Transcript for:
Niemiecka analiza przegranej II wojny

Aaaa, w 1946 roku Herman Goering zapytany w Norymberdze o to, kiedy przestał wierzyć w zwycięstwo Niemiec, powiedział Sytuacja nie była taka zła, aż do Ardenów. Dopiero wtedy sprawy zaczęły wyglądać groźnie. Aż prosi się powiedzieć, że był to przejaw wielkiej naiwności. Po fakcie bardzo łatwo nam zauważyć, że II wojna światowa z perspektywy Niemiec przegrana była faktycznie już znacznie wcześniej. Ale czy na pewno, aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy zacząć od samego początku? I tym początkiem niech będzie dzień 7 grudnia 1941 roku. Winston Churchill spędzał ten wieczór z Amerykanami, Johnem Wynantem i Winstonem Averellem Harrimanem, kluczowymi w Europie dyplomatami Stanów Zjednoczonych. To w trakcie tego spotkania Churchill dowiedział się z radia o zaatakowaniu Pearl Harbor przez Japończyków. Natychmiast zatelefonował do prezydenta Roosevelta I miał mu powiedzieć. To znacznie ułatwia sprawy. Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych było w końcu kluczowym punktem zwrotnym. W połączeniu z wyhamowaniem niemieckiej operacji Typhoon i serią kontrataków Armii Czerwonej, alianci otrzymali potężną kombinację. Nic dziwnego, że Churchill miał w przypływie entuzjazmu pomyśleć wedle jego powojennych zapisków. Wygraliśmy wojnę. Ale czy Niemcy w tym momencie też zdali sobie sprawę z tego, że wojna jest już podobno przegrana? Co myśleli generałowie, żołnierze, politycy i sam Adolf Hitler? Co naprawdę pozbawiło ich złudzeń? Nie ma innej drogi. Musimy prześledzić subiektywną niemiecką ścieżkę poczucia przegrywania II wojny światowej. Część pierwsza. Przegrana gospodarki. Grudzień 1941 roku jest dla nas o tyle ważny, że bitwa pod Moskwą przeważnie wskazywana jest jako pierwszy duży punkt zwrotny wojny. Oczywiście historia pisana po 1945 roku pisana jest z wiedzą, której brakowało współczesnym. Łatwo po fakcie połączyć punkty i poprowadzić linię od grudnia 1941 roku aż do upadku Berlina w maju 1945. Ale co musi dziwić to fakt, że wydarzenia 7 grudnia także po stronie niemieckiej zostały odebrane z pewną ulgą. Dla kontekstu Goebbels jeszcze na kilka godzin przed atakiem na Pearl Harbor zapisał takie oto słowa. Jak donosi dowództwo, nasze oddziały są w danym momencie totalnie wyczerpane. Nie są zdolne przejść obecnie do dużej akcji zaczepnej. Oznaczało to, że perspektywa zdobycia Moskwy ostatecznie przestawała być realna, przynajmniej jeszcze w 1941 roku. A jednak wydarzenia z początku grudnia wydawały się też przynosić ulgę ministrowi propagandy. Przecież kilka dni wcześniej, 5 grudnia, Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Finlandii, Węgrom i Rumunii. Goebbels kontynuował wątek. Możemy sobie pogratulować takiej sytuacji. Przynajmniej nie istnieje w tym momencie niebezpieczeństwo, że Finlandia albo inny z partnerów osi odskoczy. 8 grudnia już z wiedzą o ataku na Pearl Harbor zapisał. Na jakiś czas oddaliło się od nas poważne zagrożenie. W następnych tygodniach i miesiącach Roosevelt nie będzie już taki bezczelny jak to bywało w przeszłości. Teraz ta wojna stała się wojną światową w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Sytuacja militarno-polityczna. w 1942 roku nie będzie dla nas mniej, lecz bardziej korzystna. Faktycznie kolejne dni i tygodnie mogły odbić się aliantom czkawką. Japończycy odnosili na odległym froncie spektakularne sukcesy. W 10 grudnia Churchill otrzymał ponure wieści. Japończykom udało się zatopić okręty Prince of Wales i Repulse. Wspominał, że był to największy szok, jaki przeżył w tej wojnie. Dla państw osi był to oczywiście kolosalny sukces. w samym środku wielkiego kryzysu na froncie wschodnim. Część oficerów uznawała to mimo wszystko za fałszywe