Mówiłaś kiedyś, że sporo się kłóciliście, ale razem dobrze pracowaliście, więc jak? Jakie cechy powinien mieć odpowiedni partner? Co jeśli preferencje seksualne są totalnie inne, nie do pogodzenia i wpływa to na relacje, ale ogólnie to jest dobra miłość?
Jedna osoba w ogóle nie chce seksu, a druga chce bardzo. Myślałam, że to tak musi być, że to jest taki spontaniczny moment, że tutaj amor zsyła strzałę, normalnie robi się, wiecie, fifarafą tutaj dookoła i chcemy po prostu... I następuje ten moment, nie?
Nie. Co myśmy się za dzieciaka, za nastolatka naoglądali romantycznych, fikuśnych związków, po prostu jak z bajki. Był kopciuszek, była mała syrenka, była pretty woman, po prostu no, historię, wiecie.
Żyć nie umierać, nic o niczym innym już nie marzyć, tylko po prostu o takiej miłości właśnie jak tamta. Kochani, gdyby związki wyglądały jak z bajek i jak z filmów... To my byśmy wszyscy z nudów poumierali i nam by czasu na normalne życie nie starczyło.
Kochani, związki nie wyglądają jak w filmach. Niestety, stety, nie wiem, nie mnie to oceniać, czy tak by było lepiej, czy gorzej. Mało tego, związki nie wyglądają w żaden określony sposób. I dzisiaj sobie właśnie ten temat weźmiemy na tapet. Jaki to jest dobry związek?
Jakie są aspekty, cienie, blaski, upadki i wzloty takiej zwykłej, normalnej relacji? Kochani, za przykład naukowy posłużę Wam ja sama. Jak to zwykle bywa, posłużę Wam moimi doświadczeniami mniej lub bardziej radosnymi i po prostu podejdziemy sobie do tego tematu od podstaw. Zobaczymy, co tam w trawie, w tej miłości piszczy, z czym tą miłość się je, moi drodzy kochani. Zacznijmy sobie od tego, że w momencie, w którym mamy te naście lat, albo nawet mniej, bo to różnie, kochani, bywa.
I wchodzimy w pierwszą romantyczną relację z wymarzonym chłopcem albo dziewczynką, mniej lub bardziej wymarzonym w sumie, patrząc na moje pierwsze jakieś tam doświadczenia miłosne, jak mi się wtedy wydawało, to najczęściej ta relacja i ta miłość nie kończy się dla nas zbyt kolorowo, zbyt przyjemnie, zazwyczaj obfituje w masę cierpień pod tytułem słucham smutnej muzyki i moja dusza krwawi. Kochani, to są wielkie dramaty, ja sobie tutaj troszeczkę tak prześmiewczo do tematu pozwoliłam podejść, ale to są wielkie dramaty wtedy. Te pierwsze złamane serca, pierwsze nieudane miłości. Oczywiście znam szczęściarzy, którzy weszli w pierwszą relację, ale zazwyczaj już troszeczkę późniejszym niż nastoletni wieku i okazało się, że jest to miłość na całe życie i faktycznie pykło, no można powiedzieć, że jak w książce, jak w bajce, jak w filmie.
Ale jednak większość z nas miała te doświadczenia pierwsze. mniej lub bardziej nieprzyjemne. I to nasze pierwsze doświadczenie może się później mocno przełożyć na inne relacje, w jakie będziemy wchodzić i na w ogóle nasze podejście do związków, ale jeszcze zanim wchodzimy w jakąkolwiek relację właśnie miłosną, mniej lub bardziej namiętną, to naszym takim pierwszym wzorem relacji są starsze osoby w naszym otoczeniu.
Starsze nie znaczy, że starsze w wieku seniorskim. Kochani, moi drodzy, ja Wam wszystko muszę tłumaczyć. Starsze od nas.
Czyli nasi rodzice najprawdopodobniej, jeżeli wychowywaliśmy się z jednym rodzicem tylko albo bez żadnych rodziców, no to po prostu jakieś inne starsze osoby, które gdzieś tam obserwujemy. Mówię, że najczęściej rodzice, no bo to jednak będzie najczęstszy case, albo po prostu mama albo tata, to jak oni podchodzą do siebie nawzajem, do swoich partnerów, będzie dla nas takim głównym wzorem tego, jak związek może wyglądać. I bardzo często będzie tak, że my później będziemy wychodzić z naszego dzieciństwa właśnie z tym wzorem związku zaczerpniętym od naszych rodziców, albo z fobią, albo z takim przeświadczeniem, że nad nami ciąży już takie rodzinne fatum, bo moja mama się rozwiodła, bo mój tato zdradził moją mamę, bo nasza mama odeszła i że to mnie też czeka. Są te wszystkie, wiecie, stereotypy, które mają mniejsze albo większe pokrycie w rzeczywistości, że...
Niestety kobiety sobie szukają partnerów na wzór ojca, jeżeli ojciec zostawia gdzieś tam rodzinę, to później szukają sobie partnerów dużo starszych. I tak samo mężczyźni, jest to mami, isiu, dadi, isiu, może też tego doświadczyliście. Także już jakby na tym etapie dochodzimy do wniosku, że to pojęcie związku, wizja związku będzie diametralnie różna w zależności od tego, kim my po prostu jesteśmy i jakie doświadczenia zebraliśmy.
Natomiast ten odcinek... powstaje specjalnie na Wasze życzenie. Zapytałam Was w komentarzach na IG, jakie macie pomysły, propozycje właśnie na odcinki tego podcastu kolejne. I padło pytanie o to, jak wygląda nasz związek, czyli mój związek i Kamila. Czy mamy trudniejsze, chwile lepsze?
Jak ten związek wygląda przy... w poszczególnych elementach, pod poszczególnymi względami, to znaczy pod kątem przyjacielskiej relacji, relacji miłosnej, intymnej itd. Więc zacznijmy sobie od tego, jak teraz wygląda może nasza relacja. Ona jest bardzo mocno zbudowana na takim solidnym partnerstwie, na równości. Na tym nam, myślę, od początku bardzo zależało.
żeby nasze głosy były tak samo słyszalne w tej relacji. Ja niestety jestem charakterem mocno dominującym. Jestem takim trochę typem nerwusa i choleryka i zdaję sobie z tego oczywiście sprawę. I tutaj wiem, że jakby z mojej strony jest ta duża trudność w tym, żeby te oba głosy w związku były na równi słyszane i ważne.
Natomiast też Kamil ma trochę inny charakter i tutaj właśnie... Przez dłuższy czas się docieraliśmy, cały czas się docieramy i od razu już możecie z tego co mówię wysnuć wniosek, że ja lubię długie związki, jestem zwolenniczką długich związków i oczywiście nie każdy się w tym odnajdzie, do czego przejdziemy za chwilę, ale teraz będziemy sobie rozmawiać właśnie o tym jak to wygląda teraz u nas. I tak, my jesteśmy ze sobą już prawie 7 lat, w październiku 15. Jezu, jak się teraz pomyliłam, ale miakałem przy święcie, ale chyba 15 mamy rocznicę, ustaliliśmy sobie ją kochani sami, bo nie pamiętaliśmy, nie było żadnego takiego wiecie momentu, w którym postanowiliśmy, że będziemy ze sobą chodzić, wiecie o co chodzi, tylko po prostu wykalkulowaliśmy już później po czasie, że... 15 października miał miejsce nasz pierwszy pocałunek.
I stwierdziliśmy, dobra, to będzie nasza rocznica. Swoją drogą, jeżeli chodzi o to, kto zainicjował ten pocałunek, byłam to ja, tak dziewczyny? I chłopaki, byłam to ja.
A propos jejku chłopaków, zapomniałam, a obiecałam. Witam wszystkich chłopców, którzy słuchają tego podcastu. Pisaliście do mnie ze specjalną prośbą, żeby Was powitać. Ja Was kochani witam i ja Was doceniam. Fajnie, że tutaj jesteście.
Jest tu miejsce dla każdego, dla chłopaków, dla dziewczyn i dla wszystkich innych. Czujcie się tu wspaniale dobrze ugoszczeni. Ja oczywiście częściej będę się zwracała w formie żeńskiej, z tego względu, że patrząc na statystyki, bab jest tutaj po prostu więcej. Jest tutaj taki trochę babiniec, ale nie przejmujcie się tym, postaram się Trochę żonglować też sobie tymi zwrotami żeńskimi, męskimi na zmiany, w miarę oczywiście moich intelektualnych możliwości, które kochani są ograniczone. Wracając, tak ja zainicjowałam nasz pierwszy pocałunek, więc wyrwałam się do tego, nie jest mi kochany wstyd.
To już nie te czasy, żeby za takie rzeczy było wstyd, to już nie są też te czasy kochani, żeby czekać na to, aż cię facet pocałuje. No czasem można wyjść z inicjatywą, jeżeli czujemy się z tym oczywiście dobrze. No, więc 15 będzie nasza rocznica, powierzam, że wtedy pęknie 7 lat. Trochę tych doświadczeń lepszych, gorszych mamy, natomiast ja od razu Wam powiem, że nasz związek jest nudny. To znaczy, my nie mamy żadnych dram w związku, my się nie kłócimy też w taki sposób, że rzucamy talerzami, że tam gdzieś są siedzi, przychodzą ze skargą, że rozpętujemy tutaj trzecią wojnę, czy inne tego typu rzeczy.
To się po prostu u nas w związku nie dzieje. Nie ma jakichś scen zazdrości, nie ma pakowania walizek i wyjazdów, czy przerw jakichś związkowych tego nie ma i nie było. Wiadomo, były też trudniejsze momenty, takie bardziej przełomowe, ale nigdy, myślę, że Kamil też, bo pewnie bym jej o tym powiedział, nie było takiego momentu, w którym chcieliśmy się rozstać. Wiadomo, czasami się tak mówi, a, źle ci ze mną, to ze mną zarwij, nie, ale to wszystko wiadomo w jakichś tam emocjach, już tak na zimno, na chłodno, nie było takiej sytuacji.
