Transcript for:
Nabycie własności w prawie rzymskim

Dzień dobry Państwu, witam wszystkich, nie wiem czy ktoś z Państwa ogląda mnie na żywo, czy obejrzycie mnie później, w każdym razie jeszcze raz przepraszam za tę zmianę w ostatniej chwili, jak Państwo wiecie, miałem tam jakieś drobne rodzinne perypetie i to zmusiło mnie do odwołania, do przesunięcia wykładu na tę porę, także mam nadzieję, że Państwa... że Państwa planów to nie bardzo pokrzyżowało. Zaraz Państwu pokażę prezentację. Mam nadzieję, że wszystko tutaj nam zadziała tak jak trzeba.

Próbuję się uporać z pokazaniem prezentacji. Chyba teraz będzie wszystko w porządku i zaczynamy. Mam nadzieję, że to już wszystko działa.

Może jeszcze sobie przeciągnę na drugi. Jest to cała zabawa z działaniem na dwa monitory, że powinno już teraz być wszystko w porządku. Dobra.

Widziałem, że tam się jeszcze ktoś dobija. Momencik. Przepraszam. Dobrze, jeszcze pozwolę sobie Państwa, którzy się pojawili na Zoomie, uczynić współgościa tego spotkania.

W związku z tym będziecie mogli Państwo wpuszczać się. kolejnych gości, a ja już się zajmę dalej wykładem. Mam nadzieję, że to się wszystko jeszcze uda.

Dobra. Okej. To chyba jesteśmy gotowi. Jeszcze tego sprawdzę.

mi dać znać, czy wszystko słychać. Dobrze, to ruszamy z naszym dzisiejszym wykładem. Drodzy Państwo, jeszcze raz w takim razie witam, bo zrobiłem to bez obecności tych kilku osób, które pojawiły się w Zoomie, więc teraz jeszcze raz Wam dziękuję za obecność i przepraszam za ten kłopot dzisiejszy. Mam nadzieję, że mnie dobrze słychać i widać.

Nasz dzisiejszy wykład, pierwszy w tym semestrze, W tym nowym roku, przy okazji życzę wam wszelkiej pomyślności noworocznej, poświęcimy sposobom nabywania własności. Jak być może pamiętacie, poprzednie nasze spotkania, dwa, były poświęcone ogólnie wprowadzeniu prawa rzeczowego, tym przede wszystkim tego głównego prawa rzeczowego, jakim jest własność, a następnie zastanowienie się nad definicją własności w prawie rzymskim, ale w ogóle też w rozwoju dziejowym. Następnie patrzyliśmy na sposoby ochrony własności i stanu władania faktycznego rzeczą, czyli posiadania. Ten podróż na ostatnich naszych zajęciach przed feriami przez sposoby ochrony własności pozwoliły nam zidentyfikować w obrębie rzymskiego porządku prawnego.

dwa sposoby władania rzeczami. Po pierwsze własność wedle just civile, własność wedle prawa kwiarytów, własność kwiarytalną, jeśli chcecie, a po drugie tak zwaną własność bonitarną, chronioną skargą publicjańską, czyli władanie rzeczą, tak jak właściciel, które w przypadku obywateli rzymskich prowadziłoby do nabycia pełnego władztwa kwiarytalnego po odbyciu okresu zasiedzenia, a w przypadku nieobywateli... utrzymywałoby się jako władanie właśnie w postaci władania kwiertelnego. Dzisiaj pociągnę te tematy z poprzednich naszych spotkań i zacznę opowiadać o sposobach nabywania własności.

A zatem będziemy mówić sobie o nabyciu własności. W ogólności przypomnimy znowu kwestię posiadania i nabywania posiadania. następnie wskażę na taki szkolny podział na bycie pierwotne i pochodne, wyjaśnię dlaczego taki podział się pojawił, a potem pozwolę sobie przejść do tak zwanych nabyć pochodnych i zacznę od badania o sposobach formalnych nabycia własności, od emancypacji, in jurecessio, a następnie tradycji.

Jeżeli czasu nam starczy, zobaczymy troszeczkę te kwestie techniczne się nam tutaj przedłużyły, to być może jeszcze opowiem o zasiedzeniu, przede wszystkim wskazując na cel tej instytucji i jej przesłanki. Zaczynamy zatem najpierw od ogólnego sposobu nabycia własności. Tradycyjnie podręcznikowo dzielimy... Nabycie własności na nabycie pochodne, czyli wtedy, kiedy nabywamy własność od kogoś, kto wcześniej ją miał, i pierwotne, kiedy nabywamy prawo jako pierwsi. Wyróżniamy przy tym w nabyciu pochodnym najpierw nabycie w sposób formalny, emancypację i new recesjo, a następnie nieformalne, czyli tradycjo, które jest po prostu zwykłym wręczeniem rzeczy.

Z kolei nabycie pierwotne wśród rzymskich sposobów to zawłaszczenie, być może najbardziej naturalny sposób nabywania własności. Pamiętacie, że kiedy mówiliśmy o definicji własności, niektórzy filozofowie chcieli widzieć jej źródeł w prawie naturalnym, prawie naturalnym oczywiście rozumianym tym nowożytnym pojęciu i doszukiwali się uprawnienia do nabywania, władania rzeczami w tym, że ktoś nabywał rzecz niczyją. Następnie połączenie Potem nabycie owoców i wreszcie dość egzotyczna z naszego punktu widzenia kwestia nabycia skarbu tezaurs.

Zobaczymy również, że od pewnego momentu do nabycia pierwotnego zaliczymy również przetworzenie, przy czym samo pojęcie, a ten problem jeszcze to zwinę, nie jest pojęciem rzymskim, a średniowiecznym specyfikacją. No i gdzieś pomiędzy dwoma dziedzinami, sposobami nabywania pochodnym i pierwotnym znajdzie się zasiedzenie. Dlaczego pomiędzy tymi sposobami, to też za chwilę lepiej wyjaśnię. Ten podział, raz jeszcze podkreślę, jest podziałem raczej szkolnym niż naukowym, a zwłaszcza nie ma on rzymskich korzeni. Rzymianie, kiedy próbowali klasyfikować sposoby nabycia własności, rozróżniali raczej nabycia...

wedle ius civile, czyli prowadzące do nabycia własności kwieratalnej, i na mocy ius gentium. Paulus, komentując edykt, stwierdza dobitnie, że skarga rzeczowa przysługuje temu, kto nabył władztwo tak na mocy ius gentium, jak na mocy ius civile. A z tym rzymska dogmatyka prawa wyróżniała te właśnie sposoby nabycia, a nie sposoby pierwotne i pochodne.

Można by zatem zapytać, co dalej z nabywaniem w prawie rzymskim. Otóż Rzymianie dalej ich nie klasyfikowali. Poszczególne przypadki, te które przed chwilą na poprzednim slajdzie pokazałem, umawiane były raczej ad hoc, przy czym akcesja i specyfikacja, bardzo zbyt zbliżone, pojawiają się dopiero jako nazwy w średniowiecznym kodeksie. korpusie legums i obrachologus iuris civilis, czyli jest to produkt tak zwanej warstwy komentatorskiej czy konsyliatorskiej prawa rzymskiej. Jak już zaznaczyłem, sami Rzymianie i my mamy poniekąd problem z nabyciem własności rzeczy porzuconej.

Czy będzie to zasiedzenie, a może zawłaszczenie, a może wreszcie przekazanie rzeczy do osoby, której nie znamy, tradycyjnie certan personem. Ale tak naprawdę... Zanim odpowiemy na to pytanie, spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, to musimy sobie uświadomić, jaki w ogóle jest sens klasyfikacji nabycia pierwotnego i pochodnego. Do czego ta rzecz służy? Gdzie mamy sens takiego ustawienia?

Poza oczywiście oczywistym sensem szkolnym w podręczniku łatwo sklasyfikować różne sposoby nabycia własności, podzielić je i w ten sposób przekazać może łatwiej tę rzecz w edukacji. Podział nie rzymski, a średniowieczny i nowożytny na bycie pochodne i pierwotne zasadza się na regule, którą Państwo widzicie właśnie teraz na slajdzie. Nemo plus iuris adalium transferia potesquam ipse habet. Nikt nie może przenieść na drugiego więcej praw niż sam by miał.

Prawo własności nabywa się od poprzednika, a zatem jeśli nabywamy pochodnie od tego poprzednika, to nabywamy... tylko tyle prawa, ile ten poprzednik miał. Zobaczcie, jak wygląda to zdanie w szerszym kontekście. Nikt nie może przenieść na inną osobę więcej praw niż sam ma, pisze Ulpian w 46. Księdze Komentarza do Edyktu, ale też ten sam Ulpian komentując Sabinusa przypomina, że wydanie rzeczy, tradicjo, nie powinno ani nie może przenieść na nabywcę więcej praw niż ma sprawca.

a zatem właściciel gruntu przez tradycję przenosi jego własność, podczas gdy nie właściciel przenosi nic na nabywcę. No i teraz już wiemy, o co chodzi z podziałem na nabycie pierwotnej i pochodnej. Przy nabyciu pierwotnym nabywamy prawo zupełnie nieograniczone.

Przy nabyciu pochodnym nabywamy prawo tylko takie, jakie miał nasz poprzednik. Nikt nie może przenieść na drugiego więcej praw niż sam by miał. więcej prawa niż sam by miał. To by oznaczało, że nie możemy nabyć własności od niewłaściciela, a jednak już samo prawo rzymskie zna od tej bardzo rygorystycznie brzmiącej zasady dwa bardzo istotne wyjątki.

Pierwszy to nabycie od zastawnika rzeczy na mocy usbędentii. Będziemy mówić szerzej o zastawie na pewnie ostatnim wykładzie w tym semestrze, Dziękuję. A może zaczniemy już w przyszłym tygodniu o nim. Przedostatni może z wykładzie już nam się uda, już w poniedziałek może. Natomiast wyjaśnię teraz króciutko o co chodzi.

