Coś wam powiem, rzucę dwa słowa o kryzysie, a potem przejdę do jakby merytum sprawy. Wszędzie trąbią, że kryzys, kryzys, kryzys w ogóle i tak dalej i generalnie bać się, bać się, bać, bać, bać i w ogóle jest źle i będzie jeszcze gorzej. Ale kryzys, wiecie co, to jest nic innego jak przepływ pieniądza w odwrotnym kierunku. Pieniądze zawsze przepływają w to czy we w to. I tylko pytanie, gdzie ludzie się po prostu ustawią, bo dla nas, w ogóle dla ludzi, którzy...
z Bogiem tak naprawdę nie ma kryzysów. Trzeba tylko żagle po prostu ustawić w innym kierunku. Nie przejmujcie się różnymi głupotami, które opowiadają, że będzie źle w ogóle i tak dalej.
Dla nas jest zawsze dobrze. Pod warunkiem, że potrafimy wyczuć czas, porę i ustawić się w odpowiedni sposób. Cóż ja dla was dzisiaj przygotowałem? Będę wam dzisiaj bardzo dużo czytał.
Uważam, że im więcej słowa, tym lepiej. Jedną z moich ulubionych księg jest Księga Nechemiasza. W ogóle jest to człowiek, który nie był jakimś wielkim, znaczącym człowiekiem, a jednak zapisał się na kartach w ogóle Biblii.
Będę mówił dzisiaj o budowaniu i odbudowywaniu, o budowaniu też nowych rzeczy, ale i odbudowaniu rzeczy zniszczonych na podstawie tego, co zrobił Nehemiarz i co przeżył. Słuchajcie, Nechamiasz mówi tak. Słowa Nechamiasza, syna Chalkiasza, gdy w miesięcu Kislev roku 20 przebywałem w twierdzy Susa, przeszedł jeden z moich braci Hanani, a z nim niektórzy mężowie z Judy. Zapytałem wtedy o ocalałych Żydów, którzy przeżyli niewolę i o Jeruzalem.
A oni rzekli do mnie, ci pozostali, którzy przeżyli niewolę, znajdują się w tamtejszym okręgu wielkiej biedzie i pochębieniu. Wszak mur Jeruzalimy jest zwalony, a jego bramy spalone ogniem. Gdy to usłyszałem te słowa, Usiadłem i zacząłem płakać, smuciłem się przez szereg dni, poszcząc i modląc się przed Bogiem niebios.
Nechemiarz w ogóle to jest jeden z takich pierwszych punktów w ogóle, co przychodzi do człowieka. Człowiek przyjmuje jakąś informację. Powiedzmy, nie wiem, informacja o wyjeździe, o misji, służby itd.
Jest jakaś informacja i teraz tą informację człowiek zaczyna przeżywać. Nechemiarz zaczął przeżywać informację, która do niego przyszła. Przecież on...
Będąc u króla Artaxerxesa, on przecież wiedział, że Jerozolima jest w takim a takim stanie, przecież siedział w niewoli. Nehemiasz nie był w swoim kraju, a jednak ta sprawa go po prostu bardzo dotknęła. I Nehemiasz zaczął się modlić, on nie wiedział w ogóle co z tym faktem zrobić, czyli przyjął informację i nie wie dalej co się ma po prostu wydarzyć.
I Nehemiasz modli się tak. Och, Panie Boże niebios, jesteś Bogiem wielkim i strasznym, który dotrzymuje przymierza i okazuje łaskę tym, co go miłują i przestrzegają jego przykazań. Niechaj Twoje ucho będzie uważne, a Twoje oczy otworzą się, aby wysłuchać modlitwy swego sługi, który ją zanosi teraz do Ciebie dniem i nocą za synów Izraela, sługi Twoje oraz wyznania grzechów synów izraelskim, którymi zgrzeszyliśmy wobec Ciebie. Także ja i dom mojego Ojca zgrzeszyliśmy. Nic nie postąpiliśmy wobec Ciebie, nie przestrzegaliśmy przykazań i ustaw i praw, jakie nadałeś Mojżeszowi swemu słudze.
Wspomnij na słowo, jakie zaleciłeś Mojżeszowi swojemu słudze, opowiadając, jeżeli Wy popełnicie wiarołomstwo, ja rozproszę Was pomiędzy ludami. Nehemiasz w ogóle zdał sobie sprawę, że to, w jakim miejscu się znaleźli, to była konsekwencja po prostu pewnych zdarzeń, które wydarzyły się w Jerozolimie. wśród Izraela.
I on wiedział, że to nie jest coś, że Pan się zemścił, bo taką miał fazę, tylko po prostu oni odeszli całkowicie od Bożych prawd. I Nehemiasz mówi tak, lecz jeśli nawrócicie się do mnie i będziecie przestrzegać moich przykazań i spełniać je, to choćby wasi rozproszeni byli na krańcach niebios i stamtąd ich zbiorę i sprowadzę na miejsce, które obrałem na mieszkanie do mojego imienia. Bądź oni są Twoimi sługami i Twoim ludem, których wykopiłeś swoją ręką, mocną i potężną swoją ręką. Ach, Panie, niech Twoje ucho będzie uważne na modlitwę Twojego sługi i modlitwę Twojego sługi pragnących uczynić Twoje imię. Spraw proszę, aby poszczęściło się dziś Twemu słudze i okaż...
mu zmiłowanie wobec tego męża. Był bowiem pod czaszem królewskim. Nehemiarz w ogóle, dla mnie jest to obraz człowieka, który przyjmuje informacje, zaczyna ją, że tak powiem, roboczo trawić. On przetrawia po prostu, jest jakieś zdarzenie. Zaczęło jego dotykać.
Nie jakąś inną osobę. Jego osobiście zaczęło dotykać po prostu to, że muru w Jerozolimie nie ma. Nehemiarz jest pod czaszem. Jest to ciekawe w ogóle stanowisko, dlatego że pod czaszy to jest człowiek, który zajmował się winami, zarządzał tym wszystkim, aby na dworze króla było dobrej jakości wino, żeby nigdy go nie zabrakło.
I on jest w niewoli. On nie jest w swoim kraju. I wiecie co, mnie to bardzo zastanowiło, że co ten człowiek miał, że trafia na dwór króla perskiego i przyjmuje stanowisko, które było dość stanowiskiem odpowiedzialnym, dlatego że i z drugiej strony stanowiskiem, które wymagało zaufania ze strony króla.
Podczas, że to był człowiek, który musiał pić wino, bo w tamtych czasach ludzi się usuwało w ten sposób, że ich się po prostu prezydentycznie truło, więc no. On musiał sobie degustować rzeczy, żeby po prostu król się nie przekręcił. Więc jakie zaufanie musiał mieć król perski do tego człowieka, żeby powierzyć mu nadzór.
Przecież to był obcy człowiek, to nie był Pers, a jednak takie stanowisko otrzymał. Dalej czytamy. W miesiącu Nisan w dwudziestym roku panowania króla Artak Serksesa, usługując mu jako podczarzy, wziąłem wino i podałem królowi, a nigdy przedtem tak źle nie wyglądałem.
Wtedy król rzekł do mnie, czemu tak źle wyglądasz? Chyba jesteś chory. Nic to innego jak tylko zgryzota. Nehemias przeżywa. W ogóle zobaczcie to też w swoim życiu, jeżeli przychodzi jakaś informacja do was, że coś chcecie stworzyć.
Albo na przykład, nie wiem, chcecie coś zmienić w swoim życiu, odbudować. W ogóle zaczynacie przeżywać to i rozmyślać. On zaczął to przeżywać.
To nie jest to, że mu tam wisiało, że... że kraj jest w zniszczeniu, tylko on zaczął to realnie przeżywać. Tak realnie, że było to widoczne dla ludzi z zewnątrz, że coś po prostu ten człowiek przeżywa. I Nechemiasz odpowiada, nic innego jak tylko zgryzota, a ja bardzo się przestraszyłem.
I rzekłem do króla, nie, król żyje wiecznie, lecz jakże nie mam źle wyglądać, skoro miasto... gdzie są groby moich ojców, jest zburzona, a jego bramy przez ogień strawione. A król rzekł do niego, czegoś byś sobie życzył. Pomodliwszy się więc do Boga niebios, rzekł on do króla, jeżeli odpowiada to królowi, jeżeli twój sługa znalazł łaskę w twoich oczach, to proszę, abyś mnie wysłał do Judei, do miasta, gdzie są groby moich ojców, abym je mógł odbudować. A król rzekł do mnie, królowa zaś siedziała obok niego, jak długo potrwała twoja podróż i kiedy powrócisz?
Król zezwolił mu na to i wysłał mnie. a ja podałem termin. Zobaczcie taką bardzo ciekawą rzecz.
Ponieważ Nehemiasz przyszedł z problemem do Boga, w ogóle zaczął się rozwiązywać jego w pewien sposób problemy. To nie jest tak, że mając stanowisko u króla, można sobie po prostu nagle, nie wiem, zwinąć żagle i się przenieść w jakieś inne miejsce. I król będzie tak łaskawie pozwalał na jakieś działanie.
To, co Nehemiasz przeżył, że zaczął odbudowywać mur, to jest... To jest druga historia. To jest wcześniej, jeśli dobrze pamiętacie, próbę odbudowy murów podjął Ezdarz. Nie udało się, król się nie zgodził na to. Tutaj następuje przychylność w ogóle króla wobec obcego tak naprawdę człowieka do zrealizowania w ogóle dziwnej historii odbudowania muru w kraju, który jest pod niewolą.
To dziwna rzecz. Zobaczcie, jakże ciekawy jest to obraz tego, że kiedy przychodzimy do Boga, zaczynają się rozwiązywać problemy. Zaczynają się tworzyć w ogóle przychylności i jeżeli jest w Was, na przykład pojawia się jakaś chęć odbudowy czegoś, czy stworzenia nowych rzeczy, to będą w ogóle, Księga Nechemiasza jest taką księgą, która pozwoli Wam przejść przez cały proces w ogóle tworzenia i odbudowywania.
Co wam pokażę? Nehemiasz, Rzecz do Króla. Jeżeli odpowiada to królowi, to niech mi dadzą listy do namiestnika Zarzecza, aby mi pozwolił przejść do Judei.
Oraz listy do Asafa, strażnika lasu królewskiego, aby mi dał drzewa na obelkowanie bramcy tej świątyni i na mur miejski. oraz na dom, do którego się wprowadza. I król dał mi je, gdyż dobrotliwa ręka Boga była nade mną. Gdy wtedy przybyłem do namistnika Zarzecza, oddałem im listy królewskie, a król wysłał też za mną dowódców wojsk i jeźdźców.
