Transcript for:
Wywiad z Zbigniewem Bońkiem o piłce nożnej

Dzięki za uwagę! Tu Rymanowski Live. Witam Państwa serdecznie. Dzisiaj moim gościem jest Zbigniew Boniek, jeden ze stu najlepszych piłkarzy w historii światowej piłki według FIFA. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, obecny wiceprezydent UEFA. Witam serdecznie Panie Zbigniewie. Witam, witam Panie Bogdanie. Miło Pana gościć. Będzie w tej rozmowie proszę Państwa i o wizycie u prokuratora, będzie o kobietach, będzie o koniach, będzie o preferencjach politycznych mojego gościa, ale musimy zacząć od piłki. Oczywiście, tym bardziej, że dzisiaj mamy taki... Właśnie, co to będzie? Albo w lewo, albo w prawo. Nie wiem, mi się wydaje, że my jesteśmy lepszą drużyną od Szkocji. Poza tym, kiedyś ta reprezentacja musi jakiś ważny mecz. Wygrać, bo brakuje tego, bo obojętnie jaką byśmy narrację nie przyjęli, to ta reprezentacja na dzień dzisiejszy nie wygrała żadnego ważnego meczu. Zremisowała ważny mecz z Walią, który potem w rzutach kanon, gdzieśmy wygrali, a wie pan doskonale, że w historii. polskiej piłki, reprezentacji jest zapisany wynik remis, prawda? Rzuty karne nie powodują, że mecz jest zapisany jako zwycięstwo drużyny. Także uważam, że nie potrafiliśmy wygrać z Mołdawią, z Republiką Czech, gdzie to wszystko od nas zależało. Mogliśmy jechać na Mistrzostw Europy. Także dzisiaj mamy mecz, który jest ważny. Co się śni piłkarzowi w nocy przed meczem? Zapomniałem. Ale proszę spróbować sobie przypomnieć. To znaczy, ciężko zasnąć. Żych. chodzi o mnie, to ja zawsze miałem żołądek przyklejony do pleców, tak na 12, 24 godziny przed meczem i lubiłem sobie ten mecz rozgrywać, ale też myśmy się przygotowywali do meczów innej rzeczywistości, my byliśmy zawsze razem, graliśmy w karty, jeden wspólny telewizor, nie było telefonów komórkowych, nie było Netflixów, nie było że tak powiem iPadów, nie było jakichś tam call z kimś, czy coś takiego, także żyliśmy bardziej w grupie, z sobą bardziej rozmawiali, na temat jak... jak potem człowiek szedł do pokoju, to ja lubiłem sobie mecz przygotować w głowie, ułożyć sobie pod każdym względem, kto mnie może kryć, kto nie może. Dzisiaj tego problemu nie ma, bo dzisiaj nie ma indywidualnego krycia, prawda? Dzisiaj wszystkie zespoły grają można powiedzieć strefą, przesuwanią się, czasami jest indywidualne krycie przy stałych fragmentach gry. Natomiast inaczej to wszystko wygląda. Ja natomiast lubiłem do meczu się przygotować. Zawsze sobie sam korki wkręcałem do butów. Nigdy nie było tak, żeby ktoś mi wkręcał korki do butów. To była moja moja rola, moja domena. Ja zawsze lubiłem sobie półtorej godziny, czy dwie godziny przed meczem wyjść na Murawę, zobaczyć jaki jest teren, czy trzeba wkręcić piętnastki z tyłu, czy trzynastki i różnie to wyglądało. Mam taką dobrą anegdotę, ale to później panu powiem o meczu w finale Super Pucharu z Liverpoolem Juventus. Ale to proszę teraz. Zacznijmy od anegdoty. Zacznijmy od anegdoty. To był mecz Juventus-Liverpool. Liverpool-Liverpool. Liverpool wygrał Champions League, co wtedy się nazywało Puchar Europy, a myśmy zdobyli Puchar Zdrowieckich Pucharów. No i był w Turynie mecz, warunki atmosferyczne dramatyczne. Czerwona piłka. boisko pokryte śniegiem, jakieś tam specjalne służby, Włosi w ogóle nie wiedzieli co to śnieg, rano się mnie pytali co to jest, ja mówię no to jest śnieg, żartuję, no ale to boisko zostało oczyszczone. Przychodziłem sobie dwie, trzy godziny przed meczem, pojechałem sobie na stadion komunalny w Turynie, zaposzedłem sobie na murawę, obejrzałem murawę, ona była lekko zmarznięta. Ja doskonale zdawałem sobie sprawę, mając nasze polskie doświadczenie, że na taką murawę... murawę, no trzeba korki takie zrobić bardziej stożkowe, prawda? Oczywiście nie jest to do końca dozwolone, ale jak to się mówi, jak człowiek się mądrze gdzieś tam porusza, to może to przemycić. W tym meczu ja byłem jedynym zawodnikiem, który się nie ślizgał, jedynym zawodnikiem, który biegał na pełnej szybkości, zmieniał kierunek ruchu i mi to nie przeszkadzało. Wygraliśmy 2-0, strzeliłem dwie bramki i było, że tak powiem, to absolutnie przygotowane. Czyli myślałem o tym, co zrobić. Nie poszedłem pół godziny przed meczem, Nie poszedłem pół godziny przed meczem na stadion, tylko po prostu się wcześniej przygotowałem i miałem przewagę nad innymi. Dzisiaj takiej przewagi już nie można mieć, dlatego że nie ma wkręcanych korków. To znaczy, ja nie wiem, właśnie się czasami zastanawiam, bo widzę, że niektórzy grają w tak zwanych lankach, prawda? Czyli to są korki. Ja bym w życiu na to nie poszedł, bo ja na mecz zawsze zakładałem obojętnie, czy to był mecz małej rangi, dużej rangi, ale mecz, który się grało o coś, to ja zawsze grałem w butach z kręcanymi korkami. I dwa korki z tym. z tyłu, cztery korki z przodu i w zależności od tego, jaka była murawa. Jak murawa była grzęska, no to wkładałem piętnastki z tyłu, trzynastki z przodu. Jak była bardziej twarda, to było 11,9 i tak dalej. Mówię o milimetrach. Ale lubiłem mieć to dopieszczone. Zastanawiam się, jaka murawa dzisiaj będzie na Stadionie Narodowym i czy pomoże Polakom. To znaczy, ja panu powiem jedną rzecz. Jak wszyscy byśmy płakali, cała Polska płakała na murawę na Stadionie Narodowym, to byśmy w życiu mecz nie przegrali. Myśmy mieli taki okres, jak ja byłem prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Oczywiście nie była to moja zasługa, ale tak akurat wyszło, że kiedy wybrałem trenera reprezentacji mojego pierwszego, Adama Nawałkę i poprzez wszystkich innych, żeśmy na 15 meczów oficjalnych na Stadionie Narodowym żeśmy 13 wygrali, 2 zremisowali. Myśmy pokonywali drużyny mocno, bośmy wygrali z Niemcami historyczny mecz, wygraliśmy z Danią, pokonaliśmy nigdy nam się nie zdarzyło jakakolwiek porażka. A wszyscy na przykład czekali na Murawę. Teraz mamy Murawę ponoć idealną, a czasami nas rozgrywają, ale Murawa to nie ma tutaj największego znaczenia. Murawa jest dobra. Cały czas czekamy na mecz ze Szkocją. To jest mecz, można powiedzieć o wszystko, bo jeżeli przegramy ten mecz, to spadamy do dywizji niższej, do dywizji B. Jeśli zremisujemy albo wygramy, mamy szansę na barażę i pozostanie w dywizji A. Tak, będziemy musieli grać z kimś, z drużyną albo z Grecją, albo z Austrią, prawdopodobnie Walia, to mamy cztery drużyny, Grecja, Austria, Walia i już nie pamiętam, kto będzie czwartą drużyną i będzie losowanie chyba teraz jest 23 listopada. musimy najpierw zemisować ze Szkocją. Najważniejsze jest przed meczem zrobić analizę poprzedniego. Wracając na chłodno do tego, co stało się w piątek z Portugalią. 1-5. To co pan sobie tak naprawdę myśli? myśli, jak to jest możliwe, że ta pierwsza połowa była naprawdę niezła, naprawdę można powiedzieć nawet super, a druga była beznadziejna. A zadał pan sobie pytanie, dlaczego pierwsza połowa była super? Bo co, bo Portugalczycy grali słabo? Nie, ale jak to się mówi, tańczy się we dwoje, prawda? Niekoniecznie, ale jak się chce tańczyć w parze, to się tańczy we dwoje, jak się gra mecz, to jest przeciwnik. Mi się wydaje, że Portugalczycy wyszli na to spotkanie troszeczkę tacy rozluźnieni, bez agresji, zakochani sami w sobie, wiedzieli, że już mają i tak i tak play-offy, niepewnie, wiedzieli, że z tymi Polakami mogą wygrać, że są lepsi, tym bardziej, że nas pokonali dość pewnie, mimo wyniku takiego, można powiedzieć, ciasnego, ale dość pewnie na Stadionie Narodowym, gramy bez Lewandowskiego i według mnie byli przekonani, że sobie z nami poradzą. I to było takie ty do mnie, ja do ciebie, ty do mnie, ja do ciebie, pyk, pyk, pyk, pyk. Czyli co, zlekceważyli nas? Ja nie mówię, że zlekceważyli, ale po prostu myśleli, że to im wystarczy do wygrania. Myśmy natomiast byli skoncentrowani, to było widać. Mieliśmy pewne obawy o ten wynik, baliśmy się przeciwnika, adrenalina była na poziomie nieprawdopodobnym. Nie graliśmy, tak jak często deklarujemy, ultraofensywnie, tylko graliśmy z płaszczeniem na własnym polu karnym, na własnej połowie i wychodziliśmy z kontrami. My tych kontr żeśmy wyprowadzili 4-5 i mogliśmy nawet strzelić jedną, dwie bramki. I ten mecz gdzieś tak... jak o 30, 35 minucie ci pokrótoletrzycy zaczęli się denerwować. Zresztą sam fakt. Ronaldo dostał żółtą. Frustracja była widoczna. I było wiadomo, że w tej drugiej połowie, że w przerwie ta frustracja u nich w szatni, że zmówią się, będą chcieli wrócić na tą drugą połowę i będą chcieli grać jak najlepiej. Wprowadzili też Wittinie, który trochę ten zespół przyspieszył. I wydaje mi się, że nasi piłkarze nie byli na to Ale jak to? Co myśleliśmy, że nam odpuszczą? Ale jest problemem. My w ogóle mamy generalnie problemy, żeby nasza drużyna grała to samo przez 90 minut. To jest taki, ja bym powiedział, można powiedzieć, jakiś wspólny mianownik polskich drużyn. Nam trudno czasami 90 minut taktycznie skoncentrowanie grać tak samo. Do tego dochodzi zmęczenie, którego ja absolutnie nie rozumiem, bo ja tego nie rozumiem, jak można być zawodowym piłkarzem. I nie zapieprzać przez 90 minut. I być zmęczonym. I być zmęczonym, bo to jest mój chleb. Ja całe życie po to pracuję, żeby być zawodowym piłkarzem. Muszę te 90 minut wybiegać. Tym bardziej, że wie pan, ile przeciętnie robi zawodnik w 90 minut? No ile? Mecz ile trwa? 90 minut. Plus przerwa, plus ekstra time. Trwa około dwóch godzin. Przeciętnie każdy zawodnik w przeciągu dwóch godzin przebiega około od 10 do 12 kilometrów. To jak ja tutaj przyszedłem do Pana i z Panią Słonżoną się przyzwałem, Panią Moniką, tak? Tak jest. Panią Moniką. To jak ja bym powiedział Pani Monice, że ma przebiec w dwie godziny 10-12 kilometrów, to przebiega na spokoju. No to jak można mówić, że piłkarz, zawodowiec w najmłodszym wieku, dobry, silny, że ma przebiec 10 kilometrów w dwie godziny, oczywiście na różnym rytmie, ale trochę szybciej, wolniej, spacery, marsz, później są momenty, kiedy nie ma piłki. Jak może czuć się zmęczony? Ja tego nie rozumiem. I kiedyś naszym, kiedyś naszym podstawowym, że tak powiem, siłą polskich drużyn było to przygotowanie fizyczne, wyprowadzenie kontr, dynamika w wyjściu. Skąd to było? To były nasze takie specialita la maison, taka specjalność zakładu. Myśmy zawsze, wszyscy się na zawsze bali, bo mówili, są silni, są mocni, wychodzą z kontry, są szybcy. A wie pan, z czego to się brało? Być może dlatego, że wy, przepraszam za wyrażenie, zapieprzaliście po górach, po Tatrach, po Pieninach. a dzisiaj się jedzie w zimie na zgrupowanie do Turcji. I jak pada deszcz, oj, ola boga, ola boga, trzeba ze zboiska. Nie wiem, trudno jej powiedzieć. Wydaje mi się, że to można też wyćwiczyć w Turcji. Natomiast myśmy gdzieś tak odchodzimy od tego i my chcemy troszeczkę takie grać jak Hiszpanię, jak Portugalskę, a my nigdy tak nie będziemy grali, bo nie mamy tego samego klimatu, tych samych warunków atmosferycznych. To jest absolutnie determinujące. My możemy, my gdzieś trochę chcemy odejść od tego, co było nasze. I w tym meczu to było widać. W tym meczu to było widać, że w pewnym momencie ta drużyna... Do tego doszedł głupio stracony gol, który ustawia pewne mechanizmy na boisku, bo my nie możemy stracić gol z Portugalią na wyjeździe z kontrataku, który jest rzut rożny dla nas. Na rzut rożny idą wszyscy obrońcy w pole karne. To musi pójść hasło, nie wiem czy to z ławki trenerskiej, czy doświadczenie, mądrość zawodników, że nie możemy krótko rozegrać rzut rożny i stracić piłkę i właściwie eliminujemy z gry trzech obrońców, trzech obrońców, defensywnego pomocnika, tylko musi pójść wrzutka. tam gdzie oni są, żeby jądro akcji było tam gdzie są oni i oni wtedy mogą spokojnie wrócić natomiast tutaj Leo dostał piłkę, poszła kontra od tego czasu ta drużyna się całkowicie rozbiła, nie była w stanie już się podnieść. Ale jeżeli po pierwszej bramce drużyna jest rozbita to znaczy, że mamy problem z mentalem z charakterem, przecież pan nie jeden raz przegrywał 0-1, 0-2 i potrafiliście się podnieść tak, ale ja bym tu chciał wracać bo będziemy ... będziemy staro wyglądać, będziemy mówili, że za naszych czasów, prawda? Za naszych czasów to była inna piłka, inaczej się troszeczkę grało, inne były wymagania. Natomiast ja muszę powiedzieć, że też nie liczyłem na to i na pewno wrócę do tego. Ta podstawa Portugalczyców w pierwszej połowie troszeczkę nam pomogła do tego, żebyśmy zagrali tak ciekawie i troszeczkę lepiej niż w wszystkich innych meczach. Natomiast mi się trudno zgodzić. Z taką opinią, że myśmy grali dobrze pierwsze 45 minut. To co, graliśmy źle? Nie, ale według mnie analiza musi być globalna. Jeżeli my będziemy biegli, zrobimy bieg na 3000 metrów, to nie możemy mówić, że do 1500 metrów byliśmy na początku i byliśmy wspaniali, a potem się przelecieli na ostatniej pozycji, bo jeszcze są inni zawodnicy w tym biegu, prawda? Czyli musimy globalnie, jak żeśmy do mety dolecieli. A myśmy do mety w tym meczu nie dolecieli, czyli trudno wyciągać jakieś pozy... Tywy z tego spotkania. Oczywiście zawsze jest materiał do analizy dla trenera, prawda? A może nie można było zagrać tego inaczej, no bo spotkały nas same nieszczęścia. Jeszcze przed zgrupowaniem kontuzja lewego. Potem wychodzi na rozgrzewkę Szymański, kontuzja. W czasie meczu Bereś, Bereszyński, musi zejść z boiska. Potem na drugą połowę nie może wyjść, czy tam z kontuzją wychodzi Romalszów. Ale z Beryczyńskim to jest taki problem, że dzisiaj nie możemy się przykrywać Beryczyńskiej, no bo Beryczyński w ostatnich 16 minutach reprezentacji nie wiem, czy chyba raz zagrał, czy był w ogóle przez probieża wykorzystywany. Beryczyński, wiadomo, dla mnie w moim prywatnym rankingu Beryczyński to jest jeden z najlepszych