Jeśli daję ci swoją rzecz w zastaw, to gdybym nie zapłacił należności, którą ten zastaw zabezpiecza, będziesz mógł pod pewnymi warunkami, i o nich szczegółowo za. tydzień rzecz sprzedać no i w ten sposób zaspokoić się z zapłaconej ceny w zakresie swojej należności. Sprzedając rzecz i wydając ją nabywcy, mimo że nie jesteś właścicielem, a tylko zestawnikiem, przenosisz własność rzeczy tak jak gdyby w moim imieniu. I drugi bardzo istotny wyjątek, który chyba już jest dla Was oczywisty po zajęciach sprawy osobowego. Mianowicie, jeśli tutor sprzedaje rzecz należącą do pupila w ramach tuteli, to również przenosi własność.

Zobaczcie, że ten wyjątek uwzględnia sam Ulpian, tym razem w 65. księdze komentarza do edyktu. To nic nowego, że ktoś... Kto nie ma władztwa innemu je przekazuje, bowiem wierzyciel sprzedając zastaw daje podstawę właścicielowi, choć sam jej nie. A zatem reguła Nemo plus Iulis Adalium transferi potestuami psychaberet powinna być traktowana jako reguła kierunkowa, a nie reguła ściśle rygorystyczna. Chyba, żebyśmy ją raczej parafrazowali niż dosłownie tłumaczyli jako nikt nie może przenieść więcej praw niż sam ma.

A względnie nikt nie może przenieść więcej praw niż ma. uprawnienie do przekazania w imieniu innej osoby. Kolejna sytuacja, która powinna wzbudzić nasz pewien niepokój z powszechnym stosowaniem reguły Nemo plus Iuris, to poznana na ostatnim wykładzie przed świętami ochrona publicjańska nabywcy dobrej wieży od niewłaściciela.

Jak pamiętacie, akcja publicjana przysługuje osobie, która rzecz nabyła od niewłaściciela w dobrej wierze, a zatem mogłaby ją zafikować. Przyjrzyjmy teraz się regulenem o plus iuris w tradycji prawniej. Istotne wyjątki, o których rady znają prawa germańskie. Tam nabycie rzeczy od niewłaściciela może się pojawić, zwłaszcza rzeczy ruchomej, co potem znajduje swoją... swoją kontynuację w dzisiejszym brzmieniu niemieckiego kodeksu cywilnego w artykule 932 i mamy możliwość nabycia w dobrej wierze ruchomości od niewłaściciela, a z kolei w 892 artykule, tak samo jak i w kodeksie szwajcarskim i kodeksie austriackim, ale też w kodeksie cywilnym francuskim i naszym kodeksie cywilnym.

nabywa własność ten, to opiera się na wierze publicznej ks. wieczystych. Czyli jeżeli kupuje rzecz od nieruchomości, od osoby uwidocznionej w księdze wieczystej, w księdze gruntowej, tak się one nazywają w tradycji niemieckiej, to mimo, że osoba tam uwidoczniona właścicielem de facto by nie była, to własność jest przekazywana.

Chodzi o wiarę publiczną ksiąg. Chodzi o ochronę obrotu nieruchomościami. No i w naszym kodeksie dość podobnie mamy wyłączenie. Zobaczmy jak brzmi artykuł 169, paragraf pierwszy.

Jeśli osoba nieuprawniona do rozporządzenia rzeczą ruchomą zbywa rzecz i wydaje ją nabywcy, nabywca uzyskuje własność z chwilą objęcia rzeczy w posiadanie, chyba, że działa w swojej wierze. Czyli mamy dokładnie tę samą konstrukcję przejętą. z tradycji germańskiej nabycia w dobrej wierze rzeczy ruchomej od niewłaściciela.

Zobaczcie, że w naszym systemie prawnym jest to możliwe. Dobrze, przechodzimy teraz do poszczególnych przykładów pochodnego nabycia prawa własności. Będę się trzymał tej terminologii, jest ona, jak mówię, łatwiejsza, poza tym już zrozumieliśmy, do czego ona służy. Zacznijmy od tego, co już doskonale znacie, czyli od aktów formalnych przenoszących własność na drugą osobę. Czyli od mancypacji, która jest, przypomnę, czynnością formalną, abstrakcyjną, wymagającą obecności przynajmniej pięciu świadków dorosłych obywateli rzymskich i tego kolejnego, który by trzymał wagę, nazwijmy go LibriPensem.

Emancipacja potrzebna jest do przeniesienia resmancipi i... treść przenoszonego prawa może być plastycznie kształtowana poprzez formułę nuncupacji. Pamiętacie, w ustawie 12 tablic pojawia się to sformułowanie i ta lingua nuncupasit, i ta już esto. Tak jak oświadczył językiem, takim ich będzie prawo.

To prawo lex privata, prawo między osobami prywatnymi. Czyli co do zasady emancypacji, ja nie przenoszę pełne prawa własności, ale mogę zastrzec, Dziękuję. że osoba, która odrzecz ode mnie emancypację otrzymuje, dostanie ją w sposób ograniczony.

Na przykład ja zatrzymam sobie prawo jakiejś służebności na rzecz. Nie będę może już czytał po raz kolejny opisu emancypacji. Znamy go z poprzednich zajęć. Gajus dokładnie podaje nam ten rytuar.

Skupię się tylko na początku tego opisu. Jest zaś emancypacja rodzajem pozorowanej sprzedaży. Co to znaczy pozorowanej sprzedaży? Powszechna nauka prawa rzymskiego, communis opinio, w wielu podręcznikach mówi o tym, że oryginalnie punktem wyjścia dla emancypacji była rzeczywista sprzedaż, czyli że ten akt odważania kruszcu na wazę odwzorowuje to, co kiedyś służyło do kupowania i sprzedawania rzeczy.

Nie ma pieniędzy, mam płacidła, w tym wypadku kruszec, odważamy kruszec na szalkach wagi i w ten sposób przy okazji wypowiedzenia odpowiednich słów dokonujemy przeniesienia władztwa. Są jednak tacy autorzy, którzy podważają ten realny rodowód emancypacji jako w drodze, jako ewolucji od rzeczywistego aktu kupowania i sprzedawania. Tutaj największym krytykiem tego tradycyjnego poglądu jest znany socjaliński romanista, zresztą wielki nasz przyjaciel Alessandro Corbino. Uważa on, że emancypacja od samego początku została stworzona jako akt symboliczny, który nie miał na celu przeniesienia rzeczywistej wartości, ceny, zapłaty na sprzedawcę od ze strony kupującego, a przekazanie symboliczne władztwa nad rzeczą od zbywcy na rzecz nabywcę. Jakie są argumenty, Korbino?

No przede wszystkim... Sam tekst rytualny emancypacji, pamiętacie, wrócę może do poprzedniego slajdu, ja twierdzę, że ten niewolnik jest mój wedle prawa kwirytów i niech on będzie kupiony przez tę spiżową wagę, mówi nabywca. To jest formuła niezwykle podobna do legis akcji sacramento in rem, do której zresztą za chwilę wrócimy, kiedy będziemy mówić o indorecesji.

Zobaczcie, to musi być ze sobą spokrewnione, to musi być formuła wymyślona sztucznie, zapewne przez... ona nie mogła towarzyszyć przypadkowo każdej sprzedaży. No i drugi problem, to problem, powiedziałbym, praktyczny. Jeżeli rzeczywiście emancypacja miała być kiedykolwiek realnym aktem, to zastanówmy się, jak od strony praktycznej by to wyglądało.

Wiemy, że... Dzięki antykwarystom wiemy, że suma sakramentum 500 asów miałaby odpowiadać wartości pięciu zwierząt ofiarnych, pięciu krów, pięciu wołów, czyli jeden wół kosztowałby 100 asów. Jeden as to miara wagi, przedpielężnej jeszcze i on ma, waży około mniej więcej 320. gram.

A zatem, a zatem, żeby kupić, przepraszam, 500 asów miałoby odpowiadać 10 wołom, czyli jeden woł kosztowałby 50 asów. A zatem, żeby kupić jednego wołu na rynku, na Forum Boarium, trzeba by tam przytachać nie mniej, nie więcej, tylko około 15 kilo metalu. No to nie jest bardzo realna sytuacja, chociaż różne ludzkie kultury, jak plemiona żyjące na wyspach Karoliny, tutaj akurat na wyspie Jap, posługują się pieniążkami, jak na zdjęciu, które mają średnicę około dwóch metrów i nie nosi się ich w kieszeni. Także wygląda na to, że...

Ten pierwszy argument razem z drugim rozumiany przemawia za prawdziwością tezy Corbino o oryginalnej symboliczności emancypacji. A zatem emancypacja in mouno, czyli za pomocą jednego pieniążka, była postacią wyjściową do emancypacji. I dość łatwo interpretacja pontyfikalna przekształciła tę pierwotną emancypację, wszystko jedno, czy realną i dopiero potem symboliczną, czy od razu symboliczną, w inne podobne akty służące do celów niekoniecznie mających na względzie przekazanie władania rzeczą przez jedną osobę drugiej. A zatem spełnienie zobowiązania za pomocą spieżu i wagi, koepcjofiducja kausa, pamiętacie sprzedaż obrzędowa kobiety po to, żeby zmienić tutora, mówiliśmy o niej kilka zajęć temu, emancypacja używana. jako sposób na uwolnienie się z podpacja potesta, trzykrotna sprzedaż syna, czy wreszcie emancypacja familii, o której powiemy szerzej jeszcze pewnie przed feriami, a która służyła do wykształcenia się pierwszego rzeczywistego prywatnego testamentu rzymskiego.

Jest zatem emancypacja, powtórzę to, co już mówiłem jakiś czas temu, typowym przykładem tego, co Rabel nazywał czynności prawnej o nowych celach, czy o celach, które zmieniają się w czasie nachtwory. kefortes rechtsgeschäft. Do czego służy emancypacja, to już wiemy. Przypominamy sobie podział na resmancipi i nekmancipi.

Te resmancipi, przypomnę, to są te, które są najważniejsze dla wczesnej rzymskiej gospodarki. Emancypacja, zobaczymy, daje nam ten aspekt... przekazania rzeczy w sposób publiczny wobec świadków.

