Transcript for:
Streszczenie dramatu "Skąpiec" Molière'a

Moi drodzy uczniowie, przed nami streszczenie z Kompca Moliéra. Lektura przyjemna i myślę, że całkiem zrozumiała. Na początku poznajemy Valerego i Elizę, którzy rozmawiają o swoim uczuciu. Dziewczyna jest pełna obaw, boi się potępienia świata, reakcji ojca, ale także tego, że Valery w pewnym momencie przestanie ją kochać. Dowiadujemy się, jak młodzi się poznali. Okazuje się, że Valery uratował tonącą Elizę, zakochał się w niej i postanowił... zostać blisko niej, zatrudnił się u jej ojca jako służący, mimo że sam jest wysoko urodzony. Walery wspomina także o tym, że jest w trakcie poszukiwań swoich rodziców. Eliza prosi ukochanego, by ten starał się o względy u jej ojca. Ten jednak zapewnia ją, że robi to całkiem dobrze, jest na dobrej drodze, by harpagon, czyli ojciec Elizy, w pełni mu zaufał. Podczas tej rozmowy Walery wygłasza taką prawdę o ludziach. Mówi tak. Przekonuje się, że aby pozyskać sobie ludzi nie ma na świecie lepszej drogi jak stroić się we własne ich skłonności, przejmować się ich mniemaniami, patrzeć z zachwytem na ich wady i przyklaskiwać wszystkim uczynkom. Czyli nie ma nic lepszego niż komplementy na zjednanie sobie człowieka. Eliza pyta go jeszcze dlaczego nie próbuje też zjednać sobie jej brata, żeby mieć sprzymierzeńca jakiegoś. Ten jednak odpowiada, że brat Elizy, Kleand i jej ojciec Harpagon są tak różni. że trzeba by używać zupełnie różnych metod, by zjednać ich obu. Nie jest to możliwe jednocześnie. Zachęca jednak Elizę, by to ona porozmawiała z bratem. Kleant na wstępie zwierza się Elizie, że sam zakochał się w ubogiej dziewczynie, która mieszka z matką i razem ledwo wiążą koniec z końcem. Mężczyzna zdaje sobie sprawę z tego, że jego życie i los, przeznaczenie zależą od jego ojca, że to on zdecyduje, z kim on się ożeni, jednak sam buntowniczo mówi, że nic go nie powstrzyma przed... poślubieniem właśnie ukochanej biednej dziewczyny. Mówi też, że przez skąpstwo ojca sam ciągle się zadłuża. Eliza, która jest uznawana tutaj za tą bardziej rozsądną, mówi mu, że nie zamierza go potępiać, doskonale rozumie jego uczucie. Następnie przez chwilę wspólnie narzekają na tyranie ich ojca i na jego skąpstwo. Postanawiają, że wspólnie rozmówią się z ojcem, a Kleant przy okazji wybada ojca, co też on myśli o Mariannie, czyli jego ukochanej dziewczynie. W scenie trzeciej poznajemy Harpagona, o którym już trochę się dowiedzieliśmy. Otóż Harpagon właśnie wyrzuca ze swojego domu strzałkę, czyli sługę swojego syna Kleanta. Podejrzewa go o szpiegowanie i kradzież, przeszukuje jego kieszenie, chce dowiedzieć się co też ten wyniósł. Cały czas myśli o pieniądzach, które schował i my te myśli oczywiście słyszymy. Scena jest o tyle komiczna, że strzałka cały czas dogaduje pod nosem coś na temat dusi groszy i skąpców. ale udaje przy tym, że absolutnie nie chodzi mu o harpagona. To chodzi tylko do słownej przepychanki. Gdy w końcu harpagon zostaje sam, mówi o tym, że ma ukryte pieniądze w domu i to jest bardzo niebezpieczne, że w ogóle posiadanie pieniędzy jest niebezpieczne, ponieważ on przez nie nie może spać spokojnie i cały czas musi się o nie martwić. Harpagon cały czas na głos zastanawia się, czy zrobił dobrze zakopując 10 tysięcy talarów w ogrodzie. Ku swojemu przerażeniu dostrzega swoje dzieci. które podejrzewa o tym, że mogły podsłuchać to, o czym mówił. Próbuje je wybadać. Mówi m.in., że gdyby miał 10 