polskich... bocznych obrońców. I on może grać zarówno po prawej stronie, jak i po lewej. Zresztą w kadrze Jurka Brzęczka Beryszyński, nie mając lewej nogi, grał na lewej stronie, a na prawej stronie grał Kędziora, który dzisiaj regularnie, non stop gra w PAOK Saloniki, w drużynie bardzo mocnej w Grecji, gra w Europie League, grał ostatnio z Manchester United, gra wszystko od A do Z. I to było dwóch naszych bocznych obrońców w drużynie Jurka Brzęczka, która zdobyła 25 punktów w eliminacjach do mistrzostw Europy. Ma pan sentyment do tej drużyny? Ja mam sentyment, to znaczy mam sentyment do Nawałki, do drużyny Nawałki, do tej drużyny. Niestety potem COVID, ponieśliśmy duże konsekwencje. COVID nas troszeczkę, że tak powiem, położył na ziemię. Natomiast my mówimy, że mamy problem w obronie, prawda? Mamy problem, gigantyczny problem. Jakby dzisiaj grał Bednarek, to byśmy mieli Bednarek, Piątkowski, Kiwior. Dzisiaj nie mamy Bednarka, to wchodzi Walukiewicz, czyli mamy Walukiewicz, Piątkowski. Kiwior. No nie możemy mówić, że zmiana jednego zawodnika może w takim meczu, wymiana, bo w sumie trójką będziemy grali prawdopodobnie, że może przynosić takie negatywne konsekwencje. Poza tym stare powiedzenie jest, że słaby zawsze będzie płakał, żeby znaleźć, żeby się wytłumaczyć. Natomiast silny szuka zawsze drogi do zwycięstwa, a nie do wytłumaczenia się. I my mamy innych piłkarzy dzisiaj, mamy grać inną drużyną, gramy z Szkocją, których atutem... Jest troszeczkę można powiedzieć klasy, ale tam jest bardziej taka siła, dyscyplina, determinacja. Ale dobrze grają w piłę. Zremisowali z Portugalią, wygrali z Chorwacją. No bo z nimi się trudno gra, bo oni generalnie z nami przegrali mecz, ale z nami przegrali mecz nie dlatego, że byli gorsi, tylko dlatego, że myśmy w tym meczu Nikolę Zalewskiego, który robił rzeczy nieprawdopodobne. I masę szczęścia. I mieliśmy masę szczęścia. W pierwszej połowie oni strzelili bramkę gdzieś tam, żeśmy się uratowali poprzez przypadkowe zabgranie ręką. Ładny strzał Szymańskiego, bramka na 1-0. Czyli sąd różną niewygodną, ale miejmy nadzieję, że my dzisiaj ten mecz zremisujemy, no bo konsekwencje nie są tragiczne, ale są rzeczywiście mocne, negatywne, jeżeli byśmy mieli spaść do grupy B.O.I. to zarówno pod względem finansowym, jeżeli chodzi o to, ile wtedy kasy, a wiadomo, dzisiaj bez kasy trudno cokolwiek robić, jeżeli chodzi o... o promocję, o organizację drużyn młodzieżowych. Wydawanie pieniędzy na piłkę, trzeba te pieniądze mieć. A granie w grupie B i w grupie A, no to jest duża różnica. Czyli Pan ma nadzieję, że my zremisujemy przynajmniej? Ja mam nadzieję, że my to wygramy. Bo dzisiaj też jest taka sytuacja, się zrobiła wokół tej naszej reprezentacji, tych zawodników, że jakbyśmy przez przypadek zremisujemy, to będziemy mieli taki czteromiesięczny stand-by, prawda? Będziemy czekali na losowanie, na barażę, nie będziemy zadowoleni, i bądźmy... bo się zrobił taki, można powiedzieć, taka generalna nagonka na tą naszą reprezentację, ale z drugiej strony trudno się dziwić, jak ta reprezentacja niczego nam specjalnie nie pokazuje. Na razie, panie Zbigniewie, jest pan w mniejszości, bo mamy sądę na naszym live. Czy Polska wygra dziś mecz ze Szkocją? Tak odpowiada 34% uczestników sądy, a nie aż 66%. Czy to jest taki urzędowy optymizm? Bo nie może pan inaczej, jest pan byłym piłkarzem, jest pan wiceprezydentem. elementem UEFA i z panem byłym prezesem PZPN-u, no nie można przed meczem skazywać ich na porażkę, tak? Nie, nie wychodzi. Ja jak analizuję polską drużynę i drużynę Szkocji, to nie wydaje mi się, żebyśmy byli drużyną gorszą od nich, jeżeli chodzi o jakość zawodników na każdej pozycji. My jesteśmy dzisiaj w sytuacji, można powiedzieć, psychicznej. fizycznej, troszeczkę w innym miejscu, bo mieliśmy te wszystkie drobne problemy. Natomiast w piłkarskim nie jesteśmy gorsi od Szkotu. Mam zawodników, którzy grają w lepszych klubach i tak dalej. Ale co z tego, panie Zbigniewie, będzie aż chyba 6 czy 7 zmian w stosunku do tego meczu z Portugalią. Gdzie tutaj mówić o stabilizacji, stabilności? Przecież drużyna musi się zgrać ze sobą. To jest inny temat. Ja nie chcę być ani prokuratorem, ani adwokatem. O prokuratorze jeszcze pogadamy. Bardzo chętnie. Nie ma żadnego problemu. Nie chcę być ani prokuratorem w stosunku do naszej reprezentacji, ani adwokatem naszej reprezentacji. To niech to będzie analitykiem. Natomiast stabilizacja, powtarzalność to są rzeczy podstawowe, żeby drużyna reprezentacyjna miała jakąś swoją siłę. To jest potrzebne, jak zawodnicy przyjeżdżają na reprezentację. Stabilizacja. Każdy musi przyjechać i wie, czy gra, czy nie gra, wie jaka jest jego pozycja. To nie może być tak, że przyjeżdża 18-20 zawodników, jest loteria do ostatniego dnia. Ja wiem, że to tak teraz jest, ale że jest loteria, kto gra, kto nie gra. Stabilizacja jest najważniejsza, przede wszystkim w gry obronnej. My sami, ja dam prosty przykład. My na dzień dzisiejszy nie wiemy, kto jest pierwszym. bramkarzem, prawda? Raz gra ten, raz gra ten. No i czy to Pana zdaniem nie jest kuriozum? Przecież po meczu z Francją pierwszym bramkarzem, przepraszam za wyrażenie i przepraszam za taką jednoznaczną opinię, powinien być Łukasz Skorupski. Przecież jak my, powiedzmy sobie jedną rzecz. Skorupski przez dwa, trzy, cztery lata siedział na tej ławce spokojnie, nie mądrzył się. Kiedy wchodził na boisko, zawsze był w stu procentach pewny. I mecz ostatni z Francją, gdzie my po dwóch meczach byliśmy już out na Mistrzostw Europy. Mecz z Francją, nieskąd się 4-5-1 dla Francji, tylko dlatego, że mieliśmy Skorupskiego w bramce i był też men of the match, prawda? Wybrany najlepszym bramkarzem. Czyli ty w pewnym momencie masz jedną pozycję pewną. To już sobie nie rób schodów, już sobie nie rób dylematu. Masz jedną pozycję pewną, a wiadomo, kto jest kierownikiem obrony. Bramkarz. Co czują obrońcy? za plecami, jak czują dobrego bramkarza, wiedzą jak się mogą z nim ułożyć, wiedzą kiedy on wyjdzie, kiedy on nie wyjdzie, na co mogą liczyć, a my z tego rezygnujemy, bo w każdym meczu mamy innego bramkarza. Wydaje mi się, że sami z tą stabilizacją walczymy negatywnie, nie wiadomo czy wiadomo po co. I to jest błąd Michała Prowierza. Znaczy ja nie mówię, bo ja nie chcę, ja nie chcę Michała oceniać czy to są błędy, czy nie błędy, bo wydaje mi się, to jest w ogóle błąd pewnego stanu rzeczy, bo pewne rzeczy trzeba dyskutować. To nie jest tak, że jak ktoś jest selekcjonerem reprezentacji, To jak to się mówi, ma wolną kartę i robi co mu się poda. Oczywiście selekcjoner do gra zawodników, selekcjoner wybiera drużynę, ale z selekcjonerem trzeba dyskutować. Bo jeżeli dwóch ludzi, trzech dyskutuje i mają do siebie zaufanie, to wymieniają się doświadczeniami, wymieniają się poglądami. Natomiast potem selekcjoner na podstawie tych doświadczeń, tych dyskusji wyciąga sobie wnioski. Ale z kim ma dyskutować? Z asystentami? Z piłkarzami? Ja nie wiem, nie wiem, nie wiem z kim. Z prezesem? Brawo, nie wiem z kim, natomiast ja uważam, że przykładowo, akurat jeżeli chodzi o... opozycję w bramce, to to jest w ogóle niepotrzebne napięcie. Skorupski jest bramkarzem numer jeden, nie ma o czym dyskutować. Dopóki Skorupski będzie dobry... To, czy to będzie Bułka, czy to będzie Drągowski, czy to będzie Grabara, czy to będzie Mrozek, czy to nie wiadomo kto, jest jakaś hierarchia bramkarzy i dobrze jest mieć hierarchię. Bo Jerzy Engiel miał taką fajną metodę. Ja patrzę, on ma ranking na każdej pozycji. Tam na ścianie u niego wisiał. Prawa, obrona. Ten, ten, ten, ten. Jak pierwszy z rankingu nie był do dyspozycji, miał kontuzję, to wchodził drugi. On sobie w ogóle głowy nie zawracał. Głowy nie zawracał. Czyli nie analizował przed każdym meczem, w jakiej dyspozycji są bramkarze? Nie, absolutnie. To jest w ogóle strata czasu. Ale Michał nie lubi stabilizacji. Michał lubi pewne rzeczy. Nawet niektóre powołania. Powołuję modelu chłopaka z Lecha Poznań. Gurgula. Ale Kozubal też. Kozubal też. Ale ani jeden, ani drugi nie są jeszcze. Masz ciężki mecz z Portugalią. Zaczynasz przegrywać jeden. 1-2-0. 1-2-0. Widzisz, że ten Vitinha, że Vitinha przyspiesza wszystko. Fenomenalny gość. No, dobry piłkarz. No w tym momencie musisz zareagować i musisz wrzucić kogoś doświadczonego, a nie chłopaka, żeby debiutował. Daj mu zadebiutować w innym meczu. No wyniki dziewczyny. świat. Musimy starać się nie przegrać. 5-0, 3-1, staramy się grać do końca. Natomiast Michał lubi czasami takie rzeczy robić i musimy się do tego przyzwyczaić. Oczywiście Michał jest trochę hazardzistą, bo lubi, zawsze mówił, ultra ofensywnie. To powoduje pewne ryzyka. Jeżeli chcę tak grać, to mówię. Ja dzisiaj jestem kibicem reprezentacji narodowej, człowiekiem, który w tej reprezentacji grał 80 chyba meczów i tak dalej, i tak dalej. Mogę się na pewne rzeczy wypowiadać i nie jestem absolutnie złośliwy w stosunku do tego, co mówię. Natomiast ta drużyna to nie jest zła drużyna. Tylko ta drużyna gra źle w piłkę. To dlaczego? Może ma złego trenera? Trudno mi powiedzieć, no trener nie jest za wszystko odpowiedzią. Czasami piłkarze też muszą się sami skrzyknąć, prawda. Nie wszystko zależy od trenera. Czasami tak dzisiaj, żeśmy na śniadanie byłem ze znajomymi i żeśmy tak się trochę śmielił, że iść tak. że nasza drużyna to są chłopcy food truckowi. W food truckie mamy dwóch dziennikarzy. To wszystko jest młodzieńcze, wszystko jest dobrze, zadowolenie. Gramy po meczu 5 minut, po meczu jesteśmy zrelaksowani. czasami nie da. No i właśnie, czy po meczu pan zrobiłby sobie fotkę, zrobiłby pan sobie zdjęcie z Cristiano Ronaldo na miejscu Piotra Zielińskiego i pana Nikoli Zalewskiego? A tu będę bronił, tu będę bronił piłkarzy, bo ja panu dam prosty przykład. A jakbyśmy wygrali ten mecz? Ale to jest zupełnie inna sytuacja. To nikt by nigdy miał z tym problemu. To byłoby didaskalia. Ja mówię tak, jest pewien... Ja ich rozumiem i nie mam w ogóle zamiaru ich za to krytykować. Natomiast jest inny aspekt. Jeżeli ja mówię, że ty jesteś reprezentantem Polski... To wie co znaczy, że ty reprezentujesz Polskę, ty reprezentujesz polskich kibiców i ty musisz wejść w psychikę kibica. Kibic po meczu... Nie robi tak jak ty, że weźmie kąpiel, wyczyści się, umyje, ubierze i zapomni o tym, co... Kibic w tym żyje, kibicowi jest przykro, kibic nie ma się gdzie... Rozpamiętuje, całą noc często. Kibic nie ma się gdzie... Jak to się mówi? Adrenalina, biegając, grając, to wszystko z siebie wychodzi. Kibic ma to wszystko w środku i wydaje mi się... Ja na ich miejscu bym pewnie tego nie zrobił, bo bym był w ogóle w innym... Inaczej psychicznie bym do tego podchodził, bym był pewnie wkurzony, że się meczu... Ale może właśnie trafił Pan istotę problemu. Może oni nie są wkurzeni, Panie Zbigniewie. Może im brakuje takiego wkurzenia, nie powiem mocniej. No tak, bo generalnie myśmy przygrali ten mecz 5-1. Oni nas tam kręcili w drugiej połowie. Ale ja jestem człowiekiem, który wydaje mi się, że trochę się na piłce zna. Z drugiej strony, żeśmy dostali jedną żółtą kartkę, to chyba dostał bramkarz, prawda? Czyli w tym meczu, no zauważyłem takie... meczu, no jak jestem słabszy, to muszę przeciwnika jakoś zatrzymać. Jak nie mogę normalnie, to są też żółte kartki, prawda? Muszę im trochę w tym przeszkadzać. Czyli to zabrakło waleczności? Nie, nie wiem, czy zabrakło. Znaczy, przecież Przepraszam bardzo. Zwycięstwo zawsze jest pokłosiem waleczności, walki, serca. Porażka w naszej rzeczywistości jest zawsze pokłosiem. Nie chciało im się, nie walczyli, mają to w D i tak dalej. Ale sam pan powiedział, że powinni mieć kilka kartek co najmniej żółtych. A była raptem jedna dla bułki. No nie, ja mówię, że nie powinno być. Ja mówię, no trochę ten mecz tak wyglądał. Ten mecz w drugiej połowie wszedł na takie tory, że od początku było czuć... Że to jest tylko kwestia czasu, że on strzelał jedną czy dwie bramki. Prawda? Nikt nie przewidował pięciu, prawda? Potem to już było w ogóle game over. To, co nasi robili przy trzeciej, przy bramce nożyczami strzeloną przez Christiana Lendardo, to siedmiu zawodników stoi i się patrzy, prawda? No ale mówię, no brakuje im takiej, można powiedzieć, koncentracji. Może brakuje liderów, bo to jest ważne. Piotr Zieliński nie jest liderem, jest kapitanem. Piotr Zieliński jest fantastycznym piłkarzem. o wielkich umiejętnościach. Jego wrażliwość, jego psychika według mnie nie predysponuje go do tego, żeby być liderem. On zawsze zrobi swoje, on zawsze będzie swoje grał. On ma fantastyczny, jest to fantastyczny chłopak, który też dużo rzeczy robi, pomagając innym. w Polsce. To prawda, fenomenalną robotę nie tylko na boisku. Natomiast to nie jest facet, który wejdzie do szatni i rzuci butelką o ścianę, czy poje kilka rzeczy na K i na H i zmobilizuje innych. Jest po prostu inny. Ale ja tak się zastanawiałem, że jak myśmy mieli taki okres dobrego grania... tej reprezentacji, to mieliśmy, można powiedzieć, lidera w każdej formacji. Bo liderem na pewno był Wojtek Szczęsny albo Fabiański, jak grali. Liderem na pewno był Glik. Jest to takim mocnym liderem. Liderem na pewno w pomocy był Krychowiak. I liderem był Robert Lewandowski. Czyli mieliśmy tak tą czwórkę kręgosłupów w pionie, ten kręgosłup w pionie był bardzo mocny. I to wszyscy ludzie z charyzmą. A dzisiaj mamy tylko jedną czwartą tego kręgosłupa, który jeszcze nie zagrał Lewy. Dzisiaj mamy jedną czwartą, ale... Ja też, Robert Lewandowski, przyzwyczajmy się do tego, że Robert Lewandowski ma 36 lat, Robert Lewandowski będzie strzelał bramki przez następne 5 lat w Barcelonie, czy obojętnie gdzie pójdzie. 