Zatem z pewnością wiemy, kto jest właścicielem tych ważnych rzeczy we wczesnej społeczności. Bardzo podobnie działa inio recessio. Znowu jest to czynność prawna formalna w charakterze abstrakcyjnym, używana do przenoszenia własności resmancipii, ale w odróżnieniu emancypacji, gdzie potrzebowaliśmy fizycznego substraktu rzeczy do jej przekazania, Inurecesjo może być również używane do przekazywania praw, które nie mają substraktu fizycznego, a zatem praw takich jak spadek czy użytkowanie, czy władztwa nad rzeczami.

Pamiętacie jak np. przy pomocy inurecesjo tworzona była nowa patria potestas przy adopcji, czy jak za pomocą inurecesjo uwalnia się niewolników. w tym fikcyjnym procesie legislacyjnym. To, co jest bardzo ważne w przypadku Indio Recessio znowu i Gilles Mancipi, to jej publiczny charakter.

Ale teraz jeszcze podsumujmy Emancypację i Indio Recessio razem. Zauważyliście, mam nadzieję, że są to akty oba formalne i abstrakcyjne. A zatem dla ważności Emancypacji, dla ważności Indio Recessio, dla skuteczności tych aktów potrzeba jedynie, by... Zbywca rzeczy, właściciel kwiarytalny, wziął udział z nabywcą w odpowiednim rytuale.

Nie potrzebujemy w szczególności jakiegoś konkretnego powodu, dla którego byśmy w drodze emancypacji, czyli recesji, przekazywali rzecz stronie, która ją otrzymuje. Przeciwnie tradycja, czyli po prostu wręczenie rzeczy, na której głównym... Zastosowanie międzyprzeniesienia własności res nec mancipi jest typową czynnością prawną, kauzalną, a zatem jest to czynność, która dla swojej ważności potrzebuje istnienia ważnego powodu dla wykonania. Kajus w rzeczach codziennych, czy też w Złotym Poradniku Jurysprudencji na co dzień mówi tak, również te rzeczy, które stają się naszymi na skutek tradicjo. Wręczenia nabywamy na podstawie Józgencjów.

Wszystkie narody, wszystkie ludy w ten sposób dysponują rzeczami. Nic bowiem nie jest tak zgodne z zasadą naturalnej słuszności, jak uznanie woli właściciela chcącego przenieść swoją rzecz na kogoś innego. A zatem wręczenie fizyczne rzeczy i wola właściciela, który chce własność tej rzeczy na nabywcę przenieść.

Oraz to, co już powiedziałem. Kauza, mówi o tym Paulus, skoro samo wręczenie rzeczy nie przenosi własności, lecz tylko wtedy, gdy poprzedzała je sprzedawca lub jakaś inna, słuszna przyczyna, justa causa traditionis, ze względu na którą nastąpiło wręczenie rzeczy. A zatem, jeśli chcemy zobaczyć, jakie są przesłanki przeniesienia skutecznego własności przez tradycję, Zobaczymy cztery. Zbywca musi mieć prawo rozporządzić rzeczą, czyli to przede wszystkim właściciel, ale również tutor i zastawnik.

Zgodnie z regułą nemo plus iuris, adalium transfer, epotesquam i psychaberet. To już widzieliśmy na początku tego wykładu. Rzecz musi przynaleźć dresnek mancipi.

Musi być zgodna wola stron do przeniesienia rzeczy, no i ta słuszna przyczyna wręczenia. Jaka to jest słuszna przyczyna wręczenia? To, że rzecz Ci sprzedałem. to, że chce Ci podarować, to, że chce ustanowić posak dla Ciebie, dla swojej córki, czy dla kobiety, czy też chce wypełnić zobowiązanie, które na mnie cząży, albo na przykład chce Ci uczynić pożyczkę i jeszcze można by jakieś inne wymyślać.

Jeżeli zobaczycie tę sytuację, sprzedaż, darowizna, posak, spełnienie zobowiązania, pożyczka, to tak naprawdę są to tyły prawne, które pozwalają nam stwierdzić, że to, że chce przenieść własność na Ciebie, ma uzasadnienie. a nie jest aktem bez powodu, abstrakcyjnym, oderwanym od powodu. No dobrze, to to powiedziawszy, spróbujmy wejść nieco głębiej w problematykę tradycji i zobaczyć, że juryści rzymscy mieli z nią pewne kłopoty, a właściwie się o nią spierali i od razu powiem, dlaczego te bardzo trudne teksty państwo pokazują.

Dlatego, że spuścizną czytania tych tekstów jest niezwykle istotne rozbiegnięcie się. współczesnej tradycji romanistycznej w Europie, a mianowicie ukształtowanie sposobu przeniesienia własności w różnych wywodzących się z tego samego rzymskiego pnia porządkach prawa w Europie kontynentalnej. No dobrze, przeczytajmy nawet teksty i potem wyjaśnię o co chodzi. Kiedy zgadzamy się co do przedmiotu, który ma być wręczony, ale nie zgadzamy się co do przyczyn, nie uważam, aby wręczenie było nieskuteczne. Na przykład, kiedy sądzę, że jestem wobec Ciebie zobowiązany wydać Ci grunt na podstawie legatu, a Ty sądzisz, że należy Ci się na podstawie stypulacji.

Ponieważ nawet jeśli wręczam Ci obliczone pieniądze jako dorowiznę, a Ty przyjmujesz je jako pożyczkę, uważa się, że własność przeszła na Ciebie i nie jest przeszkodą to, że nie zgadzamy się z tego przyczyny wręczenia i przyjęcia. Zobaczcie, to jest tekst, który powinien wzbudzić nasze lekkie zaniepokojenie. Ja myślę, że jestem ci winien na podstawie legatu, ty sądzisz, że na podstawie obietnicy. Mimo to własność przechodzi.

I zobaczcie, że ten problem, który Julian w Digestach rozwiązuje, na dobrą sprawę jest prostszy do uznania, rozwiązania, niż problem, który używa jako przykład, dlaczego tak jest. Zobaczcie, jaki on mówi przykład. Ponieważ nawet jeśli wręczam odliczone pieniądze jako darowiznę, a ty przyjmujesz jako pożyczkę, własność przechodzi.

W jednym i w drugim przypadku różnimy się co do rzeczywistego powodu wręczenia pieniędzy. Ale w tym pierwszym przypadku jest wspólny mianownik wręczenia. Ja mam wobec ciebie jakoś zobowiązanie.

Tymczasem w tym drugim, albo sądzę, że mam zobowiązanie, a ty sądzisz, że i ty to samo sądzisz. Różnimy się tylko... co do tego, jakie to zobowiązanie jest. W tym drugim przypadku różnica jest daleko większa. Nie tylko różnimy się co do rzeczywistej przyczyny wręczenia pieniędzy, ale nawet w tych większych kategoriach nie jesteśmy w zgodzie.

Ja chcę cię obdarować, a ty myślisz, że wręczam ci pieniądze, żeby cię zobowiązać. To są naprawdę kompletnie różne powody. A mimo to własność przechodzi.

Przynajmniej w optyce Juliana. Inaczej widział to Ulpian, mniej więcej 100 lat późniejszy niż Julien. Jeśli wręczę ci pieniądze celem darowizny, a ty przyjmiesz je jako pożyczkę, Julien pisał, że nie zachodzi darowizna.

A czy doszło do pożyczki? Zobaczymy. Sądzę, że pieniądze nie są pożyczką, ani tym bardziej nie stały się przyjmującego, jeśli je w innym przekonaniu przyjął. Jeśli je zatem wydał, choć można go pozwać o zwrot, to jednak może posłuczyć zażytą podstępu, gdyż wydał pieniądze zgodnie z wolą dającego. Ulpian nie ma wątpliwości myśli inaczej niż Juliana.

Dla Juliana konieczna jest zgoda co do rzeczywistej podstawy wręczenia pieniędzy, żeby stały się one własnością przyjmującego. Co prawda na koniec tego źródła Ulpian nieco łagodzi swój punkt widzenia, czy skutki swojego punktu widzenia, bo mówi, gdybym ja się rozmyślił. Także...

daje ci jako darowiznę, ty myślisz, że przyjmę jako pożyczkę, ja się dowiedziałem, że ty myślałeś, że ja ci daję jako pożyczkę, w związku z tym teraz ci będę chciał je zabrać, odebrać tą pożyczkę, to traktuję takie moje zachowanie jako podstęp i w związku z tym potencjalne moje roszczenie będzie zablokowane zarzutem podstępnego działania. Czyli jeśli przyjąłeś w dobrej wierze, coś, co chciałem ci dać jako darowiznę, nawet w błędzie, to w końcu i tak ci nie będę tych pieniędzy mógł oddać. Skutek jest podobny, ale własność wedle Ulpiana nie przechodzi.

To teraz pytanie, co by powodowało przejście własności u Juliana, a czego nie ma u Ulpiana. Posłużymy się jeszcze jednym tekstem, tym razem z listów Jaworenusa, juryskrywysa klasycznego. We wszystkich przypadkach, ale widzieliśmy już ten motyw u Gajusa. We wszystkich przypadkach, w których następuje przeniesienie własności, musi zachodzić zbieżność woli umawiających się obu stron.

Bez względu na to, czy przyczyną zawarcia porozumienia była sprzedaż darowizna czy najem, czy jakakolwiek inna przyczyna, nie można doprowadzić do końca tego, co się zaczęło, jeśli nie ma zgodnej woli po obu stronach. Aha, to teraz już wiemy, co mogło skłonić Juliana do wydania decyzji, że własność mimo tej rozbieżności w poglądach przechodzi. Bo oni się zgadzają co do jednej bardzo istotnej rzeczy.

