Dzień dobry kochani, przed niektórymi sprawdziany, przed jeszcze innymi matura, a tak naprawdę pozostaje pytanie, co z dwóch tomów lalki powinniśmy umieć na 100%, żeby móc sobie poradzić i na wypracowaniu, i przy rozwiązywaniu zadań z języka polskiego, które dotyczą tej lektury. I to nie jest, moi drodzy, łatwa sprawa, bo lalka jest powieścią bardzo szczegółową i to jest pierwszy punkt, który powinniście opanować. Dlaczego ona jest aż tak szczegółowa, detaliczna?
Opisy są bardzo, bardzo drobiazgowe, bo to jest powieść realistyczna, a konkretnie mówimy o niej, że jest to powieść realizmu krytycznego. A realizm oprócz tego, że bardzo dokładnie odzwierciedlał społeczeństwo, uprawdopodabniał postaci psychologicznie, nawet pod względem językowym, to do tego jeszcze tak naprawdę obfitował w dosyć dużą liczbę szczegółów, no bo jeżeli miał uprawdopodabniać, to nie mogło przecież być inaczej. I to jest pierwsza rzecz, którą musicie zapamiętać.
Lalka to nie tylko Stanisław Wokulski beznadziejnie zakochany w Izabeli Łęckiej, bo akurat wątek tej nieszczęśliwej miłości myślę, że każdy z uczniów ma opanowany. Wiemy, że 45-letni kłupiec będąc w teatrze na przedstawieniu Violetta, widząc z daleka piękność, czyli Izabelę Łęcką, niemal dwukrotnie od niego młodszą arystokratkę, zakochuje się bez pamięci. Wyjeżdża na wojnę, pomnaża tam majątek do 250 tysięcy rubli i wraca do Warszawy i tym majątkiem tak naprawdę stara się na różnych takich powiedziałabym organizowanych imprezach zaimponować arystokracji jako takiej, a tym samym wkraść się w łaski tej grupy społecznej i jednocześnie samej Izabeli.
Wiemy też, że nawet w pewien sposób zaprzyjaźnia się z jej ojcem Tomaszem Łęckim. Krabią, który jest pozbawiony środków finansowych, dlatego też grywa z nim w karty, pozwalając mu wygrać drobne sumy, które później cioci, florci prowadzącej gospodarstwo Łęckich pozwalają po prostu na podstawowe zakupy, bo inaczej państwo Łęccy byliby, a w zasadzie są, bankrutami. I stąd też licytacja kamienicy, w której uwaga, nie mieszkają.
Licytacja kamienicy, która zostaje kupiona przez Wokulskiego za 90 tysięcy lubli przez... pośrednika, czyli pana Schlangbauma, starego Żyda i oczywiście to są zawyżone kwoty, no ale te pieniądze mają dać Łęckim jakieś szanse na godne życie. W ten sposób Wokulski podchodzi stopniowo Izabele, chociaż jej się zupełnie nie podoba, chociaż ona zupełnie wymarzyła sobie inny, powiedziałabym rodzaj małżeństwa, a do mężczyzn jest zniechęcona przez swoje starsze ciotki, to jednak hmm...
Powoli, powoli ulega namowom rodziny, chodzi przecież o dobro finansowe, zabezpieczenie ich losów i w Zasławku po pewnym czasie dochodzi do powiedzmy czegoś, co można nazwać zaręczynami, bo zamiast pięknego pierścionka z brylantem Wokulski podarowuje Izabeli medalion, w którym znajduje się blaszka z metalem lżejszym od wody. Blaszka, którą otrzymał od profesora Geista w Paryżu, która symbolizuje jego największe, najważniejsze marzenia, jego życie. Innymi słowy, czyli tak naprawdę powierza jej swoje własne życie. No ale wkrótce, potajemnie ucząc się angielskiego, Wokulski niestety chyba zacznie żałować, że to zrobił. Kolejny sposób, żeby zaimponować Izabeli.