5 lat? Nie przesadza Pan? Mówię 5 lat w Barcelonie, czy obojętnie gdzie pójdzie, dopóki się nie zataśnie. zatrzyma, będzie strzelał bramki. Natomiast dzisiaj nie możemy oczekiwać, że Robert Lewandowski będzie nam wygrywał mecz, jak to robił 3, 4, 5 lat temu, gdzie brał piłkę, czasami przebiegł o 20 metrów, mijał przeciwników i tak dalej, i tak dalej. Jego najwspanialszy okres w reprezentacji też łączy się z drugim napastnikiem obok niego. Adam Nawałka wrzucił mu Milika blisko i ta dwójka funkcjonowała przez 2 czy 3 lata. Potem dochodził Piątek, prawda, dochodził Świderski i tak dalej. Dzisiaj Robert Lewandowski sam z przodu będzie miał problemy, bo wszyscy go znają, wszyscy używają w stosunku do niego siły fizycznej itd. Czyli musi blisko Roberta grać, czyli my musimy grać dwójką napastników, jak jest Robert Lewandowski. Czyli to jest problem dla Michała i o tym trzeba myśleć. Ta kontuzja lewego, to myśli Pan coś poważnego? Widziałem wczoraj w parku, gdzieś tam był w jakimś parku z dzieciakami, czyli były tam huśtawki, jakieś różne montagne russe, czyli różne rzeczy się działy. Nie no po prostu umówmy się, Robert Lewandowski ma jakiś ból pleców i tak dalej i tak dalej. 36 lat, musi się przygotować, musi się zrelaksować. Akurat to nie są mecze i ból pleców lepiej żeby przeszedł niż ma się nasilać w jego wieku. To po prostu z tych meczów. Zrezygnował. Pewnie jakby to były dwa mecze o mundial czy o final Champions League, to pewnie byłby... Ale przepraszam bardzo, panie Zbigniewie, ale to też jest mecz o coś dzisiaj. No nie wiem, ale każdy ma inny... Czyli co, dzisiaj dla Roberta Lewandowskiego ważniejsza jest Barcelona niż reprezentacja? A co pan na to? A co pan na to? Ja tylko pytam. Ja zadaję pytania. A proszę nie unikać odpowiedzi. Znaczy, ja panu powiem, no. Trudno mi się do końca wypowiedzieć. Ja widziałem ostatnio w 2-3 dni w social mediach i tam są bardzo fajne zdjęcia Roberta uśmiechniętego, robi itd. Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Wie Pan, jak jest ból pleców to trudno go dobrze zlokalizować, nie zlokalizować. Boli go, nie może przyjechać. Tylko Pan wie jak Pana boli. Brawo, tylko Pan wie jak Pana boli. Ja muszę powiedzieć, ja na reprezentację dopóki grałem, przyjeżdżałem. Zawsze, nawet jak mnie klub straszył, że mnie odsunął od składu, bo ja też miałem taki mecz, graliśmy Juventus-Milan, graliśmy mecz Juventus-Milan i w tym samym dniu był mecz reprezentacji Polski, na Łużnikach ze Związkiem Radzieckim. I mi powiedzieli, jak będziesz na ten mecz, to... To na ławkę wchodzisz. Nie możesz na ten mecz pojechać, nie było wtedy dat FIFA i UEFA i tak dalej, i tak dalej. Zresztą sam fakt, że myśmy mecz jako Polska grali w dniu meczu ligowego we Włoszech. Ja powiedziałem, panowie, mylicie się. Jak chcecie mnie odstawić, to mnie odstawicie. Jadę na mecz reprezentujący. reprezentacji Polski. Jestem Polakiem, to jest moja reprezentacja. Przegraliśmy ten mecz chyba 2-1. Najwięcej mnie w życiu pokopali w tym meczu wtedy na Łużnikach. Bałtacza mnie tak pokopał, że... To był rok który? Pamięta Pan? Chyba był 83. Czyli już po Hiszpanii. To było po Hiszpanii. Czyli wtedy zwycięski remis. Wtedy był zwycięski remis. I Pan wtedy był w koszulce Bałtaczy? Po meczu ze Związkiem Sowieckim. Do dzisiaj panu to wypominają. Ale kto? No parę osób. Debile, debile. Ale dlaczego mi nie wypominają, że po meczu z Peru byłem w koszulce PEMU, po meczu z Kameruną, po meczu w WUHA. Próbujemy wymienić się koszulkę i od razu ją założyć. Bo jak człowiek był spocony, nie chciałem, żeby czasami trochę wiatr i tak dalej. Wzięliśmy do studia. Panowie, nie łączmy polityki. Bo wie pan, ludzie mogliby powiedzieć, że nie Peru nas okupowało wtedy. No tak, ale... ale Peru nas nie okupowało, ale wtedy wydaje mi się, że ja nie miałem w tym żadnego problemu. Wymieniłem się z Bałtaczą koszulką, założyłem koszulkę, zawołali mnie do studia, poszedłem do studia. Umówmy się. A wracając jakby już do tego, jak dzisiaj piłkarze podchodzą do tych meczów. Dzisiaj reprezentacja znaczy mniej niż kiedyś? Trudno, trudno. Ja nie chciałem odpowiedzieć za nich. Dla mnie reprezentacja to było wszystko. Ja grałem w reprezentacji, to dla mnie nie... nie było ważniejszego meczu niż reprezentacja Polski. Ale gdzieś też dla mnie był bardzo ważny Widzew. A jak grałem na zachodzie, to grałem w Juventusie i w Romioncu. Grałem jako zawodnik profesjonalny, to w każdym meczu dałem z siebie wszystko. Ale gdzieś jeszcze miałem powiedzieć, że takie zaangażowanie, sentymentalne zaangażowanie, no to grałem. Poza tym myśmy grali w fajnych czasach dla reprezentacji Polski, bo myśmy grali w czasach niełatwych. Myśmy grali w czasach, gdzie żeśmy czuli, że dajemy taką przyjemność troszeczkę społeczeństwu. Myśmy czuli czas, jak graliśmy mecz w Barcelonie i było 30-40 kibiców i napis Solidarność. To były przyjemne kwestie. Ja pamiętam, że graliśmy kiedyś mecz Juventus-Turin-Lechia-Gdańsk. I przyjechało chyba 50 kibiców z Gdańska, gdzie 20 chyba poprosiło. o azyl i mieli tam jakieś pewne problemy. Nie chcę dzisiaj chwalić ani mówić, ale gdzieś tam starałem się im pomóc. Jestem zawodnikiem, który grał finał z Liverpoolem w słynnym meczu na Hejd. gdzie zginęło 39 ludzi i jako jedyny nie wziąłem premii za ten mecz. Całą premię oddałem na fundusz pomocy rodzinom ludzi zmarłych. Czyli dla nas reprezentacja. My byliśmy innymi, pod pewnymi względami byliśmy innymi ludźmi. Naszym nieszczęściem troszeczkę, naszym nieszczęściem troszeczkę było to, żeśmy się urodzili i żyli w kraju, gdzie pewne wartości nie były dotrzymane. Mi też by się podobało grać dzisiaj w piłkę, być o 30 lat. Młodszy gra dzisiaj w piłkę i zamiast mieć trzy taty w trzech zakładach pracy i to była jedyna moja wynagrodzenie i pójść je odbierać, mieć, nie wiem, zarobić kilka milionów. euro za kontrakt. Natomiast no niestety są pozytywy, negatywy, ale w sumie to ja jestem zadowolony, że my dzisiaj w innym świecie żyliśmy. Ale proszę powiedzieć, jak pan tak porównuje czasami, to ile pan zarobiłby dzisiaj, jako Zbigniew Boniek, w porównaniu z tym, co zarobił pan wtedy? Czy piłka i wtedy te pieniądze, które pan zarobił w Juventusie, w Romie, pozwoliły panu na dostatnie życie? Absolutnie nie. Ja grałem w Juventusie, w drużynie Fantastycznie, gdzie grali świadkownici piłkarze w Romie. Ja nie znam jednego zawodnika z tamtych czasów, który dzisiaj jest bogaty. Oni po prostu wszyscy żyją dobrze, żyją normalnie, ale to nie można mówić o jakimkolwiek przypychu. Myśmy zarabiali pieniądze, które pozwalały nam na 2-3-4 lata życia po karierze piłkarskiej. Dzisiaj piłkarz zagra 3-4 lata i może żyć. On całe swoje życie, wnuczki i tak dalej. To na czym Pan zarobił? To znaczy inaczej, to szczęście. Mnie zawsze interesowało jak skończyłem grać w piłkę nożną. Wiedziałem, że piłka nożna nie ustawi mnie na całe życie. Miałem rodzinę i zawsze myślałem o tym co będę robił dalej. Zawsze mnie interesował rynek praw telewizyjnych. I ja przez 10-12 lat po zakończeniu kariery, albo nawet przez taki, no tak to było około 10-12 lat, To byłem chyba najważniejszym graczem na rynku włoskim, jeżeli chodzi o prawa telewizyjne do meczów drużyn klubowych i do meczów drużyn reprezentacyjnych. I ja uważam, że mi to pomogło ustawić się dobrze w życiu. Czyli gdyby nie to, żyłby Pan na przeciętnie zamożnym poziomie? Tak, absolutnie. A dzisiaj Pan jest bogatym człowiekiem. To znaczy, bogactwo zależy w czym się liczy. Oczywiście, nie mogę narzekać. Jestem zabezpieczony finansowo, natomiast bogactwo to nie są tylko pieniądze. Bogactwo to jest dusza, głowa, jak pan się czuje, jaką ma pan rodzinę, jak pan żyje na co dzień, jaką ma pan żonę itd. Jest wiele elementów, które świadczą o bogactwie. W 1976 roku, czyli jeżeli dobrze liczę, miał pan 20 lat, ożenił się pan ze swoją obecną żoną. Oczywiście. Czyli niebawem będzie 50. Jak to się udało, że jesteście razem? Jaka jest tajemnica tego fantastycznego, szczęśliwego związku? Pewnie dzisiaj ci, którzy się dzisiaj pobierają i tak dalej, do 50 nie dojdą, bo dzisiaj jak to się mówi, potem jest wymiana karosery, wymiana gum i tak dalej. Dzisiaj ludzie jak mają jakiś problem, to się rozchodzą. U nas jest... Kryzysu nie miałem żadnego głębokiego. Ani jednego? Nie rzucała żona w pana filiżanką? Ale to żona rzuca filiżanką, bo trochę była ganiarzem w centra, ale z innego powodu. Nie, nie, kryzysu, kryzysu. Natomiast ja miałem bardzo dobry układ, bo moja żona się nie interesowała specjalnie piłką. Czyli miałem ten taki, żona nie chciała chodzić na mecze, być na meczach, uczestniczyć w meczach, pokazywać się na trybunach i tak dalej, i tak dalej. Czyli miałem od tego absolutny odlot. Ale nie irytowało to pana? Nie, wręcz przeciwnie. Muszę Panu powiedzieć, że wracając do tego meczu, ten mecz Juventus-Liverpool, wygrywamy 2-0, godzina 11 wieczorem, wychodzimy z szatnia, wtedy nie było Mik Zon czy konferencji, tylko dziennikarze stali pod szatnią. Ja wychodzę z tej szatni, cały świat był pod tą szatnią, dziennikarze angielscy, włoscy. Ciężko mi było w ogóle się przebić, żeby z tej szatni wejść do samochodu, to musiałem 100 tysięcy... wywiadów udzielić, no potem wszedłem do mojego samochodu, zamknąłem się, puściłem sobie spokojnie radyjko, jadę do domu, jadłem ze stadionu Komunale do domu z 10 minut do garażu i patrzyłem, jak cholera klucze zapomniałem od domu, zapomniałem klucze od domu i dzwonię raz, drugi, trzecim razem słyszę, że coś tam się w środku dzieje, że żona wstaje, otwiera mi drzwi, taka zaspana. Zasłaniałem buziak, buziak i żona mówi tak, no i co wygraliście? Ja mówię tak, wygraliśmy 2-0, a to fajnie. A mi się nie spytała, trzy bramki szczeliłem, czy coś człowiek by się chciał, że tak powiem, wyżyć, pochwalić z tym wszystkim. I tak sobie pomyślałem, jakie to jest, z jednej strony to jest fajne, to jest sympatyczne, to jest miłe. A co by Pan doradził dzisiaj współczesnym piłkarzom? Gdzie mają szukać takich żon, jak Pan znalazł? Nie, to nie słabo. Każdy ma swoją rzecz. Każdy myśli, że jego żona jest najlepsza, każdy myśli, że jego żona jest najkochańsza. Później są różnego rodzaju sytuacje. To trudno mi powiedzieć. Czasami żartując, patrząc na tą panoramę, która jest dzisiaj, jak to wszystko wygląda, to ja się czasami śmieję i mówię, że myśmy rząd szukali w bibliotekach, w kościele, w szkole. i tak dalej. Dzisiaj często żony się szuka w dyskotekach, w nightclubach i tak dalej, i tak dalej, że to inaczej troszeczkę wygląda, ale mówię, każdy sobie życie sam układa. Proszę Państwa, to jest live ze Zbigniewem Bońkiem. Mamy kolejną sondę dla Państwa. Tym razem pytanie brzmi, czy uważasz, że Zbigniew Bonik powinien ponownie zostać prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej? Zapraszam Państwa do lajkowania, zapraszam do subskrypcji. Sonda i wyniki za chwilę. Może Pan odpowie na to pytanie. To znaczy ja chciałbym uniknąć odpowiedzi na to pytanie, mnie to na dzień dzisiejszy w ogóle nie interesuje. Na dzień dzisiejszy, ale co będzie potem? Wybory są chyba na jesieni przyszłego roku. Nie, Panie Bogdanie, naprawdę nie jest to temat absolutnie... Ja widzę czasami, to czuję, że dzisiejszy zarząd i niektórzy ludzie są troszeczkę... Zazdrośni, zazdrośni i ja to widzę, ja to widzę, to jest takie szukanie ciągle czegoś i... Ale nie powiedział pan, nie, na pewno nie wystartuje. Rozumiem, że przepisy są takie, że pan mógłby wystartować. Jak ja bym chciał wystartować, to mogę wystartować i ubiegać się o to, żeby być ponownie prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ale ja panu powiem jedną rzecz. Prezes Polskiego Związku może mieć dwie kadencje. I nie jest to łatwa sytuacja, żeby kto jest prezesem, żeby nie wygrał walki o drugą kadencję, bo jednak jest w środku, ma wszystkie mechanizmy, może wiele rzeczy obiecać i tak dalej w środku. Jest czary, jest dzisiaj w ogóle o tym, o tym... w ogóle nie myślę. Poza tym ja inaczej do tego podchodziłem, bo mi bycie prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej do niczego nie było potrzebne. Bo ja mógłbym tylko stracić. Ja byłem legendą polskiej piłki, człowiekiem, który z polską piłką jest związany. Coś w tej polskiej piłce zrobił, szanowany na świecie i tak dalej. Czyli ja startując na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej w 2012 roku, wiedziałem, że to jest dla mnie tylko i wyłącznie ryzyko. Ale ja nie startowałem po to, żeby dopisać sobie tego do CV. Ja startowałem, powiedziałem, że Polska Piłka Nożna piłka leży. Właśnie polska piłka nie była pod względem organizacyjnym, zarządzaniem, marketingowym, była na samym dnie. Wtedy był tak zwany taki WWW koniec PZPN-u. Niczego nie było. Cały czas była jedna i ta sama piosenka, która nie była, że tak powiem, śpiewana, bo sędzia się pomylił, tylko po prostu ludzie tak myśleli. Dlatego się przystąpiłem do walki, bo chciałem po prostu, chciałem, czułem się jeszcze na tyle silny, żeby móc tą polską piłkę zmienić. I myśmy polską piłkę zmienili totalnie. Zresztą inaczejśmy też do tego... Podchodziłem, bo pan tam prosty przykład. Ja na sali wyborczej, jak było nas pięciu wtedy, bo wtedy był Kręcina, chyba pan Antkowiak, Romek Kosecki, Potok i ja. Było nas pięciu kandydatów. To ja zaraz po wyborach, zaraz po wyborach musiałem nominować trzech wiceprezesów. Jednego wiceprezesa nominałem Romka Koseckiego, który był moim rywalem. I Marka Koźmińskiego, który deklarował wszędzie w gazetach oficjalnie, że jest. za Koseckim. Czy pan się sobie wyobraża, że była taka sytuacja, jak ktoś kandyluje na prezesa i bierze na wiceprezesa swojego kontrkandydata. Dzisiaj to jest wszystko poukładane wcześniej. A dlaczego pan wtedy to zrobił? Uważałem, że po prostu są ludzie, którzy mieli prawo myśleć