I tu zaczyna się... Początek przygody w ogóle w odbudowie murów Jerozolimy. Tak naprawdę to jest początek w ogóle każdej sprawy, której podejmujemy się w życiu. Zobaczcie, tu jest teraz tak. Agdesan Balad, chronita i Tobiasz Suga-Amonicki dowiedzieli się o tym, bardzo się tym zmartwili, że przybył człowiek, który miał zatroszczyć się o pomyślność synów izraelskich.
Ja w swoim życiu doświadczyłem wielu takich miejsc, kiedy przyjąłem jakąś informację od Boga, zacząłem się modlić, czyli jakby zacząłem przechodzić ten proces. jakby odbudowywania rzeczy i powstawania rzeczy w sobie z Bogiem i za chwilę, jak tylko tak naprawdę zgodziłem się z tą informacją, zaczynają przychodzić pierwsze opresje. Dowiaduje się przeciwnik, że nastąpił ruch.
Dlatego to, co powiedziałem wcześniej, w ogóle diabeł nienawidzi ruchu. Dlatego Jezus jest drogą. Jezus nigdy nie usiadł na tronie, nie siedział, nie zarządzał.
On zawsze był w drodze. Dla diabła w ogóle ruch jest bardzo niebezpieczną rzeczą. On tego nienawidzi.
On najlepiej uwielbia usadzić człowieka w jednym miejscu, bo to jest wtedy pod kontrolą. I będzie w każdym projekcie, który z Bogiem będziecie robili, on będzie te procesy opresjonował. Przybyłem do Jerozalem, spędziłem tam trzy dni.
Potem zerwałem się nocą, jak ja i kilku mężów ze mną, nikomu nie wyjawiwszy, jaką myśl natknął mi mój Bóg, aby czegoś dokonać dla Jerozalemu. A miałem ze sobą tylko to zwierzę, na którym jechałem. i przejechałem nocą przez bramę nad doliną w kierunku Źródła Smoczego i dotarłem do bramy śmietnisk i badałem dokładnie mury Jeruzalemu, które były zburzone i jej bramy sprawione przez ogień.
Potem pojechałem do bramy Źródlanej i do Stawu Królewskiego, a ponieważ nie było tam miejsca, aby zwierzę, na którym jechałem, mogło tamtędy przejechać, poszedłem piechotą pod osłoną nocy. Korytem potoku obejrzałem dokładnie mur. Potem zawróciłem, wszedłem przez bramę nad doliną i tak powróciłem. Nehemiasz co robi pierwszą rzecz?
Nehemiasz już wie, że będzie odbudowywał. Nehemiasz w ogóle wie, że to jest jego sprawa. Jest tylko pod czaszem. To nie generał, to nie budowniczy, to człowiek, który zajmował się winem. Niczym więcej.
On nie miał jakiegoś niesamowitego pojęcia o odbudowaniu, o tworzeniu nowych rzeczy. To był człowiek, który... Liczył wino, czy się beczki zgadzają, czy z dobrej jakości próbował, czy król nie otruje się cała świta, nic więcej. Jednak zapada w jego sercu coś, tak jak w naszym sercu zapada jakaś informacja, że coś będziemy robili, coś stworzymy, nie wiem, jakiś biznes stworzymy. I co robi Nehemiasz?
Nehemiasz przyjeżdża do Jerozolemu i pierwsza rzecz jaka jest, to ogląda wszystko, z czym ma do czynienia. On nie zaprosił do tego aktu nikogo. On pojechał tam sam. On nie powiedział nikomu w ogóle, co będzie robił, jaki jest plan. Nie wiem jak wy, ale ja wiem, że nie zawsze każdą informację trzeba dzielić się z drugim człowiekiem.
Dlatego, że ludzie też nie zrozumieją waszej wiary, waszego projektu i raz, że się wystraszą, dwa, że staną się przeciwnikami w waszym działaniu. Warto jest w pierwszym momencie... Zobaczyć, z czym się ma do czynienia samemu. Stajemy przed Boga.
W swojej komorze patrzymy, co to jest, jak się do tego po prostu zabrać. Nechemiarz nie był budowniczym, więc wiecie, dla niego zmierzenie się z tym problemem też było trudną historią, tak jak i w wielu miejscach dla nas. Przyjmujemy jakąś informację, a potem trzeba to wprowadzić w życie, ale bez obejrzenia uważam, że to jest po prostu głupie. Czytamy dalej.
dokąd się udałem i co chcę uczynić. Dotychczas bowiem nie powiedziałem o tym Żydom, ani kapłanom, ani przedniejszym, ani przełożonym, ani reszcie, którą miała wykonywać pracę. To jest ciekawa rzecz.
Jak to kiedyś czytałem, to zobaczyłem, jakże wielu z nas miało takie etapy w życiu, że od razu lecą do pastora i w ogóle ze wszystkim mu tam wykładają, w ogóle opowiadają, że jestem sobie nie radzał, czy mam zrobić to, czy tamto w ogóle. Ten człowiek nie powiedział nikomu. On wziął na klatę cały ten projekt, a musiał jakby zadecydować w ogóle. W ogóle za wszystkich, przecież tam byli kapłani. To jest jakby grupa ludzi, która...
No oni tam żyli, Nechimiasz nie żył z nimi. Przejeżdża obcy człowiek i zaczyna mówić do swojego ludu w pewien sposób, ale nie mieszkając z nimi. Czytamy dalej.
Natomiast obecnie rzekłem do nich. Wy oglądacie niedolę, w jakiej się znajdujemy, że oto Jerozolem jest spustoszona, jego bramy spalone ogniem. Mnóż, odbudujmy mur Jerozolemu, abyśmy już nie byli pohańbieni.
I opowiedziałem im o dobrotliwej ręce mojego Boga, która była nade mną oraz na słowach, jakie wypowiedział do mnie król. A wtedy oni rzekli, zbierzmy się do budowy że użyli ręce do dobrego dzieła. Zobaczcie, tu jest bardzo ciekawa rzecz.
Dopiero teraz Nehemiasz mówi w ogóle o tym, co będziemy robili. Po co on przyjechał, jaki jest plan działania. On zachęca ludzi do tego, aby przyłączyli się do odbudowy muru. Wiecie, to jest ciekawa rzecz. Oni żyją tam w pochambieniu.
Oni są ludźmi zdepresjonowanymi. Oni w ogóle mają wszystkiego dość. W ogóle jest źle. Są w niewoli. Nie mają nic.
Generalnie jest naprawdę źle, a tu przychodzi człowiek, który mówi zrobimy coś wielkiego, odbudujemy miasto. I tak naprawdę jest to bardzo ciekawa rzecz, że Nechemiasz organizuje do tego ludzi. On dostał w ogóle od Boga informację, że ma coś zrobić, a teraz następuje jakby pociągnięcie do tej sprawy ludzi.
Przecież on sam by tego nie dokonał, on potrzebował ludzi. I teraz... Żeby przekonać ludzi, pokazuję im bardzo ciekawą historię.
Historie przychylności króla perskiego wobec jego osoby. Oni, usłyszawszy, że król dał im mnóstwo wojska, dał im drzewo w ogóle i tak dalej, jest to przychylność. Normalna taka rzecz by się nie wydarzyła.
Więc w ich sercach powstaje, ok, jest jakaś przychylność. Jest w ogóle, jest jakaś ręka Boga nad tym zjawiskiem, więc przyłączymy się do tego miejsca. I pojawiają się starzy przyjaciele, czyli Sanbalat, Chronita i Tobiasz, Sługa Amonicki oraz Arab Geshem. Dowiedzieli się o tym i drwili z nas i liczyli nas mówiąc co wy tu wyczyniacie, czy buntujecie się przeciwko królowi. Jak wielu z nas doświadczyło tego miejsca, w naszym sercu powstaje coś, jakiś promyk, jakaś informacja do zbudowania czegoś i teraz przychodzą zarówno ludzie ze świata, jak i ludzie z kościoła i zaczynają wyśmiewać Twój projekt, mówiąc, że jest to słabe, nie wiem.
Na przykład, jeżeli by ktoś przyjął informację... że jego dziełem jest na przykład sprzątanie w kościele. To większość osób by uważała, że poniżej swoich możliwości ten człowiek jakąś informację sobie przyjął, że to jest głupie w ogóle itd. I następuje jakaś opresja, czy mądra, czy głupia, nie ma znaczenia, ale następuje opresja, która ma za zadanie wycofać się człowieka z tego powierzonego zadania. Cóż robi wtedy Nechemiarz?
Mówi tak, Bóg niebios poszczęści nam. My zaś jako słudzy zbierzemy się do budowy, a wy nie macie ani działu, ani prawa, ani pamiątki w Jerozolimie. Nechemiarz bardzo szybko poustawiał, zwinij to w rzeczywistości duchowej, jak te rzeczy wyglądają. W ogóle nie macie nic, w ogóle diable, nie masz nic do mnie. Nie masz prawa w ogóle ani do mnie mówić, nie będziesz miał z tego nic, co w ogóle zrobię.
Czytamy dalej. Zabrał się więc arcykapan Eli Szip wraz ze swoimi braćmi kapłanami do odbudowy Bramy Owczej. Poświęcili ją, wstawili w niej wrota, prowadzili budowę aż do Baszty Stu i aż do Baszty Hananela i poświęcili ją.
I teraz jest jeden z ciekawszych w ogóle, nie wiem jak wy czytacie Księgę Nechemiacza, a dla mnie jest to bardzo ciekawy fragment. W pewien sposób nużący, ale bardzo ciekawy. Dlatego kiedyś Michał mówił o...
jakby cytując te fragmenty o wspólnym działaniu. Teraz wam coś pokażę. Obok nich budowali mężowie z Jerycha. Obok zaś budował Zakur, syn Imriego.
A bramę rybną budowali synowie Hasenaja, opatrzyli ją w belki i wstawili w niej wrota, zastosowili sworznie. Obok nich naprawiał Meremot, syn Uriasza, syn Kosa. Obok naprawiał Meszulam, syn Berehajasza, syna Meszuzaabela. Obok naprawiał Sadok, syn Bany. Obok nich naprawiali mieszkańcy Tekoa, lecz przedniejsi z nich nie zgięli swego karku do służby dla swoich panów.
Wiecie co? Bardzo szybko, jak czyta się takie fragmenty, w ogóle w Biblii, bardzo szybko by się chciało przez nie przelecieć. Generalnie cóż takiego w ogóle jakichś tam Hasenai, Uriach w ogóle i tak dalej. Ale zobaczcie, na tyle ich działania były ważne, że zapisały się na kartach Biblii.