Oni się zgadzają, że własność ma przejść. Tak jak zresztą mówi ci to jawoleństwo. I to prowadzi nas do...

próby uzgodnienia tych dwóch źródeł przez jurystów średniowiecznych. Pamiętacie, że juryści średniowieczni nie mogli zaakceptować tego, że mamy w digestach rozbieżności i próbowali w związku z tym uzgodnić te poglądy Ulpiana i Juliana, czyli Juliana i Ulpiana, mówiąc chronologicznie. My wiemy, że tak wcale nie musi być, że to byli ludzie o bardzo odmiennych wizjach prawa często i że mimo... wysiłków kodyfikacyjnych Justyniana, te różnice w digestach pozostają. Ale juryscik średniowieczny tego nie wiedzieli.

I w bardzo ciekawy sposób, zresztą nie w odniesieniu do przeniesienia własności, tylko do przeniesienia posiadania, Glossator mówi tak. Odpowiedz, że trzeba zbadać bliższą przyczynę, to znaczy przekazanie albo nabycie posiadania, a nie odległą. To znaczy przyczynę, dla której dokonuje się tradycja. Pytanie, które w tym tekście oryginalnie zadają Digesta, to czy nabyto w odpowiedni sposób posiadanie, nie własność. Wiemy z poprzednich zajęć, że żeby nabyć posiadanie, musimy mieć anius i korpus, czyli musimy mieć wolę zatrzymania rzeczy dla siebie i tę rzecz fizycznie u siebie do luzu.

zobaczcie jakiego on używa sformułowania glosator, odpowiedz na ten problem, na to pytanie że trzeba zbadać przyczynę bliższą causa proxima, to znaczy przekazanie albo nabycie posiadania a nie odległą, to znaczy przyczynę, dla której się dokonuje tradycja ta przyczyna bliższa to jest moja chęć przeniesienia na ciebie, władania rzeczą i twoja chęć przyjęcia jej a nie dlaczego ta chęć się u mnie pojawiła I zatem mamy takie średniowieczne, wczesne, nowożytne rozwiązanie. To, co wam teraz pokazuję, wiele zawdzięcza wizji wielkiego hiszpańskiego romanisty Alvaro Dorsa. Mianowicie, że tak naprawdę tradycja jest czynnością, by tak rzec, podwójnie kauzalną.

Albo inaczej, że dla pełnej skuteczności tradycji łącznie muszą być spełnione dwie rzeczy. Przyczyny, czy muszą się pojawić dwie przyczyny, może tak powiedzieć poprawnie. Przyczyna bliższa, causa proxima, albo powód, dla którego nabywasz własność. By własność przeszła, wystarczy, by strony porozumiały się, że ma przejść. Ale takie przeniesienie nie czyni nabywcy całkowicie bezpiecznym.

Dlatego, że jeśli nie ma... jednocześnie spełnionej causa remota, przyczyny odległej, czyli przyczyn, dla której rzecz można zachować, causa recidendi, to dawca rzeczy może odebrać jej wartość za pomocą conditio, czyli skargi o zwrot w tym wypadku nienależnego świadczenia. Czyli jeśli chcę Ci przenieść własność, a Ty chcesz przyjąć ode mnie własność, ja przenoszę własność, wydając Ci rzecz. Ale jeżeli nie ma powodu, prawnego, dla którego ja bym tę własność na ciebie chciał przenieść, to będę mógł równowartość rzeczy, które na ciebie przeniosłem, odebrać za pomocą kondikcji. Jaka tak naprawdę jest ta legalna przyczyna dla chęci, czy która może wzbudzić chęć przeniesienia własności?

Widzieliśmy to przed chwilą w tekście Paulusa. Jakikolwiek akt prawy, sprzedaż, terowizna, chęć zobowiązania. prawnicy średniowieczni uporządkują nam te przyczyny w trzy. Otóż proszę Państwa i to jest, wychodzimy już z samej tradycji i będziemy mówić o każdej czynności kauzalnej. Czynność kauzalna może być dokonana skutecznie, jeśli działający chce obdarować drugą stronę, jeśli działający chce zobowiązać drugą stronę do działania, albo coś od niej uzyskać, causa obligandi, więc acquirendi.

I wreszcie, jeżeli działający chce się zwolnić z istniejącego zobowiązania, causa solventi. Czyli jeśli wręczam ci tego kota, to mogę chcieć się nim obdarować, wtedy własność przechodzi. Mogę chcieć się zobowiązać do tego, żebyś zapłacił mi za niego, causa obligandi, albo wymienił się na jakąś inną rzecz, causa acquirendi.

I wreszcie mogę chcieć zwolnić się z obowiązania, bo załóżmy wcześniej, stypulacyjnie obiecałem Ci wydać kota do lusa. To jest bardzo ważne, żebyście Państwo zapamiętali. Ten akurat element naszego dzisiejszego wykładu, bo teoria czynności kauzalnej będzie wam towarzyszyć w studiowaniu już na drugim roku prawa cywilnego, prawa rzeczowej.

Studiujcie dalej z tradycją. Mamy wiusz komunę. Na podstawie tych tekstów, które widzieliśmy, rozdział na dwa etapy przeniesienia własności.

Titulus albo causa, który jest podstawą dla przeniesienia własności. Można powiedzieć, jest to stosunek zobowiązany, który nas zobowiązuje do przeniesienia własności. Oraz sposób przeniesienia, modus, czynność wykonawcza, wręczenie rzeczy. Czyli jeśli ci rzecz sprzedaje tego kota, to jest to tytuł dla przeniesienia własności, ale żebym przeniósł pełni własność, muszę go jeszcze wydać, dokonać tradycji.

W czasach nowożytnych niektórzy juryści, zwłaszcza ci z kręgów nowożytnego prawa natury, Grocjusz, Pufendorf, a za nimi kod cywil i też nasz kodeks cywilny polski, połączyli tytuł i modus w jeden akt, tworząc koncepcję umowy o podwójnym skutku. I to jest jedna z podstawowych różnic tradycji europejskiej dotyczących przeniesienia własności. Otóż część z naszych kodeksów cywilnych współczesnych, te związane z tradycją germańsko-rzymską, uważają, że zachowują tę wizję średniowieczną.

Ale tak naprawdę, jak to zobaczymy lepiej jeszcze w drugim semestrze, też rzymską. Umowa, tytuł, jest aktem czysto zobowiązającym. Żeby ją wykonać, żeby przenieść własność, potrzebujemy aktu rozporządzającego, który jest osobnym aktem. wydanie rzeczy. Grocjusz, Pufendorf, kodek cywilny uważają, że sam akt umowny, którego celem jest przeniesienie własności, w pewnych wypadkach przenosi własność bez konieczności fizycznego wydania rzeczy.

To się dzieje przede wszystkim w sytuacji, w której przedmiotem sprzedaży jest rzecz oznaczona. indywidualnie, więc mój kod do luz jest tutaj bardzo dobrym przykładem. Jeszcze raz ta różnica. W systemie germańskich muszę osobnym aktem, umawiam się z wami, że sprzedam wam kota do luza i osobnym aktem go wam wydam. W systemie frankoromańskim sprzedanie kota do luza bez konieczności fizycznego wydania przenosi na was własność.

Dalszą część tej opowieści w drugim semestrze pociągniemy, kiedy będziemy mówić o kupnie sprzedaży. Zatrzymajmy się jeszcze przed chwilą na tradycji niemieckiej. Teraz wracamy do czasów XIX wieku, do pandektystyki, jeszcze przed kodeksem cywilnym niemieckim, gdzie Friedrich von Savigny, którego już spotkaliście kilka razy w naszych wykładach, wymyśla pojęcie kontraktu rzeczowego.

Dinglischer Tattrack. Co to jest Dinglischer Tattrack? Co to jest kontrakt rzeczowy? To jest porozumienie o przeniesieniu własności. ale nieporozumienie o sprzedaży, darowiźnie czy na przykład dziennej pożyczki.

Sam zgoda co do tego, że własność musi zostać przeniesiona. Skąd Sabin i wpadł na taki pomysł? Widział te źródła, które czytaliśmy, przede wszystkim Juliana, przede wszystkim fragment listów Jawelonusa, ale też ten fragment, który widzicie...

opisujące tradycje w instytucjach justyniańskich. Rzeczy dostają się nam przez przekazanie na mocy prawa naturalnego. Nic bowiem nie jest tak odpowiednie autorem słuszności, niż zatwierdzić wolę Pana, który chce swoją rzecz przenieść do drugiego. Zobaczcie, Savini czyta to bardzo rygorystycznie.

Tam nie ma żadnego powodu prawnego dla wzbudzenia tej woli przemyślenia własności. I dochodzi do wniosków niezwykle na gruncie źródeł prawa rzymskiego dla nas zaskakujących. a mianowicie, że tradycja powinna być aktem abstrakcyjnym wizji prawa rzymskiego.

Ta wizja Sawiniego znajduje po dziś odwzorowanie w artykule 929 niemieckiego kodeksu cywilnego. Zobaczcie, jak on brzmi, tu już w tłumaczeniu polskim. Einig und Eberkabe, czyli przeniesienie własności i wydanie rzeczy. Do przeniesienia własności rzeczy ruchomej potrzeba, aby właściwie oddał rzecz nabywcy, aby obaj się zgodzili na przejście prawa własności.

Jeśli nabywca posiada już rzecz, wystarczy zgoda na przejście prawa własności. To jest coś, co za chwilę sobie zobaczymy, jako szczególną postać przeniesienia. Zwiemy to tradicją brevimany.

Zobaczcie, że to jest kompletnie inna wizja tradycji niż mamy w innych systemach prawa cywilnego. I cały ten fragment możemy zobaczyć jeszcze dobitniej, kiedy zobaczymy opisanie tradycji w polskim kodeksie cywilnym. Jeśli zawarcie umowy przenoszącej własność następuje w wykonaniu zobowiązania wynikającego z uprzednio zawartej umowy, zobowiązującego do przeniesienia własności z zapisu zwykłego, czyli z legatu, bezpodstawnego wzbogacenia lub innego zdarzenia. Ważność umowy przynoszącej własność zależy od istnienia tego zobowiązania.