pocieszenie. Generał Gotthard Hein Ritzi w wigilię 1941 roku napisał list do żony. Katastrofa trwa, a na szczycie w Berlinie, na samym szczycie, nikt nie chce się do tego przyznać. Gdy bogowie chcą kogoś zniszczyć, to najpierw czynią go ślepym. Heinz Guderian twierdził, choć pisał te słowa dopiero po wojnie. Żołnierz dziwił się wówczas, że chociaż Hitler wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym, to jednak Japonia ze swej strony nie wypowiedziała wojny Związkowi Radzieckiemu. Nasza dziwna polityka nie przyniosła nam ulgi. Ale co musi wzbudzić naszą szczególną uwagę na tym etapie, to kryzys w kręgach, które były powiązane z kwestiami logistyki, zaopatrzenia i produkcji. To właśnie w tych kręgach świadomość połączonego potencjału gospodarczego Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego była wręcz niebezpieczna. przytłaczająca. Ale wiecie, co również jest przytłaczające? Świadomość, że do świąt został zaledwie tydzień z okładem. To ostatni dzwonek, aby zdążyć ze wszystkimi prezentami. Całe szczęście, sytuacja na wielu frontach zakupowych staje się lepsza dzięki Allegro i połączonemu cashbackowi Letyshops. No i popatrzcie tylko na to, zestaw startowy do trzeciej edycji Bolt Action, pudełko pełne niespodzianek. W środku w pełni zimowy klimat, amerykańska piechota i niemieccy spieszeni spadochroniarzy oraz wiele, wiele innych elementów. Prawdziwy pakiet do sklejania, grania, malowania. Pudełko dostępne na Allegro w świetnej cenie i do tego z opcją cashbacku. Tak, partnerem tego odcinka jest Letyshops. Letyshops to dzisiaj dla mnie niezastąpiony serwis cashbackowy, który pozwala odzyskać część pieniędzy wydanych na zakupy w internecie, na przykład właśnie poprzez Allegro. Korzystanie z Letyshops jest bardzo proste i intuicyjne, a dzisiaj dla mnie wręcz automatyczne. Wystarczy, że założycie konto i z pomocą aplikacji, wtyczki czy po prostu nastawić. stronie Letyshops.com.pl sprawdzicie, które sklepy mają włączony cashback. Ale to nie wszystko. Dzięki specjalnemu linkowi, który znajdziecie w opisie filmu, aktywujecie gorący cashback z powiększonym zwrotem. Fantastyczne jest to, jak przy okazji zakupów rośnie Wam kwota, za którą kiedyś kupicie coś kompletnie bonusowego. Na przykład zimowy pluton niemieckiej armii, bo tak, naprawdę czasami to my musimy być dla siebie najlepszym świętym Mikołajem. Nikt tego nie sprawdza. Możecie kupić rzeczy dla siebie. W takim razie sprawdźcie. Zobaczcie szczegóły w opisie filmu, instalujcie Letyshops, mnóżcie oszczędności, a my wracamy do zimy 1941 roku. Albert Speer wspominał spotkanie z Fritzem Totten, ówczesnym ministrem uzbrojenia i amunicji. Spotkałem się z doktorem Totten w jego skromnym domu nad Hintersee, koło Berchtesgaden. Tot powrócił właśnie z dłuższej podróży inspekcyjnej na wschodni teatr wojny. Widział unieruchomione pociągi sanitarne, w których zamarzli ranni był świadkiem okropnej sytuacji oddziały. działów w odciętych od świata przez śniegi i mróz wsiach i miasteczkach widział niezadowolenie i zwątpienie wśród niemieckich żołnierzy. Przygnębiony i pesymistycznie nastrojony stwierdził, że nie tylko fizycznie nie jesteśmy zdolni do znoszenia takich trudów, ale że i duchowo musimy ponieść w Rosji klęskę. Jest to walka, mówił, w której przewaga będzie po stronie ludzi prymitywnych, zdolnych do przetrwania wszystkiego, również niekorzystnych warunków atmosferycznych. My jesteśmy zbyt wrażliwi i musimy ulec. W końcu zwyciężą Rosjanie i Japończycy. Co za dziwacznie sformułowany pesymizm, w którego wizje wpisywały się przecież też zwycięstwa Japonii, sojusznika Niemiec. Fritz Todt miał powody do bycia w bardzo ponurym nastroju. Miał dostęp do danych, które powinny budzić niepokój. Krytyczna sytuacja na froncie to jedno, ale