, ja chcę nic o tym więcej wiedzieć. O, ja się z Lolą rozpraczę, ależ chciałam pani powiedzieć, bo wie mi to pani kiedy indziej. Kiedy indziej? Ale proszę wyprowadź tę panią.

Ach tak, eksmisja? Dobrze, nie powiem więcej ani słowa. Chociaż przyszedłam tu w nadzwyczaj ważnej sprawie. Chw! Czy mam wyprowadzić wszystkich, które tu przyszli w nadzwyczaj ważnej sprawie?

A przyszedł ktoś jeszcze? Proszę, błagam, musimy chodzić. Nie, nie będzie mi potrzebna.

Możesz iść spać, dobra? No, fajnie. Przepraszam panią, że nie pochowię Przepraszam panią, musiałem przyjść Nie jestem winien, to serce moje To serce mi przecież nie chce dziś Nie mogę dłużej kryć, co we mnie kolonie Jak mi ten piosenek tonie, jak się serce rwie, on kocha mnie, już nie mogę dłużej kryć, jak brak mi Ciebie.

Gaśnie dzień na niebie, Ty nie widać mnie, on kocha mnie, ze słuchiem chronić się chcę. I nie mam roku, a w smocie wchodzić się chcę i nie wiem jak na kółka już nie mogę dłużej być. Jak bardzo źle mi, chyba nikt na ziemi nie mi wolał tak.

Już nie mogę dłużej chryć, co we mnie polonie, jak mi tępio skronie, jak się serc rje. Ja kocham cię. Już nie mogę dłużej chryć, jak brak mi ciebie. Gaśnie dzień na niebie, gdy nie widzę Cię.

Ja kocham Cię. Przez smutek chronić się chcę, gdy nie mam dokąd. W uspnocie bronić się chcę, gdy nie widzę mnie. A na kórze...

Już nie mogę do dłużej kryć, jak bardzo źle, chyba nikt na ziemi nie miłował tak. O tak, o tak! Proszę mnie puścić! Dobry. Proszę.

Proszę, proszę, proszę. Ja... Ja...

Ale ja się muszę przybrać. Ja jeszcze jestem w scenicznym koszulmie. Ja za chwileczkę wrócę. Zobaczy Pan.

Wreszcie chciałam Ci powiedzieć, że romansujesz pod moim dachem z moim urzędnikiem. I dodatku ośmieliłaś się występować publicznie. Od jutra nie będziesz występowala. Będę?

Otóż nie będziesz. Otóż będę? Otóż nie. Otóż tak? Ja tu przychodzę w twojej sprawie.

A ty tak? Zachary nic nie powiem. Susanno, nareszcie.

Panie Oszalo, proszę się do mnie nie zbliżyć. Chcę Panu powiedzieć do Was... Słowo!

Zuzanno, nie rozumiem. Pan ośmielił się po nocy targnąć do mojego domu. Ależ nie zbliżać się, bo zabrałam służbę.

To skandal. Pan pozwala sobie u mnie w mieszkaniu uprawiać swoje głupie romanse. Zuzanno! Proszę nie mówić do mnie po imieniu. To szczytnie taktu.

Zuzanno, przed chwilą... Sama wiem, co dla przed chwilką. Z daleka.

Mówmy ze sobą przez tu. Przed chwilą mówiła pani. Nic nie mówiłam.

Teraz dopiero mówię, proszę stąd wyjść! O, mam tego dosyć! O, teraz ja powiem dwa słowa! To, że pani prowadzi podwójne życie, że będąc ministrem występuje pani w nocnym lokalu pod maską! Jak to pan myśli, że...

O już pani spawa! Ale to, że przed pięcioma minutami pani znowu dawała zakochaną, żeby jak najokrutniej zażartować sobie serię. Pan myśli, że to ja... To się do mnie nie zbliżać.

To już są szczyty kobiecej profidii. Tebo już zawieraj. Ależ nie zbliżać się...

Bo zawaram służbę. Ale pani tego pożałuje, bo pani mnie pocha. Czytam to w oczach pani. Szymasz ja...