Więc tak jak mówię, jeżeli szukacie tej pikantnej historii, to niestety nie u nas, kochani. Tak jak mówię, teraz my bazujemy bardzo mocno właśnie na partnerstwie, na takim spokoju w związku, w relacji, luzie, na takiej przestrzeni, żeby to wszystko fajnie funkcjonowało, żeby ta codzienność była po prostu dla nas jak najbardziej przyjemna, komfortowa, spokojna. Bazujemy też na takim wspólnym rozwoju.
Natomiast powiem Wam może jak było na początku i jak do tego doszliśmy. Ten sukces, bo ja to określam jako sukces, to jest bardzo dobry związek, w związku osiągnęliśmy bazując nie na samym związku, nie skupiając się na samym związku, tylko na tym po prostu, żeby się rozwijać samemu, indywidualnie, żeby szukać swoich pasji, żeby robić różne ciekawe rzeczy i żeby też na siłę nie szukać takich właśnie sensacji. Ja myślę, że to jest troszeczkę choroba dzisiejszych czasów, że my po prostu jesteśmy tak przebodźcowani, że jak jest chwila spokoju, chwila relaksu, jakiejś nudy powiedzmy, to nam już coś nie gra, nie?
My już szukamy takiego jakiegoś... zapalnika, żeby coś się zadziało i albo jakoś kłótnie sobie sprowokujemy, albo sobie na Tinderku kogoś tam polubimy, do kogoś nowego napiszemy, zaraz zaczniemy rozważać wszystkie opcje zagłady po prostu wszechświata przez to, że my nie spróbujemy jakiejś nowej relacji, nie poznamy nowych osób, czy nie zaszalejemy na imprezie, czy po prostu nie porzucamy talerzami właśnie. I nawet sami dostaliśmy takie pytania, co robić właśnie z nudą w związku, jak pokonać nudę w związku itd., itd.
I Jak to jest u nas z tą nudą w związku? My ją totalnie akceptujemy. Od razu na starcie trzeba sobie powiedzieć, że ten związek z biegiem lat będzie się zmieniał. Nie jest to możliwe, my się zmieniamy, po prostu z roku na rok się zmieniamy, z miesiąca na miesiąc, więc jak nasza relacja miałaby się nie zmieniać?
Będzie się zmieniać, wiadomo, że na początku są takie fajerwerki, normalnie buzuje wszystko, jest taki szał ciał. Ale kochani, wyobraźcie sobie, że cały czas jest ta nerwowość. Ta adrenalina związana z pierwszymi pocałunkami, z pierwszymi spotkaniami, smskami, że teraz się smsków nie piszą, mówi kusia, babcia, z pierwszymi wiadomościami i że to by się utrzymywało po roku, po dwóch latach, to nie byłby kochani zdrowy związek, bo my potrzebujemy w życiu też momentów wytchnienia, tym bardziej teraz, gdzie tych... południów jest po prostu tak dużo cały czas.
Cały czas ktoś do nas pisze, ktoś coś od nas chce, tutaj powiadomienie, tam komuś wybuchła stodoła, ktoś urodził dziecko, komuś wyrosła trzecia noga i cały czas są jakieś ciekawe newsy do zbadania, do tego przychodzimy jeszcze do domu, tutaj w domu cały czas emocje, Boże, natężenie, wiecie, te endorfiny, hormony w powietrzu buzują, też to nie idzie, po prostu żyć tak, w taki sposób, więc kochani, ze spadkiem emocji, spadek emocji w związku Jest dobry, jeżeli emocje w związku spadają, stabilizują się, rodzi się poczucie bezpieczeństwa. A moim zdaniem poczucie bezpieczeństwa w relacji jakiejkolwiek, nie tylko miłosnej, ale też właśnie przyjacielskiej, czy nawet chociażby w pracy, jest kluczowe do tego, żebyśmy zdrowo funkcjonowali na takiej zasadzie, że będziemy mieć jeszcze przestrzeń na to, żeby szukać nowych rzeczy, żeby się rozwijać, uczyć nowych rzeczy, próbować i tak dalej, i tak dalej, czy chociażby odpoczywać ze spokojną głową. Jak nie ma spokoju, bezpieczeństwa w relacjach. To po prostu w momentach, w których mamy wolne, albo nawet w których nie mamy wolne i na przykład idziemy do pracy czy szkoły, będziemy myśleć o tym, o matko, co ja złego zrobiłam, o, a tak mogę to zrobić, żeby wzbudzić zazdrość.
Wiecie o co mi chodzi, nie? Czy a jejku, tutaj zrobię coś, tam, będzie szalona, będą szalone emocje. W momencie, w którym my idziemy do szkoły czy pracy, to my powinniśmy mieć przestrzeń na to, żeby myśleć tam o szkole i o pracy. Więc tutaj już się nasuła pierwsza wskazówka, jeżeli z czasem trwania związku dalej tam tych emocji jest dużo, to może niekoniecznie jest to relacja dobra, bo tak nam się opisuje właśnie te najlepsze relacje, wiecie, w książkach czy tam w filmach, że te emocje są takie szalone, tam cały czas te osoby, wiecie, tęsknią za sobą, nie mogą myśleć o nikim innym i tak dalej, i tak dalej. Zastanówcie się, czy znacie jakieś takie osoby w waszym otoczeniu, które tak mają.
Ja nie mówię teraz, na pewno zaraz coś napisz, a moi rodzice po 20 latach dalej się super kochają. Kochani, ja wiem, ale że tak jakby może to być, to się zdarza, bo ja nie mówię też o tym, że okej, mija 2-3 lata w związku i my już patrzeć na siebie nie możemy i w ogóle obojętne, czy ten facet, ta baba przyszła, czy nie przyszła, czy jest z nami, czy jej nie ma. Nie, nie, nie. Nie mówię o tym.
Mówię tylko i wyłącznie o tym, że ta... To mocne napięcie, które jest na początku, zamienia się po prostu w poczucie bezpieczeństwa, połączone właśnie też z przywiązaniem i z taką miłością, na którą możemy sobie pozwolić w swobodny sposób. Właśnie takie pocałunki na dzień dobry, na dobranoc, niekoniecznie zakończone jakimiś, wiecie, szalonymi przygodami erotycznymi. tylko właśnie taka przestrzeń na też takie właśnie czułości, bez oczekiwania niczego więcej itd., itd., nie? Czyli jakby nie mówię o takich sytuacjach, gdzie są właśnie długoletnie związki, tylko po prostu o takich sytuacjach, gdzie cały czas ta para jest, wiecie, taka właśnie jak z filmu, nabuzowana po dłuższym czasie.
Jeżeli znacie takie przypadki, chętnie się o nich dowiem. Na pewno są one wyjątkowe, a jeżeli jesteście takimi osobami, które już właśnie są kilka lat w związku i dalej czujecie, wiadomo, pożądanie do tej drugiej osoby, chcecie się z nią całować, przytulać, wychodzić, rozmawiać i tak dalej i tak dalej, ten związek właśnie oprócz tego jest też taki bezpieczny, to napiszcie, czy faktycznie to jest dobry związek i czy chcielibyście coś w nim zmienić. Więc u nas na ten moment wygląda to tak, a tak jak właśnie Wam powiedziałam, dochodziliśmy do tego po prostu...
rozwijając siebie i poznając siebie. Bo w momencie, w którym my mamy problem sami do siebie, kochani, nie lubimy siebie, cały czas skupiamy się na jakichś rzeczach, które nas nie dotyczą i których zmienić nie możemy, to my będziemy po prostu cały czas frustrowani i ta frustracja... będzie się przekładała na tą drugą osobę.
W momencie, w którym nie lubimy siebie, ciężko nam będzie nie przekładać tych wszystkich swoich jakichś tam problemów, zawodów, smutków na drugą osobę, po prostu. A w momencie, w którym my swoimi nieszczęściami będziemy obarczać drugą osobę, będziemy od niej wymagać tego, żeby ona nam to szczęście zapewniła, którego my w sobie nie mamy i którego nie wypracowaliśmy sami sobie jeszcze ze sobą, no to taki związek będzie po prostu trudny. On będzie trudny dla Was, Z tego względu, że ta druga osoba nie jest w stanie zapewniać Wam szczęścia, bo nie od tego jest drugi człowiek, żeby był dla Was osobą od szukania atrakcji dla Was, od zapełniania Wam wolnego czasu itd. Drugi człowiek ma takie zadanie, że ma to sam zapewnić sobie. Wy razem możecie robić wspólne rzeczy, oczywiście możecie sprawiać sobie szczęście nawzajem itd., ale chodzi mi o takie generalne szczęście w życiu, że wymagacie, że ta druga osoba Wam je zapewni.
W momencie, w którym tak się dzieje... no to ta osoba druga też się frustruje, bo jakby czuje cały czas, że nie może sprostać Waszym oczekiwaniom i tu się taka po prostu robi pętla nienawiści, bo nawzajem się osoby po prostu za to oskarżają. Wiecie o co chodzi, nie?
A w momencie, w którym my sami jesteśmy ze sobą szczęśliwi, potrafimy sami o siebie zadbać, pójść sobie na spacer, na trening, popracować, pouczyć się w spokoju sami, To w momencie, w którym będziemy mieć interakcję z tą drugą osobą, z którą jesteśmy w związku, albo będziemy się na randkę spotykać, na spotkanie, albo jak już ze sobą mieszkacie, spędzać razem wieczór, to nie będzie takiego oczekiwania, że ta druga osoba tutaj spłynie jak anioł, sam Archanioł Gabriel z nieba, z harfą po prostu pełną rozrywek dla Was. Tylko będzie to na takiej zasadzie, że... Okej, ja coś daję od siebie, ty dajesz coś od siebie, razem tworzymy całość, nie?
