Transcript for:
Rozdział 5: Chłopcy z Placu Broni

feren Molnar Chłopcy z Placu Broni rozdział pi za kwadrans pierwsza pełnej napięcia chwili kiedy długie oczekiwanie uwieńczone zostało wreszcie sukcesem i w bezbarwnym dotąd płomieniu palnika bansen rozbłysła nagle przepiękna Szmaragdowa smuga na podwórku sąsiedniej kamienicy runęła w PR i pył cała powaga triumfu naukowego eksperymentu który miał udowodnić i rzeczywiście udowodnił iż odczyn chemiczny jest w stanie zabarwić ogień był ciepły marcowy dzień i przez szeroko otwarte okno wraz z powiewem wiatru napłynęły do klasy radosne tony jakiś kataryniarz zagrał bowiem skoczą węgierską melodię w tak marszowym rytmie że uczniowie z trudem powstrzymali śmiech kilku chłopców nie opanowało Zresztą wesołości w palniku bansen nadal figlarnie migota zielony wężyk ale teraz Wpatrywał się w niego zaledwie kilku chłopców z pierwszych ławek pozostali skupili uwagę na dachach sąsiednich domów i na błyszczącej w oddali oświetlonej słońcem wieży kościelnej duża wskazówka kościelnego zegara radośnie zbliżała się do Cyfry 12 prysło zatem skupią jakaś dziewczyna zapew służąca zup Iną melodię niż ta którą wygrywa kataryniarz cała klasa zaczęła się wiercić i kręcić część uczniów porządkowała w ławkach książki inni starannie wycier stalów k zbierał porozrzucane kartki które zastępowały mu książki bo przecież elowi za jakiego się uważał nie wypadało nosić ze sobą całej biblioteki zabierał do szkoły tylko luźne powyrywane z książek kartki Potrzebne na daną cak w ostatniej ławce ziewa potężnie niczym zaspany hipopotam A wysypywał z kieszeni okruchy por rogalu który po kawałeczku łamał i zjadał od 10 aż do 12 g zaczął szurać nogami jakby Lada chwila miał wstać Barabasz zaś bez żenady rozłożył na kolanach ceratą płachtę i układał w n książki podł czy taką ścią pasem żeż skła jednym słowem wszycy gorączkowy się do opuszcz szkoy i tyko nauczyciel nie zdawał sobie sprawy że już za 5 minut kończy się lekcja uniósł głowę łagodnym spojrzeniem zusta klasę i zapytał co się stało zapadła Martwa cisza Barabasz zmuszony był poluzować do kieszeni kałamasz z którego natychmiast zaczął się sączyć i plamić spodnie piękny niebieski atrament co się stało powtórzył nauczyciel ale wszyscy już tkwili nieruchomo na swoich miejscach profesor spojrzał w okno prem Zamknij okno kóry pierwszym z najpierwszy prymusów i siedział w pierwszej ławce podniósł się i z poważną jak zawsze miną ruszył w stronę okna żeby je zamknąć w tej samej chwili siedzący na skraju cz wychylił się z ławki i szepnął do małego jasnego chłopca uwaga Nemeczek spoza ukradkiem do tyłu po czym natychmiast przeniósł wzrok na podłogę po podłodze toczyła się właśnie zwinięta kulka papieru podniósł ją rozowa po jednej stronie karteczki było napisane Podaj dalej do boki wiedział że właściwa wiadomość znajduje się na drugiej stronie kartki ale jako człowiek honoru nie zamierzał czytać cudzego listu dlatego ponownie zwinął kartkę w kulkę pod sakun pod papierowa kulka poła się DJ naj stronie kki na tej kórej jako człowiek honoru nie przeczytało napisane dziś o ZKA na placu wybieramy przewodniczące ogłosić k jes ścieżki była pierwsza elektryczny zegar zaczął brzęczeć i teraz również nauczyciel Zdał sobie sprawę że oto lekcja dobiegła końca zgasił palnik bansa zadał pracę do domu i udał się do pracowni przyrodniczej zza uchylonych drzwi gabinetu przyrodniczego wyziera wypchane zwierzęta półek gapił się swymi nieruchomymi szklany tajemniczy i groźny kościotrup klasa opustoszała niemal natychmiast przestronna zdobiona kolumnami klatka schodowa zadni od dzikiego Galopu który słabł tylko wówczas gdy wśród młodzieży pojawiała się nagle Wysoka górująca nad tłumem sylwetka któregoś z nauczycieli Pędzący na złamanie karku chłopcy hamow wtedy w biegu na sekundę zapadała cisza A gdy profesor znikał za zakrętem szaleńczy wyścig rozpoczynał się od nowa tłum chłopców niczym rwący potok wylewał się przez bramę i tu dopiero rozdzielał się na dwa nurty Jedni szli w prawo drudzy w lewo uczniowie kł się wychodzącym wraz z nimi nauczycielom zmęczeni i głodni kroczyli powoli zalanymi słońcem ulicami byli jeszcze trochę oszołomieni ale pod wpływem radośnie ożywionej ulicy stopniowo otrz się z otępienia pławi się w słońcu jak wypuszczeni na wolność mali więźniowie zanurzali w głąb ruchliwego i hałaśliwego miasta które nie było dla nich niczym innym jak tylko labiryntem ulic sklepów powozów i torowisk tramwajów konnych wśród których należało wybrać ścieżki wiodące do domów w bramie sąsiadującego ze szkołą domu cele targował się zawzięcie ze sprzedawcą wschodnich łakoci który ni stąd ni zowąd w bezczelny wprost sposób światem że kawały Kowa do te grajcara był to mały kawałek akurat taki jaki jednym uderzeniem tasaka można było odrąbać z dużego porowatego bloku nadziane orzechami białej hały i taki właśnie kawałek kosztował jednego grajcara jed za grajcara moż było wic dostać TR zanurzone w syropie śliwki nadziane na drewniany patyczek trzy figi albo trzy orzechy grajcara kosztowała również porcja pańskiej skórki laseczek Lukrecji lub sezamek ba za grajcara kupowało się porcje zapakowanej w małą papierową torebeczkę przepysznej mieszanki obrem orz las migdał kawał okruchy chleba świętojańskiego a także sporo śieci i muszek na uczniowski obrok składał się więc pełen zestaw wyrobów cukierniczych a także elementy świata roślinnego i zwierzęcego i to wszystko za grajcara targował się zaciekle ze sprzedawcą bakalii Wedy gdy transakcje Połącz z ryzykiem i tak na przykład najdroższa jest herbata którą sprowadza się z Azji karawanami ciągnącym przez tereny pełne zbójców za to właśnie niebezpieczeństwo muszą później płacić mieszkańcy Zachodniej Europy sprzedawca bakalii zgodnie z powyższą regułą wy hand s wiedział też doskonale że jeśli już postanowiono go przepędzić to nie pomogą najsłodsze nawet uśmiechy kierowane do przechodzących obok panów profesorów tak czy owak przędz go bo widzą w nim wroga dzieci tracą wszystkie pieniądze na straganie tego włocha mówili nauczyciele wiedział biedak że dni jego kramów pobliżu szkoły są policzone a więc podniósł ceny jeśli już Musi stąd odejść to przynajmniej niech sobie ODB straty co też szczerze powiedział do tej pory wszystko kosztowało grajcara ale od dziś będzie dwa grajcary a był Włochem PR wystę te słowa łamaną węzy dzo przy tym wymachując swym toporkiem Wedy podz rąbnij kapeluszem w ten kram żeby tak zdzierać zą kapelusz z głowy takim ładnym kapeluszem zawahał się nie udało się skierował swoją propozycję pod zły adres był przecież elegantem Aleś że wcale się niej kapelusza mioda i mogę Ci to udowodnić jak chcesz to rąbnę twoim dba była to propozycja nie do przyjęcia poczuł się urażony i warknął ze złością Sam potrafię rzucić swoim kapeluszem Toż toś dzier A ty jak się boisz to uciekaj wę iż niemal męskim głosem zapytał co ty robisz g obejrzał się za nim stał Boka Co robisz powtórzył b spokojnie i łagodnie patrząc na Gereba Gereb mruknął niczym lew gdy pos Daj spokój lubi odważnych ale to co chciałeś zrobić nie miało przecież najmniejszego sensu Chodź I podał mu rękę całą zlą atramentem skała Marza bowiem sączył się obficie ciemnoniebieski atrament a b niczego nie podejrzewając trzymał rękę w kieszeni caaa Boka ujął GBA pod ramię i ruszyli przed siebie zostawili małego c przez tranie i usłyszeli jeszcze jak zdławiony głosem pokonanego buntownika zwrócił się do Włocha jak już od tej pory wszystko ma być za od jutra wszystko sprzedawać po TR grajcary ale były to tylko mż takie marzenie że nle każdy forart jest 100 for wł energic ciach tasakiem blok hały i położył odcięty kawałek [Muzyka] teraz jest drożej to daje mniej już zwrócił się do następnego klienta który nauczony doświadczeniem poprzednika trzymał w ręku dwa grajcary Włoch ciaął małym tasakiem słodką masę a zrobił to w sposób przyp niej bo to pasz i włożył cały kawały razem z przylepiony mocno papierem którego zupełnie nie dało się oderwać zaczekajcie krzyknął i pędem ruszył za bok IEM do i rozwa skończył 14 lat i miał jeszcze chłopięcą twarz dopiero kiedy się go słuchało wydawał się starszy miał głęboki spokojny i łagodny głos a to co mówił było równie spokojne i rozważne b wtedy gdy proszono o rozdz sporu dobrze wiedział że po rozstrzygnięciu kłótni jedna ze stron i tak będzie czuła żal i to właśnie do rozj ale gdy spór zaostrza się zamieniał w awanturę i groził interwencją nauczycieli wówczas Boka włączał się natychmiast aby pogodzić zwaśnione strony ku ogólnemu zi towi ulicy soroksari chłopcy skręcili w spokojną uliczkę kelek przynie grzało wiosenne słońce i tylko ciche posanie maszyn fabryki tytoniu ciągnącej się wzdłuż chodnika mącił panującą tu ciszę w Dale sylwetki dwó chłopców st na środku jezdni i wynie na czek jedny zi iug JOWy kedy speg Zbliż trójkę chłopców NAC przenik niczy lokomotywa było to zzt jego spej nikt w cwj klasie poi gwizdać całej sz znalazłoby się zaledwie kilku chłopców którzy trochę umieli naśladować takie Furmańskie gwizdanie jedynie przewodniczący kółka samokształceniowego cynder potrafił tak wspaniale gwizdnąć ale kiedy wybrano go na przewodniczącego zaniechał tej sztuki od chwili wyboru cynder nie wkładał już dwóch palców do ust przewodniczącemu kółka który co środę po południu zajmował na katedrze miejsce obok profesora języka węgierskiego nie wypadało przecież takową aied na środku ul zwróci się do jasnosz Już mówiłeś Nie odparł Nemeczek A co się stało zapytała chórem cała trójka zamiast małego blondynka odpowiedział cak wczoraj w ogrodeum znów zrobili eins kto A któż jak nie bracia pastorowie stalówki jakiś silniejszy chłopiec dostrzegł słabszego od siebie i chciał zabrać zabawki to po prostu mand to obrzydliwe niemie słow oznaczało że silniejszy chłopie uzn kulkę czy stalówkę [Muzyka] było więc także wypowiedzeniem wojny słow einstand krótko i zwięźle wyrażało przemoc prawo pięści rozbój stan wojenny pierwszy odezwał się cele głos Drżał mu z przejęcia zrobili Tak odpowiedział już znacznie śmielej mały Nemeczek widząc jak wielkie wrażenie już wkładał dwa palce do ust żeby gwizdnąć radości bo zawsze był got do wszczęcia bijatyki ale Boka powstrzymał go nie ogłusz nas powiedział i z powagą zwrócił się do małego blondynka jak to było ten tak kiedy to się stało wczoraj południu Gdzie w ogrodeum Tak nazywano przylegający do muzeum ogród Opowiedz jak to było dokładnie po kolei bo żeby przeciw nim wystąpić Musimy znać fakty mały ncz uświadomił sobie że oto skupia się na nim cała uwaga kolegów była to dla niego rzadka okazja i dlatego zdenerwował się chłopcy Trak matematyce która ani mnoży ani dzieli nikt się nie przejmował tym szczupłym wątłym chłopcem jakby stworzonym na kozła ofiarnego neczek zaczął mówić i koledzy otoczyli go ciasnym kołem to było tak Po obiedzie poszliśmy do ogrodeum we i ja byli z nami jeszcze Richter Koln i Barabasz najpierw chcieliśmy grać w palanta na ulicy esterhazy ale piłkę mieli chopcy że pod I tak zrobiliśmy każdy z nas rzucał kulką A ten któremu Udało się trafić w drugą kulkę zabierał wszystkie rzucaliśmy kolejno i pod murem leżało już z 15 kulek wśród nich dwi szklane kiedy nagle krzyknął zony głowami tak wolno że wszyscy bardzo się przestraszyli było nas wprawdzie piciu ale oni są tacy silni że we dwójkę załatwili nawet 10 Zresztą nie można było zakładać że jest nas pięciu bo jak coś się dzieje to Koln zaraz ucieka Barabasz także no więc zostałoby nas tylko trzech pewnie ja też bym uciekł więc trzeba liczyć że zostałoby tylko dwóch gdyby cała piątka próbowała uciec to też nic z tego bo pastorowie są najlepszymi biegaczami w całym ogrodeum dogonili nas pastorowie podchodzili coraz bliżej i przypali się naszym kulką szepnąłem wtedy do kja Słuchaj im się podobają nasze kulki najmądrzejszy był we który od razu powiedział idą sobie jakby nigdy nic ale mówię wam że z tego będzie tylko jeden wieland ale ja wtedy myślałem że nie zrobią nam żadnej krzywdy bo przecież my im nigdy nic złego nie zrobiliśmy najpierw stanęli tylko obok wcale nas nie zaczepiali patrzyli jak gramy szepnął Nemeczek dajmy spokój przerwijmy grę a ja mu na to co akurat teraz kiedy ty nie trafiłeś zaraz mój rzut jak wygram to możemy przerwać w tym momencie rzucał Richter ale jednym okiem Łyp na pastorów i trzęsła mu się ręka ze strachu więc nic dziwnego że nie trafił pastorowie ani drę wciąż stali z rękami w kieszeniach wtedy przyszła na mnie kolej rzuciłem i trafiłem wygrałem wszystkie kulki chciałem podejść żeby je zebrać a był za 30 kulek ale wtedy jeden z pastorów Ten młodszy zagrodził mi drogę i krzyknął einstand obejrzałem się do tyłu i zobaczyłem że k i Barabasz uciekają stoi pod ścianą blady a zastanawia się właśnie czy wiać czy zaczekać próbowałem sprze powiz Przepraszam prawa robić zbierał kulki i chował je do kieszeni a młodszy chwycił mnie za kurtkę i krzyknął Czyś nie słyszał że zawołali Einstein no to wtedy ja też zamilkłem waj stojący pod ścianą zaczął się mazać Kolna i Barabasz patrzyli zza rogu co się dzieje w ogrodeum pastorowie pozbierali kulki odeszli bez słowa to chyba wszystko niesłychane Oburzył się g to po prostu Granda powiedział wcc byli ciekawi jak tym razem zareaguje Od miesięcy bowiem nie traktował poważnie podobnych incydentów jednak to wydarzenie było tak wołając o pomstę do nieba niesprawiedliwością że poruszyło nawet jego Chodźmy na razie na obiad ja uważam że tego już nie można darować z aprobatą przyjęli decyzję boki patrzyli na niego z uznaniem i podziwem a czarne oczy boki i skrzyły gniewem Mało brakowało aby go Ucałował to bezprawie ruszyli do domów gdzieś w oddali w dzielnicy jarus odezwał się wesoły dźwięk Dzwonu świeciło słońce i wszystko wokół wydawało się piękne i radosne że przed doniosły wyam ogarnęło ich podniecenie i ąd czynu jeżeli bok powiedział że trzeba działać to na pewno jest to zapowiedź czegoś niezwykłego zaczęli się rozchodzić czonakosz z nemeczkiem zostali nieco z tyłu obejrzał się Obaj chłopcy Zatrzymali się przed jes roześmiał się i mając kolegę również wciągnął w nozdrza szczy tabaki uradowani odkryciem pzow ulicą kelek głośno kichając cz kicha donośnie z armaty a mały kichając śmiejąc się i czując się tacy szczęśliwi że zapomnieli na chwilę o tej wielkiej niesprawiedliwości którą nawet sam Boka zawsze spokojny i poważny Boka uznał za wręcz niesłychaną rozdział drugi plac pusty Plac o zdrowe i rumiane wiejskie dzieci z wielkiej niziny Węgierskiej żyjecie oto na rozległych przestrzeniach i wystarczy tyko krok aby znale się w szczerym polu pod błękitem cudownego nieboskłonu wasze spojrzenia przywykły do bezkresnych pól i szerokich horyzontów by nie zostałyście wtłoczony wysokich kamienic nie domyślacie się nawet jak wielkim Skarbem jest dla budapesztańskich chłopców zwykły pusty Plac taki Plac to dla miejskich dzieci rozległa równina to wspaniała przestrzeń słowem ich wielka Nizina taki Plac to wolność to pełna swoboda i pomyśleć że ów Plac jest tylko zwykłym skrawkiem ziemi ogrodzonym z jednej strony rozwalającym się płotem a z pozostałych stron zamkniętym przez szare mury kamienic wznoszących się wysoko pod niebo dziś stoi na tym placu przy ulicy Pawła Smętna zatłoczona czteropiętrowy nie mają pojęcia o tym że ty Łyny broni któ garst uczniów symbolem młodości wówczas Plac ten był pusty jak to Zresztą z przeznaczonymi pod budowę placami bywa od ulicy Pawła był odgrodzony płotem z lewej i prawej strony zamykały go dwie duże kamienice a z tyłu Otóż to na tyłach znajdowało miejsce któ czyniło Plac terenem niezwykle atrakcyjnym albowiem zaczynał się tam drugi olbrzymi Plac wydzierżawiony przez zarząd tartaku na skład drewna stały tam więc ułożone w Sągi duże Polana wśród potężnych sześcianów powstała siatka regularnych uliczek istny Labirynt 50 a może i 60 ścieżek krzyżował się wśród ciemnych sąg drewna i naprawdę Niełatwo było rozeznać się w tej plątaninie kto jednak z trudem przez ten labirynt przebrnął tench PLK z małym budynkiem to był właśnie tartak parowy Był to dziwny dość tajemniczy i ponury obiekt latem porasta dziką winorośl i z zielonego listowia wystawał tylko smukły czarny komin Miarowo pykające kłębami czystej białej pary z daleka wśród sąg drewna skąd jeszcze nie było widać tartaku można było przypuszczać że to sapie lokomotywa która nie może ruszyć z miejsca podz spadającego drewna pod okapem znajdował się mały otwór z którego wystawało spadziste koryto kiedy fura podjeżdża pod ten otwór korytem zaczynała płynąć Struga porąbanych Polan Woźnica krzykiem dawał sygnał że wóz pełny i naładowany wóz rusza z miejsca pod okap podjeżdża następny pusty czekający na drewno wóz czarny komin znów zaczynał pykać i znów sypały się Polana i tak to trwało od lat drewno było ciągle uzupełniane wielkie wozy przywoził na plac coraz to nowe Polana które znowu Cięła maszyna tak więc na placu nigdy nie brakowało sów teł niewi Piły kka karłowatych drzewek morwowych a pod jednym z nich stała skona z desek budka właśnie mieszkał Słowak który pilnował w nocy placu żeby nikt nie Kradł lub nie podpalił drewna Czy można było znaleźć piękniejsze miejsce do zabaw dla nas chłopców z miasta było to coś wspaniałego nie potrafiliśmy wyobrazić sobie bardziej indiańskiego piękniej i rozj a położony na tyłach skład drzewa stawał się wszystkim tym czego akurat potrzebowaliśmy bywał więc miasteczkiem na Dzikim Zachodzie puszczą górami skalistymi pełnymi kanionów słowem tym czym go w danej chwili mianowano i Nie myślcie że był to wystawiony na ataki bezbronny Plac przeciwnie był to plac broni szczyty sów chłopcy zamienili bowiem w fortece i twierdze o tym Które punkty trzeba umocnić decydował Boka fortec natomiast budowali czonakosz i Nemeczek znajdowały się one w czterech czy pięciu punktach każda z nich miała kapitana porucznika i podporucznika oni stanowili armię niestety ku ogólnemu zmartwieniu był tylko jeden szeregowiec wszyscy Zane mus sz J włosy Nemeczek kapitanowie porucznicy i podporucznicy salutowali sobie z wielką swobodą od niechcenia podnosząc rękę do czapki choćby się razy spotkali na placu w ciągu jednego popołudnia pozdrawiali się od tak sobie tycho razem Wypnij pierś cgn brzuch baczność podporządkował się wszystkim z radością bywają bowiem Chłopcy którym okazywanie posłuszeństwa sprawia przyjemność Jednak większość chłopców lubi rozkazy a tylko jed Nemeczek szeregowcem po południu nie było jeszcze nikogo na rozel z ziemi derce przed budką spał sobie smacznie Słowak zasypiał zawsze w dzień bo nocą doglądał placu pilnował drewna lub też właził do fortecy na jednym z songów i stamtąd patrzył na księżyc teraz warzała Piła OB kka minut po skrzypa furt od ulicy Pawła i pojawił się Nemeczek wyciągnął z kieszeni dużą pajdę chleba rozejrzał się i widząc że nikogo jeszcze nie ma zaczął rzuć skórkę przed tym jednak zamknął dokładnie furtkę jeden z najważniejszych punktów obowiązującego na placu regulaminu przewidywał że każdy kto wchodzi winien starannie zamknąć za sobą furtkę k tego obowiązku nie dopełnił tego czeka areszt a dyscyplina nau obowiązywała surowa w wojsku usiadł na kamieniu ogry ze skki kromkę chleba i czekał na kolegów zanosiło się na to że dzisiejsze spotkanie będzie bardzo ciekawe w powietrzu wisiała zapowiedź ważnych wydarzeń Co tu dużo mówić broni jakiś cz jeszcze zajadał chb po czy z nudów ruszy w stronę tartaku przechadzał się wśród sąg gdy nle natknął się na Wielkiego czarnego psa należącego do Stróża Słowaka imieniem Jano Hektor zawołał przyjaźnie ale pies nie wykazywał najmniejszej chęci aby odwzajemnić powitanie cozi w pośpiechu kelus izaj ze złością ruszył za psem Hektor zatrzymał się i zaczął ostro obsz jeden z sów na którym chłopcy zbudowali twier na szczycie ułożyli z Polan mur obronny i na cienkim patyku wywiesili małą czerwono pies skakał są iaz gwałtowniej ujadał co się tam dzieje zapytał Nemeczek psa był z nim bardzo zaprzyjaźniony Może dlatego że Hektor także nie miał żadnego oficerskiego stopnia chłopiec spojrzał w górę nie dostrzegł nikogo ale czuł że na szczycie ktoś porusza się wśród Polan zaczął więc wspinać się po wystających kłodach był już w połowie drogi kiedy oto zupełnie moc i zawaha czy nie wrócić na ziemię ale kiedy spojrzał w dół i zobaczył Hektora znow nabrał odwag Nie bój się Nemeczku powiedział do siebie nadal pnąc się do góry za każdym krokiem dodawał sobie otuchy tymi słowami Nie bój się Nemeczku Nie bój się wreszcie wdrapał się na sam szczyt raz jeszcze powtórzył Nie bój się na meczu iżż chciało nogę przez niską w tym miejscu obronną gdy nagle przestraszony znieruchomiał O Jezu krzyknął i w popłochu zaczął zsuwać się w dół na łeb na szyję gdy dotknął ziemi serce waliło mu jak młotem spojrzał w górę na szczyt twier obok chorągiewki stał Feri straszliwy Feri ich zaciekły wróg wód chłopaków z ogrodu botanicznego prawą nogę postawił władczo na blankach twierdzy jego luźna wietrze a szyderczo się uśmiecha odezwało Nie bój się Nemeczku ale już wtedy Strasznie się bał i uciekał co sił a czarny pies biegł za nim razem pędzili tak przez kręte ścieżki wśród sów z powrotem na plac a na skrzydłach wiatru goniło za nim szydercze wołanie fer nie BJ się Nemeczku gdy Nemeczek już na placu obejrzał się za siebie na szczycie twierdzy nie widać było czerwonej koszuli Fera ale i chorągiewka zniknęła mała czerwono-zielona chorągiewka Uszyta przez siostrę cel acz przepadł gdzieś wśród sąg drzewa mógł wejść drugą stroną przez tartak na ulicę Marii Niewykluczone jednak że skrył się gdzieś tutaj razem ze swoimi kolegami braćmi pastorami na myśl że bracia pastorowie mogą się znajdować w pobliżu nemeczkowi przeszły ciarki po plecach on już dobrze wiedział co znaczy spotkać się z pastorami ale Fero aca po raz pierwszy zobaczył z bliska bardzo się go przestraszył Choć szczerze mówiąc ferry mu się podobał Był dobrze zbudowanym barczysty chłopcem o ciemnych włosach doskonale się prezentował w obszernej czerwonej koszul która nadawała mu wojownic wygl łze Garibaldiego chłopcy z ogrodu botanicznie cerwone koszule ponieważ we wszystkim starali się naśladować Feriego u furtki otaczającej Plac płotu rozległo się czterokrotne miarowe pukanie Nemeczek odetchnął z ulgą był to bowiem umówiony znak Chłopców z Placu Broni szybko fodele neczek chciał natychmiast opowiedzieć o straszliwym wydarzeniu nie zapomniał jednak o tym że jest tylko szeregowcem i że musi naprzód oddać honory kapitanowi i porucznik wyprę się więc na baczność i zasalutował Cześć powiedzieli Przybysze Co nowego szybko łapał ustami Powietrze bo chciał wszystko opowiedzieć jednym tchem TR wrażenie SPA natychmiast niemożliwe powiedział przysięgam na Boga położył rękę na sercu nie przysięg przerwa mu Boka i z całą powagą wydał komendę baczność wedł usłyszałem Głoś sz psa poszedłem za Hektorem nagle usłyszałem jakiś szelest w środkowej Cytadeli wdrapałem się na górę i wtedy zobaczyłem że jest tam fer czerwonej koszuli stał na szczycie w cytadeli na samym szczycie powiedział nem powier prawdomówność pod rę serca ale surowe spojrzenie boki przywołał go do porządku więc tylko dodał i zabrał chorągiewkę aż syknął chorągiewkę właśnie wszyscy czterej ruszyli w stronę fortecy neczek skromnie biegł na końcu po części dlatego że jako szeregow nie wypadało mu wysuwać przed oficerów po części z obawy że gdzieś pobliżu wsy niesłychanie wurzen jedynie Boka zachował zimną krew Powiedz siostrze zwrócił się do żeby na jutro uszyła nową chorągiewkę Dobrze odpowiedział ale ona nie maż zielonego płótna czerwone jeszcze jest a zielonego zabrakło Boka spokojnie zapytał a białe ma ma Toje białkę od tej chwili nze będą czerwono-białe wszyscy się z tym zgodzili zwrócił się Doka szeregowy na rozkaz do jutra proszę wprowadzić poprawkę do regulaminu odtąd nasze barwy będą nie czerwono-zielone lecz czerwono-białe tak jest Panie poruczniku Wedy łaskawie rzucił wężon na baczność Jasłem chłopcu Spocznij SM od placu rozległy się okrzyki to było ich hasło widocznie nesli już chłopcy i rozglądanie przyłożył zwią w trąbkę dłoń do ust i swoim cienkim dziecinnym głosem zawołał Hola potem zeszli z fortecy i ruszyli w stronę placu na środku placu skupieni w małej grupce Czekali na nich czonakosz we kende Koln i jeszcze kilku chłopców na widok boki Wszyscy stanęli na baczność Boka bowiem był ich dowódcą kapitanem Cześć powiedział Boka kaj wystąpił krok naprzód posłusznie powiedział kiedy przyszliśmy furtka nie była zamknięta a znie z regulaminem powina by zamknięta od środka b surowo spojrzał na stojącą za nim asystę a wszyscy spojrzeli naz ten już przykładał rękę do serca żeby przysiąc iż to nie on zostawił furtkę otwartą kiedy kapitan odezwał się kto wchodził ostatni zapadła cisza nikt wszedł ostatni jeszcze przez chwilę panowało milczenie nagle rozjaśniła się twarz i powiedział melduj posłusznie że to pan kapitan przedostatni ja Zdziwił się Boka tak jest b zastanowił się przez chwilę masz rację stwierdził z powagą zapomniałem zasunąć zasuwę Panie poruczniku proszę wpisać za karę furtka taka postawa dowódcy podobała się chłopcom b wymierzył sprawiedliwość nawet samemu sobie był to przykład prawdziwego męstwa o jakim Nawet na lekcjach łaciny nie słyszeli choć przecież wiele im mówiono o dzielnych rzymi prę zło WC że to nieo naz wpisują Zac tańc bo wszyscy zawsze i za wszystko kazali wpisywać ncz i zbierający się co sobota trybunał osądzał Jedynie dzka co dużo mówić tak to już było boczek był jedynym szeregowcem zakończono sprawy porządkowe i rozpoczęła się wielka narada po chwili wszyscy znali