Widzicie? W polskim systemie jest to akt kauzalny. Przy czym kodeks mówi o umowie, dlatego że inaczej niż kodeksy niemieckiego, niemieckojęzycznej tradycji prawa rzymskiego, czyli kodeks szwajcarski, austriacki czy niemiecki właśnie nie wymagają fizycznego wydania rzeczy do przyniesienia własności.

Przyczyna prawna za uzgodnienie zaprzęsienia własności zawarta jest w innym akcie prawdy. Dla prawa niemieckiego abstrakcją z princíp, zasada abstrakcyjności tradycji, tego wymogu nie ma. Z tego wymogu rezygnuje. I cały ten fragment ostatnich, ostatni fragment wykładu, to 10 minut czytania źródeł dotyczących tradycji, miało nas doprowadzić do tej konkluzji.

Po pierwsze, Podstawową różnicą, jeśli chodzi o przenoszenie własności w Europie dzisiaj, jest bądź przyjęcie wizji rzymskiej, czyli do przeniesienia własności potrzebujemy fizyczne wydanie rzeczy, tak, Szwajcaria, Austria, Niemcy, czy też wystarczy się umówić, że przenosimy własność i sam akt umowy własność przenosi, tak, Francja i te kodeksy, które z francuskiego kodeksu czerpią, w tym kodeks polski. I drugi bardzo istotny aspekt czy różnica, wydawać by się mogło, jednolitej tradycji romanistycznej, tradycji, która powinna być jednolita, a mianowicie w wizji niemieckiej tradycja jest aktem abstrakcyjnym. Przeniesienie własności w drodze tradycji zależy wyłącznie od woli zbywcy i nabywcy do przeniesienia własności.

Natomiast nie jest uzasadnione, nie musi być uzasadnione, nie musi być podtrzymane. istnieniem realnej prawnej przyczyny, dla której ta wola mogłaby się pojawić. Inaczej, wszędzie indziej, w tym tradycji germańsko-romańskiej poza Niemcami, czyli Szwajcaria, Austria, oczywiście Francja, Włochy, Hiszpania i Polskę.

To pozwala nam króciutko jeszcze podsumować rozróżnienia czynności abstrakcyjne formalne i czynności kauzalne. Pamiętacie, już kiedyś robiliśmy ten wykres, ale do niego jeszcze wrócimy, kiedy będziemy mówić o stypulacji. Czynność prawna może być czynnością kauzalną.

Typowym przykładem jest tradycja i taka czynność potrzebuje w procesie wykazania dowodu, że naprawdę istniała kauza dla dokonania czynności, żeby mogła być czynnością pełni, ważną i skuteczną. Potem mamy części abstrakcyjne, które ja bym podzielił jeszcze na sława abstrakcyjne, jak stypulacja. czy obiecujesz dać mi 100, tak obiecuję. Pamiętacie, że tutaj mamy... To nie jest tak, że czynność, tam jest abstrakcja, polega na tym, że mamy kompletne oderwanie od kaosu.

Nie. My domniemujemy, że kaosa zaistniała. Przy tym w przypadku stypulacji, jak wiecie, można od pewnego momentu istnienie kausy obalić przez przeprowadzenie dowodu na zarzut procesowy, na przykład w ekscepcji od doli, czy ekscepcji od pewnych punktów z kaosem. czyli zarzut z powodu podstępu do luz, czy zarzut z powodu groźby drugiej strony.

Możemy mówić zatem, że czynność słabo abstrakcyjna można wykazać, nie istnieje w jej przypadku kauzy, przeprowadzając kontrdowód, jest przerzucony dowód na drugą stronę, mamy domniemanie obalalne. No i drugi, bardzo rzadki dzisiaj. przypadek czynności ściśle abstrakcyjnych, takie jak emancypacja, czyli recesjo.

Kauza jest domniemana juris et de jure. Domniemanie jest niewzruszalne, a zatem tak naprawdę... Jeśli dokonęłem emancypacji, jeśli dokonęłem innocesjo, to z tego aktu się nie mogę wycofać. Przyjrzyjmy się jeszcze teraz szczególnym postaciom tradycji, to znaczy tym wyjątkowym przypadkom, które prawo rzymskie dopuszcza przejście własności przez tradycję bez wydania rzeczy. To brzmi troszkę absolutalnie, a zaraz wyjaśnię o co chodzi.

Mianowicie tradycją brevimaną, co zwykle się tłumaczy za pomocą krótkiej ręki, ale tak naprawdę brevis w tym, w tym formułowaniu oznacza szybkość, szybką ręką się przynosi, także właściwie nie widzimy przejścia między jedną a drugą stroną. Posiadanie, które jest podtrzymane, constitutum possessorium, przekazanie długą ręką i wreszcie tradycja symbolika. No to zobaczmy na źródłach, co to są te dwie sytuacje.

czasem do przeniesienia własności wystarcza sama wola, właściwie bez faktycznego przekazania. Na przykład jeśli sprzedam ci rzecz, której wcześniej ci użyczyłem, albo dałem w najem, albo dałem na przechowanie, to byłoby bez sensu, żebyś mi oddawał tę rzecz, którą ci użyczyłem wcześniej, żebym ja ci po raz kolejny wydawał. A zatem krótka ręka, czyli szybka ręka, oznacza, że po prostu dokonuje się to wydanie czysto fikcyjne i z powrotem oddanie rzeczy, także właściwie w takim mgnieniu oka, którego już nie spostrzegam.

Tradycja symbolika to Gajus to wyjaśnia, również, że jak ktoś sprzeda towary, złoży to w magazynie, jednocześnie wręcz kupuje samą klucze do magazynu, przynosi własność na kupującego. Nie muszę fizycznie wydawać ci samej rzeczy, mogę ci wydać tylko coś, co ją symbolizuje. Wreszcie, tradycja Longa Manu, bardzo podobna, pokazuje ręką albo zwierzę tamto pole, które ci wydaje. No i tutaj jest jeszcze Constitutum Possesorium, to jest sytuacja odwrotna, tutaj właściciel...

dotychczasowy właściciel rzeczy zatrzymuje w wykładaniu rzecz, którą sprzedał w postaci najmu czy użyczenia własnej, czyli możemy się umówić, że sprzedaje wam kota do lusa, ale zatrzymał go sobie jeszcze w użyczenie przez rok. Stają ci się właścicielami kota, mimo że go wam fizycznie nie wydałem, że go sobie zatrzymałem. Konstytutum posycerium.

Wszystkie te wyjątki Dzięki. od konieczności fizycznego przekazania rzeczy mamy uwzględnione we współczesnych kodyfikacjach w tym kodeksie polskim, w którym zasadniczo wydanie rzeczy nie jest zawsze warunkiem koniecznym do przeniesienia własności. Jeszcze może króciutko o innych przypadkach, które czasem się zalicza do pochodnego przekazania własności.

Pierwszy to adjudicatio. O nim wspominałem. przy okazji rozmowy o ochronie własności.

A dedykacja to jest taka część formułki, która pojawia się w skargach działowych. Jeśli na przykład odziedziczyliśmy pole, ja i ty, i teraz toczymy postępowanie o jego podział, to sędzia wydając wyrok podzieli je i w ten sposób każdy z nas nabywa własność pochodnie, Chodni dlatego, że nabywamy takie prawo, jakie ma nasz poprzednik. W tym wypadku bylibyśmy współwłaścicielami swoich poprzedników.

Legat windykacyjny czasami zaliczany do nabycia pochodnego, o tym szerzej na wykładzie poświęconym prawu spadkowemu. No i wreszcie coś, o czym już wspominałem na poprzednim wykładzie, w tej sytuacji, w której osoba, która bezprawnie ma rzecz należącą do drugiej osoby, przegra proces. ale nie wyda rzeczy, tylko zapłaci jej równowartość po zaprzysiężeniu jej wartości przez powoda, de facto staje się również właścicielem tej rzeczy.

Także to jest taki może najbardziej egzotyczny sposób pochodnego nabycia własności. Teraz przechodzimy do zasiedzenia. Zacznijmy od... kwestii, o których już sygnalizowałem na początku wykładu, mianowicie problemu klasyfikacji zasiedzeń. Czy to jest bardziej pierwotne czy pochodne?

No i teraz znowu pytanie, dlaczego zadajemy to pytanie, skąd ten problem? No jeśli jest to sposób pochodny, no to nabywamy tylko tyle prawa, ile miał ten, który stracił władanie rzeczy przez nasze jej zasiedzenie. Jeśli pierwotne, to powinniśmy nabyć prawo zupełnie nieodliczone. Wydaje się, że jeśli chodzi o jurysów rzymskich, to oni widzieli u Zuccapio zasiedzenie raczej jako sposób...

pochodny prawa własności. Nazywali je alienacją, przekazaniem. Zobaczcie, pierwsze źródło, które o tym mówi, pojęcie alienacji obejmuje również zasiedzenie. Trudno bowiem nie uznać, że dokonuje alienacji ten, kto pozwala zasiedzieć własną rzecz. Obecnie raczej traktujemy go jako pierwotny sposób nabycia prawa własności.

Ale racjo spory jest treść nabywanego prawa przy nabyciu pierwotnym i pochodnym. i to doskonale widać, tu macie jeszcze jedno źródło, które może już opuszczę, które pokazuje, że zasiedzenie jest traktowane jako alienacja, jako przekazanie rzeczy do drugiej osoby, ale kolejne źródło bardzo dobrze nam uwidoczni, jaki jest stosunek, jaki jest skutek zasiedzenia rzeczy dla tych poprzednich praw ustanowionych na tej samej rzeczy. Przypomnę, jeśli... traktowalibyśmy rygorystycznie podział na pierwotne i pochodne, no to w pierwotnym wcześniejszym istnieniu jakiś praw nie powinno naruszyć, nie powinny być naruszane przez zasiedzenie. Gdybyśmy uznali przeciwnie zasiedzenie na bycie pierwotne, to te poprzednie prawa powinny wygasnąć.