tys. dolarów, byłby szczęśliwy, ale oczywiście tych pieniędzy nie ma. Dzieci mówią o tym, że przecież on ma wystarczający majątek. Harpagon jednak opacznie to rozumie i naskakuje na Kleanta, zarzucając mu to, że trwoni majątek na udziwniane stroje. Rzeczywiście Kleant ma swój styl, to jest taki ówczesny dandys, dandys wystylizowany. Młody mężczyzna. Mówi też, że przez te dziwne stroje, na które na pewno podkrada ojcu pieniądze, ludzie są gotowi pomyśleć, że harpagon jest bogaty. A przecież oczywiście nie jest. W pewnym momencie harpagon dostrzega porozumiewawcze spojrzenia między rodzeństwem. My wiemy skąd te spojrzenia. Przyszli w konkretnej sprawie rozmawiać z ojcem. On jednak myśli, że planują go okraść. Dlatego w tym momencie już wiemy, z jakim typem skąpstwa mamy do czynienia. Poziom najwyższy. Po chwili harpagon... Sam mówi o tym, że chciałby porozmawiać z nimi o małżeństwie i że z jego decyzji będą zadowoleni. Na początku sam wypytuje Kleanta o Mariannę, o ubogą dziewczynę, co o niej myśli itd. My wiemy, że Kleant jest z niej zakochany, więc wychwala ją pod niebiosa. Pewnie jest zaskoczony tym, że ojciec domyślił się jego uczuć. Mówi nawet, że brak posagu jest bez znaczenia. Podczas całej rozmowy jest przekonany, że Harpagon chciałby ożenić Kleanta właśnie z nią. Jakież jest jego zaskoczenie, gdy Harpagon informuje go, że właśnie Mariannę wybrał na żonę. Dla siebie. No, Kleantowi robi się słabo. Harpagon zaczyna coś podejrzewać. Wpuszcza salę, Harpagon zwraca się do swojej córki i mówi, że Kleantowi na żonę przeznaczył wdowę, a jej przeznaczył starego Anzelma, który jest bardzo bogatym mężczyzną. Tutaj mamy próbkę ich dialogu, Eliza mówi, jestem najuniżeńszą sługą pana Anzelma, ale z przeproszeniem ojca, kłaniając się znowu, żoną jego nie zostanę. Harpagon na to, jestem twoim najniższym podnóżkiem, ale przedrzeźniając Elizę, z przeproszeniem panny, żoną jego zostaniesz jeszcze dziś wieczór. Ta rozmowa trwa bardzo długo i właśnie... cały czas odbywa się w tym tonie. Widać przedziwną relację między ojcem a córką, na pewno nie do pozazdroszczenia. W pewnym momencie Harpagon dostrzega Valerego, czyli ukochanego Elizy, który dla Harpagona pracuje i postanawia, że to Valery rozstrzygnie spór między nimi. Eliza zgadza się na to rozwiązanie z niejaką ulgą, bo wie przecież, że ukochany na pewno nie każe jej wyjść za innego mężczyznę. Valery ma jeden cel, chce przybodować się Harpagonowi, więc... nie znając jeszcze tematu, we wszystkim mu potakuje. Mówi, że jego decyzje są zawsze dobre. Gdy rozumie, czego dotyczy teraz sprawa, stara się wybrnąć tutaj dyplomatycznie z tej sytuacji, ale nie do końca mu się to udaje. Między innymi wspomina, że może lepiej byłoby wydać córkę z miłości, że niektórzy tak robią. Jednak Harpagon rzuca argument, którego nie da się przebić niczym, ponieważ mówi, że Anselm zgodził się poślubić Elizę bez posagu, czyli nie będzie go to nic kosztowało. Gdy Walery próbuje jakiejś argumentacji, mówi m.in., że dla niektórych nie liczą się pieniądze w sytuacji, gdy chodzi o ślub i szczę��cie dziecka, to Harpagon zbija to zawsze stwierdzeniem bez posagu, czyli to bez posagu jest tutaj bardzo charakterystyczne i powtarza się wielokrotnie. W końcu Walery kapituluje, Harpagon na chwilę wychodzi, Walery zostaje sam na sam z Elizą, Harpagon usłyszał szczekanie psa, więc podejrzewa, że ktoś kręci się po ogrodzie, na pewno chce ukraść jego skarb. Gdy młodzi