już sensacyjną wiadomość że ot wód czerwonych koszer odważną Seron że wdrap się na Środkową cytadelę i zabrał chorągiew oburzenie chłopców nie miało granic wszyscy otoczyli Nemeczka który do tej swojej relacji dorzuca coraz to nowe szczegóły A czy mówił coś do ciebie No pewnie chwalił się Nemeczek co mówił krzyknął do mnie co krzyknął zawołał nie bozu JOW prą ślęz przecież że to nieprawda że było cłem inaczej bo z opowiadania wynikało że jest niesłychanie odważny tak odważny że fer aż się zdziwił i zapytał Nie boisz się meczu A coś ty mu odpowiedział nic stanąłem pod fortec a on zszedł na drugą stronę i zniknął uciekł to nieprawda krzyknął g fer jeszcze przed nikim nie uciekał wszyscy rozei się rzeczywiście to było mało prawdopodobne ZB tropu stał w środku grupy chłopców i wzruszał ramami po chwili na środek wystąpił Boka słuchajcie Musimy coś zrobić nieograniczoną władzę i któremu wszyscy bez zastrzeżeń się Podporządkuj możliwe że z powodu tej sprawy dojdzie do wojny i wtedy będziemy potrzebowali dowódcy który ustali strategi jak na prawdziwej bitwie szeregowy wystąp baczność Przygotujcie tyle kartek ilu nas jest i niech każdy na swojej kartce napisze kto ma być przewodniczącym potem wrzucimy kartki do czapki i kto dostanie najwięcej głosów ten zostanie przewodniczącym ży wszyc jednym gemz wło i przenik niczy zaczęto wyrywać notesów kartki wyją swój ołówek dwóch chłopców zaczęło się sprzeczać czy kapelusz dostąpi za szczytu urny wyborczej k i Barabasz którzy zawsze mieli do siebie pretensje omal się to nie pobili jescze brudniejszy z tego sporu oczywiście natychmiast wyniknęło sprawozdanie stopnia zabrudzenia obu nakryć głowy małym zkiem zaczęli zdrapywać br Aby przekonać się która warstwa grubsza No i ZAP się bo w tym czasie oddał na społeczny cel swój mały czarny kapelusik w takich sprawach elegant był nie do pokonania stanął na baczność i odezwał się drżącym głosem melduj Panie Kapitanie że tak dłużej nie może być żebym tylko ja był szeregowcem od czasu jak Założyliśmy nasz związek wszyscy już awansowali i są oficerami a tylko ja jeden ciągle jest tak się wzrus swoją nied że po twarzy zł mu spływać grzy trzeba wykluczyć Ze związku chłodno zaproponował powiedział ktoś inny wszyscy wybuchnęli śmiechem to rozalio do Res ukcie w sercu zzl i Głoś ąc wyjął Zobaczcie wz kę tyko jestem wpisy bok przerwał mu spokojnym głosem jeśli natychmiast nie przestaniesz płakać nie będziesz mógł więcej tutaj przychodzić nie zadajemy się z beami słowo Bea wywarło wrażenie mały biedny Nemeczek Okropnie się przestraszył powoli opanował szloch wtedy kapitan położył mu rękę na ramieniu jeśli będziesz się dobrze sprawował ies majaz ofem to wci sens po prostu nie byłoby komu rozkazywać cis przerwał ostry głos szeregowy zerówek szow wę garść ołówek który ułamał się w kieszen ponieważ nos kieszen również kulki num gotow Panie poruczniku zameldował oddał zatemperowany ołówek i głęboko westchnął zrozumiał że na razie musi zrezygnować z awansu na oficera rozdano karteczki wszyscy rozeszli Patrz jego kapelusz też jest brudny przyjrzał się dobrze kapelusz i obaj doszli do wniosku że nie mają się czego wstydzić Jeżeli bowiem nawet kapelusz c jest brudny to już niczemu nie należy się w sumie czy janz Janosz b Janosz Boka jeden raz pojawiło się inne nazwisko Deere chłopcy spojrzeli po sobie domyślili się że była to kartka bok Który z grzeczności oddał głos na Gereba potem znów były suie zakłopotaniem po raz pierwszy Zdarzyło się że otwarcie rywalizował z boką o przywództwo był zadowolony z uzyskanych trzech głosów natomiast bo spośród tych trzech głosów dwa sprawiły przykrość zastanawiał się którzy z chłopców oczach ale z ogromnym złem wołał Niech żyje bo bardzo lubi bę przewodniczący poprosił o spokój Dziękuję wam koledzy powiedział A teraz natychmiast Weźmy się do dzieła Myślę że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego wę C przyd że wzi my tego placu nigdy nie oddamy obronimy goz wrzasnął z całej siły Niech żyje Plac rozez się po dużym placu po stojących na nim oświetlonych wiosennym słońcem sąg drzewa chłopcom bł poba był to swoisty rodzaj miłości ojczyzny i kiedy wołali Niech żyje nasz Plac brzmiało to zupełnie tak jakby wołali Niech żyje ojczyzna płonęły im oczy mocno biły serca Boka mówił dalej nie Będziemy czekali aż oni przyjdą do nas uprzedzam pójdziemy do Ogrodu Botanicznego innej sytuacji chłopcy cofnęli się przed tak śmiałym planem ale teraz rozentuzjazmowani zgodnie zakrzyk chodźmy a ponieważ wszyscy krzyczeli jednocześnie więc również mezek zawołał chodźmy wiedział biedak że i tak będzie maszerował na samym końcu i że na pewno dadzą mu do niesienia płaszcze Panów oficerów do rozc na placu okrzyków dołączył spod jednej z twierdz jakiś ochrypły głos chodźmy obok warowa jego pies Hektor chłopcy rozei się a Słowak naśladując ich podrzucił w górę swój kapelusz i wrzasnął jeszcze raz Chodźmy na tym zakończyła się część oficjalna przyszła kolejna grew palanta Jeden z chłopców rozkazującym tonem zarządził szeregowy Przynieście z magazynu piłkę i bij orł OB Słowaka i k trzymał w ręku kapelusz Słowaka a badał grubość warstwy brudu kapelusz Słowaka był zdecydowanie najbrudniejszy kapeluszem świata b podszedł do Gereba Dostałeś trzy głosy powiedział tak odpł dnie io spoza wzy rozdział TR na zajutrz późnym popołudniem po lekcji stenografii plan wojennych działań był gotowy stenografia Kończyła się o godzinie 5 kiedy na ulicy zapalano ju lampy po wyjściu ze szkoły Boka zebrał chłopców Słuchajcie powiedział musimy uprzedzić ich na tarcie i udowodnić że jesteśmy tak samo Odważni jak oni wezmę ze sobą dwóch najodważniejszych I razem pójdziemy do Ogrodu Botanicznego wyspę i Przybij nawi kę wyci z kieszeni kę czerwonego papieru na kórej drukowanymi literami było wypisane byli Chłopcy z Placu Broni wszyscy z podziwem spojrzeli na kartkę cak który nie uczył się scenografii i przyszedł pod szkołę tylko z ciekawości zaproponował dobrze był jesa Obra nie wolno w żadnym wypadku nie będziemy postępować tak jak fer który zabrał naszą chorą my tylko pokażemy że się ich nie boimy że mamy odwagę wkroczyć na ich teren Gdzie przeprowadzają zebrania i gdzie ukrywają swoją broń ta czerwona kartka Będzie naszą wizytówką którą im zostawimy Dla przestrogi głos zabrał cele Słyszałem że oni o tej porze wieczorem wyspie wców złodziei przyszedł do n o takiej porze kiedy wiedział że będziemy na placu Kto się boi ten niech nie idzie ze mną ale nikt się nie bał Nawet Nemeczek był zdecydowany widać było że chce zasłużyć na przyszły awans dumnie wystąpił naprzód idę z tobą zrobił to zwyczajnie bo tu przed szkołą nie trzeba było stawać na baczność i salutować regulam wystąpił Ja też idę ale Przyrzeknij że nie będziesz gwizdał Przyrzekam tylko jeszcze jeden raz Pozwól mi po raz ostatni gwizdnąć No to gwizdz gwizdnął z radości zrobił to tak głośno że aż ludzie na ulicy powracali głowę ale gwizdnął powiedział z zadowoleniem Na dziś wystarczy b zwrócił się do A ty nie idziesz niestety nie dam rady Powiedział ze smutkiem cele nie mogę iść z wami bo muszę być w domu oł matka wie kiedy kończy się stenografia jeśli się spóźni to więcej mnie nie puści już sama myśl o tym Przeraziła go skończyłoby się przechodzenie na plac porucznika ranga wszystko No to zostań powiedział Boka wezmę ze sobą czon kosza i Nemeczka jutro rano w szkole Dowiecie się o wszystkim podali sobie ręce nagle boce coś się przypomniało Słuchajcie czy był dzisiaj na scenografii nie było Może jest chory chyba nie w południe razem wracaliśmy ze szkoły nic mu nie było nie podobało się zachowanie GBA było dziwnie podejrzane wczoraj tak twardo spojrzał boce w oczy kiedy się rozstawali chyba Zdał sobie sprawę z faktu że póki będzie Boka on nie wysunie [Muzyka] zuchwały wi rozsądne i spokoj postępowanie bok nie mogło mu się podobać uważał się za lepszego i znacznie bardziej odpowiedniego na wodza Bóg jeden wie jak to jest z tym gerebem powiedział do siebie cicho Boka ruszając w drogę z chłopcami czonakosz kroczył obok niego z poważną miną Nemeczek natomiast tryskał radością że oto wreszcie może wziąć udział w niezwykłej wyprawie był tak wesoły że Boka Musiał mu zwrócić uwagę namek Nie wariuj A może ci się wydaje że idziemy na zabawę co ta wyprawa jest znacznie niebezpieczniej niż myślisz Przypomnij sobie tylko braci pastorów to poskutkowało na myśl o pastorach Nemeczek natychmiast spoważniał fer również cieszył się złą sławą mówiono nawet że wyrzucono go ze szkoły realnej ale silny i szalenie odważny ferry miał w spojrzeniu coś miem cak śmiechu ogorzały twarzach Toż wszyscy się bali przede wszystkim czarnowłosy pastorów trójka chłopców szła szybko nieskończenie długą ulicą łoż po zmierzchu zrobiło się całkiem ciemno na ulicy Zapaliły się lampy i ta niezwykła pora budziła niepokój w duszach chłopców kż a nie spacerow po ul w milczeniu szli obok siebie i po kwadransie dotarli do ogrodu botanicznego z wysi kamiennego muru wychylał się złowieszcze Konary wielkich drzew które dopiero zaczy się zieleni wiatr szumiał wśród gałęzi był cem gdy wyłoni przed nimic tej porze ogród Botanic ze Zamą już bramą serca zabiły im mocniej chciał nacisnąć dzwonek przy bramie Na miłość boską nie dzwoń odezwał się Boka usłysz że ktoś przyszedł i wtedy spotkamy się z nimi po drodze A zresztą i tak nikt nie otworzy nam teraz furtki No to jak wejdziemy Boka spojrzał na mur przez mur jasne tędy od ulicy skądże obejdziemy ogród od tyłu mur jest znacznie niższy skul g najc dozy gzie doer światł ulicznej lampy po drugiej stronie ogrodzenia przy samym płocie stała duża akacja jeśli tu się wrapem powiedział to po tej akacji łatwo będzie nam zejść A w dodatku już na drzewie sprawdzimy czy nikogo nie ma w pobliżu obaj To odbyło się w absolutnej ciszy kiedy b Przekonał się że w pobliżu nie ma nikogo dał znak ręką sakos podsz uniósł się podzi przewodniczącego na pł znal grządki z warzywami zanim przez pł przek a na końcu cz wpierw jednak cz wdrapał się na akac co przyszło z łatwością gdyż Wychowywał się na ws stojący pod drzewem chłopcy spyt widzisz A widzisz wysepkę widzę jest tam ktoś cz ostrożnie wychylał się z gałęzi na lewo i prawo patrzył w dal w kierunku stawu na wyspie nic nie widać drzewa i krzaki zasłaniają ale na moście tu zamilkł spiął się wyżej o jedną gałąź i znów zameldował teraz dobrze widzę naście stoją jakieś pociez czyli tam a na moście stoi Warta znów zatrzesz gałęzie iakos zlazł z drzewa wszyscy trzej stali chwilę w głębokiej ciszy Zastanawiając się co dalej czynić przykuc za jednym z krzaków tak aby ich nikt nie dostrzegł i cichutko szeptem zaczęli się narza najlepiej będzie powiedział Poka jeśli pod osłoną krzaków zam naw nazza SK zą toce Możemy ostro poś sam ruin kjc w krzakach Tam jeden z nas wejdzie na Wzgórze żeby się rozejrzeć wokoło Jeśli nikogo nie będzie w pobliżu to ziemy się ze wzgórza st schodzi prosto do stawu schowamy się w Sit i pomyślimy co djz iec z przejęciem patrzy nao słow wywa ś zgadzacie się tak jest wyrazili obaj pełną gotowość No to naprzód Trzymajcie się mnie znam każdy kąt i zaczął się czołgać na czworakach pośród niskich krzaków ledwie obaj jego towarzysze przyklęk żeby za nim ruszyć rozległ się ostry gwizd zauważyli nas Nemeczek zerwał się na równe nogi stój Padnij wydał rozkaz Boka wzy trze na tra ZEM czy rzeczywiście ich zauważono ale nikt się nie zjawiał tylko wiatr szumiał wśród drzew Boka odezwał się szeptem nikogo nie ma w tym momencie ostry gwizd ponownie przeszył powietrza znów odcz chwilę nadal nikt nie nadchodził Nemeczek trzęsąc się skulony pod jednym z krzaków zaproponował trzeba by rozejrzeć się z drzewa słusznie czonakosz wej na drzewo czonakosz kocią zwinnością wdrapał się Wiz naście poruszają się jakieś pocie ale teraz ich C dwó wraca na wyspę No to wszystko w porządku powiedział uspokojony Boka zejdź szybko gwizd oznaczał zmianę warty czonakosz zsunął się w dół znów ruszyli razem na czworaka w stronę Wzgórza o tej spaco opuszcz w środku pozostaw tylko wóz względnie jak nasza skulona i skradają się od Krzaka do Krzaka snując wojenne plany trójka chłopców swoją wyprawę traktowali niezwykle poważnie i zachowywali całkowite milczenie szczerze mówiąc bali się trochę trzeba było niezwykłej odwagi żeby wedr wiodła tam tylko jedna droga przez drewniany mostek na którym stała Warta może na straży stoją akurat pastorowie przeszło nemeczkowi przez głowę i zaraz przypomniały mu się gładkie kolorowe kulki wśród których było również kilka szklanych strasznie go złościł że słowo einstand padło akurat w tym momencie kiedy to właśnie celnie rzucił i wygrał wszystkie kulki krzyknął Nemeczek przerażeni chłopcy zamarli w bezruchu przyklęknął i wsadził jeden palec do ust co ci się stało pokrzywy wpakowałem rękę w pokrzywy to staruszku powiedział czonakosz ale jednocześnie przytomnie OB wiązał własną rękę chusteczką czołg się dalej i szybko dotarli do Wzgórza na jego zboczu jak już o tym wiemy szaman [Muzyka] Zbliżamy się ostrzegł Boka teraz musimy być bardzo ostrożni bo czerwoni często robią wypady co to za zamek zapytał cz na historii nie m przecież żeby w ogrodzie botanicznym był jakiś zamek to sztuc Czekaj no jak pastorowie spojrzą na ciebie to przejdzie ci ochota do żartów rzeczywiście zkn miał po prostu takie usposobienie że szybko zapominał o przykrych sprawach i trzeba było nieustannie o nich przypominać teraz naed zył bez ruchu znak prawą ręką odwrócił się i przestraszonym głosem szepnął tam chyba ktoś jest zapadli w wysoką trawę rosnące w nie chwasty całkiem przykryły drobne postacie tylko im oczy błyskał nasłuchiwanie cziż złożyło w miejsc gdzie nie było traw alech podwał przerażeniem teraz już bez indiańskich sposobów słychać było że kś przedziela przez krzewy i że ten tajemniczy ktoś o którym na razie nie było wio czy jest człowiekiem czy też zwierzęciem Idzie prosto w ich kierunku chłopcy byli tak przestraszeni że przylg płasko do ziemi tylko Nemeczek siedział skulony i powtarzał cichym płaczliwym głosem Ja chcę do domu Teraz cak zaczął dowcipow właź do jakieś nory staruszku ponieważ jednak Nemeczek w dalszym ciągu nie mógł opanować strachu rozgniewany Boka wychylił się z trawy i z trudem tłumią podow ił plem kś szale jesz w krzakach ale jakby zmieniał kierunek nie szedł już prosto w ich stronę Boka ponownie wychylił głowę z chwastów i rozejrzał się dostrzegł schodzącą po zboczu Wzgórza postać która laską odgarnia krzew poszedł powiedział do leżących str ogrodu Botanic odet dorosłych się nie bali Najlepszym przykładem stary żołnierz Zami na nosie który zupełnie nie mógł sobie poradzić z chłopcami w ogrodzie muzealnym znowu zaczęli się czołgać ale wtedy stróż Widocznie coś usłyszał bo zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać zauważył nas wyjął ter rozkaz Boka wszyscy trzej na łeb na szyj stoczyli się wół ze wzgórza na które przed chwilą jeszcze tak ostrożnie się wdyw w ruinach Zamkowych znajdowały się małe gotyckie okienka z przerażeniem stwierdzili że pierwsze okno jest zakratowane podkr się do następnego ale i to było zabezpieczone kratą wreszcie w jednym miejscu znaleźli wśród Kami sylwetka Stróża przesunęła się przed oknami z kryjówki mogli stwierdzić że stróż oddala się do tej części ogrodu Która położona była przy ulicy UA tam znajdowała się jego budka chwała Bogu odezwał się czonakosz już po wszystkim Teraz mogli spokojnie rozejrzeć się po kryjówce powietrze było pram Kazam i podniósł zemi jakiś przedmiot Obaj chłopcy dozy do Ni i w nikłej poświacie zobaczyli że to coś było tomahawkiem rodzajem toporka jakim zgodnie z opisami w powieściach o Dzikim Zachodzie zwykli byli wojować Indianie tomah był wystrugany z drzewa i oklejony srebrnym papierem groźnie połyski w ciemnościach to ich broń z nabożny podziwem powiedział tak jest zgodził się bok jeśli znaleźliśmy jeden to i pozostałe muszą być zaczęli szukać w jednym z zakamarków znaleźli jeszcze siał łatwo można więc było ustalić że czerwonych jest w sumie oś doszli do wniosku że właśnie znajdował się ich tajny Arsenał cz z miejsca zaproponował ażeby zabrać te os Tomków jako coś przy Star odek ale Boka dał mu łagodną sję w bok więc zaraz umilkł nie marnujmy czasu Wyjdźmy stąd i szybko na Wzgórze nie chciałbym dotrzeć na wyspę wtedy kiedy już na nie nikogo nie będzie ta zuchwała myśl pobudziła ich na nowo C przeis prz Wyłom i odważnie szybko wdali się na szyt Wzgórza stanli obok siebie ijr się wszystko było widać jak na dłoni wydobył z kieszeni niewielkie zawiniątko odwinął gazetę i wyjął małą lornetkę wykład masą perłową to Teatralna lornetka siostry powiedział i przyłożył lornetkę do oczu rośliny wodne brzegi były zarośnięte szuwarami i trzciną wśród rozłożystych drzew i wysokich krzewów świecił na wyspie mały punkcik na ten widok wszyscy trzej spoważniał zdobionym głosem czonakosz mają latarnie zauważył z uznaniem Nemeczek świecący punkt poruszał się to tu to tam po całej wyspie znikał za jakimś krzakiem i znów pojawiał się nad brzegiem ktoś chodził z latarnią po całej wyspie zdaj mi się powiedział b nawet na chwilę nie odrywając lornetki od oczu Zdaje mi się że szuj się do czegoś albo to jakieś nocne ćwiczenia albo nagle zam No mów co takiego pytali zaniepokojeni chłopcy Święty Boże powiedział b coraz to mocniej przyciskając lornetkę do oczu ten z latarnią tak bardzo podobny nie to niemożliwe wedł wyżej żeby lepiej widzieć ale Światło latarni zniknęło za krzakiem Boka opuścił lornetkę zniknął powiedział cicho ale kto to był Nie mogę powiedzieć Nie widziałem go zbyt dobrze A akurat wtedy kiedy chciałem mu się dokładnie przyjrzeć Zniknął mi z pola widzenia póki się odwiedz smutno dowódca Ależ to zdrada krzyknął cak zapominając o tym że należy zachować cisze Cicho bądź jeśli tam dotrzemy dowiemy się wszystkiego do tego momentu musisz być cierpliwy teraz gnała ich naprzód również ciekawość Boka nie chciał powiedzieć kogo przypominała mu postać z latarnią próbowali zgadywać ale przewodniczący kzr Wzgórza i na dole znów zaczęli czołgać się w trawie byli tak przejęci że Nie zwracali uwagi na kaleczą im ręce kolce pokrzywy Czy ostre kamienie w całkowitym milczeniu szybko zbliżali się do brzegu tajemniczego stawu wreszcie byli na miejscu tu już mogli się wyprostować Sitowie trzciny i nadbrzeżne krzaki były tak wysokie że całkiem ich zakrywały Boka nie tracąc zimnej krwi wydawał komendy gdzieś tu w pobliżu powinna znajdować się łódka ja z nemeczkiem Pójdę szukać Łodzi w prawo a ty czonakosz w lewo Kto pierwszy znajdzie łódkę ten niech zaczeka przy niej natychmiast ruszyli na poszukiwanie ledwo zrobili kilka kroków Boka dojrzał łódkę wśród sitowia Zaczekaj powiedział czekali aż czonakosz okrąży staw i nadejdzie z drugiej strony usiedli na brzegu i przez chwilę patrzyli na gwieździste niebo potem zaczęli nadstawiać uszu z nadzieją że usłyszą prowadzone na wyspie rozmowy neczek chciał się popisać przed boką Słuchaj powiedział przyłożę ucho do ziemi to może coś usłyszę Daj spokój odpowiedział Boka nie ma Co przykładać ucha do ziemi nad stawem ale jeśli nachyl się nad wodą to będziemy wszystko słyszeć widziałem jak rybacy na Dunaju w taki sposób porozumiewali się ze sobą z obu brzegów rzeki zwłaszcza wieczorem głos doskonale nies po wodzie zow nie martw się staruszku pocieszył znaleźliśmy ją ruszyli razem w stronę łódki wadam Nie tutaj postanowił b naprzód musimy przeholować Łódź na przeciwległy Brzeg żebyśmy nie znaleźli się w pobliżu tego mostu jeś prz obc ś dowódcze wszystko przewidzieć doła im uchy b odezwał się ma ktoś z was linkz miał zresztą w kieszeni C kosza było wszystko nie ma takiego stragan na świecie na którym byłoby tyle najrozmaitszych rzeczy co jeszcze wydobył linkę a przywiązał ją do znajdującego się na dziobie Łodzi kółka po czym ostrożnie powoli zaczęli ciągnąć Łódź wzdłuż brzegu kierunku przeciwległej strony wyspy w cie holowania Cały czas bacznie obserwowali razem się przestr wiedzieli że gwizd Oza zarty nie bali się również i z tego względu że poczuli się nagle w ogniu walki tak samo bywa z żołnierzami w czasie prawdziwej wojny pó nie zobaczą wroga boją się byle krzaka kiedy jednak pierwsza kula świśnie koło ucha nabierają odwagi ryzy WZ chodźże staruszku chodźże zachęcał cz idę staruszku idę odpowiedział i w tym samym momencie pośliznął się ze strachu chwycił trzcinę i nie pszy nawet wpadł do wody Zanurzył się aż po szyj dłoni trzy wąż kurczowo cieniutką trzcinę i wyglądał bardzo śmiesznie cak nie mógł powstrzymać się od śmiechu Napiłeś się staruszku parsknął nie napiłem odpowiedział z prażoną min blondynek i zabłocony przemoknięty do suchej nitki woli się do Łodzi był całkiem blady z wrażenia nie Myślałem że jeszcze dziś się będę chyc za wiosła i odepnę Łódź od brzegu ciężka łajba leniwie wypłynęła na staw marszcząc gładką powierzchnię wody bezszelestnie zanurzali pióra wioseł panowała taka wielka cisza że słychać było jak siedzącemu na dziobie nemeczkowi szczęką zimna zęby po kilku chwilach dziub Łodzi dotknął brzegu wyspy chłopcy w pośpiechu wyskoczyli na ląd i natychmiast ukryli się w krzakach No wreszcie jesteśmy powiedział ostrożnie C zaczął się skradać wzdłuż brzegu Obaj chłopcy za nim dowódca odwrócił się nagle nie możemy przecież zostawić Łodzi bez opieki jeśli odkryją Łódź to nie będziemy mogli wrócić z wyspy ty czonakosz zostaniesz przy cznie A gdyby ktoś zauważył Łódź wsadź palce do ust i gwin najgłośniej jak potrafisz wrócimy wtedy pędem wskoczy do Łodzi odzak SM do GZ ł W pach bch ruszył zkiem wzdłuż brzegu tam gdzie Zarośle były wysokie i zakrywały ich prostow się i biegli gdzie niższe skrad się przy jednym z wysokich krzaków Zatrzymali się wreszcie Rozchyl gałęzie spojrzeli na położoną pośrodku wyspy polanę iob siejąc postrach odz cych koszo serce przytulił się do boki Nie bój się szepnął mu do ucha dowódca na środku polany znajdował się duży głaz a na nim stała ręczna latarnia wokół niej siedzieli czerwoni rzeczywiście każdy z nich miał na sobie czerwoną koszulę koło Feriego aca przykło dwóch pastorów obok mniejszego pastora siedział ktoś kto nie miał na sobie czerwonej koszuli Nemeczek zaczął nagle dygotać i Boka natychmiast to wyczuł ty powiedział Nemeczek nic więcej nie mógł z siebie wykrztusić ty ty po chwili cichutko dodał Poznajesz go poznaję odpowiedział ze smutkiem Boka wśród czerwonych siedział nie kto inny Jak g a więc Boka nie omy się kiedy przez lornetkę patrzył ze wzgórza to rzeczywiście Gereb Krążył z latarnią po wyspie teraz ze zwoj obserw czerwony poś lat ogorzałe twarze pastorów oraz Czerwone Koszule pozostałych chłopców Wszyscy milczeli tylko Gereb coś opowiadał widocznie mówił o czymś co bardzo ich interesowało gdyż pochylili się w jego stronę i z uwagą słuchali ale dwóch chłopców z placu broni również słyszało w tej wieczornej ciszy słowa Gereba na plac można wejść z dwóch stron mówił można wejść od ulicy Pawła ale to nie jest łatwe gdyż w regulaminie napisano że dooa i żeby dotrzeć na plac trzeba się przedrzeć przez Sągi drzewa byłoby to jednak o tyle trudne że wśród są znajdują się fortece Wiem o tym przerwał mu fer niskim głosem na dźwięk którego Chłopców z Placu Broni a ciarki przeszły zakuzi podchodzi od tej stry więc o to chodzi Czerwone Koszule chcą zająć Plac mówi dalej Najlepiej jeśli z góry ustalimy kiedy przyjdziecie wtedy ja wejdę na plac ostatni i zostawię otwartą furtkę nie zamknę na zasu w porządku powi bę wypowiemy wojnę według wszystkich reguł i zaatakujemy plac Jeśli potrafią go obronić trudno jeśli jednak go nie obronią wówczas zajmiemy Plac i zatknięcie włączył się jeden z pastorów robimy to tylko dlatego że nie mamy gdzie grać w palanta tu nie wolno a na ulicy eszterhazy Stale się trzeba wykłócać o miejsce potrzebujemy i kropka A więc postanowili wypowiedzieć wojnę z takich samych powodów Z jakich prawdziwe armie ruszają do boju Rosjanie chcieli panować na morzach i dlatego walczyli z Japonią czerwonym koszulom potrzebny był Plac do gry w piłkę i nie mogli go zdobyć inaczej jak tylko drogą wojny a więc ustaliliśmy odezwał się znowu wód czerwonych koszul że zostawisz otwartą furtkę od strony ulicy Pawła tak potwierdził Ger bied ser ścisło się z żal stał w mokrym ubrani i szeroko otym ocam Pat na skupionych wokół latarni chłopców czerwonych koszulach oraz na siedzącego wśród nich zdrajcę w sercu czuł tak ogromną Gory że gdy z ust GBA padło słowo tak co oznaczało że Zgadza się zdradzić Plac Broniek się rozpłakał objął bę za szyję popił cichutko i powtarzał w kółko Panie Kapitanie Panie Kapitanie Panie Kapitanie Boka łagodnie odsunął go od siebie płacz nic nie pomoże ale jego też dławił w gardle bardzo smutne i haniebne było to co zrobił g czerwoni podnieśli się nagle nadany przez Feriego znak Idziemy do domu powiedział wód czerwonych wszyc krzakach kozły cała grupa ZEM na czele ruszyła w głąb wyspy też poszedł za nimi mała Polanka opustoszała tylko na stojącym na środku głazie świeciła latarnia słychać było oddalające się kroki chłopców którzy starannie ch ukryć włócznie W krzakach poruszył się teraz szepnął dozka ił do kieszeni wyj czerwoną kartkę papieru którą była już wbita pineska rozł gałęzie i rozkazał czekaj na mnie Nie ruszaj się i wybiegł na polankę na której jeszcze przed chwilą siedzieli czerwoni z zapartym tchem patrzył na swojego dowódcę boka podbieg pod szybek i zdmuchnął palącą się w środku świeczkę w tej samej chwili zapanowała ciemność izek przestał widzieć b zanim jego oczy przywykły do ciemności b stanął obok i mocno chwycił go za ramię za