Wszyscy wiemy, co wydarzyło się w pociągu pod Skierniewicami. Wszyscy wiemy, co usłyszał w języku angielskim z dialogu między Izabelą a jej kuzynem Kazikiem Starskim. i jak dramatycznie potoczyły się losy Wokulskiego, którego od śmierci na torach uratował drużnik Wysocki. No właśnie, ale na tym tak naprawdę kończy się przeciętna wiedza maturzystów, których pracę czytam.
Co jeszcze z lalki należy zapamiętać, żeby zadania maturalne bądź zadania na klasówce w żaden sposób Was nie zaskoczyły? Po pierwsze jest to powieść realistyczna okresu XIX wieku, dlatego też zawiera bardzo pięknie pokazaną panoramę społeczną tamtego miejsca, o którym pisze. A w zasadzie w lalce mamy wspomniane takie miasta jak Warszawa oraz Paryż. Jest oczywiście jeszcze Zasławek, no powiedzmy, że to wieś.
Jest rzecz jasna Powiśla, ale Powiśla nie jest miastem, to jest dzielnica Warszawy. po której Wokulski odważy się spacerować. Jest to najbiedniejsza, najbardziej upodlona dzielnica Warszawy, w której mieszkają ludzie, którzy... Tak naprawdę oczekują na coś w rodzaju zbawienia, schorowani, pozbawieni środków do życia, naturalnie nie mający nawet tradycyjnych mieszkań, czekający tak naprawdę na kogoś, kto wyciągnie do nich pomocną dłoń. Ludzie, którzy nikogo nie obchodzą, a zwłaszcza ich na przykład małe dzieci chorujące śmiertelnie.
Wokulski jednak, moi drodzy, spacerują zarówno tymi eleganckimi dzielnicami Warszawy, jak i niedalekim powiślam dochodzi do wniosku, że jest to miniatura kraju. I to jest dosyć istotny element tej powieści. Miniatura kraju dlaczego?
Dlatego, że już wtedy, w drugiej połowie XIX wieku, Polacy dzielą się albo na bardzo bogatych, którzy wykorzystują ten boom na rozwój przemysłu, przechodzi się już do wielkich fabryk, nie tylko z takich manufaktur się korzysta, rozwija się biznes, rozwija się gospodarczo tak naprawdę cała Europa, do takich ludzi właśnie biednych jak ci na Powiślu, którzy nikogo nie interesują. I oczywiście ten kontrast jest bardzo widoczny, dlatego też Wokulski mówi, że jest to miniatura kraju. A tak naprawdę najbardziej chyba ten wyrzut jest kierowany w powieści w stronę arystokracji. Ludzi, którzy żyją ponad stan, z pieniędzy, których nie zarabiają, bo ich życie głównie tak naprawdę opiera się na różnego rodzaju balach, rautach, spotkaniach, próżniactwie, romansach, zakupach, podróżach, a pracują na nich przecież inni. Ale uwaga, jest jeden wyjątek, prezesowa Zasławska.
W młodości zakochana w stryju Wokulskiego, która w swoim majątku w Zasławku stworzyła coś w rodzaju wzorcowego gospodarstwa z okresu pozytywizmu. Tam nie tylko zadbane są dzieci, których zdrowie, rozwój i naukę dba się. Tam każdy z mieszkańców, który pracuje jest odpowiednio uposażony, a prezesowa Zasławska wściela w życie hasła polskiego pozytywizmu, czyli praca u podstaw, praca organiczna, no i oczywiście...
ten entuzjazm dla ludzi, którzy propagują nowe idee. Stąd też jej wielka przyjaźń z Wokulskim. Chociaż prezesowa, już nie młoda kobieta wyraża ogromny żal z tego powodu, że za mąż wyszła, tak jak nakazywała, tradycja rodzinna, tradycja społeczna, a nie z miłości.
Niemniej jednak, skoro jesteśmy już przy warstwach społecznych, to pamiętajcie, że oprócz arystokracji mamy tam także... Moi drodzy, mieszczaństwo trzech różnych narodowości, Polacy, Żydzi i Niemcy, koegzystują wspólnie w Warszawie. Mamy tam przedstawicieli inteligencji, takich jak studenci, którym nie wiedzie się najlepiej. Mamy też, moi drodzy, właśnie biedotę reprezentowaną przez Węgiełka, Braci Wysockich, czy chociażby rzeczoną Mariannę, której na samym początku Wokulski pomaga wyjść z bardzo trudnej sytuacji życiowej.
czyli tak naprawdę z prostytucji. Ale Wokulski jak typowy pozytywista nie robi tego w sposób zwyczajny. Nie daje jej pieniędzy, bo to nie jest metoda na to, żeby komuś pomóc.