W ogóle to było coś wielkiego, że jedna sprawa połączyła tylu ludzi, którzy tak naprawdę do tego nie byli ani przygotowani, ani się do tego nie nadawali, ani nie mieli zdolności. Zobaczcie, przyłączyli się wszyscy, prawie wszyscy. Jednak była grupa ludzi, która stwierdziła, że ich to nie interesuje.
Było miasto tylko, a ci mieszkańcy się dołączyli do tej sprawy. Tak jak w wielu naszych projektach, które my mamy, część ludzi się do nas dołączy, część nie. Część nie będzie chciała. Dalej, bramę staromiejską naprawiali Jojada, syn Pesacha i Meshulam, syn Besodjasza, a ją też opatrzyli w belki i wstawili w niej wrota ze Sowie Swożnie.
Obok nich naprawiał Melatjasz, Gibeończyk, Jadon, Meronyta oraz mieszkańcy Gibeonu i Misły, podlegli namistnikowi Zarzecza. Obok nich naprawiał Uziel, syn Harchiasza, z Bractwa Złodników. Obok niego zaś Hananiasz z Bractwa Aptekarzy. i ogrodzili Jerozalem aż do muru szerokiego.
Dla mnie jest to, te wersety są dla mnie niesamowite. Wyobrażacie sobie aptekarza i złotnika, który nosi kamienie? To są ludzie delikatnych rąk.
Ci ludzie podjęli się... Od budowy muru i dla nich nie zastanawiali się, kim oni są. Oni w ogóle wzięli się do pracy bez tak naprawdę żadnego szymrania, że są aptekarzami, że oni tego nie potrafią.
Ja widziałem starych aptekarzy, to w ogóle ręce pergaminowe, delikatne dłonie. W ogóle gdybym ja swoim uściskiem zacisnął, to bym chyba oni już nic więcej nie odmierzyli. To samo w ogóle złotnicy.
Złotnicy mają bardzo precyzyjne dłonie, jednak oni się nie wymigali. To tak jak zobaczcie jak u nas. Ja bym marzył sobie taką historię, że generalnie nikt się z nas nie wymiguje od rzeczy, bo ja to nie jestem od tego, ja to się zajmuję innymi rzeczami, moja służba jest taka i inna w ogóle i tak dalej, tylko po prostu zasuwamy. Dlaczego? Bo taki był czas.
Oni akurat mieli do wykonania odbudowę muru, zrealizowanie jakiegoś projektu. Nieważne jaki to był projekt. Ale oni do tego przyłożyli rękę. A obok nich naprawiał Refajasz, syn Hura, naczelnik połowy Okręgu Jerozolimskiego. Obok nich naprawiał Jedjasz, syn Harumfa.
Naprzeciw swojego domostwa obok niego zaś naprawiał Hatusz, syn Haszbanejasza. Następny odcinek z Basztą Pieców naprawiał Malkiasz, syn Harjima i Sza-Szebub, syn Pachtamoba. A obok niego naprawił Szalum, syn Halohesza, naczelnik... drugiej połowy Okręgu Jerozolimskiego wraz ze swoimi córkami.
Ciekawa informacja. Ludzie z miasta Tekoa, czyli ci ważniejsze persony tego miasta wycofały się, a tutaj przy murze zasuwa naczelnik połowy okręgu. To jest tak jakby burmistrz jakiegoś miasta albo na przykład jakiejś dzielnicy sam wziął się do pracy ze swoimi córkami i zasuwał fizycznie.
Dla mnie w ogóle jest to obraz, że naprawdę można przyłączyć się do dzieła, nieważne kim się jest. Były potrzebne ręce do pracy, więc wszystkim zależało i wszyscy się do tego dołączyli. Szczególnie córki.
Bramę nadoliną naprawiał Hanoń i mieszkańcy Zanoh. Oni ją odbudowywali, wstawili w niej wrota, zasuwy, sworznie i wznieśli tysiąc łokciem uro aż do bramy śmietniska. Bramę śmietniska naprawiał Malkiarz, syn Rehaba, naczelnik. Kolejny naczelnik.
Mamy kolejnego człowieka wysokopostanowionego, który nie odmówił i przyłączył się do pracy. okręgu Bet-Harkem. Oni ją odbudowali, wstawili w niej wrota, zasuwiły sworznie.
Bramę źródłową naprawiał Szalum, syn Kolhozego, naczelnik okręgu Mispy. Kolejny wysoko postawiony człowiek, który zasuwa fizycznie. On ją odbudował, nakrył dachem, wstawił w niej wrota, zasuwił sworznie oraz wniósł mur przy stawie wodociągowym przy ogrodzie królewskim, aż do schodów wiodących z miasta Dawida w dół. Za nie naprawiał Nehemiarz, syn Azbuka, naczelnik połowy okręgu Bet-Szur.
aż naprzeciw grobów Dawidowych i aż do sztucznego stawu i koszar wojskowy. Zanim naprawiali Lewici. Kolejna ciekawa historia.
Rechum, syn Baniego, obok niego naprawiali Hasz Baniasz, naczelnik połowy okręgu Kejla, za swój okręg. Zanim naprawiali ich bracia, Banuj, syn Hedada, naczelnik drugiej połowy okręgu Kejla. Naprawiał również obok niego Ezer, syn Jeszły, naczelnik Miłosierdzia drugiego odcinku od miejsca w rogu naprzeciwko wejścia do zbrojowni. Zanim naprawiał Baruch, syn Zabaja, następny odcinek od rogu aż do drzwi domu arcykapłana Aliszaba.
Zanim naprawiał Meroz, merem od synu Riasza, syn Hakoksa, następnie odcinek od drzwi do domu Eliszaba, aż do końca domu Eliszaba. Zanim naprawiali kapłani, mieszkańcy Doliny nad Jordańskim, zanim naprawiali Benjamin i Haszub naprzeciw swojego domostwa, dalej naprawiał Azariasz, syn Mesajasza, syna Ananiasza. obok swego domostwa. Wzajemnie naprawiali Binuj, syn Henadada, następny odcinek od domu Azariasz aż do Rogu i do Konta. Dalej Palal, syn Uzaja, od miejsca naprzeciw Rogu i Baszty Górnej, wystającej z Pałacu Królewskiego przy dziedzinicu straży, a za nim Pedajasz, syn Perosza, aż do miejsca naprzeciw Bramy Wód, na wschodzie i Baszty, która wystawała.
Wzajemnie naprawiali mieszkańcy Tekoa. Następny odcinek od miejsca naprzeciw Baszty Wielkiej, która wystawała aż do muru Ofelu. W Ofelu mieszkali niewolnicy świątyni. Od bramy końskiej wzwyż naprawiali kapłani, każdy naprzeciwko swojego domostwa.
Zanim naprawiali Sadok, syn Imera, naprzeciw swojego domostwa, a zanim naprawiali Szemajarz, syn... Szehaniasza odźwiernej Bramy Wschodniej. Zanim naprawiali Hananiasz, syn Szelmiasza i Hanun, szósty syn Salafa, następny odcinek zanim naprawiał Meshulam, syn Berehjasza, naprzeciw swojego pomieszczenia. Zanim naprawiali Malkiasz, z Bractwa złotników, aż do domu niewolników świątynnych i kupców, naprzeciw Bramy Strażniczej i aż do narożnego balkonu.
Miejsce między narożnymi balkonami a Bramą Owczą naprawiali złotnice i kupcy. Dla mnie to jest ciekawy obraz w ogóle tego, że do każdej rzeczy można zaprosić ludzi każdego sortu. Każdy się nadaje.
Nie ma ludzi nienadających się w każdym z naszych projektów. Tylko trzeba umieć nimi zarządzić. Nechemiarz, wbrew pozorom...
co zresztą też wam pokażę, był bardzo dobrym strategiem. On od samego początku przyjmując informacje, bo przyjął informacje, zaczął te informacje przetwarzać, potem pojawia się, bada temat i potem zaprasza ludzi do pracy. Dla mnie jest to mega utalentowany człowiek. który podjął się rzeczy trudnej.
Wiele takich rzeczy też będzie w naszym życiu. Jeżeli chcemy budować duże rzeczy, duże czy mniejsze, nas nie ominą te same mechanizmy. To jest w ogóle, sprawa Nechemiasza, to jest pewnego rodzaju mechanizm, który w ogóle on zawsze funkcjonuje.
Tylko trzeba go po prostu sobie obejrzeć. Zobaczcie, teraz oni już są w miejscu naprawiania. Nechemiasz zgromadził ludzi do dzieła.
Gdyś Sanbalatu słyszał, że my odbudowujemy mur, zapłonął gniewem i bardzo się oburzył i zaczął drwić z Żydów. Nie wiem ilu z was, ale jeśli podjęliście się jakiegoś projektu, jak często macie doświadczenie pewnego rodzaju problemów? Myślę, że często. Od mniejszych rzeczy, tak jak na początku, zaczęto drwić z nich. że to w ogóle się nie powiedzie, że w ogóle nie dadzą rady.
I te rzeczy zaczynają się piętrzyć. Nechemiasz tu pokazuje pewien mechanizm. Oni się nie wycofują. Oni wiedzą, co mają zrobić i nie przestają. Sandballat zaczął mówić tak w obecności swoich braci wojsk amerykańskich Co ci nędzni Żydzi wyczyniają?
Czy można im na to pozwolić? Czy zaczną składać ofiary? Czy chcą to dokończyć w jednym dniu?
Czy z kupy gruzu na nowo ożywią te kamienie, które są przecież spalone? A Tobiasz Amonita, który stał obok nich powiedział Chodź byś zbudowali to i tak, gdy lis skoczy na ich kamienny mur, zwali go. To są mechanizmy, które mają za zadanie zatrzymać człowieka. Pierwsza rzecz to jest wyśmianie naszych dzieł.
Uznanie ich za małe, nędzne, nic nieistotne, bo ktoś może więcej zrobił, a ty nie robisz tyle. To jest pierwszy mechanizm. Nehemiarz nie wycofuje się.
To jest kolejny element w ogóle dla nas bardzo istotny, żeby się po prostu nie wycofywać i przejść do przodu. Nehemiarz woła tak. Słuchaj Boże nasz, w jakiej jesteśmy pogardzie spraw, aby ich urągania spadły na ich własne głowy. Wydaj ich na łup w ziemi niewoli.
To są bardzo ciekawe rzeczy. Dlaczego? Dlatego, że Nechemiasz oprócz tego, że pracuje, to w ogóle on ma relację z Bogiem. On w ogóle działa, on się modli, on ustanawia rzeczy.