mną galopem i w każdej chwili odpłynąć Obaj chłopcy w biegu wskoczyli do Łodzi odjazd wysza bakosz mocno napierał na wiosło ale Łódź drgnęła z dużą siłą dobili poprzednio do Brzegu i dno Łodzi wryło się w piasek niemal do połowy któryś z nich musiał wysiąść na brzeg aby unieść dziób i zepchnąć ódź na wodę tymczasem [Muzyka] że zą szybę rykłem tu ktoś był czerwoni zapalili latarnie i wtedy wszystkim natychmiast rzuciła się w oczy przybita do drzewa kartka tu byli Chłopcy z Placu Broni fer znów ryknął jeśli tu byli to jeszcze tu są nie mó dostać na wyspę przypłynęli łódką Powiedział młodszy pastor zajęci Spych Łodzi na wodę trzej chłopcy z przerażeniem usłyszeli okrzyk za nimi ale akurat w tym momencie udało się czyn koszo zepchnąć łu na wodę i samemu wskoczyć natychmiast chwycili za wiosła i z całych sił zaczęli zagarnia wodę fer darł się tymczasem na cało wendauer nazo sięo jen w lewo drugi w prawo zdawało się że Chłopcy z Placu Broni dostali się w pozas nim bowiem wykonają jeszcze tych kilka pociągnięć wiosłem i dobiją do brzegu szybko biegnący pastorowie ąż staw i odetną im drogę ucieczki Jeśli zaś dobiją do brzegu przed pastorami wartownik dostrzeże ich drzewa gołym okiem i wskaże kierunek ucieczki z Łodzi było widać fer z latarnią wuem wysp powiz to właśnie pastorowie rzucili się w pościg Nim jednak wartownik wdrapał się na drzewo Chłopcy znaleźli się na lądzie Łódź dobiła do brzegu rozległo się wołanie z drzewa i natychmiast odezwał się głęboki głos wodza czerwonych koszul wszyscy biegiem za nimi Ale trójka chłopców gnała już wtedy co tchu żeby nas tylko nie dogonili biu Boka ich wię Alei na przodzie Boka za nim dwóch pozostałych kierowali się prosto na oranżerie skryj się w szklarni wyza Boka pędząc w kierunku małych Drzwi na szczęście były otwarte wzn się do środka i skli się za wielkimi cyprysami na zewnątrz panowała cisza ścigający stracili widocznie trop trójka chłopców mogła teraz chwilę odpocząć roji dwm pcz prze kgo szkl dach izik blas wieczoru ta wielka Oranżeria była miejscem Niezwykłym i ciekawym znajdowali się w lewym jej skrzydle za nim ciągnęła się środkowa część budynku a dalej było prawe skrzydło wzdłuż całej szklarni stały w ogromnych zielonych donicach drzewa o grubych mniach i wielkich liściach w długich skrzynkach rosły paprocie i mimozy a Pod Wielką kopułą środkowej części oranżerii wysoko wspinały się w górę strzeliste palmy ości rosła dosłownie mała Dżungla w samym środku znajdował się basen w którym pływały złote rybki obok stała ławeczka dalej rosły magnolie drzewa laurowe pomarańczowe i olbrzymie paprocie powietrze wypełniał mocny odurzający zapach tropikalnych roślin w szklarni było parno i z sufitu oraz ze ścian nieustannie spływała woda wikie krople zkiem Spy gr mięs przemykają dziwaczne podzwrotnikowe zwierzęta chłopcy poczuli się wreszcie bezpieczni ale jednocześnie chcieli się stąd czym prędzej wymknąć żeby tylko nie zamknęli n te oranżerii szek który wyczerpany iiw ale nie dotarł do nich żaden podejrzany dźwięk nikomu widać nie przyszło do głowy szukać ich tutaj wstali więc zaczęli błądzić wśród wysokich półek na których piętrzyły się zielone krzewy pachnące trawy i kwiaty zapałka zapłonęła ale w następnej chwili zgasła gdyż wytrącił z ręki głupia mała powiedział g zapomniałeś że jesteśmy w szklarni przecież te ściany szkła teraz naw zobaczyły musieli spostrzec płomyk który na ułamek sekundy rozświetlił szklarni bo słychać Już było skrzypiące po wysypanej żwirem alejce kroki zmierzające również w stronę drzwi lewego skrzydła usłyszeli głośne rozkazy Feriego aca pastorowie do drzwi prawego skrzydła sebenicz do środkowych a ja wejdę tym Chłopcy z Placu Broni ukryli się w jednej chwili cz wliz pod jął a pod papr boce pozostało zaledwie tyle czasu aby stanąć za otwierającymi się drzwiami do środka w towarzystwie eskorty wkroczył fer z latarnią w ręku Światło latarni i cień padały na szklane drzwi w ten sposób że boka kiedyś z bliska tyko raz wzie muzealny Był przystojnym chłopcem oczy błyszczały mu wojownicz ale szybko zniknął z pola widzenia wraz z innymi chłopcami uważnie obszedł wszystkie przejścia zajrzeli nawet pod niektóre półki nikomu jednak nie przyszło do głowy szukać uciekinier leosz z chłopców nazwany przz się oni już dawno wyszli przez drzwi w prawym skrzydle i ruszył natychmiast w tamtą stronę a pozostali chłopcy wze pościgu poszli za nim przewracając po drodze doczki znów zapadła cisza cak pierwszy opuści swoją kryjówkę staruszku powiedział jakaś skorupa spadła mi na głowę mam wszędzie pełno Ziemi i gorliwie zaczą wypluwać piasek teraz niczym wodny potwór Wynurzył się z basenu Nemeczek woda lała się z niego strugami a on skarżył się płaczliwym głosem czy ja już całe życie będę musiał siedzieć w wodzie czy ja jestem żabą czy co otrząsnął się niczym mokry pinczerek Przestań się mazać uspakaja go Boka chodźmy stąd szybko kiedy Zan popra więc szybko właściwie to wcale mi się nie chce iść do domu biegiem wrócili pod akacje w to samo miejsce gdzie przechodzili przez płosz wdrapał się na drzewo lecz nim postawił nogę na szczycie ogrodzenia obejrzał się za siebie i wykrzyknął przestraszony wdrap się na drzewo obu swoim towarzys się woko jak tyko poz na to Konary rozzo ich że właśnie teraz kiedy już niem za ogrodzeniem złapani chłopcy w czerwonych kosach hałaśliwi Zbliż się uciekinierów w Milcz przeca wśród zielonych niczym jakieś wikie pzy i znów Odezwał się seic ten sam który w oranżerii odwrócił od nich uwagę oddziału widziałem jak przeskoczyli przez płot widocznie ten był najgłupszy ponieważ z reguły najgłupszy czyni najwięcej hałasu prz to bez przerwy właśnie on coś wykrzykiwał czerwoni którzy byli dobrze wygimnastykowane chwili przeskoczyli przez płot fer przechodził przez ogrodzenie ostatni a nim to uczynił zgasił latarni wywa się na parkan przy tym samym drzewie na którego szycie siedziały TR ptaszyska i wtedy z Nemeczka z którego Kapała woda niczym z dziurawego okapu kilka kropel spadło na kar Zaczyna padać krzyknął wytarł szyj i zeskoczył na ulicę są tam rozległo się z ulicy i wszyscy pobiegli we wskazanym przez seben kierunku była to kolejna jego pomyłka Boka zresztą nawet zauważ Obaj chłopcy przestraszyli się i zaczęli uciekać czerwoni pędzili za nimi z dzikim rykiem hałas zamil dopiero gdzieś w dalekiej uliczce peryferyjnej dzielnicy zeszli z płotu i kiedy ich stopy znów dotknęły bruku ulicy odetchnęli z ulgą [Muzyka] grozi zmęczeni i głodni w pobliskim domu sierot którego okna przyjaźnie rozjaśnia mrok ulicy zadzwoniono akurat na kolację nyg z zimna pośpieszmy się powiedział stój odezwał się bok pojedziesz do domu tramwajem Masz tu są pieniądze więcej przybie miedziaka z aniołkiem na szczęście które przechowy w płec płach w sumbo się grajcarów ty potrzeb było na bilet jen cak nic nie wiedział o zdradzie był więc rad i Wesół Uważaj staruszku powiedział gdy Boka spojrzał na niego włożył dwa palce w usta i przeraźliwie gwizdnął z całych sił jak tylko można najgłośniej potem spojrzał na kolegów z zadowoleniem przez cały wieczór zbierało się to we mnie powiedział zers miną już się nie pod zów wył godzinę i chłopcy w klasie zaczęli pakować książki Pan profesor zrz dziennik i stan na katedrze zawsze usłużny Prymus nauczyciela i pó włożyć palto siedzący w różnych z na pież tros patr zwiadowczy Mia złożyć sprawozdanie z wyprawy do ogrodu botanicznego o tym że wyprawa się udała i przewodniczący Chłopców z Placu Broni dzielnie zwiał Czerwone Koszule Wszyscy już wiedzieli ale chłopcy ciekawi byli szczegółów wyprawy przygód obami wywali słowa na ten temat pl zwykle co mu ślina na język przyniosła i okropnie przy tym Blowa opowiadał o jakichś dzikich zwierzętach z którymi spotkali się w ruinach zamku w ogrodzie botanicznym mówił że Nemeczek omal nie utonął w stawie że czerwoni siedzieli na wyspie wokół olbrzymiego płonącego stosu wszystko mu się przy tym pl i swoją tajemniczością jeszcze podsyca ciekawość gdy Pytano go o wydarzenia odpowiadał z powagą Nie wolno mi nic powiedzieć albo też Zapytajcie naszego przewodniczącego wszyscy okropnie zazdrościli nemeczkowi który mimo że był tylko szeregowcem wziął udział w tak wspaniałej wyprawie panwie podporucznicy i porucznicy culi że po tych wydarzeniach szeregowy Nemeczek stanie się ważniejszy od n Niektórzy nawet zaczęli głosić że malca niezwłocznie awansują na oficera i na placu poza czarnym psem Słowaka Hektorem nie będzie już żadnego szeregowca nim jeszcze profesor r opuścił klasę Boka podniósł do góry dwa palce iż wiedzą o co mu chodzi o dr na placu już chcieli wychodzić z klasy Kiedy nastąpiło coś nieoczekiwanego profesor zatrzymał się na stopniu katedry zaczekajcie powiedział natychmiast zapan przestrachem profesor dalej następujące nazwiska Richter Koln Barabasz Lesik Nemeczek odczyty kolejno odpowiadali obecny obecny profesor r schował kartkę do kieszeni i zaed aż ział dlaczego nas wzywa Dlaczego mamy zostać czego od nas chce takie pytania zadawali sobie Wezwani przez profesora chłopcy a ponieważ tak się złożyło że wszyscy wyczy byli z Placu Broni Więc cała klasa natychmiast zgromadzi zwróci swoich podkomendnych wobec tego spotykamy nie o ze względu na T nieprzewidziany szkolny zalud się w mgnieniu oka z innych klas również wychodzili Uczniowie na cichym przed chwilą korytarzu zapanował gwar tłok wzajemne przepychanie się wszyscy ze szkoły patrzyli za nim z zazdrością mó spokojnie iść do domu Po kilku minutach oczekiwania otworzyły się drzwi pokoju nauczycielskiego i z z mlecznej szyby wyłoniła się wysoka szczupła sylwetka profesora r Wejdź Powiedz Izy pierws w pokoju nauczyło chłopcy w śmiertelnej cisze stanęli wokół długiego zielonego stołu ostatni z wchodzących ostrożnie zamknął za sobą drzwi profesor r usiadł na głównym miejscu przy stole i spojrzał na chłopców czy wszyscy są tak z dołu z podwórza dobiegł radosny gwar spieszących do domu uczniów nauczyciel zamknął okno i w dużym pokoju z półkami pełnymi książek zapanowała głucha złowroga cisza po dłuższej chwili przerwał ją głos nauczyciela dowiedziałem się że założyliście jakieś Stowarzyszenie dlatego was tu wezwałem podobno ta wasza organizacja nazywa się związkiem kitowców ten który m o tym poinformował wręczył mi listę członków tego związku czy to prawda że należycie do tego związku nikt nie odpowiadał PR w wiedzieć Kto założył ten związek kiedy jasno i wyraźnie oświadczyłem że nie pozwalam na zakładanie żadnej ale to żadnej organizacji Nikt jednak nie odpowiadał po długiej ciszy odezwał się wreszcie jakiś zalękniony profesorow Czy ty nie potrafisz się sam zgłosić ależ tak potrafię odpowiedział cichutko To dlaczego nie przyznałeś się od razu na to pytanie biedny w nie znalazł odpowiedzi profesor r zapalił cygaro i wypuścił kł No to po kolei powiedział Po pierwsze Powiedz mi o jakich kitowców chodzi prę aem że ledwo było słychać poł to jest właśnie Kit A cóż to takiego zapytał nauczyciel kit to kit to taka masa którą przykleja się szyby do ram okiennych szklarz wkłada szyby w ramę i potem przykleja kitem A my to wydłub PCI i profesorze to jest związkowy kit nauczyciel uniósł brwi ze zdziwienia co takiego zapytał nabrał nieco odwagi to jest kit zebrany przez członków związku powiedział a zarząd mnie właśnie powierzył jego przechowywanie poprzedni kolo przechowywał kit bo on jest naszym skarbnikiem ale u niego kit wych bo go nigdy nie żł więc ten kit trzeba żuć tak w Mo jaen łem kac właśnie bo zgodnie z naszym statutem prezes powinien przynajmniej raz dziennie ruć związkowy kit żeby nie stwardniał załamał się wybuchnął płaczem i polując dodał A teraz właśnie ja jestem prezesem napięcie wzrosło WWA zapanowała cisza nauczyciel spojrzał gdzie to zebraliście zaczął trajkotać tak gorliwie jakby wierzył że swoim szczerym wyznaniem wyru kolegów z opresji Poproszę p Myśmy to uzbierali przez cły miesiąc naprzód to ja łem ale wtedy ten K był mniejszy Pierwszy kawałek przy od tego się wy z okna aż Paznokcie sobie rozkł potem ktoś wybił szybę w auli więc całe popołudnie czekałem aż przyjdzie szklarz a on przyszedł dopiero o 5 ja go wtedy Poprosiłem żeby dał mi trochę kitu Ale on nic nie odpowiedział po prostu nie mógł mówić bo on miał całą paszczę kitu nauczyciel surowo zmarszczył brwi jak ty się wyrażasz zwierzę ma paszcze nie człowiek Przepraszam usta miał peł kitu boit podszedłem Poprosiłem że po mią WZ posed a kied pos Zaz wem ale nie dla siebie le naszego związku związku i również się rozpłakał Przestań płakać powiedział profesor r kóry zdenerwowani mios ró kurtki nie omieszkał zauważyć w widać profesora rak mocno zaciągnął się cygarem wtedy elegancik decydował zachować się tak Jak zwykli to czynić rzymscy bohaterowie i jak wczoraj na placu broni postąpił Boka więc godnym krokiem wystąpił przed oblicze profesora nauc w profesor Skądś z domu odpowiedział stłukłem szybkę w zbiorniczku do kąpieli w klatce do ptaków mama kazała to zaraz naprawić a ja wydłubał potem kit i woda wypłynęła na dywan kiedy kanarek zaczął się kąpać Ale po co taki kanarek ma się kąpać na przykład w ogóle się nie kąpią są brne i wcale to nie przeszkadza profesor Pochylił się na swoim krześ i pogroził nie rezonu bo ci zaraz zepsuje ten twój dobry humorów dalej pochwał jeszcze wytarł nos i zapytał A co mam jeszcze mówić skąd wzięliście resztę kitu cele Właśnie przed chwilą powiedział i związek dał mi raz 60 grajcarów na C Toż profes pod a więc również kupowaliście kit nie odp tylko Mój ojciec jest lekarzem i przed południem jeździ fiakrem do pacjentów raz zabrał mnie za sobą a ja z okna wydłubał kit bo był bardzo miękki No to związek dał mi s Żebym sam się tym fiakrem przejechał Więc po południu wsiadłem i pojechałem aż na urzędnicze parcele po drodze wyd Kiedy spadem S odezwałem się do ciebie a ty mi nie odpowiedziałeś pochylił głowę i ze smutkiem odparł nie mogłem bo miałem paszczę pełną kitu i znów się załamał i znowu zaczął płakać ponownie się zer nauc wsta i Zac przechadzać się po pokoju ładna sprawa a k był prezesem usłyszawszy to pytanie błyskawicznie uspokoił się przestał płakać i dumnie uniósł głowę oświadczył ja A kto był skarbnikiem colne Oddaj pieniądze które wam zostały II wowa wszyst co trzy pred wszystkim wydobył forinta i 43 grajcary potem dwa znaczki pocztowe po pi grajcarów kartkę pocztową dwa znaczki Skarbowe o wartości jednej korony każdy os nowych stalówek i jedną kolorową kulkę nauczyciel SPN na widok pieniędzy i dokładnie przeliczył skąd braliście pieniądze składek członkowskich co tydzie każdy płci składki A po co były wam potrzebne Pieniądze wpłacali składki d zasady zrezygnował bowiem jako prezes z pensji ile miał dostawać tej pensji Grajów tygodniowo ja przyniosłem znaczki pocztówkę Barabasz a znaczki Skarbowe Richter nauc richy spadłeś Przyznaj się chłopiec bez słowa skinął potwierdzają głową cóż to za deprawacja kim jest twój ojciec nauczyciel był wstrząśnięty i z dezaprobatą kręcił głową mój ojciec doktor Ernest Richter jest adwokatem ale Najpierw to ja ukradłem ojcu ten znaczek ale później Bałem się że ojciec zauważy więc związek dał mi jedną koronę żebym odkupił znaczek i podrzucił ojcu na biurko lecz właśnie wtedy ojciec mnie przyłapał na gorącym uczynku to znaczy nie wtedy kiedy zabierałem znaczek ale wtedy kiedy go ukradkiem chciałem oddać zdrowo mi przył na surowe spojrzenie profesora Richter natychmiast popra dołem tocan poło na biur Oj str g i pyu ten Zac ukradłem nie chciałem się przyznać bo znów bym dostał po buzi więc powiedziałem że to kaj dał mi ten znaczek i wtedy tatuś powiedział natychmiast oddaj kajowi bo on na pewno gdzieś ukradł Więc ja zaniosłem z powrotem znaczek kowy i dlatego teraz nasz związek ma dwa znaczki przestawimy pieczątkę naszego związku to i pieczątkę macie gdzie ta pieczątka Barabasz jest naszym strażnikiem pieczęci przyła więc kolej na Barabasza teraz On wystąpił do przodu posłał mordercze spojrzenie postawił na nauczycielskim stole nauczyciel obejrzał pieczątkę napis brzmiał związek kitowców Budapeszt 1889 profesor r stłumił uśmiech i znów pokiwał głową cego chz panie profesorze wydusił siebie Barabasz ja złożyłem przysięgę że raczej oddam życie niż pozwolę odebrać sobie pieczęć nauczyciel schował pieczątkę do kieszeni cisza powiedział ale Barabasz nie chciał pogodzić się z tym faktem Jak tak to proszę również zabrać chorągiew to ią macie odwied naucz kiesz i wyją chę na kawałku drutu t chorągiewkę podobnie sztandar Chłopców z Placu Broni wykonała siostra Cąkała czerwono-zielona io na niej napisane związek kitowców Budapeszt 1889 przys ndy niewolnikami nie by nauczyciel co to za ptaszek pisze priamy przez szy k to napisał nikt nie odpowiedział nauczyciel grzmiący głosem powtórzył Kto to napisał nagle wpadł na pewien pomysł Po co dalej sypać kolegów przysięgamy przez s napisał Barabasz ale niby dlaczego miałby nauczyci nic nie powiedział a Chłopcy zaczęli teraz mówić jeden przez drugiego panie profesorze Barabasz powi to nawę nieład strony powied zł barwi zawsze jak nie ma pieczę to zzu przerwał dyskusję profesor r już Ja was nauczę związek ulega natychmiastowemu rozwiązaniu i żebym więcej nie słyszał o niczym podobnym z zachowania dostaniecie wszyscy obniżony stopień a we będzie miał obniżone o d stopnie bo on był prezesem związku Przepraszam skromnie zaznaczył we akurat ja byłem w tym momencie k mieliśmy prezes na mią stwierdził nauczyciel jutro wszyscy zostaniecie w szkole do dr już Ja nauczę a teraz możecie iść do dom do widzenia panie profesorze zawołali chórem i ruszyli w stronę drzwi wykorzystał chwilowe zamieszanie żeby zrobił niewinną minę to nie dostaniemy z powrotem naszego kitu nie I kto z was ma jeszcze kit ten niech go natychmiast odda jeśli się dowiem że któryś z was zatrzymał kit to zastosuję najsurowsze karę po tych słowach wystąpił do przodu Lesik który dotąd milczał jak głaz wyjął z ust kawałek kitu i z bólem serca doklei go brudnymi rękoma do związkowej bryły to wszystko że nael sięgnął po kapelusz niech no tylko jeszcze raz usłyszę że założyliście jakiś związek marsz do domu chłopcy w milczeniu wymyk się chyłkiem z pokoju nauczycielskiego i tylko jeden z nich odezwał się cicho Do widzenia panie przed związek Sam chłopcy spojrzeli na siebie ze smutkiem zrelacjonował całe przesłuchanie czekając na korytarzu boce ten odetchnął z ulgą Bardzo się przestraszyłem powiedział bo już myślałem że ktoś zdradził nasz plac broni TR OK kiedy was przesłuchiwano szyba była dopiero co wprawiona i pokazał kawałek świeżego kitu który przed chwilą wydrapał z okna wszyscy spojrzeli z podziwem wowi zabłysły oczy jeśli znów mamy kit to znów istnieje nasz związek przeprowadzimy zebranie związku na placu na placu na Placu Broni krzyknęli wszyscy i ruszyli pędem do domu na schodach rozległ się okrzyk który był hasłem Chłopców z Placu Broni szedł powoli samotnie nie miał powodów do radości cały czas myślał o gerebie o zdrajcy gerebie którego widział chodzącego z latarnią po wyspie w ogrodzie botanicznym Boka wrócił do domu wciąż pogrążony w rozmyślania bar przyszedł chyba prosto od stołu bo żł jeszcze skórkę po ogromnej PD chleba przyczaił się też przy furtce na żeby dać mu kuksańca stanowczo za dużo nazbierało się kwi na kcie kiedy byli już w komplecie wezwał ich pod sąg a I sam zdąż mu odć był zdania że wbrew zakazowi należy utrzymać związek Barabasz natychmiast zaprotestował On dlatego tak mówi bo teraz jest jego kolej żeby był prezesem Ja natomiast uważam że dość już tego związku kitowców wy wszyscy po kolei jesteście prezesami A my nic tylko żujemy ten kit mnie już wstę do tego bierze prezes pan sekretarz powi POW i zadzwonił kupionym za dwa grajcary dzwoneczkiem alez który w związku kitowców pełnił funkcję sekretarza głos nagle uwiązł w gardle spostrzegł bowiem pod jednym z songów Gereba nikt nie wiedział o gerebie tego co on i b tylko oni dwaj widzieli go na własne oczy pamiętnego wczorajszego wieczoru g skradał się między Sągi drzewa w kierunku małej budki której mieszkał Słowak ze swoim psem ncz czuł że jego obowiązkiem jest śledzić zdrajcę i nie odstępować go ani na krok Boka powiedział nemeczkowi że do czasu spotkania na placu Gere nie może zorientować się że Widziano go jak siedział z czerwonymi koszulami na wyspie przy latarni Niech myśli że nikt niczego nie podejrzewa co idzie do Słowaka więc odezwa się w te słowa dziękuję panie prezesie ale swoje przemówienie wygłos kiedy indziej Przypomniało mi się że mam coś bardzo ważnego do załatwienia znów potrząsnął małym dzwoneczkiem pan sekretarz rezygnuje z głosu w tym momencie pana sekretarza już nie było pędził bez wad ul tam skul Mar I gł co w kierunku bramy tartaku omal nie został przejechany przez załadowanie wyła się przez bramę mały żelazny komin głośno pył i dymił kłębami białej pary Piła parowa w tartaku świca że aż hej ostrzegając Nemeczka ostrożnie ostrożnie nie się bę ostrożny odwiedz i min biak skę polano w kierunku Słowaka da sklej z deski spadzisty I niemal dotykał s który stał za budką wdrapał na s i położył na brzuchu wystawił ostrożnie głowę i ceka na to co się teraz stanie cego mó chcie od Stróża tartaku może podch pod choćby nie wiem co miało się później z nim stać Och jaką chwałę przyniesie mu ten czyn jakże dumny będzie że to właśnie on wykrył nową zdradę kiedy tak czekał i rozglądał się wokół nagle zobaczył Gereba szedł powoli i ciągle oglądał się jak ktoś kto boi się że go śledzą i dopiero gdy Przekonał się że nikt się za nim nie skrada odważnie ruszył przed siebie Słowak spokojnie siedział na ławeczce Przed swoją budką Jana na widok pies podwał się szczeknął kilka razy ale gdy zorientował się że to ktoś tutejszy ułożył się znowu na swoim miejscu podszedł tak blisko do Słowaka że dach zakrył ich przed oczami Nemeczka wychylić głowę i widzieć co się na dole dzieje raz i drugi trzasnęły pod nim deski a wtedy zło serce w piersiach ale C się dalej aż wysadził wreszcie głowę poza skraj dachu Gdyby w tej chwili w podszedł do Słowaka i przyjaźnie zagadał Dzień dobry Jan Dzień dobry odpowiedział Słowak nie wyjmując faj podszedł bliżej przyniosłem cygara J na te I wcisnął je stróżowi w rękę Przemknęło przez myśl dobrze zrobiłem że wlazłem czegoś ch skoro zaczyna od cygar i usłyszał jak powiedział do Słowaka do ważą sprawę i dostan za to jeszcze więcej cygar i kieszeni C garść aż pokręcił głową ze zdumienia chce go namówić do jakiegoś wielkiego świństwa jeśli przy aż tyle cygar pomyślał oczywiście Słowak z radością wszedł do budki a za n za gerebem do środka WS Cry pośliznąć się do środka nim oni zamknęli za sobą drzwi budki bo drzwi zamknęli bardzo starannie meko przypomniała się bajeczka o tym jak Baba Jaga z krogulczy nosem zamienia Królewicza W czarnego kundla i dałby 20 jedynymi szeregami na placu zamiast Babi z pomz przyszedł zupełnie ktoś inny a mianowicie pewien chrząszcz z mocnymi jak stal uchami Otóż mały kornik który wraz z całą swoją rodziną [Muzyka] przycisnął ucho do jednej z takich desek i zaczął nasłuchiwać początkowo ze środka dobiegały jedynie stłumione głosy ale wkrótce z radością stwierdził że rozumie każde słowo prowadzonej w buce rozmowy mwi ty za to musi coś zrobić odpowiedzi zaburza głos Jana A co miałbym zrobić Nic wielkiego trzeba tylko przepędzić z placu chłopców nie wolno pozwalać żeby grali w piłkę i rozrz Sągi przez kilka Stróża trzeba ich przepędzić tak niby dlaczego bo chcą tu przyjść inni chłopcy a są to bardzo bogaci chłopcy i wtedy Będziecie dostawali Jano tyle cygar ile dusza zapragnie i pieniądze też to poskutkowało pieniądze też Powiedz przepł klamka zkr drzwi Wyszedł na dwór alez nie było już wtedy na górze niczym kot zsunął się z dachu zeskoczył na równe nogi i już pędził między Sągi w stronę placu był rozgorączkowany i czuł że w tej chwili losy wszystkich któryś z chłopców odezwał się jeszcze nie przyszedł gł niczym Wicher należało natychmiast zawiadomić bę o tym co się stało trzeba szybko działać żeby chłopcy nie zostali wypędzeni ze swojego królestwa kiedy w biegu minął ostatni jzy panz w biegu dał znak ręką że nie może się zatrzymać gdyż ma jakąś nie cierpiącą zwłoki sprawę panie sekretarzu krzyknął za nim żeby wzmocnić wagę wezwania gwizdnął i energicznie potrząsnął dzwoneczki ek wojskowym tonem wę szeregowy stój jak rozkaz To rozkaz musiał się zatrzymać ostatecznie był pod porucznikiem małego aż dławiła wściekłość ale cóż było robić skoro powołał się na swoją oficerską organizacja i wybraliśmy nowego prezesa chłopcy z entuzjazmem wznieśli okrzyk na cześć nowego prezesa ży tyko Barabasz ironicznie się uśmiechając powiedział dawny prezes ciąg złożę na dochowanie tajemnicy bo gdyby profesor r o tym się dowiedział w tym właśnie momencie Nemeczek zobaczył składającego się wśród sąg Gereba Jeśli gerebowi uda się teraz ujść to koniec ze wszystkim koniec z fortecami koniec z placem broni gdyby Boka przemówił teraz gerebowi do sumienia to może zmienił on jeszcze swe zamiary poprawił sięz niemal płakał ze złości przerwał wypowiedź prezesa Panie prezesie ja teraz nie mam czu ja muszę iść zapy surowym tonem Czyż pan sekretarz czegoś się bał A może pan sekretarz boi się tego że jeśli wykryją nasz związek to wówczas i pan zostanie ukarany ale nie zwracał już na prezesa uwagi patrzył w stronę Gereba który ukrył się wśród sów i czekał aż chłopcy wreszcie stąd odejdą z zarę iczy przeleciał przez Plac i wybiegł na ulicę wśród obradujący zapadło milczenie po chwili tej grobowej ciszy rozległ się równie grobowy głos prezesa wszyscy Szanowni zebrani