Kiedyś wzięłam takiego super, jakiś taki obrazek, składankę obrazków, znowu Wikusia Wam tutaj opowiada jakieś memy z internetu, memy obrazki. No trudno. Wyglądało to tak, że właśnie były dwie osoby, zakochane w sobie i razem jakby tworzyły 100%, tylko że raz było tak, że dziewczyna dawała 20%, a druga dziewczyna, no dziewczyna, chłopak, akurat w tym przypadku, ale to już przełóżcie na siebie i na swoją relację. Jedna osoba daje 20%, druga 80 jednego dnia, w inny dzień po 50, inny 60, 40. Wiecie o co chodzi?
Że to się tak płynnie zmienia w zależności też od tego, jak się czujemy w danym dniu, w danym okresie czasu, ile mamy siły. i tak dalej, i tak dalej, a nie, że oczekujemy po prostu cały czas, że tylko ta druga osoba będzie stawać na głowie, żeby ten związek funkcjonował i w drugą stronę też nie próbujemy zbawić tej relacji, jeżeli ta druga osoba widać, że nas ignoruje, olewa, nie pyta, co tam u nas i tak dalej, nie wychodzi z inicjatywy, żeby się spotkać, no to my nie stajemy na rzęsach, nie płaszczemy się po prostu, nie czołgamy po ziemi, żeby tylko osobę do tego namówić po prostu. To do niczego nie doprowadzi.
Kochani, wiecie skąd ja to wiem? To nie jest tak, że ja wszystkie rozumy świata postradałam. Kochani, nie. Wiem, że może się tak wydawać, ale nie. Żartuję oczywiście.
Świetną książkę Wam polecę. Ja o niej już mówiłam, trąbiłam, krzyczałam wiele razy, więc może już słyszeliście gdzieś z moich ust tą polecajkę. Jest to książka, którą ja kocham całym sercem.
Ona bardzo mi mocno otworzyła oczy, chociaż ona się też w moim życiu pojawiła już na takim etapie. na którym ja myślę, że już bardzo dobrze się z Kamilem rozumieliśmy, już coraz mniej takich spięć między nami było, a i tak bardzo mocno mam wrażenie jeszcze tą relację poprawiła. Ta książka nosi się tu, Partnerstwo Bliskości i ona opowiada o różnych stylach przywiązania, jakie my mamy w sobie. Różnych stylach przywiązania, które wpływają na to, w jaki rodzaj relacji my wchodzimy i w jak w tych relacjach się zachowujemy. I ona mi właśnie bardzo pomogła z tego względu, że Kamil jest osobą o bezpiecznym stylu przywiązania.
Jest styl bezpieczny, lękowy i styl bodajże unikający. W niektórych tam interpretacjach są te style jeszcze troszeczkę inaczej nazywane, ale ja się dzisiaj skupię tylko na tych trzech, bo ja sobie oczywiście sprawę uproszczę, bo ja też nie jestem specjalistką, od tego tutaj tylko Wam to mówię tak w ramach ciekawostki. Jak sobie przeczytacie książkę, to już sami będziecie wszystko wiedzieć. Kamil jest właśnie osobą o bezpiecznym stylu przywiązania i osoby o bezpiecznym stylu przywiązania to są najlepsze osoby, z jakimi można wchodzić w relacje.
Wiadomo, różni są ludzie, bo to też jest kwestia tego, jak po prostu dany człowiek się rozwija i jaki ma charakter, ale ten styl bezpieczny przywiązania nie będzie ani uciekał od związku, nie będzie miał problemu z komunikowaniem się. nie będzie przerzucał odpowiedzialności za różne rzeczy na drugą osobę. Po prostu on taki dobry człowiek, z którym idzie się fajnie dogadać, który nie będzie gdzieś tam trzaskał drzwiami itd., itd. Ja natomiast nie jestem bezpieczną osobą, jeżeli chodzi o styl przywiązania. Troszeczkę już teraz sobie tak przepracowałam pewne rzeczy i do tego stylu przywiązania się zbliżam.
Natomiast ja jestem właśnie taką osobą, której ciężko się... kiedyś mówiło o przeżyciach, dalej mam coś takiego. Ja mam po prostu, jak przychodzi mi powiedzieć o jakiejś swojej trudności i problemie, to ja od razu widzę taką małą wikusię, która chce powiedzieć, że czegoś nie umie, czegoś nie rozumie itd.
i po prostu mi się gula zbiera w gardle. Wiecie, ja to od dzieciństwa mam. Jak przychodziło mi opowiedzieć o jakimś swoim problemie, o jakimś swoim czymś, z czym sobie nie radzę, to nie mogły mi przejść słowa przez gardło normalnie.
Stawała mi gula i chciało mi się płakać i tak miałam przez bardzo długi czas. Kamil też mi pomógł sobie właśnie to przepracować. Kolejna rzecz charakterystyczna dla zdrowej relacji, że ta druga osoba Ci pomaga przepracować Twoje trudne jakieś tam momenty, traumy i tak dalej, a nie jeszcze je pogłębia.
Wiadomo, też nie chodzi o to, żeby tutaj jakąś terapię w związku odwalać, nie, co to, to nie, bo to znowu było to przerzucanie odpowiedzialności, ale chodzi mi o takich, w takich codziennych, wiecie, rzeczach. Że ta osoba po prostu druga Cię podnosi, a nie jeszcze Cię ciągnie w dół i tam kopie i pluje na Ciebie i się załatwia czy coś, nie? To już tak hardkorowo. No, więc ja po przeczytaniu tej książki właśnie dowiedziałam się sporo rzeczy o takich moich procesach myślowych, o takich różnych wzorcach, które się pojawiają w momencie, w którym coś mi nie pasuje, coś się nie dzieje tak, jak ja bym chciała, coś odbiega od mojej wizji i tak dalej, i tak dalej, nie?
Także rewelacyjna książka, ja Wam ją gorąco polecam. Ona nie tylko pomaga w relacjach takich miłosnych, w zrozumieniu tych relacji miłosnych, ale również w zrozumieniu relacji takich też przyjacielskich, bo takie schematy zachowania też się pojawiają w innych rodzajach relacji, czy nawet dziecko-rodzic. Bo podobno właśnie ta teoria przywiązania, teoria więzi bierze się z dzieciństwa właśnie.
Tyl przywiązania bezpieczne, to już sobie tak pokrótce omówiliśmy. Mamy jeszcze styl lękowy i lękowych osób bezpiecznych jest ogólnie najwięcej. Lękowych i unikających jest mniej więcej porówno i co ciekawe najczęściej właśnie lękowe osoby z unikającymi wchodzą w związek.
I to są te wszystkie toksyczne związki, w których jest to rzucanie talerzami, te kłótnie, te rozstania i powroty z tego względu, że lękowe osoby to są osoby, które bardzo mocno pragną bliskości. To są osoby, które boją się... o to, że nikt ich nie pokocha. Że nie są wystarczająco wartościowe, żeby być kochane. I one brzytwy się dosłownie będą chwytać.
Złapią pierwszą, lepszą osobę, lękową osobę, to są też takie osoby, które bardzo szybko się zakochują. Bardzo szybko serce, po prostu jak gołąb na dłoni ofiarują. Weź proszę, weź zrób z nim co chcesz, ja to serce Ci daję, tylko mnie kochaj. To są takie osoby. Ja oczywiście to już mówię tak troszeczkę z hiperbolą, żeby Wam nakreślić o co dokładnie chodzi w tych stylach.
No więc to są właśnie te osoby, bardzo łatwo te osoby też zranić przez to właśnie, że są takie łatwo wierne w tej miłości i one bardzo często właśnie trafiają na osoby unikające. Unikające osoby są takie, które mają duży problem z okazywaniem uczuć. To są takie osoby, które jak wchodzą w związek, to będą odsuwać tą drugą osobę od siebie. Dawać takie błędne, zwalczające się nawzajem komunikaty na zasadzie kocham Cię, ale potrzebuję przestrzeni.
Kocham Cię, ale nie jestem gotowy na związek. Wiecie o co chodzi. Tego typu osoby to są właśnie osoby unikające.
One jak wchodzą w relacje z osobami lękowymi, to tam się dzieje kochanie piekło. Bo te osoby lękowe będą stawać na rzęsach, pisać sms-ki, których już nie piszę, no dobrze, nie piszcie mi, Wikusia wie, tylko tak się nauczyła mówić, więc tak będziemy mówić. Listy miłosne po prostu gołębiami pocztowymi wysyłać, a ta druga osoba będzie sobie tą miłością i atencją tej osoby karmić swoje ego.
Więc ona, mimo tego, że nie będzie chciała wejść w pełni, ta osoba unikająca w ten związek, będzie tą osobę do siebie przyciągać i ba, mało tego, nie będzie pozwalała jej często odejść z takiej relacji. Bo to jest taki żywiciel, po prostu to są pasożyty, które żywią się, wiecie, na tych biednych osobach potrzebujących tak mocno miłości. Ja tutaj mówię tak brzydko pasożyty, bo to też są często osoby, które nie są świadome tych procesów, które zachodzą w ich głowach.
To są też często osoby, które zostały po prostu skrzywdzone i to jest jakiś tam ich sposób radzenia sobie z tym skrzywdzeniem. Natomiast te osoby o unikającym stylu przywiązania potrafią być bardzo w relacji toksyczne. Właśnie w tej książce był opisany przykład babeczki, która była właśnie lękową kobitką, weszła w relację, bodajże to był jej profesor chyba z uczelni, byli ze sobą ładnych parę lat i to był mężczyzna, który nie pozwalał jej właśnie odejść z tej relacji. bardzo w relacji ją poniżał, potrafił jej powiedzieć, ja już teraz nie pamiętam, ale straszne rzeczy, jak tam chyba stała pod prysznicem, że nigdy nie widział bardziej ochydnego ciała, że ona powinna się cieszyć, że on w ogóle chce z nią uprawiać miłość.