To nie jest coś takiego, że on robi te rzeczy samodzielnie. On każdą sprawę przenosił Bogu. To są jego modlitwy.
Jakkolwiek jest to Stary Testament, ale pokazuje pewne mechanizmy. On ci modli, Boże, spraw, niech ich po prostu czyny spadną na ich głowy. On usuwa z przedpola w ogóle działania tych ludzi. Nieraz modlimy się wstawienniczo w ogóle o różnego rodzaju rzeczy, żeby te rzeczy się wydarzyły.
Usuwamy po prostu sobie przedpole. To jest cały mechanizm w ogóle powstawiania nowych rzeczy i budowania i odbudowania rzeczy, które zostały na przykład zniszczone. Mówi dalej tak, nie zakrywaj ich winy, nie ich grzech nie będzie zmazany przed tobą, gdyż znieważili odbudowujących.
To jest obraz demonicznych sił. Nechemiarz, tak jak jest obrazem powiedzmy zwykłego wierzącego, który namierzył, że ma już do czynienia z demonicznymi siłami, które próbują go uderzyć w sposób ośmieszający. Co zrobił Nehamiasz? Nehamiasz mówi tak. My zaś odbudowaliśmy mur, dalej wkrótce cały mur był już powiązany do połowy jego wysokości.
Lud zaś ochoczo pracował. A gdy Sanbalat, to biaż Arabowie, Amonici i mieszkańcy Oszodu usłyszeli, że naprawa muru Jezerelemu postępowała naprzód, gdyż wyłomy zaczęły się wypełniać, zapłonęli wielkim gniewem. Zobaczcie, w wielu miejscach zdarza się tak, że diabeł trochę przestaje odpuszczać.
Robimy dalej, on zaczyna odpuszczać. I że jest powiedzmy jakaś cisza. Ale jeżeli człowiek nie odpuścił, jeżeli on dalej idzie do przodu, to w tym momencie diabeł próbuje z wielokrotną siłą uderzyć człowieka. Bo widzi, że człowiek jest na tyle uparty, że nie wycofał się, więc trzeba zmienić taktykę.
I co wtedy następuje? Następuje sprzysiężenie przeciwko projektowi. Następuje sprzysiężenie przeciwko w ogóle działaniu człowieka. I napisane jest tak, i wszyscy oni z połem się sprzysięgli, aby ruszyć do walki z Jeruzalemem i spowodować w nim zamęt.
Zobaczcie, jedną z pierwszych w ogóle demonicznych... Potężniejszych działań jest ścianie zamętu. Zamęt to jest bardzo dobra broń.
To jest w ogóle taktyka militarna, dlatego że człowiek, jeżeli w ogóle wojska zostaną wprowadzone w zamęt, one nie w ogóle tracą orient. To jest naprawdę... Bardzo fajna metoda, szybka do zrealizowania i niewymagająca wielkiego nakładu.
Sianie zamętu. Ludzie przestają się dogadywać. W ogóle gdyby na przykład tutaj u nas zasiać zamęt, to na przykład my się przestajemy dogadywać, nie musimy się bić, nie musimy nic robić.
Po prostu nie dogadujemy się. I to jest pierwszy z elementów. Doświadczaliście tego? Jak w waszych pracach na przykład, czy projektach nagle przychodzi zamęt i nie wiadomo po prostu o co chodzi.
Nie wiadomo już kogo słuchać, w którym kierunku pójść. Jest zamęt. To jest obraz jakby jednego z elementów demonicznych sił. Co robi Nehemiarz?
Modliliśmy się więc do Boga naszego i wystawiliśmy dniem i nocą przeciwko niemu straże. Co zrobili? Zrozumieli... Zrozumieli, że trzeba zmienić taktykę.
I nie będzie tak, że Bóg w ogóle będzie latał za nimi i w ogóle ratował skaży i opresji. Sami biorą się do roboty. Wystawiają straż dniem i nocą.
Modlicie się czasami dniem i nocą o swój projekt? Chronicie go? To jest bardzo ciekawy, dlatego mówię, Księga Nechemiasza to jest w ogóle projekt, który pokazuje mechanizmy tworzenia i odbudowywania nowych rzeczy. Nie ma innego mechanizmu.
Zawsze będzie opresja na rzeczy nowe, zawsze będzie opresja na rzeczy, które idą... Idę do przodu. Czytamy dalej. I mawiali judejczycy. Zwątlała się iła tragarza gruzu wiele.
Nie zdołamy sami odbudować muru. Wrogowie nasi zaś myśleli. Nie powinni się dowiedzieć i spostrzec się, aż wpadniemy między nich, wybijemy ich i zatrzymamy robotę.
Kolejny plan w ogóle w uderzenie... Ludzi, którzy mają projekt. To jest plan, który polega na zaskoczeniu.
Jakaś sytuacja, która ma was zaskoczyć i wybić po prostu z działania. Ale gdy wtedy mieszkańcy obok nich, judejczycy, przyszli i dziesięć razy nam powiedzieli, że ze wszystkich okolic, gdzie tylko mieszkają, ciągną wrogowie przeciwko nam. Super sprawa.
Był plan, który miał zakładać, że nikt się nie dowie, a tu 10 razy doniesiono, że w ogóle zbierają się wojska. W ogóle ja wierzę w to, że naprawdę możemy wiedzieć trzy kroki przed działaniem diabła. Naprawdę. To nie jest wielka rzecz.
Pokazuję wam pewne mechanizmy, bo oni z tego korzystali. Dowiedzieli się, że jest wyprawa przeciwko nim. Cóż zrobili? Ustawiłem w niższych otwartych miejscach poza murem lud według rodzin z mieczami, włóczniami i łukami. Nechemiasz, tak jak już mówiłem, on w ogóle zgadzając się z Bogiem otrzymał w ogóle strategię.
Otrzymał umiejętność w ogóle stratega. Co teraz Nechemiasz robi? On wie, że nie zdołali odbudować wszystkiego.
Nie są w miejscu w ogóle... niesamowitego sukcesu, że wszystko jest w porządku, że zamotwili wszystko. Więc ustawia ludzi w niższych otwartych miejscach poza murem według rodzin. Czyli on zaczął chronić miejsca słabe.
Wiedział, ponieważ on doskonale obserwował i sam uczestniczył w tej pracy, więc wszystkie rzeczy były mu znane. Wiedział, gdzie domagają, nie domagają, więc on w tych miejscach, w których wiedział, że są bardzo słabi. Ustawił strażników.
W jaki sposób i poustawiał? Ustawił rodziny z mieczami, włóczniami i łukami. To jest proroczy obraz działania człowieka też z modlitwą.
Zobaczcie, łucznicy to są ludzie, którzy mają zadanie ostrzeliwać, zanim wróg się zbliży. Czyli jest wykonane działanie zanim. Nie na zasadzie, że on już się pojawił, tylko...
zanim jest, wiemy, że idą, działają łucznicy. Potem są ludzie z włóczniami, czyli tak zwani pikinierzy. Pikinierzy to są też ludzie, którzy mają broń, która nie pozwala zbliżyć się przeciwnikowi. Ma ona o tyle człowieka odsadzić od siebie, żeby nie dostał ciosem.
I dopiero kolejny, ostatni element to jest ludzie z mieczami, którzy walczą wręcz. Nehemiasz to wszystko poustawiał. On nie dał ludzi...
Jakby z przypadku, to nie są przypadkowe ustawienia, to nie są przypadkowe w naszym przypadku modlitwy. My nie możemy modlić się jak chcemy. My musimy mieć strategię w ogóle modlitwy, strategię działania. Kolejna rzecz.
Widząc zaś, że się boją, wstąpiłem i rzekłem do przedniejszych, do naczelników i do pozostałego ludu. Nie bójcie się ich. Pana wielkiego i strasznego wspominajcie i walczcie za waszych braci, za waszych synów i córki, za wasze żony i domy. Zobaczcie, co się dzieje. Nechemiarz doświadcza tego, że ludzie się boją.
Ja w wielu miejscach swojego życia doświadczałem pewnego rodzaju lęku. To nie jest tak, że my lęku nie doświadczamy. uważa, że się nie boi, to ma problem z głową. Nie ma takiego człowieka.
My mamy działać pomimo lęku. Nie to, że lęk się nie przytrafia. Nechemiarz wiedział, co ma robić, ale lud zaczął się bać.
I on nie przyszedł. Zobaczcie, co on zrobił. On nie przyszedł do nich i powiedział, jesteście głupi, jesteście nic nie warci. Dlaczego się boicie w ogóle?
Boga macie ze sobą w ogóle. On im czegoś takiego nie powiedział. On zrozumiał, że to, czego się podjęli, jest...
jest tak wielką sprawą, że to przerasta nas wszystkich, że normalnie, po ludzku, to nie jest możliwa rzecz do zrobienia. I on mówi, Pana Wielkiego i Strasznego wspominajcie. Co on zrobił?
On powiedział, przekierujcie swój wzrok na Boga. Nie patrzcie w ogóle, jacy oni są, jakie jest dużo. Przykierujcie na niego swoje oczy i walczcie za sprawę.
On pokazał, walczcie za wasze domy, za wasz projekt. Za waszą rzecz. Nie za cudzą, za waszą.
On pokazuje w ogóle, o co walczymy. Jeżeli się nie zdeterminujecie, nie ogarniecie, to w ogóle nic z tego nie będzie. A gdy nasi wrogowie dowiedzieli się, że ich zamysł jest nam znany i że Bóg go udaremnił, odstąpili od niego, a my mogliśmy powrócić wszyscy do muru, każdy do swojej roboty.
Zobaczcie, to co na samym początku, została przekazana informacja, że zbliża się przeciwnik, więc plan w ogóle, jakkolwiek czy demoniczny, czy plan innych ludzi został ujawniony, czyli została wytrącona przeciwnikowi broń, zaskoczenie. I ci przeciwnicy dowiedzieli się, że Bóg go udaremnił. To są bardzo ciekawe dla mnie rzeczy i odstępują od projektu. Lecz od tego dnia, co robi Nehamierz? Nehamierz robi taką rzecz.
Tylko połowa moich ludzi wykonywała pracę. Druga ich połowa trzymała włócznie tarcze, łuki i pancerze. Naczelnicy zaś stali się całym, zaś stali się całym domem ludzkim.
Nehamierz wprowadza kolejną zmianę w swoim działaniu. Ta strategia, gdyby on nie zmieniał strategii, uważam, że nie dokończyliby sprawy, ale Nehemiasz zdaje sobie sprawę, że to, że Bóg udaremnił plan, że zostały jakby jawne są czynki złego. i okej, w ten sposób została broń wytrącona, to nie znaczy, że za chwilę nie wrócą.