członkowie widzieli zachowanie się erka oświadczam zatem WZ i wobec że jestem tak jest zagrzmiało walne zebranie a jeszcze dodatkowo krzyknął i zdrajcą Richter bardzo się zdenerwował i poprosił o głos Proponuję aby tego tchórza który opuścił nas w trudnej sytuacji zdjąć ze stanowiska sekretarza wykluczyć Ze związku i wpisać do tajnej księgi protokolarne jako zdrajcę brawo za tli zdrajcę pozbawia go funkcj sekretarza i wyklucza Ze związku panie protokolanci obecny zgłosił się Lesik Proszę umieścić w protokole że walne zebranie uznało za zdrajcę i proszę wpisać jego nazwisko małymi literami wśród zebranych rozległ się szmer w myśl statutu związk i ogromy Kulfon wpisał Nemeczek jest zdrajcą w taki oto sposób związek kitowców pozbawił Nemeczka honoru natomiast Nemeczek lub jak k woli Nemeczek Boka wpadł do bramy i niemal zderzył się z boką powiedział osły Boka A co ty tutaj robisz Nemeczek ciężko dysząc opowiedział o tym co słyszał i co widział po czym Złap bokę za kurtkę przynagla do pośpiechu po chwili razem już Biegli w stronę Placu Broni Czyś ty naprawdę to wszystko słyszał i widziałem jeśli się pospieszy to może go złapiemy przy Klinice musieli się jednak zatrzymać biedny Nemeczek zaczął gwałtownie kaszleć oparł się o ścianę bieg powiedział Biegnij dalej sam ja ja tu się wykaszanie skoni i akurat w tym samym momencie kiedy znaleźli się na rogu otworzyła się mała furtka w parkanie pośpiesznie opuszczał Plac gwałtownie złapał B Za ramię Patrz właśnie wychodzi b zwinął dłonie WB iczy śmiech ostro zabrzmiał wśród kamieniczek g po prostu wyśmiał Obaj chłopcy stali nieruchomo jakby im nogi wrosły w ziemię zniknął z oczu czuli że wszystko przepadło nie odzywając się do piłę chłopców a potem rozległo się gromkie zawołanie to członkowie związku kitowców wiwatowali na cześć nowego prezesa tam na placu nikt jeszcze nie wiedział że oto ten mały kawałek ziemi być może przestał już do nich należeć a przecież ta pięć nieurodzajne ziemi Ten skrawek wciśnięty między dwie Pesie kamien stanowi bezkresną przestrze w zależności od ich dziecięcej wyobraźni zmieniał się przed południem w amerykańską pri a po południu w węgierską puszczę w deszczu stawał się morzem a zimą biegunem północnym słowem był zawsze tym czego wymagały Chłopi marzenia niezmiennie służył wspaniałej zabawie widzisz powiedział Nemeczek oni jeszcze nic nie wiedzą Boka opuścił głowę nic nie wiedzą powtórzył cicho Nemeczek jednak wierzył w mądrość boki póki miał przy sobie rozważnego i dojrzałego kolegę nie tracił nadziei przestraszył się naprawdę dopiero wówczas kiedy w oczach boki zobaczył pierwszą łzę i usłyszał jak przewodniczący jak sam przewodniczący i wódz Chłopców z Placu Broni zapytał Z głębokim smutkiem I co my teraz zrobimy rozdział pi d dni później w czwartek kiedy w ogrodzie botanicznym zapadał już smok dwóch stojących na mostku wartowników stanęło na baczność na widok zbliżającej się ciemnej postaci prezentuj broń krzyknął jeden z wartowników na T komendę obaj unieśli w górę włócznie ze srebrnymi ostrzami w których odbiła się poświata księżyca oddawali honory swemu dowódcy który szybkim krokiem przechodził przez mostek Czy są już wszyscy zapytał wartowników fer Tak jest panie Kapitanie też przyszedł był pierwszy Panie Kapitanie dowódca zasalutował w milczeniu na co wartownicy znów odpowiedzieli uniesieniem włóczni w górę w ten sposób Czerwone Koszule prezentowały broń na małej Polance wyspy zebrali się już wszyscy chłopcy od zebranym honory zasalutował i powiedział musimy się pospieszyć chłopaki spóźniłem się trochę natychmiast zabieram się do roboty Zapal latar przed przyjściem dowódcy nigdy nie wolno było Zapalać latar i ceroni usiedli nikt się odzywa wszyscy cz aż przemówi wód Czy ktoś ma coś do zameldowania zapytał zgłosił się mów melduje posłusznie że z naszego Arsenału zginęła czerwono-zielona chorągiew którą pan kapitan zdobył na Placu Broni zbjm zaraz po wyjściu poszedłem do Arsenału żeby sprawdzić czy to maaw i włócznie znajdują się na swoim miejscu wszystkie co do jednego były w Arsenale Brakowało tylko tej małej chorągiewki ktoś ją musiał ukraść czy widziałeś ślady stóp tak wczoraj wieczorem jak zwykle zgodnie z regulaminem wyspałem piaskiem wnętrze ruin i kiedy dziś przyszedłem zobaczyłem ślady małych stóp które prowadziły od szczeliny prosto do miejsca gdzie leżała chorągiewka i potem z poem doj tra c ś tak zupełnie małych o wiele mniejszych niż Wera który ma Znacz najmniejszą nogę zaległa cisza to znaczy że ktoś obcy wtargnął do Arsenału powiedział dowódca I to ktoś z Placu Broni wś Placu Broni wyznaczyli kogoś kto miał nam wykraść sztandar Czy wiesz coś o tym jak widać awansował już na zawodowego szpiega podniósł się nic o tym nie wiem Dobra możesz siadać WSC byy na wyspie a mimo to przeciwnicy wywiesili na tym drwie czerwoną kartkę sprytni i my nie potrafiliśmy ich złapać pobiegliśmy za dwójką nieznajomych chłopców aż na urzędnicze parcele i dopiero tam wyszło na jaw że oni bez powodu uciekali przed nami a my ich bez powodu gonili wywieszenie tej kartki na naszej wyspie jest dla nas hańbą i dlatego terad kiedy woń ponownie się podł Zdaj sprawę z tego co zdziałał Wydawało mi się Zac lekko zmieszany że może najlepiej byłoby zdobyć ten teren bez walki pomyślałem tak bo przecież kiedyś ja też tak ostro spojrzał w oczy że słowa uwił w garder odezwał się głośno swoim głębokim głosem który potrafił zmrozić krew w żyłach tym którzy narazili się dowódcy nie jak widzę ciągle to zabierze żadnego Słowaka żadnego przędzenia stamtąd tych chłopaków i żadnych podstępów wszyscy milczeli spuścił oczy podniósł się jeśli tchurz to fora ze dwora powiedział Szeregów to nie będzie już d ni nigdzie miejsca podniósł wic głowę i zdobył się na odwagę nie jestem tchórzem jestem z wami trzymam z wami Przysięgam wam wierność dobra zgodził się AC ale z jego miny widać było że nie darzy GBA sympatią Jeśli chcesz z nami zostać musisz złożyć przysięgę na nasze prawo jestem powi podaję Od dziś masz U nas stopień pod porucznika sez da ci włócznie i to Machał i wpisze twoje nazwisko do naszego tajnego rejestru A teraz słuchaj nie można dalej odwlekać sprawy na jutro wyznaczam dzień natarcia jutro po południu wszyscy spotykamy się w tym miejscu połowa naszego oddziału wtargnie od strony ulicy Marii i zajmie Fortecę część oddzia wej przez otwartą furtkę od strony Ula prę Wedy na zch fortec musimy mieć Plac do gry w piłkę i zdobędziemy go choćby nie wiem co się działo wszyscy zerwali się ze swoich miejsc Niech żyje krzyknęli chłopcy w czerwonych koszulkach i wysoko unieśli w górę swoje włócznie dowódca nakazał cis pod zich był na wyspie wtedy kiedy przypi do drzewa t kartkę to w ciemnościach nie mógł rozpoznać czyli jutro po południu spokojnie możesz do nich pójść całkiem spokojnie nie będą ci nic podejrzewać nie A jeśli nawet podejrz wszyc w tym momencie rozł się nagle dźwięczny donośny głos nieprawda są tacy czerwoni spojrzeli po sobie fer ze zdumieniem zapytał Kto to powiedział nikt się nie odezwał WT dźwięczny głos odezwał się ponownie są tacy teraz już wyraźnie usłyszeli że głos dobieg z złazi mały jasnowłosy chłopiec kiedy zeskoczył na ziemię z ostatniej gałęzi spokojnie oczyścił ubranie wyprostował się z godnością i spojrzał prosto na zdumiony chłopców w czerwonych koszulach wszyscy byli do tego stopnia zaskoczeni tym niespodziewanym pojawieniem się małego gościa że nikt słowem nawet nie pisnął Gereb zbladł jak Kreta Nemeczek powiedział z przestrachem a mały chłopiec odpowiedział to to właśnie ja i nie szukajcie tego k Zab waszego Arsenału chorągiewki Chłopców z Placu Broni bo to ja ją zabrałem O tu ją mam i to ja mam takie małe stopy mniejsze od stó wer i wcale nie musiałem się odzywać mogłem siedzieć cicho na drzewie i czekać aż stąd pójdziecie bo i tak sied Czekaj bratu poż że wśród Chłopców z Placu bronią Odważni nawet ja Nemeczek szeregowiec a więc jestem podsłuchałem całą waszą naradę Odzyskałem naszą chorą I proszę bardzo możecie teraz zrobić ze mną co chcecie możecie mnie zbić wyrwać chorągiew Ale naprzód musicie wykręcić mi ręce bo dobrowolnie przemawiając tak z wypiekami na twarzy wyciągnął ręce w jednej dłoni ściskał małą chorągiewkę chłopcy w czerwonych koszulach oni mieli z podziwu wszyscy patrzyli ze zdumieniem na Jasnowłosa który jakby prosto z nieba spadł między ich Szeregi i teraz z podniesioną głową głosem donośnym i śmiałym rzucał im w twarz wyzwanie i czł się tak silny Jakby mógł pokonać całą ich armię włącznie z siłacz i ferim na czele pastorowie pierwsi odzyskali zimną krew podeszli do małego Nemeczka i z obydwu stron złapali go pod ręce młodszy pastor stojący po prawej stronie już zabierał się do wykręcenia nemeczkowi ręki z chorągiewką kiedy wielką ciszę przerwał głos fiego aca stać Zostawcie go paste zdziwieniem spojrzeli na wodza Zostawcie podoba mi się ten chłopiec jesteś odważny neczek Czy jak się tam nazywają Oto moja ręka wstąp do nas do czerwonych koszul neczek przecząco potrząsnął głową nigdy powiedział hardo głos miał drżący ale nie ze strachu tylko ze zdenerwowania blady z wyrazem niezwykłej powagi w oczach powtórzył raz jeszcze nigdy śmiech Trudno nie mam zamiar cię namawiać jak nie to nie Jeszcze nigdy nikogo nie zapraszałem do nas wszyscy którzy tu są sami się o to prosili ty byłeś pierwszym któremu to zaproponowałem A jeśli nie chcesz twoja sprawa i odwrócił się doczka plecami co mamy z nim zrobić zapytali oboj pastorowie dow nie silne łapy ale mały zacisnął zę an pisnął gotowe zameldował pastor wszys z napięciem czekali co Teraz nastąpi jaką to straszliwą karę wymyśli wszechwładny fer stał na to straszny słabeusz nie wypada go bić ale wykąpe Czerwone Koszule wybuchnęły głośnym śmiechem roześmiał się też Śmiali się pastorowie se podrzucił w górę czapkę Aer skakał jak głupie nawet g chał pod drzewem i w całym tym towarzystwie tylko na jednej twarzy Malowała się po właś dziś matka zabroniła mu wychodzić ale jasnowłosy chłopczyk nie mógł wytrzymać o godzinie 3 wymknął się z domu i p3 aż do wieczora siedział na szczycie drzewa ale za żadne skarby nie chciał się teraz odezwać bo I co miał powiedzieć że jest przeziębiony zaczęliby się jeszcze głośniej śmiać i też miałby się z nimi tak jak teraz się śmieje tako opz oboe zanurzy płytkiej wodzie STW pastwie byli okrutni jeden z nich trzymał Nyczka z tyłu za ręce drugi złapał za karg wcisnęli go do wody po szyje i w tym momencie wszyscy na wyspie zaw ze szczęścia czerwoni tańczyli z radości na brzegu podrzucali czapki do góry i wydaw rwała ciszę maj wysp zanurzony w wodzie pozyczek smutno spoglądał na brzeg wyglądał jak jakaś biedna żaba a na brzegu na szeroko rozstawionych nogach stał głośno rechoczą wreszcie pastorowie puścili go icz wygolił się zastawą kiedy ujr w ociekający i zabłocony ubraniu wesołość wybuchła ze zdwojoną siłą woda lała się mecz z kurtki a GY potrząsnął ramionami z rękawów sło jak z konewki wszyscy odskoczyli a on niczym pinczerek otrząsa się z wody prgo się w szyderstw żaba Napiłeś się dowoli dlaczego sobie nie poły nie reagował na te kpiny gorzko się uśmiechał i wygładza mokrą kurkę wtedy podszedł do niere i szc zęby w szer uśmiechu i kiwając głową zapytał No i co dobrze było podniósł na niego swoje duże niebieskie oczy i odparł dobrze powiedział cicho i już Głośniej dodał było mi znacznie lepiej niż tobie Kiedy stałeś na brzegu i wyśmiewał ze słabszego i Wolałbym siedzieć w tej wodzie po szyje nawet do Nowego Roku niż knuć Z wrogami moich przyjaciół wił wśród nich Na tej wyspie i choćbyście mnie zapraszali przy pochlebiasz nam naszą ziemię to będziemy na was czekać i pokażę wam że kiedy będzie nas 10 to zup inaczej Teraz jestem samwo było mnie pokonać silniejszy zawsze wygrywa pastorowie Ukradli mi moje kulki w ogrodzie muzealnym bo byli silniejsi łatwiej stawać przeciwko jednemu ale ja nie żałuję możecie mnie nawet zabić jeśli wam się tak podoba nie musiałem przecież włazić do tej wody wystarczyłoby przystać do was ale ja tego nie chciałem możecie mnie utopić zł na śmierć ale ja nigdy nie będę zdrajcą jak ten ktoś kto stoi wśród was o tam w tym momencie wyciągnął rękę i wskazał na Gereba któremu śmiech uwiązł w gardle Światło latarni padało na ładną jasną głowę Nemeczka oświetlił ociekające wodą ubranie odważnie dumnie i ze spokojem patrzył Nemeczek gerebowi prosto w oczy a tenc Jakiś ogromny ciężar nazy spia i SP głowę w tym momencie wszyscy umilkli zapadła cisza niczym w kościele wyraźnie było słychać jak z ubrania neczka spadają na twardą ziemię krople wody milczenie przerwał głos neczka czy mogę odejść nikt mu nie odpowiedział Zapytał więc raz jeszcze nie zbije mnie mogę odejść a ponieważ nadal nikt niewiedzę WS ujący na miano prawdziwego mężczyzny stojący przy moście dwaj wartownicy którzy widzieli wszystko co zaszło patrzyli w Milka nie śmieli nawet dotknąć kiedy wszedł na most rozległ się grzmiący głęboki głos AŚ wcz Ob i podo włócz nikt nie odzywał się jedynie ostrza włóczni błyszczały w poświacie księżyca słychać było kroki idącego przez most neczka potem i one ucichły i dobiegał już tylko chlupot jakby ktoś szedł w butach pełnych wody na Pol spuszcz Wedy podszedł blady jak g usiłował wyć coś pod nosem Słuchaj ja naprawdę zaczął ale fer odwrócił się do niego plecami wtedy ruszył do stojących ciągle nieruchomo chłopców i zatrzymał się przed starszym pastorem słuch odwróci doba plecami co jescze bardziej zbiło tropu nie wiedział co począć wtedy odezwał się złowionym głosem jak widać mogę sobie odejść dalej panowało milczenie wię ruszył t samą drogą którą przed chwilą szedł na meczek ale nikt nie stawał przed nim na baczność nikt nie prezentował broni kiedy wyspie stronę starszego pastora Podszedł do niego stanął twarzą w twarz i cicho zapytał to ty zabrałeś mu kulki w ogrodzie muzealnym pastor równie cicho odpowiedział tak ja czy twój młodszy brat był wtedy z tobą i zrobiliście tak A czy ja nie mówiłem że czerwonym koszulom nie wolno zabierać kulek słabym dzieciom pastorowie milczeli nikt bowiem nie śmiał sprzeciwić się ACO dowódca surowo zmierzył ich od stóp do głów po czym spokojnym nieznoszącym sprzeciwu głosem powiedział do wody pastorowie patrzyli na niego nie rozumiejąc o co chodzi Nie rozumiecie tak jak stoicie w ubraniach teraz wy macie się wykąpać A kiedy na jednej czy drugiej twarzy spostrzegł uśmiech dodał kto będzie się śmiał z pastorów ten też się zaraz wykąpie na te słowa wszystkim przeszła Ochota do śmiechu spojrzał na pastorów i pagli ich ostrym tonem no szybciej wykąpać się po szyj raz dwa po czym zwrócił się do oddziału w tył zwrot Nieć się czerwoni wykonali wł zwrot i odwrócili plecami st fer też się odwrócił żeby nie widzieć w jaki sposób pastorowie wymierzają sobie karę pastorowie zaś z rezygnacją powoli weszli do stawu i posłusznie usiedli w wodzie zanurzając się aż po szyj Chłopcy nie widzieli tego słyszeli tylko plusk wody fer obejrzał się żeby zobaczyć czy Obaj chłopcy rzeczywiście zanurzyli się w wodzie dopiero wtedy wył rozkaz złożyć bro naprzód marsz i wyprowadził swój oddział z wyspy wartownicy zgasili latarni i dołączyli do oddziału który wojskowym krokiem przerowa przez most i znikł w gąszczach ogrodu botanicznego obaj pastorowie wygram się ze stawu spojrzeli na siebie wsadzili jak zwykle ręce do kieszeni i ruszyli do domu przez całą drogę nie zamienili ze sobą słowa kedy Nazajutrz ó Chłopcy zaczęli kolejno po cichutku wsuwać się przez furtkę na plac broni zaraz przy wejściu na wewnętrznej stronie płotu dostrzegali wielki arkusz papieru przybity do desek czterema ogromnymi gwoździami była tuszem aeryn zdanie krwisto czerwone wezwanie brzmiało następująco odezwa zagraża nam wielkie niebezpieczeństwo od dziś Ogłaszam ostre pogotowie Czerwone Koszule chcą nas zaatakować i wypędzić z placu Niech każdy wypełni do końca swój obowiązek przewodniczący w tym dniu nikt nie miał ochoty na grę w palanta piłka spokojnie odpoczywała w kieszeni Richtera ponieważ właśnie do jego obowiązków należało przechowywanie sprzętu nazwy i wielokrotnie po a nawet razy czytali pełne entuzjazmu słowa kilku chłopców nauczyło się na pamięć odezwy i bojowym tonem recytowała ją ze szczytu któregoś z sów inni słuchali w dole tych słów z rozdziawiony ustami po czym biegli pod parkan jeszcze raz czytali by w końcu samemu wdrapać się na jedną z twierdz i stamtąd wygłos wszyc grozi poważ niebezpieczeństwo skoro bok zdecydował na taki kok i osobistym podpisem opatrzył ważki dokument chłopcy znali już niektóre szczegóły tu i tam Wymieniano nazwisko Gereba ale nikt nie wiedział jak to jest naprawdę Boka z różnych powodów uważał za stosowne utrzymać w tajemnicy sprawę Gereba między prz że na rę zuda ogrodu Botanic zadnie się na sam środek wrogiego obozu i wywoła straszliwą aferę o tym wszystkim przewodniczący dowiedział się dopiero dziś przed południem po lekcji łaciny kiedy w suterenie której podczas przerwy woźny sprzedawał chleb z masłem odwołał go przewod Poch zdenerwowanie wpłynęło jesk podniecenie członków związku kitowców w którym to związku doszło do rozłamu powodem było wyschnięcie związkowego kitu wysechł popękał i tym samym stał się bezużyteczny ponieważ nie nadawał się już do dalszego ugniatania było to ni prz odez pas zlekceważył swoje obowiązki łatwo też odgadnąć kto najj piętnował niebo prezesa oczywiście Barabasz chodził od jednego chłopca do drugiego i w ostrych słowach opowiadał o Niwie nowego prezesa jego zabiegi przyniosły skutek Zgoda sprawa placu nadzwyczajne zebranie złam dopiero jutro Barabasz jednak awanturował się dalej nie zgadzamy się Wygląda na to że pan prezes się boi może ciebie się boję co nie mnie lecz walnego zebrania domagamy się aby jeszcze dziś Odo walan kiedy od furtki rozległo się zawołanie Chłopców z Placu Broni wszyscy spojrzeli w tamtą stronę Przez furtkę wkroczył Boka koło niego kroczył Nemeczek z szyją owiniętą wielkim szydełkowym szalem z czerwonej włóczki przybycie przewodniczącego przerwało dyskusję raptownie wyraził zgodę No dobra Jeszcze dziś przeprowadzimy zadam i go tysiącem pytań i Barabasz pospieszyli więc w tamtą stronę b nakazał milczenie a po chwili w pełnej skupienia ciszy przemówił chłopcy przeczytaliście już odezwę i wiecie jak wielkie niebezpieczeństwo koszu chcą jutro zaatakować zapanował ogne poruszenie nikt bowiem nie spodziewa się że jutro dojdzie do wojny jut powtórzył bok i w związku z powyższym z dniem dzisiejszym Ogłaszam stan wojenny każdy zobowiązany jest do bezwzględnego posłuszeństwa wych zwierzchników a wszyscy oficerowie w mnie Nie myślcie że to będzie dziecinna zabawa Czerwone Koszule to silni chłopcy jest ich wielu walka będzie bardzo zacięta ale nie chc nikogo zmuszać i dlatego Oświadczam że jeśli ktoś wolałby nie brać udziału w wojnie niech się teraz zgłosi zapanowała Martwa cisza nikt nawet nie drgnął wtedy Boka powtórzył kto nie chce brać udziału w wojnie niech wystąpi Czy naprawdę nie ma takich i nagle wszyscy krzyknęli jednym głosem nie ma wobec tego Dajcie słowo że jutro będziecie tu o dr chłopcy po kolei podchodzili do boki i dawali słowo że stawią się na zajutrz z wszelką pewnością b każdemu podał rękę a potem znów się odezwał gromkim głosem Kto jutro nie stawi się na placu ten zostanie uznany za podłego wiarołom noga jego tutaj więcej nie postanie jeśli się pokaże przędz go kijami wtedy Lesik wystąpił z szereg Panie przewodniczący Wszyscy jesteśmy z wyją po tych słowach zapanowała śmiertelna cisza Wszyscy byli ciekawi co się stało z GB ale Boka nie należał do ludzi którzy odstępują od raz powziętego zamiaru nie zamierzał potępiać GBA za jego plecami chciał to zrobić tylko w przypadku złapania go na gorącym uczynku obecności chłopców Co się stało z gerebem powtórzyło pytanie kilku chłopców żey bit Nim jednak wydam rozkazy jest jeszcze jedna rzecz do zrobienia jeśli są między wami niesnaski i kłótnie to trzeba je teraz zakończyć ci którzy są skłóceni muszą się pogodzić znów zapanowała cisza No i co zapytał przewodniczący nie ma wśród was kłótni O ile wiem zaczął niepewnie No mów to barabaszem czy to prawda Barabasz zarumienił się tak powiedział bo nie dał mu dokończyć bo to Barabasz natychmiast się Pogódźcie krzyknął b bo inaczej obu was wyrzucę walczyć i zwyciężać można tylko wtedy jeśli panuje Zgoda obaj wiecznie skłóceni ze sobą chłopcy podeszli do boki i chcąc nie Panie przewodniczący o co chodzi chciałbym o coś zapytać tak o to że jeżeli Czerwone Koszule nas nie zaatakują to żebym to żebym znów mógł się gniewać znajem bo Boka spojrzał na niego tak jakby chciał go zabić wzrokiem Skończ z tym Barabasz a teraz się szeregowy Proszę mi podać plan wojenny posłusznie sięgnął do kieszeni i wyjął arkusz papieru był to plan który Boka wymyślił dziś południu rozłożył plan na kamieniu i chłopcy przycupnę wokół każdy Z zaciekawieniem oczekiwał Słuchajcie uważnie i patrzcie cały czas na ten szkic jest to mapa naszego państwa według meldunku naszych Zwiadowców nieprzyjaciel zaatakuje nas jednocześnie z dwóch stron od ulicy Pawła i od ulicy Marii idziemy po kolei te dwa kwadraty w które wpisane są Litery a i b oznaczają dwa bataliony które będą bronić furtki batalion a składa się z trzech ludzi pod dowództwem wea skład Batalionu B również wchodzi trzech ludzi pod komendą lesika wejścia od strony Marii będą broniły także dwa bataliony dowódcą Batalionu c jest Richter a Batalionu d colne a dlaczego nie ja Kto to powiedział odezwał się surowym głosem Boka przyznał się Barabasz znowu ty Jeśli jeszcze raz się odezwiesz postawi ci przed trybunałem wojennym siadaj Barabasz zamruczał coś pod nosem usiadł Boka zaś objaśniał dalej czarne punkty oznaczone literami f i cyframi to fortece zaopatrzymy je w piasek także do obsady każdej twierdzy Wystarczy dwóch ludzi bo piaskiem jest łatwo walczyć zresztą fortece są tak blisko siebie że jeśli jedna zostanie zaatakowana to z drugiej też będzie można bombardować nieprzyjaciela fortece numer 1 2 i 3 będą bronić placu od strony ulicy Marii A fortece numer 4 pi i 6 dow Batalionów dobiorą sobie po dwóch ludzi zrozumieliście tak jest zabrzmiało z godnym chórem chłopcy z otwartymi podziwu ustami wpatrywali się w precyzyjnie przygotowany plan działań wojennych niektórzy wymow notesy i Gor dalej Boka Teraz dopiero mogę wydać właściwy rozkaz Niech każdy pilnie słucha kiedy wartownik siedzący na szczycie parkanu da znać że zbliżają się Czerwone Koszule wtedy bataliony a i b otworzą furtkę jak to otworzymy furtkę tak otworzycie ją my nie zamkniemy się wcale przed nimi tylko Podejmiemy otwarty bój niech oni naprzód wejdą na plac a potem my ich z placu przędz a więc otworzycie furtkę wskie oddzia kiedy już wszyscy wejdą do środka zaatakuje w tym samym momencie fortece 4 5 i 6 rozpoczną bombardowanie nieprzyjaciela piaskiem takie jest zadanie bojowe armii broniącej naszego placu od strony ulicy Pawła jeśli wam się uda to wygna ich od razu jeśli nie to przynajmniej nau druga armia broniąca placu od strony ulicy Marii otrzymuje znacznie trudniejsze zadanie Richter i kolnej uważnie słuchać bataliony c i d wyślą Zwiadowców na ulicę Marii kiedy druga grupa czerwonych koszul pojawi się na ulicy oba bataliony ustawi się w szyku bojowym Gdy jednak nieprzyjaciel wejdzie przez dużą bramę wówczas oba bataliony rzucą się do pozornej ucieczki patrzcie na mapę Widzicie batalion C twój batalion Richter cofnie się do wozowni bok wskazał palcem miejsce na mapie o tu rozumiesz rozumiem natomiast batalion dne schroni się do budki Starego Jana teraz skupcie się bo nadchodzi decydujący moment i patrzcie uważnie na mapę Czerwone Koszule obejdą wtedy tartak z lewe TR które natychmiast rozpoczną bombardowanie w tej samej chwili oba bataliony wypadną z ukrycia jeden z wozowni drugi z Budki Jana i zaatakują nieprzyjaciela od tyłu wrogowie znajdą się wówczas W pułapce jeżeli będziecie dzielnie walczyli zmusimy ich do poddania się wtedy zagna ich do budy i tam zamkniecie potem wasze bataliony pospiesz na pomoc walczącym batalionom a i b batalion C zaatakuje nieprzyjaciela spod budki Jana a batalion po okrążeniu sąg spod fortecy numer 6 załogi fortec 1 i 2 przejdą zaś do fortec 4 i 5 i wzmocnią bombardowanie wówczas wszystkie bataliony a b c i d utworzą jeden front i rozpoczną natarcie w kierunku furtki przy ulicy Pawła w tym czasie Wszystkie fortece będą ponad naszymi głowami bombardować nieprzyjaciela który będzie stanie przeciwstawiać nm połączonym sił uzal wyć chustkami i podrzucać czapki zdjął z szyi czerwony szal jego zachrypnięty głos dołączył do ogólnej wwy Niech żyje dowódca Niech żyje odpowiedzieli ale bok nakazał cisze jeszcze jedna sprawa troje osob rozkaz k zapy k będzie adiutantem Nemeczek kilku chłopców spojrzało po sobie członkowie związku kitowców zaczęli się nawet trąca bok w bok na znak że należałoby się temu sprzeciwić rozległy się głosy powiedz No ty Powiedz dlaczego ja Ty mów aż to w cie walania związku kitowców kiedy bok stracił cierpliwość i krzyknął do lesika dość tego Milcz nie interesują m te wasze głupoty Nemeczek będzie moim adiutantem i kropka kto piśnie na niego choćby słówko ten stanie przed trybunałem wojennym adem wodza jesc tyko kierownictwo związku kitowców cicho szeptał między sobą na ten temat twierdzili że to obraza związku że wstyd i że w czasie wojny nie wolno powić tak ważnej funkcji temu kogo walne zebranie uznało za zdrajcę i czy nazwisko wpisano czarnej księgi małymi literami gdyby chów odc przejęci że nie padło ani jedno słowo komentarza kiedy wszystko było już ustalone