Zobaczcie, co mówi Papinian XXIII z Księdza Problemów. Zasiedzenie dokonuje przez osobę posiadającą rzecz jako kupic albo dziedzic nie wpływa na to, by dochodzenie do zestawu przestało być możliwe. Skoro bowiem nie można zasiedzieć użytkowania, a także dochodzenie zastawu, który niczym się nie łączy z własnością, a więc powstaje z mocy umowy, nie wygasa na skutek zasiedzenia. To jest clue tego problemu.

Ustanowiłem na kocie dolusie zastaw na zabezpieczenie tysiąca, które pożyczyłem od Was i następnie sprzedaję. Kot Dolus jest głupim pomysłem, bo to nie jest resmancypiewie, czyli wydanie jej przez tradycję w ogóle nie powoduje konieczności zasiedzenia. Ale wyobraźmy sobie nie Kota Dolusa, a Wołu.

Jak ustanowiłem na Wołu zastaw i teraz sprzedaję go i wydaję nabywcy, ale bez mancypacji. Po roku nabywca zasiedzi Wołu. Czy zastaw w tej sytuacji powinien wygasnąć?

Z tego, że była, wiemy, że nie. Czyli gdyby Rzymianie klasyfikowali pierwotnie i pochodnie, to zakwalifikowaliby zasiedzenie jako prawo pochodne, jako sposób pochodny na bycie prawopłasnością. Jaka jest racja wymyślenia tej instytucji?

Ona niewątpliwie jest instytucją prawa archaicznego. Gajesz to bardzo jasno wyjaśnia. Zasiedzenie zostało wprowadzone z względu na dobro publiczne, aby mianowicie nie istniała długotrwała, najczęściej na zawsze niepewność co do własności niektórych rzeczy. Skoro do odzyskania swoich rzeczy powinien właścicielom wystarczyć określony, ustanowiony czas. No i to nam się tłumaczy już samo przez się.

Zasiedzenie usuwa nam niepewność statusu rzeczy. A zatem sanuje nam sytuację, w której jedna osoba, która prawa nie ma, formalnie prawa nie ma, z niego korzysta i je wykonuje, a druga rzecz, osoba, która prawo ma, właściciel tego prawa nie wykonuje. No i dlatego.

wiemy to z pierwszego naszego wykładu, Glossa, Cursiusza do Digesta 1.1.1 mówią, że czasem coś jest dobre, ale niesłuszne, na przykład zasiedzenie. Jest dobre, ekonomicznie dobre, jest to dobre z punktu widzenia wyjaśnienia stosunków własnościowych, ale niesłuszne dlatego, że pozbawia tego poprzednika prawa własności. A zatem racja zasiedzenia to konieczność usacjonowania trwającego przez dłuższy czas stanu faktycznego, odmiennego od stanu prawnego. To, że ktoś wykonuje prawo nie mając tego prawa. I długotrwałe, a przecież długotrwałe niewykonywanie prawa przez osoby nieuprawnioną to okoliczność oczywiście niekorzystna.

I najbardziej, najlepiej to widać w sytuacji, w której mamy do czynienia z res mancipi, res nec mancipi. Być może właśnie dlatego. Zasiedzenie zostało w pierwszym rzędzie przez Rzymian. Jeśli bowiem resmancipi nie przekaże się tobie ani w drodze emancypacji, ani przez recesję, tylko wręczem, rzecz znajdzie się prawie w twoim majątku, bona, czyli będzie w twojej własności bonitalnej, z mocy prawa kryto pozostaje jednak moja, dopóki ty nie będziesz żył przez zasiedzenie.

Gdy coś tylko z zasiedzeniem nastąpi, zacznie być twoja w pełni prawa, to znaczy... i w twoim majątku i twoja też na podstawie prawa kwiatów, tak jakby była przekazana przez emancypację i indyrecję. Tu bardzo wyraźnie widzimy, jak niezwykle użyteczna jest instytucja zasiedzenia.

Ona sanuje sytuację, w której resmancypi zostały przekazane bez wymaganej formalności. Po roku lub dwóch, teraz to zobaczymy bliżej, taka rzecz stanie się w pełni własnością kwiertalną nabywcy. Bardzo podobna sytuacja, jak pamiętacie, pojawia się z nabyciem władzy nad żoną.

Po rocznym wykonywaniu tej władzy mąż ją w pełni nabywa w drodze uzus. No i jeszcze... Dalej idąc, przysługuje nam zasiedzenie również tych rzeczy, które nam zostały wydane nie przez właściciela, niezależnie od tego, czy stanowi res mancipi, czy res nec mancipi, jeśli tylko przyjęliśmy je w dobrej wierze, ponieważ sądziliśmy, że ten, który je wydaje, jest ich właścicielem.

Czyli podsumowując, racje zasiedzenia, racjowe zasiedzenia, można powiedzieć, są trzy podstawowe. Pierwsza to usunięcie niezgodności między stanem faktycznym a stanem prawnym. Druga to... przekazanie w pełni prawa kwirytalnego nabywcy rzeczy resmancipi w drodze nieformalnej. No i wreszcie wynikająca z pierwszej przesłanki kwestia nabycia od niewłaściciela cenujemy tę sytuację, po jakimś czasie stajemy się właścicielami.

To teraz przyjrzyjmy, przeanalizujmy przesłanki zasiedzenia, mając w pamięci, że one się wykształcają ewolucyjnie w czasie. I zaczniemy od czasów archaicznych, czyli od opisu sytuacji przez ustawę 12 tablic. Mówi nam ustawa, auktoritas dla gruntu jest dwuletnia, dla innej rzeczy jest roczny, i roczny jest uzus. W stosunku do tydzieńca niech auktoritas będzie wieczna. Postanowiono ustawą 12 tablic, że jeśli któraś nie chce wejść w ten sposób od męża, to oddaliwszy się corocznie...

na trzy nasze przerwie UZUS w każdym roku. To chyba widać dokładnie, że dla nabycia prawa w najdawniejszych czasach wystarczy, żeby upłynął odpowiedni czas, rok lub dwa lata, dwa lata nieruchomości, rok ruchomości i prawa inne i coś, co ustawa nazywa terminem UZUS, a co znaczy używanie, czyli Tak naprawdę, co pewnie w późniejszym czasie przyjęłoby termin posiadania rzeczy. To używanie oznacza władztwo faktyczne nad rzeczą. Tylko dwie przesłanki w czasach rasejszczych. W II wieku, przed naszą erą, plebiscyt atinijski, lex atinia, wprowadza jeszcze jeden warunek dla skutecznego zasiadania rzeczy.

Co zabrano by siłą? niech dla tej rzeczy będzie wieczysta auktoritas. Pamiętacie termin auktoritas w ustawie 11 tablic?

Auktoritas dla gruntu jest dwuletnia, czyli do tego czasu przysługuje ochrona właścicielowi, a potem się kończy. Dla nieruchomości jednoroczna. W stosunku do tużziemca auktoritas niech będzie wieczna, bo tużziemiec nikt nie nabrał własności kwitalnej.

No i teraz Lexatynia mówi, jeśli coś byłoby zabrane siłą, nie auktoritas będzie wieczysta, o ile nie wróci pod władzę tego, komu ją zabrano. Do pojęcia czasu i pojęcia władania rzeczą realnego dochodzi nam jeszcze pojęcie zasiadywalności rzeczy. Res musi być hnabilis, to znaczy nie może być zabrana właścicielowi siłą lub potem zostanie to rozwinięte po tajemniczy i nie może być skracione. Krok w kształtowaniu się przesłanek zasiedzenia to wprowadzenie, o czym już mówiliśmy na wykładzie przed świętami, skargi publicjańskiej, akcja publicjana. Przypomnę jak ona wygląda.

Kajus Agierius niech będzie sędzią. Jeśli August Agierius kupił tego niewolnika i został mu wydany, gdyby po tym jak go rok posiadał, okazałoby się, że to byłby niewolnik, który byłby jego. Pomijam dalszą część tej formułki, ale zobaczcie, że ona od razu nam pokazuje, że mamy tam czas, rok posiadał. Mamy posiadanie, które, jak wiemy, składa się z korpus i animus.

Mamy informację też, że powód powinien był kupić rzecz, o którą toczy się spór, czyli tytuł. Kupić, to już wiemy z innych Żydeł, w dobrej wierze. Zobaczcie, przesłanki zasiedzenia są bardzo podobne. do przesłanek skutecznego zastosowania akcji publicyjnej. Przypomnijmy nam to, co mówił Akcja Publicjana trzy tygodnie temu.

Konstatacja wtedy była taka, że Akcja Publicjana chroni posiadanie dążące do zasiedzenia. Ale dzisiaj też widzimy, że to jest sprzężytnie zwrotne. Prowadzenie Akcji Publicjana kształtuje również instytucję zasiedzenia. Przyjrzyjmy się przez moment tym dwóm nowym w stosunku do poprzednich przesłan. Oczywiście res habilis istnieje dalej, tylko nie jest wprost wymieniona.

akcją policjana. Przyjrzyjmy się troszkę bliżej tym dwóm nowym przesłankom, które się pojawiają z akcją policjana, czyli Titulus i Bonavides. Co to jest dobra wiara? Jest to przesłanka subiektywna.

To znaczy moje przekonanie o tym, że kupuję w rzecz, czy nabywam rzecz od osoby, która ma prawo ją rozporządzić. W którym momencie badamy? to przekonanie w momencie rozpoczęcia władania rzeczą. Gdybym się później dowiedział, że kupiłem od niewłaściciela rzecz, którą zasiaduję, to nie przeszkadza dokończenia to przeze mnie, moim okresu zasiadzenia.

Zgodnie z regułą, malafide super vienes non nocet, zła wiara, która pojawi się później, nie przeszkadza domyśle zasiadzenia. Tytuł natomiast to przesłanka obiektywna zasiadzenia, jakby druga strona tej samej monety. Bardzo podobna do tego, co widzieliśmy w tradycji i nazwaliśmy tam ją justa causa, tradycjonis, słuszną przyczyną przekazania własności rzeczy.