tak. tak jak myślą, mieli prawo ubiegać się o stolik prezesa, natomiast byli mi potrzebni do tego, żeby reformować polską piłkę. Bo dzisiaj jest to nikt z tego nie sprawia. Dzisiaj media społecznościowe tak spłaszczyły nasze społeczeństwo, bo my zapamiętamy historię o wielu rzeczach, nikt sobie nie pamięta, jaką myśmy zastali w 2012 roku i cośmy zostawiliśmy. Zreformowali wszystkie rozgrywki, cały związek, żeśmy rozbudowali w ogóle całą łączy nas piłkę, 100 tysięcy rzeczy, rozgrywki na wszystkich szczeblach, żeśmy wszystko... bo wszystko, całą, że tak powiem, piłkę kobiecą, żeśmy w Polsce, że tak powiem, zaszciepili taką, że ta piłka się rozwija, ona ciągle się rozwija, pomału, prawda, ale to wszystko idzie do przodu i to jest taki efekt łańcuch. Czy wszystko idzie, Panie Zbigniewie, do przodu? Bo przecież Pan skończył swoją kadencję w 2021 roku. Po powinno być w 2020, ale była pandemia. Minęły trzy lata i dzisiaj wiele osób mówi, że jak patrzy na... polską reprezentację, to jest to dno. Ale czy patrzymy na polską piłkę? Czy nie? Nie, na dnie nie jesteśmy. Natomiast wydaje mi się, że to jest takie spłaszczone spojrzenie, że ocena... Polski Związek Piłki Nożnej jest odpowiedzialny za 100 tysięcy rzeczy, za organizację, za popularyzację, za reprezentowanie, za stwarzanie warunków do uprawiania piłki nożnej, za stosunki z wojewódzkimi związkami. To jest 100 tysięcy elementów, 100 tysięcy rzeczy. Natomiast czy Polski Związek Piłki Nożnej jest absolutnie też... To się tak koryguje. Jeżeli reprezentacja dobrze gra, to związek jest dobry. Reprezentacja źle gra, to związek jest... No tak to nie funkcjonuje, bo ja nie mam żadnego... Ale to jest wizytówka, panie Zbigniewu. Ale to jest na całym świecie, tak jest. Oczywiście, że tak. Natomiast ja uważam, że myśmy, że ja zostawiłem związek nowym ludziom w fantastycznej kondycji. Oni weszli na gotowe i mają to gotowe tylko pilnować, bo nie musieli niczego reformować. Myśmy zreformowali tak, wszystkie rozgrywki, ale wszystkie, absolutnie. To żeśmy 100 tysięcy rzeczy, mógłbym tu panu opowiadać 50-60 elementów, któreśmy zmienili, ale nie o to. Chodzi, czyli weźli w to i niech to dalej. Czyli prezes Kulesza powinien tak naprawdę tylko pilnować tego, co zrobiliście. I jak mu się to udaje. I pewne rzeczy ulepszać. Jak mu się to udaje. No trudno powiedzieć. Ja nie jestem cenzorem prezesa Kulesza. Ja muszę powiedzieć, kilka rzeczy mi nie wraca w mojej świadomości. Kilka rzeczy mnie do dzisiaj nie mam na kilka rzeczy. odpowiedzi, bo jestem sportowcem, lubię czyste zasady gry, uczciwe, twarde, ale czyste. Natomiast jak ja sobie pomyślę, że półtora roku przed wyborami zaczęła się taka oficjalna jazda z prezesem Bońkiem, z moimi współpracownikami, z ludźmi, którzy gdzieś tam przy mnie byli i to robiła jedna z gazet i to robił jeden dziennikarz. Ja potem dzień po wyborze Prezesa widzę, że pierwszy wywiad, który prezes udziela temu dziennikarzowi, to muszę powiedzieć, no pewne wątpliwości co do uczciwości tej całej gry mogłem mieć. Tym bardziej, że ja obiecałem zarówno jednemu kandydatowi, jak i drugiemu i Markowi i Czarkowi, że ja się nie będę wtrącał. Jesteście obydwaj moimi wiceprezesami i nikomu z was nie będę pomagał, nikomu was nie będę forował, aczkolwiek prywatnie. Prywatnie zawsze uważałem, że Marek Koźmiński był bardziej przygotowany na funkcję prezesa od Czarka Kuleszy. Ale to było moje prywatne zdanie. Okej, muszę dopytać, czy prezes Kulesza to jest właściwy człowiek na właściwym miejscu? To nie jest ocenia. A dlaczego pan nie chce ocenić? Pana też oceniali, jak pan był szefem PZPN. Oczywiście, ale to czy ja panu powiem, czy był, czy nie był, co to zmieni? Bo interesuje mnie spojrzenie byłego prezesa na obecnego. Mi się wydaje, że pewne, pewne, że ja, jak tak powiedziałem, myśmy nie zostawili znów, bo to nie ja, bo to nie jest, jest takie stare hasło fajne, które ja zawsze lubię mówić, że samemu idzie się szybko, ale w dobrej grupie ludzi idzie się dalej. Ja mam w sobie bardzo dobrą grupę ludzi dobraną. Ludzi, którzy wiedzieli, którzy lubili pracować, którzy znali zagadnienia, do których miałem pełen szacunek i myśmy pewne rzeczy zrobili, zostawiliśmy to, bo to, myśmy to w polskim wniosku piłki nożnej zostawili. I pytanie jest teraz takie, ja nie chciałbym na to pytanie odpowiedzieć, czy oni kontynuują to i ulepszają, czy pewne rzeczy, czy pewne rzeczy my tak, tego nie robimy, bo to robił Boniek. A jak Panu się zdaje? No dobrze, ludzie domagają się... Jak to jest nazwać przedmiot po imieniu, zna Pan to, nie? Tak jest, ale ludzie... Stefan Malarmę co powiedział. Pamiętam ten słynny wywiad pański. Że nazwać w trzecie po imieniu to zniszczyć czwarty uroku poetyckiego, który utkany ze szczęścia powolnego odgodywania. Po co mamy wszystko mówić jasno? Niech ludzie troszeczkę pogłówkują. Pani Justyna, czy jest szansa, żeby znów pan szefował PZPN-owi i pan Adam Brykalski? Czy pan Boniek planuje jeszcze kandydować na prezesa PZPN-u? Ludzie oczekują od pana deklaracji. Nie, nie, spokojnie, ja nie jestem politykiem. Ja muszę powiedzieć jedną rzecz, że jak coś komuś obiecuję i jakąś deklarację składam, to ją spełniam. Czyli za wcześnie jeszcze na deklarację, że wystartuje. Nie, nie, nie, w ogóle mnie to nie interesuje. Na dzisiejszym mnie to nie interesuje. Natomiast dam taki, pan przykład, to są takie fajne, takie fajne szoty, takie do opowiedzenia. Ja w 2012 roku byłem niewybieralny, prawda? Wszyscy mówią, nie, no Boniek jest niewybieralny, bo Boniek by chciał tutaj rządzić sam, tam, bo niewybieralny. I poszedłem na spotkanie z klubami pierwszej ligi. I wie pan, jaki był ich problem w 2012 roku, co dzisiaj się wydaje śmieszne. Panie prezesie, my byśmy na pana zagłosowali, mam taką prośbę. Czy pan, jak zostanie prezesem, to może nam pomóc, bo my opłacamy sędziów, bo wtedy kluby opłacały sędziów. Czy wy jako związek byście pokryli 50% kosztów? Wiemy tak, panowie, to jest nienormalne, że wy jako kluby opłacacie sędziów za sędziowanie meczu. Że wy po meczu sędziom dajecie kopertę, to jest w ogóle mechanizm, system. Chory, jak ja zostanę prezesem, to ja to zlikwiduję. No a skąd pan weźmie pieniądze? Wy się nie martwcie. Ja chcę być prezesem, ja się na piłce znam, ja wiem jak to zrobić. I to się stało. I to wszystko, co powiedziałem, to się wszystko... Zdarzyło od A do Z. Powiedziałem, że zreformuję rozgrywki, że wprowadzę barażę, że zmienimy Puchar Polski itd. Pewnie jak dzisiaj patrzę na politykę i na wszystko, to wiadomo, to jest inny świat. Im więcej się obiecuje, tym jest lepiej. A potem jak się obietnice realizuje, to już jest zupełnie inny problem. Tu jest pytanie dotyczące pańskiej obecnej funkcji, czyli bycia wiceprezydentem UEFA. Do kwietnia jestem. No właśnie do kwietnia. Dlaczego Rosja, pyta Malzachar, jest wykluczona z rozgrywek piłkarskich w Europie, a Białoruś i państwo na terenie Palestyny już nie? To znaczy trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Generalnie można powiedzieć, Białoruś wojny nie prowadzi. Może są sprzymierzeńcami, może coś takiego. Natomiast decyzje, które się podejmuje są decyzjami demokratycznymi. Gdzieś się głosuje na jakimś forum. Myśmy Rosję. zawiesili UEFA, bo ja jestem członkiem UEFA i się identyfikuję z tym członkiem. Rosja chyba zaczęła agresję i wojnę z Ukrainą zdaje się w czwartek, jeżeli się nie mylę, a w poniedziałek UEFA już zawiesiła Rosję. I Rosja jest zawieszona jako federacja. To nie jest wykluczona. Rosja jest wykluczona, zawieszona jako federacja. Jak się skończy wojna, już nie będzie mnie, ale UEFA zdecyduje. Po jakim czasie, w jaki sposób dopuścić od nowa drużyny rosyjskie do rozgrywek? To jest proces bardzo głęboki. To jest na zasadzie, że ktoś sobie w domu wymyśli, że jutro zawieszamy, wyrzucamy, robimy. Poza tym każdą decyzję, którą się podejmuje, potem są tak zwane trybunały międzynarodowe, ludzie się odwołują, ludzie dyskutują. Rosja też się odwołała od naszej decyzji, kiedyśmy wykluczyli z wszystkich rozgrywek na wszystkim szczeblu, żeśmy zawiesili i przegrali we wszystkich. Sąd, jak za tym są prawnicy, to nie są łatwe decyzje. A kwestia Izraela i ewentualnego wykluczenia za to, co się dzieje w strefie gazy? Zastanawialiście się nad tym w UEF-ie? Nie. Ja muszę powiedzieć, że UEFA nie chce być polityczną instytucją. My jesteśmy od tego bardzo, bardzo... Daleko. Natomiast prywatnie mi się też to wszystko nie podoba. Prywatnie to ja też mam swoje zdanie, że dzisiaj też. Wczoraj poszedłem w pewne miejsce i nagle widzę, że wokół nie mówią do mnie po polsku, tylko mówią w innym języku. Czyli mamy jakąś tam... że tak powiem ostatnio dzięki wojnie bardzo dużo nas przyjechało ludzi z Ukrainy. Zobaczymy jak to będzie wyglądało za kilka lat, jakie będziemy mieli z tego konsekwencje, jak będzie wszystko wyglądało. To są tematy, których ja specjalnie nie chcę dotykać, bo ja jestem daleko od polityki. Ja czasami się śmieję, jak się ze mnie chce zrobić komunistę, prawda? Że Boniek, przyjaciel Jaruzelskiego. Ja się bardziej i częściej spotykałem z premierem Morawieckim niż z panem Jaruzelskim, bo ja pana Jaruzelskiego raz w życiu... Raz w życiu widziałem, jak byśmy przyjechali z trzeciej miejscem z mundialu. 82 rok. 82 rok, trzecie miejsce z mundialu, przyjeżdżamy na lotnisku, biorą nas, wsadzają w samochód. Gdzie jedziemy? Władza lubi się pokazać przy piłkach. Cała drużyna pojechała. Dziękujemy, że się tutaj widzicie, rozumiecie. Normalna praktyka. Po 25 latach słyszałem, że jak ktoś się sfotografuje... Sfotografuję z władzą wtedy, wtedy w Rzeczpospolitej Polskiej. Pamięta pan wymianę zdań? Rozmawiał wtedy z panem generałem Jaruzelskim? Czy tylko uścistą dłoń? Pizna z władzą, no było. Gratulujemy, gratulujemy. Ciężko było tam w tym meczu. Ciężko było? Ciężko było panie premierze, ciężko było. Było bardzo ciepło w tym Alicante. Ale żeśmy dali radę tym Francuzom, no to gratuluję, bawcie się dobrze, do widzenia, do widzenia. I to było na tej zasadzie. A wreszcie... I Boniek przyje... no ale to... ale wiadomo, jest na rację, dzisiaj z tym hejtem mnie to absolutnie... Rusza to Pana jeszcze czy nie? W ogóle. W ogóle, muszę panować, mnie to bawi, jak Boga kocham. A czasami, jak czytam jakieś skojarzenia, jak czytam jakieś historie, to mnie to po prostu... Pana kręci może? Nie, kręcić może nie, bo co wie pan, nie jestem dzieckiem, żeby mnie to kręciło, ale czasami zazdroszczę ludzi fantazji, fantazji, którą mają. Fantazje w zniesławianiu innych, w hejtowaniu? Tak, w szyderze tak zwanej? W szyderze i w szyderze... Nie można pewnych rzeczy powiedzieć, bo to by było... Ale ostatnio gdzieś tam słyszałem, widziałem jeden taki hejt, jedno zdjęcie, które śmiają się sam... To proszę opisać, nie używając niecenzuralnych słów. Nie mogę, bo dotyczy to ludzi z polityki. Nie mogę, bo to... Czyli myślałem, że dotyczy pana. To znaczy nie, ze mną nie, ze mną to tam, mnie to czasami tam odróżnia, chociaż dzisiaj już z tym rudymi włosami jest trochę problem, czy coś tam, nie, no generalnie, ale nie, ludzie mają fantazję, ludzie mają fantazję niesamowitą, ale to dobrze. Generalnie my się w ogóle za mało uśmiechamy w Polsce, ja to widzę, wszyscy są nabuzowani, wszyscy są na... Naprawdę? Aż taka różnica? Myślałem, że to jest kwestia PRL-u, ale dzisiaj żyjemy trochę inaczej. Żyjemy inaczej, ale żyjemy inaczej może w miastach, gdzieś ludziom też jest ciężko, gdzieś tam w tych małych miejscowościach, ale generalnie, ale to wynika z klimatu. Wie pan, inaczej się pan budzi, jak ma pan słońce, 15 stopni, a inaczej się pan budzi, jak jest minus 3, czy plus 3, rzęsisty deszczyk i tak dalej, te chmury takie łowiane się kręcą, no ale wiadomo, u nas ten okres gdzieś tam połowa października do połowy stycznia, to jest taki najtrudniejszy, jeżeli chodzi nawet o takie stany depresyjne ludzi i tak dalej, no bo to się szybko robi ciemno, smutek. Jeszcze do tego reprezentacji wracając do reprezentacji. Jeśli Michał Probierz dzisiaj przegra ten mecz ze Szkocją i Polska spadnie do grupy, do dywizji B Ligi Narodów, czy powinien być zdymisjonowany? Czy pan na miejscu Cezarego Kuleszy by go odwołał? To nie jest łatwe pytanie. Ja uważam jedną rzecz, że Trudno na nieszczęście budować optymizm i przyszłość. Bo to nie jest łatwe, szczególnie w naszym społeczeństwie. Wydaje mi się i generalnie we wszystkich. Jeżeli komuś coś przez rok, półtorej nie wyszło, no to trudno, trzeba sprawę zbadać od środka, trzeba zobaczyć jak to od środka wygląda i tak dalej. Na pewno, jeżeli dzisiaj byśmy tego meczu nie wygrali, to nie są to przyjemne chwile. Do tego marca właściwie to będziemy zawieszeni w próżni. Przygraliśmy, nie wiadomo, co się będzie dalej działo. Ja nie chciałbym, żeby taka sytuacja nastąpiła. Poza tym trenera niekoniecznie trzeba zwolnić, bo się przegrało wszystkie mecze czy coś takiego. Trzeba analizować pewne sytuacje. Czy trener w drużynie odgrywa rolę pozytywną i może tę drużynę dalej nakręcać, czy trener jest czynnikiem, który może tę drużynę hamować. To są różne elementy, które o tym... A Pana zdaniem, czy drużyna probierza przez te kilkanaście meczów, daje szansę na rozwój? czyli jest jakiś progres w tej drużynie, pan go dostrzega, że z meczu na mecz, mimo że przegrywamy, gramy lepiej. Mam nadzieję, że go dzisiaj dostrzegę po raz pierwszy, bo natomiast muszę powiedzieć szczerze, analizując, czy my gramy dobrze w obronie, czy my gramy dobrze w ataku, czy my się dobrze przesuwamy, brak mi stabilizacji, brak mi zawodników, liderów na pewnych pozycjach. Czasami widzę taki troszeczkę, można powiedzieć, chaotyczny kasyg. przyjechał ten zawodnik z Poznania, fajny młody chłopak, gurgul, prawda, no ale