Więc Nehemiasz uprzedza wypadki. Nehemiasz wprowadza tylko połowę ludzi do... od pracy połowę ludzi do ochrony. Zobaczcie, to też jest, dla mnie jest to obraz w ogóle funkcjonowania, na przykład mojego, że połowę pracuje, Połowę się modlę. W wielu miejscach swojego życia nie byłem w stanie wygospodarować aż tyle czasu na modlitwę, więc co robiłem, robiłem to w międzyczasie.
Co zrobili też i oni. odbudowującym, dobra, tragarze ciężarów zajęci byli w ten sposób. Jedną ręką wykonywali pracę, w drugiej trzymali broń.
Dla mnie to jest obraz właśnie tego, pracujesz w ogóle i się modlisz. Jesteś uzbrojony w ogóle w danym momencie, tak jak stoisz, zarówno w modlitwę, jak i w oręż do odbudowywania, czy do budowania swojego projektu. Z tych, którzy budowali, każdy miał miecz przypasany do boku i tak budował.
Trębacz zaś stał obok mnie. Wtedy rzekł on do przedniejszych, do naczelników i do pozostałego ludu. Pracy jest dużo i na różnych miejscach. My zaś jesteśmy rozproszeni po murze z dala jeden od drugiego. Nehemiarz wiedział, że jest ich za mało.
Więc wprowadza kolejny projekt. Wprowadza projekt sygnalisty, trębacza. I mówi taką rzecz. Toteż w miejscu, skąd usłyszycie głos trąby, tam się przy nas zbierzcie.
Bóg nasz będzie walczył za nas. On wie, to jest ciekawa rzecz, jak on podchodzi w ogóle do sprawy odbudowy i do walki z przeciwnikiem. Mówi, Bóg będzie walczył za nas, ale gdzie?
W miejscu, gdzie zlokalizują w ogóle przeciwnika. Po to postawili ludzi, którzy mieli oglądać sytuację. Jest przeciwnik, nie ma możliwości, żeby tam byli wszyscy. Jest trębacz, który zawoła, zwoła ludzi i będą po prostu w danym miejscu się stawiali i bronili. Tak to wykonywaliśmy pracę podczas, gdy druga ich połowa trzymała włócznie od pojawienia się zorzy porannej aż do wzejścia gwiazd.
W tym czasie również nakazałem ludowi, niech każdy nocuje w obrębie Jeruzalemu wraz ze swoim sługą, aby w nocy trzymali straż, a w dzień pracowali. Uważam, że to jest proroczy obraz. Żeby nie wychodzić poza Słowo Boże. Najbezpieczniej jest w granicach Jeruzalemu. On im powiedział, nie wychodźcie poza Jeruzalem.
Dużo możemy w środku. Na zewnątrz jesteśmy za słabi. Nie wychodźcie poza obręb Jeruzalemu.
Więc kogo mógł, ściągnęli do środka. aby mieszkali w granicach Jerozolemu. Dalej Nechemiasz mówi tak, a nikt z nas, ani ja, ani moi bracia, ani moi słudzy, ani straż moja przyboczna nie zdejmowaliśmy naszego odzienia.
Każdy miał swoją broń pod ręką. Nechemiasz naprawdę w jego w ogóle umyśle... Pozmieniały się pewnego rodzaju parametry na patrzenie sprawy. To tylko pod czaszy, a jednak opracowało całą strategię i do walki z przeciwnikiem.
On im pokazywał bardzo dobrą rzecz. Bądźcie przygotowani. Jest dobrze, ale sytuacja może się zmienić. Może nadejść wróg.
Bądźcie przygotowani. On sam się nie rozbierał. On sam się nie odzierał z wiary.
Jak wielu z nas w ogóle mając jakiś projekt... który realizuje, odzieramy się z wiary. Zdejmujemy na zasadzie jakoś będzie albo Pan nam pomoże. Nie wolno nam tego robić.
W takich przypadkach. To nie chodzi o to, że księga Nehemiasza to jest księga, która mówi o pewnych czasach w życiu człowieka. To nie jest całe życie. Ja bym nie chciał w ten sposób żyć, jak miał Nehemiasz. Naprawdę.
Cały czas walczyć, w ogóle bronić, w ogóle wszystkiego i tak dalej. To są pewnego rodzaju czasy, ale które się pojawiają i trzeba nabrać naprawdę mądrości do tego, żeby... przez te czasy przejść.
Co się wtedy pojawia w ogóle, jak już mają w pewien sposób dobrze, co się pojawia w Jerozolimie? Problemy wewnętrzne. Nie wiem jak wy, ale ja zatrudniając pracowników, jak już dotarłem do jakiegoś takiego miejsca, że jest dobrze, to zaczęły się wewnętrzne problemy z ludźmi.
Dlaczego? Bo tam gdzie człowiek to tam problem. Tam gdzie człowiek...
tam jest jego życie i życie ich rodzin. Więc te rzeczy też zaczynają dotykać po prostu człowieka, który czy prowadzi jakąś działalność, czy prowadzi biznes, czy ma jakiś projekt, wewnętrzne problemy. Tego akurat nie będziemy czytali, ale co tam się pojawia?
Tam pojawia się sprawa jednej rzeczy, sprawa zadłużeń. Jedni drugich sprzedają. Jedni, jest źle, w kraju, w Jerozolimie jest źle, jest generalnie, nie ma kasy, nie ma jedzenia, oni robią wielki projekt, a jeden Żyd z drugim handlują się. Jeden musi sprzedać córki, żeby zapłacić drugiemu.
I zobaczcie, jak to rozdziela w ogóle... projekt, jeżeli w takim miejscu na przykład nie zażegnamy tych problemów, w ogóle to rozerwie, to ta jedna, ta sprawa wewnętrzna uważam, że bardziej by rozerwała w ogóle Jerozalem niż opresję Sambalata i całych tam po prostu maruderów. Dlatego, że gdyby Lechemiarz tego nie załatwił, oni by się rozeszli.
Dlaczego? Z prozy życia. Nie ma co jeść. Nie ma gdzie mieszkać.
To nie ma sensu w ogóle w tym miejscu być. A Nechemiarz zrobił taką rzecz. Powiedział w ogóle, ja też napożyczałem ludziom. Dałem. I ponieważ jest taka sytuacja, jaka jest, daruję ludziom ten dług.
Zróbcie to samo. Winni są wam ludzie, darujcie im. Jest taki czas, musicie im darować.
Jeżeli tego nie zrobicie, będziecie dalej sprzedawali, to generalnie dalej będziemy się kręcili w takim miejscu, które spowodowało, że Jerozolima upadła. Jeden brat drugiego sprzedawał za jedzenie, za różne inne sprawy. Nechemiasz to ogarnął. I powiedział do nich tak.
Na sam koniec. Poza tym wytrząsnąłem za nadrze swojej szaty mówiąc, tak niech wytrząśnie Bóg każdego męża, który nie dotrzyma tego słowa, z jego domu i z jego włości. Niech tak będzie wytrząśnięte i próżny.
A całe zgromadzenie odpowiedziało, niech tak się stanie. I chwalili Pana, a lud postąpił zgodnie z tymi słowami. Nechemiarz był trwanym człowiekiem.
On zaczął pieczętować pewne ustalenia. Przedstawił, jak się sytuacja ma i powiedział, że jeżeli tego nie zrobicie, to będzie tak i tak. On stawiał ich pod murem w pewien sposób. Czytamy dalej.
Również nie korzystam, ani ja, ani moi bracia z utrzymania przysługującego nam istnikowi od dnia, kiedy ustanowiłem ich na pińskikami w ziemi ludzkiej. To jest od 20 aż do 32 roku panowania króla Artacesa, czyli 12 lat. Nechemiarz wiedział, że to jest jego projekt i Nechemiarz na tym projekcie nie zarabiał. Nechemiarz dołożył wszystkiego co miał.
Tu dalej jest napisane, że z jego stołu korzystało 150 mężów. Nechemiarz podszedł do tego jak biznesmen. Wiedział, że mają niewiele, wiedział, że potrzeby są ogromne, ale pograniczał sprawy i ciągły.
koszty jak mógł, aby po prostu projekt został dokończony. To nie jest tak, że oni mieli naprawdę przychylność króla perskiego, ale chemiarz musiał wykazać się bardzo dużą mądrością, żeby umieć pociąć koszty w firmie, bo inaczej po prostu to by im się nie udało. Nehemiasz mówi do Boga tak.
Zachowaj mój Boże w pamięci ku mojemu dobru wszystko, co uczyniłem dla tego ludu. Jakżeż Bóg go usłuchał. I zapisali go w Biblii.
Popłakałem się, jak to przeczytałem. Nie robił tego dla siebie. Kolejna rzecz.
A gdy Sanbala Tobiasz, Geshemara oraz pozostałych naszych wrogów dotarła, gdy do naszych wrogów dotarła wieś, że odbudowałem mur i że nie pozostała na nim żadna wyrwa, a do tego czasu jedynie wrót nie wstawiłem do bram. Przysłali do mnie... San Baladiegeszem takie wyzwanie.
No, że jedźmy razem na naradę w Kefraim, w Dolinie Ono, lecz oni mieli złe zamiary. Zobaczcie, praca prawie jest na ukończeniu. Prawie wszystko skończyli. Poustawiali wewnętrzne swoje sprawy, swoje wewnętrzne problemy. Już przeciwnik wie, że pewnych ruchów nie jest w stanie wykonać.
Jakie następuje działanie? Następuje zamach na życie samego Nechemiasza. Próbują go wykończyć.
To jest prosta rzecz. Jak uderza się generała, uderza się wojsko. Jak uderza się rządzących, to po prostu cały projekt w ogóle upada. W Biblii jest taka ciekawa zmianka, jak Jezus umarł, to oni też chcieli się porozchodzić.
Nie ma głowy, to nie ma kto zarządzać. Więc ludzie mają tendencję do rozpraszania się. Ale Nehemiasz, ponieważ chodzi z Bogiem, ponieważ jest to człowiek modlitwy, on wiedział, że to jest zasadka na jego życie.
On mówił, Za każdym razem, kiedy wysyłano do niego posłów, on odpowiadał. Wielkiej pracy się podjąłem i nie mogę przybyć. Po cóż miałaby ustać ta praca, gdybym ją przerwał, aby przybyć do was? Nechemiarz w ogóle zaczął zastosować taktykę.