On jej zapewnia nie tylko zakwaterowanie w odpowiednim miejscu, ale także kursy, dzięki którym zostaje szwaczką i może poprawić swój byt, przyjmując inną pracę, godną pracę. A potem zresztą... Bierze ślub z węgiełkiem, nie do końca jest to udane małżeństwo z powodu Kazika Starskiego, naszego bon vivanta i jednocześnie takiego męskiego odpowiednika femme fatale. Ale Kazik Starski to typowy produkt arystokracji, nie młodzieniec o tyleż atrakcyjny, co pozbawiony pieniędzy, liczący na spadek po prezesowej Zasławskiej, z którą jest spokrewniony i łowca. posagów, który Izabelą interesuje się tylko dlatego, że ma ona wyjść za mąż za Wokulskiego, a dzięki temu dysponować dużą liczbą pieniędzy.
To właśnie, moi drodzy. I te wszystkie warstwy społeczne powinny jakoś koegzystować w tej Warszawie. Wokulski jako szlachcic, o którym mówi się, że jest to szlachta wysadzona z siodła, czyli pozbawiona majątku, w młodości musi pracować.
Jego największą ambicją jest nauka w szkole głównej. Nauka przedmiotów przyrodniczych, o tym powinniśmy pamiętać. Kiedy pracuje w winiarni Hopfera, współsubiekci, czyli sprzedawcy, obsługujący, wyśmiewają jego naukowe pasje i nawet robią mu różne przykre żarty, jak na przykład zabranie drabiny, żeby nie mógł wyjść z piwnicy. Ojciec ma pretensje, że pieniądze, które zarabia, nie są przeznaczane na jego procesy o majątek zabrany przez zaborcę, ale na naukę. No i co, dostaje się do tej szkoły?
Dostaje się. Ale o tym nie zapomnijcie, moi drodzy, że Wokulski studiuje w tej szkole. Przyjaźni się z Rzeckim.
Tylko, że wybucha powstanie styczniowe. O tym nie zapominajcie. Bierze on udział w powstaniu styczniowym, jest już mężczyzną po trzydziestce, a za karę zostaje zesłany na siedem lat Syberii. Tam wprawdzie dalej nawiązuje naukowe kontakty i się uczy, ale to nie pomaga w otrzymaniu jakiegokolwiek tytułu. I kiedy wraca do Warszawy, a jest już mężczyzną przed czterdziestką, to od całkowitej biedy i głodu ratuje go właśnie Rzecki.
Przyjaciel, którego poznał niegdyś, który oferował mu kont. I który ostatecznie wciąga go do pracy w sklepie Minclów, a który prowadzi wdowa po Janie Minclu, Małgosia Feifer, dużo starsza od Wokulskiego, ale zakochana w nim na tyle, żeby go poślubić. A Wokulski wchodzi w ten związek bez miłości, jak później sam wyzna Kazi Wąsowskiej w Zasławku, tylko dlatego, żeby mieć co jeść.
A po jakimś czasie, kiedy Małgosia chce się odmłodzić dla młodszego męża, to niestety truje się czymś, jakimś specyfikiem podejrzanym, ale zanim umrze przepisuje mu sklep i tak oto Wokulski wchodzi w posiadanie tego sklepu, ale ponieważ jest zdolnym handlowcem, to oczywiście udaje się wyprowadzić ten majątek nie tylko na prostą, ale też i pomnożyć. I teraz moi drodzy, co musimy tutaj z tego wszystkiego zapamiętać? To, że jest to powieść realistyczna, raz. ale będziecie na pewno pytani o realizację różnych haseł pozytywistycznych w tej powieści. Praca u podstaw, owszem jest.