Boka wydał rozkaz a teraz biegiem na wyznaczone pozycj przeprowadzimy manewry chłopcy błyskawicznie rozbieg się nie opuszczajcie posterunków póki nie otrzymacie Now opiekuńczy szy szalem jesteś bardzo przeziębiony wdzięcznością spojrzał na swego przyjaciela i opił szyj czerwonym włóczkowy szalem tak starannie że wystawał mu tylko czubek nosa był posłuszny bozym starszemu bratu potem zł przerwa dow w pół zdania Przepraszam cię bardzo powiedział ale przedtem chciałbym ci coś powiedzieć zmarszczył brwi co takiego przed chwilą członkowie związku kitowców Daj spokój przerwał nie przewodniczący też poważnie traktujesz te wygłupy prze tym co mówią o mnie ale nie chciałbym żebyś żebyś i ty mną gardził coś ty dlaczego miałbym tobą gardzić z zwojów czerwonego szala dobiegła płaczliwa odpowiedź bo oni uznali mnie za za zdrajcę za zdrajcę ciebie tak mnie No to zą KC SKS odie stba a oni natychmiast wykorzystali ten zbieg okoliczności i uznali że uciekł dlatego żeby nie wstępować do tajnego związku No i ogłosili go zdrajcą bez czci honoru A w gruncie rzeczy Stało się tak dlatego że spry szg Czy icie gdy wpisali jego nazwisko małymi literami do czarnej księgi wysłuchał wszystkiego bardzo cierpliwie i zamyślił się na chwilę martwiło że niektórzy z jego kolegów są tacy głupi b był mądrym chłopcem Nie zdawał sobie jeszcze sprawy doświadczeń serdecznie spojrzał na małego blondynka Słuchaj erno powiedział Rób dalej swoje i nie przejmuj się Dobrze teraz przed rozpoczęciem wojny nie mogę się dłużej nad tym zastanawiać ale zaraz po wojnie wezmę się Ja do nich a ty pędź galopem do fortec numer 1 i 2 i przekaż im rozkaz żeby natychmiast przeszli do fortec 4 i pi chcę wiedzieć ile im to zabierze czasu szeregowiec stanął na baczność i zasalutował Chociaż w tym samym momencie ze smutkiem pomyślał że oto wskutek wojny opóźni się wyjaśnienie tej przykrej sprawy która zaciążyła na jego honorze zdławić i po żołniersku zameldował rozkaz i galopem popędził w stronę fortec wznosił się za nim obłok kurzu adiutant zniknął za Sągi z których szczytów wychylał się zmierzwione głowy chłopców patrzyli na wszystko uważnie a na ich twarzach malowało się takie s Jakie maluje się na obliczach żołnierzy przed bitwą o czym wiemy z opisów odważnych korespondentów wojennych będących znawcami psychiki ludzkiej Boka pozostał sam jeden na środku placu docierał to wprawdzie hałas uliczny Ale mimo to Boka miał wrażenie że znajduje się nie w sercu wielkiego miasta lecz gdzieś bardzo daleko na obcych ziemiach na wielkiej rów gzie jutro rozegra decydująca losach Narodów bitwa chopcy w milczeniu zajmowali wyznaczone miejsca i czekali na dalsze rozkazy Boka Zdał sobie sprawę że teraz wszystko zależy od niego Czuł że ma wpływ na przyszłość i powodzenie tej małej społeczności od niego zależą dalsze losy wesołych popołudni wypełnionych grą w piłkę i przeróżnymi zabawami i czuł się dumny z faktu że podjął się oto tak ważnego zadania tak powtarzał sobie w duchu Ja was obronię rozejrzał się po ukochanym placu po czym spojrzał stronę smaku wesoło pkc bą jak dzisiejszy dzie niczym nie różnił się od poprzednich jakby nie istniało zagrożenie jakby los chłopców nie wisiał na włosku Boka czuł się niczym wielki wód przed decydującą bitwą pomyślał o Napoleonie wyobraźnią wybiegł w przyszłość jak to żołnierzem i gdzieś kiedyś będzie naprawdę dowodził umundurowany oddziałami wojska na polu bitwy będzie walczył nie jak tu i teraz o mały Plac ale o tą ogromną ukochaną połać ziemi o ojczyznę A może zostanie lekarzem który codziennie prowadzi trudną i uporczywy wiosenny Zmierzch Boka otrząsnął się z zadumy głęboko westchnął i ruszył w stronę sąg forteczny zał chłopcy dostrzegli że zbliża się dowódca właśnie układali w rzędach Bomb z piasku ale przerwali zajęcie i węży się na baczność dowódca zatrzymał się nagle w pół drogi i obejrzał za siebie chwilę nasłuchiwał po czym odwrócił się i szybkim krokiem podszedł do furtki w płocie ktoś stukał do furtki Boka odciągnął otworzył furtkę i aż cofną ze zdumienia przed nim st to ty bok powiedział z zakłopotaniem b nie był w stanie wyć słowa powoli wszedł i zamknął za sobą furtkę bok ciągle jeszcze nie wiedział o co gerebowi chodzi spostrzegł że GB nie jest tak pewny siebie jak zwykle był blady i smutny rękoma nerwowo poprawiał kołnierz i wyczuwało się że chce coś powiedzieć ale nie wie od czego Zac przerwa przyszedłem żeby pomówić z tobą teraz Boka odzyskał głos spokojnym i poważnym tonem rzekł Nie mam ci nic do powiedzenia najlepiej będzie jeśli zaraz wyjdziesz tą samą furtką przez którą wszedłeś ale g Nie ruszał się Słuchaj boka przeszedłem na stronę czerwonych koszul ale teraz jestem tu nie jako szpik lecz jako przyjaciel b odezwał się cichym głosem to wykluczone ty już nie możesz być naszym przyjacielem GB opuścił głowę był przygotowany na ostre wymówki liczył się z możliwością wyrzucenia go ale nie spodziewał się że Boka będzie z nim rozmawiać tak spokojnie i chłodno bardzo go to zabolało bardziej nawet niż gdyby został uderzony ze smutkiem przyszedłem żeby naprawić swój błąd to niemożliwe powiedział b ale ja żałuję Bardzo żałuję i odniosłam waszą chorą w którą zabrał fer którą ncz odzyskał te chorągiew którą potem pastorowie wyrwali meczowi z rąk to mówiąc wyciągnął z kieszeni małą czerwono zieloną chorągiewkę Boys prawdziwy sztandar o który w ogniu bitwy toczyła się zacięta walka I to właśnie było w tej chorągiewce piękne chorągiew sami odbierzemy czerwonym koszulom powiedział bok a jeśli nie uda nam się tego dokonać to i tak wszystko przepadło I tak będziemy musieli stąd odejść pójdziemy w rozsyp przestaniemy się spotykać więc nie chcemy od ciebie i ciebie również potrzebujemy i zostawić GBA samego ale ten chwycił go za Brzeg kurtki Janosz powiedział zdławiony głosem przyznaję zawiniłem wyrządziłem wam wielką krzywdę ale teraz Chcę naprawić swój błąd Przebacz mi ale odparł Boka ja już ci przebaczył i Przyjmiecie mnie z powrotem to niemożliwe za k smz do nie płac nie chc żebyś się mazał idź do domu i daj nam spokój przyszedłeś do nas bo czerwonych koszul straciłeś zaufanie schował chusteczkę do kieszeni i usiłował nadrabiać miną No dobrze powiedział odchodzę już mnie więcej nie zobaczycie ale Daję ci słowo że nie dlatego przyszedłem że Czerwone Koszule wzgardził inny był powód A jakiż to nie powiem może sam się dowiesz Ale dla mnie to nic dobrego przewodniczący spojrzał zdumiony Nie rozumiem teraz nie mogę ci tego wyjaśnić wyjął Gere i ruszył w stronę furki zatrzymał się przy niej i jeszcze raz odwrócił naprawdę nie mam o co prosić żebyście przyjęli mnie z powrotem naprawdę to trzasnął ją za sobą Boka wahał się chwilę po raz pierwszy w życiu musiał być wobec kogoś bez litości i już już gotów był ruszyć za garbem żeby krzyknąć wracaj tylko od tej pory zachowuj się porządnie kiedy nagle coś mu się przypomniało jak to wczoraj na ulicy Pawła Gereb uciekał przed nimi śmiejąc się szyderczo obaj z nemeczkiem stali wówczas na skraju chodnika ze zwieszony nisko głowami a w uszach brzmiał im pełen Pogardy prz Powiedz siebie w duchu b nie zawam to zły chłopak odwrócił się żeby ruszyć w stronę fortec ale nagle zatrzymał się zdumiony na są Stoła jego armia i w milczeniu obserwowała całą scenę rozgrywającą się między obu chłopcami stali tam nawet ci którzy nie stanli zał Forte wą oddech cz wcz na to co się stanie gdy g wyszedł a boka odwrócił się w ich stronę całe tłumione dotąd zdenerwowanie Rozładował się momentalnie jednym wielkim radosnym okrzykiem Niech żyje zabrzmiały dziecinne głosy i czapki poleciały w górę na wiwat Niech żyje nasz wódz i powietrze przeszedł potworny gwizd tak donośny jakiego nie jest w stanie wydać nawet lokomotywa która zebrała w sobie całą parę był to przenikliwy pełen triumfu gwi śie udało mi się wspaniale gwizdnąć b zatrzymał się na środku placu i ze wzruszeniem salutował swojej armi i znów pomyślał o wielkim wodzu Napoleonie to przecież Napoleona tak gorąco Kochała jego stara gwardia wszyscy widzieli scenę jaka przed chwilą się rozegrała i teraz już nikia WWO Wprawdzie nie słyszeli rozmowy między chłopcami Ale wszystkiego można się było domyślić z gestów chłopcy widzieli więc odmowny gest boki wiedzieli że nie podał gerebowi ręki widzieli jak Gereb rozpłakał się i odszedł kiedy raz jeszcze stojąc w furtce odwrócił się i powiedział coś do boki przestraszyli się trochę Lesik szepnął Ojej może mu teraz przebaczy ale kiedy chłopcy dostrzegli że Boka przecząco kręci głową że Gereb w końcu opuszcza plac wtedy ogarnął ich entuzjazm i właśnie dlatego gdy dowódca spojrzał na nich rozległo się gromkie Niech żyje zaimponowało chłopcom że jej dowódca zachował się jak stanowczy mężczyzna mieli ochotę objąć go i ucałować ale czas był wojenny więc mogli wyrażać swoje uczucia tylko krzykiem to też krzyczeli pełną piersią ile sił w płucach i w gardach twardy jesteś staruszku powiedział zum czonakosz ale przestraszył się i natychmiast poprawił przepraszam to staruszku jakoś mi się tak wyrwało Panie przewodniczący zaraz też rozpoczęły się manewry rozlegały się gromkie komendy oddziały pędziły między Sągi drzewa atakowały fortece a bomby z piasku wyły na lewo i prawo wszystko udawało się doskonale okazało się że każdy dobrze zna swoją rolę A to zasadniczo podło wiarę we własne siły zwyciężymy słychać było zewsząd pokonamy ich przędz zwiążemy jeńców złapiemy nawet samego Feriego tylko Boka zachował powagę nie upcie się zwycięstwem jeszcze na to za wcześnie mówił Przyjdzie na to czas po zakończeniu bitwy a teraz kto chce może iść do domu i przypominam Kto jutro nie przyjdzie na plac ten będzie zdrajcą tym samym manewry ale nikt nieść domc Barcy związek kitowców związek kitowców Czego chcesz zapytali go chłopcy walnego zebrania przypomniało się że obiecał zwołać walne zebranie na którym będzie musiał wytłumaczyć się przed członkami z wyschnięcia związkowego kitu zrezygnowany oświadczył No dobra niech będzie Proszę Szanowny stowarzyszonych członków niech się zbior i szanowni stowarzyszeni członkowie wraz z cieszącym się z cudzego nieszczęścia barabaszem ruszyli w stronę parkanu Gdzie miało się odbyć zebranie słuchamy słuchamy krzyknął Barabasz urzędowym tonem zapowiedział otwieram zebranie pan Barabasz prosi o głos chrząknął złowieszczo Barabasz Szanowni zebrani pan prezes Już ja dobrze wiem co mę panu prezesowi Dzięki manewr udało się od na krótko sprawę ale teraz już się nie wym przyszła por Barabasz zam pół kś dobij się furtki a w tym momencie każ kto to może być zapytał Barabasz wszyscy nasłuch po chwili znów rozległo się mocne niecierpliwe stukanie stukają do furtki powiedział trzęsący się głosem kolnej i Wyjrzał przez szparę w płocie po czym ze Zdziwią miną odwrócił się do chłopców to jakiś pan jakiś pan tak z brodą No to mu otwórz otworzył furtkę rzeczywiście zobaczyli elegancko ubranego całą twarz brodę i okpił krok zatrzymał się w progu i głośno zapytał czy to wy jesteście chłopcami z Placu Broni tak odpowiedział chórem cały związek kitowców usłyszawszy to mężczyzna w płaszczu z peleryną podszedł do nich i łagodnie już spojrzał na chłopców zanosiło się na poważną sprawę Lesik trąci Richtera w bok Biegnij Zawołaj bę Richter popędził w stronę tartaku gdzie Boka opowiadał właśnie chłopcom o spraw brodaty pan zwrócił się natomiast do członków związku kitowców Dlaczego wy rzuciliście stąd mojego syna na to wystąpił k bo zdradził nas i przeszedł do czerwonych kosz a kim są czerwone koszule to jest inna grupa chłopców oni spotykają się w ogrodzie botanicznym ale teraz chcą zabrać nam nasz plac bo nie mają gdzie grać w palanta to są nasi wrogowie mój syn wrócił przed chwilą do domu z płaczem długo go wypytywał co się stało ale nie chciał nic wyjaśnić w końcu kiedy surowo zażądałem odpowiedzi odparł że jest podejrzany o zdradę powiedziałem mu biorę kapelusz i natychmiast idę do twoich kolegów człowiekiem nie zniesie tego żeby jego syn zdradzał swoich przyjaciół Tak mu powiedziałem Więc przyszedłem tutaj i odwołuję się do waszych sumień czy mój syn jest zdrajcą czy też nie zapanowała głucha cisza No i jak znów odezwał Oj nie Bójcie się mnie Powiedzcie mi całą prawdę ja muszę wiedzieć czy skrzywdzili bezpodstawnie mojego syna czy też zasługuje on na karę nikt nie odpowiedział nikt nie chciał sprawiać przykrości temu dobrotliwie wyglądając panu który przykładał tak wielką wagę do uczciwości swego syna pan g zwrócił się teraz do kja to ty powiedziałeś że was zdradził musisz mi to udowodnić kiedy was zdradził w sposób jąkać toc k z ty naw k widział k słyszał w tym momencie zza fortecy wyłonili się Boka izek prowadził ich odetchną z Ulą Proszę pana powiedział tam idzie ten mały jasnowłosy chłopiec toczek On widział on krzyknął do Chodźcie szybko zaczekajcie chwilę teraz nie możemy odrzy Nemeczek bardzo się czuje Dostał ataku kaszlu muszę go odprowadzić do domu na dźwięk nazwiska Nemeczka pan w płaszczu z peleryną zwrócił się wprost do chłopca To ty się nazywasz Nemeczek tak odpowiedział cichutko mały bln podem jestem ojcem GBA i przyszedłem tu po to aby się dowiedzieć czy mój syn jest zdrajcą czy też nie twoi koledzy powiedzieli że ty widziałeś i wiesz dokładnie jak to było Opowiedz więc zgodnie z twoim sumieniem czy to prawda czy niecz miał na twarzy gorączkowe wypieki był naprawdę poważnie chory płowa mu skronie miał rozpalone ręce i cały św pan profesor rak kiedy gniewał się na złych uczniów i mnóstwo wpatrzonych w Nemeczka chłopców I wojna I w ogóle tyle emocji i to srogim tonem zadane pytanie Od którego zależał los Gereba Bo jeśli Nemeczek potwierdzi że Gereb jest zdrajcą mów ponagla czarnowłosy mężczyzna powiedz czy mój syn jest zdrajcą wówczas mały jasnowłosy chłopiec z płonącą od gorączki twarzą i nieprzytomnie błyszczącymi oczyma wziął ciężarny io cichutko to przecież śmiało odpowiedział jakby to sam przyznawał się do winy nie proszę pana nie jest zdrajcą wtedy ojciec Gereba z satysfakcją w głosie zwrócił się do chłopców a więc kłom iście członkowie związku kitowców oni mieli ze zdumienia nikt nawet nie pisnął roześmiał szyderczo bry mężczyna wic kłe byłem pewien że MJ syn jest uczciwym chłopcem neczek ledwo trzymał się na nogach pokornie zapytał czy mogę już iść Proszę pana brodacz odparł ze śmiechem Możesz już iść ty małe monal neczek słania się wyszedł na ulicę razem z boką mącił mu się w głowie nic już nie słyszał nie widział przed oczyma wirował mu czarnowłosy mężczyzna ulica szew uszc po chwili odezwał się inny czy mój syn jest zdrajcą i mężczyzna z czarną brodą zaczął się szyderczo śmiać coraz głośniej i głośniej a w tym śmiechu usta rozszerzyły mu się aż do wielkości szkolnej bramy przez którą przez którą Wszedł pan profesor rzek zdjął czapkę komu się kłz zapytał Boka przecież żywej duszy nie ma na ulicy kłam p profes z pośpiesznie ciągnął do domu swego małego przyjaciela a tymczasem na placu podszedł do pana GBA i powiedział proszę pana jest kłamcą myśmy go uznali za zdrajcę i wyrzucili z naszego związku ojciec GBA z zadowoleniem stwierdził Widać to po nim ma obłudny wyraz twarzy co świadczy o nieczystym sumieniu i dom jeszcze jak Boka zasłaniającym się nemeczkiem przeszli koło kliniki na drugą stronę ulicy w tym momencie Nemeczek też już płakał płakał bardzo gorzko i żałośnie z głębi obolałej duszyczki zwykłego szeregowca a poprzez łzy powtarzał wciąż rozgorączkowany ustami wpisali moje nazwisko małymi literami małymi literami wpisali moje biedne uczciwe nazwisko rozdział siódmy nazajutrz podz lek łaciny zdenerwowanie w klasie osiągnęło takie natężenie że naet pan profesor zwróci na to ę chłopcy wiercili się niespokojnie w ławkach byli podnieceni i w ogóle Nie zwracali uwagi na kolegów którzy akurat odpowiadali ten stan ogarnął Zresztą nie tylko Chłopców z Placu Broni Ale w ogóle całą klasę można CW Kos chodziły do szkoły Realnej w dzielnicy jf i oczywiste było że gimnazjaliści życzyli Zwycięstwa chłopcom z Placu Broni niektórzy uważali nawet że od tego zwycięstwa zależy honor szkoły Co się dziś z wami dzieje zapyta bucie myślami w obłokach ale nie dochodził dalej przyczyny zamieszania zadowolił się stwierdzeniem że klasa ma po prostu zły dzień karcący głosem dodał oczywiście jest wiosna więc w głowach wam tylko piłka i kulki nie podoba wam się w szkole no już Ja wam dam nauczkę Ale tylko tak mówił pan profesor r sprawiał wrażenie srogiego A w gruncie rzeczy był człowiekiem łagodnego serca siadaj powiedział do ucznia kóry właśnie odpowiada i zaczął szukać notesie następnego nazwiska w takiej chwili w klasie zawsze zapadała śmiertelna cisza Wszyscy Nawet ci którzy byli dobrze przygotowani do lekcji wstrzymywacz wracające kartki notes chłopcy wiedzieli już nawet na której stronie wpisane są ich nazwiska Kiedy pan profesor przeglądał końc notes Ulą cch profesor przz not wskw chłopcy na r i nauczyciel długo kartkowa notes po czym cicho powiedział nieobecny zagrzmiała cała klasa a jeden z dobrze znanych na Placu Broni głosów dodał jest chory A co mu jest czego nie uważacie na siebie Chłopcy z Placu Broni wymienili porozumiewawcze spojrzenia Oni dobrze wiedzieli z jakich to powodów mały Nemeczek nie uważał na siebie Chłopcy z Placu siedzący w różnych miejscach klasy Jedni w pierwszym rzędzie inni w trzecim a czonakosz co tu dużo mówić w ostatnim znacząco popatrzyli na siebie wszyscy wiedzieli jedno Nemeczek przeziębił się w imię dobrej sprawy mówiąc wprost Nemeczek przeziębił się dla ojczy sked przynajmniej trzykrotnie pierwszy raz przypadkowo po raz drugi z własnej woli honorowo po raz trzeci wreszcie Pod przymusem ale nikt za skarby świata nie zdradził tej wielkiej tajemnicy którą znali właściwie wszyscy włącznie ze związkiem kitowców w łonie tego związku rozpoczęto już nawet starania zmierzające do wymazania nazwisk doona poprawek to znaczy zamienić początkowe litery nazwiska z małych na duże i dopiero potem wymazać całość czy też wykreślić od razu bez żadnych ceregieli a ponieważ kolnej który ciągle jeszcze był prezesem uważał że należy niezwłocznie bez żadnych poprawek usunąć nazwisko noczka z książki przet Barabasz natychmiast zajął inne stanowisko i utworzył frakcję która domagała się stanowczo aby wpierw odć honor nazwisku spó stra chłopców dziś powały dooki zgłasz się koledzy z klas którzy deklarowali pomoc choć nie należeli do paczki b jednak wszystkim odpowiadał tak samo Bardzo żałujemy ale nie możemy przyjąć waszej pomocy sami musimy obronić nasz kraj jeśli nawet czerwoni okażą się od nas silniejsi Pom zainteresowanie było tak ogromne że zgłaszali się nie tylko uczniowie z innych klas o godzinie 1 kiedy wszyscy rozbieg się do domów na obiad straganiarz sprzedający słodycze w bramie opodal szkoły również zaproponował boce swoje usługi paniczu powiedział gdybym przyszedł pomóc to bym sam jeden ich wszystkich wyrzucił Boka uśmiechnął się Dziękuję bardzo sami damy sobie radę Boka śpieszył się do domu w szkolnej bramie koled z klasy otoczyli Chłopców z Placu Broni i udzielali im najrozmaitszych pożytecznych rad byli którzy Pokazywali w jaki sposób należy podstawiać nogę inni zgłaszali się na przeszpiegi a jeszcze inni prosili żeby im pozwolono zobaczyć całą walkę ale nikt nie dostał na to zgody b wydał surowy rozkaz W momencie rozpoczęcia bitwy Należy zamknąć furtkę i otworzyć dopiero wówczas kiedy nieprzyjaciel zacznie się wycofywać rozmowy te trwały zaledwie kilka chwil chłopcy rozbieg się szybko gdyż punktualnie o należało zameldować się na placu 15 po pi okolicy gimnazjum całkowicie opustoszały nawet sprzedawca słodyczy zwijał swój kram i tylko szkolny woźny spokojnie palił fajkę przed bramą robiąc od czasu do czasu zgryźliwe uwagi pod adresem człowieka w tureckim fezie st razem z tą całą waszą śmieci sprzedawca nie reagował jednak na zaczepki woźnego wzruszał tylko ramionami w swoim czerwonym fezie uważał się za ważną osobistość i wcale nie zamierzał się wdawać w rozmowy ze zwykłym woźnym Tym bardziej że zdawał sobie doskonale sprawę że woźny ma rację punktualnie o godzinie 2 kiedy Boka w czerwono-zielone czapce Chłopców z Placu Broni pojawił się w furtce cała armia w szyku wojskowym stała nau leżu chy d bitwy armia z Placu Broni pozostała bez swego szeregowca na placu znajdowali się wyłącznie podporucznicy porucznicy i kapitanowie a szeregowiec jedyny stanowiący trzon armii szeregowiec leżał chory w małym domku z ogródkiem przy ulicy rosch zł działać i wojskowym tonem zaa baczność wszyscy wyży się jak struny bz się dźwięcznym donośnym głosem Niniejszy wiadomym się czyni że składam swoją funkcję przewodniczącego ponieważ jest to funkcja obowiązująca w czasie pokoju Teraz mamy stan wojenny więc przyjmuję stopień Generała była to dla wszystkich wielce przejmująca chwila chwila podniosła po chwili Boka dodał A teraz jeszcze raz Przedstawię wam plan wojenny żeby potem nie było żadnych nieporozumień powtórzył dokładnie przebieg całej akcji i choć wszyscy znali plan na pamięć to przecież ze skupieniem wsłuchiwanie zastąpił chorego AD przez ramię miał przewieszoną trąbkę z żółtej miedzi trąbka została zakupiona za J fora i 4 grajcarów stanowiących wspólny majątek W tej kwocie mieścił się również cały kapitał związku kitowców w sumie 26 grajcarów które naczelny wóz po prostu zarekwirowała to piękna Pocztowa trąbka miała taki sam głos jak prawdziwa trąbka wojskowa Ustalono że trąbk podawane będą tyko sygna wuia szenie na ten sygnał wszyscy powinni skupić się wokół Generała chłopcy nauczyli się tych sygnałów na pamięć podczas wczorajszych manewrów siedzący okrakiem na szczycie płotu wartownik z jedną nogą przerzuconą przez parkan od strony ulicy Pawła wykrzyknął służąca z listem chce wejść na plac A kogo szuka mówi że szuka pana generała Boka zbliżył się do parkanu Przypatrz je się dobrze czy to przypadkiem nie przyszedł na przeszpiegi ktoś z czerwonych koszul przebrany za dziewczynę wartownik przechylił się przez płot tak bardzo że omal nie spadł na ulicę potem zameldował panie generale Melduję posłusznie dobrze się jej przyjrzałem to prawdziwa dziewczyna jeśli prawdziwa to niech wejdzie pod że furę najprawdziwsza DCA w k przybiegła od zy Przyłów powiedziała przykazał że to bardz pna sprawa i że ceka na odpowied bor zaad Jaśnie oświ pana przewodniczące był to wławie nie l a plik kartek różnego formatu znajdowała się w nim kartka wyrwana z zeszytu i arkusik listowego papieru i kawałek kartki z papeterii siostry a wszystkie te kartki i karteluszki zapisano bitym maczkiem po obu stronach bok zaczął czytać kochany Boka wiem wprawdzie że ty nawet listownie nie będziesz chciał ze mną rozmawiać ale ja muszę skorzystać z tej ostatniej już szansy nim zerwę zam spra zasłużyliście w niczym na takie moje postępowanie tym bardziej że przepięknie zachowali się wobec mojego ojca a zwłaszcza Nemeczek który powiedział ojcu że ja was wcale nie zdradziłem mój ojciec tak się ucieszył Kiedy się okazało że ja nie jestem zdrajcą że jeszcze tego samego dnia kupił mi książkę Tajemnicza wyspa Juliusza werna o którą go już od dawna prosiłem a ja t książkę natychmiast zaniosłem w prezencie nemeczkowi i nawet je nie przeczytałem chociaż bardzo chciałem c na drugi dzień ojciec zauważył że nie mam Tajemniczej Wyspy i zapytał gdzie jest ta książka ty nie cnot a ja nie mogłem się przyznać więc ojciec powiedział ach ty łobuzie sprzedałeś ją pewno w antykwariacie poczekaj już nigdy więcej ode mnie nic nie dostaniesz i tego dnia rzeczywiście nie dostałem nawet obiadu Ale wcale nie żałowałem jeśli biedny nyczek nie Winnie za mnie cierpiał to niech i ja trochę pocierpieć bo w innej sprawie pisze wczoraj w szkole Kiedy w ogóle nie chcieli się ze mną rozmawiać Cały czas zastanawiałem się jak mógłbym naprawić swoją winę i wreszcie znalazłem sposób pomyślałem sobie że mogę naprawić błąd w taki sam sposób w jaki go popełniłem i dlatego zaraz po południu Kiedy z takim żalem odszedłem od was bo ty nie chciałeś mnie z powrotem przyjąć ruszyłem prosto do ogrodu botanicznego aby zdobyć dla was ważne wieści naśladując wdrapałem się na wed sied przez całe popołudnie oczywi przyszedłem na wyspę wcześniej kiedy jescze było tam nikogo z czerwonych koszul wreszcie oni się pojawili gdzieś koło godziny i okropnie na mnie wymyślali czego ja na drzewie musiałem wysłuchać ale nic mnie to nie obchodziło bo znów czułem się chłopcem z Placu Broni jednym z was i przestało się liczyć to że mnie wyrzucili bo przecież Meg serca Nie mogliście wyrzucić ono pozostało przy was i możesz mnie wyśmiać ale powiem ci że omal nie Popłakałem się z radości kiedy ferry powiedział A ten Gereb mimo wszystko należy do nich a nie do nas i on nie jest prawdziwym zdrajcą ci Chłopcy z Placu Broni chyba go do nas przysłali na przeszpiegi przeprowadzali walne zebranie a ja usłyszałem każde ich słowo powiedzieli że ponieważ Nemeczek wszystko podsłuchał to oni dziś nie pójdą walczyć bo wy jesteście przygotowani postanowili dopiero jutro przeprowadzić z wami bitwę Ale wymyślili jeszcze i mówili o tym tak cicho że musiałem zejść o dwie gałęzie niżej żeby słyszeć o czym mówią kiedy się poruszyłem zaszły liście A vaner który to usłyszał powiedział A może Nemeczek znów siedzi na tym drzewie ale to był tylko taki żart na szczęście nikt nie podniósł głowy żeby spojrzeć na drzewo Zresztą Gdyby nawet spojrzeli w górę to i tak nic by nie zobaczyli bo na gałęzia są bardzo gęste liście więc postanowili że jadą to przedtem ustalili ty ten plan Musisz znać bozek Wszystko ci powtórzył fer powiedział oni teraz myślą że my zmienimy nasz plan wojenny