Proszę, nie mówić do mnie po imieniu. A jeśli się kobosz pocha... Szymasz ja nie...

Zaneka, zaneka, mówmy ze sobą przez stóp. Nie wolno igle wczuczycie, choćby się nawet było ministrem. Żegnam! Więc on wziął lolę za mnie.

Nie, nie za lolę. Nie, dobrze mówię. Lolę za mnie, a ja...

Byłam zazdrosna o samą siebie. Biedny Sebastian. Już nie mogę to dłużej kryć, jak broknie cienie.

Gaśnie dzień na niebie, gdy nie wiecie. A że przez wiele lat nawiązał do przelotnych romansów. Ja? Bo ona, ona wyzyskała moją naiwność, posiedliła mnie, uwiodła niewinne wówczas pacholę.

Biedna ofiara w trudnej namiętności. No, ale nie mówmy o tym. Sprawa została umorzona, a Pan zostanie moim mężem. Co? Mężem zaufania i nadal.

Dziękuję. A na dowód zaufania powierzam Panu misję poufnowi. Nie chce pan mnie tu poprosić, zastępczego kancelarii, w sprawie czysto prywatnej. Pana Sebastiana?

Rozkaz panie ministrze? Już nie mogę dłużej kryć, tak serce płonie, jak mi tętnią skrogi, jak się serce boję. Dziwi się pan mnie widząc tutaj pani ministra.

Nie ma tutaj pani ministra. Jestem tylko ja, Zanna. Dlaczego pan nie odpowiada? Proszę?

To pan? Prosiłam przecież tutaj zastępcę szefa kancelarii. Tak. On kazał powiedzieć... Co kazał powiedzieć?

W ogóle nie rozumiem go. Nagle stał się takim służbistą, powiada, że za czas w godzinach urzędowych pobiera wynagrodzenie od państwa i czas ten nie nadaje się absolutnie na rozmowy prywatne. Co? Co? No, mówił, że za czas w godzinach urzędowych...

Dosyć, dosyć! Przecież słyszałam! To wszystko przez Lole!

Co? Nic! Ale ja jej dam nauczkę!

Proszę notować! Na zasadzie przysługujących mi uprawnień zarządzam całkowite zamknięcie nocnych lokali! Wysoka izmo!

Staje tu złamany, wszyty brzemieniem wstydu, brzemieniem wstydu, jaki spadł na nas. Nasze potężne dwumilionowe państwo dumne było dotychczas z posiadania wytwornych nocnych lokali. Było ich cztery.

Cztery oazy bez troski, wesołości, gdzie znajdywaliśmy zasłużony wypoczynek po całodziennej, wytężonej pracy. Od dziś nie mamy ich. Pani minister ochrony moralności publicznej zamknęła różne lokale.

Co powie o nas teraz zagranica? Czy możemy być nadal małym Paryżem, nie posiadając ani dnego nocnego lokalu? Gdzie przyjmować będziemy teraz oficjalnych gości zagranicznych?

Może pani minister Lompu odpowie nam w tej sprawie. Wobec panującego tu nastroju, pozwolę sobie odpowiedzieć pisemnie. Szanowny Panie, po tym zaszło między nami, Pan sam pojmuje, Pani zrozumie, że właściwie nasza znajomość jest skończona.

Raz na zawsze skończona. Halo? Szanowna pani.

Szanowny panie. O tym co zaszło między nami. Osoba moja nie powinna pana obchodzić. Jest, ale...

Ale obchodzi pana. Tak jest. To doskonale.

Nasze nieporozumienie... Daj się wyjaśnić w dwóch słowach. W dwóch słowach. Jeśli tylko zechce pan spokojnie mnie wysłuchać. A pani zaprzestanie swoich szaleństw.

Zaprzestanę, bo... Bo pani mnie kocha. Co?

To Pan mnie kocha! Roki reformy! Pani minister przygotowała i całą listę, a zło i główne frontem dodał. Frontem już bokiem wylaziła. Panie Minister, Panie Minister, jako minister nie jest mał.