zostają sami, Eliza jest zrozpaczona. Pyta się ukochanego, co też on wyprawia. Przecież tu chodzi o ślub i ten ślub miałby odbyć się tego samego dnia wieczorem. Valeriu mówi, że jakby musi się zgadzać, ponieważ inaczej harpagon by się na niego wściekł. Mówi jej też, że przecież może udać chorobę, że na pewno jest jakieś rozwiązanie. W końcu proponuje Elizie ucieczkę. Dostrzega wtedy zbliżającego się harpagona i na głos dodaje, że córka oczywiście powinna zawsze słuchać ojca. Czyli jedno ma dotrzeć do uszu Elizy. Coś innego do uszu Harpagona. Harpagon jest uradowany i mówi, że w takim razie oddaje Elizę pod opiekę Valerego, że ma do niego pełne zaufanie i że dziewczyna ma robić wszystko, co ten zechce. Oczywiście ma na myśli to, że Walery namówi ją do ślubu, a Walery i Eliza już te słowa rozumieją inaczej. Harpagon nie podejrzewa tego, że młodzi zaczynają planować wspólną ucieczkę. Drugi akt rozpoczyna się od rozmowy Kleanta i jego służącego Strzałki. Strzałka informuje, że rozmawia już z pośrednikiem w sprawie pożyczenia. Pieniędzy od lichwiarza. Kleant sam zgłaszał, że zapożycza się, by żyć, a teraz potrzebuje pieniędzy, by uciec z ukochaną. Ja przypomnę tylko, że lichwiarz to osoba, która pożycza pieniądze na wysoki procent, żerując przy tym na biednych osobach w potrzebie. Początkowo oferowane warunki pożyczki wydają się dobre. Kleant jest zadowolony, ale gdy poznaje szczegóły, okazuje się, że ta umowa jest po prostu fatalna. To mniej więcej jak taki mały druczek przy dzisiejszych umowach. Okazuje się, że z 15 tysięcy franków, które Kleand chciałby pożyczyć, dostanie je w gotówce jedynie 12 tysięcy, a resztę w jakichś przedmiotach niekoniecznie o odpowiedniej wartości. Strzałka mądrze mówi o tym, że źle jest pożyczać i wydawać więcej niż się pożycza, że nigdy na tym dobrze się nie wychodzi, ale można powiedzieć, że Kleand stoi pod ścianą, od tego zależy jego życie, więc będzie musiał zgodzić się na takie warunki. W kolejnej scenie to Harpagon rozmawia z pośrednikiem, który ma udzielić mu informacji na temat... osoby, której to harpagon ma pożyczyć pieniądze. Pyta, czy ma jakieś gwarancje zwrotu pieniędzy, więc ten pośrednik informuje go, że matka osoby pożyczającej pieniądze od dawna nie żyje, a ojciec niebawem z pewnością też umrze. To dość makabryczna informacja, ale musimy pamiętać, że w czasach Molliera trucicielstwo nie było czymś bardzo zaskakującym. My zwróćmy jednak uwagę na komentarz harpagona, który mówi... to by już coś było. Po czym dodajesz, jako chrześcijanin on oczywiście musi pomóc potrzebującemu. My wiemy oczywiście, że chodzi tutaj o zarobek, a nie o potrzebę pomocy. Oczywiście Harpagon w tym momencie jeszcze nie wie, że tym uśmierconym ojcem miałby być on sam, bo osobą pożyczającą pieniądze jest Kleant. Harpagon dostrzega Kleanta, strzałka szybko orientuje się w sytuacji. Mężczyźni orientują się, że to ze sobą mieli zawrzeć transakcję. Do tej pory o tym nie wiedzieli, bo mieli pośredników. I dochodzi tutaj do awantury. Kleant wyzywa ojca, że jest nędznym lichwiarzem, ojciec nie pozostaje mu dłużny. Obrażają się wzajemnie i każdy z nich uważa, że czyn tego drugiego jest gorszy niż jego własny. W końcu Kleant zadaje pytanie retoryczne, pyta, kto jest większym zbrodniarzem według ciebie ojcze? Czy ten, kto drogo nabywa pieniądze, których potrzebuje, czy ten, kto kradnie pieniądze, nie mając ich na co użyć? Harpagon w duchu myśli, że w przyszłości musi