On odpowiada jakby na... Na działanie przeciwnika, nie jest pasywny. W ogóle w całej tych, jeśli sobie przeczytacie księgę Nechemiasza, Nechemiasz nigdy nie był pasywny, nigdy nie zostawiał rzeczy. Jeżeli był zarzut, odpowiadał na zarzut.
Jeżeli było jakieś działanie, on odpowiadał na to działanie. Czytamy dalej. Wtedy oni po czterykroć przysyłali do mnie takie samo wyzwanie, a ja tak samo im odpowiadałem.
Po raz piąty w ten sam sposób przysłał do mnie sandbalec swojego sługę z listem otwartym w ręku. A gdyby było w nim napisane tak, wśród pogan rozeszła się wieś, a zwłaszcza Geszem to rozpowiada, że ty ich życie zamyślacie zbudować, zbuntować się i dlatego odbudujesz mur, ty zaś zamierzasz zostać ich królem i głoszą te wieści. To jest potężne uderzenie w ogóle samego Nechemiasza.
To już się wcześniej wydarzyło, zdyskredytowanie człowieka. Jeżeli zdyskredytujesz człowieka, w ogóle zeszłym razem Esdraszowi się nie udało odbudować, został zdyskredytowany. Król przyjął taką informację, to co ogłaszano, że Jerozalem będzie próbował się zjednoczyć i zbuntować przeciwko królowi. I posuwa się do tego, że nawet mówi, a nawet poroków ustawiłeś, którzy mają głosić o tobie w Jeruzalemie, jest w Judei król.
Otóż wieś o tym niechybnie dotrze do króla, przeto zejdźmy się razem na naradę. Co robi Nechemiarz? Ponieważ Nechemiarz nie był pasywny, Nechemiarz mówi, nic z tego wszystkiego, co ty mówisz, nie zaszło, a sam to wszystko zmyśliłeś. To jest bardzo ważna rzecz, dlatego żeby umieć dyskredytować po prostu wszelkie nędzne plany i przeciwnika wobec naszego życia. Żeby umieć je obnażać.
W ogóle obnażony plan to w ogóle plan, który tak naprawdę się nie ziści. Nechemiarz, on... Tak naprawdę, wiecie, Sambalat i Topiasz to też byli wysoko postawieni ludzie, a on ich po prostu deskredytuje, mówi to zmyślacie, w ogóle to jest nieprawda.
Jednak oni nie przestają w ogóle próbować go zlikwidować. Co się dzieje? Gdy następnym przyszedłem do domu Szemajasza, syna Adelajasza, syna Mechatabela, a on był właśnie w natchnieniu, rzekł do mnie, pójdźmy razem do domu Bożego, do wnętrza przybytku i zamknijmy drzwi przybytku, nadchodzą bowiem ci, którzy cię zabiją.
W nocy nadejdą, aby cię zabić. To jest pokazany element, który w ogóle... Tu jest lewe proroctwo pokazane. Przychodzi do człowieka, który jest w natchnieniu, więc wiecie, to oni potrafili rozróżnić, że człowiek na przykład, nie wiem, przebywa z Bogiem, że prorokuje i tak dalej, więc tu Nechemiarz mówi, no jest w natchnieniu, okej, ale... I Nehemiasz chodząc z Bogiem umie rozróżniać.
On rozróżnił, co jest prawdziwe, co nie jest prawdziwe. On odpowiada, a czy człowiek taki jak ja ma uciekać, czy ktoś taki jak ja wejdzie do przybytku, aby ratować swoje życie? Nie pójdę. Nehemiasz w ogóle uderza w lewe proroctwo.
W lewą rzecz, która spowodowałaby jego dyskredytację i jego śmierć. Jakże ważne jest w ogóle w naszym funkcjonowaniu naprawdę na realną relację naszą z Bogiem, naszą osobistą. Tu nikt mu nie powiedział Nehemiasowi, że to będzie podpucha, że to będzie próba morderstwa.
On sam to rozpoznał. Sam trafił lewego proroka. Co sam mówi, odgadłem bowiem, że to nie Bóg go wysłał, lecz że wypowiedział to wyrocznie do mnie, ponieważ Tobias i Sanbalat przykupili go.
Kolejną rzeczą, jaką robi Nehemiasz... Był strategiem Nechemiasz. To, że odbudował w ogóle mur, on nie przestał dalej działać.
On robi taką rzecz. Gdy więc mur został odbudowany, kazałem wstawić wrota. Wyznaczeni też zostali odźwierni, śpiewacy i lewici. Nechemiarz zaczyna ustanawiać ludzi na odpowiednim stanowisku. On wie, że tę firmę, którą zbudował, ten projekt, który stworzył, on sam nie pociągnie.
Jest najbardziej widocznym, znaczy najważniejszym najlepszy ma ogląd ze wszystkich, ale musi do tego projektu, potrzebuje ludzi. On zaczyna ich stwarzać. Skąd on ich bierze?
Bierze z tego ludu, który tam był. Tam byli wciąż lewici, tylko nieaktywni, bo nie było Jerozolemu. Tam byli ludzie, którzy zajmowali się wrotami, ale wrót nie było, więc stali się bezrobotni. Tam byli też śpiewacy, czyli byli wszyscy. I on zaczyna tych ludzi organizować do swojego projektu.
On zaczyna nimi zarządzać. Nie ma takiej możliwości. W ogóle ja się na tym przejechałem u siebie w firmie, że to, że się powołało firmę do życia, to, że to jakoś będzie. firma będzie jakoś funkcjonowała i samo się wydarzy. Nie ma takiej możliwości.
Trzeba w ogóle zobaczyć cały aspekt zjawiska, aspekt firmy, aspekt naszego projektu, bo to mogą być różne rzeczy w waszym życiu, naprawdę różne. To nie chodzi o to, że jakby ja podaję przykład na pułapie firmy, ale to mogą być wasze projekty, wasze wyjazdy, nie wiem, budowanie relacji, różne rzeczy. I... Nechemiasz patrzy kogo ma. Ma lewitów.
Trzeba ich odszukać i wstawić do tego, do czego powinni być. Ma śpiewaków. I on ich wszystkich angażuje. Jednocześnie wydaje im konkretne rozkazy.
To nie ma tak, że to, że oni coś robili, to będą się domyślali, co mają robić. Ja się na tym pomyliłem w swoim życiu. Ja myślałem, że jak człowiek jest dorosłym, a tam...
około trzech dych, to że on będzie wiedział w ogóle, co ma robić w życiu. Nic bardziej mylnego. Ludziom trzeba po prostu powiedzieć, co mają robić.
Trzeba nimi zarządzić. I on mówi do nich tak. Bramy jeruzalemskich nie będzie się otwierać wcześniej, niż słońce zacznie przypiekać.
Wrota zaś będzie się zamykać i zareglowywać, póki jeszcze będzie na niebie. Należy z mieszkańców Jeruzalemu wystawić straże. Jedne na wyznaczonych pracówkach, drugie przy własnych domach. Nechemiacz wie, że jeszcze się nie skończyła historia z przeciwnikami, ale o co tu chodzi? On wydaje konkretne dyrektywy, żeby projekt nie umarł.
On wydaje dyrektywy, kiedy mają się bramy otwierać i kiedy zamykać, kiedy coś wejdzie i wyjdzie. W ogóle jest napisana taka rzecz, że Bóg chroni naszego wyjścia i wejścia. Nechemiasz z tego korzysta. On ustanawia, kiedy można będzie wejść, kiedy... Można będzie z miasta wyjść i nie dzieje się to przypadkowe.
Nechemiarz wie. że wybudowane miasto jest przestronne i duże i brakuje ludzi do robienia. To jest coś tak jak u nas. Mamy bardzo dużo projektów, ludzi mało.
Nie da rady tego wszystkiego zrobić po prostu samemu, więc trzeba wiedzieć, kto się ma i co robi Nechemiarz. Dla mnie jest czas świata, spisuje wszystkich ludzi. To jest tak, jakby się dowiedzieć po prostu, kim się na przykład w kościele czy w jakimś projekcie zarządza.
Mamy, nie wiem, hydraulika, elektryka, no nie wiem, człowieka, od zarządu, nie wiem, księgową i tak dalej. Musimy wiedzieć, kogo mamy, a kogo nie mamy. Więc on tego nie pozostawił samemu sobie.
On ich wszystkich spisał. Dla mnie to jest mega rzecz, bo ja musiałem dojść w swoim życiu do tego, żeby wiedzieć, z kim współpracuję i co mogę od ludzi wymagać, a czego nie mogę wymagać, bo się na tym poślizgnę. Wiele razy poślizgnąłem się na tym, że moje oczekiwania wobec ludzi były większe niż...
ich możliwości. To jest tak jak trochę, powiedzmy, nie wiem, właśnie od złotnika wymagać, żeby, nie wiem, wieżowce budował. On by je niesamowicie wykończył w środku, ale on nie ma pojęcia o konstrukcji. Ja na tym swoim życiu się poślizgnąłem. Uważałem, że jak człowiek jest duży, myślący, potrafi robić jakieś tam rzeczy, to mogę go włożyć w każdą, w ogóle w każdą przestrzeń swojej wizji.
Nic bardziej mylnego. Nie wolno nam tego robić. Zwracam wam na to uwagę, że pierwsza rzecz, to co zrobił Nechemiarz, to rozpoznał w ogóle, z czym jest problem, a potem rozpoznał, kogo ma, kogo do czego ma włożyć.
To jest jeden z sukcesów w ogóle, dlaczego on odniósł sukces, bo... Prościej nam, zobaczcie, jest taką rzecz, ci ludzie, którzy mają dzieci, jak ma się dzieci i powiedzmy od dziecka się coś wymaga, dziecko nawali, to generalnie można łatwiej przymknąć oko. W firmie natomiast tak nie jest.
nie przymknie się oczy, dlaczego, bo wszyscy na tym tracimy. Nie ma czegoś takiego, że powiemy okej, no nic się nie stało, potem kolejne okej, nic się nie stało, kolejne nic się nie stało i generalnie firmy nie ma. Albo kościoła nie ma.
Dlaczego? Bo w ogóle wymaga się od ludzi czegoś, do czego oni się nie nadają. I na przykład właśnie wymaganie od tragarza, żeby był na przykład, nie wiem, jakimś myślącym człowiekiem jest... bzdurą, jest błędem.
Ja na samym początku, dzisiaj jestem mądrzejszym człowiekiem, prowadząc swoją firmę, bo ja duże straty na tym poniosłem, wstawiając ludzi na nieodpowiednich stanowiskach. Nieważne jakich, nieważne czy na dużych odpowiedzialnych miejscach, czy na mniej nieodpowiedzialnych miejscach. Na zasadzie, nie wiem, kazać człowiekowi przykręcić śrubkę. On tego nie potrafił zrobić. I moja frustracja rosła, bo wymagałem od człowieka coś, czego on nie potrafił zrobić.