Zasiaduje, bo rzecz kupiłem, bo otrzymałem jako dorowiznę, bo otrzymałem jako posag. Być może zasiaduje również dlatego, że ktoś ją porzucił i tutaj wracam do kontrowersji na początku wykładu wspomnianej, czy rzecz porzuconą możemy zawłaszczyć, czy też musimy ją zasiedzieć. jeśli pozbywam się rzeczy, no to w zasadzie tracę prawo własności, ale uwaga, nie w przypadku resmancypi.

Tych nigdy nie możemy się pozbyć, w związku z tym, jeśli znajdziemy resmancypi wyglądającą na bezpańską, to ona tak naprawdę nadal ma właściciela, jak polterka jest do niego przyklejona, że się do niego przykleiła i takie rzeczy musimy zasięgnąć. No i problem, czy tytuł, co to znaczy, że... tytuł jest przesłanką obiektywną. Czy on rzeczywiście musi być, czy też może mi się wydawać, że rzecz kupiłem? W tej chwili do tego wrócę.

Kilka jeszcze źródeł, które obrazują to, co do tej pory powiedziałem. Kto kupuje rzeczy od osoby, która uważa za właściciela rzeczy, którą uważa za właściciela rzeczy, kupuje w dobrej wierze. Jednak ten, który kupuje od podopiecznego bez zgody opiekuna albo ze zgodą fałszywego opiekuna, o którym wie, że nie jest opiekunem.

Nie jest uważany za kupującego w dobrej wierze, jak również napisał Serbii. Zakupującego w dobrej wierze uważa się tego, kto nie wiedział, że rzecz jest cuda, albo sądził, że sprzedawca ma odpowiednią sprzedaż. Dokładnie to, co przed chwilą Państwu pokazałem.

Dobra wiara to jest moje przekonanie, że kupuje od osoby, czy dostaje od osoby, szerzej mówiąc, która ma prawo rzeczą rozporządzić. Czyli na przykład nie od pupila bez zgody opiekuna. Kiedy badamy dobrą wiarę? Jeśli rzecz została kupiona w dobrej wierze, powstaje pytanie, czy do tego, żeby zaczęło biec za średnie, wymagamy, żeby dobra wiara istniała w momencie kupna, czy w momencie przekazania rzeczy.

Pamiętamy, że prawo rzymskie rozróżnia umowę kupna od momentu początku nabywacza, władania rzeczą. Przeważyła opinia Sabinusa i Kasiusa, że dobra wiara jest badana w momencie przekazania, a nie zawarcia umowy. No i?

wreszcie źródło, które pokazuje nam, że zła wiara, która następuje później, nie szkodzi. Z drugiej strony zachodzi pytanie, czy jeśli w tym czasie, kiedy rzecz jest przekazywana, sądziłbym, że jest ona sprzedającego, a potem dowiem się, że jest cudza, to ponieważ doszło do zasiedzenia, pożytki staną się moimi. Kto nabywa pożytki, to szerzej o tym za tydzień, ale zasadniczo osoba, która w dobrej wierze posiada rzecz. Pomponius twierdzi, że należy wątpić, czy staje się posiadaczem dobrej wierzy, skoro dokonuje zasiedzenia.

Chociaż dokonuje zasiedzenia. Pierwsza kwestia dotyczy się bowiem prawa, to znaczy zasiedzenia, a druga dotyczy faktu, to znaczy, kto jest posiadaczem dobrej czy złej wierzy. Ale zobaczcie, chociaż nie nabywam pożytku, bo już nie mam dobrej wiary, to nie przestaję zasiedlewać rzeczy. No i może jeszcze dwa słowa o tradycji prawnej dotyczącej zasiedzenia złej wierzy i w dobrej wierzy. co do zasady...

W prawie współczesnym możemy zasiadować tylko w dobrej wierze, ale kodeks cywilny Polski prowadza zasiadzenie nieruchomości w złej wierze z dłuższym terminem zasiadzenia, 30 ani 20 lat. Skąd to się bierze? Taka, można by się zastanawiać, moralnie naganna sytuacja zyskuje ochronę prawną.

Otóż zagadkę tę rozwiązać łatwo, jeśli tylko sobie uświadomimy, w jakich warunkach kodeks cywilny został wprowadzony, a wcześniej prawo rzeczowe, dekret o prawie rzeczowym, który tę samą regułę wprowadza. Jesteśmy po wojnie. Rok 1946, potem 1964. Od wojny minęły niecałe dwie dekady i wszędzie na terytorium Polski mamy masę takich sytuacji, w których osoba władająca nieruchomością doskonale wie, że nie ma do niej żadnego pomocy. Mienie pożydowskie, ale tym bardziej mienie na tak zwanych ziemiach odzyskanych. Jeżeli ludzie na Pomorzu się wprowadzili do czyichś domów, to wiedzą, że ich nie mogą mieć.

I dlatego... kodeks cywilny pozwala nabyć pełne władanie tymi rzeczami po to, żeby uporządkować stosunki własnościowe, żeby stan faktyczny odpowiadał stanowi prawnemu i wicewersji. Jeszcze może jedna uwaga. Słowa tutaj sprowokowane troszkę tym, co moim stwierdzeniem, że to jest moralnie naganna sytuacja tak na przytokach. Co to znaczy dobry i zły?

Proszę Państwa, to nie jest aksjologia. To nie są terminy, które mówią nam o moralności czy niemoralności osoby, która zasiedluje. Wiara dobra i wiara zła to są sytuacje, w której ktoś, nie ta konkretna osoba, tylko przeciętny człowiek nie tylko jest przekonany o tym, że nabywał właściciela czy niewłaściciela, osoby, która może się rozporządzić rzeczą, tylko jest to przekonanie uzasadnione. Dlaczego?

Ta druga obiekcja, no bo kto będzie musiał uzdrowić dobrą wielę w sądzie? Ten, który zasiaduje zgodnie z regułą, tego obciąża dowód, kto twierdzi, a nie tego, który zaprzecza. A zatem to musi być sytuacja, która dałaby się w procesie sądowym wybronić.

Czyli ja mogę być przekonany najbardziej na świecie, że złoty zegarek, który gdzieś w jakiejś ciemnej uliczce kupiłem za niewielkie pieniądze, naprawdę należał do sprzedawcy. Ale tego się nie da w sądzie wykazać, więc nie będę mógł się powołać w tej sytuacji na dobrą wiarę, chociaż sam wewnętrznie, moralnie mogę być o tym przekonany. Tutaj jest tytuł, mówiłem, przesłanka obiektywna, druga strona dobrej wiary.

Ja jestem przekonany, że kupuję od właściciela, czyli jestem przekonany również, że kupuję na podstawie, otrzymuję rzecz na podstawie właściwego tytułu prawnego. Wymieniłem różne tytuły. Tak naprawdę tytułem jest najlepszym tego podsumowaniem jest po prostu jakakolwiek jakikolwiek jakikolwiek akt prawny. Problemem jest, widzicie, to co się pojawia na końcu ze znakiem zapytania, titulus putativus, czy tytuł mniemany.

Pozwólcie, że poświęcę temu problemowi chwileczkę, choć kwestia jest dość skomplikowana. Celsus w 34 księdze twierdzi, że w błędzie są ci, którzy sądziliby, że nie ma żadnego znaczenia to, czy dana osoba, która w dobrej wierzy na będzie posiadane jakieś rzeczy, kupi ją, czy też nie, zostanie obdarowana, czy też nie, o ile sądzić będzie, że rzecz kupiona czy podarowana, ponieważ nie można zasilić na podstawie zapisu, darowizny lub posagu, o ile nie ma miejsca darowizna, ustanowienia posagu czy zapis. Z tego tekstu wynika... To jest ulpian commentitosa binusa, który w ogóle tytuł jest celsusa.

Wynika, że coś takiego jak tytuł putativus, tytuł mniemany nie istnieje. To nie jest to, że ja muszę być, że mogę sobie gdybać, że jakiś tytuł istnieje. To, co jest ważne, to, że ten tytuł naprawdę istnieje. To jednak pewnie w pewnych sytuacjach doprowadza do...

do strzeczności z podstawowym celem zasiedzenia, czyli usunięcia niezgodności stanu praktycznego ze stanem prawnym. I dlatego, jak się wydaje wysokim prawie klasycznym, a już na pewno prawie poklasycznym, wyjątkowo dopuszczono sytuację, w której strona mogła mniemać, że ma tytuł prawny do zasiedzenia rzeczy. Zobaczcie pod jakim warunkiem. Opinia, którą powszechnie się powtarza, mianowicie, że ten, który sądził, że kupił, a nie kupił, nie może dokonać zasiedzenia na podstawie kupna, według Juliana jest prawdziwa o tyle, o ile kupujący nie miał żadnego wiarygodnego usprawiedliwienia swojego błędu.

Jeśli bowiem zdarzyłoby się tak, że niewolnik czy pełnomocnik, któremu zlecił kupne rzeczy, przekonał go, że kupił i na tej podstawie rzeczy mu się przekazał, to raczej należy przyjąć, że termin zasiedzenia biegnie. Dopuszczamy titul sputativus, o ile nie da się zasiadującego obciążyć odpowiedzialności za to, że nie wiedział, albo inaczej, jeśli miał prawo myśleć, że ma tytuł. Zasiadyjne dozwolenie jest także w oparciu o inne podstawy prawne, jest też niekiedy dopuszczane w odniesieniu do tych rzeczy, które posiadaliśmy w przekonaniu z narządu nas, aby zakończyć jakimś sporym sądowym.

Ten zaś kto posiadałby, uważając, że należy rzeczy do niego, uzyska przez zasiedzenie, choćby był fałszywy jego osąd. Należy to jednak rozumiem w taki sposób, że nie przeszkadzałoby zasiedzeniu dający się usprawnić błąd posiadacza, a więc na przykład jeśli posiadałbym coś z tego powodu, że pozostawałem w błędnym przekonaniu, że kupił to mój niewolnik albo niewolnik tego, w którym miejscu ja wstąpiłem zgodnie z prawem zliczenia. nie wiedza w odniesieniu do działań innych osób jest bowiem błędem dającym się do sprawiedliwości.