boczek nas podsłuchał ale my tego planu nie zmienimy właśnie dlatego że oni się spodziewają iż zmienimy tak postanowili potem przeprowadzili ćwiczenia a ja siedziałem na drzewie do pół w największym niebezpieczeństwie bo możesz sobie wyobrazić był Gnie zważyli Lwowie mi całem ścierpły i tak osłabł że gdyby nie poszli oł do domów to spadłby prosto na nich jak dojrzała gruszka chociaż to wcale nie była grusza ale to tylko taki sobie żart Liczy się to czego się dowiedziałem poł zlazł z drzewa i pobiegłem do domu A po kolacji musiałem odrabiać przy świecy łacinę bo straciłem przecież całe popołudnie teraz drogi Boka tyko jedno cę proszę uwierz mi że wszyst napisem tye szczerą prawdą Nie myśl że jest to jeszcze jedno kłamstwo i że chc was wyprowadzić w błąd jako szpieg czerwonych koszul Piszę list dlatego że chcę wrócić do was i chcę zasłużyć na wasze przebaczenie Będę waszym wiernym żołnierzem nie będę żałował swojej decyzji nawet jeśli mnie zdegraduj i odbierzesz rangę porucznika wrócę do Was równie chętnie jako szeregowy Tym bardziej że teraz ze względu na chob emeczka nie macie w swoim wojsku żadnego szeregowca jeśli nie liczyć psa Starego Jana ale Hektor też chyba teraz nie jest szeregowcem tylko psem wojennym A ja jestem chłopakiem i mogę być dobrym szeregowym jeśli teraz ostatni raz przebaczył byś mi I przyjął z powrotem to ja natychmiast przyszedłbym do was i walczył razem z wami w jutrzejszej bitwie a w czasie walki postaram się naprawić wszystkie swoje błędy bardzo cię proszę daj mi znać przez ma czy mogę do przyjść C też nie chci żebym przychod gdybyście zgodzili to zarazę odwi w bramie przy ulicy Pawła 5 twój Wierny Przyjaciel kiedy doszedł do ostatnich zdań listu zrozumiał że g nie kłamie że chce wymazać swoją winę i warto go przyjąć z powrotem przywołał Więc swojego adiutanta adiutanci rozkazał zatrąb trzeci sygnał niech wszyscy zbiorą się zdziwieni tym że generał ich wzywa widok boki spokojnie stojącego w miejscu dowodzenia ośmielił ich jednak i po chwili cała armia znów stała przed generałem w karnym szyku b odczytał chłopcom i zapytał czy przyjmiemy go z powrotem prę powi żeby nci służącej Mar gapiła się na stojącą W szyku armię na czerwono-zielone czapki na uzbrojenie ale po chwili szybko wybiegła przez furtkę Richter zawołał b kiedy już zostali sami Richter wystąpił z szeregu oddaj pod budzie nie sądzę żeby do tego doszło Ale ostrożności nigdy nie zawadzi Spocznij dziś jak Słyszeliście nie będzie bitwy wszystko co planowaliśmy na dzisiaj przekładamy na jutro a że przeciwnik nie zmienia swego planu więc u nas również Wszystko pozostaje po staremu Boka chciał mówić dalej ale furtka której po wyjściu Mari nikt nie zamknął otworzyła się z trzaskiem i naczym raj wpadł zarz stojącą w szeregu armię natychmiast spoważniał podszedł do boki i wśród ogólnego napięcia zasalutował na głowie miał czerwono zelon czapkę Chłopców z Placu Broni wyprężony na baczność powiedział panie generale melduje się posłusznie w porządku powiedział Boka całkiem zwyczajnie jesteś przydzielony do Richtera na razie jako szeregowy Zobaczymy jak Spisz się w czasie bitwy być może odzyskasz swoją rangę czy WS najs zabrz tym coan zmazać swoją winę A my mu przebaczyli i musimy mu pomóc także zabraniam o tym mówić i uważam sprawę za zakończoną chłopcy słuchali w milczeniu każdy mówił sobie w duchu Boka jest naprawdę mądry zasługuje zown sił okrakiem na płocie gwałtownie przerzucił nogę do środka był tak przerażony że dopiero po chwili wyjął panie generale nieprzyjaciel nadchodzi b błyskawicznie doskoczył do furtki i zamknął zasuwę wszyscy spojrzeli ś zów okłamałeś Zumi nieb wydobyć słowa chwycił go za ramię Co to znaczy ryknął b dopiero teraz trudem próbował odpowiedzieć może może zauważyli na tym drzewie i chcieli zwieść wartownik jeszcze raz Wyjrzał na ulicę po czym zes pod furtki otwor i śmiało wysed na ul czerwoni rzeczywiście nadchodzi ale było ich tylko trzech Bracia pastorowie i seic kiedy zobaczyli b wyciągnął kki białą chorągiew i zaczął nią wymachiwać już z daleka krzyknął jesteśmy posłańcem doś to tyko połowie zą chorągwią Przepraszam biedny g odetchnął z ulgą przez przypadek wpadł w tarapaty ale i wartownik dostał za swoje a ty krzyknął niego Boka dobrze się Przypatrz na drugi raz zanim ogłosz alarm Zachowałeś się jak strachliwy zając wymiem za sgam drzewa ostatnia czerwono-zielona czapka zniknęła z pola widzenia w tym samym momencie kiedy zastano do furtki adiutant otworzył zasuwę i na plac weszli posłowie wszyscy trzej w czerwonych koszulach i czerwonych czapkach oparł swoją włóczni o parkan na znak że w cie pertraktacji nie użyje broni i poszli w jego ślady a w swojej gorliwości posunął się tak daleko że położył na ziemi również trąbkę starszy pastor wystąpił krok do przodu żeby przedstawić misję z którą przyszli czy mam zaszczyt rozmawiać z naczelny jestem dowódczej Misi przys żeby IMI wodza fer wypowiedzieć wojnę kiedy pastor wymienił nazwisko wodza czerwonych koszul posłowie podnieśli ręce do czapek i oddali mu honory b i jego towarzysze przez uprzejmość również zasow pastor mówił dalej nie chcemy zaskoczyć przeciwnika przyjdziemy jut doład to wszystko co mamam powiedzenia prosimy odpowiedź bok zdawał sobie sprawę że jest to bardzo ważna chwila głos mu trochę Drżał przyjmujemy wypowiedzenie wojny odpowiedział Musimy tylko ustalić reguły nie chcę żeby wywiązała się zwykła bijatyka My też nie chcemy powiedział ponuro Pastor i swoim zwyczajem opuścił nisko głowę Proponuję przyjąć ziemi obiema łopatkami ten jest pokonany i odpada z walki ale może walczyć dalej na dy b z piasku zgad się zgadzamy włóczniami Nie wolno ani uderzać ani k dozwolony tylko fechtunek tak jest przyjmujemy nie mamy wam nic więcej do powiedzenia Boka zasalutował A delegacja czerwonych koszul oddała mu honory pastor jednak znów się odezwał Muszę was jeszcze o coś zapytać nasz dowódca polecił nam dowiedzieć się o zdrowie Nemeczka słyszeliśmy że zachorował Jeśli to prawda to Chcielibyśmy go odwiedzić ponieważ okazał się niezwykle odważny a my takiego przeciwnika bardzo szanujemy mieszka na ulicy rakosz zasowa wców uniósł białą chorg starszy pastor wył komendę odmaszerować i trójka posłów opuściła na ulicy słyszeli sygnał trąd to generał wzywał do siebie swoją armię aby opowiedzieć co się wydarzyło delegacja czerwonych kosz śpieszny krokiem maszerowała w stronę ulicy ros i zatrzymała się dopiero przed domem w którym mieszkał żeby się jescze zapyt stojącą w bramie dziewczynkę czy mieszkanie tak odpowiedziała dziewczynka i zaprowadziła chłopców do ubogiego mieszkania na parterze któ zajmowali rodzice na drzwi znajdowała się mała pomalowana na niebiesko blasz tabliczka z napisem andraszek krawiec wątła Jasnowłosa kobieta bardzo podobna do swego syna albo Raczej odwrotnie do której syn był bardzo podobny zaprowadziła chłopców do pokoju w którym leżał szeregowiec sebenicz wchodząc wysoko podniósł białą chorągiew A starszy z pastorów wystąpił krok do przodu feren przysyła Pozdrowienia i życzę ci żebyś jak najszybciej wyzdrowiał małeczek blady i wymizerowany leża na poduszce zier kiedy bdzie wozek posmutniał to ja nie będę mógł przyjść powiedział markotnie posłowie nic nie odpowiedzieli kolei podawali rękę a groźny pastor wyraźnie wzruszony rzekł Nie gniewaj się za tamto pod zę bą chorągiew i wszyscy trzej posłowie wyszli do kuchni tam zatrzymała ich z płaczem matka Nemeczka wy wszyscy wszyscy jesteście takimi dzielnym dobrymi chłopcami tak kochacie mojego biednego małego synka na siebie filiżanka czekolady była wielce smakowi rzeczą Ale mimo to Starszy pastor wystąpił krok naprzód i po raz pierwszy Nie opuszczając nisko głowy jak to miał w zwyczaju z godnością oświadczył Dziękujemy bardzo ale nie zasługujemy na czekoladę naprzód marsz i odmaszerować więc na pauzie chłopcy z przygnębieniem wyglądali przez okna na dwór obawiali się że deszcz pokona obie walczące strony ale w południe przestało padać i przejaśnia lekki Wiosenny wiatr lepszą pogodę na bitwę trudno było sobie wymarzyć piasek nagromadzony w fortec stał lep kacze God w szkole rozpoczęła się nerwowa krzątanina wszyscy pędzili do domu i już za kwadrans druga cała armia zebrała się na placu niektórzy wyciągali z kieszeni zebrany z obiadu chleb i dojad go chłopcy byli dziś znacznie spokojniejsi wczoraj nie wiedzieli jeszcze co ich czeka pojawienie się posłów wyjaśniło sytuację przestali się denerwować i w pełnym pogotowiu Czekali na bitwę wiedzieli już kiedy nadciągnie wróg i w jaki sposób będą z nim walczyć wszyscy płonę wojennym zapałem i pragnęli jak najszybciej znaleźć się w ogniu walki w ostatniej chwili w planach wojennych boki zaszła istotna zmiana po przyjściu na plac chłopcy ze zdumieniem stwierdzili że przed fortecami numer 4 i 5 wykonano głęboki rów co bardziej strach natychmiast pomyśleli że to nieprzyjaciel przygotował jakąś zasadzkę i pobiegli do boki Widziałeś ten rów widziałem kto go wykopał Jano dziś o świcie na moją prośbę po co bo zmieniłem częściowo nasz plan wojenny bok zajrzał do notatek przywołał dowódców Batalionów a i b i zapytał widzicie ten rów widzimy wiecie co to jest szaniec tak dokładnie pred nieprzyjacielem i dopiero we właściwym momencie ruszyć do walki plan wojenny zmienia się o tyle że wasze bataliony nie będą stały przy furtce od strony Pawła doszedłem do wniosku że to nie byłoby dobre Wy obaj razem ze swoimi batalionami ukrycie się w okopie kiedy jedna z Armii nieprzyjaciela wejdzie przez furtkę od ulicy Pawła załogi fortec natychmiast rozpoczną bombardowanie nieprzyjaciel ruszy w stronę fortec nie wiedząc co się kryje za szańcem Dopiero gdy czerwoni wyst i obrz ich piaskiem potem bombardowanie będzie nadal prowadzone tylko z fortec A wy rzucicie się na wroga ale nie będziecie Spych go w stronę furtki lecz zaczeka aż My skończymy z wrogiem od strony ulicy Marii Dopiero gdy nadany znak trąbka wezwie was do ataku wówczas zaczniecie wypędzać ich z placu kiedy już weźmiemy B od ul Mar przyjdą z odsieczą a więczy zadem zatrzymanie woga Zrozumiano tak jest a ja dopiero wtedy dam sygnał do ataku kiedy już pokonamy tamtych będziemy mieli wtedy dwukrotni w chacie Słowaka według przyjętych reguł walki w czasie natarcia może być przewaga liczebna jednej ze stron tylko w indywidualnej walce dwóch nie może atakować jednego w czasie tej rozmowy Jano podszedł do szańca poprawił go kilkoma cięciami szpadla I jeszcze dosypał taczkę piasku reszta chłopców stanowiąca załogi fortec usilnie pracowała na szczytach sów fortece zostały wzmocnione w taki sposób że zza ostatniego rzędu kłód wystawały tylko głowy chłopców głowy nikły i po chwili znów się ukazywały i tylko na narożnej fortecy num 3 nie było proporca to właśnie z tej fortecy fer zabrał chorągiew Chłopcy nie zatnę na jej miejsce żadnej innej chorągwi pragnęli odzyskać w boju tamtą utraconą ba ale jak wiadomo ta chorągiew która przeszła już najrozmaitsze koleje losu znalazła się ostatnio u Gereba na zabra fer i cerw koszowa woim Arsenale zam w ogrodzie botanicznym stamtąd wykradł ją Nemeczek którego ślady drobnych stóp Znaleziono na piasku było to owego pamiętnego wieczoru kiedy malec zeskoczył z drzewa w sam środek czerwony pastorowie wyrwali mu wówczas chorągiew z ręki i znów znalazła się ona w Arsenale czerwonych koszul między Tomahawk i włóczniami nieprzyjaciela przyniósł J stamtąd Gereb żeby przysłużyć się chłopcom z Placu Broni ale Boka już wtedy oznajmił że nie weźmie ukradzione posłowie czerwonych kosz opch wyła do Botanic delegacja Chłopców z Placu Broni zabierając ze sobą wspomnianą chorągiew kiedy znaleźli się w ogrodzie botanicznym odbywała się tam właśnie wielka Narada wojenna skład delegacji którą prowadził cele wchodziło jeszcze dwóch parlamentariuszy wyci pazuchy białą flagę i podniósł wysoko nad głową ale nie odezwał się ani słowem wartownicy nie wiedzieli jak w takim wypadku należy postąpić więc krzyknęli w stronę wyspy przyszli jacyś obcy Clio pararius cego ch wystąpił krok w przód przynieśliśmy chorą którą nam zabraliście wróciła do nas ale my jej nie chcemy odzyskiwać taki sposób weźcie ją jutro ze sobą jeśli potrafimy wam ją odebrać w czasie bitwy to znów będzie nasza A jeśli nie któ z wielką czcią wyjął chorągiew i przed oddaniem Ucałował zbroj mi strze krzyknął fer nieobecny rozległo się z zaro przed chwilą był u nas w poselstwie wtrącił Zgadza się powiedział fer zapomniałem o tym niech więc przyjdzie jego zastępca rozsunął się gałęzie jednego z krzaków i przed wodzem stanął zwinny Wanda odbierz odan arsen chown unieść białą flagę na znak od maszerowania ale Dowódca czerwonych koszul znów się odezwał zdaje się że to Gere odniósł wam chorągiew zapanowała cisza nikt nie odpowiedział ponowił pytanie czy to Roś wód i parlamentariusze odeszli z godnością mwio że jest Pyki elegancikiem ale trzeba przyznać że potrafił zachować się po żołniersku nie chciał wydać nieprzyjacielowi nikogo nawet zdrajcy fer patrzył za nim nieco ZB str coan arsed wu pyś że Mim wszyst ci Chłopcy z Placu Broni są naprawdę świetni Bo oto już drugi z nich dał nauczkę groź Fero taki oto sposób chorą trafiła znowu do czerwonych koszul i dlatego właśnie na fortecy numer 3 nie było chorągwi Ula z oddziału któ krzątał się międ fortecami wyszedł wwm momencie Gere stanął przed boką i stuknął obcasami panie generale melduj posłusznie mam prośbę słucham pan generał rozkazał mi dzisiaj żebym jako Bombardier udał się do fortecy numer 3 ponieważ jako narożna jest ona najbardziej niebezpieczna A poza tym nie ma na niej chor niebezpie posterunek już nawet Zamieniłem się z barabaszem który został skierowany na szaniec on bardzo dobrze rzuca więc będzie znacznie pożytecznie w twierdzy a ja chcę walczyć wręcz W pierwszym szeregu na szańcu żeby mnie widzieli proszę o zezwolenie Boka przyjrzał mu się uważnie jednak porządny z ciebie chłopak Gereb czy otrzymam zgodę tak Zgoda g zasalutował ale stał nadal przed generałem Czego jeszcze chcesz zy go b chciałbym jeszcze powiedzieć odparł nieco zmieszany artylerzysta że bardzo się ucieszyłem kiedy powiedziałeś porządny z ciebie chłopak g ale bardzo mnie zabolało że na początku dodałeś jednak Boka uśmiechnął się nic na to nie poradzę sam sobie jesteś winny A teraz nie rowi się w tył zwrot odmaszerować stronę b pozwoliłeś mu Pozwoliłem odpowiedział generał a więc niewierz jeszcze tak zwykle jednak bywa z tymi którzy ny zaufania kontroluje się ich potem nawet wtedy gdy mówią prawdę słow gener BL pam w taki sposób Minęło kilka minut które wydały się chłopcom godzinami Nie cpli się już tak bardzo że co chwila słychać był okrzyki A może się rozl naszy się albo przygotowali jakiś nowy podstęp wcale nie przyjdą kilka minut dr adal wsst rozkazem żeby skończyć wszelkie nawoływania i przyjąć postawę baczność bo za chwilę generał dokona ostatniego przed bitwą przeglądu kiedy adiutant z tą wieścią znajdował się na ostatniej już pozycji bojowej na pierwszym posterunku ukazał się Boka był pełen powagi milczące najpierw zlustrowany przy ulicy Marii wszystko było tam w największym porządku oba bataliony stały na baczność z lewej i prawej strony wielkiej bramy dowód wszystko w porządku powiedział b Czy znacie swoje zadania znamy mamy upozorować ucieczkę a potem uderzyć od tyłu Tak jest panie generale potem generał sprawdził budkę Słowaka otworzył drzwi i włożył do zamka od zewnątrz wielki zardzewiały klucz obrócił raz i drugi żeby sprawdzić czy zamek dobrze działa ntec WM kule w piasku ułożone były w piramid w twierdzy num 3 zgromadzono TR razy tyle amunicji co w innych fortec tu znajdował się główny punkt ognia kiedy generał pojawił się w tej fortecy aż trzech chłopców stanęło przed nim na baczność w fortec numer 4 5 i 6 zgromadzono również rezerwową amunicję bci powiedzą Tak jest panie załoga fortecy num była do tego stopnia zdenerwowana że Kiedy pojawił się generał jeden z nadgorliwy Bombardierów wrzasnął stój k idzie drugi trąci go w bok a boka krzyknął Nie poznajesz swego Generała Ty ośle doł po chwili takiego to najlepiej od razu rozstrzelać przed bitwą normalnie nie takiego głupstwa szedł dalej aż do szańca głębokim przykł oba bataliony był tam również miał zadowolon minę staną na nasypie żołnierze chwili aż oddz Mar wykonają zadan wy bit dobrze to sobie zapamiętajcie odpowiedział mu zrow gromki okrzyk bardzo zabawnie wyglądali ci rozentuzjazmowani podrzucają czapki chłopcy którzy przy tym cały czas klęcz w rowie żeby nie zdradzić przypadkiem miejsca swojego ukrycia cisza trą adiutant rozkaz musimy znaleźć dla siebie takie miejsce z którego będziemy widzieć całe pole wodzowie z reguły obserwują bitwę ze szczytu jakiegoś Wzgórza my wrapy się na dach budy chwilę później znajdowali się już na dachu Budy trąbka Kolne lśniła w słońcu co nadawało adanto niezwykle bojowy wygląd bombardierzy wtec tra jiego kieszeni teatralną lę którą już miałą cie wyprawy ogrodu botanicznego przeł przez ramię i w oczach chłopców Teraz już tylko w drobnej mierze różnił się od Wielkiego Napoleona po prostu był wodzem czekali historyk winien zawsze odkładnie odnotować czas wydarzeń zapisy więc że dokładnie w 6 minut odeg i obcy sygnał w batalionach zapanowało podniecenie idą podawano sobie z ust do ust Boka zbladł nieco teraz zwrócił się do colne teraz rozstrzygną się losy naszego państwa kilka sekund Później obaj wartownicy zaskoczyli z płotu i biegiem podążyli w kierunku Budy na której daku stał generał unieśli ręce do czapek i zameldowali nieprzyjaciel idzie na miejsca padła komenda bok i obaj wartownicy popęd na swoje posterunki jeden do szańca drugi do oddziałów przy ulicy Marii b podniósł do oczu lornetkę i cicho zwrócił się do trzymaj trąbkę w pogotowiu wykonał rozkaz po chwili b oderwał odzu lornetkę twarz mu poczerwieniał dźwięk Trąbki oddziały czerwonych koszul zatrzymały się przed obiema bramami plu broni srebrzyste ostrza ich włóczni skrzyły się w słońcu a oni sami w czerwonych czapkach i koszulach wyglądali niczym czerwone diabły ich Trąbki również grały do ataku i powietrze aż drgało od bojowych dźwięków kolnej doł w trąbkę nie przerywając nawet na chwilę sło dachu szuka wśród oddziałów nieprzyjaciół Fera dojrzał go i krzyknął jest tam fer jest tym od ulicy Pawła obok niego seben niesie naszą chorągiew ciężko będzie naszym batalionem przy ulicy Pawła nadciągają od ulicy Marii armię prowadził starszy pastor powiła nad nim czerwona chorągiew i bez przerwy dźwięczały TR Trąbki chopcy w czerwonych koszach coś knują powiedział Poka Nic nie szkodzi krzyknął adiutant przerywając na chwilę trąbienie ale natychmiast znów zaczęli trąbić co sił w płucach Potem nagle zamilkły Trąbki czerwonych kosz i armia stojąca przy ulicy Marii wybuchnęła groźnym okrzykiem bojowym he hop he hop h plan wo brawo krzyknął bok po czym gwałtownie odwrócił się w stronę ulicy Pawła druga armia pod wodzą fer nie przeskoczyła furtki tylko stała nieruchomo na ulicy Boka przestraszył się Co to jakiś pod czerwoni z wrzaskiem pędzili za nim nle Boka które do tej pory z powagą niejakim lękiem przyglądał się nieruchomo stojącej armii Feriego zachował się jak nigdy dotąd podrzucił w górę czapkę wrzasnął co sił w płucach i zaczął skakać na dachu budyń czym wariat i to z taką werwą że spróchniałe deski omal się pod nim nie Zerwały jesteś rzow wł adant zzum zdumieni zapy Co się stało Co się stało wskazał rękę w stronę gdzie stała armia pod wodzą AC widzisz ich widzę No i co nie rozumiesz Nie rozumiem Och ty głuptasie jesteśmy uratowani zwyciężyliśmy Nie rozumiesz tego nie czekają widzę a więc dlaczego czekają na co czekają na to żeby armia pastora rozbiła naszych od ulicy Marii dopiero wówczas oni rozpoczną natarcie zauważyłem to natychmiast kiedy stało się jasne że oni nie zaatakują jednocześnie A nasze szczęście wymyślili taki sam plan wojenny jak i my liczą na to że pastor wypędzi połowę naszej armii na ulicę Marii dopiero wtedy wspólnymi siłami napadną na drugą część naszego wojska pastor od tyłu Aż z frontu zazu zą razem nas nie ma na co patrzeć boi ruszą się z miejsca Chodźmy na pomoc chłopc bataliony ustawi przy ulicy Mari doskonale realizowały swój plan chłopcy biegali wokół drzew i tartak wnosząc okrzyki przerażenia i sprytnie udając panikę ojej b z niecierpliwością czekał czy uda ich się ściągnąć w pułapkę N Jego chłopcy zniknę za tartakiem połowa schroniła się do wozowni druga połowa do budki Słowaka wtedy pastor wydał rozkaz za nimi łapać ich i czerwoni puścili się pędem za tartak trą krzyknął w tym momencie bok mała trąbka dała sygnał fortec żeby roz Triumfalny okrzyk słych też było pcia zaczęło się bombardowanie piaskowymi kulami b poczerwieniał i przeszył go dreszcz emocji adiutant krzyknął jestem pędź na szaniec i powiedz żołnierzom żeby czekali niech cierpliwie czekają mają zacząć dopiero wtedy gdy dam znak do ataku i fortec od strony ulicy Pawła też niech czek pierwszem z brzegu chłopcu po czym tą samą drogą czołgając się kawałek powrócił do swego dowódcy rozkaz wykonany zameldował za tartakiem od okrzyków aż drżało powietrze Czerwone Koszule były pewne że lada chwila zwycię skraj fortecy Barabasz wko koszuli niczym Lew C celował w starszego pastora i raz za razem piaskowe bomby rozpryski się na jego ciemnej głowie Barabasz za każdym razem wykrzykiwał A masz bratku piasek zasypywał pastorowi oczy i usta pastor otrząsa się i wściekle razem traf iie wwj koszuli zia i piasku załogi fortec entuzjastycznie krzyczały a najedz się tego pachu wołał rozog Barabasz i już obiema rękami rzucał kartacze wszystkie w stronę pastora nie próżnowali również pozostali bombardierzy narożna forteca pracowała z takim ZEM WCH wo czerwonych koszulach podł pod Forte i znalazło w samym ogni walki pastor wydał kolejny rozkaz w górę na s krzyknął Barabasz i trafił kartaczem w sam dowódcy okrzyk Barabasza podjęły załogi pozostałych fortec i na głowę wspinających się wrogów Run barz tyż narożnej fortecy ty piasku bombardowanie zaczynało słabnąć co się teraz stanie zapytał ale bok był już całkiem spokojny zwyciężymy powiedział w tym samym momencie forteca numer 2 przerwała ogień zapewne zabrakło jej piasku No teraz krzyknął bę do wozowni niech nacierają a sam pobiegł do budki jednym szarpnięciem otworzył drzwi i krzyknął do ataku I w tym momencie oba bataliony rozpoczęły atak jeden z wozowni drugi z Budki odsiecz przybywała W samą porę pastor jedną nogą był już w fortecy ktoś uczepił się jego drugiej nogi i ściągnął na dół Czerwone Koszule ogarnął popłoch byli przekonam prci w głąb umocnień i oto n zaatakowali ich od tyłu ci sami chłopcy którzy niedawno przed nimi uciekali poważni korespondenci wojenni którzy brali udział w prawdziwych bitwach powiadają że największym niebezpieczeństwem w czasie bitwy jest zamieszanie wodzowie bardziej boją się choćby małego zamieszania które w ciągu kilku sekund może przerodzić się w panikę niek armoro zam osłabić PR kaby arm to jakże mogła uniknąć tego garstka ubranych w Czerwone Koszule piechurów Nie zrozumieli Co się stało w pierwszej chwili nie zorientowali się nawet czy zaatakowali ich ci sami chłopcy którzy przed nimi uciekali czy też jacyś inni dopiero po chwili kiedy rozpoznali niektórych chłopców pojęli że walczą z tym samym przeciwnikiem skąd ulicha oni się wzi kedy fortey Boka też walczył wypatrzył sobie przeciwnika w czerwonej koszuli i zaczął się z nim mocować w czasie walki powoli i sprytnie spychał go w stronę Budy przeciwnik który zorientował się że nie da rady bo Podciął mu w pewnej chwili podstępnie nogę chłopcy obserwujący bacznie ten pojedynek ze szczytu fortec głośno zaprotestowali to świństwo podstawił mu nogę Boka upadł na ziemię Ale błyskawicznie poderwał krzyknął podałeś mi nogę to wbrew regułom przywoła OK wepchnę wierzącego przeciwnika do budy Boka Zamknął drzwi na klucz i ciężko dysząc powiedział to głupiec gdyby normalnie walczył nie dałbym mu rady traciłem już siły a tak mieliśmy prawo zaatakować go we dwóch I znów rzucił się do napr Forte mil czekały na atak wroga chciał właśnie włączyć się do zapasów ale bok przywołał go do porządku nie mieszaj się Biegnij z rozkazem każ załogą pierwszej i drugiej fortecy wzmocnić czwartą i piątą przebił się przez pierwszą lini naz grzy triumfu największy ry zaś wybuchł wtedy gdy czonakosz złapał w pół strasznego niepokonanego dotąd pastora i zaniósł go w ten sposób do budki jedna chwila i pastor z bezą złością walił w drzwi tyle tylko ostc stracili głowę wówczas kiedy z ich Szeregów nle zniknął dowódca teraz wierzyli już tylko w to że armia Feriego aca nadrobi poniesione straty a tymczasem obrońcy zamykali do budki jednego po drugim chłopców w czerwonych koszulach towarzyszyły temu kolejne okrzyki triumfu które dobiegały do stojących nieruchomo przed furtką przy ulicy Pawła Szeregów dumie prch premji Zaz otam sygna do Czerwone Koszule umówiły się że kiedy armia pastora odniesie zwycięstwo przy ulicy Marii wówczas rozlegnie się sygnał trąbki i wtedy wraz z Armią Acza jednocześnie przystąpią do ataku na Ostatni bastion obronny Chłopców z Placu Broni ale sygnału nie było gdyż mały wendauer który był trębaczem pastora siedział zamknięty w budzie ił pięściami ości a jego trąbka zat piaskiem fortecy wśród wojennych zdobyc w tym samym momencie kiedy armia pastora przegrywała bój pod tartakiem i budką Słowaka fer spokojnie zapewniał swoich ludzi cierpliwości Zaraz usłyszymy sygnał do ataku czekali i czekali ale sygnału nie było a wrzaski i krzyki zaczynały cichną jakby wepchnę do budki już ostatniego z czerwonych