Tak się nie robi. Jeżeli mamy jakiś projekt, naprawdę musimy zobaczyć, co mamy. I dobrze zarządzać tymi ludźmi, to zminimalizuje nam w ogóle frustrację i przyniesie ogromny zysk.
Kolejną ciekawą rzeczą akurat u nich, oni przypomnieli sobie o księdze zakonu. W ogóle mnie to rozwaliło, bo zrobili wszystko i nagle sobie przypomnieli, że jakieś zasady są w ogóle, które Bóg ustanowił. Ale wam coś przeczytam, bo... Przeniósł więc ezraż kapłan zakon na zgromadzenie złożone z mężczyzn i kobiet wszystkich, którzy mogli słuchać ze zrozumieniem, a było to pierwszego dnia siódmego miesiąca.
Okazuje się, że nie wszyscy słuchają ze zrozumieniem. Ja naprawdę uważałem, miałem coś takiego, że to, że ja coś przyjmuję, ja to rozumiem, nieważne jakiej rzeczy dotyczy, to, że druga osoba tak samo będzie rozumiała. Będzie widziała podobnie, może w mniejszym zakresie, ale będzie widziała podobniej. Oni to zrozumieli. Czytają im Księgę Zakonu.
Wyobrażacie sobie coś takiego. Wyjmują Księgę Mojżeszową, czytają w ogóle Zasady Mojżesza i jest grupa ludzi, która tego nie rozumie. Że są takie mechanizmy.
Stąd też bardzo dużo jest u nas też nauczań wyjaśniających, bo ludzie naprawdę potrafią nietrybić spraw. I to nie chodzi o to, że to jest zarzut w ogóle w stosunku do człowieka. Tylko oni tak po prostu mają.
I teraz jeżeli my się nie... My tego nie zrozumieliśmy, że tak jest. To po prostu będzie źle.
Kolejna rzecz. Oni zaczęli rozumieć i to też był element w moim życiu. To jest dziewiąty rozdział, tam jest nazwane modlitwa pogódna.
Oni zdali sobie sprawę z tego, że wszystko co się w życiu przydarzyło, zresztą w ogóle taka jest historia Izraela, to jest jedna wielka sinusoidalna. Raz mega sukces, raz wielki dół, raz w ogóle bogactwo i chwała, a potem niewola i tak dalej. I to są takie koleje, które oni zrozumieli, okej, to się nie przydarzyło, bo Bóg miał taką fazę, bo Bogu się nudziło, tylko oni popełnili błędy.
Oni odwrócili się od chodzenia z Bogiem. W tamtym okresie to odwrócili się od zasad, ale my nie jesteśmy ze Starego Testamentu. Dla nas najważniejsza jest relacja z Bogiem. Najważniejsze jest to, co osobiście z tym Bogiem przeżywamy. Jeżeli zatwardzamy swoje serce, swój umysł, swoje uszy do tego, co Bóg mówi, no to sorry, ale my będziemy popełniali błędy.
Jasne, pewne błędy będą niwelowane przez to, że jesteśmy jako zgromadzenie. Jest wśród nas wielu stawników, którzy niwelują w modlitwach globalne po prostu błędy. Ale to nigdy nie zastąpi tego osobistej relacji.
Naprawdę. I oni doszli do tego, okej, trzeba się pochylić nad tym, popełniliśmy mnóstwo błędów. Ja też do tego doszedłem w swoim życiu.
Zdałem sobie sprawę, okej, popełniłem błędy, nie to, że odszedłem od Boga, przestałem mieć relacje, bo ja nigdy tego nie zrobiłem, ale źle zarządzałem. wydawało mi się, że rzeczy, które robię, robię w sposób dobry, albo, że mam na przykład o tym pojęcia. I nie zawsze na przykład przychodziłem do boka w ten sposób modląc się, że Panie, w ogóle nie mam pojęcia, jak to zrobić. zacząć. Wydawało mi się, że wiem.
Wydawało mi się. Nie zapraszałem go do tego i to były moje błędy, które spowodowały w ogóle szeregi zdarzeń w moim życiu. Ale ja doszedłem do tego, okej, nie chcę tak. Nie chcę, aby moje życie było jednowielką sinusoidą, żeby odnosić sukces, a potem zjazd do bazy i znowu tworzenie rzeczy od początku.
Ja postanowiłem, że będę, że chcę chodzić z Bogiem. w każdej chwili swojego życia i być czułym na jego głos, żeby uprzedzać wszelkie wypadki, które mogłyby się wydarzyć. Ja chcę dzielić z nim sukcesy swoje, porażki, które też będą mnie prowadziły do rzeczy większych. Wiecie, strata to w ogóle jest coś w naszej mentalności, Myślę, że w Polsce jest coś takiego, że strata jest czymś złym. W ogóle, żeby coś powstało, to musi coś przestać istnieć.
Żeby, nie wiem, wytoczyć śrubkę, musi przestać kawałek bloku metalowego istnieć. I to jest pewnego rodzaju strata. Tracimy metal na rzecz śrubki. Tracimy ziorno zboża na rzecz kłosów, które rosną. Strata jest pewnego rodzaju zmianą.
My musimy przejść do innego myślenia. Że nie chodzi o to, bo strata to jest jak ktoś nam coś ukradnie i jesteśmy leniwi, żeby na przykład podnieść się i żeby się ochronić przed stratą. To jest dla mnie strata.
Ale to, że jeżeli na przykład coś przechodzi w coś innego, a jest coś nowego. Wiecie co, to zobaczcie, to tak pisklak w ogóle nie wie, jak będzie wyglądał za powiedzmy parę miesięcy. Ja nie spotkałem, sam zresztą pamiętam swoje dzieciństwo.
Ja nie wiedziałem, jak będę wyglądał po latach 10 na przykład, 15, 20, nie? Nie mamy takiej perspektywy, że będziemy wiedzieli, jak to wszystko będzie wyglądało. Nie ma takiej możliwości.
Ja nawet nie wiem, co moje dzieci będą robić. Nie wiem. Dlatego to chodzenie osobiste z Bogiem jest jedną z najważniejszych rzeczy.
Nechemiarz w ogóle wprowadza do swojego, nazwijmy to, do swojego życia, ale to tak... Naprawdę życie Jerozolemu, w ogóle ta modlitwa pokutna to jest tylko element. On wprowadzał uwielbienie. On zaczął się modlić w ten sposób, że ty jesteś Bogiem.
który stworzył wszystko w koło. On, dziękuję mu. Jest to kolejny element pokazujący w ogóle, jak prawidłowo mają się zachować rzeczy.
Stworzyliśmy coś i jest już coś. Ustawiliśmy ochronę, ustawiliśmy ludzi, którzy pracują w odpowiednich stanowiskach. Nie pomyliśmy się. I teraz nie urastamy w tłuszcz, że wszystko będzie dobrze, tylko... Z powrotem do relacji z Bogiem.
Jesteśmy wdzięczni za to, co zrobił. Za to, co się wydarzyło. Jest wiele, jak czytamy miejsc w Biblii, gdzie ludzie...
Zobaczcie, ja też to trenowałem w swoim życiu. Nie pogrążyło mi to nigdy, ale kiedy jest dobrze, naprawdę zapominam o rzeczach. Ludzie bardziej się spinają, kiedy jest źle.
W kryzysie w ogóle więcej się tworzy niż w czasach tak naprawdę kwitnących. Ja będąc w Rumunii zobaczyłem, że tam mieli cholerny kryzys, a Ceaușescu zbudował rzeczy, które istnieją do tej pory, a dzisiaj mają lepiej, nie budują takich rzeczy jak kiedyś. Ja abstrahuję jakby od chorej głowy tego człowieka i jego... wszystkiego, co on stworzył i jak poniszczył ludzi.
To nie o to chodzi, ale oni w kryzysie tworzyli. Ludzie się rozprzęgają. To jest jedno w ogóle z takich bardzo prostych, ale bardzo szybko dosięgających ludzi spraw.
Jest napisane u tyłu Jeszuru, nie wierz go. Mi się też zdarzało łutyć. Zdarzało mi się, że jest okej, wszystko już poukładałem, zapinałem wszystkie rzeczy w swoim życiu na niemalże ostatni guzik i jakby przestałem się tym interesować. Przestałem wokół tego trzymać rękę.
Nechemiarz pokazuje, że to nie tak. Dlatego ta cała księga jest obrazem pewnego mechanizmu. Oni dochodzą do miejsca błędów, zrozumieli, że są błędy, ok, dobra, błędy zniwelowaliśmy. Dochodzimy do miejsca uwielbienia, tak wprowadzamy uwielbienie. Ale potem Nechemiarz...
Jest fany. Nechemiarz robi taką rzędu. W związku z tym wszystkim zawieramy i spisujemy umowę, którą to opieczętujemy, którą po opieczętowaniu podpisujemy nasi księżęta. Nechemiarz wszystkich zobligował do podpisania paktu.
I on z tego paktu ich rozliczył. On powiedział, ok, zdarzyło nam się, że jest dobrze. Dlaczego? Bo wróciliśmy do bożych przykazań, wróciliśmy do bożych mechanizmów.
Wprowadziliśmy czytanie zakonu i tak dalej. wszystko wprowadził i wprowadzili z powrotem to, co nie funkcjonowało. Na zasadzie takiej, że nie będziemy wydawali naszych córek za męża, za połagan tej ziemi, ani córek ich nie będziemy brali w żony, na żony dla naszych synów. Nehemiarz zaczął ich rozliczać z prawa, które funkcjonowały, bo w tamtym okresie dobre. Chodzi o to, że my też w ogóle...
Czego ja na przykład w swojej firmie nie robiłem. Nie rozliczałem ludzi. Poustawiałem rzeczy i potem... Ale robiłem to też ze swoimi dziećmi. Nie rozliczałem ich.
Przestałem stosować te... Jakby wprowadzone zostały wszelkiego rodzaju normy, a potem przestałem to... Jakby konsekwentnie je realizować. Pomyliłem się na przykład przy tym ze swoimi dziećmi.
U mnie były pewne rzeczy bardzo proste, zero-jedynkowe. Moje dzieci dostawały tylko w dwóch przypadkach w tyłek. Za kłamstwo i za nieposłuszeństwo. miały i było od razu wytłumaczone, nigdy nie dostaniecie za to, że dostałyście dwójkę, trójkę, piątkę, szóstkę czy jakieś tam generalnie oceny, ja im wytłumaczę ocena, to nie jest coś miododajnego.