Bardzo podobny punkt widzę ja, który przed chwilą cytowaliśmy z Afrika Nusa. No i wreszcie, ostatnie podsumowanie tej kwestii. Pomponiusz, tu jest ta księga komentarza Sabinusa. Przekazałeś mi niewolnika, albowiem mylnie sądziłeś, że zapewniona jesteś uczniuszce z tytułu stypulacyjnego przeżyczenia. Ja, jeśli wiedziałbym, że nic mi się nie należy, to go nie zasiedzę.

jeśli zaś nie wiem, to słusznie jest uważać, że dokonam zasiedzenia, ponieważ samo przekazanie, którego podstawą prawdy uważam za prawdziwą, wystarcza, abym to, co zyskało mi zapisane, posiadał bez żadnego szczegółowego tytułu. Tak też napisał Neracius i to uważam bezsłuszne. No i tak wygląda kwestia titulus putatisus w prawie klasycznym. Prawie po klasycznym odstępuję od takiego bardzo rygorystycznego twierdzenia postępując, postawienia rzeczy, idąc w stronę praktycznej strony zasiedzenia, czyli żeby jednak osoby, które rzecz nabyły, które nią władają, nabyły jej posiadanie, które nią władają, mogły stać się jej pełnymi właścicielami. Prawo justyniańskie wreszcie podsumowuje przesłanki zasiedzenia, kodyfikuje je i będziemy mówić o pięciu.

Mianowicie, żeby zasiedzieć rzecz w prawie ustynieńskim, musi ona się nadawać do zasiedlenia, czyli nie być kradziona lub zabrana siłą. Musi być posiadanie po stronie zasiadającego, korpus animus, musi upłynąć odpowiedni czas. Ruchomości to w prawie ustynieńskim 3 lata, nieruchomości 10 lat, jeśli właściciel, który traci władanie przez zasiedzenie i zasiadający znajdują się w tej samej prowincji, 20, jeśli w dwóch różnych prowincjach.

Tytuł prawny do rzeczy, czy tam go wyjaśniłem? No i wreszcie Bona Fides. Juryści, czy skolarzy średniowieczni użyli z tego heksametr, dlatego Bona jest wzięta w nawias.

Jeśli ktoś umie czytać rytmicznie, to powinno się to umieć. Res habilis possessio tempus titulus Fides. Ale ja chyba nie umiem, więc nie jestem pewien, czy to dobrze przeczytałem. To miało im pomóc się nauczyć przesłanki zasiedzenia. Czy w heksametrze, czy nie.

Dobrze by było, żebyście Państwo te przesłanki znali na pamięć, ale przede wszystkim umieli je opisać. Jeszcze szczególne przypadki zasiedzenia przed końcem tego wykładu. Jedna to zasiedzenie jako dziedzic.

Oni od instytucji szerzej na wykładzie 14. Zasiedzenie rzeczy oddanej fiducje, czy odzyskanie, władanie rzeczą przez zasiedzenie. uzroce psefiducy kaosa i wreszcie longiton, to jest preskrypcja, która od czasów diokrecjańskich zmienia swoje zastosowanie. To może zacznę od tej ostatniej sytuacji. Zresztą macie Państwo ją opisaną na tę instytucję po grecku, wymienioną po raz pierwszy na papierusie w Konstytucji Septimusza Severa.

i Karakalli. To, co Państwo widzicie, to jest papirus berliński, w którym cesarze zwracają się do Juliany, córki Sostenaniusa, za pośrednictwem jego męża Sostenesa. Argument długotrwałego posiadania, którzy mają odpowiednie podstawy by je rozpocząć i pozostali w tym władaniu rzeczą bez żadnej kontrowersji, jest... można zastosować przeciwnikom procesowym, którzy żyją w innym mieście po 20 latach, a jeśli chodzi o tych, którzy mieszkają w tym samym mieście, to po 10 latach. O co chodzi?

Jak może pamiętacie z poprzedniego wykładu, w prowincjach nie było możliwości nabycia władania pełnego kwiertelnego rzeczami, dlatego że grunty prowincjonalne były... przynależały ludowi rzymskiemu. Dlatego też tworzono alternatywne sposoby ochrony nimi władania.

I zatem w prowincji, tu jesteśmy w Egipcie, nie reivindicatio jest sposobem na chronienie własności, a właśnie ta instytucja longi temporis prescriptio, dosłownie wygaśnięcia. prawa drugiej strony. W momencie, kiedy po 2012 roku z wymianami i ten podział na grunty prowincjonalne i na grunty italskie znika, tak naprawdę widzimy tę zmianę za Diocleziana, mamy taką mianowicie sytuację, że longitemporis prescriptio powoduje wygaśnięcie każdej sytuacji po najpierw 30, a potem 40 latach ochrony władania rzeczą, gdyby władanie tą rzeczą nie było realizowane przez właściciela.

Czyli nawet bez tej przesłanki tytułu i dobrej wiary. Teraz jeszcze króciutko o uzukapie proherele i fitycie causa. Uzukapie proherele i fitycie causa. Ten pierwszy przykład to, przeczytajmy Gajusa, powód, dla którego w tym przypadku Dziękuję. również dla nieruchomości ustawioną roczną zasiedzenie, jest ten, że niegdyś uważano, że właśnie w uchwałowym roku przez zasiedzenie rzeczy spadkowych nabywa się same spadki.

Ustawa 12 talizm postanowiła bowiem, że zasiedzenie nieruchomości trwa dwa lata, a pozostały jeszcze rok, stąd uważano, że spadek nieściwie pojęcił pozostałych rzeczy, ponieważ nie jest nieruchomością. I chociaż później uważano, że samych spadków nie można nabyć przez zasiedzenie, to jednak co z tych wszystkich rzeczy spadkowych traktowane jako grunt zachowało roczną terminę zasiedzenia. O co chodzi?

Udwórak... Uzukapio Proherede, zobaczymy to, jest potrzebna dziedzicowi pretorskiemu, żeby stał się pełnym właścicielem rzeczy spadkowych, ale jeszcze zanim wymyślono dziedziczenie pretorskie, służyła jako taki rodzaj straszaka dla zainteresowanych objęciem spadku, żeby szybko się uporali z tym zadaniem, ponieważ każda inna osoba po roku, gdyby tylko wykonywała działania jako dziedzic, mogłaby wejść we władanie po zasiedzeniu. No i uzorę ceplę, filizację, kausa, o tym też szerzej na kolejnych wykładach.

To jest sytuacja, w której dałbym Ci na własność, na zabezpieczenie spłaty przeze mnie zobowiązania jakąś swoją rzecz, przez emancypację, tam trzeba by wołu, i teraz po spłaceniu przeze mnie tego zobowiązania, przez realizację tego zobowiązania, Ty mi rzeczy nie oddajesz. Jeśli teraz w jakikolwiek sposób ja wejdę w władanie rzeczy, którą ci wcześniej oddałem, to po roku uzyskam z powrotem jej własność. Odzyskanie przez zasiedzenie, ponieważ to, co mieliśmy kiedyś, odzyskujemy przez zasiedzenie, moglibyśmy tak przetłumaczyć.

To trochę pomoc dla osoby, która rzecz oddaje fiducję, w to powiernicze przewłaszczenie wobec nieuczciwych wierzycieli, po zapłacie zobowiązania nie chcieli z powrotem przewłaszczyć jego rzeczy. No dobrze, to tyle jeśli chodzi o nasze dzisiejsze starania. Pokazałem Państwu przede wszystkim ogólną klasyfikację sposobów przeniesienia własności, tę naszą średniowieczną współczesną, na pierwotne i pochodne. Pokazałem dlaczego takie rozróżnienie wprowadzono.

w zasadzie mnóstwo juristów powinno nam tutaj to wyjaśnić. Następnie i także rzymski punkt widzenia, klasyfikacja sposobów przyjęcia własności. Następnie zajęłam się sposobami tak zwanymi pochylnymi. Analizowałem inno-recesję i emancypację, emancypację i inno-recesję.

Następnie tradycje. W przypadku tradycji powiedziałem nieco dłużej o kwestii kontrowersyjnej. potencjalnej abstrakcyjności tradycji w wizji Sawiniego, a na koniec zająłem się pojęciem zasiedzenia. W przyszłym tygodniu zajmiemy się najpierw zawłaszczeniem.

potem pożytkami, potem połączeniem i przetworzeniem. Zobaczymy, że to są bardzo podobne, komplementarne sposoby nabycia własności. Tam poszukamy reguły, jaka mogłaby leżeć u podstaw pojawienia się koncepcji przetworzenia.

Wreszcie na koniec porozmawiamy o skarbie. Podejrzewam, że ten wykład o tzw. pierwotnych sposobach nabycia własności Dzięki.

Nie zajmie nam więcej niż około 45 minut, więc pozostałą część naszego spotkania, następnego spotkania poświęcimy na wprowadzeniu praw na rzeczy cudzej, który to problem pociągniemy na ostatnim w tym semestrze wykładzie. Jeszcze raz Państwu dziękuję za, którzy z tymi dzielnymi osobami, które są na Zoomie, że... że chcieliście mnie na żywo oglądać.

To zawsze bardzo pomaga wygłaszać wykłady, nie do kompletnie pustego monitora, ale wiedząc, że ktoś słucha. Jeszcze raz przepraszam za ten zawirowanie dzisiejsze i przepraszając, od razu jeszcze raz przepraszam, co już wcześniej czyniłem, za kolejne odbiegnięcie od tych... utartych naszych wtorkowych spotkań, dlatego że najbliższy wykład przypominam będzie w poniedziałek o godzinie 15 w sali D zamiast wykładu 21 stycznia, a kolejny wykład w normalnym terminie 14 stycznia o godzinie 11.30.

No i mam nadzieję, że do końca tego semestru uporam się z całym etapem rzeczowym. Nie wiem, czy są jakieś pytania dla osób, które są obecne, od osób, które są obecne. można w czacie wrzucić. Jeśli nie, to bardzo Wam jeszcze raz dziękuję. Życzę spokojnego wieczoru i do zobaczenia za tydzień.