Nie będę tu używać innych słów, bo wiadomo, cenzura jutubowa i tak dalej. Więc no straszne rzeczy jej mówił, ona mimo tego gdzieś tam próbowała wybielać go w głowie i wiele, wiele lat w tym związku cierpiała. ofiarując mu cały czas swoją miłość, swoje przywiązanie itd., itd. Więc te właśnie wszystkie style są w tej książce opisane. Można sobie zrobić nawet test stylu przywiązania, do którego się należy i mało tego, tam są podane normalnie na tacy sposoby, jak sobie radzić.
W momencie, w którym jesteśmy na przykład stylem lękowym i mamy tendencję do tego, żeby z miłości w miłość po prostu skakać na główkę dosłownie, nawet jeżeli ta miłość to jest płytka kałuża, do której nasrał pies, to mamy po prostu właśnie te sposoby, co robić, jak możemy poznać osoby, które nie są dla nas odpowiednie, jak sobie to przepracować, jak zbliżyć się do stylu bezpiecznego. I takie same wskazówki są również dla osób o unikającym stylu przywiązania. Dlatego myślę, że warto właśnie przeczytać tę książkę, niezależnie od tego, którą osobą... w relacji zazwyczaj jesteście. Więc jak słuchając tego czuliście, że do któregoś z tych typów należycie, że mieliście takie przygody, to tym bardziej zachęcam Was do tego, żeby sobie tą książkę zakupić albo wypożyczyć i przeczytać i przechodzimy po prostu w tych przemyśleniach dalej.
Mianowicie kochani do tego, że żeby nie było, że ja od razu gloryfikuję długoterminowe, długotrwałe związki i to, żeby w jednym związku trwać po prostu jak mur beton i nic nie zmieniać. O nie, nie, nie. Ja jestem tego zagorzałą przeciwniczką.
Natomiast to, co dostrzegam właśnie, że się dzieje teraz przez to szukanie nowych bodźców, o którym mówiłam Wam wcześniej, to to, że my właśnie tak skaczemy z kwiatka na kwiatek, z kwiatka na kwiatek, nawet jeżeli w związku czujemy się dobrze. Te sprawy zawsze będą indywidualne i zawsze to Wy musicie ocenić, czy jesteście z daną osobą szczęśliwi, czy nie, czy dajecie jeszcze jedną szansę temu związkowi, czy nie. Natomiast... Bardzo nie lubię tych stereotypów, które się wzięły w naszej kulturze, wynikających głównie z religii i z tego, że po prostu jest opłacalne to, żeby wejść w małżeństwo i w nim trwać, co by się w tym małżeństwie, kochani, nie działo. Ile ja się naoglądałam małżeństw, które do siebie za cholerę nie pasują, bo na przykład była wpadka, tak zwana wpadka, nie?
Więc dobra, nieważne, bierzemy ślub dla dobra dziecka, gdzie później te dwie osoby strasznie krzywdzą to dziecko, dla którego dobra wzięły ślub. Kochani, bo jak te dwie osoby siebie nie lubią, nie są dopasowane, wrzeszczą na siebie i tak dalej, i tak dalej, i zamiast wziąć rozwód, tkwią w tym głównie, nazywanym przez siebie małżeństwem, to to oddziałuje na wszystkie dzieci i zapewnia im traumę. Także ja jestem właśnie pierwszą osobą, która zawsze będzie krzyczeć za tym, żeby brać rozwody.
Także możecie sobie pomyśleć, że ja tutaj jestem bipolarna w tej kwestii, ale nie. We wszystkim jest najważniejszy zdrowy rozsąd. tak jak właśnie mówiłam, wszystko zawsze zależy od Was, natomiast bardzo mnie właśnie denerwuje ten stereotyp, że jak wejdziesz już w małżeństwo, to musisz w nim być, trwać po prostu, baba Cię zdradza, chłop Cię zdradza, nie lubicie się, nie możecie na siebie patrzeć w ogóle, rzygać Wam się chce, ale macie kredyt, nie zostaniecie razem.
Kochani, są już różne rozwiązania teraz, nawet mając kredyt można się rozstać i żyć i tak samo mając dzieci, ale tutaj pojawia się... Ja sama nie mam dzieci, więc tak możecie pomyśleć, jakie ty masz prawo w ogóle oceniać, czy dziecku będzie lepiej z obojgiem rodziców, którzy się nie lubią, ale są ze sobą i udają, albo czy lepiej jak się rozwiodą. Czy dziecko wasze jest głupie? Opowiedzcie sobie na to pytanie, czy Wasze dziecko jest głupie? Nie, nie jest głupie.
I to dziecko, wyobraźcie sobie, zazwyczaj będzie inteligentniejsze już od Was na etapie bycia dzieckiem. Tak, my już w tym wieku mamy tyle szarych komórek zniszczonych przez stres, palenie papierosków, używki i nasz sząd ryb życia, że autentycznie dzieci od nas będą bardziej i nastolatki zdolne do pojmowania rzeczywistości jasno i klarownie. Oczywiście bazując na swoich własnych doświadczeniach, więc takie dzieci będą widziały, że mama udaje, że lubi tatę, bo mało kto jest takim super świetnym aktorem, że będzie w stanie, wiecie, udawać 100% czasu przy innych, że czuje się z drugą osobą dobrze. I wiecie, jakie to jest traumatyczne dla dziecka. Bo w pewnym momencie pojawia się takie coś, że ono musi wybrać stronę, czy ono bardziej popiera mamę, czy popiera tatę.
Bardzo często rodzice jak się kłócą, to doprowadzają do takich sytuacji, że no powiedz tacie co o nim myślisz, wiecie o co chodzi, nie? No powiedz mamie, że zwariowała i w ogóle jest wariatką i drzezi tutaj na nas, nie? Takie angażujące dzieci, spory, sprzeczki i tak dalej, no. W momencie, w którym jest rozwód, to też jest trauma dla dziecka, owszem, bo każdy chce żyć w kompletnej, pełnej rodzinie, wiadomo. Natomiast to jest chwilowe.
Później sytuacja powinna się, jeżeli rodzice są odpowiedzialni, ustabilizować, wyjaśnić i zrobić bardziej taka klarowna niż w momencie, w którym codziennie w domu albo prawie codziennie są wojny, jest udawanie, są ciche dni itd., itd. To jest straszne, to jest trauma i te dzieci są takimi adwokatami diabła w tym, więc no takie jest moje zdanie w tym temacie. Dlatego ja nie popieram właśnie tej idei małżeństwa na zawsze, co by się nie działo.
A, bo my siebie wybraliśmy, bo my sobie przed Bogiem przyrzekaliśmy. Kochani, zastanówcie się, jaki Bóg, jaki Bóg byłby takim tubkiem, bo już inaczej nie powiem, żeby chciał, żebyście tkwili w relacji, która was krzywdzi. Jaki Bóg chciałby, żebyście z myślą o drugiej osobie, z którą się kładziecie spać do łóżka, mieli łzy w oczach, czy żebyście poświęcali swoje szczęście, swoje życie w imię jakiejś przestarzałej idei?
Który Bóg? Ja myślę, że Bóg chce, żebyście byli szczęśliwi. Ja myślę, że Bóg chce, żebyście Wam w życiu dobrze wiodło i czasem trzeba popełnić właśnie taką trudną decyzję i uwolnić tą drugą osobę. Nawet jeżeli nie jesteście w małżeństwie, tylko po prostu jesteście w długotrwałej relacji, długotrwałej, no długoletniej relacji, która zaczyna się sypać, właśnie tam jest coraz więcej pretensji i tak dalej, nie widzicie drogi do tego, żeby to się rozwiązało, ale tak sobie myślicie, ale już tyle lat jesteśmy, to już może zaręczyny, to już może ślub to naprawi, a później, a może dziecko to naprawi. Kochani, naprawiać to można rower sobie, bo rower nie ma układu nerwowego.
z tym Was zostawiam. W tym temacie lecimy kochani dalej, bo ja się tutaj rozgaduję, a chcemy troszeczkę pozytywnych tutaj też wibracji kochani dołożyć. Przejdźmy sobie do czegoś, co jest moim zdaniem teraz już najważniejsze w takiej relacji, która trwa i w takiej relacji, w której chcemy być.
Dla mnie jest to przyjaźń w związku. Wiecie dlaczego przyjaźń? Bo przyjaźń to jest taki rodzaj relacji, w którym my czujemy się tak fajnie. To jest taki rodzaj relacji, w którym jest bezpieczeństwo, w którym jest zabawa, w której jest luz. Przed przyjaciółmi nic nie udajemy.
Wiecie o co chodzi w rodzinie? Często udajemy. Udajemy przed mamą, przed tatą, że jesteśmy bardziej ułożeni, że jesteśmy bardziej odpowiedzialni. Przed rodzeństwem udajemy, że nam się powodzi w życiu. Przed babcią, że chodzimy do kościoła.
Rodziny też nie wybieramy, a przyjaciół wybieramy sami. I ta przyjaźń jest właśnie takim cudownym dodatkiem, cudownym tym kamieniem węgielnym, fundamentem związku dla mnie właśnie, bo my z Kamilem po prostu naprawdę jesteśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Niektórzy pomyślą, że to jest toksyczne, że tak nie powinno być, że w związku to miłość, fajerwerki, a przyjaźń to z przyjaciółką, z przyjacielem. No nie, ja mówię Wam o sobie, o tym, co jest dla mnie najważniejsze i wiem, że dla wielu osób też, bo też o tym sobie pisaliśmy, rozmawialiśmy. Ta przyjaźń właśnie w związku wypracowana, bo ona nie pojawi się od razu, wiecie, no to tak jak z każdą przyjaźnią, najpierw się kolegujemy, później się psiapsiłkujemy, a później gdzieś tam pojawia się ta przyjaźń, która jest właśnie bardzo silna, z tego względu, że sami o niej decydujemy.