mówię, no kędziora, kędziora to jest innej klasy obrońca. Czyli pan by sięgnął po kędziorę? To znaczy nie sięgnąłbym, ale ja mówię, no reprezentacja, muszą być pewne zasady. Reprezentacja to nie jest dla wszystkich. Na reprezentację trzeba sobie zasłużyć. Na reprezentację trzeba sobie zasługiwać. Romańczuk był na Mistrzostwach Europy, on potem po Mistrzostwach Europy już go w reprezentacji nie było. Teraz wrócił, zagrał jeden mecz. Dzisiaj nie będzie grał, bo już jest zmęczony. Zresztą Romańczuk, który jest chłopakiem szalenie inteligentnym na boisku, ale widać, że... że on motorycznie, motorycznie na ten pewien poziom jest za wolny, za bardzo. No są różne rzeczy. Ja mówię tak, wszystko się odbiera w zasadzie dyskusji. Skoro ja nie mam bezpośrednio, nie widzę tego od środka, nie dyskutuję. No to wie pan, jak to się mówi, za katedry, łatwo mówić, wrzuciłbym, zrobiłbym, zmieniłbym i tak dalej, i tak dalej. Oczywiście, jeżeli będzie nie tak, to świat się nie zawali. Kiedyś był Adam Nawałka i ja uważam, że popełniliśmy z Adamem pewien błąd. Adam był grogi, Adam był wykończony po Moskwie. No i wiadomo, terminy były szybkie, trzeba było podjąć decyzję. Adam, chcesz zostać? Ja tu mam dla ciebie przygotowany kontakt. Adamu niezdecydowany. Ja uważam, że trochę mi zabrakło wtedy. Czyli powinien Pan go wtedy przycisnąć? No, ja powiem Wam jedną rzecz. Adam, bierz żonę, jedź na 10 dni, jedź na 10 dni, przepraszam, tylko tutaj odstawię kolegę. Jedź na 10 dni na wakacje, jak wrócisz za 10 dni, to się usiądziemy i przegadamy, zobaczymy, czy tak samo myślisz. Czy tak samo myślisz, bo Adam musiał wdrożyć mnie trochę. zmienić, musiał odmłodzić, on był do pewnych zawodników przyzwyczajony i tak dalej, i tak dalej. I wtedy mogłem to troszeczkę, tak z perspektywy czasu, bo nie ma ludzi, którzy nie popełniają, ci, którzy mówią, że nie popełniają błędu, to są chorzy ludzie. Mogliśmy to inaczej zrobić. Dzisiaj, jeżeli chodzi o Brzęczka. Brzęczek w listopadzie od 2019 roku wywalczyliśmy awans do mistrzostw Europy, których nie było w 2020 roku. Ja go zwolniłem w styczniu 2021 roku. 13 miesięcy po wywalczeniu awansu. Coś się stało. Ja nie lubię pewnych rzeczy opowiedzieć. Coś się stało i według mnie... Popełnił Pan błąd wtedy? Nie. Ja uważam, że dzisiaj można to zrobić i była taka sama sytuacja. On zrobił tak. Tak samo. Sousie zabrakło troszeczkę szczęścia, bo za Sousie mieliśmy naprawdę dobrą drużynę, ale jak ktoś mówi, są trenerzy, którzy mają szczęście, którzy nie mają, bo my nawet mecz ze Słowacją, któryśmy przegrali, ale dobra, to nie ma o tym co wracać. Pewne rzeczy można byłoby zrobić lepsze. Natomiast wracając do Michała Probierza, bo nie chciałbym. Ja w tej drużynie nie widzę inaczej. Za dużo trochę, dla mnie to jest za dużo chaosu, za dużo tego, tam cały czas się coś wszystko, jak to się mówi. Jakby się bigo skręciło. Cały czas coś się dzieje, cały czas coś się dzieje, ktoś przychodzi nowy, raz jest ten, raz jest ten, raz jest tamten. Miesiąc temu cała Polska mówiła o o jedele. Cała Polska, my już mamy z Manchesterów, w ogóle jak i ten Manchester, w ogóle się na piłce nie znając, zrezygnowali z piłkarza i tak dalej. Jak na to patrzę, mówię, fajny młody chłopak, umie trochę w piłkę grać, ale brak w nim agresywności na tej pozycji. Brak mu fizyczności na tej pozycji. Jest inteligentny, bo umie w piłkę grać, ale... Ale był w Manchesterze, prawda? Ale to nie jest, ja mówię, to nie jest jeszcze przyszłość polskiej piłki, to nie jest zawodnik gotowy na numer 6 w reprezentacji. Po półtora miesiąca, po miesiącu już go w tej reprezentacji nie ma. Pewnie dlatego, że ma kontuzję, ale ja myślę, że gdyby nie ma kontuzji, to Michał i tak i tak, żeby go nie brał, bo miał takie szoty, że kogoś brała, bo następne zgrupowanie nie brał. Natomiast ja mu życzę jak najlepiej, bo inaczej dzisiaj myślę, ja muszę go czasami krytykować. Mówię to, ja go nie krytykuję jako Michała Prowisza człowieka, tylko... Ustosunkowuję się do tego, co on robi jako selekcjoner. Michał był trenerem, jak był młody, to ja byłem pierwszy, który go zatrudnił, pierwszy, który go wziął. Jego kariera zaczęła się od naszej współpracy. Natomiast dzisiaj widzę w tym wszystkim troszeczkę chaosu i mnie to zaskakuje, bo on już ma to doświadczenie. Przepraszam, tak długo jest trenerem, tyle meczów rozegrał, że z niego powinien emanować taki spokój, powtarzalność, stabilizacja. Mu tego brakuje. Zobaczymy, co się stanie. Miejmy nadzieję, że nie będziemy mieli tego problemu, że wszyscy razem będziemy się cieszyli ze zwycięstwa nad Szkocją. Oby tak było, tak jak Pan mówi, ale wyobraźmy sobie sytuację, że jest inaczej. Kontrakt Panu Michałowi Probierzowi kończy się chyba z końcem 2025 roku. Nie, to nie jest żadnym problemem. Żaden problem, można go rozwiązać. Znaczy kontrakt można rozwiązać, można nie rozwiązać, natomiast jak się nie rozwiąże, to się płaci i koniec. A widzi Pan w Polsce lepszych trenerów do pierwszej reprezentacji niż Michał Probierz? Ciągniemy Pan za język. Ja bym nie chciał, żeby taki problem był, ale wie pan, kiedyś się mówiło, no są trenerzy, którzy chcieliby. Mówi się, że Papszul mógł być trenerem reprezentacji, mówi się, że Skorża mógł być trenerem reprezentacji. Jest Janek Urban, który ma wszystko, tak się złożyło, że nigdy nie było takiej możliwości, żeby go sprawdzić. Czy coś takiego. Piłka nie lubi pryszności. Nam się wydaje, że jak Robert Skowrandowski skończy granie, to nie będziemy mieli reprezentacji. Nagle się okazuje, że wszyscy mówią, że 30-40 minut W Porto żeśmy grali bardzo dobrze i Roberta Lewandowskiego nie było. Piłka nie robi próżności. Oczywiście Roberta będzie nam zawsze brakowało, bo mówimy o najlepszym polskim zawodniku, o jednym z najlepszych zawodników, napastników w XXI wieku. Ale to jest normalne. Każdy się gdzieś starzeje i każdy gdzieś tam potem odchodzi. Miejmy nadzieję, że Robert jeszcze przez kilka lat tej reprezentacji będzie pomagał. Czyli gdyby trzeba było zmienić trenera, nie życzymy tego absolutnie Michałowi Porbieżowi, życzymy wygranej albo remisu? To pan to powiedział. Tak jest. Ale życzy pan Michałowi Probierzowi chyba sukcesu. Ja życzę, ale ja muszę panu powiedzieć jedną rzecz. Ja mam jedną rzecz. Nigdy o nikogo w życiu nie byłem... zazdrosny i każdemu życzę jak najlepiej. Natomiast nie jestem z tych, który, że tak mówi, lubi zabarwiać rzeczywistość. Jak coś mi nie pasuje, to mówię. Ale potrafi Pan w barwny, kolorowy sposób opowiadać. Proszę Państwa, ogląda nas ponad 4 tysiące ludzi o tej porze. To naprawdę fenomenalna sprawa. Zapraszam do subskrypcji, zapraszam do lajkowania, zapraszam do udziału w naszej sądzie i zapraszam do zadawania pytań. I kolejne pytanie jest takie. Adek 1x. Co prezes Boniek by obecnie zmienił, wprowadził, aby polska piłka klubowa, jak i reprezentacyjna, szła do przodu, bo obecnie widać regres? No, no, się nie zgadzam. Jeżeli chodzi o polską piłkę klubową, to nie ma żadnego regresu. Tylko my nie jesteśmy uczciwi. Polska piłka klubowa jest skazana na przeciętność. I to wynika z bardzo prostego faktu, że my sprzedajemy najlepszych piłkarzy, jak tylko pojawią się... możliwości, natomiast kupujemy piłkarzy z drugich, z trzecich lig europejskich. W związku z tym gramy na poziomie drugich, trzecich lig europejskich. I to jest rachunek prawdopodobieństwa. Bardzo prosty. My nie możemy być dobrzy, my nie możemy być dobrzy, bo my po prostu nie mamy piłkarza, piłkarze wyjeżdżają. Nasi polscy piłkarze wyjeżdżają, a bierzemy... Dopóki nie będzie więcej pieniędzy, nie będziemy mogli zawodników polskich zatrzymywać w kraju tych najlepszych, dlatego nie będziemy mieli sukcesów. A czy Czesi mają więcej pieniędzy w klubach? A gdzie ich drużyny są? Spokojnie, Czesi mają też inną mentalność i są, mają więcej pieniędzy. W tych klubach, które grają w europejskich pucharach, to jest inna własność. Jeszcze jest, nie dał Pan mnie do końca, jeszcze jest umiejętność zarządzania drużyną, bo Czesi jak mają dobrego piłkarza, to nie sprzedają za 5 milionów euro, tylko mówią, ty dostaniesz jeszcze rok, bo za rok będziesz wart 10. My sprzedajemy, u nas jest casting totalny, więc jak tylko ktoś przyjdzie i chce piłkarza, to od razu go bierze. Dlatego jak my nie będziemy mieli... Więcej pieniędzy, kluby nie będą bogatsze, właściciele nie będą bogaci, to trudno żebyśmy mieli lepszych piłkarzy. Dlaczego kiedyś polska piłka klubowa grała w półfinałach, ćwierćfinałach? Widze Fudź grał w półfinale rozgrywek europejskich. Bo był zakaz wyjazdu za granicę. Prawo, nie, nie był zakaz wyjazdu za granicę, zakazu nie było. do pewnego wieku. Ten zakaz to był taki, jakbym powiedział, umowny, bo jak ktoś przyszedł i ktoś położył kasę na stół, to każdego sprzedawali. Problem wyniósł. Wszyscy polscy piłkarze grali w Polsce. Przecież niech pan się zastanowi. A co by było, byś dzisiaj w Polsce tak szczęsny grał w Polsce, Skorupski... grałby w Polsce, Bułka grałby w Polsce, Bednarek grałby w Polsce, Piątkowski grałby w Polsce, Glikiec w Polsce, Lewandowski grałby w Polsce, Zieliński grałby w Polsce, Krychowiak grałby w Polsce. Ci zawodnicy porozstawieni po dwóch, trzech drużynach, byśmy mieli dwie, trzy drużyny standardowe. My i tak dzisiaj dość dobrze wyglądamy, bo na nasze umiejętności gramy w Conference League. która została stworzona dla takich krajów i dla takich drużyn jak Polska, żeby pomału się rozwijały. Jesteśmy blisko, żeby wejść też do Europy. To prawda, ale wie Pan co powiedział mi pewien człowiek, który się zna na futbolu, że za dużo, przepraszam za wyrażenie, sprowadzamy do Polski piłkarskiego szrotu. Ale to moja babcia nawet mówi to. No dobrze, dobrze, to Panie Zbigniewie, obrońcy, proszę przeanalizować prawie wszystkie zespoły ekstraklasy. Jakie są tam formacje defensywne? Większość to są obcokrajowcy. I może dlatego my mamy problem z defensorami. Ale czy mamy taki problem z defensorami? Mamy problem z parkadalią. My mamy, obrona to jest cała druga, jest odpowiedzialność. Natomiast czy mamy taki problem? Dlatego myśmy wprowadzali... pewne mechanizmy. Ja uważam, że u nas było tak. W ogóle mówimy o akademiach, o budowaniu piłki dla dzieci, że gdzieś się mają rozwijać, a potem pomiędzy akademiami, piłką młodzieżową, a piłką profesjonalną, nie było żadnego bridge, żadnego mostu. nie było, żadnego połączenia. W związku z tym wprowadziliśmy przepisy, że w tej piłce w pierwszej, w drugiej, w trzeciej, w ekstraklasie musi grać młodzieżowiec. I to są w rozgrywkach naszych, polskich. Nic do tego nie jest możliwe. I my ciągle mamy z tym problem. I dzisiaj ten przepis jest omijany, bo ludzie wolą zapłacić pieniądze, a nie wpuszczać młodzieżowca. Ja uważam, że to był błąd Polskiego Związku Piłki Nożnej. Dostał gotowy przepis, ten przepis funkcjonował, ten przepis dobrze eee... prawie 94 miliony euro zarobiły polskie kluby na sprzedaży piłkarzy, którzy byli młodzieżą sami w klubach ekstraklasy. Ktoś to wyliczył. Natomiast później zrobiono z tego przepisu. Aha, to był przepis boinkowy, to trzeba go troszeczkę zmienić. To jest to, o czym ja Panu mówiłem troszkę. No to zmienimy go. on jest, ale niekoniecznie musi być. To jest tak samo, jakby pan powiedział, że tak, że może pan jechać 100 na godzinę na autostradzie, ale jak pan powiedział 140, to się panu nic nie zrobi. Najwyżej zapłaci pan jakiś drobny mandat, ale bez konsekwencji. No nie może być przepis o młodzieżowcu, który jest przepisem takim, że niby jest, ale go może nie być, bo jak zapłacę karę, to nic mi nie jesteście w stanie zrobić. No przepis jak jest, to musi być. obowiązujący. Co by pan dzisiaj zrobił? Pyta nasz widz, nasz słuchacz. Absolutnie termin długofalowy. Ja uważam tak, że przede wszystkim jest też problem, bo naszym piłkarzom nie chce się płacić za dużo. Wolą zapłacić piłkarzowi, który przyjedzie z zagranicy, z zagranicy, z drugiej, z trzeciej ligi. Ten zawodnik z drugiej, trzeciej ligi, gdzieś tam hiszpańskiej, włoskiej, chociaż Włochów nie ma, bardzo mało jest, hiszpańskiej, portugalskiej, jest bardziej gotowy do gry niż polski młodzieżowiec. Natomiast w dłuższej materii ja uważam, że ci, którzy szkolą polskich piłkarzy, I idą w to, będą mieli większe profity i będzie im lepiej. Natomiast umówmy się co do jednej rzeczy, że dopóki nasze kluby nie będą... Czasami brakuje też ludzi, bo niech Pan zobaczy, u nas w Ekstraklasie jest bardzo dużo klubów, które są spółkami miejskimi, prawda, miasto pomaga. No tam się nie myśli o jakimś budowaniu... I gdyby nie miasta, gdyby nie samorządu, to te kluby by nie istniały. Tak, tylko tam się nie myśli o jakiejś polityce. Perspektywnie chodzi nam o to, żeby zamknąć rok budżetowy na zero, żeby nie było żadnego manka, żeby nie brakowało pieniędzy. To jest takie, jak to się mówi, życie z dnia na dzień. W sporcie życie z dnia na dzień nie doprowadza do sukcesu. Natomiast dzisiaj wyglądamy już lepiej, bo te kluby dobrze wyglądają. Nasze rozgrywki, jak mamy pomiędzy sobą, to są ciekawe. Mamy piękne stadiony, mamy piękne obrębowanie tego i zarządzanie przez kanał Plus. To wszystko dobrze wygląda. Mamy dwie drużyny, które grają w Conference League i dość dobrze. im idzie. Jak to się myli, to jest proces długotrwały, step by step. Natomiast przyzwyczajmy się do pewnej przeciętności, bo żebyśmy grali na poziomie Champions League i tak dalej, to potrzeba po prostu piłkarzy. Panie Zbigniewie, a może powiedzą sobie prawdę prosto w oczy. Nasz poziom to jest poziom dywizji B, a nie A. Tak, oczywiście, ja się z tym zgadzam. No to może lepiej, żebyśmy spadli. Nasz poziom piłki klubowej jest dywizja B. Nasz poziom piłki reprezentacyjnej, jeżeli weźmiemy, że to jest 16 drużyn, bo w tej grupie A jest 16 drużyn, to myślę, że w tych 16 drużynach mamy obowiązek i mamy prawo utrzymywać, bo my jesteśmy w tej szesnastce. Czyli dzisiaj mamy obowiązek wygrać ze Szkocją? Wygrać ze Szkocją, co jeszcze nic nie spodoba, jeszcze potem musimy wygrać Barasz. To prawda. Musimy wygrać Barasz, ale tak, żebyśmy skonstruowali te rozgrywki, żeby były zacięte, żeby były, bo kiedyś było trzecie miejsce spokój i cisza, dzisiaj byśmy wprowadzili Barasz, prawda? żeby ten przepływ był dużo większy. Natomiast my, jeżeli chodzi o piłkę reprezentacyjną, to jesteśmy na torach w tej pierwszej szesnastej. Powinniśmy być. Okej, gdyby dzisiaj pan podejmował decyzję, to jaką taktykę na Szkocję pan by przygotował? Czy jednak zagrałby pan zachowawczo, bo w tyle głowy ma pan świadomość, że remis nam wystarcza? Czy jednak uznałby pan, że nie? Sorry. graliśmy do tej pory, staraliśmy się grać ofensywnie, jak wychodziło to wychodziło. My mówimy, że staraliśmy się grać ofensywnie. Bo ja Panu powiem jedną rzecz, czytałem wczoraj jakąś analizę, że my w tych rozgrywkach Ligi Narodów, National League, czy jak będziemy to nazywali, że nasi napastnicy oddali trzy strzały na bramkę przeciwnika we wszystkich meczach. Napastniczy, trzy strzały, czyli to nie jest granie ultra ofensywne. Ja uważam tak, drużyna musi grać mądrze. Nie można sobie zakładać, że Że ja będę grał tak czy siak, tylko ja muszę grać mądrze, wykorzystać potencjał swój i wykorzystać potencjał zawodników. Jeszcze raz mówię, życzymy... Ile tam brakuje do tego meczu? 