perspektywy na przyszłość były nawet gorsze. Fritz Todt należał do jednych z pierwszych wysokich urzędników III Rzeszy, którzy w tym momencie stracili wiarę. To właśnie ta kategoria ludzi zaangażowanych od strony gospodarczej w atak na Związek Radziecki była najszybciej pozbawiona złudzeń. Na przykład generał Georg Thomas, odpowiedzialny za zbrojenia po stronie najwyższego dowództwa Wehrmachtu, w grudniu i styczniu ostrzegał, że problemy zaopatrzenia jednostek będą tylko coraz większe i malował depresyjne scenariusze na przyszłość, które się sprawdziły. System III Rzeszy miał jednak wiele zaworów bezpieczeństwa. Defetyzm był szybko eliminowany. Kitler doprowadził w pierwszej kolejności do dymisji licznych dowódców. Von Brauchitscha ze stanowiska naczelnego dowódcy, ale w cień byli usuwani też chociażby tak doświadczeni oficerowie jak Guderian. Hitler wykorzystał jednak kryzys moskiewski nie tylko do wzmocnienia swojej władzy nad wojskiem, ale też do odświeżenia oblicza Wehrmachtu, a nawet pewnej poprawy działania wywiadu. Przede wszystkim w postaci zmian struktur agencji wywiadu Fremde Heere Ost. która tak źle wyliczała wcześniej potencjał Armii Czerwonej. No i na miejsce starych sztabowców wkraczali oficerowie frontowi i przede wszystkim osoby znacznie młodsze. Jakby tego nie było dosyć, w nocy z 7 na 8 lutego 1942 roku Fritz Todt zginął w katastrofie lotniczej. Trudno powiedzieć, jaki interes w jego zamordowaniu miałby Hitler. W końcu bezkrwawo zrobił czystkę w Wehrmachtzie, z czego np. Walter von Brauchitsch spędził resztę wojny w swojej posiadłości. I Hitler miał... miał być faktycznie wstrząśnięty śmiercią Tota, ale na stanowisko ministra uzbrojenia i amunicji mianował Alberta Spera, który głośnym planem racjonalizacji przemysłu rozwiązał przynajmniej kilka problemów niemieckiej zbrojeniówki, ale też zagarniał kolejne kompetencje różnych urzędów. Z czasem swoje stanowisko stracił także wspomniany generał Thomas. Albert Sper twierdził, że w taki sposób system eliminował głosy krytyczne. W porównaniu z niewygodnym doktorem Totem we mnie wskoczył. Hitler niewątpliwie uzyskał zrazu raczej powolne narzędzie. W tej mierze zmiana ta była zgodna z zasadą doboru negatywnego, dominującą w otoczeniu Hitlera. Ponieważ na sprzeciw odpowiadał on z reguły wyborem kogoś bardziej uległego, w ciągu wieloletniego procesu stworzył sobie otoczenie, które coraz posłuszniej przytakiwało jego pomysłom i coraz bardziej ochoczo przekształcało je w rzeczywistość. Na marginesie zmiany wprowadzone przez Spera kontynuowały już pewne zamysły racjonalizacji z poprzednich lat, ale to teraz nieistotne. Ważny jest jeden fakt. Zarówno Hitler, jak i najbardziej optymistyczne osoby w III Rzeszy zawsze zdawały sobie sprawę z tego, że wojna na wyniszczenie z wielkimi potęgami gospodarczymi musi przynieść Niemcom porażkę. Stąd należało uniknąć. przedłużającej się wojny gospodarczej. Jak to referował Goebbels 20 stycznia 1942 roku, Hitler chwilami czuł się jak ktoś, kogo zasadnicza praca polega na tym, aby nadmuchać znowu ludzików z gumy, z których uszło powietrze. Bo czego nie można powiedzieć, to tego, że statystyka zawsze wygrywała każdą wojnę. Do porażki militarnej było jeszcze bardzo daleko, a na początku 1942 roku państwa osi wchodziły na szczyt swoich możliwości. No właśnie, niemiecka Jagiełło. Włoska propaganda po drodze coraz większy nacisk stawiała na imponujące postępy Japończyków, a także na nową ofensywę państw osi w Afryce Północnej. Do tego dochodziło znaczne zwiększenie produkcji zbrojeniowej. Albert Schper chwalił się. Już w pół roku po objęciu przeze mnie urzędowania osiągnęliśmy znaczny wzrost produkcji we wszystkich przekazanych nam dziedzinach. Produkcja w sierpniu 1942 roku zgodnie ze wskaźnikami niemieckiej produkcji zbrojeniowej wzrosła w porównaniu z poziomem z lutego w wypadku broni odwołanej. 