Panie Ministra, reformy nowe są bardzo piękne, mądre, celowe. Za tłuszczny świnią kraj nasz i nasz, że lepiej... Panie minister, panie minister, panie minister, panie minister, jak on minister nie jest za.

Żadne pytanie pani o lata, ciężkie wyjrzenie lub praw utrata. Zresztą ustala się ważną rzecz, od lat trzydziestu liczymy wstecz. Tra-la-la, tra-la-la, pani minister rację ma. Pani minister, pani minister, jako minister nie jest za.

Jako minister nie jadła. Mówią powieści, Mówią plec słaba, Mówią z przekąsem, Po prostu baba, Lecz tarczy... Czego pani się klania?

To przyzwyczajenie. Kiedy słyszę brawo, to się natychmiast klania. A kiedy się pani klania, to brawo natychmiast milknie. Skąd pan tu się wziął? Wszedłem po wjaśnienie.

Podobno wszystko da się wyjaśnić w dwóch słowach. Cześć, mnie nudzi. Myślałem, że po naszej dzisiejszej rozmowie... Indyk, myślałeś, że? Myślałem, że już nie zostanę Pani tutaj.

Obiecała Pani zatrzestać swych szaleństw. Jakie szaleństwo! Pani występuje tutaj śpiewanie piosenek o sobie samej. Ha, Pan to nazywa szaleństwem?

Ale to jest moja kariera! Zostawcie tego! Pojdzie Pani w tej chwili do domu! Alesz!

Alesz bez Alesz! Ale ja mam następny numer publiczny, aś tam nie taka... Nie doczeka się!

Niech pan mnie niszczy, kapelusz, a niech się pan ode mnie oddechnie! Wyjdzie pani stąd? Nie wyjdę! Pojechać!

Ależ mam dokładne informacje, że lokal jest otwarty. Ależ. I że to właśnie tu śpiewają tę okropną piosenkę.

Ależ, proszę. Może tędy? Lokal zamknięty. Ależ. Zamknięty.

Mówiłem pani, że zamknięty. No, ehaj, chodźmy. A kuku? Moje uszanowanie, pańsó.

Moje uszanowanie. Aha. A kuku? Moje uszanowanie, pańsó. Moje uszanowanie.

Najlepiej będzie, jeżeli sama się z nią rozluje. Z kim? Z noslą. Z tą zamaskowaną śpiewaczką.

Pan dziedzic co? Sam, sam sobie naważyłem. Kawy?

Eee, piwa. Pimo raz. Gdzie Lola? To, to, ekscelencjo.

Lola wysłała, ale ona zaraz wyjdzie za za chwileczkę. Wy, ekscelencjo, muszę się nie gniewać na biedną Lolę. Ja ją zmuszyłam do śpiewania tej głupiej piosenki. Ona nie chciała. Ona tylko tak, żeby ekscelencjo, i zabijać wosz.

To ja plotę. Zaczekam na Lolę. Tak, na doskonale. To ja może pójdę po nią, Fala.

Ale teraz pan dyrektor nie żałuje, że mnie zaangażowała. Rozprzeciwnie, bo mi się coraz bardziej puchnę. Ostrożnie! Ja mam piekielnie zazdrosnego męża. O, no, to nie zostań lekko.

Kupi się obiadamery. A kupu! Piwko raz.

Kto zamawiał piwo? Pan dziewczynku. Ja?

Mhm. Yhy. Yhy. Muszę się nie obawiać, że będę mógł zbierać do Pana.

Obrasiłam się i nie powiem więcej ani słowa. Ale... Ani słowa, Poloniuszu.

Gniebamy się ze sobą i nie rozmawiamy ze sobą. Chociaż był czas... Kiedy mówiłeś do mnie, poli, najdroższy, kuchana.

O, pardon, to ty do mnie mówiłaś. A płycia puchna, złotowłosy mój. Ja mówiłam złotowłosy.

Mówiłaś, bo wtedy miałem jeszcze włosy. A tak, prawda, ale nic. Nie budź wspomnień. Noc księżycowa i miłość nie brzmią słowa.