6, 7, 8, 9 godzin. 9 godzin brakuje do tego meczu, niech nasi chłopacy zagrają jak najlepiej potrafią. Jak pan patrzy na Michała Probierza odpowiadającego na pytania dziennikarzy, analizującego te mecze, to czuje pan, że trzyma ciśnienie czy się denerwuje? Jak każdy trener, bo przecież... Pan też kiedyś był trenerem. Byłem, oczywiście. Nie jest to łatwe, jak go rozumiemy, ale jak to się mówi, brak sukcesów, brak zwycięstw powoduje zawsze pewną, że tak powiem, stan nerwowości. Ten poziom adrenaliny jest dość wysoki. Trener jest wtedy łatwy do sprowokowania. Michał dość dobrze trzyma ciśnienie. Aczkolwiek liczy na to, że czasami dziennikarze Nie znają faktów, bo Michał opowiada czasami pewne rzeczy, z którymi ja się nie zgodzę. Ostatnio gdzieś była konferencja i Michał mówił, powołałem 30 zawodników, bo mam 9 z żółtymi kartkami, którzy są zagrożeni. No dobrze, tylko że my we wszystkich meczach National League, mamy średnią 2,2 kartki na mecz. Jeżeli nawet z Portugalią wypełnimy średnią, to z 30 zrobi nam się 27, ciągle jest dużo. Jedziemy na Mistrzostwa Europy z 26 zawodnikami, a tu na półtora meczu czy na dwa mecze bierzemy 29. Zresztą sam fakt, że dostaliśmy tylko jedną żółtą kartkę w Portugalii, czyli pewne przeciętne, pewne statystyki się liczą. Natomiast ja Michałowi życzę jak najlepiej. Natomiast Michał nie może wymagać ode mnie, żebym ja zabarwiał rzeczywistość. Ja się na piłce znam. Ja piłkę dotykałem przez wiele lat. Wiem jaka jest trudność z jednej strony, kiedy krytujesz, z drugiej strony, kiedy siedzisz na ławce itd. I starałem się być merytoryczny. a nie złośliwy, bo ja w stosunku do niego nie chcę używać żadnych złośliwości. Dlatego mu życzę dzisiaj z całego serca, niech mu jak najlepiej pójdzie. Panie Zbyszku, to teraz trochę o panu. No tak, bo się prokurator załamia, pewnie jest podłączony. Czyta pan w moich myślach, jak panu się żyje z zarzutami prokuratorskimi? Czy zmieniło się pańskie życie od początku września? Nie, moje życie się nie zmieniło od początku września, moje życie się zmieniło gdzieś od ostatniego półtora roku. To było ciężkie półtora roku? No, ciężkie nie, bo ja doskonale wiem, że nikt nie zostanie skazany i nikt, bo myśmy nic nie zrobili, które by... Myśmy nie zrobili nic, co jest niezgodne z jakimkolwiek zasadami. To jest tylko i wyłącznie czysta polityka. Czysta polityka, a to są cały czas czysta polityka, konsekwencje. Ale pan mówi czysta polityka. Co to znaczy czysta polityka? Czy ktoś z któryś z polityków chciał panu zaszkodzić? Jestem absolutnie przekonany, że to co dzisiaj jest, zarzuty, które nam stawiają za podpisanie kontraktów, jeden element jest bardzo dobry. Nam się nie zarzuca, że myśmy wyprowadzili pieniądze, tylko nam się zarzuca, że myśmy wyprowadzili pieniądze. że byśmy zarobili pieniądze dla Związku. To jest w ogóle. Natomiast przez półtora roku, kiedy kończyła się kadencja, żeby przygotować nowy format, żeby przygotować nowy format, to zaczęło się robić bardzo wiele zarzutów. Mówimy o sprawie, która jest... Mi trudno się do tego unieść. Natomiast ta sprawa spowodowała, że oczywiście byłem w pewien sposób zaniepokojony, bo kiedy widzę, że z ulicy się ściąga mojego sekretarza generalnego, jednego z najuczciwszych ludzi, jakich w życiu poznałem, który operacyjnie zawsze był odpowiedzialny za zarządzanie Polskim Związkiem Piłki Nożnej, za to, że podpisał kontrakt, żeśmy podpisali kontrakt ze sponsorem na ponad 20 milionów w 2014 roku i żeśmy wypłacili... 10% prowizji człowiekowi, który przyprowadził tego sponsora. To jest absolutnie normalnie. Instytucja pośrednika jest instytucją absolutnie normalną. Natomiast prokuratura, prokuratura... Zapytam inaczej. Bał się pan wrócić w pewnym momencie do Polski, że zostanie pan... zatrzymany na oczach, nie wiem, dziennikarzy przy kamerach, przy mikrofonach, założą panu kajdanki na ręce? Znaczy się bałem? Nie, bać się nie bałem, bo tu się nie ma czego bać, natomiast byłoby mi strasznie przykro, bo ja... Uważam, że jeżeli gdzieś rola Polski, czy Polacy są gdzieś postrzegani pozytywnie na Zachodzie, to ja jestem jednym z tych ludzi, którzy w tym brał udział, którzy w Polsce pomagali, bo jestem znany i jestem, że tak powiem, człowiekiem, o którym wielu ludzi by się zdziwiło. Jak to? Ale o to chodziło. O to chodziło. No przecież my w Polsce, niech pan zastanowi, kogo my w Polsce szanujemy. W Polsce każdemu się stara przyłożyć. Ładkę, niech pan wymaje. Kogo mamy? My mieliśmy papieża, to niektórym zależy na tym, że mówi, że papież bronił pewne jakieś tam układy pedofilskie itd. Mieliśmy jakiegoś prezydenta, który wprowadził nas na... na salony, to chcemy z niego zrobić pijaka, prawda? I tak dalej. My nie szanujemy ludzi. Oczywiście, podatym mam tak trójkę dzieci, siedmiu wnuków, jakby gdzieś tam dziadka, dziadka, ale ja muszę Panu powiedzieć, zastanawiał mnie jedna rzecz, że przez półtora roku... Do 15 do wyborów, przez półtora roku. Ja chciałem jechać i być przesłuchany. Do października zeszłego roku? Do października. Ja chciałem jechać i być przesłuchany. I mnie nikt nie chciał przesłuchiwać. Ale co, dawał pan jakieś sygnały? Oczywiście, oczywiście, że dawałem sygnały. Z kim się pan kontaktował? Z prokuraturą? Nie, panu powiem, są pewne, nie, ja się z nikim nie kontaktuję, ale są adwokaci, prawda. Ja chciałem być przesłuchany. I do pewnego czasu nikt mnie nie chciał przesłuchać. Dlaczego? Według pana, dlaczego nie chcieli mnie przesłuchać? Może jeszcze nie mieli dowodów na pana? No, dowodów nie mają na nikogo. Dowodów nie mają na nikogo. Niech pan wie, że dowodów nie mają na nikogo. Według mnie nie chcieli mnie przesłuchać i to mnie zainteresowało. Dlaczego, dlaczego? nie chcą mnie przesłuchać. No dlaczego? Pewnie chcą mnie przesłuchać, ale na swoich warunkach. Czyli ściągnąć mnie z ulicy, prawda? Ściągnąć mnie z ulicy. To nieważne, że my jesteśmy uczciwi ludzie, żeśmy nic nie zrobili. Ale jeden dzień by to, dwa dni, trzy dni by funkcjonowało, a jak ktoś mówi, ja by się do pana błoto przykleiło, to by się musiał pan, już by się pan z tego nigdy nie odtał. Zresztą nawet dzisiaj, jak ja słyszę, że mam jakiś zarzut, który grozi 10 lat więzienia, to nie wiem, czy się śmiać, płakać, kim... Nie będę płakał, ale śmieję się, z tego byśmy nic nie zrobili. Ale formalnie panu grozi, skoro ma pan zarzut. Nie, na razie nic nie grozi. Na razie w ogóle nie ma żadnego aktu oskarżenia. Ale jest pan podejrzany, czy nie? Jest pan podejrzany. Mam postawiony zarzut, jestem podejrzany. Ja dopiero w czerwcu tego roku prokuratura wysłała mi... wezwanie jako podejrzany, że mam się stawić. I on się stawił od razu w pierwszym terminie. Byłem strasznie zadowolony, że mogę nawet jako podejrzany się stawić. No ale wiadomo, jak dostałem od prokuratury, że mam przyjechać jako podejrzany, to wiedziałem, że już mnie jest w stanie w Polsce zatrzymać, bo to by było w ogóle złamanie jakichkolwiek zasad demokracji, że ja pana wzywam, a pana z ulicy ściągam, czy coś takiego. W związku z tym, oczywiście nie pojechałem w pierwszym terminie, bo tu akurat rozpoczęcie euro jako wiceprezydent, no byłem... trochę zajęty. Umówiliście się na kolejny. I to był początek września. W pierwszym umówionym terminie pojechałem, spotkałem się z panami prokuratorami. Pan prokurator przedstawił mi zarzut i przedstawił mi zarzut. Ale tak od razu, jak pan wszedł? Od razu. Dzień dobry. Dzień dobry, dzień dobry. Pane imię, nazwisko, imię, ojca. Ma pan zarzut. Imię, ojca i me. Proszę pana, ma pan zarzut taki i taki. Dziękuję. Dobrze. Czy ma pan coś do powiedzenia? Nie mam nic do powiedzenia, bo po prostu chciałem wiedzieć o co mam zarzut. Nie dostałem żadnych dokumentów. A mogę zacytować, co piszą media? No. Prokurator zarzucił Panu, że od listopada 2014 do sierpnia 2021, jako prezes PZPN-u, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, wyrządził Pan PZPN-owi szkodę majątkową wielkich rozmiarów w kwocie przekraczającą milion złotych. W związku z umową sponsorską podpisaną z jedną z firm, nadużywając, to jest istotne, przysługując Panu uprawnień, dla Pana uprawnień w zakresie... negocjowania umów i niedopełnienia obowiązków w zakresie dbałości o mienie PZPN. Są puste słowa. Ja powiem prosty przykład. Przyszedł do nas klient, który był, jest, też żyje z świata piłki, który mówi, że ma sponsora, który chciałby, który ma sponsora i on chciał przyprowadzić. My, dobra, to przyprowadź go. Mówi, tak, ale jak ja wam przyprowadzę, chciałbym dostać jakąś prowizję. Dostaniesz prowizję, jeżeli spełnią się pewne warunki. Jeżeli my podpiszemy umowę, jeżeli my się z tobą dogadamy do wysokości umowy, jeżeli my dogadamy się ze firmą Sport5, która była naszym Pośrednikiem, bo my nie możemy nigdy zapłacić więcej niż 15% globalnie. Zapłaciliście 10%. Zapłaciliśmy 10%, żeśmy się z wszystkimi dogadali. Była cała procedura, prawnicy, przygotowanie kontraktów itd. Podpisali umowę ze sponsorem na ponad 20 milionów przez te 8 lat. To była jedna z najniższych umów sponsorskich w naszym ogólnie kierunku. Mówimy o 2014 roku. I pośrednikowi zapłaciliśmy... to, co mu się należało. Bo jeżeli nie byłoby pośrednika, to by nie było klienta. Przecież on nam przeprowadził tego klienta. Jest na to dokumenty, maile, wszystko. Natomiast jak to się mówi, sytuacja była taka, trzeba... Według mnie było hasło. Szukamy haków na Bońka. Kto rzucił to hasło, Pana zdaniem? Ja uważam, że to hasło rzucił minister, ministerstwo sprawiedliwości w obecnym czasie, ludzie z tym związani. Czyli w tamtym czasie minister sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro. Pan jego ma na myśli? Nie, ja pan... Ja z tej sprawy widziałem wszyscy czyści absolutnie na 100%, bo myśmy nic nie zrobili. Dodam panu prosty przykład. Widziałem, ma pan piękny samochód tutaj stoi przed domem, jak do pana przyjechał i pan chce samochód sprzedać. Nie sprzedam go, bo to usłużbowy. Ale załóżmy, że byłby prywatny. Ja bym powiedział tak. Panie Bogdanie, ja panu sprzedam ten samochód, ja może znajdę klienta. Da mi pan 10%, jak pan sprzeda samochód i pan mówi, że pan... Oczywiście. Ja panu przeprowadzam klienta, pan sprzedaje samochód i pan potem mi wypłaca 10%. Gdzie pan widzi problem? Czyli uważa pan, że ta sprawa wcześniej czy później będzie umorzona? Ja nie wiem, czy będzie umorzona, czy ktoś zrobi z tego... A co powiedział panu prokurator, że na razie była to pierwsza wizyta, a potem co będzie dalej? Nie, nie, cud wizyta może być jeszcze jedna. Czeka pan na akt oskarżenia? Nie, nie, nie, na razie nie czekam na akt oskarżenia. Ale wie pan, że jeżeli ma pan zarzuty, to kolejny element... postępowania to jest akt oskarżenia. Ja mam zarzuty i ja środek zarzutów muszę ustosunkować. Ja środek zarzutów ustosunkuję, bo poznałem teraz dokumentację. Ale z tej dokumentacji wynika jedna rzecz, że zrobiliśmy rzecz, za którą byliśmy dostać medal, a nie zarzuty. Bośmy podpisali ze sponsorem normalną, fajną umowę, za którą Polski Związek Piłki Nożnej zarobił pieniądze. Czyli pojadę, przedstawię moje umowę. moje stanowisko, moje stanowisko i zobaczymy co potem zrobią, czy zrobią z tego akt oskarżenia, czy nie zrobią akt oskarżenia. Natomiast ta cała sytuacja mnie troszeczkę zmierziła, bo ja musiałem kilka razy przyjechać do Polski i tak sobie mówię, kurczę przyjadę do tej Polski, wezmą mnie gdzieś na, będą chcieli mnie, wie pan, ściągnąć. Czyli wezmą pana na dołek na przykład? Nie wiem czy mieli chęć, czy nie mieli chęci, ale ja byłem ostrożny. i potrafiłem się tak zorganizować, że przyjeżdżałem i nikt mnie nigdzie nie brał. Czyli w tajny sposób pan przyjeżdżał do Polski? W tajny nie, ale jak to się mówi, jak jeżeli ktoś chce pana sfaulować... I Bogranie 300. Ale jak się pan tak nie cieszy, panie Bogdanie, bo wtedy była taka zasada, że kto nie był z nami, to był przeciwko nam. Ja panu to prosty przykład. 