27%, a czołgów o 25%, podczas gdy produkcja amunicji niemal się podwoiła. Wzrost o 97%. Ogółem produkcja zbrojeniowa wzrosła w tym okresie o 59,6%. Najwyraźniej uruchomiliśmy niewykorzystane dotychczas rezerwy. Po 2,5 roku, mimo zaczynających się wtedy na dobre nalotów lotniczych, zwiększyliśmy ogólną produkcję zbrojeniową. Od wskaźnika 98 za rok 41 do szczytowego wstępu. wskaźnika 322 w lipcu 1944 roku. 1942 rok oznaczał też intensyfikację walk o Atlantyk. W tym właśnie roku alianci w wyniku ataków okrętów podwodnych stracili 1155 statków handlowych. Rok wcześniej te straty wyniosły 457 statków. W połączeniu z odrzuceniem dziwacznego desantu pod Dieppe, realizacją planu błękitnego, a także z upadkiem Tobruku w czerwcu 1942 roku morale państwa. państw osi wzrosło znowu do bardzo wysokiego poziomu. Nawet Włosi na tym etapie zaczęli nieśmiało wierzyć w to, że być może u boku Niemców czeka ich jednak zwycięstwo, ale nie bez pewnych wertepów, o czym więcej piszę w swojej książce, ale to nie jest temat tego odcinka. Pozostańmy przy Niemcach. Nie możemy przecenić tej strawy dla morale. Jeśli po moskiewskim kryzysie państwa osi potrafiły się tak poważnie odgryźć, to kto mógł twierdzić, że wojna faktycznie jest w stanie? praktycznie jest przegrana, ale to uniesienie nie trwało zbyt długo. Kombinacja bitwy pod El Alamein, Stalingradu, operacji Torch w Afryce Północnej oraz japońskich porażek pod Midwe i pod Guadalcanal klasycznie wskazywana jest jako drugi, jeszcze większy kryzys niż ten po bitwie pod Moskwą. Część druga. Przegrana Sojuszu. Nie ma potrzeby znowu przytaczać to, co już omówiliśmy w filmie o niemieckich kłamstwach po klęsce stalingradzkiej. Faktem jest, że realnie od lutego 43 roku rozpoczął się mega kryzys wizerunkowy III Rzeszy i jednocześnie narodowego socjalizmu. oraz po części samego Hitlera. Raporty z pierwszych miesięcy 1943 roku wskazują, że klęska stalingradzka odbiła się krytycznie na morale żołnierzy, oficerów, a także cywilów. W odpowiedzi propagandowy aparat został skierowany na nowy front. Doświadczenia z frontu wschodniego mogły udowadniać Niemcom, że Rosjanom udaje się odwrócić losy wojny dzięki świetnemu przygotowaniu ideologicznemu żołnierzy. A więc kluczowe na tym etapie wydawało się, aby przekazać żołnierzom Wehrmachtu oraz żołnierzom Waffen-SS o co naprawdę toczy się cała gra, to znaczy cała II wojna światowa. Dobrze nastroje w armii oddaje też na przykład postawa generała Heinrichiego, który wskazywał, że żołnierze armii muszą przejść szkolenie ideologiczne obejmujące takie oto tematy znaczenie wojny, cele nieprzyjaciół, zwycięstwo w wojnie totalnej, kompromis jest niemożliwy i o co walczymy. Przyznacie, że nieco chaotycznie wyłożona sprawa, ale dla historii subiektywnego przegrywania wojny kluczowe jest to, że Niemcy na... Kolejne klęski odpowiadali dalszą radykalizacją. Jeden kapral z armii środek pisał do rodziny. Tutaj to jest sprawa życia i śmierci. Rosja jest naszym przeznaczeniem. Takie rozstrzygnięcie albo takie. Ta walka osiągnęła taki poziom srogości i zajadłości, że wymyka się to wszelkim opisom. Ani jeden z was nie ma prawa wrócić do domu żywy. To motto powtarzano nam dostatecznie często i wiemy, że jest traktowane poważnie. Jesteśmy w pełni przygotowani. Radykalizacja stała się też zauważalna w podejściu Niemiec do swoich kontynentalnych. sojuszników. Niemcy zawczasu przygotowywali się na przeprowadzenie operacji rozbrojenia włoskiej armii. W rękawie trzymali także kilka asów na wszelki wypadek, na przykład Horie Simę, przywódcę rumuńskiej Żelaznej Gwardii. Niemcy mieli też wyobrażenie, że w wojnie defensywnej weźmie udział