I na przyjaźń, żeby przyjaźń trwała. Też musimy właśnie pracować, robiąc różne fajne rzeczy ze sobą, poświęcając czas, słuchając itd., itd. A ta przyjaźń właśnie połączona z tą romantyczną relacją, miłosną relacją, to już w ogóle jest taka bomba, bo tam jest po prostu przestrzeń na fajerwerki. Nie na takie fajerwerki, wiecie, że takie najtańsze, no po prostu z targu, że odpalasz, wszystkie psy dostają zawał serca, dzieci się budzą i płaczą. I ten miecio tam po prostu na podwórku, hura, ale zajebiste fajerwerki.
Nie kochani, wiecie jakie to są fajerwerki? To są takie fajerwerki, że tam przyjeżdża cała wielka ekipa, wydaje kupę kasy i po prostu przez 10 minut mamy takie show, że do końca życia nie zapomnimy. Wiecie o co chodzi, to są takie fajerwerki.
Ostatnio leżę sobie w łóżku, mamy takie coś, że przed spaniem wywalamy sobie nogi na ściany, leżymy i wtedy bardzo dużo gadamy. To jest kwestia zdrowotna, żeby wywalać tak nogi. Bardzo Wam polecam, niezwykle relaksujące. Limfa, krew spływa po prostu w dół, rozluźnia, to jest spuchnięte z Tobą po całym dniu.
Ja pamiętam w ogóle jak chodziłam... do szkoły, wracałam ze szkoły, już właśnie w liceum miałam kawałek na piechtę z buta, bo tam żaden autobus mi tak nie urządzał mnie. I zawsze jak wracałam, bo ładne buty trzeba było nosić, wiecie jak to jest, niewygodne, ładne, ściągałam te buty, to mi się płakać chciało po prostu z ulgi.
I jak ja bym wtedy znała to, ten patent z walaniem nóg na ścianę, to moje życie było łatwiejsze. Dlatego teraz korzystam po prostu codziennie. Więc leżymy tak sobie, coś tam gadaliśmy i nagle zapadła cisza i ja tak sobie myślę, Boże Święty, jak ja kokuję. Jak ja jestem wdzięczna za to. Jak tu jest cicho, spokojnie i cudownie.
Ja sobie pomyślałam właśnie, Boże, dziękuję. Że jest ten moment, że my doszliśmy do tego momentu i tak sobie poczułam, że teraz czuję taką mega głęboką, prawdziwą, silną miłość. Te pierwsze miłości, te pierwsze momenty w miłości, to są takie dla mnie wulkany, troszeczkę takie gejzery.
Wiecie, takie wybuchy, nie? I później ta para po prostu się unosi, jest takie... A teraz jest taki ocean, słuchajcie.
To jest taki głęboki, stabilny, trwały ocean. Także to jest coś pięknego, co można sobie właśnie wypracować z drugim człowiekiem, jeżeli faktycznie się przez lata pracuje nad tą relacją. I pracuje to jest takie, wiecie, górnolotne i to się może niekoniecznie dobrze kojarzy, nie?
Takie... Pracuje to Welmateusz Grzesiak, tutaj napisał poradnik, praca wiecie, tam on mówi, żeby kanapy sobie nie kupować, bo wtedy nie masz kanapy, nie siedzisz, nie? To praca mi się tak trochę kojarzy w kontekście związku z takimi rzeczami, ale nie znajdę tutaj innego odpowiednika.
Wkładanie po prostu w to energii i rozwój, o rozwój, czyli na przykład chodzenie na randki. Kochani randki, ja to zawsze będę powtarzać, randki są ważne. I teraz tak. Na randkę można sobie pójść raz w tygodniu, na randkę można pójść raz na miesiąc i randka to kochani musi być zaraz zapieprzanie do jakiejś restauracji, nie wiadomo jakiej, gdzie tam kucharz będzie na najmniejszym palcu stopy stało, robił trzy piruety i podpalał Wam banana na koniec. Nie, randeczka to może być, że Wy się rozsiadacie na kanapie po całym tygodniu, chipsy Wasze ulubione i puszczycie sobie film albo muzyczkę, którą lubicie.
I sobie siedzicie, gadacie, coś tam się całujecie, tylko nie mówcie o mamie. No i spędzacie czas razem. Albo po prostu sobie gadacie, nie?
To nie muszą być właśnie jakieś nie wiadomo zaraz co, bo to znowu wynosimy z filmów, że my to musimy na spadochronie razem skakać, żeby to była fajna randka. Nie, kochani. Chodzi po prostu o ten element spędzania razem czasu taki zaplanowany, że wiecie, że my może się troszkę ładniej ubierzemy dla tej drugiej osoby, pomyślimy o niej, a co by zrobiło jej przyjemność, nie? No my właśnie tak staramy się robić. Ja u wielu prostych sobie właśnie siadamy na kanapie wieczorem, coś oglądamy razem, zjemy sobie coś dobrego.
No ja kocham po prostu te momenty. Dla mnie te momenty takie codzienne są ważniejsze nawet niż jakieś takie, wiecie, bardziej fancy, ale takie, co zdarzają się rzadziej, nie? Też je doceniam oczywiście, bo są takie ale te takie codzienne, to zdecydowanie to jest moje ulubione teraz.
Kamil też mnie tego nauczył, bo ja też miałam dziewczyny takie i chłopaki, przepraszam, i chłopaki. Miałam takie oczekiwania ze względu na związku, że to musi być właśnie tak jak w filmie, tam muszą być emocje, tam musi być rozdzierający serce, ból. Kamil mnie nauczył, że nie musi być.
Właśnie, że te codzienne takie rzeczy, które sobie robimy razem mają największe znaczenie. I właśnie my oprócz tych randeczek, które sobie planujemy, to właśnie staramy się zawsze jeść razem posiłki. Wiem, że nie każdy będzie miał taką możliwość, bo nie mieszkamy ze sobą, bo nie mieszkacie ze sobą albo pracujecie w innych godzinach, ale jak macie szansę na to, żeby zjeść razem posiłek, to naprawdę warto.
Nawet w milczeniu. Po prostu to jest takie, buduje po prostu intymność to przywiązanie. Kolejna rzecz to u nas w związku jest taka, że my zawsze chodzimy ze sobą razem spać.
To wiem, że jest kolejna rzecz, która nie jest możliwa, jak pracujecie na innych zmianach, czy ze sobą nie mieszkacie. Ale jeżeli macie taką możliwość, to to jest super. Nawet jeżeli jedna osoba musi troszeczkę się raz położyć wcześniej, albo druga trochę poczekać.
U nas zazwyczaj jest tak, że mi się już chce spać, ja już bym poszła spać, Kamil jeszcze by posiedział, ale gdzieś tam staramy się ten kompromis wypracować. także to kolejna taka zasada, którą bardzo lubię kolejna rzecz to to, żeby po prostu ze sobą dużo rozmawiać to o czym już wcześniej mówiłam, ja to musiałam sobie przepracować, bo ja rozmawiać nie umiałam o sobie, szczególnie o swoich przeżyciach więc ta rozmowa i kochani, co mi zmieniło myślenie ludzie kochani to może was zaszokuje, że ja tego nie wiedziałam ale ta druga osoba nie czyta mi w myślach W filmach romantycznych ten chłop zawsze wie, co ta baba chce. Jakie ona chce kwiatki, o której godzinie ona o nim pomyśli, ona jej wtedy SMS-ka wysyła.
Normalni ludzie nie mają takiej zdolności, kochani. Może psy mają takie zdolności paranormalne jakieś, bo wiecie, to są cudowne istoty. Ale ludzie niestety nie mamy takiego czegoś. My się nie domyślamy. Jest taki trochę stereotyp, że...
baby się domyślają, faceci się nie domyślają. Nieprawda, kochani. To są też indywidualne przypadki.
Nikt się niczego nie domyśli, co tam wam w głowie chodzi. Więc jak nie wyłożycie dosłownie kawę na ławę, a wszyscy kochamy kawusie pić, tudzież herbatki, że jesteście herbaciarami, herbaciarzami, a nie kawiarzami, kawiarkami, to herbatę. I po prostu wtedy wszystko jest jasne, klarowne. Mówisz.
Ja oczekuję tego i tego. To, co robisz, sprawia, że czuję się tak i tak. Ale ja, nie? Nie mówimy na takiej zasadzie. Ty, patałachu, jeden śmierdzący, mi tak zrobiłeś, że mi, ja po prostu jestem załamana, ty mnie prześladujesz i coś tam blablabla.
Wiecie, o co chodzi? Że od razu na tą osobę najeżdżać, jak coś się wydarzy. Albo ty mnie nigdy na randki nie zabierasz i blablabla, coś tam, coś tam, nie?
No to jak ktoś wyskakuje do nas z czymś takim, to nam się od razu reakcja obronna włącza, więc my chcemy albo się bronić i wymówki wtedy wskraczają, albo my chcemy odbić piłeczkę, a ty to nigdy nie zakładasz dla mnie tam, nie wiem, czerwonej szminki, nie? No tam bzdury mi teraz przechodzą do głowy, ale wiecie o co chodzi, nie? A w momencie, w którym podchodzimy do komunikacji na zasadzie, że to, że spóźniasz się na randki, za każdym razem jak się spotykamy sprawia, że czuję, że Ci na mnie nie zależy, że mam wrażenie, że po prostu masz ważniejsze rzeczy na głowie ode mnie.
Powiedz mi, jak to jest. Jak widzisz to, że się spóźniasz za każdym razem. I teraz, jeżeli ta druga osoba na taką delikatną i kulturalną wypowiedź zareaguje O bobo, Ty się zawsze szczepiasz, Ty jesteś cholericzką, Ty coś tam. To, kochany, pakujemy nasze brylanty, pierścienie i perły i spadamy.