bardziej uważać na syna. Ta sprawa cichnie, a do Harpagona przychodzi kobieta Frozyna. Jest to swego rodzaju swatka. Harpagon ją uwita, ale w międzyczasie biegnie jeszcze sprawdzić, jak mają się jego pieniądze, czy się nie ulotniły. Przez chwilę Strzałka rozmawia z Frozyną. Dowiaduje się, że kobieta ma załatwić dla Harpagona pewną sprawę, oczywiście miłosną, za którą spodziewa się całkiem dobrej wypłaty. Strzałka jednak hamuje jej zapał, mówiąc, że u Harpagona wydarcie od Harpagona pieniędzy. Jest równe uśmiorceniu go i żeby nie spodziewała się jakiejkolwiek nagrody. Frozyna jest jednak bardzo biegła w swojej sztuce, wie jak pracować z mężczyznami, więc od razu przechodzi do komplementowania Harpagona. Bierze jego rękę, dostrzega długą linię życia i komplementuje jego stan zdrowia. Później wychwala Mariannę, z którą swata Harpagona. Mówi o tym, że choć nie wniesie takiego posagu w postaci pieniędzy, To tak naprawdę przyniesie mu 12 tysięcy oszczędności rocznie. W jaki sposób? Otóż mało je, nie stroi się, nie dba o nowe meble. No Harpagon jest niepocieszony, jakby uważa, że kobieta powinna mieć posok, ale gdzieś tu jest w stanie jeszcze to przełknąć, choć oburza go przedstawienie sytuacji przez Frozynę. Wspomina Harpagonowi, że zaprosiła też Mariannę na wieczór na podpisanie kontraktu ślubnego Elizy i Anzelma. Później dziewczyna miałaby się udać na jarmark. I na kolację powróci do Harpagona. Harpagon jest bardzo zadowolony z tej propozycji. Frozyna mówi Harpagonowi to, co ten chciałby usłyszeć. Między innymi mówi, że Marianna uwielbia starców, starszych mężczyzn, że kto jest zbyt młody wydaje się śmieszny i odrażający. Gdy jednak po chwili Frozyna wspomina o tym, że potrzebowałaby wsparcia finansowego, ponieważ ma jakiś kłopot, Harpagon natychmiast poważnieje i udaje, że jej nie słyszy. Wtedy Frozyna znowu stara się go komplementować. Mówi o tym, że Marianna niezwykle ucieszy się, gdy go wreszcie pozna. Harpagon wtedy od razu łagodnieje, jest miły i sympatyczny. I Frozyna ponownie zwraca się z prośbą o pieniądze. I Harpagon znowu robi się zdenerwowany. Ta rozmowa i zmiana mimiki Harpagona trwa przez dłuższą chwilę. Widać, że gdy mowa o pieniądzach, Harpagon po prostu staje się głuchy. Prozyna jest wściekła, ale tego nie okazuje. Myśli, że może chociaż matka Marianny wynagrodzi jej trud. Harpagon zarządza przygotowanie domu na przybycie wybranki. Zleca służbie porządki, m.in. służącej, każe wysprzątać cały dom. Zaznacza jednak, że za wszystkie zniszczenia oczywiście ona będzie musiała zapłacić. Mówi też o tym, że musi pościerać kurze, ale nie może robić tego zbyt mocno, bo to niszczy meble i skraca ich żywotność. Także pamiętajcie, gdy sprzątacie to nie za mocno. No mamy tutaj do czynienia ze skąpstwem zaawansowanym. Następnie wydaje dyspozycję pozostałej części służby, m.in. mówi im, by nie nadskakiwali gościom, nie dolewali wina, gdy ci tego wyraźnie nie zażądają. Wszelkie uszczerbki w gardrobie mają jakoś ukrywać, m.in. plamy na kaftanie zasłaniać kapeluszem, a dziurę w spodniach po prostu chować w ten sposób, by odwracać się nią do ściany. W kolejnych scenach nakazuje Elizie zadbanie o Marianny, gdy zawsze będzie do domu, ale także prosi Kleanta o to, by był dla Marianny miły, co dla niego nie będzie trudne, bo przecież to jego ukochana. Następnie Harpagon rozmawia z Jakubem, który w jego domu jest zarówno kucharzem, jak i stangretem. Odpowiednio ubiera się w