Bułgaria, do tej pory symbolicznie zaangażowana w działania wojenne, choć stopniowo przejmująca kolejne tereny okupowane z rąk Wehrmachtu. Mimo wysiłków Niemców sojusz i tak sypał się od środka. Upadek Włoch we wrześniu 1943 roku był niewątpliwie poważnym kryzysem, ale co może nas dzisiaj dziwić to fakt, że Niemcy na te kolejne perypetie patrzyli z dwóch perspektyw. Niemcy utrzymywali Włochy na nogach nie tylko poprzez wysyłanie swoich jednostek do Afryki, na Sycylię czy na Półwysep Apeniński z tragicznymi dla Włoch konsekwencjami, ale też poprzez poważne dostawy zaopatrzenia. Berlin nie miał jednak pełnej sprawczości na tych frontach. Formalnie przecież niemieckie jednostki podlegały włoskim. Przy tej logice przejęcie przez Niemców pełnej kontroli nad frontem włoskim mogło oznaczać pewne oszczędności. Rozbrojenie sił włoskich było jednocześnie cichym zwycięstwem Niemców, ale także trudną do przełknięcia porażką aliantów, którzy nie mogli liczyć na wypełnienie luk na frontach setkami tysięcy włoskich żołnierzy. W tym czasie Niemcy wkraczały w fazę decydującą, ale też w fazę subiektywnej największej potęgi. Z jednej strony niemieckie miasta stały się celem celu. coraz bardziej intensywnych bombardowań, ale też produkcja zbrojeniowa została rozkręcona do rekordowych wartości. Jak wspomniał Sperr, produkcja zbrojeniowa miała rosnąć aż do lipca 1944 roku. Dość powiedzieć, że choć Niemcy pod Kurskiem stracili 1100 czołgów, tak do końca 1943 roku wysłali ich na front wschodni kolejne 8900. Rozrastała się także armia, nawet mimo wielkich porażek, sumując Her, Waffen-SS lub Dąbrowskie. Waffe i Kriegsmarine Niemcy pod bronią mieli ponad dwa razy więcej żołnierzy niż na początku wojny. No i co wspólne chociażby dla wystawionych późno w wojnie dywizji pancernych to pewien entuzjazm dobrze przygotowanych ideologicznie żołnierzy, którzy na pewnych odcinkach frontu widzieli zarówno skuteczność swoją jak i swoich kolegów. Każda kumulacja groźnego sprzętu, nowych czołgów takich jak Pantery, broni automatycznej w połączeniu ze zwycięstwami w defensywie i w lokalnych kontratakach pozwalały utrzymać realne zaangażowanie niemieckich żołnierzy. Nawet jeśli słowami Bena H. Sheparda to zaangażowanie było przejawem nacjonalizmu katastroficznego. To właśnie po Stalingradzie, aż do jesieni 1943 roku, powstała nowa podstawa dla niemieckiego oporu. Generał Jodl 7 listopada 1943 roku uderzył w takie oto tony. Będziemy bronić nawet ruin naszej ojczyzny do ostatniego pocisku, bowiem życie w ruinach jest tysiąc razy lepsze od życia w niewoli. Ale nawet tak desperacka walka wymaga wiary w to, że cały wysiłek może mieć sens, że ma jakieś szanse powodzenia. Przecież Jodl mówił też, zwyciężymy, bo musimy zwyciężyć, inaczej historia straciłaby sens. Prywatnie Jodl miał niby stracić wiarę w zwycięstwo już po Stalingradzie, ale mimo to powtarzał dyrdy mały propagandowe, z czego pewna część żołnierzy, bardzo trudna do określenia, faktycznie wierzyła w to, że wojnę jeszcze da się wygrać. Albo inaczej. inaczej, że da się uniknąć porażki porównywalnej tej z listopada 1918 roku. No i co ważne, sami alianci nie ułatwiali Niemcom znalezienia alternatywnej ścieżki do wyjścia z tego konfliktu. Jawnie wyartykułowane żądanie bezwarunkowej kapitulacji zamykało fanatyków i zbrodniarzy w oblężonej twierdzy. Choć bombardowania Niemiec zbliżały wojnę także do frontu domowego, to nadal Niemcy mogli oprzeć się też na odległości od właściwych naziemnych. frontów. Kolosalne sukcesy z lat 39-41 odsunęły na tysiące kilometrów ryzyko bezpośredniego wkroczenia wojsk przeciwnika na tereny Wielkiej Rzeszy. Popatrzcie na tę mapę jeszcze przed utratą przez Niemców Monte Cassino. Wiosną 1944 roku Niemiec miałby wielki problem z określeniem, ile