Bo trust me, Lepszy port na nas czeka. Nie będziemy w jakiejś burdelowni, jakiejś śmierdzącej, zażeganej siedzieć, jak na nas po prostu tutaj stacja w Monako czeka. Wysadzana po prostu bursztynami. Więc pakujemy wtedy manatki i uciekamy. Ale jeżeli ta druga osoba nie ma żadnych spaczeń życiowych i odpowie na takiej zasadzie, że kurczę, nie wiedziałam, że ci to przeszkadza.
Teraz faktycznie jak tak to przedstawiłaś, to widzę, że sprawia ci to przykrość. zrobię teraz co w mojej mocy, żeby następnym razem się nie spóźniać, może umawiajmy się trochę później, będzie mi łatwiej, bo wiesz, ja kończę dopiero co pracę przed naszym spotkaniem i dosłownie idę jeszcze tam na siłownię i ledwo co się wyrabiam, więc może po prostu spotykajmy się później i ja już obiecuję, że nie będę się spóźniał. I o ile jest inna ta komunikacja, o ile mnie stresowała i tak dalej. I wiadomo, to jest troszeczkę taka utopia, bo wkraczają czasami te emocje. Często jest tak, że już nie mówimy, nie mówimy, bo myślimy właśnie, że ktoś się domyśli i dochodzi do takiego momentu, że już ta czara goryczy się przelewa i wtedy wybucha to wszystko ze swoją siłą, nie?
Ale to wszystko można sobie przepracować. Tak jak mówię, no na swoim przykładzie po prostu jak można, to jest trudny proces, jeżeli jesteś takimi cholerykami rozdarciuchami jak ja, ale to wszystko idzie sobie wypracować, kochani. I ogólnie kolejna rzecz, która mam wrażenie jest takim podłożem. taką ważną rzeczą w naszej relacji, to to, że my okazujemy sobie mnóstwo czułości.
Powiem Wam teraz troszeczkę o dotyku, takich ciekawostek, bo od razu, zanim to powiem, jakbym przeszła od razu do tego, co my robimy, to pojawiłyby się na pewno takie komentarze, że go tęczą, ile można, po co, a ja nie lubię dotykania, a ja nie lubię miłości, a ja nie lubię czegoś tam, nie? Nie lubię uprać seksu i tak dalej, i tak dalej, i nie chcę, tego nie potrzebuję. Ok.
Nie o tym teraz. Teraz przechodzimy do dotyku. Kochani, wiedzieliście, że jak dzidziuś jest w brzuchu mamusi, to ma na sobie takie jakby kosnki, tak to uproszczę wszystko, nie? Takie delikatne, mini, malutkie włoseczki, które stymuluje ruch wód płodowych. I ten dzidziuś czuje się tak troszeczkę jakby był dotykany, ten w brzuszku.
I to, ten ruch wód płodowych stymuluje to dziecko do tego, żeby rosło. To jest bardzo ciekawe właśnie, że dotyk jest dla dziecka stymulujący do rozwoju. I w momencie, w którym ten dzidek się rodzi, jak mamusia go dotyka, gładzi po ciałku, masuje, całuje itd., to on się czuje bezpieczny, zaopiekowany i właśnie znowu chce rosnąć, chce się rozwijać, czuje się dobrze, nie płacze itd., itd., nie? Znaczy nie płacze, no to wiadomo, że to zależy na sytuacji.
Więc dotyk jest dla nas ludzi, ale nie tylko ludzi, bo pieski i inne zwierzątka też tak mają. Jest potrzebny do tego, żebyśmy po prostu mogli się rozwijać, żebyśmy byli zdrowi, żeby nasze ciało, hormony stresu i po prostu układ nerwowy był zdrowy. Ten dotyk jest właśnie potrzebny. Jeżeli mamy taką sytuację, że my nie jesteśmy jako dzieci dotykani, że nasi rodzice nas nie przytulali, że w domu było tabu mocne dotyczące właśnie cielesności, dotyku i tak dalej. to później wchodzimy w dorosłe życie z takim przeświadczeniem, że a, my nie lubimy się całować, my nie lubimy przytulania itd.
Ja nie potrzebuję tyle czułości. Wiadomo, ludzie są różni, nie musimy zaraz jakichś trudnych przeżyć, żeby mieć swoje preferencje, o tym też tutaj nie mówię. Chodzi o to, że bardzo często za tą pogardą dla czułości, pogardą dla okazywania miłości, stoją przykre sytuacje z dzieciństwa.
Jeżeli macie coś takiego, że widzicie parę, która np. się całuje, albo okazuje sobie miłość w taki słodko-pierdzący sposób i myślisz, że jest jak tak można, a ja bym chciała taki związek macho. To zastanówcie się, a dlaczego byście tak chcieli? A kto wam coś kiedyś takiego powiedział, że nie chcecie tego, tej czułości, tego dotyku, tego przytulania, całusków i tak dalej i zdrobnień?
Może wasi rodzice wam mówili, że trzeba być twardym, że nie można słabości okazywać, że trzeba być takim, wiecie, jak skała, nie? Że przytulanie, płacze, moce to jest dla bab, dla słabiaków. I że trzeba twardo wychowywać, twardo się trzymać.
Może rodzice Wasi nie okazywali sobie w ogóle miłości, nie całowali się, nie przytulali i tak dalej, nie było między nimi namiętności, więc stwierdziliście, że tak to ma wyglądać, nie? Nie mówię, że tak jest w Waszym przypadku, ale ja sobie właśnie takie rzeczy przemyślałam i naprawdę to pozwala inaczej na siebie też spojrzeć na swoją relację. I teraz przechodzę właśnie już płynnie do tego, że my z Kamilem bardzo dużo sobie okazujemy czułości.
My się bierzemy na kolana, codziennie się przytulamy dużo, całujemy. miziamy, mówimy do siebie tak słodko-pierdząco, że ja czasami sobie myślę, no dość, dość, bo umrę, skonam po prostu. Ale tak, jest tego bardzo dużo i ja uważam, że to jest świetne, bo po prostu to jest takie, no czujesz się tak miło, tak dobrze, tak właśnie bezpiecznie, a o to w życiu chodzi.
Wiadomo, że są osoby uzależnione od adrenaliny, od wybuchów emocji i tak dalej, więc wtedy w takim wypadku trzeba znaleźć po prostu drugą osobę, która też jest od tego uzależniona i będzie też chciała takich agresywnych, intensywnych przeżyć, a nie po prostu takiego zdrowego poczucia spokoju i bezpieczeństwa. No, więc u nas tych czuostek, miłostek jest dość dużo. Więc to tak można powiedzieć, że to jest zasada nasza w związku, taka niepisana.
A jeżeli właśnie chodzi o zasady w związku, bo o to też było pytanie, to my nie mamy zasad w związku. W sensie nie mamy takich zasad wiedzieć, że a, wyłożyliśmy sobie, że to, to i to i to. U nas to wszystko po prostu z czasem przyszło, nie?
Z czasem sobie wypracowaliśmy. Ale jak już jesteście bardziej rozwiniętymi ludźmi, nie wiem jak to określać, starszymi po prostu, może już nie w wieku szkolnym, nastoletnim, to warto myślę, jak już macie gdzieś tam też jakieś związki ze sobą, porozmawiać o tym gdzieś na początku, nie? Czego oczekujecie od relacji już później, jak jesteście starsi, czy planujecie dzieci, czy chcecie mieć dzieci, no wiadomo, to się może zmienić i tak dalej, ale...
Takie, wiecie, rzeczy, które mogą później prowadzić do ewentualnych spięć, nie? W związku, warto sobie je na początku przegadać, ale też myślę, że nie można tak, wiecie, do relacji podchodzić na zasadzie od razu roszczeniowym, dobra, to ja chcę, żeby to wyglądało tak, tak, tak i srak i nie mam już w ogóle żadnych innych opcji na to, żeby to wyglądało inaczej, ma być tak albo nie będzie w ogóle, nie? No bo właśnie dlatego stąd ta przyjaźń dla mnie jest taka ważna, nie? Bo jak wchodzimy do przyjaźni, no to nie mamy takich oczekiwań jakichś zaraz górnolotnych, nie?
Dajemy taki luz od razu na wstępie. Więc myślę, że to właśnie jest fajniejsze podejście, bo Anusz Fideles się zaskoczył im pozytywnie i to, co nam się wydawało nie do przełknięcia w związku, okaże się czymś fajnym, czymś, co nam pasuje, tylko po prostu gdzieś tam mieliśmy jakieś przekonania wyniesione, zaczerpnięte od kogoś innego, że to nie jest fajne, nie? właśnie np. ta czułość większej ilości albo jakieś inne rzeczy, do których byliśmy po prostu negatywnie nastawieni.
Kochani, ja bym nie była sobą, jakbym Was w ten odcinek nie zaangażowała, więc teraz wyciągnęłam sobie tutaj Wasze wiadomości, wiadomostki, wiadomosteczki i będę odpowiadać, czytać, będziemy się tutaj nad tym wszyscy razem jak jeden mąż i żona pochylać. Jestem bardzo przywiązana, jeden dzień bez niego traktuję jak przetrwanie, a on normalnie... Na tym kończy się wiadomość, ale podejrzewam, że...
Aha, a, że on normalnie reaguje, dobra. Wikusia, brawo. Odszyfrowaliśmy wiadomość, czyli widzicie, tutaj może być albo tak, że facet jest bezpieczny i wiecie, traktuje rozstanie naturalnie i normalnie takie chwilowe, że tam jakby nic się nie wali, góry, doliny się nie zapadają, ten świat się nie kończy, nie spadają meteoryty, tylko jakby traktuje to jako normalną, naturalną część codzienności i życia. Może być też unikający, jeżeli całkiem ją odtrąca i ucieka na dłużej, a ewidentnie tutaj dziewczyna jest osobą lękową, czyli widzicie, jeden dzień bez partnera i już się boi, już jest przygnębiona, już nie jest w stanie myśleć o niczym innym, jeśli tak dalej. I właśnie takie książki jak te teorie przywiązania, tam znajdziecie sobie odpowiedzi na to, co w takich sytuacjach robić.