Ciemno, no, no, ale szkoda słów. Czy może mnie zrozumieć taka chłodząca mumia? No, nie taka znowu mumia, jakby ci się zdawało. Nie? Włosy wprawdzie mi wyszły, ale serce zostało.

Naprawdę? Jaka szkoda, że dałam sobie słowo nie rozmawiać z panem. Mielibyśmy sobie tyle do powiedzenia.

Czemu mogę odsłużyć? Czerwnej randy rożane. Rozkaz.

Aaaa! Aaaa! Nie! Czera!

Gdzie Lola? Co? Gdzie Lola? Aaaa!

Aaaa! Aaaa! Aaaa! Aaaa! Aaaa!

Aaaa! Aaaa! Aaaa!

Aaaa! Aaaa! Aaaa! Aaaa!

Aaaa! Aaaa! Aaaa!

Aaaa! Aaaa! Aaaa! Aaaa! Aaaa!

Aaaa! Aaaa! Aaaa! Aaaa!

Aaaa! Lolu, może raczysz mi wytłumaczyć? Psss! Aaaa!

Gdzie on jest? Nie wiem. Ponił mnie z Rebeverem. Z twardkiem rabarbera. To dobrze, to będzie.

Pójście nie do nich! Ale szanowny panie! Pójście, bo będę strzelał! Ale pójdź! Zuziu racuj!

On mnie zadziwi! On mnie zastrzeli na chwilę! Lola, Lola... Kto zabije?

Mąż, mąż Loli. On tu jest z rewolwerem. Z takim rewolwerem. Czemu nie? Kaskarowska rama jest!

Ludzie i ludzie, karamba! Ja już dojdzie! Pokutamy! Pamiętajmy, mistrzu!

Wy kombinuj! Ty jesteś jak mistrza kasprytna! Kiedy akurat kaspryt mi zastajkował!

Ha, ha, ha! Lalu, lalu, uspokój się! Mam, mam! Musicie zamienić się w suknię! A co pani robi?

Niech pani się rozciera! Tu chodzi o życie! Dobra, dobra, dobra! Ach, teraz!

Śmierć rozwalę! Ale... A, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a Ona została ministrem i to jej trochę przeobrzuciło w głowie.

Upała się, żeby występować w kabarecie. Rodzina protestuje, ministerstwo płacze, a ona sobie śpiewa. A gdzie jest Lola?

Tutaj, mężuśiu. Co? Jak to? Co to za szopki? Podobne, co?

Gdybym nie wiedziała, że Lola jest Lolą, to myślałabym, że Zuzanna i od Zuzannu. One są takie podobne jak dwie krople wody, jak Romeo i Julia, jak orzeł i reszkę. To jednym słowem takie podobne, że strach. Co podobne? To jest Zuzanna, tak?

Nie to, to jest Lola. Nie to Lola, to... Oszukujecie mnie wszystkie!

Ty nie jesteś Lola! Kto jest ta Lola? Ja? No, Sotoranta, Piotro! No, me chresz?

Ja te senia rewelra! Monstru... To Lola!

To Lola! Rysowant! Sądziłem, że wbrew zakazowi mojemu występuje sztuczny... Przeproś!

Przepraszam! Klękaj mu! Przebacz, że cię podejrzewałem niesłusznie!

Przebacz, że cię podejrzewałem słusznie! Nic tak nie boli, jak niesłuszne podejrzenie! Chodźmy, Lola!

Pani minister w nocnym lokalu! Pani minister tańczy! Ha! Ha!

Ha! Ha! Ha!

Ha! Ha! Ha!

Ha! Ha! Żeby też tak niesłusznie podejrzewać żonę!

Przed kim pani tu mam? Przede mną. Przepraszam, ja tak z przyzwyczajenia.

Niech mnie pani stąd jak najprędzej wyprowadzi. Ja nie chcę tutaj zostać. Nie no, wypijemy teraz na zgodę.

No to tu jest bardzo przyjemnie. Gwiazdo najdroższa, publiczność i mi cierpili. Nie będę śpiewała.

Jak to, że nie będę? Dlaczego? Co się stało?