wojna może jeszcze potrwać. W końcu niemal cała Europa nadal należała do państw osi. Wehrmacht obiektywnie był też mocniejszy niż w takim czterdziestym wieku. roku, bo na miejsce poobijanych jednostek armii trafiały nowe, wzmocnione dywizje Waffen-SS. W tej sytuacji niemieckie dowództwo przyjęło założenia planu Hitlera. Należy odczekać do momentu alianckiej inwazji na zachód Europy, zdusić ją za rodku, a następnie przerzucić siły na wschód do walki ze Związkiem Radzieckim. Przyjęliśmy patrzeć na to jak na plan szaleńca, który nie chciał zaakceptować rzeczywistości, przede wszystkim rosnącej dysproporcji w produkcji i demografii. Dopóki jednak nowe czołgi trafiały do niemieckich dywizji, Nowe pokolenia młodych mężczyzn przygotowanych przez nazizm trafiały do jednostek, dopóki przeciwnik popełniał jawne błędy i ponosił poważne straty. Dopóty wojna z perspektywy Niemców była daleka od przegranej. Jeśli plan niemiecki... Zakładał rozbicie nieuniknionej inwazji aliantów. Tak nie może dziwić, że dzień lądowania w Normandii został odebrany przez Niemców podobnie jak ten 7 grudnia 1941 roku. Raport SD zwracał uwagę. Rozpoczęcie inwazji odbierał się w 1931 roku. jest powszechnie jako uwolnienie od nieznośnego napięcia i uciążliwej niepewności. Wiadomość o początku inwazji została odebrana po części z dużym entuzjazmem. Przecież taki był niemiecki plan, to alianci wpadli w pułapkę. Część trzecia. Przegrana militarna. Teraz wystarczyło tylko pokazać Anglosasom, co potrafią niemieckie dywizje. Problemem okazały się jednak nie tyle siły lądowe, które przecież na długie tygodnie utknęły w Normandii, ale totalna dominacja w powietrzu. Czerwiec przyniósł pewne otrzeźwienie obu stawów. Niemiecki major w niewoli mówił swojemu koledze. Od kiedy między 6 a 16 czerwca zobaczyłem na niebie jeden jedyny niemiecki samolot rozpoznawczy, a poza tym widziałem całkowite panowanie w powietrzu Amerykanów, to dla mnie ten rozdział był już odfajkowany. Możemy wprowadzić całe armię, a oni w ciągu 8 dni rozpieprzą je swoim lotnictwem. Dopiero po podwójnej porażce latem 44 roku na wschodzie i na zachodzie Europy sytuacja... przez Niemców była odbierana jako krytyczna. Operacje Overlord i Bagration wraz z przełamaniem linii na froncie włoskim doprowadziły do kolosalnych strat niemieckich oraz wypracowania przez aliantów mega przewagi. na froncie zachodnim i wschodnim, ale doszło też do kluczowej zmiany wkroczenia sił wroga na tereny Wielkiej Rzeszy Niemieckiej. Dopiero w tym momencie takie ważne osoby dla reżimu jak Erwin Rommel były przekonane, że wojna jest przegrana. Potwierdzają to wnioski z alianckich badań przeprowadzonych na niemieckich jeńcach. W czerwcu jeszcze połowa przesłuchiwanych przez Amerykanów Niemców była zdania, że III Rzesza wygra wojnę. W sierpniu 18%, we wrześniu 7%. 7,5%. Ale znowu, nie oznaczało to, że żołnierze nie widzieli pewnego sensu w dalszej walce. Część z nich nadal trzymała się nadziei, że można wywalczyć jakiś krwawy remis, czy też zgniły kompromis. Oddam teraz głos historykom Sonke Najcelowi i Haraldowi Welzerowi. Utrata nadziei następuje stopniowo. Skoro już nie ostateczne zwycięstwo, to może chociaż... wynegocjowany pokój, porzucenie nadziei zniweczyłoby za jednym zamachem wszelki wysiłek, włożony dotychczas wykonywane zadanie i wszelkie zaangażowanie emocjonalne. Kryzys morale sięgnął dna w momencie zamachu na Hitlera. Ujawniał on ostatecznie niewiarę szerokiego środowiska oficerskiego w to, że Hitler nie tyle może wygrać wojnę, co nawet nie może doprowadzić do jakiejś formy porozumienia czy honorowej kapitulacji. Ale ta sinusoida niemieckiego doświadczenia przegrywania wojny jeszcze się nie skończyła. i jesienią 1944 roku morale niemieckich żołnierzy znowu wyraźnie się