momencie, kiedy wydawane są dyspozycje do osoby pełniącej tę konkretną funkcję. Więc gdy jest kucharzem, to odpowiednio nakrycie głowy, gdy stangretem. to nakrycie zmienia. Mówi Jakubowi, że potrzebuje wydania obiadu dla 10 osób, oczywiście bezkosztowo. Jakub jest zdenerwowany, mówi, że nie da się zrobić czegoś bez pieniędzy, a Walery, który cały czas podlizuje się harpagonowi, staje po stronie harpagona i mówi, że nie sztuką jest zrobienie obiadu na bogato, gdy ma się pieniądze, sztuką jest zrobienie właśnie czegoś z niczego. Do tego dodaje jeszcze znaną myśl, człowiek je, żeby żyć, a nie je, żeby jeść. Oczywiście harpagonowi ona się szalenie podoba, jest zgodna. z jego tutaj przekonaniami finansowymi. Jakub jest zdenerwowany tą sytuacją. Następnie Harpagon zwraca się do niego jako do Zdangreta, że będzie musiał zawieźć Mariannę i Elizę na jarmark. Jakub protestuje, ponieważ twierdzi, że konie nie są w stanie ućwignąć powozu, ponieważ same są niedożywione. Valery oferuje, że znajdzie zastępstwo za Jakuba. Na koniec Jakub, zachęcony podstępnie przez Harpagona, wyjawia mu, co też mówią ludzie na mieście o Harpagonie i jego skąpstwie. Okazuje się, że wszyscy wytykają go palcami i po prostu śmieją się z niego. Wymyślają niestworzone historie na temat jego oszczędności. Niektóre pewnie niewyssane z palca. Gdy harpagon tego wszystkiego słucha, nie wytrzymuje i zaczyna po prostu kijem obijać Jakuba za powiedzenie prawdy. Gdy Jakub zostaje sam z Walerym, sugeruje Waleremu, że prędzej czy później Walery zapłaci za swoje lizusostwo. Walery okłada za to Jakuba kijem i Jakub dochodzi do wniosku, że szczerość nigdy nie popłaca. Następne sceny są przezabawne. Podsłuchujemy między innymi rozmowę Marianny i Frozyny. Ta pierwsza porównuje swojego przyszłego męża. do narzędzia tortur. Wspomina przy tym, że tak naprawdę wolałaby wyjść za mąż za człowieka, którego niedawno poznała, za Kleanta. Oczywiście ona nie wie, że Kleant jest synem Harpagona. Frozyna jednak pociesza ją i mówi, żeby się nie martwiła, bo jej przyszły mąż jest tak stary, że niedługo umrze. Słodko, prawda? Po chwili pojawia się Harpagon i Marianna szeptem wyznaje Frozynie, że robi na niej okropne wrażenie, że jest przerażającym człowiekiem. Frozyna jednak na głos mówi, że Marianna jest w nim oczarowana i dlatego staje się taka nieśmiała. Za każdym razem, gdy Marianna komentuje zachowanie Harpagona, no niestety nie jest w nim zachwycona, Frozyna na głos przetwarza to tak, jakby Marianna była po uszy w nim zakochana. Harpagon jest więc szczęśliwy. Czyli szeptem obelgi na głos komplementy. Wtedy pojawia się Kleant i do Marianny dociera, w co wdepnęła. że wychodzi za mąż za ojca swojego ukochanego. Kleont mówi, że nie chce, by ona została jego macochą. Ponieważ ma świadków, to tutaj gra i stawia się niby w roli ojca i w ten sposób wyznaje Mariannie uczucia. Dziewczyna dyskretnie daje do zrozumienia, że je odwzajemnia. Tymczasem Frozyna mówi, że nadszedł czas pojechania na jarmark. Harpagon przeprasza, że niby przypadkiem zapomniał o jakichkolwiek przekąskach. Wiemy, że to przez oszczędność, że nie ma mowy o zapominaniu, jednak Kleant wyskakuje z informacją, że o wszystko zadbał i na koszt ojca zapewnił wszystko, co jest potrzebne. Co więcej, Kleant na znak miłości Harpagona do Marianny podaje jej jego pierścień, pierścień Harpagona. Harpagon cały się gotuje, ponieważ pierścień jest drogocenny i wyklina syna pod nosem, ale