100 tysięcy jest takich rzeczy. Nie chcę więcej na ten temat mówić, bo uważam, że się po prostu z tego... Zarzut do rzeczy tego, że myśmy podpisali umowę z firmą X, nie chcę wymieniać firm, bo nie chcę nikomu robić takiego negatywnego brandu, któreśmy negocjowali. tylko i wyłącznie dlatego, że pośrednik przyniósł nam tą firmę. I wie pan, co się prokuratorom nie podoba? Że myśmy umowę z pośrednikiem podpisali po umowie ze sponsorem. Okej, a kolejność powinna być odwrotna? Ja nie wiem, czy powinna być odwrotna. Wydaje mi się, że panowie prokuratorzy, którzy w swoim materii są dobrzy, nie znają się na zasadach pośrednictwa. Bo jeżeli ja przeprowadzę jakokolwiek, tak jak panu powiedziałem, jeżeli ja przeprowadzę panu klienta na pana samochód, Jeśli mówiłem, że pan mi potem zapłaci, to nie będziemy tworzyli wszystkich dokumentów, jak pan nie wie, czy w ogóle będzie samochód sprzedany. Jeżeli mam zaufanie do drugiej strony, to jest oczywiste. A to jest w ogóle człowiek ze świata piłki, który był w zarządzie Ekstraklasy z racji funduszu Ekstraklasy. Natomiast ja się w ogóle o tym nie boję mówić, natomiast jedna rzecz mnie boli. Mnie w tej całej sytuacji jedna boję. Nie mnie. Ja mam 68 lat i podchodzę do tego z dystansem. Natomiast boli mnie... Sprawa Maćka Sawickiego. To jest uczciwy, dobry menadżer. On by dzisiaj mógł być menadżerem w wielkich firmach, bo się na tym po prostu zna, a według mnie jest kozłom ofiarnym. A co dzisiaj robi? Bo według mnie, szukając haka na mnie na PZPN, haka na mnie na PZPN, niestety działalność operacyjną Polskiego Związku Piłki Nożnej, działalność operacyjna Polskiego Związku Piłki Nożnej jest w gestii sekretarza generalnego. Natomiast ... On nie zrobił nic, co byłoby niezgodne z prawdą. Ta sprawa dotknęła go jeszcze bardziej niż pana? Nie, ja myślę, że mnie to w ogóle nie dotyka. Powiem panu szczerze, że mnie to dotyka w bardzo małej kwestii. Natomiast ja uważam, że jego dotyka, bo jest na innym etapie, na innym poziomie, inny wiek, ma trójkę młodych dzieci i może się normalnie rozwijać. A zwaliło mu to karierę? Ja myślę, że nie tylko mu zwaliło, mu psychicznie też lekko. Nie wiem, bo nie mam z nim, teoretycznie nie mam z nim kontaktu, bo prokuratura prosiła go, żeby się jakąś tam dała mu listę 20 osób, żeby się nie kontaktował. Ja też jestem podobno na tej liście. Natomiast w każdym normalnym kraju za swoją działalność jako sekretarz gadań dostałby medal. U nas tego medalu nie dostał. Kończąc ten wątek, Pana zdaniem to od początku do końca była sprawa polityczna? Jest cały czas sprawa polityczna. Ja muszę Panu powiedzieć jedną rzecz. Mając tą sprawę i mając też sprawę... spór cywilno-prawdy, bo miałem spór cywilny z jednym dziennikarzem i na... Z Piotrem Nisztorem. Z Piotrem Nisztorem i widziałem, że prokurator krajowy, mówimy jeszcze dwa lata, prokurator krajowy dał tak zwanego prokuratora posiłkowego. Oskarżyciela posiłkowego. Wyrażam pan sobie, że pan ze mną ma sprawę cywilną. Poza tym druga sprawa, już byśmy się zastanowili. Druga sprawa. Prokuratora Krajowa Oddział Przestępczości i Zorganizowania do Spraw Korupcji w Szczecinie. Co ma wspólnego z dwoma podmiotami, które działają na zasadzie prawa prywatnego? Bo IPZP działa na zasadzie prawa prywatnego i z BOR są dotyczące kontraktu ani pieniądze publiczne, ani nic. To jest tylko i wyłącznie sprawa polityczna. I nawet mając też sprawę z panem Nisztorem, którego gdzieś gazeta wypisała rzeczy... według mojej wiedzy nieprawdopodobne i w pierwszej instancjiśmy wygrali wszystko. Druga instancja, sąd operacyjny to wszystko uniewinnił, prawda? Oni to sprzedali jako ich triumf, natomiast to nie był ani ich triumf, natomiast oskarżycie... Czyli wyrok został uchylony. Wyrok został uchylony, natomiast oskarżycie posiłkowe w sprawie dwóch normalnych ludzi to pokazuje, jakie są zasady. Ja się troszeczkę do tego... Wie pan, to mi pozwala myśleć na pewną rzecz, że kiedyś mi się wydawało, że z każdą sprawą można iść do sądu. I może pan się spokojnie czuć. Natomiast dzisiaj mam takie sprawy. Jak to się mówi, jak szuka pan miłości, to nie idzie pan do burdelu. Jak szuka pan sprawiedliwości dzisiaj, to boję się, dopóki sytuacja sądów nie zostanie, jakie sądy zostały tak upolitycznione, że ci, których to dotyka, mają obawę, czy szukając sprawiedliwości sąd jest instytucją dzisiaj, która panu to gwarantuje. I to jest bardzo, bardzo smutne. Mocno pan pojechał. Ja mówię, panu, tak jak jest. Uczciwych ludzi, uczciwych ludzi nie można... ściągać z ulicy i uczymy ludziom, że nie można stawiać zarzutów, które nie są żadnymi zarzutami. Był taki komunikat chyba przekazany przeglądowi sportowemu ze strony pańskiej obecnej organizacji UEFA, która mówi o domniemaniu niewinności. Rozumiem, że ma pan wsparcie ze strony instytucji. Ale ja panu powiem, to nie chodzi o instytucje. Sam fakt, jakby pan się zastanowił, że ktoś pisze do UEFA, ktoś kogoś prosi, ktoś kogoś prosi. Ty weźcie napiszcie do UEF-y, co UEFA na co... Ja sobie z tego śmieję. Ja to UEF-y powiedziałem już rok temu. UEFA mnie zna. Ja jestem wiceprezydentem UEFA. Mówi, jak? No ale czekaj. UEFA mówi, Zbyszek, jakbyś ty nam przyprowadził sponsora za 10 milionów euro i byś powiedział, że przyprowadzisz sponsora i chcesz prowizję pośrednika, to byśmy ci normalnie wypłacili prowizję pośrednika. Gdzie tu jest problem? Proszę sobie wyobrazić. Jednak to boli pana, czuję. To boli. Ja Panu powiem. Bo mówi Pan, że nie do końca, ale jednak czuję, że Pana boli. Ja jestem twardy gracz. Ja jestem twardy gracz. Ja grałem w ciężkich czasach. Jestem człowiekiem, który potrafi dbać o ludzi, potrafi współzyszyć ludzi. I w życiu nikogo nie przekręciłem, nie oszukałem. W życiu się nie bawiłem w żadne jakieś tam tantemy i w inne historie. I mnie sprawa boli. W pewnej kwestii może mnie gdzieś tam bolała, boli. Natomiast mnie boli bardziej. Sawicki niż Boniek. Ja zawsze o ludzi potrafiłem walczyć. I mnie to boli, bo to jest młody człowiek, który, mówię, w normalnym kraju wtedy dostałby medal za to, że cała machina sponsorska została uruchomiona i tak dalej, i tak dalej. Czyli przyszedł sponsor, przeprowadzony przez mężczyznę człowieka i podpisaliśmy umowę, dogadaliśmy i jemu wypłaciliśmy prowizję. Koniec klocka. Jest informacja, która na pewno pana ucieszy, nie zaboli. Czy uważasz, że Zbigniew Boniek ponownie powinien zostać prezesem PZPN-u? Tak odpowiada 74% uczestników naszej sądy, 26% że nie. Może pan się zastanowi? Ogląda nas już ponad 5 tysięcy osób. Zapraszam państwa do subskrybowania, do lajkowania. Jeszcze chwilę mamy? Mamy chwilę, mamy. Mamy chwilę. To jeszcze chwilę, bo chciałbym pana... Taki mały quiz. Extra time, extra time. Tak jest, extra time. Quiz. Poproszę o krótkie odpowiedzi. Juventus czy Widzew? Widzew. Bydgoszcz czy Rzym? Bydgoszcz. Piłka czy konie? Piłka. Sousa czy probierz? Sousa. Ronaldo czy Messi? Messi. Lubański czy Dejna? Pomidor. Trzaskowski czy Sikorski? Dzisiaj zastanawiam, pomidor, ale możemy tutaj wrócić do tego, dzisiaj zastanawiam, czy to jest najlepszy sposób na przedstawienie kandydata. Bo tu obojętnie co się stanie, to jeden z tych kandydatów przegra. Prawybory, normalna rzecz w polityce. W Ameryce nie ma z tym problemu. Ale my nie jesteśmy w Ameryce. Ale w Ameryce może pan sobie kupić miejsce w Ekstraklasie, prawda? Ma pan pieniądze, kupi pan sobie miejsce, gra pan i nikt nie spada, prawda? Jesteśmy inni. Wydaje mi się, że... Nie wiem. Pomidor, znam jednego pana i drugiego pana tak samo jak znam ludzi po drugiej stronie rzeki. Bo ja też ludzi po drugiej stronie rzeki znam, bo ja mam tą satysfakcję, że w ciężkich czasach, bo to nie były łatwe czasy, przecież my jesteśmy tak podzieleni jako społeczeństwo, że to trudno w ogóle o tym rozmawiać, prawda? Się ludzi identyfikować, czy to jest po lewej stronie, czy to jest po prawej, czy to jest z tymi, czy to jest z tymi. Czy z PiSu, czy z Platformy. Czy z PiSu, czy z Platformy. Ja jestem ani z Platformy, ani z PiSu, ale na pewno nie jestem z PiSu. Do Platformy się nigdy nie zapisałem, natomiast mogę mieć swoje. że tak powiem, słabości do jednych czy do drugich. Natomiast dzisiaj ta sytuacja jest szalenie skomplikowana. To jeszcze ostatnie pytanie. Mam nadzieję, że wyczerpał pan już limit pomidorów. Kwaśniewski czy Duda? Nie wiem, Kwaśniewski w ogóle. Ja uważam, że dzisiejszy prezydent pomylił troszeczkę. Co pomylił? Co jest zadaniem prezydenta? Zadaniem prezydenta jest upoważnianie Polski, Polaków na świecie, dbanie o konstytucję, dbanie o wiele rzeczy. Czy ja byłem z PiSu, czy ja byłem za jednym, czy drugim, to uważam, że nie zostało to najlepiej wykonane. Więcej nie powiem, bo raz napisałem na Twitterze, że dziwię się, że prezydent został wybrany i w 70% na niego głosowali ludzie społeczności wiejskiej. over 60, czyli ludzie mojego starsi i tam jeszcze było trzeci jakiś z wykształceniem podstawowym. No i od tego zaczęło się tam, wie pan, coś z prawdą. To był jego elektorat w 70%. No, czego się wstydzić? Ale powiedział, zacytował pan te dane, żeby go skomplementować, czy wręcz przeciwnie? Nie, nie, nie. Ja napisałem. Ja mówię tak, mi nikt Twittera nie musi prowadzić. Ja o czasach coś napiszę. O czasach czasów walnę głupio. po to, od czasu do czasu nie założył okularów, popełnił jakiś błąd, bo to jest normalnie. Ale jak wygrał drugą turę pan Duda, i gdzieś przeczytałem chyba w Rzeczpospolitej, że 90% elektoratu jego składa się z tych Czech. A wie pan, jak to mogło zostać odebrane? Jestem zaskoczony. Uważa pan, że ludzie z niższym wykształceniem, starsi i ze wsi są gorsi. Może tak ludzie sobie pomyśleli? Ja myślę, że tu nie chodzi o ludzie, tylko chodzi o prezydenta według mnie. Wie pan, dzisiaj z tym wykształceniem to jest różnie. Jak ma pan niskie wykształcenie, to może pan iść do tego, jak to się nazywa? Kolegium Humanum. Kolegium Humanum i może pan... Zwane też Kolegium Tumanum. Kolegium Tumanum i może pan szybko sobie zrobić, a też jak na to patrzę, to mi się chce śmiać. Ja bym chciał dostać listę, listę tych, którzy to ukończyli. Bo tam na tych listach są celebryci, politycy z wszystkich opcji. Politycy i sportowcy. I ja mówię tak, mnie się chce, dziennikarze też, ja czasami jak się zastanawiam, że tak, grałem w piłkę, przez 4 lata studiowałem na WF-ie. I mnie znają tak, wszyscy nauczyciele, wszyscy profesorowie, znają mnie na Akademii Wychowania Fizycznego, bo jeździli na sesje. Jak jeździli na sesje, wie pan, gdzie trenowałem? Na Legii Warszawa. Z Legią Warszawa. Czasami pamiętam, że ten trener Steyla oraz trafił w trening taktyczny, to mówi Zbyszek, idź sobie tam pobiegaj, bo my tu musimy taktykę robić i tak dalej. Mam indeks do dzisiaj, z notami, z wszystkim i nagle też pan PN gdzieś tam szukał, że Boniek miał pracę magisterską napisana na temat piłki koszykówki, w ogóle takie szukanie zdyskredytowania człowieka. na zlecenie, dla jakiegoś celu. A z czego pan pisał pracę magisterską? Ja pisałem pracę, jak ja kończyłem studia, kończyłem studia w 1982 roku, to w styczniu, w lutym, mówię, muszę bronić pracę magisterską. Tak jak się żyło na AWF-ie. Kurczę, z czego ja tą pracę magisterską napiszę? I ktoś mówi, Zbyszek, my analizujemy, my analizujemy Mistrzostwa Europy w koszykówce, wysokość zawodników, motoryka i tak dalej. Jak chcesz, to się podłącz i możesz sobie z tego zrobić pracę magisterską. Kurczę, no to ja, mówię, wygrałem los na... Loterię sobie wszystko przygotowałem, zrobiłem i to był taki, teraz już dokładnie nie pamiętam tego tematu, ale normalnie studiowałem przez 4 lata, miałem profesor Honzelek, wszyscy inni mnie na WF-ie znają i myśmy na tym WF-ie byli. Ja muszę czytać, że jakiś młody dziennikarz, który żyje na to, żeby ludzi obrażać, ma wątpliwości, czy ja sobie kupiłem tytuł magistra wychowania fizycznego. To jest smutne, prawda? W swoim kraju, w moim kraju jakiś... Facet, który do dzisiaj, że tak powiem, żyje tym, żeby gnoić ludzi. A wie pan, że są takie oskarżenia też pod adresem reprezentantów Polski obecnych dzisiaj, że mogli kupić lewe dyplomy. Ale ja panu powiem, ja gdzieś napisałem na Twitterze, że się dziwię Robertowi, bo Robert też jest laureatem tego, niech pan mi podpowie, Kolegium Humanum. Kolegium Humanum. Mówię, Robert, po co ty kupowałeś Kolegium Humanum, gdyby ty mógł kupić całą szkołę. Ale jest pan pewien, że kolegią Homanów czy innej uczelni? Nie wiem. Bo ja jestem pewien tego. Nie wiem, ja panu powiem. Chodziło o panu tak naprawdę... Zostawmy to, zostawmy to. Sprawa jest oczywiście tylko i wyłącznie na etapie oskarżeń. Pasja do koni. Jak to jest z pańską pasją? Szalona. To prawda, że zaszczepił w panu nią, ją, tą pasję Jan Ciszewski? Świętej pamięci? Jan Ciszewski był fajny numer. Jestem kiedyś na kadrze w hotelu Solec, w hotelu... Niedziela po południu mieliśmy wolne. Nie, to w ogóle miłość do koni to jest od dzieciństwa. Jak jeździłem na wieś do Nakła nad Notecią, to do mojego dziadka, to nie na komu się obrażą mieszkańcy Nakła nad Notecią, że ich wsiął nawet. To jest takie drugie najpiękniejsze miejsce na świecie było. I w niedzielę, gdzieś godzina 12, idzie Jan Ciszewski i tak spokojnie patrzy. Młody, co ty robisz? Nic, dzisiaj mamy wolne popołudnie, bo trener dał nam wolne popołudnie. Masz trochę kasy przy sobie? Mam, panie redaktorze, mam. Jan Ciszewski to był wtedy figura, mam. To dawaj, zaraz będziesz miał dużo więcej, idziemy. I pojechaliśmy na Służewiec. Ja z Jankiem Ciszeckim pojechaliśmy na Służewiec. Jasiu mówi, ile masz? Ja mówię, nie wiem jak to, nie chcę dzisiaj budy... Czy kilka tysięcy, czy coś takiego. Zabawa skończyła się tym, żeśmy musieli poprosić kogoś, żeby nas dowiózł do hotelu. Bo nie mieliście na taksówkę. Nie mieliśmy na taksówkę. Czyli spłukaliś zostaliście. Zostaliśmy spłukani. Oczywiście nie były to żadne jakieś tam wielkie pieniądze. No i wtedy pamiętam, to było te słynne Jana Ciszewskiego, żeśmy się zapoznali. Czuł się też moralnie, że tak powiem, w pewnym sensie, że gdzieś mi te