podniosło. Co więcej, wyszło na jaw, że żołnierze i oficerowie niższych szarż nie podzielali większości poglądów oficerów-spiskowców, co pozostaje jednym z największych paradoksów badań nad morale niemieckich żołnierzy. To dysproporcja między dwiema wartościami, wiarą w zwycięstwo militarne, a wiarą w Hitlera. Amerykańskie badania wskazywały, że Hitler miał pozytywne, pozytywną opinię u 60% jeńców, nawet na kilka tygodni przed upadkiem Berlina. Perspektywa piechurów nieraz nie wykraczała poza ten kawałek brylonego terenu, co więcej, tak blisko ojczystej ziemi. Wiele mówi się o tzw. cudzie odbudowy Wehrmachtu z jesieni 1944 roku, ale niewiele tam było cudu, a więcej kumulacji. ostatnich zasobów. Moment oddechu oznaczał m.in. powrót do jednostek dziesiątek tysięcy ozdrowieńców. Tym razem na front mieli nieraz już ledwie kilkaset kilometrów. Skracające się linie zaopatrzeniowe pozwalały paradoksalnie szybciej wystawić i uzbroić. nowe jednostki, np. istotne propagandowo formacje grenadierów ludowych. Pamiętajmy, żeby nie mylić Volksgrenadierów z Volkssturmem. To kompletnie dwie różne koncepcje. Nie miejmy też złudzeń. Alianci jesienią 1944 roku byli też ogólnie umęczeni. Najbardziej poobijane dywizje amerykańskie przechodziły rotację osobową na poziomie jednostek przeciwnika. Stacjonujący w lotaryngi Holandii czy Belgii żołnierze alianccy nie mieli też szczególnie wysokiego morale. Raczej właśnie kaca, że wojny nie udało udało się wygrać z marszu po euforii strzału. Nieraz źle dowodzeni i walczący w coraz gorszych warunkach geograficznych nie mieli przeczucia, że wojna jest łatwa do wygrania, że wojna może skończyć się lada dzień. Odważę się powiedzieć, że w epoce wojny totalnej, ciągnącej się długimi miesiącami ze zmiennym szczęściem, weterani różnych narodowości coraz rzadziej mieli odwagę... myśleć o końcu wojny. Amerykanie służący w pułkach piechoty na froncie nie mieli większych szans na przeżycie wojny niż ich ojcowie walczący w czasie pierwszej wojny światowej. Brytyjskie dane wskazywały, że żołnierz Walczący od Normandii narażał się na ryzyko śmierci przed końcem wojny na poziomie 14%, nie mówiąc o mniej lub bardziej poważnych ranach. Po stronie niemieckiej doszło zaś do ostatecznego podporządkowania Wehrmachtu partii i ideologii nazistowskiej. Dopiero na tym etapie tak zwane niemieckie pozdrowienie zastąpiło salut wojskowy. Czystka po zamachu na Hitlera oznaczała też kolejną fazę zaostrzenia propagandy i dyscypliny, ale błędem byłoby uznanie, że żołnierze w większości byli zmuszani do walki za III Rzeszę. Ostre środki dyscyplinarne wpisywały się w szerszy arsenał walki o bezpieczne tyły. W końcu oficjalna narracja ciągle pielęgnowała pamięć o porażce z 1918 roku jako o porażce wewnętrznej zdrady. Na ratunek morale przychodziły też nie tyle legendarne cudowne bronie, których wątek w tym materiale zepchniemy na boczny tor, ale pewne konkretne sukcesy. Zniszczenie Warszawy powszechnie odbierano jako ostateczne rozwiązanie problemu polskiej partyzantki w wyniku operacji Panzerfaust. Węgry zostały podporządkowane Niemcom poprzez ruch strzałokrzyżowców. Budapeszt został obroniony w dramatycznych walkach. Ten względny porządek na tyłach oraz utrata kolejnych okupowanych terytoriów i niepewnych sojuszników mogła upewniać Niemców, że tylko od nich zależy już wynik wojny, że nie otrzymają kolejnego ciosu w plecy. Przypomnijmy, że Goering w Norymberdze zaprzeczył, że to D-Day pozbawił go złudzeń. Nie, wtedy jeszcze było daleko do końca sytuacji. sytuacja nie była taka zła aż do Ardenów. Dopiero wtedy sprawy zaczęły wyglądać groźnie. Jak pokazaliśmy do tej pory, nie była to wcale odosobniona opinia, ale też nie ukazuje oczywiście całego spektrum, zależnego wielokrotnie od stopnia