Marianna, Wysoccy, Węgiełek, wyciągnięty ze wsi, żeby mógł mieć własny warsztat kamieniarski w Warszawie. Praca organiczna. Wokulski próbuje z arystokratami nawiązać relacje poprzez organizację spółki do handlu ze wschodem, co nie do końca mu później wychodzi. Asymilacja Żydów. Zobaczcie, że Wokulski nie ma żadnego problemu we współpracy z ludźmi tej narodowości, na przykład szlangbaumami.
Emancypacja kobiet. No i właśnie kobieta, o której najczęściej się zapomina przy tej okazji, czyli niech inny tylko Helena Stawska. Mieszkanka kamienicy Łęckich.
Kobieta, która samodzielnie utrzymuje siebie, córeczkę i swoją własną matkę, udzielając go repetycji. pomagając później hrabinie Krzeszowskiej w jakimś tam organizacji przebieraniu bielizny. Kobieta, której mąż zniknął, podejrzane o młodostwo w tajemniczych okolicznościach i kobieta beznadziejnie zakochana w Wokulskim.
Ale tutaj widać na jej przykładzie, że ta emancypacja jest w Warszawie dosyć źle widziana, ponieważ o wiele lepiej opłacani są męscy korepetytorzy, jak na przykład pan Collins, uczący wokulskiego angielskiego. Jednak nie poddaje się i jest bardzo dzielna, dlatego uwaga, pod koniec powieści. Przypuszczam, że dzięki pewnym, powiedziałabym, znajomościom Wokulskiego, Helena staje się wolna, bo dostaje informację na papierze o śmierci swojego okrutnego, niewiernego męża i może ułożyć sobie życie.
No właśnie, z kim? z jednym z byłych subiektów ze sklepu Wokulskiego. Największym uwodzicielem.
No i jednocześnie tym, któremu Wokulski daje jeszcze jedną szansę. Niemniej jednak, proszę Państwa, widzimy tu wszystkie hasła pozytywistyczne, ale jakby w trochę krzywym zwierciadle. Bo poza prezesową Zasławską, czy na przykład Kazią Wąsowską, arystokracja nie kwapi się do współpracy z innymi warstwami społecznymi. Co warto zapamiętać? Postaci istotne również dla fabuły, czyli na przykład Ignacy Rzecki, stary subiekt, przyjaciel Wokulskiego.
Ktoś, kto pod jego nieobecność prowadzi sklep, bardzo o niego dba, nie ma nawet czasu na własne życie, bo go tak naprawdę nie chce. Tyżniedzielę spędza też w sklepie, na przykład układając wystawy. Kiedy szykuje się na wakacje, to tak naprawdę wraca się z powrotem do swojego ukochanego sklepu z dworca. A najważniejsze marzenia Rzeckiego? Żeby Wokulski poślubił Helenę Stawską.
Jest oczywiście nieśmiałe marzenie o wakacjach, czy o założeniu własnego biznesu, ale tak naprawdę ten poczciwy, stary romantyk nigdy nie był do tego zdolny. Umiera w samotności, co jest rzeczywiście bardzo przykre. No i oczywiście jest jeszcze Julian Ochocki.
Młody arystokrata, który przypomina Wokulskiemu jego samego człowiek, który chce stworzyć machinę latającą. Nie jest zainteresowany arystokratycznymi intrygami, tylko nauką i to właśnie jemu pod koniec Wokulski zapisuje ogromną część swojego majątku, żeby mógł prowadzić prace naukowe. I tutaj, moi drodzy, dochodzimy do tego, co chcę powiedzieć, że mamy tam do czynienia z przedstawicielami trzech pokoleń.
Pozytywista, typowy, ochocki, człowiek epoki przejściowej Wokulski i wreszcie stary romantyk, czyli Ignacy. rzecki. I moi drodzy, jeżeli już to wszystko zbierzecie sobie razem, jeżeli przerobicie jeszcze pytania do egzaminu ustnego z lalki, to myślę, że będzie Wam łatwo to wszystko zapamiętać i jest to bardzo potrzebne.
Dziękuję dzisiaj za uwagę i do zobaczenia.