Kleant na głos oczywiście mówi o tym, że Harpagon robi to z nerwów, że Marianna tego pierścienia nie chce przyjąć. Czyli znowu po cichu przekleństwa, nagłos, komplementy i chęć przekazania skarbu. W końcu Marianna ku rozpaczy Harpagona przyjmuje ten prezent. Okazuje się, że konie są jeszcze niepodkute, trzeba poczekać z jazdą na jarmark, więc tu klan będzie czynił honory pana domu. Zaprasza więc wszystkich na podwieczorek, oczywiście na koszt Harpagona. Harpagon nie może nagłos zareagować, że nie zgadza się na to. Wysyła więc Valerego, by pilnował, by wszystko co dostanie. zostawało natychmiast odsyłane do sklepu. Wiecie, skąpstwo z kąpstwem, ale tu jednak chodzi o kobietę i nie może się tutaj ujawnić jego prawdziwa osobowość i potrzeby. Natomiast Kleant doskonale wie, jak wyprowadzić ojca z równowagi i robi to doskonale. Gdy Harpagon wychodzi, Kleant z Marianną wyznają sobie miłość. Marianna prosi go, by porozmawiał z jej matką, zjednał sobie ją, że być może ona zmieni zdanie i zgodzi się na ślub właśnie Marianny z Kleantem. Frozyna, Złana Harpagona również jest gotowa pomóc młodym. Mówi, że mogłaby zatrudnić kobietę, która udawałaby bogatą markizę do szaleństwa zakochaną w Harpagonie, gotową wyjść ze niego i wtedy Harpagon z pewnością, skuszony pieniędzmi, gotowy byłby porzucić Mariannę, a to byłaby najlepsza opcja dla młodych, że Harpagon sam rezygnuje z małżeństwa. Harpagon z daleka obserwował młodych i zaczyna podejrzewać, że Kleant nie gra z nim czysto. Zastawia na syna pułapkę. Pyta go, co sądzi o Mariannie. Tym razem Kleant wyraża się o niej niepochlebnie, chciałby zrazić ojca do niej, na co Harpagon mówi, że no szkoda, że ci się nie podoba, bo pomyślałem, że sam jestem zbyt stary, żeby się z nią ożenić, ale nie mogę jej zostawić, byłoby to niehonorowo i pomyślałem, że może ty byś się z nią ożenił zamiast mnie. Wtedy Kleant, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście, wyjawia ojcu prawdziwe uczucia, mówi o tym, że kocha Mariannę. No a Harpagon tylko potwierdza, że miał rację, bo absolutnie nie planował ani przez chwilę Kleanta ożenić z Marianną. Zaczynają się kłócić i Kleant oczywiście mówi, że nie cofnie się przed niczym i sam ożeni się z ukochaną. Z kłóconych mężczyzn próbuje pogodzić Jakub. Z każdym z nich rozmawia na osobności i każdemu mówi to, co ten chciałby usłyszeć, więc Harpagonowi mówi o tym, że Kleant go przeprasza, że się zagalopował, a Kleantowi mówi, że oczywiście ojciec odda mu Marianny. Mężczyźni są przekonani, że doszli do porozumienia, podają sobie ręce, przepraszają się, stają się dla siebie szalenie mili, nadskakują sobie aż do momentu, gdy znowu wychodzi najaw, że właściwie się nie dogadali i każdy z nich tę Mariannę chce. Ponownie dochodzi do kłótni i Harpagon wykrzykuje, że wydziedziczy syna. Zburzony Kleant wpada na strzałkę i ten informuje go, że ma dla niego świetne wiadomości. Trzyma w rękach szkatułkę i mówi, że mają wreszcie to, czego potrzebowali. Z oddali słyszymy krzyczącego Harpagona. Mamy tutaj dość długi monolog Dusi Grosza, który czuje, że z każdą chwilą po prostu traci życie, ponieważ stracił pieniądze. Można powiedzieć, że Harpagon zachowuje się jak paranoik. Chce prowadzić dochodzenie, chce ukarać wszystkich, czuje, że mu serce staje i wszystko co najgorsze się z nim dzieje. Od razu pojawia się komisarz i jako pierwszy zostaje przesłuchany Jakub. Gdy pytają Jakuba, czy widział coś w związku ze szkatułką, ten