wówczas rozległ się najszy okrzyk jaki kiedykolwiek zabrzmiał na placu wtedy też stojący dotąd karnie w szeregu żołnierze Feriego aca zaczęli się niepokoić młodszy pastor wystąpił krok naprz zdaje mi się powiedział że tam stało się coś złego A niby dlaczego Bo to nie są głosy naszych chłopaków tylko całkiem obce rzeczywiście fer też słyszał same obce głosy starannie ukrywał jednak swój niepokój nic złego im się nie mogło stać powiedział oni walczą w milczeniu to krzyczą tamci bo są w tarapatach w tej samej chwili jakby na przekór temu co mówił fer od strony ulicy Marii dobiegły wyraźne okrzyki Niech żyje rany powiedział fer oni nie wiwatuje chyba nie należało Tak ślepo wierzyć w to że armia mojego brata zwycięży fer aż był mądrym chłopcem i zrozumiał natychmiast że się Przelicz ba przeczuwał że bitwa została już właściwie przegrana gdyż teraz on sam tylko ze swoją armią będzie musiał podjąć walkę ze wszystkimi oddziałami Chłopców z Placu Broni jego ostatnią nadzieją był sygnał Trąbki ale trąbka milczała zabrz nic dziwnego bo przeznaczony był dla oddziałów boki a oznaczał że armia pastora do ostatniego żołnierza została wzięta do niewoli zamknięta w budce teraz miał nastąpić atak od strony Placu na ten sygnał bataliony walczące dotąd przy ulicy Marii podzieliły się na dwa oddziały które pojawiły się na skrzydłach linii fortec od ulicy Pawła chłopcy Miel nie poszarpane uan ale błyszczał daje zywo wiedział całą pewnością że armia pastora została rozbita przez kilka sekund patrzył wilkiem na dwa przybyłe oddziały po czym gwałtownie zwrócił się do młodszego pastora pytając z rozdrażnieniem ale jeżeli nawet ich pokonano to gdzie oni się podziali jeśli zostali wyparci na ulic To dlaczego nie przychodzą do nas Pauli oraz przechod nie ma ich zameldował zzpz seic No to co się z nim sto dopiero w tym momencie fer przypomniał sobie oce zamknęli krzyknął nie mogąc opanować gniewu pokonali Ich i zamknęli w budzie tym razem jego przypuszczenie zostało wł potwierdzone przez dobiegają zki Słowaka głuchy ł zamknięci tam chłopcy tłukli pięściami deski budka zdecydowanie opowiedziała się po stronie Chłopców z Placu Broni drzwi ściany wytrzymywały napór chcących uwolnić się chłopców ich pięści odbijały się od twardych desek więźniowie podnieśli w środku potworny harmider żeby zwrócić na siebie uwagę armii fer biedny vaner któremu zabrano trąbkę złożył dłonie w tkę i w ten sposób usiłował trąbi naprzód i tak jak stali rozciągniętym szeregiem wpadli na i biegiem ruszyli do ataku w tym momencie bok z znajdowali się na dachu budki złu dobiegał otan wrzaski Krzyki fortece ognia Pędzący w stronę szańca czerwoni nagle zaczęli się cofać Aż z czterech fortec posypały się w ich kierunku piaskowe bomby na chwilę wszystko przykryły tumany piasku napastnicy przestali cokolwiek widzieć rezerwa naprzód krzyknął Boka stanowiące rezerwę dwa bataliony które miały już za sobą bój przy ulicy mariad Piask burzę prosto naogi w C jeszcze siedziała w ukryciu Piechota czekając na swoją kolej z fortec gęsto sypały się bomby piaskowe raz za razem trafiając wroga Nie jedna Pękała też na plecach własnych żołnierzy Lecz oni niez rażeni tym wcale krzyczeli naprzód hura nad wszystkim unosił się olbrzymi tuman piachu w poszczególnych fortec zaczęło brakować Bomb i chłopcy obie armie zwł się ze sobą i tylko czasem tu i ówdzie wyłaniał się z obłoków kurzy jakaś czerwona koszula lub czerwono-zielona czapka ale oddziały które pokonały przed chwilą pastora były zmęczone poprzednim bojem podczas gdy armia Feriego aca dopiero co przystąpiła do walki była w pełni sił nic dziwnego więc że bataliony Chłopców z Placu Broni nie mogły powstrzymywać natarcia czerwonych i linia frontu zbliżała się do szańca im jednak bardziej przesuwała się ku fortec tym pewniej i celniej bomby raziły wroga Barabasz wybrał sobie za cel Feriego Acza i zasypywał go bombami Nie bój się krzyczał to tylko piasek najed się do syta stojący na szczycie twierdzy Barabasz wyglądał niczym mały piekielnie zwinny Diablik Kiedy chichocząc i pokrzyku jak szalony miotał RK I co chyla OBW użycz gż wszyscy chopcy potrzeb w pierwszej lini Nic więc dziwnego że odrzucili worki na bok w tym ogólnym tcie cały czas zagrzewa walczących do boju dźwięki dwóch trąbek kja z dachu Budy oraz młodszego pastora z samego środka pola walki przeciwnicy zwi krok od szańca no nadeszła pora żebyś pokazał co potrafisz nie przejmuj się bombami pędź do szańca I daj im sygnał niech rozpoczną ogień a gdy im zabraknie piasku niech ruszają do ataku krzyk k i zeskoczył z dachu chaty teraz już nie czołgał się tylko z podniesioną głową pędził prosto w stronę szańca b krzyknął za nim ale jego głos piekielnym rozlegają się podo stopami dnii oraz wwie bit patrzył więc tylko za swoim adiutantem z nadzieją że ten zdąży przekazać Rozkaz do szańca zanim czerwoni dostrzegą ukryte mrowie oddziały nagle z tłumu walczących Odłączyła się sylwetka muskularnego chłopca i zagroziła drogę kwi chłopiec Chwycił colne za ramię i zaczął się z nim mocować przepadło colne nie mógł wykonać rozkazu sam idę krzyknął z rozpaczą Boka zeskoczył z dachu iści się pędem w stronę s stronę wypadało przyjąć walkę z wodzem nieprzyjaciela ale tym samym Boka postawił wszystko na jedną kartę gł więc dalej w stronę szańca Aer za nim jesteś tchurz krzyknął uciekasz przede mną ale ja cię dogonię i dogonił go akurat w tym momencie gdy g spadło BB piasek obsypało czerwoną kosz czapkę twarz jesteście diabłami wrzasnął strzelacie już nawet spod ziemi wtedy już na całej linii frontu trwał artyleryjski ostrzał bomby sypały się zarówno z góry z fortec jak i z dołu z okop rozpętał się istny piaskowy te por milczeniu siedzieli za szańcem bok wyczuł że oto zbliża się chwila decydującego ataku trzeba rzucić do walki wszystkie siłę sam Stanął na skraju szeregu o jakieś dwa kroki od mocującego się właśnie z wrogiem kja wskoczył na nasyp złapał czerwono zelon chorągiew uniósł ją wysoko w górę i krzyknął wszyscy do ataku i w tej chwi s krokiem bacznie zwracając uwagę aby nie wdawać się w indywidualne pojedynki szli zwartym szeregiem prosto na chłopców w czerwonych koszulach starając się jak najdalej odrzucić ich od szańca Barabasz krzyknął z fortecy zabrakło piasku wszyscy z fortec za mną rzucił w pędzie Boka na ten rozkaz na blankach fortecy zarty szereg który równym krokiem podążał za pierwszą falą natarcia rozgorzała rozpaczliwa walka Czerwone Koszule czując swoją zgubę przestały szanować reguły walki reguły dobre były doy dopóki wierzyli że i uczciwie walcząc potrafią pokonać przeciwnika ale teraz odrzucili wszelkie skrupuły sytuacja stała niebezpieczna Czerwone Koszule mimo że było ich dwa razy mniej niż chłopców z placu broni lepiej wytrzymywali trudy walki do budki zawył fer musimy ich uwolnić i całe to kłębowisko chłopców zaczęło powoli przesuwać się w kierunku chaty Słowaka Chłopcy z Placu Broni nie liczyli się z takim obrotem bitwy przeciwnicy w czerwonych koszulach zaczęli im się wymykać z rąk tak samo bywa kiedy wbija się młotkiem gwóźdź a ten n skrzywi pod przeciwników wygięła się i przesunęła na lewo na samym czele z dzikim wrzaskiem pędził ferry a w jego głosie brzmiała nadzieja na zwycięstwo za mną za mną w tym samym momencie jednak zatrzymał się tak nagle jakby mu pod nogi Rzucono Kłodę z zabki wyskoczyła ku niemu drobna dziecięca postać wód czerwonych koszul stanął jak wryty a zanim zatrzymała się wpadając na siebie i popychając się wzajemnie Cała jego Walcząca Armia przed Fem stał mały niższy od niego głowę chłopiec ten wątły jasnowłosy dzieciak podniósł do góry ręce i dziecinnym głosem zawołał stój armia Chłopców z Placu Broni również zaskoczona tym nieoczekiwanym zwrotem ochłonę błyskawicznie i jednym gromkim głosem Krzyknęła WLI wyiz chwyci Fera w pół i z jakąś nadludzką siłą spotęgowaną gorączką powalił go według wszelkich reguł zapaśniczej walki na obie łopatki po czym sam padł na ziemię nieprzytomny w tejże chwili armie czerwonych koszul ogarnął wielki zamęt gdy upadł ich wódz wpadli w popłoch i los ich został w ten sposób przypieczętowany Chłopcy z Placu Broni przytomnie wykor to chlam iac wyp z placu zaskoczą armię napastnika fer podniósł się z ziemi otrzepał skórzy ubranie i poczerwieniały na twarzy niwym wzrokiem rozejrzał się wokoło stwierdził że został oto na placu boju sam jeden jego armię otoczoną przez trujących Chłopców z Placu Broni wypędzono przez furtkę za aj wód sam a wyni ostatniego chłopca w czerwonej koszuli a furtkę zamknię na zas w szeregach Zwycięzców zapanowała Euforia zagrzmiało boki nie było pojawił się po chwili razem ze słowakiem niósł wodę z tartaku teraz wszyscy zebrali się wokół leżącego na ziemi i walwa UB zoną miną i przygląda zwycię z budy cą dochodził uwięzionych Ale kto by się teraz nimi przejmował Jan ostrożnie podniósł neczka z ziemi i ułożył go na nasypie szańca potem zwilż mu powieki skronie twarz po kilku minutach Otworzył oczy rozejrzał się blem dołeczka co się stało powtórzył i usiadł na nasypie B podszedł dozka Jak się czujesz zapytał już lepiej nic cię nie Boni nie pod ią gwn miną przygląda się tej niemal rodzinnej scenie zwyciężyliśmy powtórzył ale pod sam koniec bitwy marnie z nami było i tylko tobie zawdzięczamy że ostatecznie zwyciężyliśmy gdybyś nie pojawił się tak nagle wśród nas jasnowłosy chłopiec odezwa się jak rozdrażniony nieprawda powiedział mówicie Tak żeby zrobić mi przyjemność bo ja jestem chory i potarł ręką czoło krew napłynęła mu do twarzy policzki zaczerwienił się widać było że chłopca trawi gorączka a teraz powiedział b natychmiast zaniesiemy C do domu zrobiłeś głupstwo żeś wcale mnie nie wypuścili sam wyszedłem jak to ojciec poszedł do kogoś z ubraniem do przymiarki Mama była u sąsiadów bo chciała zagrzać dla mnie na kuchni zupę kminkową nie zamknęła drzwi i powiedziała żebym krzyknął kiedy będę czegoś potrzebował kiedy zostałem sam usiadłem w łóżku i nasłuchiwał było cicho ale jakbym coś słyszał Szumiło mi w uszach słyszałem t koni dźwięki trąbki usłyszałem głosne jakby mnie wołał Chodź Nemeczku mamy kłopoty a potem ty Boka krzyknął nie przychodź Nemeczku nie Przydasz się nam do niczego Bo jesteś chory przychodziłeś do nas kiedy graliśmy w kulki kiedy bawiliśmy się ale teraz kiedy walczymy nie możesz przyjść i my przegrywamy bitwę tak powiedziałeś po Ja słyszałem jak to mówiłeś włóż siły ale podniosłem się z podłogi i wyjąłem swoje ubranie z szafy i buty wyjąłem i prędko się ubrałem A kiedy już byłem ubrany weszła mama usłyszałem wcześniej jej kroki więc tak jak stałem w ubraniu Wskoczyłem z powrotem do łóżka i Naciągnąłem na siebie kołdra aż po brodę żeby ona nie widziała że jestem ubrany a matka powiedziała wpadłam tylko na chwilę zyć c poj a na toc ZN wysł a ja wtedy Uciekłem z domu ale ja nie jestem żadnym bohaterem bo wcale nie wiedziałem że to co robię będzie miało takie duże znaczenie przyszedłem tutaj tylko po to żeby walczyć razem ze wszystkimi ale kiedy zobaczyłem Feriego ACO pomyślałem że to właśnie przez niego nie mogę być z wami bo to on kazał mnie wykąpać w zimnej wodzie o co miałem do niego straszny żal więc powiedziałem sobie teraz albo nigdy zamknąłem oczy rzuciłem się na niego mały mówił z takim przejęciem żeż zabrakło muu zmęczył się i zaniósł kaszlem nie mów więcej powiedział bok opowi nam o tym innym razem Teraz zaniesiemy cię do domu przedtem jednak przy pomocy Jana zaczęto pojedynczo wypuszczać jeńców z Budki kolejno odbierano im broń tym którzy jeszcze mieli przy sobie pokon smem opuszcz i wychodzili na ulicę a mały żelazny komin na ich widok jakby szyderczo wypluwa parę i świę jeszcze w dodatku parowa Piła na znak że tartak cały czas był po stronie Zwycięskiej armii Chłopców z Placu Broni na placu Pozostał tylko fer ciągle tkwił u podnóża jednego z sów i patrzył w ziemię k i podeszli do niego i chcieli mu odebrać Brońcie wodza panie generale powiedzia do walczył pan po bohaters w czerwonych koszul spojrzał smutno na B jak gdyby chciał powiedzieć A cóż mi teraz po twoich pochwałach ale b odwrócił się do swojego wojska i zendera baczność na komendę umilk gwar wszyscy unieśli ręce do czapek stał wyprostowany Przed swoją armi i również salutował w biednym Nemeczku też odezwała się dusza szeregowca z trudem podniósł się z nasypu stanął na baczność i salutował salutował temu przez którego się tak ciężko rozchorował fer oddał honory i opuścił plac był jedynym żołnierzem który odchodził z bronią cały pozostały oręż słynne włócz ode odebrał jico w zaciekłej walce Gereb jest tutaj zapytał ze zdziwienia szeroko otwierając oczy tak odpowiedział g występując do przodu mały pytająco spojrzał na bę a zwracam mu stopień porucznika Gereb poczerwieniał Dziękuję powiedział po czym cicho dodał Ale o co chodzi GB zmieszał się Wiem że nie mam do tego prawa że o tym decyduje generał ale Pozwalam sobie przypomnieć że Nemeczek ciągle jest tylko szeregowcem zapanowała wielka cisza g miał rację w tych wielce nerwowych chwilach wszyscy zapomnieli o tym że ten któremu już trzeci raz z rzędu wszystko zawdzięczali ciągle jest zwykłym szeregowcem masz racj odezwał się Boka i zaraz to naprawimy mianuję więc ale Nemeczek przerwał mu w pół słowa ja nie chcę żebyś mnie mianował nie dlatego to zrobiłem nie dlatego tu przyszedłem Boka usiłował być surowy krzyknął nie chodzi o to po co przyszedłeś waż to cego dokonałeś mianuję wieczka kapitanem Niech żyje wykrzyk jednocześnie i wszyscy podporucznicy i porucznicy a nawet sam generał zasow nowemu kapitanowi aa Tak energicznie podniósł rękę do daszka jakby to on był szeregowcem A mały jasnowłosy chłopiec generałem byli i zbliżyła się do O Boże Krzyknęła jesteś zaraz wiedziałam że cię tutaj znajdę była to matka Nemeczka zapłakana bo już od dłuższego czasu szukała swego chorego dziecka przybiegła tutaj żeby dowiedzieć się od chłopców co też nim się mogło stać chłopcy otoczyli ją uspok biedna kobieta sy dom kzy który do tej pory nie odezwał się ani słowem ten pomysł wszystkim się spodobał odprowadzimy krzyknęli szybko wrzucono zdobytą broń do budki i cała armia ruszyła za matką Nemeczka która przytulając syna do piersi aby go ogrzać własnym ciepłem spieszyła do domu na ulicy Pawła chłopcy uow się w dwuszereg zapadał zmz zapal a jask światło sklepów oświn WID dziwn pochodu szczupła drobna kobieta złymi oczyma tuląca w ramionach chorego owiniętego chustą po czubek nosa chłopca a zanim maszerując w karnym dwuszeregu armia chłopców w jednakowych czerwono-zielony czapkach niektórzy przechodnie uśmiechali się na ten widok Kwak kchk zogi odwet tym razem spokojnie maszerował nie przejmując się wcale chami czeladników wszyscy byli głęboko przejęci matka Nemeczka miała zaś większe kłopoty niż zajmowanie się towarzyszącą je w drodze do domu asystą w bramie Ros nie dał się wnieść do środka wyrwał się z matczynych objęć i stanął przed chłopcami No to cześć powiedział chłopcy po kolei ścisk mu rękę dłoń miał gorącą Rozpal po chwili wraz z matką zniknął w ciemnej sieni na podwórzu trzasnęły jakieś drzwi w okienku zapaliło się światło i zapanowała cisza dopiero po chwili chłopcy uświadomili sobie że oto żaden z nich nie ruszył się domu w milczeniu patrzyli na małe oświetlone okienko za którym kładziono teraz ich bohatera do łóżka Jeden z chłopców głęboko westchnął wtedy odezwał się cele i co teraz będzie zaczęli się rozchodzić kilku chłopców ruszyło małą ciemną uliczką w stronę ulicy ulua wszyscy byli zmęczeni i wyczerpani walką wił silny wiatr niósł ze sobą chłód śniegu topniejącego Na Wzgórzach bu wciągał się czekał żeby b ruszył pierwszy ale ponieważ bok nie przejawiał takiego zamiaru Zapytał cicho idziesz równie cicho odpowiedział nie oddalił się Wolnym krokiem Boka patrzył za nim i widział jak czonakosz ogląda się za siebie aż zniknął za rogiem ulic Tak więc na małej i Cichej ulicy rakos biegnącej równolegle do hałaśliwej ulicy Ula którą poruszają się konne tramwaje zapanował teraz kompletny spokój tylko wiatr po niej hulał uderzając w szyb gazowych latarni co bardziej porywiste pody wiatru poow BRZ na cał dł ulicy co sprawiało wrażenie jakby migoczące płomyki rozmawiały ze sobą uliczka była pusta stał tam jedynie Janosz Boka generał A kiedy generał Janosz Boka rozejrzał się wokół i stwierdził że jest już całkiem sam wtedy tak mu się ścisnęło jego generalskie serce że oparzy się bramę zapłakał serc z głębi serca przeł to cego żaden z chłopców nie śmiał powiedzieć oto gaśnie powoli życie jego jedynego szeregowca zdawał sobie sprawę że to już koniec że za chwilę przestało się liczyć że jest wodzem Zwycięskiej armii nie wstydził się że po raz pierwszy przestał panować nad sobą że szlochał jak dziecko i przejęty wikim emza PR PZ Boka jednak nie odpowiedział mężczyzna wzruszył ramionami i poszedł dalej potem nadeszła jakaś kobiecina z dużym koszykiem postała chwilę patrząc w milczeniu na bę po czym odeszła po pewnym czasie pojawił SK spojrzał na chłopca poznał go to ty jesteś Janosz Boka Boka spojrzał na mężczyznę tak to ja proszę pana był to ojciec Nemeczka niósł garnitur wracał Aż z budy gdzie robił komuś przymiarkę pan neczek nie spytał Dlaczego płaczesz chłopcze nie okazywał zdziwienia lecz podszedł do boki objął serdecznie przytulił i razem z nim zaczął płakać pod w niech pan nie płacze powiedział chie krawiec otarł wierzchem dłoń łzy i wykonał ręką ruch Jakby chciał powiedzieć teraz już i tak wszystko jedno niech się przynajmniej trochę wypłacz Niech cię Bóg błogosławi synku powiedział do boki wracaj do domu i wszedł na podwórze do domu ale powstrzymywała go jakaś niewidzialna siła wiedział że nie może nic pomóc a jednocześnie czuł że jego Świętym obowiązkiem jest stać tu na honorowej Warcie przed domem w którym umiera jego wierny żołnierz zrobił kilka kroków przed bramą po czym przeszedł na drugą stronę ulicy i stamtąd obserwował domek nagle w ciszy opustoszałe ulicy zastukał czyjeś kroki jakiś robotnik wraca z pracy do domu myślał Boka i z opuszczoną nisk głową dalej przechadzał się po drugiej stronie ulicy był zaprzątniętą nie przychodziły mu do głowy Zastanawiał się nad tym czym jest życie czym śmierć i w żaden sposób nie mógł znaleźć odpowiedzi kroki wciąż się zbliżały ale nadchodzący jakby zwalniał ciemny cień ostrożnie przesuwał się pod osłoną murów i zatrzymał się przechodzień zajrzał do bramy na chwilę wszedł do środka po czym ukazał się znowu zatrzymał się czekał zaczął przechadzać się przed domem od jednej latarni gazowej do drugiej a kiedy wiat rozli mu płaszcz Boka w blasku światła dostrzegł że chłopiec ma na sobie czerwoną koszulę był to feraj wodzoe spoi siebie spo prąż smem jed przywi serce drugiego wyrzuty sumienia nie odzywali się do siebie ani słowem tylko patrzyli po chwili fer zaczął się przechadzać długo bardzo długo tak chodził kiedy z ciemnego podwórza wyszedł zapytał odpowiedź dozorcy dotarła aż do boki bardzo źle Powiedział dozorca i zamknął wielką ciężką bramę głośne trzaśnięcie bramy zakłóciło cisze uliczki Ale po chwili umilkło niczym grzmot wśród górskich szczytów fer powoli ruszył przed siebie Boka również zdecydował domod jeden w prawo drugi w lewo ale nawet Odchodząc nie zamienili Ani jednego słowa Cicha uliczka usnęła wreszcie targana porywami wiosennego wiatru wiatr królował już bez reszty pokiwał szybkami gazowych latarni chybot płomykami z chobotem obracał zardzewiałym blaszanymi kurkami na dachach wi wdziera prze szelin i sz miesz tego pokoiku gdzie po kolacji zasiadł ubogi krawiec a za jego plecami w łóżku Z rozpalonym oczyma ciężko dyszał mały kapitan wiatr zadzwonił w szyby z chybotać placu naszego ukochanego placu mamo rozdział dziewiąty Oto kilka stron z Wielkiej Księgi związku kitowców protokół na dzisiejszym walnym zebraniu podjęliśmy następujące uchwały i wpisujemy je Niniejszym do wielkiej księgi naszego związku paragraf pierwsze na 17 stronie Wielkiej Księgi znajduje się wpis o następującym brzmieniu pież zon na skutek pomyłki walne zebranie oświadcza Niniejszym że związek bezpodstawnie obraził wspomnianego członka który zniósł urazę w honorowy sposób a potem w czasie wojny spisał się jak Prawdziwy bohater co jest wka literami paragraf dr wpisuje zatem od początku do końca samymi dużymi literami erno Nemeczek podpisany Lesik protokolant MP paragraf TR J za to że poprowadził wczorajszą bitwę tak jak to czynią prawdziwi wodzowie o których uczyliśmy się Na historii w dowód uznania postanawiamy że każdy członek związku kitowców obowiązany jest w domu w swym podręczniku historii na stronie 168 C wiersz od góry obok tytułu Hetman Janosz huni dopisać atramentem i Janos B podj prad dobrze to cerwone koszul każdy zobowiązany jest również do wpisania ołówkiem w rozdziale klęska pod mozem pod nazwiskiem arcybiskupa tomori który został również pokonany i fer paragraf 24 grajcary ponieważ wszyscy musieli oddać to co posiadali na cele wojenne a kupiono tylko jedną trąbkę za jednego forinta i 40 grajcarów chociaż na bazarze rosera można było dostać trąbkę za 60 lub 50 grajcarów ale musiano kupić droższą żeby miała silniejszy głos i teraz są dwie Trąbki bo w czasie walki zdobyto wojenną trąbkę czerwonych koszul a że nie trzeba już ani jednej a nawet Gdyby okazała się potrzebna to zupełnie wystarczy jed postanawiamy zażądać zwrotu związkowego majątku 24 grajcarów więc niech generał Boka sprzeda jedną trąbkę jak to obiecał bo są nam potrzebne Pieniądze 24 grajcary paragraf 5 prezes związku pal Kolne otrzymuje Niniejszym nagany od członków za to wołem kit ponieważ byłem zajęty przygotowaniami do wojny członek barabas Aha ale to nie jest żadne usprawiedliwienie prezes Barabasz zawsze się czepia więc przyłu do porządku Ja chętnie żuj kit bo dobrze wiem co to jest obowiązek barabe właśnie że się czepiasz członek Barabasz a nie prezes a tak członek Barabasz a nie prezes dobrze niech ci będzie członek Richter Szanowni zebrani stawiam wniosek aby do wielkiej że raz mi przebaczył Chociażby z tego względu że Wczoraj walczyłem dzielnie jak dziki lew że byłem adiutantem i w czasie największego niebezpieczeństwa wybiegłem na szaniec i przeciwnik rozłożył mnie na ziemi i cierpiałem za nasze państwo więc dlaczego mam teraz To zupełnie co innego prezes Wcale że nie członek barabas co innego prezes a nie członek Barabasz A tak prezes dobrze niech ci będzie członek Richter proszę o przyjęcie mojego wniosku członkowie przyjmujemy przyjmujemy głosy z lewej strony nie odel po nazwisku głosowanie zostaje przeprowadzone prezes większością trzech głosów związek postanowił że prezes zostaje ukarany nagan ale to świństwo członek Barabasz Prezes nie ma prawa używać w stosunku do większości ordynarnych słów prezes a ma dobrze bdzie tymm porządek dzienny i prezes zamknął obrady protokołował Lesik MP przewodniczył kolnej MP nadal jednak utrzymuję że jest to świństwo rozdział 10 C mieszkańcy którzy mieli zwyczaj zbierać się na podwórzu i głośno gawędzić tym razem na palcach przechodzili obok drzwi do mieszkania krawca Nemeczka służące trzepał ubrania i dywany na samym końcu podwórka i starały się to czynić na tyle cicho żeby nie zakłócić choremu spokoju gdyby dywany potrafiły się dziwić to właśnie WSZ otrz co chwila któryś z mieszkańców domu pytał przez oszklone drzwi jak się czuje synek wszyscy bez wyjątku otrzymywali jednakową odpowiedź źle bardzo źle poczciwe sąsiadki coraz to coś przynosiły kochana pani Proszę przyjąć to winko jest naprawdę dobre albo niech się pani nie obrazi przyniosłam trochę cukierków kobieta z zapłakany oczyma otwierała drzwi dobrym sąsiadom serdecznie dziękowała za upominki ale nie było z nich większego pożytku mówiła to nawet po niektórym nic nie je biedaczek od dwóch dni wypija tylko parę kropli mleka dziennie o godzinie 3 wrócił do domu krawiec Nemeczek był w sklepie gdzie przyjął kolejne zamówienia ostrożnie cicho otworzył drzwi i bez słowa wszedł do kuchni spojrzał aaa oboje rozumieli sięz sł stali w milczeniu naprzeciw siebie krawiec nawet zapomniał odłożyć przyniesione do domu płaszcze potem na palcach weszli do pokoju w którym leżał Ich synek bardzo się zmienił ten niegdyś zawsze wesoły szeregowy z Placu Broni A dziś smutny kapitan zapadnięte policzki od kilku dni nieustannie trawiła go gorączka rodz stanęli przy łożu swego dziecka byli biednymi prostymi ludźmi którzy przeszli różne koleje losu doznali wielu kłopotów i smutków więc nauczyli się cierpieć w milczeniu stali tylko z nisko opuszczonymi głowami i z utkwiony w podłogę wzrokiem po chwili krawiec zapy nie śmiała odezwać skinęła tylko głową bo Chłopiec był już tak słaby że nie wiedziała czy śpi czy tylko tak bezwładnie leży od strony drzwi wejściowych rozległo się ciche pukanie może to doktor szepnęła kobieta mąż zwrócił się do niej Otwórz na progu stał Boka nikły uśmiech pojawił się na twarzy kobiety Kiedy zobaczyła kolegę syna czy mogę wejść proszę synku Boka wszedł jak się czuje bez zmian to znaczy źle nie czekając na odpowiedź Boka wszedł do pokoju pani Nemeczek za nim teraz już we trójkę w milczeniu stali przy łóżku a chory jakby wyczuł ich obecność jakby Zdał sobie sprawę że nic nie mówią by nie zakłócać mu spokoju i jesteś tutaj bok bok podszedł bliżej Jestem zostaniesz ze mną tak zostanę dopóki nie umrę Boka nie wiedział co odpowiedzieć Uśmiechnął się do przyjaciela po czym przeniósł wzrok na matkę nemeczko jakby u niej Szukając pomocy ale kobieta stała odwrócona do niego plecami i rąbkiem fartucha ocierała oczy głupstwa ple mój synku powiedział chzk zakłopotaniem krawiec głupstwa pleciesz Tym