Nie będę. No, no, to żarty są. Pani musi.

Pani matko, to jak? Nie, widzę, że siostry mają zupełnie różne ustosowienia. Jedna we śpiewach jej się zabrania, a druga nie chce śpiewać, to ja ją proszę.

Dla... Staniemy, posłuchamy jak minister śpiewa. Już spławiony, u nas krótko, zapisze i na pólce świrze. O, za chwilę nasza gwiazda wystąpi.

Niech no tylko spróbuje wystąpić. Niech no tylko spróbuje nie wystąpić. Nie wystąpić. Ja tak mądry mnie pani ściągnie.

Proszę mnie nie nudzić. Kurtyna! Nie będziesz śpiewała.

Poszukali mnie, zabiję! Reformy pani ministra! Reformy pani ministra!

Reformy pani ministra! Zatknijcie reformy pani ministra! Reformy pani ministra! Reformy pani ministra!

Robi reformy pani minister. Śpiewa? Przygotowała już ich całą listę.

Śpiewa! Chaslenie głównym trącem do nas Ona tak na kawalu śpiewa Trąb ten już bokiem wyrazi nam Zgłaszysz przecież, że śpiewa La la la, la la la, pani minister nad cieba Pani minister, pani minister, jako minister wieje zła Wosk tego skandalu nie podwala! Oto kto kryje się pod tą matką! Pani minister? Pani minister?

Pani minister! Pani minister! Pani minister!

Pani minister! Oto do czego doszliśmy! Oto w kół kojarzyliśmy!

Ochronę moralności naszego państwa! Zamyka się nocne lokale dla szerokich mas, bo pani minister śpiewa i tańczy tylko dla wybranych. Co należy w twierdzu podziwiać?

Hypokryznie, perfidie czy czysto kobiecą dwulicowość? Skandal pani minister remontu zachwiał cały gabinet terministów, a pamiętajmy, że trudniej jest odtalić gabinet. Nie słuchaj! Pani minister w domu? Nie, w parlamencie.

To powiedz mi sobie o nasz świat! Może pani minister opowie nam albo... he he he...

odspiewa, co zamierza uczynić dla zapobieżenia skutkom skandalu? A może pani minister woli oddańczyć swoje ekspozycje? Co?

Proszę, proszę, przekonamy! Chcę usłyszeć odpowiedź! Ha! Wysoka Izbo!

Zmuszona... Zmuszona jestem odmówić odpowiedzi. Wiedactwo.

Wiedactwo! Co? Jak to?

Pani minister jednocześnie tu jest w parlamencie? Tylko! Tu jest siostra pani ministra Lola.

Siostra? Siostra. No, jeżeli pan się już zaglądał, nie polapał, to pan jest bardzo zakochany.

Tak, jestem zakochany. No to nie tarczmy czasu. Chodźmy. Chodźmy. Chodźmy.

Czarny! To kajipo! Chwileczkę uwagi!

Wyjaśnia nieporozumienie grzybące panią ministra Montu. Oto kto występował pod maską! Toż Piter! To podstawiony sodoftór!

Jeżeli pani minister nam nie przeczyła, tak właściwie przyznała się do wszystkiego, jak iż możemy mieć dowód, że to podstawione indywiduum jest śpiewaczką w masce! Hm, dowód. Śpiewaj, Lola, jazda! Niech pani zaśpiewa! Ależ to!

...w liczności, no to jazda, mogę się bać reformy. Robi reformy pani minister, przygotowała ich całą listę na swoich... Pani ministra, jej jest dwa. Pani ministra, reformuj nowe, są bardzo piękne, mądre, celowe. Tak już latetnio, kraj nasz i nas, chlebi weźmy nogi na pas.

Tra-la-la, tra-la-la, pani ministra, rację ma. Pani ministra, pani ministra. Jako minister, jako minister nie jest zła. To smutna prawda, tak proszę panu.

Jesteście wobec kobiet do szanu. W roli ministrów, czy w roli żon, zawsze jest lepsza ona niż on. Tra-la-la, tra-la-la. Trudno panowie, szabo. Trudno.

Dzięku