wieku, przynależności do Waffen-SS czy Wehrmachtu, a także własnych doświadczeń. Ale coś jest na rzeczy. Przed ofensywą w Ardenach pułkownik Joachim Gutmann z 2 Dywizji Pancernej raportował, że morale żołnierzy jest lepsze niż na początku wojny. Generał Hasso von Manteufel potwierdzał, że większość żołnierzy wierzyła na tym etapie w jakiś sukces. Ofensywa w Ardennach mogła zostać odebrana z politowaniem przez Stalina, który cieszył się z roztrwonienia przez Niemców rezerw pancernych oraz poważnych zapasów paliwa, ale w pierwszych dniach ofensywy żołnierzom Wehrmachtu i Waffen-SS udzielił się prawdziwy entuzjazm, szczególnie, że atak przyniósł początkowo wymierne sukcesy. Do niewoli wzięto do końca miesiąca między 20 a 24 tysiące alianckich żołnierzy. Na wschodzie Niemcy też jeszcze nie pogodzili się z porażką. Fantastyczny jest chociażby tak zwany memoriał sylwestrowy Reinharda Gehlena, szefa Fremdeher Ost, napisany między 30 i 31 tysiącami. 1 grudnia, a 1 stycznia. W tym raporcie Gelland stwierdzał, że wojna na wschodzie nie jest jeszcze przegrana. Nie był w tym zdaniu odosobniony, ale uważał, że do sukcesu potrzebne jest oderwanie dowodzenia armią od postaci Adolfa Hitlera. Guderian dał się przekonać tym argumentom. Doszliśmy do wniosku, że tylko przerwanie wszelkich działań zaczepnych na zachodzie i natychmiastowe przesunięcie punktu ciężkości wojny na wschód mogło stworzyć jeszcze jakąś skromną szansę powstrzymania wielkiego natarcia. To właśnie nieudana obrona przed ofensywą styczniową Armii Czerwonej okazała się być tym przełomowym momentem, tym ostatecznym momentem akceptacji, że wojna nie tylko nie skończy się dla Niemców zwycięstwem, ale także nawet nie skończy się jakąś formą militarnego remisu. Wróćmy jeszcze do Norymbergi i momentu przesłuchania Goeringa. Jackson. W którym momencie zrozumiał pan, że wojna ze względu na cele, które chciał pan osiągnąć, jest przegrana? Goering. W połowie lub w końcu stycznia 45 roku przestały istnieć jakiekolwiek nadzieje. Należy wyraźnie rozróżniać... dwie fazy, zwycięskie i remisowe zakończenie wojny. Moment zrozumienia, że wojna nie może być zakończona zwycięsko, przyszedł znacznie wcześniej, ale podając tę datę miałem na myśli moment zrozumienia nadchodzącej klęski. Tylko z kompleksową wiedzą wiedzą po fakcie, możemy ten pogląd uznać za naiwny. Jak wskazaliśmy w tym filmie z pomocą wielu rozrzuconych argumentów, morale niemieckich wojsk od grudnia 1941 roku znalazło się na specyficznej sinusoidzie. Po wielkich dołkach następowały momenty kolejnego uniesienia. I nie da się tego zrzucić tylko na efekt działania propagandy. Konsekwencje przegranej wojny gospodarczej były bardzo mocno odsunięte w czasie, stąd w pierwszym szeregu defetystów znalazły się osoby związane z zaopatrzeniem i produkcją. Zmienne nastrojenia. niemieckich żołnierzy nie różniły się zaś nawet do końca wojny od podobnych uczuć u przeciwników. Podsumowując, w odczuwaniu Niemców prawdziwa przegrana militarna nastąpiła między czerwcem 44, a styczniem 45 roku. Ostatni oficerowie zostali pozbawieni słudzeń w jednym krytycznym momencie, kiedy armia nie była w stanie już utrzymać swoich tyłów. Generał Friedrich von Melentin był świadkiem tego, że cały system uzupełnień został pożarty przez potrzeby frontowe w W momencie, kiedy kwatermistrzostwo, instruktorzy i żołnierze jednostek zapatrzeniowych zostali wysłani pod broń, ostatecznie było jasne. Nasze cenne rezerwy zostały wyczerpane i nie było już nic, co mogłoby odsunąć nadchodzącą katastrofę na wschodzie. W tym momencie wojna z perspektywy Niemców wkraczała w fazę życzeniową. Nie brakowało nadal wierzących może nie tyle w zwycięstwo militarne, co w jakiś sukces dyplomatyczny, ale oczywiście to temat na kompletnie inny odcinek.