Morier Skąpiec, pytanie 29. Czy dobra materialne czynią człowieka szczęśliwym na podstawie skąpca Moriera? No i oczywiście wybranego kontekstu. Moi drodzy, to pytanie pojawia się tak naprawdę od zawsze. Myślę, że nawet można zwrócić uwagę, iż kwestia dóbr materialnych oraz ich wpływu na człowieka występuje już nawet w bajkach dla dzieci. Najczęściej okazuje się, że materialne bogactwo...
Nie daje żadnej gwarancji szczęścia, a wręcz przeciwnie, czyni człowieka nieszczęśliwym. I w gruncie rzeczy wydaje mi się, że taką tezę może również potwierdzić samo zjawisko bogactwa, to co robi z głównym bohaterem dramat Moliéra zatytułowany Skąpiec. Warto wspomnieć, że już w mitologii greckiej król Midas, który chciałaby wszystko, czego dotknie, zamieniło się w złoto, stał się ofiarą własnego życzenia, bowiem w złoto pozamieniali się jego najbliżsi, a on sam nie mógł spożyć żadnego pokarmu.
To była nauczka, że chciwość rządza pieniądza, rządza władania bogactwem, nie zawsze człowiekowi służy. Myślę jednak, że tego rodzaju nauczka nie pomogła w żaden sposób bohaterowi dramatu Moliéra. Siedemnastowieczny arpagon, czyli takie imię znaczące, mówiące właśnie o skomstwie głównego bohatera, przechowuje w ogrodzie zakopaną szkatułkę z kosztownościami ze złotem. Zachowanie harpagona jest tym bardziej komiczne, ale z drugiej strony też przerażające, czyli takie groteskowe. Kiedy widzimy, że zwraca się on do tej szkatułki jak do żywej osoby, wyrażając ogromną miłość, miłość znacznie większą niż ta, którą mógłby obdarzyć własne dzieci.
Wiemy, że żona dawno temu zmarła i kiedy poznajemy Archarpagona bliżej, to nie dziwimy się dlaczego. Po pierwsze, chociażby dlatego, że jest on jako tytułowy skąpiec chorobliwie wręcz, można powiedzieć podejrzliwy wobec wszystkich członków służby i domowników. Uważa, że jest bez przerwy okradany, co jest nieprawdą. Również, można powiedzieć, więzi swoje własne dzieci w takim dziwnym klimacie.
Jego syn, żeby mieć własne środki finansowe, jest człowiekiem uprawiającym hazard, zapożyczającym się u lichwiarzy. Zaś córka może jedynie marzyć o wyjściu z domu, żeby bywać w towarzystwie, bo ojciec skąpi jej na wszystko. czy na potrzebny jakiś ekwipaż, czy na jakieś stroje.
No i w gruncie rzeczy należy pamiętać, że w tamtych czasach kobieta nie mogła za bardzo wychodzić sama z domu, musiała mieć jakąś przyzwoitkę, a zatem moi drodzy, biedna Eliza jest również skazana na taką samotność w tym nieszczęsnym domu. Komiczne zachowanie Harpagona przejawia się nawet w jego chęci ożenienia się z dużą młodszą od niego Marianną. Tylko dlatego, że może liczyć nawet na niewielki posak.
Wydaje mi się, że takim specjalnym momentem w tejże sztuce jest chwila, w której okazuje się, że Kleant, syn Hapagona, chcąc pożyczyć pieniądze pod zastaw, dowiaduje się z nienacka i ku swojemu wielkiemu oszołomieniu, że tym lichwiarzem, który mu ma pożyczyć pieniądze, jest jego własny ojciec. A zatem można powiedzieć, że również celem zbogacenia się Harpagon uprawia lichwę, która wówczas była tak powiedziałabym bardzo źle widzianym rodzajem biznesu, zarabiania na takich potrzebujących ludziach, co raczej nie godzi się człowiekowi tej rangi, za jakiego on chce uchodzić. Oczywiście komedia kończy się szczęśliwie, ale w gruncie rzeczy warto zwrócić uwagę, że gdyby nie kradzież szkatułki ze złotem. Szkatułki, która trafia w ręce strzałki, sługi Kleanta, a następnie Kleanta i gdyby nie szantaż syna, to do takiego szczęśliwego zakończenia by nie doszło.
Jeżeli patrzymy na zachowanie Harpagona w momencie odzyskania szkatułki ze złotem i jego wielką radość, jego wielkie święto, to można powiedzieć, że to złoto, to bogactwo czyni go szczęśliwym. Ale jeżeli spojrzymy na całą tę sytuację z boku, na osamotnionego człowieka, którego wszyscy nienawidzą, jego własne dzieci pragnęłyby jego śmierci, to cóż, wydaje mi się, że bogactwo szczęścia nie daje. I podobnie jak w przypadku mitycznego Midasa, obraca się tak naprawdę przeciwko skąpemu staruszkowi.