W ogóle jakiekolwiek książki rozwojowe, takie o tym, jak siebie lepiej poznać, jak siebie lepiej zrozumieć pomagają w takich sytuacjach. I później, jak my jesteśmy osobą lękową, nie wiemy o tym, jest właśnie taki dzień, że jest rozstanie, bo na przykład jakiś wyjazd z pracy, ze szkoły i zostajemy sami bez tej drugiej osoby. Ta osoba przyjeżdża i zamiast się cieszyć, słuchajcie, to my na nią zmordą, że ona nas porzuciła, że nie odpisywamy sms albo wydzwaniamy, wiecie, po 500 razy. I nawet osoba w bezpiecznym stylu przywiązała sobie pomyśli, w końcu ludzie kochani, ile można, nie?
To też to już jest chore, wiecie, no to są takie skrajności też. Potrzebuję, żeby ludzie w końcu zrozumieli, że podstawą jest rozmowa. Podstawą każdego związku jest rozmowa. O tym sobie właśnie dzisiaj gadałam, że nikt się kuźwa za Was nie domyśli po prostu. Wiecie, jak ja ubolewałam nad tym, że się Kamil nie domyśla, co ja chcę od niego.
Ja strasznie, ja chciałam rycerza z bajki. Kochani, teraz już nie chcę, bo mam. Mam rycerza z świata rzeczywistego. Właśnie dzięki temu, że rozmawiamy, że się tego uczę i sobie nad tym pracuję. Co jeśli preferencje seksualne są totalnie inne?
O, w ogóle jeszcze nie poruszyliśmy tej kwestii, a to jest bardzo ważne przecież. Co jeśli preferencje seksualne są totalnie inne? Nie do pogodzenia i wpływa to na relacje, ale ogólnie to jest dobra miłość. Jedna osoba w ogóle nie chce seksu, a druga chce bardzo. Kochani, kolejny stereotyp na temat związków.
Że ważne, żeby była miłość, właśnie przyjaźń, a seks, jak jest to dobrze, jak nie ma to trudno, bo to chodzi, wiecie, o te górnolotne, platoniczne, ważne rzeczy. Seks nie jest ważny. To jest bzdura, kochani.
Seks jest ultra ważny. Seks to też jest podstawa związku. Możecie oczywiście zadecydować sobie oboje, że u Was seks nie będzie ważny, że u Was ta miłość fizyczna nie jest na tyle ważna, że są dla Was ważniejsze rzeczy i jeżeli faktycznie trafiają dwie osoby, które mają takie poglądy na siebie, super, bądźcie ze sobą fajnie, świetnie.
Natomiast jednak większość osób będzie miało te potrzeby seksualne większe albo mniejsze. I tak się utarło, że właśnie one są na tyle nieważne, że nie są dobrym preteksem do rozstania. Są.
Otóż właśnie, że są. Jeżeli jedna osoba ma bardzo niskie, albo może nie niskie, bo dla niej to są w sam raz, ale tak stereotypowo, niskie, w porównaniu do tej drugiej osoby potrzeby seksualne, bardzo rzadko chce wchodzić w jakąś intymną zażyłość, a druga osoba chce codziennie, często, to to będzie prowadziło tylko i wyłącznie do frustracji. Nawet jeżeli miłość jest dobra, jeżeli się lubicie, lubicie spędzać ze sobą czas, to po prostu nie ma...
Chciałabym rzadko powiedzieć, ale nie powiem. Nie ma szansy na to, że się po prostu dogadacie, bo ta jedna osoba będzie cały czas miała wyrzuty sumienia, że ona nie jest w stanie tyle tej fizycznej miłości zaoferować, a ta druga osoba będzie sfrustrowana, że naciska, że jest wiecie taka męcząca w tej kwestii. No moim zdaniem to jest bardzo dobra podstawa do tego, żeby się rozstać. Może to zabrzmi brutalnie, ale ludzi na świecie jest mnóstwo i z innymi osobami, nawet jeżeli jesteś cudownym w związku od wielu lat. to są na świecie inne osoby, z którymi też byś stworzył, stworzyła cudowny związek.
Znowu wkładając w to pracę, rozmowę itd., itd. Więc szkoda tak naprawdę stracić życie swoje i tej drugiej osoby, ignorując właśnie ten aspekt intymny w związku. Bo to jest piękna część relacji.
To jest piękna część relacji. Czym jesteśmy też dłużej w związku, tym ta intymność jest i trudniejsza, i łatwiejsza. Z jednej strony łatwiejsza, bo znacie się lepiej, jesteście bardziej przy sobie otwarci, rozmawiacie więcej. Z wiekiem też jesteśmy coraz bardziej na tą miłość otwarci, fizyczną. Natomiast trudniejsza, no bo już wchodzi, wiecie, praca, wchodzi to, że jesteśmy, mieszkacie ze sobą, już nie ma tych takich emocji, więc troszeczkę czasami trzeba sobie tą...
miłość fizyczną zaplanować, wiecie, ona już nie jest taka filmowa właśnie, nie jest już ta miłość taka spontaniczna, ale tak jak mówię, no nie ma nic złego w tym, żeby sobie po prostu zaplanować. Bzykanko, kochani, czasami, no po prostu dochodzi do takich sytuacji, że bez tego ani rusz po prostu, nie spadnie nam to z nieba. Wiem, że ja tak na przykład miałam bardzo długo, myślałam, że to tak musi być, że to jest taki spontaniczny moment, że tutaj amor syła strzałę, normalnie robi się, wiecie. FIFA Rafał tutaj dookoła i następuje ten moment. W momencie, w którym jesteśmy zmęczeni po całym dniu, właśnie te obowiązki, to wszystko, nie zawsze jest już przestrzeń w głowie na to, żeby była szansa na te strzały Amora, na poczucie tych strzałów Amora, więc wtedy warto sobie to zaplanować.
I to jest jak najbardziej ok, i to jest fajne, nawet jeżeli jesteśmy tą osobą, która właśnie ma to libido, te potrzeby trochę niższe od drugiej, to czasem jest tak, że jak się zacznie coś dziać... To się tutaj ochoty nabiera, słuchajcie, i jest fajnie, jest rewelacyjnie. Ale właśnie co mnie wkurza, to to, że ludzie myślą, że to nie jest ważny aspekt związku, nawet jeżeli tak naprawdę głębi dusz czują, że jest, z tych powodów, o których wcześniej rozmawialiśmy. I to moim zdaniem jest bardzo dobry pretekst do tego, żeby się rozstać. Oczywiście warto wcześniej usiąść, szczerze po prostu wyłożyć znowu tą kawę, herbatę na ławę.
Czy tam macze, jak chcecie, hipsterzy. I po prostu powiedzieć, ej słuchaj, ja to widzę tak, nie chcę Ciebie zmuszać do niczego, nie chcę Cię stopować i tak dalej, i tak dalej. Mówicie wszystko, nie?
Słuchacie później drugiej osoby, co ona mówi i zastanawiacie się, czy jesteście w stanie do jakiegoś kompromisu dojść. czy nic z tego nie będzie i po prostu musicie się rozstać, bo szkoda kochani marnować całe swoje życie, nie zaznając po prostu cudowności płynących z miłości właśnie fizycznej. Chyba, że oboje z tego rezygnujecie świadomie i w pełni dobrowolnie. No to wtedy, tak jak już mówiłam, to jest jakby gicik i okej. Także to jest dla mnie wystarczający powód do tego, żeby nawet mimo tego, że inne aspekty po prostu super siedzą się rozstać.
No bo popatrzcie na to w ten sposób. Czemu mamy bagatelizować sprawy seksualne? I mówić, że ten aspekt, ok, to się da przeboleć, nie? A jak w momencie, w którym jest niby idealny związek, bo jest właśnie super seks, czujecie się bezpiecznie, ale macie inne oczekiwania względem życia, to znaczy jedna osoba pragnie mieć dzidziusia, bo zawsze marzyła o założeniu rodziny, a druga osoba chce tylko podróżować i w ogóle o dzieciach nie chce myśleć, to wtedy wszyscy mówią, no nie no, to kochani, to się trzeba rozstać.
To się trzeba rozstać, bo to nic z tego nie będzie, nie? Moim zdaniem wszystkie aspekty związku są tak samo ważne, te różnice w ważności będą po prostu już indywidualne w zależności od danej relacji i od Was, nie? Jakie cechy powinien mieć odpowiedni partner? No znowu, to jest kwestia indywidualna, to czy chcesz, żeby był zabawny, czy chcesz, żeby był spontaniczny, czy spokojny, czy właśnie szalony.
Natomiast takie ogólnie cechy ważne to są związane z tym, jak my się przy tej drugiej osobie czujemy, czyli właśnie... Czy czujemy się przy tej osobie zrozumiani, wysłuchani, bezpieczni, słuchajcie? Czy my czujemy wręcz przeciwnie, że cały czas jesteśmy przy tej osobie niewystarczający, że ona nam np. mówi, że my jesteśmy za grubi, za chudzi, że mam pośladki brzydkie, stopy krzywe, coś tam.
Jeżeli takie się rzeczy dzieją, to moim zdaniem nie będzie odpowiedni partner. I jeżeli np. czujesz, że się rozwijasz przy tej osobie, to jest moim zdaniem taka cecha. Co jeszcze? To są chyba właśnie najważniejsze, ten poczucie bezpieczeństwa, rozwój.