myśli, że jest to dobry moment, żeby zemścić się na Walerym, który mu dopiekł już tego dnia. Dlatego też na niego właśnie rzuca oskarżenie. Tak rozmawia z Harpagonem, że to Harpagon podaje mu wszystkie niezbędne informacje. Gdzie była szkatułka? W jakim kolorze, jakiego rozmiaru i tak dalej. Wszystko się zgadza. W kolejnej scenie Harpagon oskarża Valery'ego o zdradę. Tylko, że Harpagonowi chodzi o szkatułkę, a Valery jest przekonany, że Harpagon odkrył jego romans z Elizą. Dialog jest poprowadzany tak, że każdy z nich mówi o swoim. Jeden o skarbie, drugi o kobiecie. Rozmawiają w ten sposób bardzo, bardzo długi i żaden z nich nie orientuje się, że mówią o dwóch zupełnie różnych sprawach. Ta scena jest jedną z najzabawniejszych w komedii. Myślę, że wam się spodoba. Dopiero na koniec do Harpagona dociera, że Walery zakochał się w Elizie, co jednak nie sprawia, że przestaje myśleć, że ten ukradł też katułkę. Pojawia się Eliza, która staje w obronie ukochanego, mówi, że to on ją uratował. Ojca to właściwie nie interesuje. Mówi, że po prostu każe go zabić za to, że ukradł mu jego największy skarb. Pojawia się Anselm, bo przecież miał się odbyć jego ślub z Elizą. I pyta Harpagona, dlaczego jest taki wzburzony. Wtedy Harpagon ponownie oskarża Valery'ego o kradzież. Valery nie zgadza się na to, by miłość do Elisy nazywać zbrodnią. Uważa, że nie zrobił niczego złego. Zdradza, że jest wysoko urodzonym człowiekiem, synem zaginionego człowieka z Neapolu. Okazuje się, że przed 16 laty uciekał z rodziną z tego miasta. Łódź zatonęła, on został uratowany i teraz właśnie dowiedział się, że jego ojciec prawdopodobnie żyje, więc wyruszył na poszukiwania. Czyli nie jest zwykłym sługą i ma prawo ożenić się z wysoko urodzoną Elizą. Wtedy przysłuchująca się temu zwierzeniu Marianna odnajduje czy rozpoznaje w nim swojego brata. Okazuje się, że ona z matką również uszły z życiem podczas tej katastrofy, ale zostały pojmane przez korsarzy i przez wiele lat były w niewoli. Później udało im się uciec, ale przyszło im żyć w biedzie. Wtedy Anselm wykrzykuje do nich. że są jego dziećmi, że to on jest zaginionym ojcem, że poszukiwał ich, ale nie wierzył w ich przeżycie. Jedyne co mu się udało to odzyskanie majątku. Piękna historia, prawda? Harpagona jednak ona zupełnie nie wzrusza. Mówi tylko, że skoro Anselm jest ojcem Valerego, to on będzie musiał spłacić 10 tysięcy talarów, które ukradł jego syn. Wtedy pojawia się Kleant, który mówi, że on wie gdzie ta szkatułka jest i że oczywiście oddają ojcu, pod warunkiem jednak, że ten wyda z... godę na ślub Kleanta z Marianną. I Harpagon nie protestuje. Upewnia się jedynie, że Anselm również pozwoli wyjść za mąż Elizie, za Valerego i co więcej, że poniesie koszty ślubu. Na Anselma zrzuca też opłatę za komisarza, a nawet za swoje nowe ubranie. Anselm jest tak szczęśliwy, że po tylu latach odnalazł swoją rodzinę, że na wszystko się zgadza. Chce jeszcze tylko spotkać matkę Marianny, czyli swoją żonę. Harpagon mówi jeszcze komisarzowi, żeby ta sprawa się tak nie zakończyła, to żeby powiesił Jakuba. Tu zabawne spostrzeżenie tego ostatniego. Mówi, że za mówienie prawdy go pobito. Gdy teraz skłamał w sprawie Valerego, chcą go powiesić. No, nie wiadomo jak żyć. Harpagon jednak wie jak żyć. Czym prędzej biegnie przytulić swoją szkatułkę. I to już koniec tej historii. Mam nadzieję, że była ciekawsza niż się spodziewaliście. Dziękuję wam serdecznie i do zobaczenia.