Jedna osoba może dać trójkę, a druga da piątkę. W ogóle to jest nic. Ale w naszym funkcjonowaniu w domu ma być tak, że nie ma być kłamstwa. Dlaczego?
Bo wiedziałem, że jeżeli wprowadzimy taką zasadę, ta zasada będzie dla nas bezpieczna. Jeżeli moje dzieci powiedzą, że ktoś je skrzywdził, a wiemy i sobie ufamy i jest taka zasada, to wiem, że natychmiast muszę zareagować. Dlaczego?
Bo mamy taką relację, że nie kantujemy siebie. Nieraz taśkowi powiedziałem, jeżeli się wydarzy taka sprawa, że nawet pani dyrektor czy jakaś nauczycielka coś ci zrobi, to wpadnę i urwę jej łeb. I nie było dla mnie z tym problemów.
Pod warunkiem, że naprawdę mam świadomość, że zostałem skrzywdzony niesłusznie albo coś mu po prostu zrobili. Cokolwiek by to nie było. Ale jeżeli wprowadzimy kłamstwo...
to zaczynają się rzeczy rozjeżdżać. I póki te rzeczy na przykład mieliśmy poustalane i konsekwentnie to realizowałem. Okłamali, lecimy.
Naprawdę te rzeczy bardzo szybko się wyprostowały. Przez długi okres czasu na przykład nie miałem problemu w domu z kłamstwem, z różnego rodzaju rzeczami i było nam wszystkim dobrze. Do momentu, kiedy kłamstwo zaczęło się pojawiać, Bo to nie chodzi o to, że on się nie pojawi. Tylko chodzi o to, czego ja nie zastosowałem. Nie wróciłem do działającej metody, żeby wyeliminować kłamstwo.
Więc rzeczy zaczęły się potęgować po prostu. I w którymś momencie doszliśmy na przykład ze Stasiek do takiego miejsca, gdzie powiedziałem, Stasiek, nie ufam ci. Mamy bardzo duży problem.
Nie wiem. Czy to, co mówisz do mnie jest prawdziwe, bo nieraz mi okłamałeś? I nie wiem, jak mam zareagować.
Muszę szukać Boga w tym rozwiązaniu, bo nie mogę polegać na Twoim. To zrobił Nehemiarz. On wiedział, że rozliczanie jest prawidłowe, że nie da rady tak naprawdę ani prowadzić żadnego projektu bez rozliczania ludzi, stawiania ich do pionu.
W zdrowy sposób. Ja nienawidzę po prostu despotyzmu i różnych głupot. Jeżeli ludzie się nie potrafią ze sobą dogadać, najlepiej niech nie robią ze sobą rzeczy. Ale jeżeli chcą ze sobą robić, naprawdę można się dogadać.
Ale są pewnego rodzaju podstawy. I Nehemiarz zaczął wprowadzać reformy. On to zreformował.
To, co wcześniej nie funkcjonowało. I nadał bieg zdarzeniom, które dla wszystkich były dobre, a wcześniej nie funkcjonowały. Dlatego Jerozolima została spustoszona, bo oni odeszli od Bożych zasad. I coś wam jeszcze przeczytam. W owych dniach stwierdziłem, a zapomniałem, a to jest bardzo ważne.
Nechemiarz zaczął wprowadzać swoje reformy, ale przyszedł czas, że musiał wrócić na dwór do króla Persji. I nagle zaczęło się wszystko rozprężać ponownie. Ludzie zaczęli wracać do swoich nawyków, zaczęli robić rzeczy, których nie powinni.
Jest napisana taka rzecz. że gdyż nie wyszli, w tym czasie odczytano z Księgi Mojżeszowej wobec ludu ustęp, w którym było napisane, że Amonita ani Moabita nie wstąpi nigdy do zgromadzenia Bożego, gdyż nie wyszli synom izraelskim na spotkanie z chlebem i wąskiem, Wodoleczne jeli przeciwko nim bilam, aby ich przeklinał, ale Bóg nasz przemienił przekleństwo w błogosławieństwo. Nehemiasz wprowadził reformy, że nie ma możliwości, żeby człowiek w ogóle nie od nich wchodził do domu Bożego. Co się dzieje?
Nehemiasza nie ma. Pojawia się człowiek, który wcześniej... Zaraz wam to przeczytam.
Tobiasz. A gdy przybyłem do Jerozolemu i dowiedziałem się o występku, jaki popełnił Eliaszib na korzyść Tobiasza, że urządził dla niego komnatę na dziedzińcu Domu Bożego. Nie ma kota, myszy harcują. W wielu miejscach, w ogóle ja pozostawiałem zarząd nad jakąś rzeczą ludziom, sądząc, że samo się wydarzy.
Nie wydarzy się. Zanim ludzie nie dojdą do miejsca naprawdę wielkiej odpowiedzialności, nie wydarzy się. To, co przeżywał Nechemiarz, przeżywałem także ja.
Bo tam gdzie mnie nie było, zaczęły tworzyć się rzeczy, które nie są w stanie się zrozumieć. które wewnętrznie zaczęły wszystko z powrotem rozwalać. On wracając z powrotem do Jerozolimy dowiaduje się, że to wszystko, co on wcześniej wprowadził, zaczyna walić w łeb.
Ludzie zaczynają się dalej żenić z niewierzącymi, dalej biorą sobie żony, jakieś tam moabitki. Jego to bardzo mocno uderzało. Dlaczego bardzo mocno go uderzało? Bo on w ogóle przyjął informację na samym początku od Boga, że wskutek działań w ogóle takich, odejścia od Boga, zostało zniszczone. zniszczona Jerozolima, a teraz oni znowu wracają do tego samego.
On wiedział, że jeżeli tego wszystkiego na powrót nie poustawia, to wszystko się rozsypie. Co wam chciałem powiedzieć przez Księgę Nechemiasza? Jest to obraz, który... Pokazuje jak funkcjonują rzeczy, za które się zabieramy.
Projekty nasze, nasze własne życie. One w wielu miejscach będą opresjonowane. One w wielu miejscach będą... podważane wartość tego, co robimy, ale są też piękne aspekty w ogóle tych wszystkich rzeczy.
Pięknymi aspektami są to, że jeżeli dobrze postawiamy rzeczy, będziemy mieli towarzyszy, będziemy mieli ludzi, którzy będą pracowali dla nas, będziemy tworzyli rzecz, która zapisze się tak naprawdę w niebie, bo pewne rzeczy, które tu robimy niekoniecznie mogą być wizualnie wielkie, ale tam w niebie będą wielkie. Nie należy się wycofać. To jest coś, co w ogóle pokazał mi Nehemiasz jego życie. On nigdy się nie wycofał. Życie zawsze będzie próbowało w ogóle zrobić taką rzecz, żebyście się wycofali z każdego projektu.
Jaki by on nie był, mały, duży. To jest coś, co... W Polsce, przynajmniej bo żyjemy w Polsce, ja widzę najmocniej.
Ludzie zapalają się do projektów i potem nagle się okazuje, że już tego projektu nie ma. Że projekt albo odpadł na samym początku, albo projekt w połowie został zaniedbany, bo takie były straszne opresje, bo coś tam, bo wszyscy się przeciwili w ogóle i tak dalej i przestają te projekty funkcjonować. Ja wierzę w to, że jeżeli człowiek ma relację z Bogiem i przyjmuje prawidłowy projekt, prawidłową od Boga informację, nie jakąś mrzonkę, bo to nie...
Mrzonki, jak to mrzonki, przychodzą, odchodzą, w ogóle jest ich mnóstwo, ale jeżeli jest prawidłowa informacja, Nechemiarz spędził mnóstwo czasu w ogóle odbudowując, on się temu poświęcił, nie przestał robić inne rzeczy, on się temu poświęcił, to jest człowiek w stanie dokonać biegu do końca. Pomimo różnych przeciwności, to co dzisiaj wam powiedziałem, dlaczego pytałem was o gotowość... do straty, dlatego że ja absolutnie nie chcę, żeby ludzie cokolwiek tracili. Jestem totalnym przeciwnikiem, ale wiem, że jeżeli człowiek coś posiada i jest do tego przywiązany, a ja w swoim życiu...
też byłem przywiązany do pewnych rzeczy. I to są haczyki na życie człowieka. Jeżeli tego zabraknie, to tak naprawdę diabeł, znaczy jeżeli jest ten haczyk, to diabeł się ma o co przyczepić.
A jeżeli człowiek zda sobie sprawę, że najważniejszą rzeczą to jest wartość jego osoby sama w sobie. W każdych warunkach jest w stanie zbudować wszystko tak jak chce. W każdych warunkach jest w stanie przeżyć przygodę.
Nie potrzebuje ludzi do tego, żeby mu mówili, że jest wspaniały itd. On ma wartość sama w sobie. To jest najważniejsza rzecz. Nie inne sprawy, nie rzeczy, które zbudujemy. Ja ostatnio byłem w Rumunii przez te...
kilka dni, to zobaczyłem, okej, tam zaczniemy wszystko od początku i jeżeli człowiek jest w nowym miejscu, zaczynasz od początku i teraz pytanie, czy to dobrze, czy to źle. Tutaj to wszyscy mnie znają. Nawet głos dostałem.
A w Rumunii, kto by mnie słuchał? Kto mnie zna? Nikt mnie nie zna.
I teraz pytanie, jak to na mnie wpływa? Ja doszedłem do takiego miejsca, nie wpływa to na mnie. Gdziekolwiek będę, będę robił dalej swoje.
Po prostu swoje. To, co taki projekt, jaki dostałem od Boga, będę robił swoje. I tego chciałbym życzyć wam, żeby te projekty, które macie od Boga, i które z Bogiem sobie rozważacie, żeby to nie były krótkotrwałe elementy. Żebyście umieli na podstawie życia Nehemiasza umieli wychwycać pewne elementy, które są opryskowane. do tego, żeby was z tych miejsc wybić, żeby zaprzestać działań, zaprzestać budowania, odbudowywania zmian w naszych tokach myślowych, w naszych działaniach.
To są opresje. Nie wiem, jak one wyglądają w waszym życiu, ale ja... Ja nauczyłem się je dostrzegać w swoim życiu.
I zacząłem wprowadzać strategię, oprócz tego, że doświadcza się opresji, to teraz stosuję strategię, żeby te rzeczy nie nawracały, żeby nasze życie po prostu nie było jak w kołowrotku. Raz jest tak, raz tak. Życzę wam, żebyście dokończyli biegu w swoich projektach. Amen.