To, że jest przestrzeń na nudę, na gorsze momenty, słuchajcie, na lepsze momenty, bo są i takie i takie, także takie rzeczy. Mówiłaś kiedyś, że sporo się kłóciliście, ale razem dobrze pracowaliście, więc jak? Znaczy to powiem Wam tak, ja nie przypominam sobie, że mówiła, że sporo się kłóciliśmy, bo my nigdy się sporo nie kłóciliśmy. Kiedyś kłóciliśmy się zdecydowanie częściej, to fakt niż teraz.
Teraz kłótnie występują rzadko, jak już występują, to raczej są związane z pracą naszą. bo to też jest taki aspekt, który my sobie musieliśmy poukładać, bo my praktycznie od zawsze pracujemy ze sobą. I na początku jakby bardzo nie było, jakby jeżeli pracuje się w domu albo tworzy się w ogóle własny biznes, to ta granica między życiem takim codziennym a pracą jest zatarta.
Po prostu ona jest bardzo, bardzo mało widoczna. I łatwo właśnie przekładać takie traumy, problemy pracowe właśnie na relacje, na związek. Chrissy Chella, którą kocham po prostu całym sercem, ona jest dla mnie wielką inspiracją. opowiadała właśnie kiedyś o tym, że z partnerem, z którym się bardzo kochali, ze swoim byłym facetem, rozstali się właśnie z tego powodu, że ona przenosiła pracę i frustrację związaną z pracą właśnie na niego. Oni pracowali razem, stworzyli razem biznes i tam po prostu latały talerze dosłownie i w przenośni i strasznie się kłócili o tą pracę i ta praca tak mocno wpływała na ich relacje, że po prostu nie byli w stanie już tworzyć zdrowej relacji, zdrowego związku.
Nam się na szczęście udało to sobie właśnie przepracować. Mamy już takie swoje, wiemy po prostu, kiedy jest praca, kiedy nie jest praca. Staramy się nie brać właśnie też na tyle, na ile to jest możliwe, bo znowu mówię, no są różne momenty, personalnie takich różnych rzeczy, uwag związanych właśnie z pracą, nie?
Więc no tak jak to wszystko, co powiedziałam, ten rozwój, ta rozmowa, ten czas, to podejście właśnie, że ten związek nie jest jak z bajki, nie będzie jak z bajki, nie? Że będzie też nudniejszy momentami. bardziej taki byle jaki, że czasami właśnie będą jakieś trudne życiowe sytuacje, które też będą oddziaływały na ten związek, że to wszystko jest okej, to jest częścią po prostu życia, kochani.
Jak prowadzić konstruktywne rozmowy, żeby omijać kłótnie? No to wszystko, co powiedziałam do tej pory, na pewno pomoże, ale jeszcze taki fajny, słuchajcie, sposób poznałam ostatnio. My go jeszcze z Kamilem nigdy nie stosowaliśmy, jakoś nie było okazji, nie było takiej potrzeby, bo to mówię, stosunkowo niedawno się z nim spotkałam.
Więc to jest dobra taktyka dla osób, które mają problem ze zrozumieniem się nawzajem. To znaczy jedna mówi osoba, druga mówi, ale tak jakby wiecie, wieża babel, one się nie słyszą, nie ma wspólnego języka. Ćwiczenie polega na tym, że jest właśnie element jakiś kłótliwy, jakiś problematyczny, więc ustalać, ok, idziemy to sobie omówić. I teraz tak, macie pięć minut.
Jedna osoba ma pięć minut, druga osoba ma pięć minut. I najpierw Zosia przez pięć minut, czy tam dwie minuty. Mówi o tym problemie, co ona czuje, jak ona to widzi itd., itd.
I po tych dwóch minutkach, trzech, ta druga osoba mówi swoimi słowami, co usłyszała, że powiedziała Zosia. Wiecie. Czyli nie mówi, że teraz a, Bartuś, czy tam Kasia mówi o sobie. Nie, nie, nie.
Tylko powtarza, ok. Czyli w takim razie, ty mówisz, że to, że ja się spóźniam na nasze kolacje sprawia, że czujesz się tak i tak, ok. Czyli jakby to, co ona zrozumiała z tej wypowiedzi. I dopiero jak to powtórzy, to mówi o sobie. I wtedy druga osoba to powtarza.
Swoimi słowami, co zrozumiała z tej wypowiedzi. Nie swoje wstawki, nie swoje opinie, nie swoje uwagi i swoje ale, tylko powtarza swoimi słowami. I potem jak oboje sobie to powtórzą, to już najczęściej pojawia się ten moment, że aha, to teraz już rozumiem, nie? Ale wtedy jeszcze ewentualnie można to obgadać.
Wtedy też najczęściej emocje opadają, bo jak my swoimi słowami powtórzymy to, co powiedziała druga osoba, to jesteśmy w stanie to dużo lepiej zrozumieć. Bierzemy to już jakby bardziej personalnie. Jak coś mówimy, wiecie, z perspektywy osoby pierwszej, to inaczej do tego po prostu podchodzimy, już nie jest to dla nas takie egzotyczne, kochani. Także polecam Wam to ćwiczonko sobie zrobić, jeżeli macie właśnie taki problem z komunikacją w związku, ale oczywiście w zdrowym związku, bo jak związek jest niezdrowy i ta druga osoba będzie, a głupoty, nie będziemy tego robić i na wszystko jest wiecznie.
Nie. To, kochani, nie tracicie czasu na taką osobę. Naprawdę, jeżeli druga osoba, wy wychodzicie z różnymi sposobami komunikacji, rozmowy, takimi wiecie, fajnymi, nowoczesnymi, a ta druga osoba jest ciągle, a nie, głupi jesteś, co to za głupoty, red flag. Moim zdaniem w każdym związku są wloty i upadki, ale to całkowicie normalne.
Dokładnie tak. Tu jest jeszcze jedno pytanie od Weroniki. Kiedy jest dobry czas, żeby ze sobą zamieszkać?
Nie wiem. Ludzie kochani, nie wiem. My z Kamilem bardzo szybko ze sobą zamieszkaliśmy.
Było to fajne, ekscytujące. Pierwszy raz w związku mieszkałam właśnie z Kamilem. Ja ogólnie zawsze marzyłam o tym, żeby kłaść się, spać właśnie z ukochaną osobą.
To było dla mnie taki gol w związku, żeby właśnie zasypiać z tą ukochaną osobą. To było dla mnie takie romantyczne bardzo, więc to mnie mega, mega cieszy. Kocham właśnie spać, spać, spać faktycznie z Kamilem, przytulać się w trakcie snu. Ogólnie właśnie są takie memy, znowu wikusia mama przytacza, super, to już tradycja kochani.
że pierwsze tam miesiące w związku to przytulenia, podczas spania i tak dalej, a po pięciu latach to każdy ma swoją kołdrę, każdy ma swoje łóżko i tak dalej, i tak dalej. Nie, my się cały czas w nocy przytulamy, mamy swoje tulki różnego rodzaju, bardzo to lubimy. Oczywiście są osoby, u których to się nie sprawdzi, to jest okej, u nas się sprawdza. Bardzo spróbować i cały czas gdzieś tam próbować tą czułość wzmagać, wzbudzać, żeby jej było troszeczkę więcej, nie? A jeszcze właśnie wracając, tak mi się przypomniało, wracając do tej intymności w związku, kolejną mam dla Was polecajkę, kochani, warsztaty intymności.
Ja sobie tą książkę tak przeleciałam wzrokiem, nie wykonywałam tam tych ćwiczeń i tak dalej, ale muszę się kiedyś za to zabrać, bo jest szalenie ciekawa. Właśnie to jest książka, w której możemy sobie troszkę tą swoją seksualność poukładać, bo też często są spięcia w związku pod tym względem. I ciężko dojść do jakiegokolwiek porozumienia w momencie, w którym my sami nie wiemy, czego my chcemy do końca, jakie mamy fantazy, jakie mamy potrzeby i ta druga osoba jeszcze też może nie wiedzieć i wtedy po prostu pojawiają się zgrzyty i ciężko dojść do ładu i składu, także właśnie znowu rozbijamy się o to, że ten rozwój, to szukanie odpowiedzi, drążenie sprawia, że po prostu jesteśmy w stanie funkcjonować lepiej, ciekawiej, tak bardziej wiecie, na luzie, na spokojnie.
No i co? Fajnie. I żeby właśnie było fajnie, żeby te związki były fajne, to właśnie tak trzeba do nich podejść, wiecie, tak troszeczkę wychillować po prostu, nie obiecywać sobie zaraz złotych gór i tak dalej, i tak dalej, nie nasiąkać jakimiś za bardzo filmami i nie zakładać z góry jednego tylko dostępnego scenariusza, tylko otworzyć się na inne możliwości.
Napiszcie mi, czy mieliście taką sytuację może w życiu, że... Myśleliście, że właśnie mój wymarzony facet czy tam babeczka to brunet, metr osiemdziesiąt, pięćset metrów w barkach, wiecie, że takie mieliście i on będzie konno jeździł, coś tam robił i takiego tylko wezmę sobie. A później się okazuje, że to szczupły blondyn jakiś z pigami na przykład skradł nasze serce, nie? Czyli nawet nie chodzi o cechy wyglądu, ale charakteru.
Na przykład, że a ja to tylko sobie wezmę. tam sportowca, nie? A później wchodzimy w relacje na przykład z naukowcem, czy jakiejś osobą pracującą umysłowo.
Także napiszcie mi, jestem szalenie ciekawa waszej historii i waszych przemyśleń w tym temacie. Jakie wy macie swoje zasady związkowe, jak te związki się u was rozwijają, jak się czujecie w swoich związkach. Jeżeli nasunęły wam się teraz jakieś pytania, śmiało piszcie.
Tutaj mamy grupę dyskusyjną koło naszych czarownic i czarodziejów. Znowu chłopaki, buziaki dla was. żebyście się nie czuli zapomniani i widzimy się w kolejnym odcinku.
Do usłyszenia.