razem jednak erno nie zwrócił najmniejszej nawet uwagi na słowa ojca spojrzał na bokę i ruchem głowy wskazał rodziców oni nic nie wiedzą powiedział Teraz odezwał się Boka jakże nie wiedzą lepiej wiedzą niż ty Nemeczek poruszył się z ogromnym trudem podniósł się i Usiadł na łóżku nie chciał jednak niczyjej pomocy un w górę i z całą powagą oświadczył nie wierz w to co mówią oni tak sobie mówią Dla pocieszenia Ja wiem że umrę nieprawda powiedziałeś nieprawda tak a więc ja kłamię wszyscy troje usiłowali go uspokoić prosili żeby się nie Gnie że mu nie wierzą i z wyrazem powagi na twarzy oświadczył No więc daję wam słowo że umrę przez drzwi zajrzała do środka dozorczyni droga pani doktor przyszedł wszedł doktor i wszyscy powitali go z szacunkiem był to Starszy pan o bardzo surowym wyglądzie skinął głową i w milczeniu podszedł do łóżka ujął chłopca za rękę i zmierzył mu Puls potem położył dłoń na jego czole nachylił się nad nim do pii chorego i słuch Matz nie mogła powstrzymać pytania Panie doktorze przepraszam czy pogorszyło się nie po raz pierwszy odezwał się lekarz ale powiedział to jakoś dziwnie nie patrząc kobiecie w oczy po chwili sięgnął po kapelusz i ruszył do wyjścia krawiec podążył za nim szybko Dred krawiec przecz że z tej roz w c oczy nic dobrego nie może wyniknąć kiedy zamknął za sobą drzwi oblicze lekarza przybrało serdeczny wyraz panie powiedział lekarz jest pan mężczyzną więc mogę z panem szczerze rozmawiać krawiec pochylił głowę chłopczyk nie dożyje jutrzejszego ranka a może nawet dzisiejszego wizor ojciec Nemeczka an drgnął dopiero po kilku chwilach w milczeniu zaczął kiwać głową mówię to dlatego kontynuował lekarz że jest pan biednym człowiekiem i źle by się stało gdyby taki cios spadł na was niespodziewanie No więc byłoby dobrze gdyby gdyby pomyślał pan gdyby pomyślał pan o tym o czym wachę dwo na ramien niech pana Bóg ma w swojej opiece wrócę tu za godzinę krawiec nie słyszał już tych słów martwym wzrokiem patrzył przed siebie na wzorowaną do czysta ceglan podłogę kuchni trzeba pomyśleć o czymś o czym w takich sytuacjach się myśli o co lekarzowi chodziło Czyżby o trumne chwiejnym krokiem wrócił do pokoju i usiadł na krześle był w stanie wydobyć głosu żona na próżno go pytała co powiedział doktor krawiec tylko kiwał głową w milczeniu tymczasem mały Nemeczek jakby poczuł się lepiej powel drobna twarzyczka rozpogodzi się skinął na bokę Janosz chodź tu do mnie Boka podszedł do łóżka Usiądź przy mnie Nie boisz się nie boję się a zresztą czego miałbym się bać że akurat umrę kiedy ty będziesz przy mnie siedział Ale nie bój się jak poczuję że umieram to dam ci znać bok usiadł przy Nemeczku chcesz mi coś powiedzieć Słuchaj powiedział chory chłopiec obejmując bokę za szyj i nachyl się do jego ucha jakby chciał mu powierzyć jakąś wielką tajemnicę co się stało z czerwonymi koszulami Czekali na fer aż do wieczora ale on nie przyszedł więc znudziło im się czekanie i rozeszli się do domów a dlaczego ferry a nie przyszedł wstydził się i wiedział że odbiorą mu wodzo bo przegrał bitwę dziś po obiedzie znów zebrali się na naradę i tym razem już przyszedł a wczoraj w nocy Widziałem go tu przed waszym domem przed naszym domem tak pytał dozorcy Jak się czujesz NZ poczuł się dumny Ale jeszcze nie dowierzał on sam o mnie pytał Tak on sam wiadomość ta sprawiła name meczowi przyjemność Boka mówił dalej no więc odbyli na wyspie zebranie i strasznie hałasowali wybuchła burzliwa kłótnia bo wszyscy oskarżali Feri aca tylko dwóch było po jego stronie wend iben pastorowie Byli przeciwko niemu boar wodem w końcu pozbawili wodzostwa i wy starszego pastora wiesz co się potem stało no co kiedy wreszcie wybrali nowego wodza i uczyli się przyszedł do nich na wyspę stróż ogrodu botanicznego i powiedział że dyrektor nie będzie dalej znosił tych krzyków i hałasu i wyrzucili ich z ogrodu botanicznego powiz skąd o tym wiedział spotkałem go po drodze szedł na plac bo związek kitowców znów ma zebranie na te wieś meczek skrzywił się niechętnie cichutko powiedział już ich nie lubię wpisali moje nazwisko do księgi małymi literami bok szy prą pokręcił głową to niemożliwe MSZ to tylko dlatego że jestem chory chcesz mnie pocieszyć ani mi to w głowie mówię bo tak się stało słowo ci daje że to prawda mały podniósł do góry ostrzegawczo palec a teraz nawet słowem ręczy za to kłamstwo żeby mnie tylko pocieszyć Ależ nał to straszliwym przewinieniem ale bó to z uśmiechem dobrze powiedział skoro mi nie wierzysz to za chwilę sam się przekonasz sporządzili dla ciebie honorowy adres i zaraz przyjdą przyniosą ci go przyjdzie cały związek ale mały wciąż nie chciał w to uwierzy duchu zaś pomyślał nawet lepiej że nie wierzysz bo tym większą będziesz miał radość kiedy tu przyjdą mimo woli jednak przypomnieniem tej sprawy zdenerwował chorego chłopca wciąż go bolała wyrządzona mu przez Związek kitowców krzywda mówił do boki z rozżalenie Widzisz to co zrobili było wstrętne Boka wolał się nie odzywać Obawiał się że jeszcze bardziej rozdra małego przyjaciela wię zy prawda przytaknął masz rację A przecież ciągnął Nemeczek Biłem się za wszystkich za nich też żeby i oni mogli pozostać na placu Przecież ja nie dla siebie walczyłem bo ja to już nigdy nie zobaczę placu i nagle umilkł uzmysłowił sobie t prawdę z całą wyrazistością już nigdy nie zobaczy placu bez najmniejszego żalu zł wszyst na tyś z wemu ich kochanego jedynego placu zabaw łzy napłynęły mu do oczu co nie zdarzyło się podczas całej choroby płakał nie z żalu płakał z bezradności z bezsilności oto nie może pójść jeszcze raz na swój ukochany plac broni zobaczyć twierdzy chaty przypomniały Wozownia drz morow kch boele miał w domu jedwabniki które karmił liśćmi mor A jako elegant bał się wdrapywać na drzewo żeby nie zniszczyć ubrania więc kazał nemeczkowi zrywać liście bo Nemeczek był szeregowcem i musiał wykonywać rozkazy Panów oficerów pomyślał o smukłym żelaznym kominie który wypluwa obłoczki białej pary rozpływające się po kilku sekundach w powietrzu jak usłyszał znaj odgłos parowej Piły rozbłysły oczy poczerwieniały policzki zawołał chc iść na plac a ponieważ wszyscy milczeli powtórzył jeszcze raz stanowczo chcę iść na plac Boka ujął go za rękę przyjdziesz na plac za tydzień jak wyzdrowiejesz wtedy znów przyjdziesz nieś pod poduszkę i triumfują miną wygą spłaszczoną naleśnik czerwono czapkę z którą nie rozstawał się ani na chwilę włożył ją na głowę Podajcie mi ubranie ojciec ze smutkiem perswadować z całej wyk głosem tak zdecydowanym że nikt nie śmiał się sprzeciwić Nie wyzdrowieje zawołał ponownie okłamuje mnie bo ja dobrze wiem o tym że umrę A jak już mam umrzeć to Pozwólcie mi umrzeć tam gdzie zechcę Ja chcę iść na plac oczywiście nie mogło być o tym mowy wszyscy podeszli do niego zaczęli go przekonywać uciszać tłumaczyli mu teraz w żaden sposób jest zła pogoda za tydzień i wciąż powtarzali te same słowa w których prawdziwość coraz trudniej było uwierzyć jak wyzdrowiejesz fakty przeczył zapewnieniom kiedy mówili o złej pogodzie akurat zaświeciło radośnie wiosenne życiodajne słońce ale nie mogło ono utrzymać przy życiu Nemeczka gorączka zaczęła rosnąć i to z taką gwałtowność i majaczyć z płonącą twarzą i pulsującym nozami nieprzytomnie Plac to nasz kraj to całe nasze państwo nie możecie zrozumieć czym dla nas jest ten plac bo nigdy nie walczyliście za ojczyznę zapan do drzwi gospodyni wyszła otworzyć pozwól wezwała po chwili męża to pannek przyszedł do miary krawiec wyszedł do kuchni pannek był urzędnikiem magistratu i szył u niego ubrania na widok ojcz zapytał gwałtownie co słychać z moim brązowym ubraniem z pokoju dobiegały strzępy przygnębiające monologu trąbka do boju pełno kurzu na placu naprzód naprzód Przepraszam pana powiedział krawiec jeśli wielmożny pan sobie życzy możemy zaraz przymierzyć ale jeśli pan łaskaw zostaniemy w kuchni wybaczę pan bo mój synek jest ciężko chory leży wju naprzód bojz dziecinny głosik za mną do ataku widzicie Czerwone Koszule na czele fer ze srebrną lancą zaraz mnie wrzuc do wody pan cetki zwrócił uwagę na te okrzyki co to zapytał krzyczy biedaczek jeśli jest chory To dlaczego krzyczy krawiec wzruszył ramionami majaczy nie Boże jest z nim Bardo ź to już chyba konie cisza w okopach uwaga idą już są tutaj Tracz sygnał zwinął dłonie w trąbkę i krzyknął na bę i ty też trą Boka zmuszony był podporządkować się SMI bliski pacz Ale dzielnie dławiąc udawał że trąbienie również i jemu sprawia przyjemność Bardzo mi przykro powiedział pan cny zdejmując marynarkę ale nowy brązowy garnitur jest mi szalenie potrzebny rozlegał się wu marynę Proszę się nie ruszać Uwiera mnie pod pachami Tak jest już poprawiam ten guzik O tu jest za wysoko proszę go przyć niżej bo lubię jak klapa luźno leży na piersiach Tak jest proszę pana do ataku naprzód hura rękawy też są jakby trochę za krótkie nie sądzę proszę pana Niech się pan dobrze przyjrzy w każdej marynarce szyje pan za krótkie rękawy stale pan taki wcale nie pomyślał krawiec ale zaznaczył żądaną długość rękawa w pokoju narastał hałas rozległ się dziecinny krzyk a więc przyszedłeś stoisz przede mną wreszcie mogę się z tobą zmierzyć ty straszliwy wodzu no już już zobaczymy kto silniejszy Niech pan podłoży watę powiedział pan cznik trochę na ramionach i trochę na piersiach z lewej i z prawej strony powł py k której klient przyszedł Kiedy będzie gotowa po jutrze w porządku ale niech się pan przyłoży do pracy żebym nie dostał dopiero po tygodniu ma pan jeszcze jakąś inną robotę żeby tylko dzieciak nie chorował wielmożny Panie pan cik wzruszył ramionami to smutna sprawa bardzo pana żal ale powtarzam to moje nowe ubranie z uszanowanie powiedział pan przed wyjściem był w dobrym nastroju jeszcze w progu zawołał niech pan nie zwleka i siada do pracy krawiec ujął ręce piękną brązową marynarkę i przypomniał sobie Co powiedział lekarz musi pomyśleć o tym o czym w takiej sytuacji należy myśleć no więc dobrze brązowego ubrania może te kilka forintów zawdzie dumnie paradował w swoim nowym ubraniu pode ptaku nad Dunajem wrócił do pokoju i natychmiast zasiadł do szycia nie spoglądał nawet w stronę łóżka tylko cały czas Machał igłą aby jak najszybciej wykonać pilne zamówienie Panny potrzebował ubrania a on być może będzie potrzebował pieniędzy na stolarza stan małego kapitana pogarszał się i już nie sposób było z nim wytrzymać zebrał sobie resztkę sił i w długiej sięgającej kostek koszuli nocnej stanął na łóżku czerwono-zielona czapeczka przekrzywił mu się na głowie z błędnym wpatrzony w dal wzrokiem uniósł rękę do daszka [Muzyka] teraz spó na jestem kapitanem walczyłem za ojczyznę i zginąłem za nią trą trą jedną ręką chwycił się za oparcie łóżka fortece ognia bombuj nieprzyjaciela tam jest Jan Uważaj Jano ty też zostaniesz kapitanem J naście zazdrościli mi bo lubił mnie Boka i to ja byłem jego przyjacielem a nie wy a ten cały związek kitowców to jedna wielka głupota występuję występuję z tego związku i po chwili dodał cicho proszę to zaprotokołowanie za żadne nie chciał spojrzeć stronę łóżka ponieważ Obawiał się że potem nie zdoła zmusić się do pracy że ciśnie eleganckim brązowym surdut pana czniki o ziemię i przytuli do piersi swego synka mały kapitan zmęczony opadł na łóżko i w milczeniu przyglądał się koze Boka zapytał go cichem zę przykrył go matka poprawiła poduszkę pod głową chłopca nie mów już nic Odpocznij mały spojrzał na bokę nieprzytomnym wzrokiem nie dostrzegał już przyjaciela znów się odezwał Tatusiu nie nie odpowiedział złowionym głosem generał ja nie jestem twoim tatusiem Nie poznajesz mnie Jestem Janosz Boka chory powtórzył za nim zmęczonym zamierają głosem jestem Janosz Boka po czym zam chłopiec zamknął oczy i westchnął tak boleśnie jakby w jego duszy zabrały się cierpienia wszystkich ludzi i zapanowała cisza Może wreszcie zaśnie powiedziała wątła Jasnowłosa kobieta która po wielu bezsennych nocach spędzonych na cz przym lwo trzymała od łóżka i USI na wypłowiał Ziel kanapie teraz i krawiec przerwał pracę odłożył brązową marynarkę na kolana i pochylił głowę nad niskim stolikiem wszyscy milczeli było tak cicho że słyszało się brzęczenie muchy przez okno dotarły z podwórza Chłopi głosy Boka usłyszał nle wypowiedziane półgłosem znajome nazwisko Barabasz Boka podniósł się i na palcach wyszedł z pokoju kiedy otworzył wiodące z kuchni na podwórze oszklone drzwi zobaczył zalękniony najbliżej we przyszedł tu cały związek kitowców nareszcie jesteście przynieśliśmy nemeczkowi uroczysty adres w którym czerwonym atramentem napis ze sobą księ jest cała nasza delegacja bok pokręcił głową Nie mogliście przyjść wcześniej dlaczego bo on przed chwilą zasnął członkowie delegacji spojrzeli na siebie nie mogliśmy przyjść wcześniej bo musieliśmy wybrać przewodniczącego delegacji i długo nad tym dyskutowaliśmy trwało to z pół godziny nim wybraliśmy w progu matka wiedziała znów majacze wyraz przerażenia i zdumienia pojawił się na twarzach chłopców Wejdźcie do środka chłopcy zapraszała kobieta jak was zobaczy to może o przytomnie i szeroko otworzyła przed nimi drzwi chłopcy byli bardzo przejęci wchodzili kolejno z powagą jak do kościoła zdejmowali czapki jeszcze przed wejściem na dworze a kiedy już za ostatnim z nich zamknęły się drzwi Zatrzymali się w pełny szacunku postawie szeroko otwartymi oczyma patrzyli na ojca Nemeczka i na leżącego w łóżku przyjaciela krawiec nie zareagował na wejście chłopców oparł głowę na dłoniach i milczał nie płakał Był już tylko bardzo zmęczony w łóżku z otwartymi oczyma leżał mały kapitan wąskie usteczka miał otwarte oddychał z trudem głęboko nikogo już nie poznawał być może widział już to czego nie ogląda się na ziemi kobieta zachęciła chłopców podejdźcie do niego ruszyli więc wolno w stronę łóżka Ale nogi mieli jakby z ołowiu Jeden dodawał odwagi drugiemu idź ty to ty podejdź do niego ty jesteś przewodniczącym delegacji ty idź powiedział Barabasz powoli podszedł do łóżka koledzy stanęli wł alez nawet na nich nie spojrzał mów szepnął Barabasz i zaczął drżącym głosem Słuchaj Nemeczku ale Nemeczek nie słuchał oddychał z trudem i nieruchomo patrzył w sufit Nemeczku powtórzył dławiąc się od łez Barabasz szepnął mu do ucha nie płacz w w garść i przem Wielce szanowny panie Kapitanie powiedział i wyciągnął z kieszeni list jako że przyszliśmy tu i jako że jestem prezesem tym samym w imieniu związku bo zrobiliśmy błąd i my wszyscy chcemy cię teraz prosić o przebaczenie i w tym uroczystym dokumencie wszystko to napisaliśmy odwrócił się w oczach lśniły dwie duże ale za skarby świata nie chciał odstąpić od urzędowego tonu do którego przywiązywali w związku wielką wagę panie sekretarzu zwrócił się do lesika Proszę podać księgę związku stojący w pogotowiu Lesik natychmiast podał księgę we ostrożnie położył ją na skraju łóżka zaczął kartkować i otworzył na tej stronie na której znajdował się wpis Spójrz zwrócił się do chorego Przeczytaj ale Nemeczek powoli zamknął oczy czekali znów się odezwał Zobacz Nemeczek nie odpowiadał teraz wszyscy już podeszli bliżej łóżka matka chorego rozsa chłopców i Zeni pochyliła się nad swoim dzieckiem Słuchaj powiedziała obc brzmiącym zdziwionym roztrzęsiony głosem do nie oddycha Krzyknęła już głośno nie zwracając uwagi na nikogo nie oddycha chłopcy cofnęli się stanęli w kącie pokoju jeden przy drugim Księga związku spadła z łóżka na ziemię otwarta na tej stronie na której trzymał ją w kobieta wyła z rozpaczy Patrz ma zimne ręce w ogromnej dławiącej ciszy jaka nastąpiła po tych słowach rozległo się szlochanie k do T momentu siedział milcząc na swoim stołku kjc twarz w dłoniach był to cichy ledwo słyszalny szloch dorosłego poważnego człowieka tylko ramiona drgały mu od tłumionego spazmu lecz nawet w tej chwili panował nad sobą bo zsunął z kolan piękną marynarkę pana ciego żeby jej nie zabrudzić łzami matka zła przyjmują płakać aek sekretarz związku kitowców i kapitan Chłopców z Placu Broni leżał w wiecznej już ciszy biały jak ściana z zamkniętymi na zawsze oczyma nie ulegało najmniejszej wątpliwości że nie widzi już nie słyszy tego co dzieje się wokół niego ponieważ tylko podobni jemu tacy właśnie jak mały Nemeczek słyszą słodkie pienia i postrzegają jasność wieku listą przyszliśmy za późno szepnął Barabasz Boka stał na środku pokoju z opuszczoną nisk głową jeszcze przed chwilą kiedy siedział na skraju łóżka z trudem powstrzymywał płacz Teraz jednak ze zdumieniem stwierdził że łzy nie napływają mu do oczu że po prostu nie potrafi płakać rozejrzał się wokół z jakąś bezą pustką w duszy spostrzegł kryjących się w kącie pokoju chłopców na przedzie stał w ściskając w ręku honorowy adres którego Nemeczek nie zdążył już zobaczyć Boka podszedł do chłopców idźcie do domu powiedział chłopcy właściwie ucieszyli się że mogą wreszcie stąd odejść że mogą opuścić ten obcy mały pokoik w którym na łóżku leżał ich zmarły przyjaciel jeden za drugim wychodzili do kuchni a stamtąd na skąpane w słońcu podwórze ostatnim był Lesik bo nie mógł przecież zostawić księgi związku gdy wszyscy już wyszli Lesik na palcach podszedł do łóżka i podniósł leżącą na podłodze księgę raz jeszcze spojrzał na łóżko i cichutki już na zawsze małego kapitana po czym i on w ślad za resztą kolegów wyszedł z mieszkania świeciło słońce a na rosnących na podwórzu herych drzewkach wesoło ćwierkały wróble chłopcy stali na podwórzu i patrzyli na ptaki nie mogli zrozumieć tego co się stało wiedzieli że przed chwilą zmarł ich przyjaciel a nie pojmowali sensu tego wydarzenia było czymś obcym niezrozumiałym Z czym się nigdy w życiu nie zetknęli patrzyli na siebie ze zdumieniem o zmierzchu Boka wyszedł z domu i ruszył przed siebie jutro czekał go trudny dzień powinien był przygotować się do lekcji szczególnie do łaciny bo już dawno nie odpowiadał i był pewny że profesor rak wywoła go jutro do odpowiedzi ale nie miał chęci do nauki odsunął od siebie książki oraz słownik i wyszedł z domu bez celu włóczył się po ulicach jakoś podświadomie omijał plac broni i pobliskie uliczki myśl o tym że w tym smutnym dniu mógłby znaleźć się na placu sprawiała mu po prostu ale gdziekolwiek spojrzał i tak wszystko przypominało ncz ulica tędy przecież szli razem we trójkę zon koszem kiedy po raz pierwszy wybrali się na przeszpiegi do ogrodu botanicznego ulica kelek przypomniał sobie jak Pewnego razu wracając przed południem ze szkoły Zatrzymali się na samym środku tej ulicy i Nemeczek z wielką powagą zrelacjonował w jaki sposb pastorowie zabr chłopcom kulki wodzie muzealnym a potem czonakosz podszedł do tyłu fabryki tytoniu i zgarnął nieco tabakow pyłu z Żelaznej kraty piwnicznego okienka jakże głośno potem kich okolice muzeum Boka znów zawrócił czuł że im bardziej stara się ominąć plac broni tym bardziej go właśnie w tamtą stronę ciągnie A kiedy wreszcie postanowił że bez żadnego krążenia wokół śmiało i prosto najkrótszą drogą pójdzie niezwłocznie na plac wówczas poczuł ogromną ulgę przyspieszył kroku aby czym prędzej znaleźć się na placu i im bliżej był swego Królestwa tym większy spokój ogarniał jego serce na ulicy Marii zaczął biec aby jak najszybciej znaleźć się na miejscu A kiedy w ciemniejący coraz bardziej mroku dobiegł do rogu ulicy i zobaczył tak dobrze znany szary parkan żywiej zabiło mu serce musiał się zatrzymać teraz nie miał już po co się spieszyć WM podszedł doot furtki OB której opy i palił fajkę kiedy zobaczył b powitał go z uśmiechem pobili ich odpowiedział mu smutnym uśmiechem ale Jan wpadł w zapał pobili wyczuli wypędzili chwi milczenia zapytał a czy wiecie Jano co się stało A co takiego umarł Nemeczek Słowak szeroko Otworzył oczy ze zdziwienia potem wyjął z ust fajkę A który to był ten Nemeczek ten mały z jasnymi włosami ach odparł Słowak i włożył fajkę w usta biedna chudzina Boka minął furtkę przed nim rozciągał się cichy i pusty Plac który był miejscem tylu wesołych zabaw Boka powoli przemierzał Plac aż dotarł do szańca gdzie widać było jeszcze ślady walki w piasku odcisnęły się ślady wielu stóp a nasyp szańca osunął się pod nogami ruszających do ataku chłopców w ciemnościach czerniały obok siebie masywy songów ze zbudowanymi na ich szczytach fortecami ściany fortec od góry dołu obsypane był prochem strzelniczym czyli piaskiem generał usiadł na nasypie szańca i oparł podbródek na dłoniach panowała kompletna cisza żelazny komin tartaku całkiem już ostygł i czekał ranka żeby znów zapalono pod kotłem odpoczywała Piła parowa zasypiał opleciony winorośl tartak w d słychać było jak przez sen wielkomiejski hałas przeł Poo roz KEN oficynie ZSI dombi wypie jak służącej bł i ruszył w stronę budki Słowaka zatrzymał się w miejscu w kórym powalił na ziemię Feriego Acza niczym Dawid Goliata Pochylił się i szukał śladów stóp śladów małych kochanych stó któ tak samo znikną z tego piasku jak ukochany przyjaciel zniknął z tego świata ziemia była w tym miejscu stratowana i żadnych śladów nie sposób już było rozpoznać a przecież Boka na tychmiast rozpoznał ślady Nemeczka bo były tak małe że zdziwiły nawet czerwonych kiedy owego pamiętnego dnia odkryli je w ruinach ogrodu botanicznego stopy Nemeczka mniejsze były nawet od stóp Wera wzdychając szedł dalej do fortecy num 3 na której Nemeczek po raz pierwszy zobaczył Fer a fer zawołał do niego Nie boisz się Nemeczku generał był zmęczony dzisiejszy dzień wyczerpał jego siły zataczał się jakby wypił mocnego wina z trudem wspiął się na Fortecę numer 2 i tam przysiadł aby odpocząć nikt go tu nie mógł zobaczyć zakłócić spokoju miał więc czas pomyśleć o tym co się wydarzyło II fortecy wół iz obki cem sylwet dwó chłopców nie rozpoznał ich w ciemnościach więc zaczął przysłuchiwać się głosom swo czy obcy chłopcy cicho ze sobą rozmawiali wiesz co Barabasz powiedział jeden z nich Jesteśmy teraz akurat w tym miejscu w którym Nemeczek ocalił nasz się w tym miejcu raz na zawsze ale tak już naprawdę nie ma sensu żebyśmy się ciągle ze sobą kili Zgoda Powiedział ze wzruszeniem w głosie Barabasz Ja też chcę się z tobą pogodzić przecież po to tu przyszliśmy znów zapanowała cisza chłopcy stali w milczeniu naprzeciw siebie czekając który pierwszy wyciągnie rękę No to zgoda podali sobie ręce a potem bez słowa padli sobie w objęcia a więc w końcu i to nastąpiło stał się cud Boka patrzył na T scenę ze szczytu fortecy ale nie zdradził swojej obecności On również chciał być sam a poza tym czuł że jest im potrzebne jak dziura w moście po chwili Obaj chłopcy ruszyli w stronę ulicy Pawła cicho ze sobą gawęd na jutro jest dużo z łaciny powiedział Barabasz tak odparł Ty masz dobrze wesn Barabasz wczoraj odpowiadał ale ja już dawno nie byłem pytany teraz na mnie kolej Słuchaj powiedział k z drugiego rozdziału wykreślone zostały wiersze od 10 do 23 czy masz to zaznaczone w książce nie będziesz się chyba uczył tego co Zostało opuszczone przyjdę do ciebie i pokażę ci ten fragment dobrze myślę już tylko o lekcjach Jak szybko zapomnieli neczek umarł Pan profesor rak żyje jutrzejsza lekcja łaciny jest faktem A najważniejsze że Obaj chłopcy są cali zdrowi i że czekają ich codzienne obowiązki k i Barabasz zniknęli w ciemnościach Boka został wreszcie sam jeden ale nawet tu w fortecy sam na C placu Nieć spo dyf Dobi łagodne dźwięki dzwonu Bed fortecy i zatrzymał się przez Budą spostrzegł wracającego od furtki w stronę swojej chaty Jano koło niego biegł Hektor merdają ogonem b zaczekał na nich No odezwał się Słowak pan już nie idzie do domu już cal na że rakos w mieszkaniu biednego krawca dwoje skromnych samotnych już ludzi też siada w kuchni do stołu a w pokoju obok palą się świece na stoliku zaś leży piękna dwurzędowa brązowy marynarka pana dzd okrągłe czerwono-białe tablice blaszane podobne do tych krążków jakie trzymają w ręku dróżniczka przejeżdżają pośpiesznie pociągi stał też w chacie trójnóg z umocowanie rurą I jeszcze pomalowane na biało kołki co to takiego zapytał Jano zajrzał do środka to to pana inżyniera jakiego pana inżyniera pana architekta boce gwałtownie zabiło serce architekta A czego on chce pyknął fajkę budować będą tutaj tak w poniedziałek przyjdą robotnicy rozkop Plac wykopią piwn fundamenty co krzyknął Boka będą budować dom dom odwiedz obojowa trzypiętrowy dom kto ma Plac buduje i dom i wszedł do chaty boce zakręciło się w głowie Dopiero teraz napłynęły mu do oczu łzy szybkim krokiem a potem biegiem pędził w stronę furtki uciekał z placu uciekał z tej obcej i niewiernej ziemi która jest takim poświęceniem i męstwem bronili i która teraz haniebnie po wieczyste czasy dźwigać na sobie wielką czynszow kamienicę stanął w furtce i jeszcze raz obejrzał się za siebie jak czyni ten kto na zawsze opuszcza ojczyznę myśl o rozstaniu z placem ścisnęła mu serce wielkim bólem jedyną pociechą w tym cierpieniu było to że skoro już biednemu nemeczkowi nie dane było dożyć przeprosin z jakimi Przyszła do niego delegacja związku kitowców to może i lepiej że nie doczekał też chwili kiedy Zab ojczyznę za którą oddał swe życie A na zajutrz kiedy cała klasa zastygła w niemej pełnej skupienia ciszy i pan profesor rak poważnym godnym krokiem wszedł powoli na katedrę aby w wielkiej ciszy uroczystym głosem wspomnieć erno Nemeczka i przypomnieć uczniom że jutro o godzinie 3 mają zebrać się na ulicy rakos w czarnych lub przynajmniej ciemnych ubraniach Janosz Boka z wielką powagą Wpatrywał się Blat ławki i po raz pierwszy zaczął w głębi SJ młodej duszy pojmować czym właściwie jest życie którym smutki i radości tak dziwnie splatają się w jeden wspólny los koniec książki Ferenca Molnara Chłopcy z Placu Broni