pieniądze, bo on brał ode mnie kasę i stawiał na konia, a konie przegrywały. No i Jan Ciszewski to w ogóle fantastyczna postać. Kiedyś pamiętam na Stadion Śląski, jakieś miesiąc, dwa, trzy miesiące, rok, potem wchodzi do szatni. Jak on wchodzi do szatni, to tak, otwierały się drzwi i nikogo nie było. Dopiero on po jakichś 10 sekundach, pan Ciszecki miał problemy z nogą, kula wchodzi do szatni i się witał z wszystkimi. I np. witał się ze mną i mówił, panie Zbyszku, dzisiaj pan w telewizji będzie grał bardzo dobrze. Lato mu ścisnął kiedyś rękę, bardzo mocno, a pan, panie Lato, dzisiaj będzie grał w telewizji bardzo źle. My tam gramy jakiś mecz, nie wiem, czy to był mecz z Holandią, czy nie z Holandią. Nie chciałbym tutaj... Ale ja dochodzę do piłki, podaję piłkę. O proszę, Zbigniewa, kolejne wspaniałe podanie Zbigniewa Wońka. Grzesiu Lato, gdzieś w którymś momencie, bośmy potem gadałem, podaję piłkę. No proszę, kolejne chyba tysięczne już niecelne podanie Pana Grzegorza. Czyli... Trochę inne były stosunki międzyludzkie, inaczej to wyglądało, ale pamiętam jak mnie Ciszecki na służę, więc zaprosił i byłem jego sponsorem, ale skończyło się to tragicznie. Za co, a tak a propos, dzisiaj Pan ciągle uczestniczył w wyścigach? Nie, nie, ja mam swoją stadnicę, mam 3, 4, 5 konie, które biegałem, ja też mam licencję, że od czasu do czasu jak chcę mogę w zawodach amatorach pobiegać, to jest 10 lat, chyba ponad 300 wyścigów zrobiłem. Czyli powiedzmy, bo to jest tak zwany... wyścig kłusaków. Czyli ma pan bryczkę, sulkę, tak, sulki, sulki i ma pan konia, który ciągnie to. I pan trzyma lejce i bat. Bat nie służy, żeby bić konia. To nie o to chodzi. Bat służy jako element edukacji, bo jak koniek widzi bat, to czasami jest bardziej, że tak powiem, skoncentrowany. To nie jest to takie proste, nie jest to takie łatwe, a mi się to strasznie podoba. I czasami raz, w tym roku chyba 12 czy 13 razy startowałem. Jak wyniki? To znaczy, nie były za dobre, drugi, trzeci, czwarty, piąty, gdzieś coś takiego, natomiast w tym roku nie wygrałem jeszcze żadnego wyścigu, natomiast mam około 40 zwycięstw. Natomiast ja robię to dla przyjemności, bo jeżeli moje konie, jeżeli ja mam dobre konie, to ja nie biegam, bo ze mną ja mogę biegać z koniami, można powiedzieć, takiej najniższej kategorii, co jest dla amatorów. Natomiast dobre konie biegają z... z driverami, to się tak nazywa, zawodowymi i tak dalej. A dlaczego pan wybrał bryczkę, te sulki, a nie jazdę wierzchem? Tak mi się jakoś wydaje, że to jest bardziej mi się podoba, to pasuje do mojej mentalności. To jest bieżnia tysiąc metrów, wszystko blisko się widzi, się czas mierzy. Ten galop jakoś mi do gustu nie... To trochę nawiązuje do czasów Gladiatora, Rzym. Rzym, oczywiście. To jest piękne, to jest piękne, ale muszę Panu powiedzieć, adrenalina jest niesamowita, jak Pan tak startuje, ma Pan, jest siedniu w pierwszym rzędzie i tak ma, siedzi Pan na tej brytce, ma Pan te nogi rozstawione, tył konia blisko i widzi Pan te mięśnie, ten koń chciałby pójść jak najmocniej, czasami jak ten koń chce ciągnąć, to musi mieć, naprawdę mieć Pan siłę w rękach, to na sile też nie polega, tylko trzeba odpowiednio, także to jest przyjemna, przyjemna zabawa. A ile w takim wyścigu zależy od konia, ile od Pana? Większość od większość zawsze od konia zależy, natomiast są konie, których trzeba kierować, bo sam konie wiadomo, rady sobie nie da. Trzeba go, że tak powiem, odpowiednio prowadzić. Kocha Pan Rzym? Czy Rzym się zmienił na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat, odkąd Pan tam mieszka? Tak, zmienił się. Na gorsze czy na lepsze? Na gorsze. Dlaczego i w jaki sposób? Nie wiem, trochę więcej tłoku, jest więcej ludzi, więcej różnych narodowości. Problemy nierozwiązane ze zbiórką śmieci, czasami także jest trochę więcej problemów, ale mimo wszystko uważam, że to jest najpiękniejsze miasto świata. A co takiego w nim jest, co Pan najbardziej kocha? Żeby nigdzie się Pan nie oprze. O przepraszam, pan patrzy, to jest zabytek, to jest zabytek, to jest zabytek. Można się potknąć. Można się potknąć, to jest niebywałe. Niebywałe. Ja muszę powiedzieć, że jak mieliśmy problemy covidowe i byłem w Rzymie, bo po pięciu miesiącach wyjechałem z Polski, mówię, muszę pojechać do domu. Z żoną wzięliśmy, pojechaliśmy samochodem z Warszawy do Rzymu. Powiem tak jak dzisiaj. Dwadzieścia cztery godziny. Byłem w Rzymie i czasami w niedzielę rano braliśmy rower, ja z żoną, z grubą, brałem rower i sobie jechaliśmy do centrum Rzymu, Piazza Navona, Campo dei Fiori, Koloseum, zero turystów, Fontanna di Trevi, zero turystów, wymarłe. wymarłem jasno, coś fantastycznego, wspaniałe. Podoba się panu polityka, pani Meloni? To znaczy inaczej, ja muszę powiedzieć, że wszyscy się obawiali, ale widzę, że jakoś... Trwa, wytrzymuje i oczywiście Włosie lubią dyskutować o Policji, nawet bardziej niż my, z tym, że oni mają inną zasadę. Oni dyskutują się kucą, ale potem są wszyscy między sobą kumplami. U nas natomiast by się pozabijali nawet po tym, abyś ich do restauracji zaprosił wszystkich. Natomiast wydaje mi się, nie chcę powiedzieć, czy to daje radę, czy nie daje radę, bo nie chcę być kimkolwiek, gdziekolwiek identyfikowany. Jakoś sobie radzi. Gdzie kobiety mają więcej do powiedzenia? W Polsce czy we Włoszech? Nie mówię o politykach kobietach. W Polsce chyba. Tak? Tak myślę. Ale pańska żona chyba we Włoszech? Żona ma zawsze wiele do powiedzenia, czy w Polsce, czy we Włoszech. A dlaczego w Polsce? Nie, tak mi się wydawało, że u nas... Ja tu widzę czasami, że ktoś mi mówi, chodź idziemy na kolację. Chodź idziemy tu. Bardzo często słyszę u nas, słuchaj, no chcę żonie powiem, wiesz. U nas się tak... We Włoszech to bardziej te stosunki są partnerskie, prawda? Gdzieś czasami chcemy jeść sobie dwa razy w tygodniu, na przykład na dobrą kolację, my pięciu na sześć. sześciu kumpli i potem pograć w bilarda, to nikt nie ma problemów z tym. W Polsce, jakby chciał Pan to zrobić, to nie, bo żona chce, żeby ją do kina zaprowadził, prawda, żona chce, żeby... W Polsce trzeba dbać o kobiety, bo czasami tak mi się wydaje, że w Polsce mówię, że kobiety się nudzą. Czyli my jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby się kobietom nie nudziło. Musimy je zabawiać. Musimy je zabawiać. Natomiast ja miałem to szczęście, że się nigdy nie zdarzyło z moją żoną, żeby mieć takie sytuacje, że ja jestem odzabawiona żoną. My lubimy wejść sobie do kina. wyjść sobie do teatru. Żona dwa razy w tygodniu wychodzi ze swoimi koleżankami gdzieś tam na jakąś kolację. W ogóle raz na 3-4 miesiące jeżdżą. Teraz jedzie do Omanu z grupą, ma tam swoją jakąś grupę 10 osób. Wszystkie kobiety jadą zwiedzać Oman itd. itd. I co jest najważniejsze, że moja żona nigdy nie mówi, żebym ja z nią jechał. Czy ja wtedy mogę sobie pójść moje konie obejrzeć, prawda? Z chłopakami pograć w karty itd. itd. No ale to na to trzeba sobie zasługiwać. Trzeba wypracować takie stosunki. Tenisa albo w golfa? W golfa gram, w tenisa gram, ale teraz ostatnio walczę w padla. W padla? W padla. Zawsze się śmieję, zawsze chłopaki, ja się zawsze mówię, panowie, jestem najlepszy over 65 tutaj w klubie. Siedzą, nie śmieją, bo ja się sam, że tak powiem, nastawiłem i sam powiedziałem, że jestem najlepszy, ale lubię, lubię grać w padla. Gram z młodymi w padla, ciepią ze mną, także mi się to strasznie podoba. To na koniec naszej rozmowy, czy pan Boniek... rozważyłby po prowadzeniu naszej reprezentacji, gdyby miał taką propozycję? Ja raz byłem trenerem reprezentacji i musiałem na jesieni skończyć po ostatnim meczu nie z studentów sportowych, tylko z innych i do dzisiaj mnie to gdzieś tam gryzie, bo wszyscy, jak to mówią, Boniek uciekł po meczu z Łotwą, 8-1-0 przegrali z dobrą Łotwą, bo Łotwa wtedy pojechała na mistrzostwo Europy z Niemcami, zremisowała i tak dalej, i tak dalej. Nie, nie, dzisiaj już nie, bo jestem za długo lat poza ławką rezerwowych, natomiast Natomiast wydaje mi się, jak byłem bliżej reprezentacji, czasami mógłbym porozmawiać, bo rozmawiałem z Jerzym Brzęczkiem, z Sołzą, z Nawałką itd., to na pewno żadnemu trenerowi by to na złe nie wyszło, bo potem trener podejmuje decyzję. Natomiast dać pewne impulsy, podpowiedzieć, zastanowić się nad tym, jak to wygląda. Panie trenerze, a co pan myśli o tym, co pan myśli o tym, to potem trener sam. sam sobie to analizuję, dostaję bodźce i sobie sam pewne rzeczy ustalam. Natomiast żadnemu trenerowi kartki ze składem nie podałem. Czy jest Pan człowiekiem spełnionym? Tak, jestem zadowolony ze swojego życia. Ze swojego życia jestem zadowolony, nie boję się śmierci. Boję się trochę umierania. Śmierci nie boję się. Rzeczą normalną jest śmierć. Każdy z nas musi umrzeć. Ty, ja, twoja żona, moja żona. To jest smutne, ale tak musi być. Natomiast boję się trochę umierania. Bo wiadomo, przychodzi taki etap, że człowiek już może nad sobą nie kontrolować, może być problemem dla najbliższych, gdzie ja jestem, że tak powiem, maszyną napędzającą całą rodzinę, prawda, i tak dalej. Z wnukami biegam. I tego się boję, że jak będę stary gdzieś tam, może niedołężny, czy coś tego. tego troszeczkę się błagam. Nie chciałbym, żeby to się stało lepiej, żeby to się stało z dnia na dzień. A jakie ma Pan wyobrażenie życia po śmierci? Wierzy Pan w życie po śmierci? To znaczy inaczej. Jestem katolikiem, jestem Bazylika Świętego Wicentego. a Paulo w Bydgoszczy, można powiedzieć, tam chodziłem na religię. Dzisiaj jednej rzeczy nie rozumiem, tak między nami, możemy jeszcze pogadać minutę? Oczywiście. Ja jednej rzeczy nie rozumiem. Dzisiaj wszyscy płaczą, że religia jest w szkołach, ale jak religia jest w szkołach, to my dzieciaków nie przyzwyczajamy do chodzenia do kościoła. Przecież ja chodziłem dwa razy w tygodniu, od pierwszej do trzeciej klasy, na religię do kościoła. Chodziło się trochę wcześniej, bo tam się w piłkę grało, w szukanego się bawiło, potem była religia, potem się wchodziło do domu. Czy we mnie jako dziecku był nawyk chodzenia do kościoła? I mi to zostało. Ja chodzę do kościoła, prawda? I tak dalej, i tak dalej. My chcemy, żeby dzieci chodziły do kościoła, ale nie chcemy... Na jakiej zasadzie? Ja chcę ich uczyć rzeczy dotyczących kościoła w szkole, a nie w kościele. Ja tego w ogóle nie rozumiem. A ma pan ulubiony kościół w Rzymie? No kościołów w Rzymie to jest tyle ile zabytków. Ja wokół siebie to mam 100 tysięcy różnych bazylik, kościołów i tak dalej. Natomiast w Bydgoszczy zawsze jak przyjeżdżam obok bazyliki św. Wicentego, a Paulo to zawsze to jest przyjemnie. Ma pan jakieś marzenia jeszcze? Marzenia są zawsze. To o czym pan marzy? Jeśli pan może to ujawnić. Dzisiaj marzymy o jednym. Dzisiaj marzymy, nie to znaczy to nie jest. To nie jest marzenie. Dzisiaj moje marzenia i moje, że tak powiem, obawy są tylko jedne. Żeby wszyscy byli w rodzinie zdrowi, żeby się nikomu nic nie stało. Dzisiaj jak ma pan siedmiu wnuków, to inaczej pana to wszystko patrzy. I dzisiaj z tym są złożone marzenia. Aczkolwiek ja też gdzieś tam w swojej głowie mam jeszcze jakieś ambicje, ambicje, że tak powiem, swoje... Zawodowe? Swoje własne, swoje zawodowe. Ja tam mam swoje kwestie związane z piłką, które... które robię, które realizuję. Także ja jak się rano obudzę, to mam co do roboty. A co jest najfajniejszego w byciu dziadkiem? Dziadka wszyscy kochają, bo dziadek jest tym, który na wszystko dzieciakom pozwala. Ja nie jestem takim, ja czasami mówię, nie, nie, to nie, ja jestem twardy. Ja nigdy nie używam tak zwanej mowy takiej słodkiej do dzieciaka. Zawsze rozmawiam z nim jak. Z nimi jak z kumplem, ale widzę, że z dziadkiem chcą grać w piłkę, chcą grać w tenisa, chcą pójść na lody, chcą pójść wszystko zrobić. Fajne jest być dziadkiem. Poza tym być dziadkiem to nie znaczy być starym. Bo my to myślimy, każdy myśli, że być dziadkiem to znaczy, jak ktoś jest dziadkiem, to już jest stary. To jest guzik, prawda. Ale pan wziął ślub ze swoją żoną w wieku 20 lat. W wieku 20 lat, fantastycznie to było. No właśnie, czyli dzisiaj się tej śluby bierze jednak później. No tak, ale dzisiaj się życie zmienia. Dzisiaj ludzie muszą mieć zagwarantowaną przyszłość, gdzie mieszkali. Myśmy tak nie myśleli. Myśmy mieli z nią nadzieję. Ja chodziłem z moją żoną do szóstego liceum w Bydgoszczy. Pojechałem grać do wicewek jak miałem 19 lat, a moja żona pojechała po roku studiować do Poznania na filologię romańską. Po trzech miesiącach, mówimy, ja po meczu gdzieś tam całą noc z pociągiem do Poznania, żona czasami do mnie przyjeżdża. Nie, no wiesz, nie będziemy tak dalej przyjeżdżać tutaj. W Łodzi też była filologia. jak ktoś mi mówi, to był skok w niepewność, bo jak się ma 20 lat i się bierze ślub, to człowiek nie jest pewny co się w życiu wydarzy, jeszcze nie jesteś dojrzały. Ja czasami widzicie, jak z żoną oglądamy nasze zdjęcia ze ślubu teraz czasami, to my takie gówniarze byśmy byli, bo nie wiedzieliśmy o co chodzi. Ale dobrze to poszło, w dobrą stronę to poszło. Bardzo panu dziękuję, życzę spełnienia tych marzeń, które pan ma. Zbigniew Boniek, jeden z najlepszych polskich. Piłkarze w historii polskiej piłki były prezes PZPN-u i obecnie wiceprezydent UEFA. Do kwietnia. Do kwietnia. Będzie pan startował na kolejną kadencję? Nie mogę. Kończy mi się kadencja, dwa lata nie mogę. Żeby kandydować na kolejną trzeba byłoby być albo prezesem federacji, albo wiceprezydentem czynnym. Nie jestem ani jednym, ani drugim. Może pan startować na prezesa PZPN-u. Nie, niech pan to nie mówi, bo się przestraszą. Bardzo dziękuję za rozmowę. Dziękuję Państwu. Jeśli podobało się zapraszam do subskrybowania kanału i do lajkowania. Dziękuję bardzo i do zobaczenia. Dzięki za uwagę!